Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
phii

Drugie żony a dzieci z poprzednich związków

Polecane posty

"ktos tu napisał wyżej, że to wszystko co my robimy to takie normalne dla tych dzieci i nie musza byc wdzięczne - nie prawda! normalne to może jest gotowanie zupy i prasownanie dla MATKI - my matkami nie jestesmy, jestesmy obce, a od obych ludzi ise takich rzeczy nie oczekuje - jaikbys odwiedziła panią ze szkoły albo sąsiadkę i by ci zupę podała to nie powiedziałabyś dziękuję? oczywiście, że tak, więc dlaczego nie masz byc wdzięczna dla macochy? typowo roszczeniowa postawa, ale wiele tych porzuconych dzieci w takim przekonaniu wyrasta, więc co się dziwic.." To mój ex mąż powinien bić pokłony wdzięczności mojemu partnerowi że jest tatą dla mojego syna??? Nie zapomniej droga panno że dziecko do ojca i jego partnerki jeździ niezbyt czesto a z matką i ojczymem jest non stop. To ojczym dba o odrobione lekcje, wozi na zajecia, biegnie z dzieckiem do lekarza. To ojczymom należy się wdzięczność od ojca tych dzieci!!!!!!! Sorry, ale chcesz to gotuj nie chcesz nie gotuj. Ojciec może zabrać dzieciaka na objad w mieście. Ja np wolę jak mój ex ma partnerkę. Ale nie jestem jej wdzięczna. Chce to się zajmuje, a jakby nie chciała to tez by nie było problemu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To fakt- to dziecko nigdy za nic nie dziękuję. Rysowanie, granie, woda...i ciągle jeszcze, a jak nie ma jeszcze foch. I zła macocha jesteś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
xxx79 Nie mówię o dzieciach tylko o rodzicach i ich partnerach. Wszyscy są dorośli i wiedzieli w co wchodzą wiążąc się z ludźmi dzieciatymi. Co to znaczy "Zależy kto na co godzi się na starcie!"??? Spisywałaś umowę np. 1. Nie będę gotowała dla twojego dziecka, 2. Nie będę rysowała z twoim dzieckiem itd.... Bez przesady, zajmuj się jak chcesz, a jak nie to nie zawracaj głowy i jak jest jego dziecko to zrób sobie dzień dobraci dla siebie. Fryzjer, maseczka itp..... Mój partner nie oczekuje że mój syn będzie mu za wszystko dziękował. Traktuje go jak syna. A wyszło tak w tarakcie. Nie umawialiśmy się na nic. Mój partner na nic się nie godził albo godził!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie oceniaj mnie w ten sposób. Ja naprawdę nic nie oczekuje. Mi chodzi o mnie. O to, że już dawno mieliśmy mieć dziecko razem. Zaraz po ślubie. I miało być we 4, a nie we 3- tak jest dla mnie bardzo nie do pary i bardzo cierpie z tego powodu!!! Nie sądziłam, że tak będzie...nie przewidziałam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
xxx79 Nie oceniam cię. Wiem jak ważne jest dziecko dla kobiety. W kobiecie może narastać gorycz. On ma dziecko z inną, a nie ze mną. Jest to naturalne. Ja mam szczęście bo mój partner nie ma dzieci z poprzednich związków. Nie wiem jak ja bym się do nich zachowywała. Może była bym o nie zazdrosna. Psychika ludzka jest skomplikowana, każdy z nas jest inny. Ja nie cierpię brukselki ale ktoś inny ją uwielbia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość druga_zona
Xxx79_ to ja nie mogę, mam za malo jajeczek i dlatego tylko in vitro. Skupilam swoja uwage po prostu na sobie. Cwicze, pracuje nad figura :) nie robie jakiejs zawrotnej kariery ale staram się w pracy :) podroze ... Itp... Wychodzimy na kolacje, do klubow... Po prostu jest nam dobrze bez dziecka , dziecko nie jest moim celem nr 1 tylko szczesliwe malzenstwo bo ja już swojw przeszlam miMo mlodego wieku :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A u nas co za ironia, mąż ma słabe nasienie i dlatego na 90 % nie możemu...u mnie wszystko ok. A najlepsze, że ktoś kto nas zna, wie że mąż ma dziecko, zawsze uważa, że to ja, bo mąż ma dowód. :( A to, ze ktoś naście lat temu, przypadkiem zrobił, a potem prowadził różny styl życia, nie znaczy że nadal tak samo może... Dzięki za zrozumienie. Właśnie o to chodzi, zrobił innej, nie może mi. Oni nie chcieli, ja pragnę. Itd. To nie sprawiedliwe. I zmienia mnie bardzo. Kocham męża. Ale jestem smutna, oschła, ciągle na niego zła... Ciągle myślę o ich dziecku. Itd.nawet trudno mi to ubrać w słowa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
