Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość belgijka

Czasami strząchnę moje dziecko...............

Polecane posty

Gość mamana
Katamaran, tez tak mysle ... gdyby nie ten krzyk, nie trzeba koniecznie bić. Ja tez czasem mam wstret do siebie, ze mi puszczaja nerwy i krzycze. I niestety obrywa sie naszym najblizszym... Dlaczego nie krzyczymy na obcych ludzi na ulicy? Bo jak tu pisala krytykantka, z nimi nas laczy inna relacja, nie wchodzimy w role ... i o to wlasnie chodzi. W byciu matka pewnie nie mozna przesadzic z oczekiwaniami wzgledem naszych dzieci, wyobrazmy sobie, ze to nie jest relacja matka-dziecko tylko czlowiek-czlowiek. I co? Respekt jest wiekszy, motywacja zeby nie krzyczec, nie uderzyc, wieksza. Przeciez nie bijemy obcego dziecka na ulicy, ktore nas zdenerwuje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamana
Nie powielajmy wiec zachowan naszych rodzicow, odetnijmy sie od przeszlosci gruba kreska ... kiedys jakis psycholog powiedzial, ze takie podejscie, aby grzebac w swojej przeszlosci jest niezdrowe, ze trzeba oczywiscie to w sobie przepracowac ... ale znalezc inne ujscie tych emocji. Napisac na kartce list do swojej matki, rodzicow za co sie ich nienawidzi, wykrzyczec to do bolu i oswoic sie z tym uczuciem ... a list schowac do szuflady. Mi sie to udalo w pewnym sensie bez tego listu, ale to dluzszy proces. Wiem jedno, lepiej sie zyje, gdy sie zapomina o urazach, a mysli o przyszlosci...i o sobie jak najlepiej, koniecznie!!!!!!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Katamaran
Odezwalam sie dlatego zebys wiedziala,ze nie jestes sama. Ja do niedawna tak myslalam,tzn, ze jestem jedynym takim wrakiem a to dobijalo mnie jeszcze bardziej. Absolutnie nie usprawiadliwiam swojego zachowania bo jest karygodne ale zaczynam watpic,ze kiedys bede normalna. Kiedys nie bylam,az tak nerwowa. Wszystko zaczelo sie okolo 7 miesiaca ciazy. Wtedy myslalam,ze to hormony. Potem byl 50-godzinny porod,ehh, i poczatki macierzynstwa, malo pomocny maz, ktorego ciagle nie bylo bo przeciez ktos musial pracowac... Ogolnie to teraz jest troche lepiej tylko te napady zlosci, gdybym ja umiala przewidziec kiedy to nastapi to bym po prostu wyszla do drugiego pokoju. Czasami potrafie sie opanowac i sama nie wiem co wtedy dziala. Mamana swieta racja! Czasami to mam wiecej cierpliwosci do \"obcych\" niz do \"swoich\". Wiesz, sprobuje z tym listem. Belgijka i inne mamy z podobnym problemem, nie dajmy sie poniesc emocjom, przeciez kochamy nasze dzieci nad zycie! Wiem,ze to tylko tak latwo napisac...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamana
I to co piszecie, gdyby mozna jakos przewidziec te napady zlosci, zamknac sie gdzies i przeczekac ... to jest wlasnie najgorsze, ze sie nakrecamy. I znowu trzeba sie odwolac do raz wspomnianej tu techniki, wyjsc, 10 glebokich oddechow, albo dlugi spacer z dzieckiem ... ale to tak latwo mowic, prawda? Mimo to trzymajmy sie czegos, trzeba miec jakis plan, a nie biadolic :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
uważam, że te co tak myślą są całkiem normalne. Napisałam wyżej, że sama mam różne haniebne myśli jak już nie daje rady, mam dość, jestem zmęczona a to jest jak najbardziej normalny odruch.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziewczyny każda z nas miała zapewne takie chwile zwątpienia i słabości, mi tez nieraz puszczaly nerwy i własnie stosowałam metode wychodzenia z pokoju i liczyłam po drodze do kuchni do 10 i takie tam. To nic złego że się stresujecie ze tak myślicie ważne jest aby umiec sobie radzic w takich sytuacjach:) nie zawsze wszystko idzie po naszej myśli - ale jestetsmy tylko ludzmi i mamy prawo do błędów ważne by potem wyciągac z tego wnioski. 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość belgijka
pozdrawiam was dziewczyny-jutro sie odezwę - siły życzę, wam i sobie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
