Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość człowiek taki jeden

Auschwitz

Polecane posty

Ligocka to głównie fikcja literacka. To, że ona tam siebie zobaczyła, to też przenośnia... :) Autentyczne relacje to np. \"Oczami dziecka\" Stelli Muller-Madej lub \"Wytrzymałem, wiec jestem\" Sobolewskiego, \"Dymy nad Birkenau\" Szmaglewskiej albo \"Zapowiada się piękny dzień\" tejże. Polecam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja także polecam \"Anus Mundi\" Wiesława Kielara - więźnia będącego w Auschwitz od pierwszych dni istnienia obozu aż po jego kres. Nota bene tytuł oznacza \"odbyt świata\" ... I wspaniała jest też książka Haliny Birenbaum \"Nadzieja umiera ostatnia\"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zwrotniczy madeja
Tak,to bylo cos strasznego.Marketa-dzieci nie zadna romskie,tylko cyganskie.Zawsze byli cyganami.Dlaczego nagle-zostali romami?Czy cygan to niedobra nazwa? Poza tym tak mnie naszla taka mysl-to bardzo budujace,ze myslicie o oddawaniu holdu pomordowanym tam w bestialski sposob przez niemcow niewinnych ludziach.Jednak smutno mi,ze nie oddajemy/cie takiego samego holdu tym,ktorzy zgineli za wolnosc naszej ojczyzny.Ci ludzie przeciez swiadomie oddawali swoje zycie za to,bysmy my nie musieli przezywac takich okropnosci,jakie przezywali ci wszyscy kochani z Auschwitz.Sa to glownie zolnierze AK.Im nalezy sie wielki hold.Takze tym z Katynia,Ostaszkowa,Nowosielska,Charkowa itd.Ale tez tym wszystkim,ktorzy odeszli zamordowani po kryjomu przez komunistow gdzies w piwnicach UBeckich kazamatow,willach zabranych Polakom i przerobionych na wiezienia UB i tym podobnych miejscach.Byly ich setki tysiecy.Mordujac ich,komunisci zmniejszyli w sposob dramatyczny ilosc polskich patriotow.Pamietajmy,ze mordowano tych najlepszych-tych,ktorych tamci,czerwoni najbardziej sie bali.Nauczmy sie na nowo oddawac im czesc.Dziekowac im za ich zycie,za ich walke...dla nas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zwrotniczy madeja
A ja polecam ksiazki-Gustaw Henryk Grudzinski-Inny Swiat,oraz nie pamietam tytulu,ale ksiazka jest o Rotmistrzu Pileckim,zolnierzu AK,ktory dobrowolnie dal sie zamknac do Auschwitz,aby zorganizowac tam ruch oporu.Pozniej uciekl stamtad.Przypomina mi sie,jak niejaki Cyrankiweicz mowil,ze to niby on walczyl w ruchu oporu w Auschwitz........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jesli ktoś chciałby
poznać to wszystko od drugiej strony to polecam "Rozmowy z katem" "Nadzieja umiera ostatnia" te bardzo fajna książka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Hillary Clinton
Skoro wspaniały, to napisz coś od siebie :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mnie też
no mnie też wnerwiła Ligocka------------

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jedna z niewielu
posluchajcie tej piosenki ..lamiaca serce liryka ,historia pisana kwia niewinnych

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jedna z niewielu
