Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość pomóc..sobe

smutna historia o milosci na cale zycie..

Polecane posty

można nawet zabłądzić lecz po drugiej stronie nasze drogi pocięte schodzą sie z powrotem. Wyjątkowo nieprzyjemna propozycja, dobrze że nie wierzę w niebo bo za żadne skarby nie chciałbym aby moja droga pocięta zeszła się z taką jedna Elżbietą z Poznania.......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mooożesz zrobić np tak
dlaczego niechciałbyś jej spotkać? Co Ci zrobiła?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do mooożesz zrobić np tak
:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dla najpiękniejszej
Moja historia: Kiedyś byłam z chłopakiem. W sumie krótko, bo niecałe pół roku. Znaliśmy się ze szkoły. Zaczęliśmy ze sobą chodzić jak wrócił z wojska. Byłam jego pierwszą kobietą, powiedział mi o tym "po fakcie". Pewnego dnia poznałam swojego obecnego męża i odeszłam od Arka. Prosił bym go nie zostawiała, ale ja już wiedziałam, że go nie kocham. Kochałam innego i to z nim chciałam żyć, rodzić mu dzieci, z nim się zestarzeć. Kontakty z Arkiem zerwałam definitywnie, nawet nie wiedziałam jak bardzo go skrzywdziłam. Od sześciu lat jestem szczęśliwą żoną, a od dwóch matką. Kocham swojego męża tak samo mocno jak na początku. Pomimo tak krótkiego stażu małżeńskiego wiele już razem przeszliśmy. Nie zawsze było kolorowo, ale wiem że on też mnie kocha. Widzę to i czuję. Kilka miesięcy temu założyłam profil na pewnym portalu i niemal od razu odezwał się do mnie Arek. Na początku rozmawialiśmy "po koleżeńsku", ale od jakiegoś czasu coś się zmieniło. Nie ożenił się, nie założył rodziny, wie o mnie niemal wszystko. Widział jak wychodziłam za mąż, wiedział kiedy urodziłam dziecko. W dniu ślubu kurier przyniósł piękny bukiet kwiatów z karteczką, na której było napisane "Dla Najpiękniejszej". Ja do niedawna zastanawiałam się od kogo były te kwiaty. Teraz już wiem. Rozmawiałam z nim niedawno w cztery oczy. Powiedział, że będzie czekał na mnie do śmierci. Że cieszy się moim szczęściem, ale żałuje, że nie jestem jego żoną. Że od szkoły mnie kocha i że nie pokocha żadnej innej. Że miał nadzieję, że wrócę (kilka lat mieszkałam bardzo daleko), że kocha mnie taką jaka jestem teraz. Wie, że jestem chora (nie mam pojęcia skąd), ale mu to nie przeszkadza, bo on kocha wszystkie moje wady na równi z zaletami. A mi jest z tym wszystkim źle, bo wiem jak go skrzywdziłam. Bo nie chcę, żeby bardziej cierpiał. Chcę, żeby był szczęśliwy, a wiem że nie jest. Cóż, taka jest historia smutnej miłości na całe życie mojego ex. Sama nie wiem, śmiać się czy płakać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutne to wyżej
Ale ja wiem że gdybym nie mogła z jakichś powodów być z osobą którą kocham to zrobiła bym tak jak ten chłopak :(( Nie umiała bym być z kimś innym :(( Kiedyś los nas rozdzielił na chwilę :O on się spotykał z kimś a ja nie mogłam :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chałwa z małmazją
To teraz ja wam opowiem o wielkiej miłości mojego życia i co z tego wynikło. Poznaliśmy się na studiach, byliśmy przyjaciółmi, dwiema bratnimi duszami. Miałam takie uczucie,że jeśli gdzieś istnieje jakaś cząstka nas poza nami samymi, to tą cząstką był on. Jeśli nie byłabym sobą, byłabym nim. A on? No cóż, bał sie chyba nieco mojej emocjonalności, mojego impulsywnego charakteru, wolał być moim przyjacielem. Za "ciężka" byłam dla niego,żeby mógł mnie unieść. Byłam jednak kimś szalenie ważnym w jego życiu i nie mówił tego mnie, mówił tak naszym znajomym. Troszczył sie o mnie jak nikt nigdy wcześniej ani nikt nigdy później. Jednak mnie nie kochał. Nie spaliśmy ze soba również.Wiedział jednak, co do niego czuję. Ot, taka niespełniona Wielka Miłość, przynajmniej dla mnie. Potem los nas rozłączył,każde poszło w swoją stronę, ja pokochałam kogoś innego, ale inaczej niż jego. On się ożenił. Nie szukał ze mną kontaktu, zamknął tę kartę w swoim życiu. Nigdy później się nie spotkaliśmy. Ja codziennie zasypiałam i budziłam się z myślą o nim, codziennie. Koszmar, który zrozumie tylko ten, kto to przeżył... Chcecie wiedzieć ile to trwało? Ano 21 lat. 21 lat. 21 cholernie długich lat. I nagle, kiedyś, niemal na drugim końcu świata spotkaliśmy się. Przypadek. czysty przypadek. Po 21 latach niewygasłej miłości z mojej strony. Ktoś chce znać ciąg dalszy, czy wystarczająco was zanudziłam?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chalwa dawaj....
