Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
phii

Drugie żony a dzieci z poprzednich związków

Polecane posty

Gość gadu-99
Najlepiej niech każde ma tylko swoje i sie z nim kontaktuje !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość katikkk
Kochalam corke mojego faceta 8 letnia , a teraz jej nienawidze doslownie , a wszystko przez jej mamusie . moj narzeczony nie byl z ta kobieta w zwiazku malzenskim takze to nie jest tak ze odbilam zonie . Gdy sie poznalismy byl sam bez tej kobiety .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Karoolaaa
Ja weszłam tu przypadkiem, sama jestem macochą. Ale patrząc na wasze problemy to u mnie jakaś oaza spokoju była. Z resztą mogę się podzielić trochę z wami doświadczeniem. Ja zostałam macochą 13 latki, czego strasznie sie obawiałam dorastająca dziewczynka, ja zielonego pojęcia nie mam, liczyłam tylko wtedy na wiek gdyż miałam wtedy 27 lat i myślałam że się dogadamy. Na początku młoda była zamknięta w sobie, nie odzywała się traktowała mnie jak obcą osobę, z resztą jak ma się zachowywac ktoś kto traci matkę w wieku 9 lat. a ja na sile chciałam się z nią 'zaprzyjaźnić' naiwnie myśląc że tak trzeba, dziwnie się czułam jakbym wlazla w jej życie z buciorami, tak z resztą było, dlatego uznałam że to że 'zabralam jej ojca' w połowie, bo jednak tak myślała, to nie mogłam jej zabrać dawnego życia, przestałam się wpychac w jej sprawy, nie idziotycznie się doytywać... w końcu po czasie to ona sama zaczęła mówić, dobrze ze zroozumiałam że nie można przestawiać komuś zycia ;) Bo nie mam prawa... Ja jestem szczęśliwą żoną i macochą już 7 lat :) Moja pasierbica jest naprawdę wspaniałą dziewczyną, dogadujemy się świetnie, mamy swoje tematy, lubimy spędzać czas razem, wybieramy się na silownie jogging, zarazila mnei zdrowym trybem zycia ;)pewnie że się czasem nie zgadzamy i spięcia są, ale bycie macochą nie oznacza PROBLEMOW. Dla mnie na pewno :))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Karoolaaa gratuluje :) oby u mnie za 7 lat byla taka idyylla jak u ciebie .Moja jest w poodbnym wieku do twojej.Naszczescie juz ją w wiekszoscirozgryzlam pzez te ponad 2 lata,ona mnie chyba tez i juz umiemy sie wyczuc co nas denerwuje a co w sobie lubimy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Karoolaaa
No oby było u Ciebie tak jak i u mnie. :) Wiesz 13 lat to jeszcze było dziecko, więc wymagała powiedzmy opieki, i kogoś dorosłego. Mimo że nie jest moją córką to ciesze się że wyrosła na naprawdę mądrą, zdolną, ładną dziewczynę, serio ciesze się, i dumna jestem . Ja się starałam jak mogłam, zależało mi na niej tak jak na moim mężu, ja akceptowałam to że on ma dziecko, i nie miałam z tym problemów więc może dlatego. Matka moja martwiła się że nie dam sobie rady, na szczęście się myliła, też polubiła swoją 'wnuczkę' . ;) W szoku jest że tak się dogadujemy, ja też jestem w sumie ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Karolaa-mojego meza cór tez jest bytra, mądra,sliczna dziewczynka,tylko czasami ma diabla za skorą,że aż ma sie ochote chwycić i potrząsnąc,a czasami jest taka sympatyczna ze aż cieplo na sercu sie robi,i wszelkie żale wczesniejsze jak ręką odjął. Lecz naszczescie po tych 2 latach juz umiemy siebie wyczuć,znamy swoje slabe jak i mocne strony i szacunek z dwoch stron jest bardzo oplacalny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ewwwwsdvesdfsdsds