belgijka -> jeśli tylko stać cię na psychoterapeutę to koniecznie idź na terapię. Problem tylko ze znalezieniem dobrego psychoterapeuty, takiego który faktycznie pomoże a nie tylko doi z pieniędzy. Wiem coś o tym, bo mój mąż jest psychoterapeutą. Zaznaczam że nie tylko od dojenia pieniędzy ;) Masz pretensje do mamy, a sama zachowujesz się podobnie. Może zamiast wciąż żywić urazę do mamy, powinnaś to wykorzystać swoją sytuację do zrozumienia jej? Powiedz jej szczerze jak się czułaś, jak się czujesz, ale nie przybieraj postawy oskarżającej, bo to tylko spowoduje kontratak i nici z poważnej rozmowy. Powiedz jej jakie masz obecnie problemy i czy nie wie z własnego doświadczenia jak sobie z tym poradzić. Jak dobrze to przeprowadzisz to jest duża szansa na to że dojdziecie do porozumienia i wszystkie pretensje z przeszłości znikną. Agresja jest jak samonakręcająca się spirala. Jak nie powstrzymasz jej w zarodku będzie narastać. Gdy tylko poczujesz że zaczyna być niedobrze z emocjami, znajdź sobie jakieś odprężające zajęcie zamiast się nakręcać. Bo kończy sie to tym, że wyzywasz się na niewinnym dziecku. Nie potępiam cię, bo masz na tyle przytomności umysłu że zdajesz sobie sprawę z tego że robisz źle i że masz problem. Próbowałaś opowiedzieć o tym mężowi? Koniecznie powiedz dlaczego tak się czujesz i zachowujesz. I jak tylko się da, zaciągnij go na tę terapię razem z tobą. Faceci niechętnie biorą udział w takiej zabawie, ale jak już się znajdą w gabinecie to zaczynają gadać co im leży na wątrobie. I może wspólnie znajdziecie jakieś wyjście. I polecam trochę czasu dla siebie. Zostaw męża z dzieckiem albo znajdź opiekunkę na kilka godzin tygodniowo. Idź do kina (iść samej do kina to nic strasznego :) ), na oglądanie niebotycznie drogich ciuchów w butikach (ja czasem lubię poprzymierzać rzeczy na które mnie nie stać :D ), znajdź sobie jakieś odprężające zajęcie, ale POZA DOMEM. Nie wiem, może zajmij się amatorsko fotografią lub malarstwem? Czymkolwiek co da ci odetchnąć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Problem z tym, że nie zawsze w takich sytuacjach rozsądek bierze górę. Czasem emocje wygrywają i zrobi się głupotę (uderzy, krzyknie, wyzwie, szarpnie), dla mnie to również normalny odruch, bo nie jesteśmy ze stali.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość belgijka
tysiące razy próbowałam rozmawiac z matką, zawsze konczyło się kłótnią, moja matka ciagle traktuje mnie jak szczeniarę, ja mam 27 lat, nigdy jej nie wybaczę, że nawet teraz tak sie zachowuje i zrobiła ze mnie psychola emocjonalnego jak ktoś napisał tutaj i nie umiem sobie radzic z wlasnymi emocjami, przez rodzicow jestem tak beznadziejna i nie umiem dogadac sie nawet z mężem bo wiecznie ponoszą mnie nerwy, jestem tak wrażliwa i emocjonalna, że niedobrze mi się robi:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka onaaaaaaaaaaaaaaaaaa
podnosze temat, ciekawi mnie co inne szmaty mają do powiedzenia, najpierw dają dupy a potem sobie nie radzą!!!!!!!!!!!!ZDZIRY!!!!!!!!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Katamaran
euglena, to pogadaj z mezem i niech Ci wytlumaczy,ze to nie jest tak. Owszem,zdaje sobie sprawe,ze robie zle ale problem w tym,ze nie potrafie powstrzymac agresji! Nawet nie wiem, w ktorym momencie ona przychodzi. Po prostu przestaje panowac nad soba a po chwili zdaje sobie sprawe,ze ja znowu wrzeszcze, i w placz. Masz racje dobry psychoterapeuta moze by pomogl tylko gdzie takiego szukac. Gdzie znalezc kogos kto nauczylby panowania nad soba? Moj maz uwaza,ze problem nie jest az tak powazny zeby wymagal pomocy psychoterapeuty. On zna problem i wie,ze to sie ciagnie od pokolen (moja babcia wrzeszczala na moja mame,moja mama na mnie a teraz ja na synka i meza). Wiem,ze post nie byl skierowany do mnie ale chcialam napisacjak to wyglada u mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość belgijka
Katamaran-u mnie też jest od pokoleń:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
