Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

retro

Miłość i śmierć.

Polecane posty

Motto: Jeśli jakaś myśl pojawia się w twojej głowie i wywołuje lęk, nie porzucaj jej. Widocznie została ci zesłana po to byś zmężniał i wyćwiczył się w odwadze. Zaczęłam kiedyś dialog z „a tak po prawdzie”. Zainspirowana jej wypowiedzią,- pozwól Ata że zacytuję-: „Wolałabym żeby poszedł do innej niż… gdzieś tam…” Mowa o śmierci, rzecz jasna. Mnie osobiście przeraziła ta deklaracja. Chociaż odwrotna też byłaby równie przerażająca. Np. gdyby Ata powiedziała : Wolałabym żeby umarł, niż gdyby miał pójść do innej…. Czy kobiety można podzielić na dwie grupy według tych dwóch przytoczonych zdań..? są dowody na to że nie umieramy cali. I dowody na cos zupełnie odwrotnego. Gdy w grę wchodzi miłość, śmierć nabiera innego wymiaru. Zaczyna albo przeszkadzać, albo bardzo pomagać. Moje ulubione przykłady- z życia wzięte: Znam kobietę która modliła się o śmierć swego męża. Wieloletni alkoholik. Na zewnątrz wszystko w miarę wyglądało ok., w domu przeżywała horror. Modliła się by umarł. Nie mogła odejść, schorowanego psa nie wyrzuca się z domu. ( oburza was to porównanie? To było zwierzę. Znałam go. Kiedyś zesikał się w kuchni na podłogę). Zapił się na śmierć. Zmarł młodo, w wieku 43 lat. Mieli za sobą lata piekła. Płakała gdy zmarł, ale w oczach miała coś twardego… Wiem co to było: postanowienie urodzenia się na nowo, zostawienia dotychczasowego życia razem z nim, w cmentarnym dole. I wdzięczność za wysłuchane modlitwy. I tak się stało. Potrzebowała tylko kilka miesięcy by rozkwitnąć. Rozkwitnąc jako kobieta, jako matka, jako pracownik… Nabrała rumieńców. Męzowi zanosi kwiaty na grób. Nie z miłości. Z wdzięczności że go nie ma. Znam te z inną kobietę. To moja ciotka, lat 84. Owdowiała 4 lata temu. Całe życie mówiła że chce umrzeć przed mężem. Tym razem się nie udało. Wuj zmarł na raka mózgu. Ona żyje dalej. Pochowała wszystkie pamiątki, obrączkę, zdjęcia, wyrzuciła jego ubrania. Chce jeszcze żyć. Ma się dobrze. Nie patrzę na nią z pogardą jak niektórzy. Instynkt życia jest silniejszy od miłości. Cóż z tego? Wspomina go ale trochę tak jak wspomina się dalekie wakacje na Majorce… Wszyscy twierdzą że powinna umrzeć zaraz po nim. Ze to nietakt iż starsza pani chce jeszcze pożyć. Wszyscy obserwują kiedy podązy w slad za swoim ukochanym mężem. Ale ona nie podąży niczyim śladem. Ona przejdzie swoja własną, osobista drogę. Uwielbiam to w niej. Nie wierzę że z miłości można oddać za kogoś życie. Teraz gdy tak trudno jest poświęcić dla drugiej osoby głupie pięć minut albo zrezygnować z własnych głupich nawyków i przyzwyczajeń… Coż tu dopiero mówić o poświęcaniu życia. Nie wiem czy temat jest wart dyskusji. Na razie tyle, mam jeszcze dużo przemyśleń, ale post już zrobił się długi.. I nie wiem ile osób odważy się stanąć twarzą w twarz z tym problemem Być może będę musiała to po prostu przemyśleć sama. PS: chciałabym jeszcze napomknąć że orgazm w jezyku francuskim jest określany jako „une petite mort” – mała śmierć…..  cudnie, prawda..?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pierwszą z przykładowo pań znam bardzo blisko to moja druga żona. Na grób męża chodzimy raz na rok, ta sama sytuacja, jak opisałaś, przy mnie rozkwitła. Druga starsza pani ma podejście bardzo zdrowe. Ma dobrą pamieć i zapamietała : dopóki śmierć nas nie rozłączy, rozłączyła , więc pocóż zbędne shopy i przedstawienia dla pospólstwa?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Na grób męża chodzimy raz na rok, ta sama sytuacja, jak opisałaś, przy mnie rozkwitła. Blondyn czekała na jego śmierć..? sorry za brutalne pytanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czytałaś "Chorobę na śmierć", Kierkegaarda Nie. a powinnam? może streścisz, jeśli w temacie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja kazda smierc bardzo przezywam- po dziadku przez 3 lata dochodzilam do siebie, teraz mijaja 4 miesiace od smierci taty... strams ie jak moge nie myslec, wmawiac sobie ze zyc trzeba, mam multum zajec, ktore wypelniaja mi czas, a jednak gdy siebie tak jak teraz w domu rodzinnym i pije wino to chce mi sie ryczec tak po prostu. jakos nie wierze ze jak ktos odchodzi mozna tak zwyczjanie zamkanc ten rodzialw sowim zyciu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jakos nie wierze ze jak ktos odchodzi mozna tak zwyczjanie zamkanc ten rodzialw sowim zyciu. Ellinka ja myśle że można a nawet trzeba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ellinka....wiem co czujesz :O nigdy nie spodziewałam się że coś w życiu może tak boleć.... :O najgorsze jest że boli i boli ... :O pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pamiętam jak przyjaciółe zostawił facet.:) z dnia na dzien. Bardzi cierpiała, dzowniła do niego i nachodziła go w pracy. Pamiętam jak radziłyśmy jej by wyobraziła sobie że on umarł. Ze go nie ma. Wbijałyśmy jej to do g lowy z taka siła, że w pewnym momencie bałam się że o nią że zwariuje... ale przyniosło to rezultat, przede wszystkim gdy tylko chwytała za telefon miała sobie mówić: Nie moge do niego zadzwonić BO JEGO NIE MA. Kiedy miłość umiera trzeba jej na to pozwolić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"są dowody na to że nie umieramy cali." Śmierć duchowa zostawia ciało przy życiu. Na jakiś czas. Rozpacz, jest tą chorobą, przez którą umiera wszystko. Ciało ostatnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
furious:) zrobiłabym ci łapkę gdybym umiała:):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Kiedy miłość umiera trzeba jej na to pozwolić." Nie mamy nad nią władzy. Rzecz nie w pozwalaniu a na poddaniu się nieuknionemu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nigdy nie uwierze ze ktos z dnia na dzien przestaje o kism myslec- owszem po jakims czasie trzeba wrocic do zycia, podneisc sie ale nie uwierze ze jesli sie kogos kochalo mozna tak zwyczajnie zapomniec i pogrzebac przeszlosc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hm, tak, temat raczej z tych " nieżyciowych.."

