Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

zielonaa

Matki, żony i kochanki- teraz koleżanki

Polecane posty

No i co Czarownice- Mikołaje Wami zawładnęły????? eeee1- natychmiast się odezwij!!!!! Elewacja- czułość serca, jego porywy , przecież to najwspanialsze uczucia...a my tego pragniemy.. Tak bardzo...BARDZO.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elewacja
Dlatego nie żałuję. Żyjemy w kulturze monogamicznej, więc to zakazane ze względu na porządek społeczny, a ja mróweczka zbuntowałam się na chwilę:) Tak to widzę- jako eksces trybika w machinie, wagary mrówki, ucieczka z Zoo. Miłego weekendu, trzymajcie się niewiasty!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
elewacja- nasze ucieczki z zoo......przecież TU jesteśmy tylko \" przez chwilę\", więc przeżyjmy tę \"chwilę\" jak najlepiej a jeśli na dodatek uda nam się nikogo nie skrzywdzić........ Nie możemy pozbawiać się szczęścia! Wiesz o czym mówię!!! Tak,może to egoistyczne ale....zawsze będę powtarzać.. \"musi być tak , jak pierwszy raz....\" i to do końca.... eeee1- Czarownico- co u Ciebie????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bibi76
Dziewczyny poszłam dalej w analizie stajennego i księcia i już wiem po czym poznać który jest który. Nie mamy szansy tego na 100% stwierdzić do chwili ostatecznego pożegnania, bo jak to nasz były premier powiedział: "Prawdziwego mężczyznę poznaje się nie po tym, jak zaczyna, ale jak kończy." Myślę że śmiało możemy to zdanie zastosować w naszej analizie naszych byłych.....i przyszłych też.... Pa kochane

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elewacja
Bibi - słuszny wniosek i dobry miernik wartości. Zauważcie tylko, że potrzebne jest zakończenie :( A w trakcie sama myśl o zakończeniu wydawała się tak okrutna i niemożliwa. A jednak. No i jak tam odbieracie " zakończenie" czarownice? Bo ja trochę rozczarowałam się a trochę ugruntowałam w podejrzeniach, że to" wieczny, zły chłopiec" i że zostanę ukarana wyniosłością i lodowatą opryskliwością. Ja sama - oceniona według miernika wypadam niezbyt dobrze :( Otóż wypadłam na egzaltowaną idiotkę, ale tylko trochę się wstydzę bo to w mojej skali ocen lżejsza kategoria wśród " obciachów" i żenady.( bo uczucia, bo serce itd) Trudno zakończyć z klasą taki związek, ja usiłowałam, ale nie wyszło za dobrze. Nie wyszło też tragicznie, w normie. Bibi, Zagubiona- chyba wam trafiło się najgorzej wśród męskich typów. Zielonna- a jak ty oceniasz Zielonego pod tym względem ? Ciekawa jestem twojej opinii.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bibi76
Ja sie swoim zakończeniem potwornie załamałam. Jakby mi ktoś jeszcze 29 grudnia powiedział że to tak będzie wygladało oczy bym mu wydrapała że mojego księcia obraża. Mało tego..........tak długo go w swojej głowie usprawiedliwiałam ,że jeszcze w marcu widziałam go jako "ubezwłasnowolnionego" księcia ............. ale teraz już wiem że trafiłam na zwyczajnego śmiecia. Swoje uczucie do niego które wciąz gdzies mam dzisiaj właśnie okresliłam jako masochizm z mojej strony. Byc może jestem osoba potrzebującą wiecznego poniżenia i podświadomie nadal w tym tkwię......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Was kobietki, odnalazłam ten topik no i sie wpisuję, Matka, żona do 8 lat, kochanka od roku, ale nie zgadniecie czyja? - mojego byłego faceta

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bibi76
ooooo Mam ochotę poproszę coś więcej bo to się ciekawie zapowiada...... Ciekawwi mnie twoja...gdzie się podziewasz, co postanowiłaś, jak sie czujesz ...... jak żyjesz? Ja jakos dzień po dniu, właściwie to walcze o każdy dzień ......kazdy dzień musze przezyc jak swój ostatni czasem ciężko ale z pomoca przyjacół jakoś daje radę...Moi tez w domu i nie da sie tego wykasować z głowy, trzeba sie nauczyć z tym życ