dalszy ciag poprosze- juz wypowiadalam sie na tym temacie i jakos tak mnie intryguje Twoja historia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chałwa z małmazją
O'kay. Nie chce pisać szczegółów, gdzie to było ani jak to wyglądało, bo okoliczności są dość charakterystyczne a internet średnio anonimowy. Dość na tym,że było to daaaaleko. Tłum ludzi - a ja widze jego. Nigdy tego nie zapomnę. Tłum ludzi, a on dostrzega mnie. I co dalej? Ano dalej bajki nie będzie. Bajka prysła jak bańka mydlana. Udał,że mnie nie poznaje. Głupie, smutne i w gruncie rzeczy żałosne.I to nie tak,że mnie nie poznał, ja się aż tak nie zmieniłam, ludzie z podstawówki rozpoznają mnie bez problemu a co dopiero on, on, dla którego byłam ponoć kimś szalenie ważnym. Nawet go nie było stać na zdawkową rozmowę typu : "jak leci, co u ciebie słychać" itp. Nie istniałam dla niego. Poczułam sie jak smieć. Nie oczekiwałam rzucenia mi się na szyję, ale też nie oczekiwałam zimnego zignorowania. 21 lat, cholera, to nie 5 miesięcy, to nie 5 lat. Potem jednak, po chwili, kiedy miałam wrażenie,że świat mi się zawalił na głowę, poczułam ulgę. Niesamowita ulgę. Długo nie rozumiałam, dlaczego tę ulgę czuję. Teraz chyba już rozumiem. Łudziłam się tyle lat. A teraz juz nie muszę. Jestem wolna, wolna od wspomnień a przede wszystkim wolna od złudzeń. Bo złudzeniami karmiłam się tak długo... Tylko złudzeniami. I własnym wyobrażeniem, własna imaginacją. Ciesze się ,że dostałam "w tyłek". Ciesze się, bo wróciłam do realu, bolesny był to powrót, ale zawsze powrót. Potrzeba mi było obudzenia sie ze złego snu. Już nie zasypiam z jego obrazem przed oczami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wyrazy współczucia dla faceta/
ów z którymi żyłaś 😭

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chałwa z małmazją
No tu akurat nie trafiłaś/łeś. Mój mąż mial dokładnie to co ja, też zasypiał z myślą o swojej byłej miłości. Mozna powiedziec,że jesteśmy "kwita". Mój mąz wiedział o tamtym ze szczególami, ja wiedziałam o tej jego ze szczególami. Nikt nikogo nie oszukiwał. Bezwzględna czystośc relacji była podstawą naszego związku. Przykro,że cię rozczarowałam. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mozna filmy
o tym krecic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chalwa dawaj....