xxx79 Rozumiem Cię, też bym była wściekła, zła na los. To faktycznie jest nie wporządku e ktoś chce i nie może. No nic, życzę ci, wam powodzenia. A co do dziecka męża, to na twoim miejscu bym zostawiła wszystkow własnemu losowi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Właściwie to zostawiam...ale cągle myślę o dziecku- o swoim którego nie mam i o tym które jest, które ma moja druga połowa. Zmieniam się z fajnej, młodej, szczęsliwej kobiety i zółze ij ędzę. Przeraża mnie to. Może to depresja. Podatna jestem na takie rzeczy. Szkoda, że życie jest takie. Moim zdaniem ludzie powinni mieć dzieci tylko z partnerem z którym są na zawse...szkoda, że taki nie jest świat i człowiek. Bez zdrad, płodzenia nie chcianych, nieślubnych dzieci, nieudanych związków. Żeby to było jakoś ustalone z góry, zakodowane... :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie wiem co mi tam wyszło- miało być zołzę i jędzę :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Może dla Ciebie takie
dziecko jest niechciane ale jego matki i ojca,którzy je kochają nad życie jest całym światem.Nawet gdyby było wpadką.To nie ważne czy przypadek czy nie skoro dwoje ludzi się kochało.A to co wam potem opowiadają faceci to niestety często też wymysły.Każdy nie chciał,nie wiedział jak,i każdy został wrobiony w dziecko.Tylko,że teraz świata poza tym niby tak niechcianym dzieckiem nie widzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak, oczywiście. To czemu odchodzą i się z dzieckiem prawie nie widują? Wiem, że wielu opowiada bzdury, ale są też tacy co mówią prawdę. Albo znasz całą sytuacje od kogoś innego. A mówiąc nie chciane- mam na myśli właśnie wpadkę. Ale doskonale wiem, że potem człowiek się cieszy i kocha. Ale to nie znaczy że rodzice się kochali, bo wzieli ślub bo rodzina naciskała, a potem się głównie męczyli. Głównie bo na pewno były jakieś dobre chwile. I jeśli dziecko faktycznie jest całym światem, to sie dla dobra dziecka zostaje z jego matką. Albo chociaż często widuje... Ale chyba nie sądzisz, że wszyscy ludzie co mają ze sobą dzieci się kochają?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciekawe jak długo
chłop z tobą wytrzyma, myślisz, że będzie wracał do domu, by patrzeć na stale smutną, marudzącą, złośliwą żonę???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ciekawe ile ja z nim, nie mając dziecka...i będąc przez to nieszczęśliwą. Bo raczej z jego winy go nie mamy... I wytrzyma- chociażby dlatego, że wyglądam jak wyglądam, jestem fajna i w zasadzie nie jest mu żle. Na pewno lepiej niż było. Aż tak cały czas nie marudze- czuje się poprostu nieszczęśliwa i mam dużo złości do świata i do niego, ale nie 30 dni w miesiącu. Zwykle jakieś 10 przed okresem i ze 2 po. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bezradna26
czytam wasze opinie. i sama nie wiem. ja wolna nie mam dzieci zyje z facetem który sie rozwodzi i ma 2 dzieci. Syn jest juz pelnoletni dzwoni do ojca tylko po pieniadze córka wogóle sie nie odzywa. Nie potrafia zaakeptowac iz ich rodzice sie rozwodza.Wczoraj po raz pierwszy przypadkowo spotkałam jego córke doatrało do mnie ze nie radze sobie z cała ta sytuacja nie akeptuje tego/. nie wiem co mam robic. Wszyscy mi doradzaja zebym jak najpredzej zakonczyła ten chory zwiazek. Miedzy nami jest tez 10 lat róznicy. W głebi serca kocham go ale nie akceptuje jego przeszłosci. a nie moge mu kazac wybierac albo Bóg wie co. Napiszecie mi cos?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A i tak w ogóle to mój mąż nie wraca do domu- tylko spędza ze mną 24 h na dobę praktycznie- bo razem pracujemy. I najchętniej w ogóle by się ze mną nie rozstawał :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bo mi sie juz wszystko pomiesz