belgijka ja też jestem nerwowa- też nie miłam lekkiego dzieciństwa- też często calutki dzien jestem sama- nie potrząsam dziećmi, nie biję ich musisz zacząc nad sobą panować - to żadna wymówka nerwy- moja mama była bardzo znerwicowaną osobą- wiem co za przesrane dzieciństwo mozna mieć dzięki temu rozumiem w nerwach krzyknąc- patrzyłam kiedys na kocią mamę i jej kociaki- co ona robi jak jej dokuczają- delikatnie drapie- dlatego rozumiem trzepnięcie lekkie przez pieluchę- nawet nie klaps- ale zwrócenie maluszka uwagi na to że to co mama mówi to nie zabawa i nie żart- takie trzepnięcie ani nie boli ani nawet dziecko nie zapłacze - ale myslę nie w tym wieku- to jest bardziej przydatne dla brzdąca około roku- który rozumie duzo więcej ty musisz i to koniecznie zrobić porządek ze swoimi nerwami- wyje ci maluch wyjdź na minutę do łazienki- przemyj twarz wodą- rąbnij w czymś w kuchni o podłogę- uderz pięścią w stół- ale nie strasz własnego dziecka- nie potrząsaj nim twój krzyk dlatego jest pomocny- bo dzidziuś już tak ma że łatwo go czymś zainteresowac- płacze słyszy silny dżwięk- więc zastanawia sie i szuka źródła- może lepiej mu włączyć muzykę? koniecznie pierz sprzątaj zmywaj przy dziecku- pokazuj mów, daj czyms nieznanym np z kuchni się pobawić - a kiedy śpi rób dosłownie nic- odpoczywaj

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość belgijka
i jesteśmy w identycznej sytuacji:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość belgijka
ike-ja tak robie, tylko własnie jest kwestia tych emocji z którymi sobie nie radzę.....i za duzo myślę;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to nie myśl- użalasz się nad sobą- jakbyś to ty była najbardziej poszkodowana w tej sytuacji- a nie twoje dziecko mowisz że jesteś wrażliwa? chyba tylko co do swojej osoby sorry- na wszystko jest jakiś lek i jakieś wyjście- ja w najgorszych momentach mówię sobie - przecież to się kiedyś skończy- dziecko niewiele rozumiejacym dziziusiem tak naprawdę jest chwile - potem dziecko można uczyć- ale do tego też trzeba mieć jakakolwiek cierpliwośc- jak mój szaleje i włazi mi na głowe- poprostu mówię- wyjdź mama potrzebuję chwili czasu dla siebie- bo wiem jak to mogłoby się skonczyć - temperament trzeba sobie umieć utemperować- i pracować nad sobą - pracować! a nie uważać że wszystko jest ok- bo się ma wytłumaczenie że się jest nerwowym

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość znalam taka psychopatke
i ona miala 2 synow. byla nerwowa do tego stopnia ze potrafila wrzeszczec na 6 mies dziecko i je potrzasac a nawet czsem uderzyc. teraz chlopaki sa dorosli, maja juz swoje dzieci ,le matki nienawidza tak ze bez trudu mogli by ja zabic.Sa bandziorami i u nich w domu panuje niesamowita przemoc,wieksza niz w ich domu rodzinnym byla. maja strzaszny zal do matki wlasnie za te jej nerwy,ze oni niewinni dostawali...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no sorry ale.................
Ja nie wiem jak mozna nie dacsobie rady z jedna mala polroczna istota. Ja mam 4 dzieci ,juz starszych kazde ma inny charakter,Kazdy ma inne potrzeby.. jedno male dziecko ktore jeszcze nie chodzi , i taaaaki problem ze az bic trzeba ?? WYBACZ ALE NIE MAM O TOBIE DOBREGO ZDANIA.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiecie co wam powiemmm
że najłatwiej jest wam oceniac, wyzywac kogoś od nienormalnych i psychopatów, nieznając przeszłości tej osoby, tego co ma w głowie, co czuje i w jakiej jest sytuacji!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość belgijka
no sorry ale - nie interesuje mnie, jakie masz o mnie zdanie, skoro tak super sobie dajesz radę, to dawaj sobie dalej, przechwalaj się jaka to Ty jesteś świetna, ja sobie nie daję, ale nie jestem dlatego gorsza od Ciebie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
rzadko kto ma różowe dzieciństwo...nie jest to żadnym usprawiedliwieniem jeśli cierpi na tym inna osoba- 27latka wiedzac o swoich problemach- powinna jak najszybciej je rozwiązać- jeśli nie jest w stanie sama to z czyjąś pomocą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
z iloscią dzieci to też nie jest tak- zawsze najgorzej jest z pierwszym - bo czlowiek dopiero się uczy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamana
Dokladnie tak, wiele jest nas, takich osob, które czuja, ze z ich emocjami jest cos nie tak, ze to najczesciej bagaz z dziecinstwa niestety powielany przez pokolenia ...Wazne zeby nie czuc sie "psycholem", zeby wzmocnic poczucie swojej wartosci i nie wstydzic sie samego siebie i innych ludzi! Dlatego trzeba zastanowic sie co jest zle, ale co moge jeszcze zmienic, bo przeciez chodzi tez o nas samych, o nasze samopoczucie...Na pewno potrzebna jest pomoc i najlepiej by bylo wygadac sie psychoterapeucie. Moze euglena rzuci tutaj haslo i poda jakis namiar do specjalisty??? Przynajmniej jak takiego znalezc, czym sie kierowac, bo pelno jest roznych terapii ... Ale jedno jest pewne: tylko pozytywne przezycia podnosza nasza samoocene, czyli trzeba wyjsc z tej pulapki, nie osadzac juz rodzicow, a robic swoje ... Naprawde, cieszcie sie, ze macie przynajmniej mezow, ktorzy was kochaja, ze sa tolerancyjni w stosunku do was!!! U mnie jest akurat tak, ze mam meza despote i sama sobie takiego wybralam :-( Nie moge byc furiatka, bo on odpowie mi tym samym i wojna gotowa. Musze trzymac nerwy na wodzy ... i jakie to jest czasem cierpienie. Ale po wielu awanturach miewamy tez piekne dni, wtedy jest najlepiej. Dziwne, tak sie dobralismy, dwoch "psycholi" hehe. A terapie i wsparcie znajduje u swojej mamy, ktora mnie teraz broni jak lew, gdy mam z nim jakies problemy. Bo mama widzi, ze ja sie staram, analizuje, a on nie... I ona najlepiej wie ile ja swoich slabosci pokonalam! Moja odtrutka na rzeczywistosc sa podroze, musicale, wypady do knajpy. Robimy to razem z mezem, chociaz na codzien on jest tez czasem niezlym debilem i wszystko mi zarzuca, ze robie zle, a malo mnie wyrecza ... Zycie jak na hustawce. Ale od jakiegos czasu ja zaczelam wzmacniac swoje ego, wmawiam sobie, ze jestem ok. ze robie dobrze, ze sie staram, ze jestem warta tego, aby byc kochana i rodzice mi to powtarzaja!!! Nawet od obcych slysze komplementy, ze dobrze sobie radze, ladnie wygladam w ciazy itd.! Wtedy mam nagle inne podejscie do meza i on ma wiekszy respekt przede mna. Na nieszczesie weszlam w taka rodzine jakiej nie chcialam, czyli tez z problemami. Jego matka jest wiecznie niezadowolona frustratka, ktora o wszystko obwinia mnie, a z niego robi mamisynka!!! I tu wlasnie przydaje sie moja rodzina, moi rodzice mowia: nie daj sie, ona nie ma racji. Wszystko to skomplikowane, nie wiem tez jak dlugo wytrzymam, ale ostatnio mam dobra passe i wszystko wygrywam, jakos tak sie dzieje, ze moja racja jest na wierzchu, a los mi sprzyja i zrealizowalam wiele rzeczy, na ktorych mi bardzo zalezalo. I dlatego jestem silniejsza ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mamana- masz racje- my z mężem też mamy bardzo wybuchowe charaktery- i też na povzątku wieczne wybuchy kłótni zlosci itp- a teraz bardzo oboje nad sobą pracujemy- każde z nas tego drugiego zna- więc omijamy punkty sporne te które ominac możemy- bo zależy nam na spokoju- przy okazji okazuje się że o wiele rzeczy w ten sposób rozwiązuje się o wiele szybciej niż odbyło by się to w innej formie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamana
A silniejsza to znaczy tez, potrafie panowac nad soba, nie daje sie tak latwo sprowokowac, nie nakrzycze, ale zrobie co do mnie nalezy jak najlepiej, nie oczekujac, ze ktos mi sie odwdzieczy.... Bo po owocach mnie poznacie :-) I takim owocem ma byc wlasnie dziecko, ktore bedzie dowartosciowane i szczesliwe!!!!!!!!!!!!!!!!!!! I jeszcze dodam, w takich sprawach pomaga mi wiara, wiara w Boga. Ja do kosciola chodze rzadko, ale kiedy juz pojde, to czuje sie oczyszczona i odczuwam ogromna ulge ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość belgijka
ja nic nie usprawiedliwiam, wiem, że mam problemy, dziwię się, że mimo takich awantur mąż nadal mnie kocha, okazuje mi to, po prostu wiem, ze te problemy z emocjami są od dzieciństwa:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to co masz zamiar zrobić? tak pozostac? bo maz kocha i rozumie a dziecko też zawsze nawet taka mame będzie kochac ? to żadne wyjście

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość belgijka
ale czy ja piszę że tak zamierzam pozostac, chce to zmienic, pisze od samego początku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×