normalnie siedze i rycze. tak to wszystko jest jeszcze zywe we mnie chociaz juz tyle lat minelo... ciagle wypatruje go na ulicy, wsrod tlumow... do mojego narzeczonego mam pretensje nie wiadomo o co... wiem, ze jestem nie fair w stosunku do niego, ale nie chce byc ciagle sama... juz tyle lat tak bylo... ehhhhhh

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chałwa z małmazją
Nie chciałam sprawić ci aż takiej przykrości. Może nie powinnam była pisać o tym, no ale cóż, latka lecą, a ja sie robię coraz bardziej sentymentalna. Niedługo pewnie wnuki będę niańczyć a zachciało mi sie wspomninać stare dzieje... Ale tak to już jest z czymś, co wydaje sie być tzw. "absolutem". Kto nie marzy o "absolutnej" miłości? Tak naprawdę wszyscy, niezależnie od wieku, mądrości życiowej etc. Szukanie miłości "absolutnej", wszechogarniającej jest immanentna cecha każdego z nas, czy sie do tego przyznaje, czy nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jedna na milion............
A ja wszystkim życzę takiej miłości przez duże M tylko spełnionej i tak pięknej jak moja :)) Nie umiała bym żyć z kimś kogo nie kocham, wiem że są różne sytuacje i różni ludzie..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość big null
a kto wierzy w taka opinie, ze Ci co mają byc razem i tak będą? bo ja jakos po przeczytaniu tych wypowiedzi wątpie, ale ktos to wymyslił takie powiedzenie i pewnie nie bezpodstawnie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość big null
up, write your opinion, plaese

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aj dont noł
:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dla najpiękniejszej-------> ja nie widzę żadnego romantyzmu w tym chłopaku, raczej początki jakiejś choroby psychicznej. Może wyższym stanem perfidnej zemsty, że go powiedzmy, zostawiłaś. Te wyznania żebyś była szczęśliwa, to po prostu wzbudzenie w tobie wyrzutów sumienia i zatrucie sobie życia. Ja doradzałbym głęboką oczyszczającą spowiedź, danie ofiary i podarowanie jego chorej miłości np na pielgrzymce do Gietrzwałdu i nie myślenie o nim .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Im from laos
ludzie piszą ze są z sobą i sie kochali ale po tylu latach przestali o siebie dbać i sie sobą nawzajem interesować i już nie chcą takich związków. A tutaj czytam, ze ktos się kimś nie interesował przez n lat, nie zaskakiwał, nie starał się, a nadal się go kocha i to mocna... I być tutaj mądry((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dla najpiękniejszej
bardzo miły blondynie ---> ja też nie widzę w tym romantyzmu, opisałam tą historię bo jest smutna po prostu. Byćmoże nawet masz rację co do tej choroby. Jedno jest pewne, tego typu wyznania nie wzbudzają we mnie wyrzutów sumienia, a tym bardziej nie zatruwają mi życia. Nie narzuca mi się i to doceniam, ale smutno mi jest, bo uważam, że każdy ma prawo do szczęścia. Jednak to, że się do mnie odezwał nie zmienia tego co jest między mną i moim mężem. A, tak naprawdę to niewiele myślę o nim, tak chwilowo mnie naszło:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość piszcie
dalej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja w
to nie wierze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a oto moja historia majac 19 lat poznalam i pokochalam chlopca,bylismy razem okolo roku..bardzo go kochalam...a on? nie wiem,nigdy mi tego nie powiedzial,chociaz wiem,ze nie bylam mu tez obojetna.Rozstalismy sie,z jego winy...bardzo to przezylam...dzis mysle,ze bylismy za mlodzi,by wowczas stworzyc prawdziwy zwiazek...Po pewnym czasie poznałam kogos,myslałam,ze pokochałam...zalozylam rodzine,urodzilam i wychowalam dzieci,bylam cudowna,wierna zona,dbajaca o dom i rodzine...chociaz po czasie okazało sie,ze meza nie kocham,ze zyjemy obok siebie,dla dzieci...tak trwalam w odretwieniu...mijały lata...Czasem tylko nocą ktos byl we snie,kto czule mnie obejmował,przy kim czulam to cos...co juz zapomniałam jak sie nazywa...miłosc...bliskosc...budzilam sie z zalem...i zastanawialam sie,kto byl w tym snie? nie widzialam twarzy...tylko tę bliskosc..Tak mineły 22 lata...dodam,ze o moim miłym sprzed lat nie wiedziałam nic,nie spotkalismy sie nigdy przez te lata...Moj Boze...kilka miesiecy temu spotkalismy sie niespodziewanie..ach..to byla chwila..moment..mgnienie oka,a juz wszystko odzyło..we mnie..w nim..az słbo mi sie zrobiło..Okazał sie,ze dlugo nie zakladal rodziny,teraz ma dziecko,kobiete,ale nie jest szczesliwy...Mowcie co chcecie,potepcie,zbiczujcie...nie jestesmy juz mlodzi,ale od jednej chwili wiemy,ze chcemy byc razem,nie mam zamiaru niszczyc niczyjej rodziny...ale nie zrezygnuje z tej milosci,ktora jak sie okazalo,tliła sie we mnie cale lata..a chlopiec ze snow,w momencie kiedy spotkałam Go ponownie...ze zdumieniem i zaskoczeniem doznalam olsnienia...tak!! to byl on,tylko nie moglam wydobyc tej twarzy z mgły...Nie wiem,jak potocza sie dalej nasze losy,ale wiem jedno napewno-On jest moja prawdziwa,i dzis moge powiedziec,ze jedyna miloscia zycia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poryczałam się ...