ja dzieci z poprzedniego zwiażku mojego M pozbyłam się z naszego życia poprostu, zajeło mi to 5 lat ale się udało, od 3 lat nie widzieliśmy ich, raz czy dwa razy w roku dzwonienie z życzeniami, ale powiem szczerze, że samej mi się to by nie udało, ukochana ex mojego faceta odwaliła za mnie włąściwie kawał roboty. Nawet nie wie jaką przysługę mi zrobiła napuszczając dzieci:) i sie nigdy nie dowie, bo jeszcze na złość zapragneła by żeby one u nas jednak bywały:) niestety dzieci w wieku 14 i 17 lat wieć jeszcze trochę alimentów trzeba będzie płacić, zakładam że max do konca studiów czyli w przypadku jednego max 9 lat w przypadku drugiego o 3 lata wiećej. Ale potem grosza od nas nie zobaczą złamanego:) i już moja w tym głowa, żeby kontakt całowicie się urwał:)nawet nie bea wiedziały gdzie mieszkamy:) jakąs przeprowadzkę się zorganizuje:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Karoolaaa
Ja miałam podobnie, na początku wspólnego życia. Po 7 latach wiadomo jest już inaczej.. traktujemy się naprawdę jak rodzina. Ale do 3 lat jak była w tym najgorszym wieku 13-16 lat, to mialam tak samo. Jak się pokłóciłyśmy to wygadywała najgorsze rzeczy.. też sobie myślałam że jakby to było moje dziecko, to byłoby to inaczej załatwione, raz miałyśmy tak ostre spięcie że miałam ochotę naprawdę ją 'uderzyć' wiem wstyd mi teraz no ale... a znów w inny dzień jak się dogadywałyśmy to takie milutkie słówka same mówiła, potrafiłyśmy naprawdę fajnie spędzić czas:) Na szczęście era takich dziwnych nieprzyjemnych kłótni minęła, teraz jak się czasem pokłócimy to wstrzymujemy się obie żeby za dużo nie powiedzieć, szczególnie ja... bo w sumie sobie mówie jestem starsza, i zawsze sobie mówie 'ak ja byłam w jej wieku' jakoś staram się zrozumieć jej dziwne humorki, nie wydzierać się jak wredna macocha o wszystko co mi nie pasuje, tylko troche naprowadzić ai też troche zrozumieć, to przynosi efekty jak widzi że nie tylko ejstem od krytykowania, ale i mogę pomóc. .. Nieraz sama przychodzi i mowi 'Wiesz co miałaś racje..' chociaż przychodzi to jej z wielkim trudem ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość związek
Druga żona z facetem który ma dziecko z poprzedniego związku. Bycie z mężczyzną bez przeszłości jest nieporównywalnie lepsze od związku z rozwodnikiem z dzieckiem. W zasadzie to nie jest związek, ale jakiś układ,ponieważ związek to jest robienie wszystkich rzeczy wspólnie. W układzie nie ma miejsca na to ,ponieważ są dwa światy , ja i on , on i one. Wszyscy jesteśmy delikatni , szukamy miłości i spokoju. Mi jest źle w udwanym układzie. Takie jest moje zdanie. Teraz już wiem , że nie jestem Matką Tersą z Kalkuty, nie mam Jej wzniosłych cech. .... a mąż jak to mąż on jest sprawcą wielu ciąż. .... a ja jak to ja źle okazane współczucie plus strach przed samotnością to prosta droga do unieszczęśliwienia siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja mam odwrotny problem
mój mąż czepia się mojej córki. Ona ma 21 lat i mieszka z nami. Ostatnio jak ze mna rozmawiała a mąż sie wtrącił to powiedziała ' Rozmawiam z mamą" on się wściekł i powiedziała, że jeszcze raz tak powie to ją wyrzuci z domu. Jestem zdruzgotana. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do a ja mam odwrotny problem
a ja mam odwrotny problem ---Tez bym byla na Twoim miejscu zdruzgotana JAKIEGO PANATA I KAWAL CHUUJAA SOBIE WZIELAM,to jest dopieor twoja porazka zyciowa, jak twoj kochanis sie do twojej corki zwraca. Mam nadzieje ze jakos dobitnie wtedy zareagoalas,no ale wątpie w to bo kobiety w Polsce są takie ze dają ponizas swoim fagasom ich dzieci,i nigdy w obronie wlasnch dzieci nie staną,zapewne jestes nastepna z nich