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciekawi mnie Twoja opowiesc..
melduje sie..:) wczoraj mialam spotkanie z moimK,nalegal bo jak stwierdzil ma dla mnie prezent mikolajkowy..spotkalismy sie i ..bylo cudownie..dostalam od niego piekne perfumy i muzyke ,ktora oboje sluchamy..Kocham go i wiem ze chce z nim spotykac sie...podjelam juz ta decyzje...zyc nie umiem jak go nie ma..moj m...no coz..nic mu zarzucic nie mozna...nigdy nie zawiodl..ale jest tu chyba wiecej rozsadku niz milosci..a tamten..?to milosc mojego zycia..bede z nim...zobacze jak sprawy dalej sie potocza:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
elewacja- Zielony wypadł źle, jak każdy z Nich. Mój romans się nie wydał ( mąż podejrzewał ale nie wie co robiłam i z kim !!!) trgedia, tak to wtedy modłam nawać, dotyczyła tylko mnie!!! Piekło na ziemi! Postapił jak ostatni smarkacz....bez słowa. Mniej telefonów, które potem nagle ucichły. Cierpiałam i to bardzo, ale duma nie pozwalał mi na to aby dzwonić do Niego i pytać \"dlaczego\". Zresztą jakie by to miało znaczenie, zawsze dwoje musi chcieć aby coś trwało ale żebrać - NIGDY.... choć prawie umierałam z żalu i tęsknoty. Nawet tłumaczyłam sobie, że w sumie zrobił dobrze bo ja byłam na takim etapie szaleństwa, nieuważna, że mogłam przekrślić swoje małżeństwo. On zrobił ostre cięcie! Ale i tak uważam, że powinien ze mną porozmawiać....pewnie cierpienie byłoby takie same a tak to właściwie do dziś nic nie wiem, tym bardziej \"dlaczego\". A pamiętam kiedy zaczęłam swoją \"grę\"...ON by w siódmym niebie, jakby \"gwiazdka\" z nieba Mu się przyrafiła, coś albo ktoś nieosiągalny jest w Jego dłoniach i może robić na co tylko ma ochotę. Były dni, że tylko pragnęłam aby mnie przytulił... a te chwile gdy Go przypadkiem zobaczyłam... zawsze kilka godzin nie mogłam dojść do siebie... Potem On zaczął znów robić jakieś \"podchody\" spotkania na osiedlu niby przypadkowe ( oczywiście bez rozmów, tylko spojrzenia). Ale czas działał mimo wszystko na moją korzyść,...ból \"przytępiał\"... Czas ...czas...i teraz jest dla mnie , nie tyle, że kimś obcym ale....czułość prysła a to, co był...ot, życie... Nie boli mnie nawet, że postąpił jak \"gówniarz\", tchórz.....mógł porozmawiać przecież- chyba Wybaczyłam.... a może mogłam wybaczyć bo uczuciowo jest mi już obojętny. W sumie to On ma problem, że jest GNOJKIEM, GÓWNIARZEM, SMARKACZEM...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elewacja
Powiem wam coś, w sumie przygnębiającego. Od początku bałam się zakończenia. Kombinowałam potem, że może nasza znajomość to coś na całe życie, związek dusz, tymczasowo dodatkowo upiększony pożądaniem ( póki ciała młode :)) i że połączy nas potem piękna przyjaźń a właściwie coś jeszcze innego, czego ludzkie oczy nie oglądały. Do śmierci. Dlatego uważam że jestem egzaltowana idiotka. Bo nie dość, ze ma nic takiego, to jeszcze zakochałam się w cielęcy sposób. Myślałam że może Zielonaa napisze, że jej Zielony zachował się dobrze i mądrze, ale widzę teraz że odczuwa ciągle żal. Nie da się inaczej? Jestem zdruzgotana tym odkryciem! Ja zakończyłam krótkim , ale emocjonalnym listem z prośbą o niekontaktowanie się i potem uznałam, że to nie była dobra forma, bo powinniśmy to razem postanowić. To mój błąd. Ale on na kilka prób pogadania o tym i postanowienia co dalej reagował stwierdzeniem, że " wszystko jest w porządku" . Z drugiej strony on mnie traktował od pewnego czasu bardzo nieuważnie, a nawet bez szacunku, płakałam przez niego, a przecież mi to powinno dawać radość a nie wywoływać ból i poczucie niemocy. Nie wiem jak inaczej to można było zakończyć. Czekać aż on przestanie się kontaktować tak jak Zielony? Czy czekać aż napisze mi taki pseudoprzyjacielski list jak amant Spirng Chicken. Albo aż wyda się sekret, żona albo mąż odkryją ? Nie ma chyba dobrych zakończeń takich historii. Chyba, że ktoś jest nieszczęśliwy w małżeństwie, spotyka swoją drugą połówkę i chce z nią spędzić życie, rozwodzi się i zaczyna od nowa. Ale to inny układ.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
elewacja- ja już teraz nawet nie odczuwam żalu i wiem, że nic z tego już by nie było ale teraz dlatego, że to JA TEGO NIE CHCĘ, nawet mi przez głowę nie przejdzie myśl o kochaniu się z Nim. Wtedy tak, WTEDY, miałam OGROMNY żal......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bibi76