krwamimy tak samo,placzemy tak samo ,walczymy tak samo ...jaka jest roznica ????????????????!!!!!!!!!!!!wstyd mi za historie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jeśli chodzi o autentyczne wspomnienia z Auschwitz, to polecam tez ksiazke pt. "Byłem numerem..." http://www.bastion.krakow.pl/?nr=2&id=111 a od drugiej strony - "Pamiętniki Leni Riefenstahl" - nie badzcie zbyt surowi dla calego narodu niemieckiego. wielu Niemcow nie zgadzalo sie do konca z przekonaniami Hitlera, ale bagatelizowano ich znaczenie - nikt tak naprawde nie spodziewal sie, do czego doprowadzi powierzenie mu wladzy. nawet on sam tego nie wiedzial. co wiecej, wielu Niemcow dopiero po wojnie dowiedzialo sie o istnieniu obozow zaglady. opinia publiczna kierowalo ministerstwo propagandy, z Goebbelsem na czele, ktory nawiasem mowiac, byl nieco groteskowa postacia. warto poczytac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jedna z niewielu
ja nie jestem surowa dla niemcow zyje w niemczech mam przyjacol tej narodowosci -w kazdej nacji sa ,,wykolejeni ludzie,,nikt nie zaprzeczy i inni nie sa winni

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jedna z niewielu
ci ludzie nie mieli sumienia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jedna z niewielu
ale musze wam powiedziec ze wielu uwazy ze hitler mial racje i maja zle zdanie o zydach ...niestety ale prawdziwe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fałsz fałsz fałsz
A ja uważam, że ludzie płaczący w obozie w Oświęcimiu to pozerzy, ewentualnie osoby bez wyobraźni, ktorym trzeba prawdą walnąć po oczach, żeby ją przyjęły do wiadomości... To, że tam mordowano ludzi, że zadawano im niesamowite cierpienia z nieludzkich, bezsensownych pobudek jest prawdą wiadomą. Są książki, artykuły, mówi się o tym w szkołach... Fakt, na terenie obozu możemy obejrzeć, jak to wyglądało realnie, warto tam pojechać i należy zachować powagę. Ale tutaj, w tym wątku, widzę tłum infantylnych dziewczynek, którym się wydaje, że jak się tam popłakały to znaczy, że są taaaaaaakie dobre i miejscówę w niebie mają już zaklepaną... Nie. Pamiętajmy, czcijmy ludzi, którzy tam zginęli, ale nie wykorzystujmy tego do podbudowywania naszego ego, no błagam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Spokojnie, nikt tego tak nie wykorzystuje, pierwszy raz w ogóle spotykam się z takim zarzutem czy w ogóle wyobrażeniem, że ktoś może się w takim celu tak zachowywać oO Swoją drogą płacz z powodu widoku pustych pomieszczeń, martwych przedmiotów, nawet niech będą wzbogacone opisami przewodnika i tymi na tablicach informacyjnych ... no OK, ale tak naprawdę nikt, NIKT nie będący tam jako ofiara bądź oprawca nie jest W STANIE sobie wyobrazić tego, co tam się działo, to jest nie do ogarnięcia przez nasze umysły i sumienia, a filmy w tej tematyce tak naprawdę pokazują sielankę w porównaniu z tym, co się tam naprawdę działo. Jeśli ktoś chce najbardziej wiarygodne źródło wiedzy na ten temat, polecam KSIĄŻKI pisane przez więźniów, nic ponad to. I najlepiej sobie usiąść sobie na trawie w samym \"centrum\" Birkenau, bo można tam wejść tak jak do parku, i CZYTAĆ.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gadajaca maskotka
Tez tam byłam. w kwietniu tego roku. Kazda trzecia klasa gim tam jezdzi. I naprawde przed bramą smiech, zarty, rozmowy. Kiedy tylko przekroczylismy brame z napisem " Arbeit macht frei" wszycy ucichli... NAjbardziej zdziwiła mnie postawa kolegi z klasy. Chlopak bez skrupułów, obrazajacy wszystko i wszystkich z nagannym zachowaniem. Stał cichy i milczacy z posepna twarza. Nigdy go jeszcze takie nie widziałam i w tej chwili pomyslalam " On ma serce!" Co najbardziej zapamietałam to napis: " Kto nie pamieta historii skazany jest na jej ponowne przezycie" Bylismy wszedzie w auschwitz. Potem w brzezince.... Strszne...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wkrada sie tu....
