Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość kasandra1976

ciaza a pomoc meza?

Polecane posty

Gość kasandra1976

Czesc! Po krotce o mnie: jestem w 7 miesiacu ciazy i niestety, ale maz nie pomaga mi w niczym w domu. Nie wymagam, aby wszystko przejal, ale jakze bym chciala choc raz uslyszec: moge Ci w czyms pomoc? albo ja to zrobie... nic z tych rzeczy, nawet talerzyka czy szklanki do zmywaka czy zmywarki nie wlozy.. powoli wkurza mnie to wszystko, on jest typem, ktorego trzeba zaciagnac, powiedziec teraz to i to musimy zrobic, jakos wszytsko mnie przygnebia, jeszcze tesciowie przyjezdzaja na weekend, jak zawsze caly dom ogarnelam ja, tyle, ze ja nie mam sily... jak troche stoje, to wszystko mi w nogi idzie, dzis mam nawet opuchniete cale kostki, ze normalnych butow nie zaloze... tesciowie juz zacieraja rece, zeby na ``termin porodu`` byc u nas jak najpredzej co do wyznaczonego dnia przez lekarza!, i tez tego nie widze, wyznaczony termin to nie jest termin pewny, tak jak w sadzie rozprawa, nie wyobrazam sobie, aby siedzieli tu tydzien i ``czekali`` az zacznie sie akcja, boje sie tego wszystkiego, ze do konca bede zasuwac, nie mogac liczyc na rzadna pomoc z jego strony, przy tej wizycie zamierzam nadmienic, ze odwiedziny mile widziane, ale nie przed porodem, tylko gdy juz dziecko bedzie na swiecie... jestem zdolowana i przygnebiona... o jego pomocy w domu rozmawialismy nie raz i nie dwa, i na nic to, to tak jak z kuweta kota, jak go uswiadomilam, jak b. toksoplazmoza jest niebezpieczna, to z 3 razy posprzatal, a potem biedny kot nie mogl znalezc czystego piasku, skoro on przez caly tydzien nie widzi, ze kocia kuweta rosnie... jeszcze ostatnio jego mama pytala sie, czy on mi pomaga... jakby nie wiedziala, kogo wychowala!!! jak kiedys meza zapytalam, czy jego ojciec pomagal matce w domu (3 pietrowa wielka willa) to dowiedzialam sie, ze nie... wiec ona sama zasuwala i zasuwa, a teraz mi sie pyta, czy synus mi pomaga? jakby jej w domu kiedys pomagal... a jak Wy sobie radzicie? mozecie liczyc na pomoc meza?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość juni77
Oj rozumiem, rozumiem ... Ja jestem w 6 m-cu i tez na pomoc niewiele moge liczyc. Niedawno sie przeprowadzalismy, prawie wszystko bylo na mojej glowie, jeszcze glupie riposty slyszalam jak narzekalam, ze mi malo pomaga. Ja nie chodze obecnie do pracy, bo jestem na zwolnieniu i on mysli, ze ja wszystko zrobie. A ja sily nie mam!!! :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ale z tego co piszesz to wydaje mi sie, ze to kwestia wychowania bo moj np jak mial 18 lat to wyjechal z domu rodzinnego...mieszkal sam, najpierw w akademiku potem w mieszkaniu i byl zdany sam na siebie. zycie go po prostu nauczylo, sam tak twierdzi. Bo jego brat ktory mieszka z mama jest identyczny jak Twoj maz. moj robi wszystko, moge na niego liczyc w kazdej dziedzinie i tak bylo od poczatku zwiazku a jak jestem w ciazy to mi nawet torebke nosi :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kasandra1976
czesc juni! wlasnie w tym problem, raz - nastroje mi dokuczaja, sama nie wiem co mi jest, zle sie czuje, ciagle czuje sie zmeczona... a dwa jesli chodzi o sprzatanie- to nie jest wymyslanie, ale naprawde nie ma sie sily, jak dawniej... czy tez schylac sie np. za pralke, zeby kurze wytrzec itd. on chyba nie chce nic widziec, ostatnio to wogole zero komunikacji miedzy nami... on zmeczony po pracy, wiec w tygodniu to juz nigdzie nie wychodzimy, nawet o dzidzi czy imieniu wogole nie rozmawialismy, o komodzie, lozeczku wspominalam z dwa miechy temu, ze chcialabym juz do konca maja miec w miare wszystko, bo potem na ostatnich nogach i w upale, to kto bedzie latac? boje sie tego wszystkiego, jak to bedzie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość juni77