Mojego meza byla, z corka wyprowadzily sie pol roku temu do innego miasta okolo 400 km od nas. Corka odwiedza go przy kazdej mozliwej okazji, czesto w piatki po szkole wsiada w autobus albo jej tata po nia pojedzie i spedza u nas weekendy. Moj maz duzo pracuje, czesto na mnie spada opieka nad nia. Czasami jak zwyczajnie nie chce mi sie gdzies ruszyc z domu (tez pracuje i potrzbuje weekendow aby nadrobic zaleglosci w domu, i pobyc ze swoim dzieckiem) maz mi wygarnia, ze siedzimy w domu. No i co z tego? Mam ciagle na rynek z nia chodzic, czy organizowac jakies rozrywki jak ona tu kiedys mieszkala wiec co mam z nia tu robic? Po drugie, jak Wam przychodzi wydawanie pieniedzy na dziecko meza z poprzedniego zwiazku? U nas jest tak, ze mamy wspolne pieniadze, nie ma moje i twoje, tylko nasze. Maz jest taki, ze uwaza, ze nie trzeba za kazdym wyjsciem na zakupy kupowac sobie ciucha czy kosmetykow, butow itp. ogladac wszystko za kazdym razem. A jak juz sie daje dziecku to powinno to uszanowac, my nie znajdujemy pieniedzy na ulicy, na wszystko trzeba ciezko zapracowac. Zas gdy wychodze na zakupy to jego corka ciagle cos laduje mi do koszyka. Tu bluzka, tu kosemtyk, tu co, tam cos.. gdy ja wylicze sobie ile moge zalpacic za dzisiejsze zakupy tu dochodza wydatki na nia, za kazdym razem. Pierwsze 2 czy 3 miesiace po jej wyprowadzce nie zauwazalam problemu. Dzis juz ulplynelo troche czasu i chce spasowac z wydatkami na nia. Maz placi alimenty a ona nigdy nawet drobnych ze soba nie ma. Maz nie wie o tym, ze ja ciagle place za jakies gadzety dla niej. Nie wiem jak zareaguje. Widze, ze on ma troche dystans i tez nie chcialby szastac pieniedzmi za kazdym wyjsciem na zakupy spozywcze, kupowac cos i kupowac. Jak juz sobie cos wybiera w tym sklepie, place i wracamy do domu a ona sie nie chwali, ze cos sobie dzis kupila. Chyba wolalabym, zeby ojciec dawal jej jakies pieniadze gdy do nas przyjedzie i niech sobie nimi rzadzi. Na co jej te kieszonkowe starcza na to sobie pozwoli. A tak? Ja wydaje i wydaje a on nic o tym nie wie. Juz mi z tym ciezko, dziewczyny podpowiedzcie czy slusznie zaczynam sie denerwowac? Jestem rozsadna osoba i nie chce ani nic zego zabierac ani dawac na wyrost, bo ona teraz daleko nas mieszka to jej sie nalezy! mam zakupy do zrobienia i dla naszego wsolnego dziecka. I czasami na jej konto, nie kupie swojemu czegos tam, bo nie chce za duzo wydac na jeden raz. I tak o. Ona ze mna lubi chodzic do sklepu bo w gruncie rzeczy jak tu przyjedzie to jej jedyna rozrywka i nie chce jej mowic, ze dzis ide sama, bo po pierwsze jak to zabrzmi? Chce porozmawiac z mezem ale ona w piatek do nas zawitala i mowila, ze posiedzi z miesiac. Wiem, ze te kwestie musze obgadac z mezem, tylko co moimi uczuciami, czy wy tez tak macie? Chodzi o to, ze lepiej gdyby jej ojciec wiedzial ile ja wydaje w sklepie na nia i ewentualnie niech on jej daje jakas gotowke jak u nas jest. Myslicie, ze dobre rozwiazanie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bo mi sie juz wszystko pomiesz
Poza tym tez, zadowolona i szczesliwa gdy pada haslo sklep i zakupy. A inaczej "ona sie nudzi" :( tak slysze jak rozmawia z kim przez komorke czy komputer. Nuda jak sie siedzi w domu lub idzie na lody. A jak sklepy to usmiech na twarzy. Kurcze no.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