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Magda J 33 l
Mój mąż też ma córeczke... 19 latkę, na szczęście z nami nie mieszka.. Mieszka z matka w centrum, do ojca przyjeżdża tylko co 2 weekend, po kasę, tata placi za prywatną uczelnie i daje pieniądze, na telefon, auto itd. JA się nie wtrącam w to.. osobiście i mi z tym dobrze! Bo to nie moja sprawa, jego pieniądze, jego jedyne dziecko niech płaci póki się uczy.. tylko wkurza mnie to że ona jest taka wredna a mój mąż tego nie widzi... Zero wdzięczności z jej strony do ojca który płaci po 600 zł. na szkołe i daje drugie tyle kieszonkowego... No ale jak wspomniałam to nie moja sprawa. tyle że nie podoba mi się jak mi pyskuje, gdy przyjeżdża ale staram się ścierpieć;/ i sama sobie w twarz pluje że daj się upokarzać gówniarze ... Mówi cały czas że z matką ma lepiej, ona nie robi tylu problemów co MY.. tyle że jak się coś stanie to pierwsze leci do tatusia żeby zalagodził sytuacje... jest tak rozpieszczona i rozpuszczona że nie wiem czy bym wytrzymała mieszkając z córka meża pod jednym dachem, mi starsza te 4 dniw miesiącu... Chociaż nie powiem zdazy się jeden dzien w miesiącu gdy jest miła dla mnie, ale to wtedy kiedy ma interes do nas obojga, no i święta... ten magiczny czas..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Magda J 33 l
Dodam że prócz tej kasy którą dostaje córka, wchodzą alimenty .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gftufg877
jak sie da doic to widocznie kocha ex..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Magda J 33 l
Doić to się daje tylko córce, nie ex, corka zaczęła 1 rok studiów, dziennych... nie pracuje, uczy się o ex dostaje alimenty na nią, nie mam nic przeciwko, jest to ok, jego dziecko, niech płaci, ale poza alimentami ta mala go doi i wyciąga kase jak paluszki z paczki... no cóż średnio się w to wtrącam, bo to męża pieniądze, jedne dziecko, chce dla niej jak najlepiej,ok.. ale ta smarkula zero wdzięczności za to dla ojca.. masakra..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość msmsmsj
bardzo dobrze Cie rozumiem,corka mojego faceta jest troche mlodsza,ale jest mega rozpuszczona,tylko reke po kase wyciaga i chce rzeczy same z najwyzszej polki,nie ubierze dzinsow za 60 zl,tylko ona musi miec za 200 zl,czasem do ojca powie ty debilu i jest okropna,nabuntowana przez matke zieje nienawiscia do wszystkich,ojciec sluzy jej jako bankomat i sluzacy,sama nie umyje nawet talerza p sobie,ojciec wzystko robi ni pod nos jej podklada a ta wiecznie nioezadowolona i jej malo,raz tylko wtracilam sie bo juz nie wytrzymalam jak odnosi sie bez szacunku do ojca to tez mmi odparowala,ale ja sie nie dalam i nawrzucalam jej,potwor nie dziecko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość laura777
Dziewczyny powodzenia...we wszystkim muszą być granice..ważne dzieci i my też..dorośli mądrzy ludzie...pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Magda J 33 l
No córka męża ma 19 lat, i trochę się i tak już uspokoiła... Jak była młodsza była gorsza... wieczne problemy w szkole.. nie z nauką, ale z pyskowaniem... No ale ja tego nie zrozumiem jak to jest, ja jak byłam w jej wieku, to nie dostawałam wszystkiego, bo moich rodziców nie było stać na telefon za 2000 zł, laptopy itd. Do wszystkiego co mam doszłam sama :) Jak zgubiła na imprezie telefon, przyszła do taty, tata kupił nowy, jeszcze lepszy.. Dziwne to było dla mnie, skoro nie szanuje.. Jak jej powiedziałam o tym jak ja miałam, że mogłaby chociaż szanować te rzeczy które dostaje i być wdzięczna tacie za to to mi powiedziała 'A co Cię to obchodzi? I co mnie obchodzi jak Ty miałaś, chyba mnie wychowywać nie będziesz, śmieszna jesteś' Powiedziała mi to przy swoim ojcu, a moim mężu.. a on Tylko ' Olka przestań' się wysilił. Tak że mam milutką pasierbicę. Zobaczymy jak będą wygladać święta, gdyż je musi spędzić z nami.. cale.. jej matka wyjeżdża za granice do rodziców, ona jechać nie chce więc zostaje u nas.. juz się boje..