Jak prosze, zeby wyniosl kartony do piwnicy to nosi po jednym dziennie, zeby sie nie oberwac ... dwa kolejne rozklada sobie na raty! Jedyne co jeszcze zrobi to zakupy i smieci wyniesie i to wszystko! A jak tesciowa byla z wizyta to nie pomagal mi szykowac do obiadu, natomiast przy niej grzecznie zaniosl talerzyki do kuchni jakby codziennie to robil ... Juz nie chcialam mu tego wypominac, bo bylaby awanturka. A jego mamusia i tak jest bezkrytyczna. Kiedys mi powiedziala, ze to KOBIETA organizuje zycie w domu. Rozumiecie? I podala przyklad, ze wieczorem musial isc po maslo i to byla moja wina, ze masla nie bylo, bo ja jestem zle zorganizowana! Albo ze on kiedys okna myl i na co ja narzekam ... No nie wiem, po czyms takim mam tylko do niej uraz...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kasandra1976
po prostu Julka, moj maz ma 40tke!!! od rodzicow wyprowadzil sie 15 lat temu, mieszkal na wynajmowanym w innym miescie, pewnie jego poprzednie ex tez wszytsko zasuwaly, skoro sam od siebie sie nie kwapi... rozmowy na niewiele sie zdadza, kolo niego trzeba by ciagle z batem... pomoz mi to, albo to... ale sam od siebie NIC, jestem rogoryczona, ze nawet teraz jak jestem w ciazy, to nic nie zapyta mi sie, albo czy mam na cos ochote... czy jakas zachcianke, przez to wszystko nie potrafie sie cieszyc na to dziecko, boje sie, ze ja bede jeszcze bardziej rozgoryczona, zla, niewyspana... skoro juz teraz o niczym nie rozmawiamy... niestety moja rodzina mieszka daleko, 400 km od nas, i nie moge od tak sobie wyskoczyc, aby sie rozerwac, ale coraz czesciej mysle, ze chyba sie spakuje i pojade do domu, bo tu i tak pustka..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość juni77
A w ogole kasandra, to wiele tu widze zbieznosci ze mna w tym co piszesz. Moj mężuś o dziecku i planach z tym zwiazanych nie chcial rozmawiac jeszcze do ubieglego tygodnia. Uważał, ze ja zbytnio wybiegam w przyszlosc itp. Jesli mu mowilam, ze przeciez moge nawet wczesniej trafic do szpitala i musze byc przygotowana na to, to sie denerwowal, widac bylo zniecierpliwienie i brak empatii. Cos mu sie zmienilo w tym tygodniu, patrze na to wielkimi oczami i czekam cierpliwie .... Dzisiaj trafil w sklepie na promocje rzeczy dla noworodkow i kupil kilka fajnych rzeczy, a mi nawet staniki do karmienia. No zaskoczyl mnie na calej linii!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kasandra1976
juni77 tez bym miala uraz do tesciowej, u mnie byl raz szczyt, jak zapytala mi sie, czy on tez czasem cos gotuje??? normalnie szok przezylam, chyba malo go zna, on nie potrafi gotowac... no ale zeby organizacje domu, jak piszesz zrzucac na zone?? a facet to gdzie ma rozum? a zamiast masla to mozna margaryny uzyc! ja teraz gledzilam o pomocy w sprzataniu, ze nie mam sily (ale w koncu i tak sama wszystko zrobilam), bo jak widze, ze ja zasuwam, a on przychodzi z pracy siada przed komputerem, i gra... to samo sie nie zrobi... wiec od brudow to tylko ja jestem... zreszta nasze rozmowy o pomocy w domu, koncza sie zawsze mniejsza lub wieksza klotnia, nie przecze, ze on ma prawo byc zmeczony po pracy! ale co maja powiedziec te kobiety, ktore i pracuja i wychowuja dzieci? jakos z wszystkim daja sobie rade... u mnie to zakupy zawsze robilismy razem, ale odkad juz niechetnie siatki nosze to robimy mniejsze, albo ja, albo on, juz nie ma wspolnych zakupow, bo chyba za ciezko mu, dwa razy latac do samochodu po siaty... a smieci, to tez musze sie prosic, czasem 3 dni, tak jak dzisiaj! 3 worki smieci. Ech dziewczyny, malo pocieszajace, ze nie jestem sama bez pomocy, szkoda, ze niekazda ma oparcie w partnerze, zwlaszcza w tym czasie. Ide spac, dobrze ze mamy tego kota, przynajmniej mam z kim ``pogadac``.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość juni77