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Kiedy miłość umiera trzeba jej na to pozwolić." Nie mamy nad nią władzy. Rzecz nie w pozwalaniu a na poddaniu się nieuknionemu. Stronniczy kobiety mają skłonność do reanimowania zdychającej miłości. czasem przypomina to robienie masażu serca na kims kto ma rozprutą klatkę piersiową... Widziałam takie kobiety. Ba. Sama nią byłam. nigdy więcej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ellinka i retro
A kto wam takich głupot naopowiadał-można pogrzebac i zapomniec Mozna byc w kolejnym zwiazku,ale to wcale nie znaczy,ze sie zapomnia:-o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"kobiety mają skłonność do reanimowania zdychającej miłości." Nie tylko kobiety :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
stronniczy [ kiss ] dzieki:) ps: nie wiem czy wyjdzie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie wyszło, cholera......:):) spoko, będe żyła bez łapek:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"kobiety mają skłonność do reanimowania zdychającej miłości." Swojej też ? - pytanie uzupełniajace

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Kiedy miłość umiera trzeba jej na to pozwolić." To owszem. I chyba z tym nie ma się wiekszych problemów. Ale kiedy człowiek umiera, to wcale nie znaczy, że wraz z nim umiera miłość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
też się przekonałam, że instynkt życia jest chyba najsilniejszy, i to raz na własnej skórze :-) biologiczna chęć przetrwania jest podstawową potrzebą człowieka, dopiero na drugim miejscu jest miłość (tak przynajmniej, z tego co pamiętam, twierdzi Fromm) to w temacie, czy oddałabym swoje życie - nie sądzę dlatego pewnie tez żona alkoholika, żyjąca w permanentnym stresie, który jak wiadomo bardzo skraca życie, modliła się o jego śmierć instynktownie broniąc swojego życia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zgubiona gdzies
nie justyna prawda niestety

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
biologiczna chęć przetrwania jest podstawową potrzebą człowieka, dopiero na drugim miejscu jest miłość (tak przynajmniej, z tego co pamiętam, twierdzi Fromm) pola to kiepsko to nas trochę znowu zezwierzęca....:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×