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ladidararatuturutu
Tak czytam Wasze posty po dłuższej przerwie w śledzeniu forum i jestem przerażona tym co najprawdopodobniej mnie czeka... Mam do Was pytanie: jak myślicie, po jakim czasie trwania związku i w jakim wieku powinno być dziecko, żeby się dowiedziało, że tata ma nową partnerkę i nie jest nią matka dziecka?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przebrnełam przez chyba większość tego watku i widzę że generalnie historie są rożne, tak czy siak morał jest jeden, wejście w taki związek (czyt. partner z dzieckiem) wymaga dużej odpowiedzialnosci, odwagi i przemysleń. Na początku zawsze jest wspaniale, dzieciaki są urocze, potem przychodzi codziennosc, wspólne sprawy i czar pryska. Zaakceptowanie i pokochanie obcego dziecka nie jest proste. Mogę opowiedzieć jak to jest u mnie.. Mojego faceta poznałam gdy był w trakcie rozwodu ze swoją już teraz eks, mają 7 letniego syna, na początku było idealnie, świetny kontakt, mały jak aniołek, łasił się, przytulał, ja zaczełam traktować go jak własne, jakiś czas po rozwodzie sami między sobą mój M i eks ustalili sobie dni wizyt, trzy dni w tyg z noclegiem u nas i co drugi weekend też na nocki, lubiłam to dziecko, ucieszyłąm się, pomyslałam - czemu by i nie. W sumie i tak nie miałam nic do powiedzenia. Im dłużej trwał taki stan rzeczy tym częsciej zauważałam że jestem poddenerwowana podczas tych widzeń. Miedzy czasie byłam bez pracy, szukałam zajęcia, ale co by mi nie wpadło w ręce nie odpowiadało godzinom pracy mojego M i godzinom odbierania z przedszkola potem szkoly małego. " Bo ja go przywioze ze szkoły ale musze potem jeszcze skoczyc na zlecenie" chcąc nie chcąc zostałam opiekunką dla tego dziecka na pełny etat, wszelkie nadgodziny w pracy, wyjazdy po zakupy ja musiałam zostać z dzieckiem, "bo on nie lubi chodzić po sklepach, bo się denerwuje", potem musielismhy zrobić remont, rzecz konieczna, dom się sypał, remont przeciągał się pół roku bo był robiony na raty, w dni w których dziecka nie było u nas - wychodziłam z siebie, własciwie ten remont ciągnie się dalej. Przez to wszystko na prawdę przestałam lubić tego bogu ducha winnego dzieciaka. Odliczam dni do jego wyjazdu do matki. A i tak nie mam pewności czy za dzień czy dwa nie przyjedzie do nas z tobołkami na dwa tygodnie bo mamusia leci zwiedzać świat. A on sam? Wymusza na ojcu wakacje, drogie zabawki, bo mama związała się z dzianym facetem i małemu wydaje się że my też bedziemy fundować mu wakacje w turcji, w egipcie, w anglii, wyjazdy na mecze. Najgorsze jest to że nam się na prawdę nie przelewa, a ojciec mimo to jest na każde skinienie małego i nie potrafi mu odmówić, do tego stopnia że mały odrabia lekcje w zamian za karty z piłkarzami. Są też to prawda, momenty w których młody jest jak do rany przyłóż, ale to są momenty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wspominając nasze ostatnie wakacje.. Pojechaliśmy na kilka dni do pewnego miasta, odpocząć, oczywiście wszyscy, miasto