Ale o zachciankach to moglabym zapomniec. Nigdy nie zapyta, oj mialam z nim jeszcze pare tygodni temu przejscia, duzo sie naplakalam, bo wlasnie wtedy podczas przeprowadzki mielismy maly kryzys, bylam zalamana emocjonalnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość juni77
Aha, gra ... no moj tez gra. Niestety beznadziejny przypadek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kasandra1976
juni77 to faktycznie mile, ze tak Cie zaskoczyl:)) super sprawa! moze cos mu sie odmieni, ja tez jeszcze ani torby nie mam przygotowanej, jakby z nagla cos sie dzialo, to nawet nowej pizamy nie mam, nic nie przygotowane, ale musze zadbac o to niedlugo... Kuraiko... chcialabym trzepnac wszystko w cholere... ale ja jakas glupia bywam, jak kiedys zaniedbalam pranie i prasowanie jego rzeczy, zwlaszcza koszul, to potem sama sobie wyrzuty robie... ale z drugiej strony, jak odloze na pozniej, i ``zastrajkuje``, to po czasie bede miec gory prasowania... narazie robie wszystko, tylko ani atmosfery nie ma... ani rozmow ostatnio, zyjemy obok siebie, mam takie wrazenie, on zmeczony... a ze ja nie pracuje i moge sie wyspac, to zarzuca mi, ze tego nie rozumiem... bo przeciez ja moge spac jak dlugo chce... ech, zle sie dzieje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość juni77
Kasandra, nie mysl o kocie, mysl o dziecku. Ja kilka tygodni temu plakalam przez psa, bo on wolal psa niz dziecko i taka jest glowna przyczyna naszego kryzysu ... Ale wywalczylam, pies zostal w starym mieszkaniu u jego rodziny, a ja teraz mam przynajmniej czysto w mieszkaniu i nie musze myslec o tym, ze wielka psina 60 cm wzrostu bedzie mnie terroryzowac swoja obecnoscia na 50m mieszkania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kasandra1976
juni77 wspolczuje smutkow przed przeprowadzka... my tez mielismy sie przeprowadzic, ale teraz juz za pozno, wiec szukamy mieszkania zeby wynajac po terminie porodu, tj. miesiac pozniej, nie dalabym rady i tak teraz pakowac, sprzatac, pomagac, tak wiec przeprowadzka dopiero przed nami... a o dziecku jak mowilam wogole nie rozmawiamy, jedyne co to zapytal mi sie 3 dni temu, jak bylam tydzien wczesniej! na usg, czy to na pewno dziewczynka, jak lekarz kilka tygodni wczesniej twierdzil... moze dlatego nie ma zwiazku do tej ciazy, niby mowil, ze obojetne mu to, grunt, aby zdrowe bylo, no i ze dziewczynki pewnie latwiejsze sa w wychowaniu... ale jak sie dowiedzielismy, ze to na 99% dziewczynka... to nic nie skomentowal no nic, nie wymyslam, ale radosci nie widze, moze to moja? depresja przedporodowa... strach przed nowym... ale mojego brzucha tez nie dotknie, raz wzielam go za reke, aby poczul jak kopie, to byl zdziwiony, jak mocno czuc... ale odtad sam od siebie, nie szuka kontaktu... dobranoc Dziewczyny! oby bylo lepiej!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość juni77