A ja jak byłem tam to moim największym marzeniem było : Zamknąć oczy, otworzyć i choć przez ułamek sekundy zobaczyć to miejsce WTEDY...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Michotka
Młyńskie koła totalizmów Autor: Michotka Książka: Ochotnik do Auschwitz: Witold Pilecki 1901-1948 (Cyra Adam) Czy można historyczną książkę, pełną dat, faktów, odnośników, pisaną językiem rzeczowym i wyważonym, czytać emocjami? Można, pod warunkiem, że traktuje o sprawach tak niezwykłych i frapujących, że sami szukamy potwierdzenia w komentarzach i źródłach, bo pokazywana prawda nie mieści się po prostu w głowie. Tak czyta się książkę o rotmistrzu Witoldzie Pileckim, człowieku, którego angielski historyk, Michael Foot, uznał za jednego z sześciu najdzielniejszych ludzi XX wieku. Książka „Ochotnik do Auschwitz” składa się z dwóch części. Pierwsza to zrekonstruowana biografia Witolda Pileckiego autorstwa historyka i pracownika Muzeum Auschwitz-Birkenau w Oświęcimiu, Adama Cyry. Część druga to unikatowy dokument - raport z pobytu w Auschwitz więźnia nr 4959, Tomasza Serafińskiego, bo pod takim nazwiskiem Pilecki figurował w dokumentach obozu. Obie części książki świetnie się nawzajem uzupełniają – najpierw dostajemy solidnie udokumentowaną biografię, dopełnioną szeregiem zdjęć, potem mamy możność „posłuchania głosu” samego bohatera. Biografią Witolda Pileckiego można by hojnie obdzielić wiele życiorysów. Uczestnik walk o granice wschodnie w latach 1918-21, działacz społeczny w okresie dwudziestolecia, uczestnik wojny obronnej 1939, współzałożyciel Tajnej Armii Polskiej, żołnierz AK, dobrowolny więzień Auschwitz-Birkenau, twórca szeroko rozgałęzionej siatki konspiracyjnej, której celem miało być przygotowanie powstania na terenie KL Auschwitz, uciekinier z kacetu, uczestnik Powstania Warszawskiego, więzień oflagów, żołnierz Andersa, wreszcie jego tajny wysłannik do Polski, mający zbierać informacje o sytuacji w kraju. Aresztowany wiosną 1947 roku przez funkcjonariuszy Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, po nieludzkich przesłuchaniach, torturach, w pokazowym procesie skazany na karę śmierci. Wyrok wykonano 25 maja 1948 roku. Miejsce pochówku nieznane. Ta charyzmatyczna i barwna zarazem postać, którą z pietyzmem ocala od zapomnienia Adam Cyra, jest niezwykła nie tylko ze względu na losy, mogące stanowić wspaniały materiał dla wielu scenariuszy filmowych. Uderza w postawie Pileckiego skromność, głęboki patriotyzm, honor, niezłomność i człowieczeństwo. Ten doskonały żołnierz był także świetnym konspiratorem, który podejmując najbardziej karkołomne zadania, zawsze na pierwszym miejscu stawiał dobro i bezpieczeństwo ludzi, za których czuł się odpowiedzialny. Zadziwia fakt, że nigdy nie złożył broni, nawet po trwającym ponad dwa lata pobycie w obozie koncentracyjnym i trudach ucieczki (zagrożenie dekonspiracją) natychmiast powrócił do walki. Nie był nigdy rozpieszczany awansami, sam zresztą o nie nie zabiegał. Tragicznym paradoksem jest to, że jeden z największych polskich patriotów okresu wojny został oskarżony o zdradę, okrzyknięty sprzedawczykiem i z zimną krwią zamordowany w majestacie prawa. Uniknął jego losu inny Niezłomny tego okresu, nieodparcie kojarzący mi się z Pileckim, Kazimierz Moczarski, który po miesiącach spędzonych w celi śmierci, po odwilży został zwolniony z więzienia i zrehabilitowany. Rodzina rotmistrza Pileckiego musiała czekać na pośmiertną rehabilitację aż do roku 1991. „Raport rotmistrza Witolda Pileckiego z 1945 roku” to druga część książki „Ochotnik do Auschwitz”. Nie jest to raport w dosłownym tego słowa znaczeniu, bo pisząc o pobycie w obozie śmierci nie udało się autorowi uniknąć osobistych komentarzy czy emocji. Niemniej wyraźna jest tendencja do sprawozdawczości i koncentracji na faktach. Pilecki niezwykle wnikliwie analizuje rytm życia lagru, metody terroru, doskonalenie metod eksterminacji, tworzenie zrębów konspiracji obozowej, tzw. „piątek”. Czasami zatrzymuje się na detalu, doskonale charakteryzującym wrażliwość tego człowieka – oczach dziecka czekającego