na południu europy, wakacje przebiegały tak, że cały pobyt spędziliśmy na dzięcięcych uciechach, byłam, a własciwie nie widziałam i nie zwiedziłam nic poza placami zabaw, basenami, zoo itp. Gdy moja frustracja osiągneła szczyt wszystkich szczytów z wielką łaską po dwuch dniach proszenia wyciagnełam mojego partnera, samego na miasto, połaziliśmy godzine z ręką w zegarku bo padał na ryj po całym dniu w basenie. A dziecko było z kim zostawić. Przez cały czas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Olaaa 93
Ja sobie pozwolę się wypowiedzieć mimo iż nie jestem niczyja macochą, ale.. sama mam macochę od ponad 6 lat. Szczerze powiedziawszy zamiast bronić pasierbów, wstawię się tu trochę po stronie macocho i ojców- ale jeśli są fair. Uważam że dzieci doskonale, celowo potrafią uprzykrzyć życie macosze.. może wynika to z zazdrości, bądź niepogodzenia się np. z rozstaniem rodziców. Nie wiem.. bo ja sama pochodzę z rozbitej rodziny.. rodzice wzięli rozwód, byłam zła na nich obu, ale najbardziej na matkę w sumie to jej wina, bo ona znalazła sobie faceta nowego, okropnie mówiła że nie chciała tego, że przeprasza, ale się 'zakochała' . Ja mieszkam z tatą, mamy dom w centrum miasta, wybralam to ze względu na szkołe/studia, znajomych itd. no i w sumie to że lepiej dogaduje się z tatą. Matka mieszka ode mnie ponad 100 km, nie widujemy się często max 2 razy na miesiąc( jej tyle wystarczy mnie widywać.. no to jeśli jej starcza, to mnie też - trudno) Teraz odnośnie tematu, jak ojciec poznał kobietę, to od razu mi powiedział... ja nie miałam nic przeciwko.. wiadomo że sam nie będzie.. zanim poznalam ją, dużo mi opowiedział o niej, z czasem pokazał zdj. był nią zachwycony, i zakochany. Więc uznalam że jeśli on widzi w niej dobrego człowieka, to ja też postaram się nie stawiac od razu kropki, że 'to obca baba' tylko ją poznać. Jak się okazało, slusznie zrobiłam, nastawilam się na nia od razu pozytywnie, ona tak samo... jest naprawdę fajną, osobą. Ciepło mnie traktowala od początku. Fajnie się dogadujemy, w zasadzie lepiej się dogaduje z macochą niż z własną matką. Nie dzieli nas też znów duża różnica wieku (ok 15 lat) Ja obecnie 19, a on 34. :) Zawsze stara się doradzić, i pomóc, czasem opieprzy ale przyznam że też mam nieraz humory. Powiem tak.. ja się staralam nastawiać pozytywnie, i tak bylam traktowana. Ale w środ znajomych nie jestem jedyna z macochą, i wiem że nie każdy tak robi. Moja znajoma od razu nastawila się negatywnie na macochę, na dzień dobry, pokazała muchy w nosie, i to że jej nie pasuje.. tak też macochą uznala ją za 'rozpuszczoną małolatę' i takie są teraz relacje między nimi. Jak zapytalam koleżanki dlaczego jej uprzykrza życie, to odparla 'No nie wiem, po prostu nie lubie tej baby, nie będzie się panoszyć' tak bez powodu jej nie lubi i już. Nie znając jej skreślila ją. Dla mnie to jest chore.. I wspólczuje kobieta które trafiły na pasierbów z charakterem mojej znajomej :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość prosze o porade 35