I strajkowanie u mnie tez na niewiele sie zda ... Wczesniej czy pozniej bede musiala sama to zrobic :-( bo on nie zauwazy, ze trzeba mnie odciazyc. A ta faza milczenia, braku rozmow, skad ja to znam ... Nadrabiam telefonami do mamy, wydzwonilam tyle w ubieglym miesiacu, ze szok! Tylko mi szkoda kruszyny, bo na komorke wydzwaniam, a to ponoc niezdrowe dla dziecka. Strasznie sobie to wyrzucam, ale coz ... tylko mama mogla mnie pocieszyc, zrozumiec.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość juni77
Przynajmniej tutaj moglam sie wygadac :-) Jak milo. Kasandra, nie wierze, twoj ostatni wpis to jakby o mnie. Historia z usg i dotykaniem brzucha, dokladnie to samo!!! Nie wierze, ze faceci moga byc w swoim postepowaniu tak podobni. To jednak swiadczy o tym, ze mamy do czynienia z pewnym szczegolnym typem faceta i musimy znalezc zloty srodek jak z tym żyć!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Szczerze mówiąc współczuję Wam. Mój mąż pomaga mi zawsze - obowiązki domowe mamy podzielone mn.w. równo, a jak któreś z nas jest czasowo przywalone robotą, to to drugie przejmuje na siebie większy ciężar. Od kiedy jestem w ciąży, to mimo siedzenia w domu, mąż też robi większość rzeczy, mimo że przez większość czasu miał dość czasochłonną pracę. Nie ma opcji żebym coś dźwigała czy się przemęczała. Np. codziennie wysyłam mu sms'em listę zakupów i on robi je po drodze z pracy. Wydaje mi się że to nie do końca kwestia wychowania, tylko takiej wewnętrznej potrzeby samodzielności - jego ojciec palcem w domu nie kiwnął - wszystko robiła babcia (wykorzystywali ją dosłownie jak służącą), a mąż jako dzieciak jak chciał sobie np. sam poodkurzać w pokoju, to mu babcia wszystko z rąk wyrywała żeby się panicz czasem nie napracował ;) No ale potem on się wyprowadził - zamieszkał sam i sam sobie wszystko robił. Może nie idealnie (bo od kogo miał się uczyć?), ale sobie radził i tak mu zostało. Może zbyt łatwo się poddajecie z tym strajkiem? fakt że trzeba było chłopa od razu uczyć pracy w domu ;) Ale z tym strajkiem to najważniejsza jest konsekwencja - sprzątajcie po sobie i zmywajcie swój "zestaw" naczyń, a reszta niech obrasta brudem - jakoś się przemęczycie, a jak mężowi wyjdą czyste koszulki do pracy albo skończą talerze to się może zreflektuje. Najgorzej z tym kotem no i z teściami ;) Ja bym im wyraźnie powiedziała żeby się nie zjawiali teraz nieproszeni i że ich zaprosisz po porodzie jak tylko odpoczniecie z dzieckiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cicho i spokojnie
Dziewczyny, luz... Ja się całkowicie zgadzam z teściową jednej z was, że organizacja pracy w domu nalezy do kobiety. U mnie pracę organizuję ja - zarządzam, co mąz ma zrobić i kiedy. Mówię mu prostu - wynieś śmieci. Teraz. Jak on mówi "zaraz", to ja powtarzam "teraz". Jak nie reaguje, wyłączam mu tv i wychodze z pokoju zabierając pilota. Ponieważ mój mąz kocha mnie nad życie, śmieje się wtedy i wyrzuca śmieci. Tak jak mówię, organizacja należy do kobiety... ale kobieta musi anuczyć się wymagać. Organizować nie znaczy wykonywać, znaczy - zarządzać. :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja się z tym nie zgadzam, że organizacja pracy w domu ma nalezec do kobiety, nawet jak jest to niepracująca kobieta, bo praca w domu to nie jest 8 godz. od 8 do 16 i wolne weekendy, ale zwłaszcza przy małych dzieciach to 24 na dobę. Ja sobie nie wyobrażam, żebym musiała męża o wszystko prosić, czy wymuszać pomoc zabierajac pilota, chciałabym aby mój mąż sam z sibie robił coś w domu...i u mnie tak jest, ale to też nie dlatego, że akurat taki wspaniały facet mi się trafił, tylko ja nie jestem typem męczennicy, która pada na twarz ale sprzata, gotuje bo ktoś