Wiem co to jest taka miłość :(( i nadal wierzę .. Nadzieja zawsze umiera ostatnia :(( Będzie dobrze, musi być...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do kymco
a w czasie narzeczeństwa, po zareczynach nie czułas ze jednak kochasz kogos innego , ze tamten jest w twej głowce... no bo az strach sie z kims rozstawac :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość podona
hisotia do losow drugiego malżeństaw Ibisza, tez ze swoja nastoletnia miloscia teraz jest i ma dziecko:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość problemem nie sa dzieci a ich
Ibisz i miłosc? dajcie spokoj. Ot tal z przyzywczajenia sa ze soba. bo byłby sam gdyby nie obecna Ania:) Ponadto obsciksuje tyle bab ( a one nawet tego nie chca..widziałam zaskoczenie jednej z nich;0 i mine) jak ja wczoraj całował. To majtki nie facet...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pytasz,czy zanim wyszlam za maz,czulam,ze kocham innego? wiesz...nie...jak pisalam,On mnie zroznych powodow zostawil...bylam tak zraniona,ze wyparlam to uczucie ze swojej swiadomosci...ale jak sie okazalo nie z serca:( Spotkalam dobrego czlowieka i przez moment wydawalo mi sie,ze go pokochalam,bylam szczesliwa..zalozylam rodzine..chociaz szybko odazalo sie,ze to nie byla milosc...byly juz dzieci,lata tak szybko uciekaly,zycie toczylo sie...bylam dobra zona...Teraz nie wiem co zrobie,to trudny dylemat i nie podejme pochopnie decyzji...nie jest mi łatwo..ale to samo zycie.Nikt nie obiecywl,ze bedzie łatwo..zwłaszcza,ze ja zawsze mam pod gorke..ale dam rade:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do kymco
moze tylko sobie tak tłumacczysz bo ci sie to malzenstwo sypie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to wam powiem
a ja jestem swiadkiem historii mojej kolezanki z pracy... chodzili ze sobą w młodosci, bardzo sie kochali, on był bardzo zazdrosny, ktos namącił w ich związku, i zerwali ze sobą..kontakt urwał się koleżanka wyszła za mąż urodziła dwoje dzieci, wychowała je, rozwiodła sie on rowniez załozyl rodzine, ma dwojke dzieci, pozniej zostal wdowcem spotkali sie przypadkiem, u niej w pracy (ma kontakt z klientami),namawial ja na spotkanie przy kawie, ona nie chciała sie zgodzic, gdyz myslala ze jest zonaty, sama zreszta tez spotykała sie z kims i była szczęscliwa, bardzo namawiał ją na spotkanie, zostawił swoj nr tel. Bardzo sie wahała ale nie zadzwoniła. Przyszedł do niej do pracy ponownie, porozmawiali trochę dłuzej, wyjasnił jej ze jest wdowcem, że jest wolny. Spotkali sie, teraz są juz po slubie, widac ich szczęscie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×