Witam!!prosze bardzo opinie i porade wszystkie tu osoby co zagladają Mój mąż ma dziecko z poprzedniego związku.Dziecko polowicznie mieszka u matki, polowicznie u nas (jedno miasto).Z racji tego ze jego corka nie jest u nas na stale to jako tako znosze jej wady i makamenty.Exsia ma kreyzys finansowy i postanowila troche konto podreperowac wyjezdzając du UK na 4 msc na pocżątku Lutego do pracy, w tym czasie przez ten okres jak wiadomo to corka ma byc u nas, i tu zaczynają sie schody bo ja chyba nie wytrzymam z nia dzien w dzien dzien w dzien przez 4 miesiące. Do tej pory jest u nas tydzien(ma swoj pokoik przygotowany,rzeczy potrzebne) tydzien u matki, i znowu tydzien, znowu tydzien u matki, czyli wychodzi 2 tyg u nas i 2 u matki na przemian Duzo nie podoba mi sie w zachowaniu jej,poszla do 4 klasy i nie jest typem pkornej grzecznej dziewczynki. Do ojca tak nie pyskuje jak do mnie sobie pozwala zwalszcza kiedy ojca nie ma Powiedzialam wprost mezowi ze jesli ona ma byc 4 miesiące to ja nerwowo nie wytrzymam jak sobie bedzie do mnie pyskowac i miny robic, mąż obiecal ze do tego nie dopusci, no ale przewaznie tak jest jak go nie ma w domu i musze sama sie z nia targowac o wszystko. Ja wiem ze inaczej jest gdy dziecko mieszka tylko polowicznie a inczej bedzie gdy juz bite 4 miesiące bedzie Nawet jak powiem ze ma kare i ma isc do siebie do swojego pokoiku to bezczelnie rozlozy sie na kanamie i sie smieje ,a ja nie mam zamiaru i ochoty z nią sie szarpac ani nic z tych rzeczy Nie widze rozowo naszego wspolnego zamieszkania

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak sobie myślę
prosze o porade 35-hmm mój młody b.d zaakceptował moją przyjaciółkę i jej córkę. Myślę że to nagonka byłej. Po pierwsze nie zwracaj uwagi na nią i jak jesteście same niech robi co jej się podoba. Znajdź sobie jakieś fajne zajęcie podczas nieobecności męża i tyle. Będzie dobrze :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kochnka Franka
jesli ojca nie ma w domu,to niech jego skarbek spedza czas w swietlicy.Nie masz obowiazu i widze ochoty zajmowac sie cudzymm,dzieckiemk .Nie musisz i nie tlumacz sie ze swojego zachowania innym.Masz prawo i juz ! Wiem beda nazywac cie wredna i takie tam.Lej na to.Mamusia w UK a obca bab ma dogadzac jej sloneczku.tego swiat nie widzial.Jak nie powiesz czego chcesz to bedziesz zmywac podloge na kolanach reszte zycial.Podpuszczam cie ale takie jest zycie.jak nie bedziesz dbac o swoje,to bedzesz sluzaca wlasnwgo meza,jego dziecka i bylej.Nie urodzisz wlasnego dziecka,bo zawsze beda wazniejsze sprawy.Okrotnie pisze,ale samo to ze postawiono cie przed faktem dokonanym nie swiadczy najlepiej.Ona w UK,on w robocie a ty bedziesz hustac ich potomstwo.Niezly interes.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lksjf
Jestem 1 żoną matką 2 dzieci -nastolatków. Fajnie się czyta o nici porozumienia macocha-pasierb. Tak powinno być. U mnie jest inaczej. Obecna żona mojego ex jest strasznie zazdrosna o jego dzieci. Wcześniej ojciec dzwonił, odwiedzał, płacił bez słowa z własnej woli uzgodnione alimenty, zabierał do siebie na wakacje. Od kiedy wziął ślub wszystko zmieniło się diametralnie. Rozmowa tel 2 razy do roku, czas 2 min., zero propozycji wyjazdu o niego, święta- zero zaproszenia, doszło straszenie o zniesieniu alimentów (syn i córka- ostatnia klasa liceum i technikum), nie bierze pod uwagę studiów ponieważ to są ich fanaberie na które muszą sobie zapracować. Nie reagujemy na to, trudno dzieciaki pogodziły się z tym że nie chce mieć z nimi kontaktu. Ostatnio dowiedziałam się, że jest to wynikiem charakteru obecnej, która jest chorobliwie zazdrosna i umila mu życie nastawiając go przeciwko nam wszystkim. Zaznaczam, że po rozwodzie nie obarczałam go obowiązkami typu malowanie, przewiezienie rzeczy itp. Ograniczyłam z nim kontakty do minimum, jestem niezależna i samodzielna. Przykre jest, że wiele kobiet wchodząc w związek faceta z przeszłością nie zastanawia się nad konsekwencjami posiadania przez niego potomstwa. Fakt są dwie strony medalu, ja przedstawiłam swoją.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość prosze o porade 35