musi. Zawsze robię tyle, ile jestem w stanie, zwłaszcza że pracuję...chciałbym także mieć czas na telewizję, książkę i długa kapiel w wannie z pianą i olejkami. Dziewczyny nie może być tak, że mężczyźni maja tylko prawa a my tylko obowiązki :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mam to samo! jestem w 6 miechu i pracuje tylko dwa tygodnie jeszcze, bo juz nie daje rady. On zas zniesc tego nie moze, wyzywa mnie od leni itp, boi sie ze mnie zwolnia ( a mnie to wali szczerze mowiac). Raz zygalam cala noc to rano kazal mi cytuje:.\"spierdalac do pracy\". Na meza nie mam co liczyc, calymi dniami nie ma go w domu, wraca o 20-21.00, w sobote i niedziele zacząl studia, wiec nie ma go caly czas. A ja potrzebuje jakiegos spacerku, zainteresowania itp. Na szczescie mieszkamy narazie z moimi rodzicami, wiec mam przynajmniej ich. Jutro jade do jego rodzicow aby im sie postarzyc, juz dluzej nie moge zniesc tego ze go nie ma, a jak jest to robi sys, burdel, nie myje po sobie, a ja nie mam juz sily aby sie za nim schylac!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Boże dziewczyny jestem przrażona tym co piszecie. Co to w ogole za odzywki i zwyczaje? Co za dranie! mojemu mężowi w życiu by do głowy nie przyszło by mi kazać spier*** do pracy! Dziewczyny przestac prać sprzątac i gotowac. Co to ma być?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pytammm
Czytam i oczom nie wierzę! Nie wierzę, że powychodziłyście za mąz za takich leni i konowałów, którzy za nic mają koniety w ciaży! Ja bym sobie nie pozwoliła!!! Ale Wy widac od początku nie potrafiłyście podzielić obowiązków w domu. Jak bym wiecznie wszystko za męża robiła, to bym będąc w ciązy cudów nie wymagała!!! Jednocześnie Wam współczuję, sama jestem w 7 miesiącu i nie wyobrażam sobie życie bez pomocy męża. Tym bardziej, że ja mam mnóstwo zakazów od lekarza i tak na prawdę mąż na mnie chucha i dmucha.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jestem w ciężkim szoku... Ale niestety to właśnie kobiety kobietom zgotowały taki los! Rada dla wszystkich kobiet, nauczyć synków tego czego wymagamy od mężów!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiecie, przed slubem sie tez pierniczylo, ale myslalam ze jakos go wyprostuje. Nie moglam juz odejsc, za duzo tych rozstan bylo juz w moim 30 letnim zyciu. Zreszta, olewam co mowi o mojej pracy, bo gowno go ona obchodzi ;) prawdopodobnie nie wroce juz tam po macierzynskim, bo w gre wchodzi tylko praca na pol etatu (nie wiecej!) a jak znam zycie i moja szefowa - egoistke co to stroi fochy ze wychodze o 16.00 po 8 godzinach a ona biedna musi zostac sama to nie wyobrazam sobie co bedzie jak bede zbierala tylek w troki i wychodzila o 12 00 ;) na macierzynskim na wszelki wypadek bede szukac innej pracy. Na pol etatu. On taki jest, dla niego nie kasa ale PRACA jest najwazniejsza, jest zazdrosny ze jakbym siedziala w domu to bym go zdradzala. Pomalu mysle ze nasze malzenstwo sie nie uda, ale nie przeraza mnie to. Bede miec dziecko a to dla mnie najwazniejsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To nie jest kwestia powychodzenia za leni tylko nie wychowania sobie męża . Domyślam się że na początku świeża małżonka zachwycona nową sytuacją robiła wszystko w domu sama nie prosząc o pomoc.A teraz wielki problem bo nagle sił nie starcza brzuchy rosną a facet nie robi to co robił przez cały czas czyli nic. A gdyby na początku wszystko zostało powiedziane . Np widzę jak jest u ciebie w domu ale ja nie mam zamiaru ci usługiwać jak matka twojemu ojcu i podzielimy się pracami domowymi pewnie wyglądało by to zupełnie inaczej. Ale tak sie nie stało. Najlepiej wiec się zbuntować i tak jak dziewczyny radzą nie robić nic zastrajkować i nie poddać się zanim cel nie zostanie osiągnięty . Po kilku dniach można zobaczyć że facet potrafi sobie coś ugotować zrobić kanapki do pracy a nawet nastawić pranie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szarah