... widzę jasno, że już ciebie wytresowała, będziesz dawała i dawała a ona i tak tego nigdy nie doceni, bo będzie uważała, że jej się tylko to należy! ... porozmawiaj z mężem, bo to co robisz to nie jest dobre i to nie ma nic wspólnego z chciwością tylko z mądrością:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No jasne, że pogadać z mężem. Przecież to wasze wspólne wydatki!! A on o nich nie wie. Rozmawiaj i razem decydujcie co dalej. Mówię tak od siebie, bo ja też nie umiem odmawiać dziecku męża, a ono to wykorzystuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bo mi sie juz wszystko pomiesz
Tak mysle, ze na prawde on musi o tym wiedziec. Gdyby to dotyczylo naszego dziecka, to ja bym sie sprawa zajela ale, ze to jego to niech on tlumaczy i ustala reguly. Jesli nie bedzie mial nic przeciwko? Ok. bede dalej placic za jej rzeczy przy kazdych zakupach. W koncu nie mam prawa zabraniac. Ale z drugiej strony? Ja tez dokladam do budzetu. I tu nie wiem co myslec. Na swoje dziecko tyle nie wydaje, pomijam fakt, ze jest male no ale moglabym kupic np. slizgawke to wiekszy wydatek albo cos podobnego,rowerek ale sie hamuje i mysle, innym razem. A jak ona tak powybiera sobie to czy tamto, to placic trzeba. I teraz zasadnicza czesc. To nie ma roznicy czy kupujemy cos jego dziecku z poprzedniego zwiazku czy kupujemy cos naszemu. I to dziecko i to dziecko. Jedno ma wiecej bo jest daleko a drugie mniej bo ja rozsadnie mysle jak wydac i na co. No wezmy na ten przyklad rodzine z dwojka wlasnych dzieci. Jedno bierze do koszyka wiecej a drugiemu sie szczedzi. Chyba kazde powinno byc traktowane po rowno. A ona moze rzeczywiscie "korzysta". Lubi sobie cos kupic no ale ja nie potrafie powiedziec, ze nie, bo jak to zrobic do nie swojego dziecka w takiej sytuacji? To nie zalowanie tylko zaczelam zauwazac , ze wiele rzeczy nabywa podczas swoich wizyt. Czy jej ojciec by sie na to zgadzal gdyby to bylo nasze dziecko, albo gdyby przynajmniej ona na stale mieszkala u nas?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bardzo czesto wina lezy po stronie partnera ktory ma dziecko z pierwszego malzenstwa. Tak jest w moim przypadku. Mamy wspolnie dwumiesieczna coreczke i maz ma 9 letnia corke z poprzedniego zwiazku. Niewiem czemu ale nie lubie jak ja do nas przywozi chociaz nic mi takiego nie zrobila, jest mila itp. Mam przez to straszne wyrzuty sumienia. Ostatnio dotarlo do mnie ze tak naprawde mam zal do niego, poniewaz ze mna nie spedza wolnego czasu, ciezko jest sie u niego o cos doprosic chociazby zeby zawiozl mnie z dzieckiem do lekarza. Nie jest zlym czlowiekiem ale nie widzi ze ja tez potrzebuje troche uwagi. To ze urodzilam dziecko nie znaczy chyba ze nie mam zadnych potrzeb.Denerwuje mnie jak widze ze gdy ona jest u nas poswieca jej caly czas i pozwala jej na wszystko a ja w tym czasie sprzatam gotuje itp... niewiem jak sobie z tym poradzic rozmawialam z mezem ale on chyba nie widzi problemu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kiepski mąż? A dlaczego nie jest z mąmą tamtegego dziecka? Nie z tego samego powodu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
rozstali sie jak mala mila pol roku bo nie potrafili zyc pod jednym dachem dodam ze to byla wpadka, ona chciala usunac ta ciaze ale on jej nie pozwolil.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lukrecja botgia córka papieża
Czyli koleś celowo zmarnował jej życie - nie pozwolił usunąć, udupił, a potem zostawił. I nie ma co teraz dywagować, kto zepsuł związek - bo zepsuło go DZIECKO. 90 % par przeżywa poważny kryzys po narodzinach dziecka. A skoro ich dziecko było wpadką, na dodatek jego urodzenie zostało wręcz na matce wymuszone, to co się dziwić, że im się związek rozleciał? Większość mężczyzn zadaje sie z kobietami żeby mieć z nich dzieci, bo są tak zaprogramowani, żeby za wszelka cenę przekazać swoje geny. Bronią też solidarnie potomstwa innych mężczyzn. Współpraca korzystniejsza dla populacji niż rywalizacja. 