kochnka Franka - jak ulal twoje slowa pasują do mojego pogladu na ten temat, wypisz wymaluj z ust mi to wyjelas co mam na czubku jezyka.Mloda nie ma do mnie za grosz respektu, pohamowania, a zwlaszcza kiedy jestesmy we dwoje, robi co chce, nie slucha sie,a jak jestesmy we 3 to mnie ignoruje i nie zauwaza, ale juz 100 kroc wole taka postawe ,że mnie nie zauwaza, niz jak jestesmy we dwie kiedy drazni i dokucza. Takze uwazam ze to super interes dla eksi meza, dzieciaka jak chomika podrzuci na 4 msc i niech sie inni z nia uzerają, a dobrze wie ze meza wiekszosc dnia nie ma w domu bo jest w pracy , a ja bede z nia przebywac bo ja pracuje tylko 8 h dziennie, a mąz pracuje 12-14 h, samo za siebie mowi "tak sobie myślę "-tak,postanowilam zupelnie nie zwracac jej uwagi, ale jak ona mi rolki ubiera i jezdzi po domu, albo pilke kopie w sciane, lub wyrwie mi pilota z reki i sobie na cos przelaczy,albo przy jedzeniu mowi ze to jest arszenik i tego nie bedzie jesc, niech tato tez tego nie je bo ich otruje i bryke zgarne (to jest jej myslenie)to nie wsposob cos przemilczec,az mi goraco bucha z tego wszystkiego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość prosze o porade 35
.,.,m,mn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość prosze o porade 35
kochnka Franka - jak ulal twoje slowa pasują do mojego pogladu na ten temat, wypisz wymaluj z ust mi to wyjelas co mam na czubku jezyka.Mloda nie ma do mnie za grosz respektu, pohamowania, a zwlaszca kiedy jestesmy we dwoje, robi co chce, nie slucha sie,a jak jestesmy we 3 to mnie ignoruje i nie zauwaza, ale juz 100 kroc wole taka postawe ze mnie nie zauwaza, niz jak jestesmy we dwie kiedy drazni i dokucza. Taze uwazam ze to super interes dla eksi meza, dzieciaka jak chomika podrzuci na 4 msc i niech sie inni z nia uzerają, a dobzre wie ze meza wiekszosc dnai nie ma w domu bo jest w pracy , a ja bede z nia przebywac bo pracuje tylko 8 h dziennie, a mąz pracuje 12-14 , samo za siebie mowi "tak sobie myślę "-tak,postanowilam zupelnie nie zwracac jej uwagi, ale jak ona mi rolki ubiera i jezdzi po domu, albo pilke kopie w sciane, lub wyrwie mi pilota z reki i sobie na cos przelaczy,albo przy jedzeniu mowi ze to jest arszenik i tego nie bedzie jesc, niech tato tez tego nie je bo ich otruje i bryke zgarne (to jest jej myslenie)to nie wsposob cos przemilczec,az mi goraco bucha z tego wszystkiego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zonka......
Jestem macocha od 10 lat, corka mojego meza ma 15. Nigdy nie mialam problemow z nia ani ona ze mna. Nie mieszka z nami, widujemy sie dosc rzadko (inne kraje), ale chetnie wyjedza z nami na wakacje, przyjezdza do nas, jest chetna do pomocy w domu i bawi sie z przyrodnia siostra. Na samym poczatku bylysmy o siebie w jakis sposob zazdrosne, ale od czasu, kiedy powiedziala mi, ze mnie kocha, wszystkie watpliwosci prysnely z mojej strony. Teraz juz wogole jest latwo, bo to nastolatka, ktora ma swoj swiat i zainteresowania, kiedys trzeba bylo mocno organizowac czas pod nia. przez 8 pierwszych lat zawsze byla zawsze z nami na wakacjach, sami bylismy tylko na wyjazdach weekendowych i w podrozy poslubnej. ale ja wiedzialam, ze moj facet ma dziecko z poprzedniego zwiazku i swiadomie w to weszlam. nie walczylam, choc byly momenty kiedy chcialam z tego zwiazku zrezygnowac....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×