na mojego by to na pewno nie zadziałało.Mój wielki mąż już nieraz udowodnił,że potrafi mieszkać w totalnym syfie.kiedyś wyjechałam na 2tyg w delegację,przyjeżdżam i...pełno garów-właściwie wszystkie brudne,kurzu,smrodu,papierków na dywanie.Teraz jestem w ciąży i nie pracuję,więc sprzatam-nawet każdy jeden papierek po mężu-bo sam nigdy nie sprzatnie.na niektórych bałaganiarzy-nic nie działa.wierzcie mi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
eh, a wy myslicie ze tak mu nie trulam? mowie mu to caly czas, ale on sie wtedy OBRAZA na caly swiat i mowi ze jak mi cos nie odpowiada to sie wyprowadzi! raz do lekarza mnie nie zawiozl, czekalam na niego pod blokiem bo mielismy jechac razem, ale jak uslyszal ze wezame L4 to wylaczyl sluchwake i mnie olal, musialam w deszczu jechac autobusem. juz podjelam decyzje - ide jutro do tesciow na skarge.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zamęcza Cie bidulko Ci tesciowie i mało empatyczny mąz.... Moja rada number one: stanowczo powiedz ze nie chcesz przyjazdu tesciow do Was przed terminem porodu!!!Tez Twojmąz to pacan..Ech...Przepraszam,ale jak czytam takie wpisy to mi cisnienie skacze.Zamiast powiedziec mamie swojej malo kumatej i tatusiowi, ze maja nie przyjezdzac,to nic sie nie odzywa....Wiec najpierw pogadaj z nim a dodatkowo powiedz im,ze odwiedziny wnuka tak,ale tydzien czy 2 po porodzie jak dosiebie w miare dojdziesz. Co do pomocy to kiepawo,ale pogadaj z nim,tlumacz mu,dawaj przyklady,ze w normalnym związku obowiazki dzieli sie na 2 osobya nie na 1... Moj mąz ma roznie.Generalnie jak Go porzadnie nie opie.... to moglby nie zrobic nic w domu.Jego mama, choc generalnie dobra kobieta, w domu za sluząca robila i tak jest do dzis.I mąz a juz jego siostra to slow brakuje,wykorzystują Ją,a ona poczciwina wszystko co mówia robi... Nie dawaj sie wykorzystywac.Teraz to pestka,ale potem jak bedzie dziecko to niedasz sobie rady,jak wszystko bedzie na Twojej glowie.Acha, i jak tesciowa sie zapyta czy Ci pomaga mow prawde:nic nie pomaga,nic kompletnie,dawaj przyklady, mow co i jak,nie wybielaj go. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szarah
kurde-ja też skarżyłam miliony razy na męża teściowej.ale ona nie ma żadnego wpływu na swego synka.przy niej powie;dobra,mama,dobra,a i tak będzie robił swoje. kochaniutka-mój mąż namawiał mnie dwa lata na dziecko,a jak już się zdecydowałam i zaszłam,to przez pierwsze 2miesiące namawiał mnie do aborcjii.Teraz już jest dużo lepiej,ale np tez nigdy ze mną u lekarza nie był,bo go to nie interesuje.Współczuję ci,bo wiem,że takie zachowanie męża boli,ale ciekawi mnie też co twoi teściowie powiedzą ,kiedy usłyszą Twoje skargi na lubego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie wiem, jutro sie dowiem ;) ps. moj jak sie dowiedzial ze jestem w ciazy to sie wkurzyl, myslalal ze bedziemy starac Bog raczy wiedziec ile, a nam sie udalo za pierwszym razem. dopiero po 2 miesiacach zaczal sie do tej mysli ze bedzie tata przyzwyczajac, teraz jestjuz o niebo lepiej. ale nie pomaga mi wcale, i kaze pracowac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×