na śmierć, wychudłej postaci więźniarki wlokącej się do pracy, krematoryjnym dymie. Kreśli sylwetki tych, z którymi stworzył siatkę konspiracyjną, ale dokumentuje także los całej zbiorowości, ukazuje postawy: od heroicznej i dumnej – po haniebną i zbrodniczą. Dodać należy, że tu linie podziału nie są tożsame z narodowością; mamy porządnych Polaków, Żydów czy Niemców, mamy też największe kanalie wśród wymienionych nacji. Raport rejestruje także szereg ucieczek, niektórych zorganizowanych z iście ułańską fantazją (samochodem w mundurach gestapo), innych zakończonych tragicznie – dla uciekinierów lub dla więźniów rozstrzelanych w ramach odpowiedzialności zbiorowej. Pilecki ukazuje także ewolucję warunków bytowych i stopniowe zyskiwanie praw przez więźniów – do paczek ubraniowych, żywnościowych, wreszcie odejście od karania zbiorowości po ucieczkach. Raport napisany jest dość sprawnym piórem, a ciekawe, często wstrząsające fakty pozwalają nam zapomnieć o drobnych mankamentach narracji - autor w zamierzeniu tworzył przecież zapis zbrodni i dokument podziemnej walki. Niewątpliwie jest on niezwykły – pamiętniki więźniów, zwłaszcza pisane przez osoby niezwiązane z literaturą, niemające zatem i pretensji do szerokich ujęć i uogólnień, ukazują zwykle mocno subiektywny i wąski wycinek rzeczywistości. Pilecki dzięki swojej siatce miał ogromną wiedzę o obozie, o wszystkich komandach i blokach. Być może miał jednak wiedzę zbyt ubogą, skoro nie zapamiętał rzekomo aktywnego działacza podziemia w Auschwitzu, Cyrankiewicza? Taka hipoteza pojawia się w książce. Faktem jest, że Cyrankiewicz prośby o ułaskawienie nie poparł. Witold Pilecki kończy swój raport, pisany w coraz większym pośpiechu w 1945 roku, znamiennymi słowami: „Lecz to jeszcze nie wszystko... Zbyt widocznym stało się teraz powszechne jakieś krętactwo. Biła wyraźnie w oczy jakaś praca niszcząca nad zatarciem granicy między prawdą a fałszem. Prawda stała się tak rozciągliwa, że naciągano ją, przysłaniając wszystko, co ukryć było wygodniej. Skrzętnie zatarto granicę pomiędzy uczciwością a zwykłym krętactwem. Nie to jest ważne, co napisałem dotychczas na tych kilkudziesięciu stronach, szczególnie dla tych, co będą je czytać li tylko jako sensację, lecz tutaj chciałbym napisać tak wielkimi literami, jakich nie ma, niestety, w maszynowym piśmie, żeby te wszystkie głowy, co pod pięknym przedziałkiem mają wewnątrz przysłowiową wodę i matkom chyba tylko mogą podziękować za dobrze sklepione czaszki, że owa woda im z głów nie wycieka – niech się trochę głębiej zastanowią nad własnym życiem, niech się rozejrzą po ludziach i zaczną walkę od siebie, ze zwykłym fałszem, zakłamaniem, interesem podtasowanym sprytnie pod idee, prawdę, a nawet wielką sprawę”*. Pełne gorzkiej ironii słowa tego uniwersalnego (niestety!) testamentu nie wymagają komentarza. Rotmistrz Pilecki musiał zostać starty przez młyńskie koła stalinizmu – dla człowieka tego formatu w ponownie zniewolonej Polsce nie było miejsca. Z tą niezwykłą postacią zetknęłam się po raz pierwszy w roku 2006, oglądając spektakl telewizyjny „Śmierć rotmistrza Pileckiego” w reżyserii Ryszarda Bugajskiego. Akcja rekonstruuje najbardziej tragiczne lata bohatera, okres pobytu w Auschwitz i w katowni na Rakowieckiej, gdzie przesłuchuje go okryty najgorszą sławą major UB, Różański. Oglądamy godną postawę rotmistrza (świetna rola Marka Probosza) na sali sądowej i haniebne realia procesu. Jest w tym spektaklu wiele scen wstrząsających, nie tylko retrospekcji z obozu czy przesłuchań. Największe (poza śmiercią rotmistrza) wrażenie wywarł na mnie obraz napisu „Arbeit macht frei” przesuwający się po siatkówce oka skatowanego przez „swoich” patrioty, który nigdy tak nieludzko nie został potraktowany za drutami. Polecam gorąco książkę Adama Cyry i spektakl Bugajskiego - ocalmy od zapomnienia tego Niezłomnego XX wieku! - - - * Adam Cyra, „Ochotnik do Auschwitz. Witold Pilecki 1901-1948”, wyd. Chrześcijańskie Stowarzyszenie Rodzin Oświęcimskich, Oświęcim 2000, s. 410.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×