80% przeciwników aborcji to mężczyźni. I ja nie wierzę że stoi za tym jakaś moralność, a najbardziej mnie wkurza jak "logicznie" mi tłumaczą, że to człowiek i ja przecież nie moge go zabić, że musze ponieść odpowiedzialność i że to wszystko moja wina a potem ci sami "mondrzy" idą na wojnę i wręczają sobie medale za zabijanie dorosłych, rozwiniętych ludzi. Ten facet był z nią dla rozrodu. I dla seksu i żeby ktoś im wychował młode, a miłością sobie tylko gębę wycierał. Tacy faceci zazwyczaj nie szukają miłości, nie obchodzi ich co lubisz, kompletnie cię lekceważą (bo po ślubie jak już udupią i zrobią dziecko to i tak przegrałaś), zachowują się jakby się gdzieś śpieszyli, nudzi ich gadanie o uczuciach, tak samo zakładają rodzine i szukaja kobiety, jak chodzą do pracy i oglądaja telewizję, beznamiętnie, bez zastanowienia. Ich najwidoczniejszą cechą jest pogarda , uwidacznia się ona w stwierdzeniach po ślubie "ja myślałem, że ty tylko tak żartujesz, że nie chcesz mieć dzieci", "wygląd liczy się tylko na poczatku", ... a potem przepraszam co? W domyśle: "Potem sflaczejesz i będę musiał innej szukać a twoja grubą dupę obgadywać z kolegami przy pifku, ale nie martw się przecież nie opuszczę cię bo rozbiłabyś rodzinę i co ludzie powiedzą?" Oni szukają kobiety (obojetnie jakiej, bo przecież wszystkie są tak samo głupie, jednakowe i bez wyrazu) bardzo szybko i jakby odwalali fuszerkę, tacy znudzeni są, jakby nieobecni gdy z nimi rozmawiasz. Co ciekawe ci mężczyźni wcale nie lubią kobiet mądrych z zainteresowaniami, starają się je wdeptać w ziemię, jak próbujesz coś do nich powiedziec to zupełnie inaczej sie zachowuja niż jak gdy rozmawiaja z innym mężczyzną. "Zrób sobie dziecko, spier...j, idź do garów, po co zajmujesz się rzeczami które ciebie nie dotyczą, przecież ty tylko masz urodzić dzieci i mnie WSPIERAĆ" Nie wiem po co oni żyją, są jak zombie z koszmarnego snu. I ty takiego kolesia nie dość że bronisz, to jeszcze chcesz mieć za "partnera"??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mam za meża i dopiero teraz widze ze chyba popelnilam blad. Od poczatku w tym zwiazku to ja nosilam spodnie a on uciekal do swoich zabawek( interesuje sie elektronika) Ktos mi kiedys powiedzial ze kobieta nawet jak jest silna to powinna udawac slaba zeby facet mogl sie nia opiekowac i czuc sie przez to spelniony. Ja zawsze odrzucalam wszelka pomoc i chcialam wszystkim udowodnic ze kobieta moze poradzic sobie ze wszystkim. Wiec to ja w domu trzymam budzet i generalnie wszystko planuje. Ale po porodzie to stalo sie fizycznie nie mozliwe a i psychiczne potrzebuje wsparcia. Moj maz chyba sie przyzwyczail ze jestem twarda baba ale to sie zmienilo. Ja natomiast jestem zbyt dumna zeby prosic go o chwile uwagi i zaraz wszczynam klotnie bo taki mam charakter. Jego corka nie jest niczemu winna, jest swietna zywa dziewczynka, tylko ze mnie jej wizyty kosztuja sporo nerwow.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość druga_zona
Mysle ze czas uzmyslowic mezom ze dziecko jest super i bardzo je lubicie lub tez mniej ,ale patrzycie na nie ''trzezwym'' wzrokiem i wylapujecie to czego oni nie widza. glupi przyklad... moj maz kupowal bardzo drogie zabawki w sumie w granicach okolo 300 zl za jedna nie bede rozpisywac sie jakie i te zabawki po jakims czasie ladowaly w piwnicy bo przeciez nie ma gdzie tego trzymac. W koncu sie zbuntowalam i juz pare razy wspomnialam mezowi ze nie zgadzam sie na takie zakupy,bylo ostro no bo on przeciez chce jak najlepiej dla swojego dziecka. I tak oto w tym roku kolejny prezent z serii drogich... A coreczka pobawila sie 5 min i powiedziala ze chce cos innego bo to nie to co chciala,chociaz jeczala o to 2 miesiace. maz wkurzyl sie i przyznal mi racje... bardzo sie z tego powodu ciesze i powiedzialam mu ze musi nauczyc sie odmawiac bo ja nie mam zamiaru wyrzucac pieniedzy do ''piwnicy''...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×