Ciekawi mnie......dziewczyno wszystkiego Ci naj życzę ale boję się o ciebie bardzo...bardzo A ja mam żal i to taki jak cholera......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bibi- dla mnie na samym początku miała to być zchcianka, zabawa, to ja miałam plan aby Go tylko uwieść i....nic więcej! Stało się inaczej, przeliczyłam się z własnymi siłami ale też nigdy nie chciałam do Niego nic więcej, tylko tyle żeby BYŁ! Był to tylko .....no tak odskocznia od rutyny małżeńskiej??? No ale okazało się, że On nie chciał BYĆ....... A teraz, teraz jest już w porządku....było miło i to bardzo, kochałam? Pewnie w jakiś sposób tak! Cierpiałam? O i to bardzo. Ale \"noc\" na szczęście minęła a że wspomnienia są mimo wszystko miłe, to się do nich uśmiecham!!!! A teraz jest znów \"dzień\" i wszystkie złe mary nocne zniknęły!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bibi76
Zielonaa u mnie też tak było na poczatku, chciałam tylko żeby był...to on zaczął pytać czy chciałabym mieć więcej dzieci, jak by to było gdybyśmy razem zamieszkali, mało tego..on snuł plany....co by trzeba było, jak itd....... kiedy mówiłam nie wierzę Ci nigdy od niej nie odejdziesz , to mnie przekonywał że to nieprawda , że kocha mnie tak mocno że coś w końcu zrobi. Ja niczego od niego nie chciałam tak jak Ty, tylko żeby był........ to on mi namieszał w głowie, przekonał ze możemy być razem ..a potem uciekł bez słowa wyjaśnienia.....dlatego tak mi ciężko, bo ja mu uwierzyłam , że faktycznie cos może między nami być....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bibi- rozumiem Cię, bo choć teraz ( z Warszawiakiem) wiemy jaka jest nasza sytuacja, cieszymy się, że siebie mamy, pragniemy się spotkać i to On teraz częściej o tym mówi to...gdyby się zdarzyło, by zniknął... nie umiałabym już wybaczyć. Co innego zabrać ciało a co innego DUSZĘ!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zagubiona123
No tak dziewczyny, dołączam do grona. To ja na pierwszym spotkaniu w knajpce chciałam być bardzo fair - powiedziałam , żeby zdawał sobie sprawę, że mam męża, dzieci, że nasz związek jeżeli takowy będzie nie potrwa za długo, że nie zostawię tego wszystkiego. Taka byłam (piszę z przekąsem)! Wtedy wydawało mi się, że szczera, uczciwa, jasno stawiająca sprawę, może nawet okrutna. Potem jemu czasami zdarzało się nagle posmutnieć, bo "akurat przypomniał sobie naszą rozmowę na ten temat", a ja szybko oszalałam z miłości. Mówiłam, że wszystko się zmieniło i nie wyobrażam sobie życia bez niego. Plany wspólnej przyszłości... córeczki... i pomyśleć, że po naszych cudownych spotkaniach on słał sms-a do niej, następnego dnia widział się z nią, z nią się kochał...do dziś nie potrafię zrozumieć, ze nie widziałam nic podejrzanego. Gdy się wszystko wydało mówił, że nie wiedział dlaczego tak robi, że tylko mnie kochał i nadal kocha, do niej nic nie czuje, ale ona jest wolna, a ja mam rodzinę i zawsze czuł wyrzuty sumienia w stosunku do moich dzieci, szczególnie gdy dzwoniły do mnie, gdy byliśmy razem. Taki uczuciowy!!! a przez te lata mnie zwodził!!! Ja niestety oddałam duszę i całą siebie i nigdy nie nawet przez myśl nie przeszłoby mi, że to taki potwór! W pewnym momencie postawiłam całe swoje życie na jedną kartę....przegrałam....i dziś jestem wdzięczna niebiosom, że jednak potrafię żyć. Jest trudno, są zmiany nastroju, krążące myśli, ale żyję!!!!! i nigdy więcej nie chcę przechodzić tego samego. Motylki nie są tego warte!!!!!! Jest mi teraz wstyd, że byłam tak potwornie naiwna, ale wtedy nawet do głowy nie przyszłoby mi, że można tak postępować. Teraz z innej beczki - martwię się o eeee1 - połączmy swoje moce czarownic i przywołajmy ją!!!! Odezwij się Czarownico!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciekawi mnie Twoja opowiesc..
dziewczyny,historia kazdej z nas jest rozna,ale laczy na to ze mamy swoich K..mam pytanie..jak u Was jest z tym oddzielaniem zycia rodzinnego,bo ja za kazdym razem jak spotykam sie z K to wracam do domu i nie umiem sobie dac rady,nie umiem znalezc miejsca...jestem z m..i wysylam z k sygnalki:( tak,dobrze ze on byl szczery i od razu powiedzial ze zony nie zostawi,zreszta on uwaza ze jest juz stary(?)..ma 47 lat,ja duuuuzo mniej:) i balby sie zaczynac wszystko od poczatku...nigdy nie mowil ze jej nie kocha,po prostu jak stwierdzil zakochal sie we mnie..ja w nim tez choc nigdy nie pomyslalabym ze do tego dojdzie..zyje chwila,ale tez boje sie o siebie...boje sie ze kiedys to wszystko sie wyda i runie a wtedy nie bedzie juz co zbierac:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam dziewczyny, chciałam teraz Wam opisać moja historie ale mąż siedzi w tym samym pokoju (wiecie jak to jest) jutro postaram się, narazie, pozdrawiam cieplutko :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam, a więc jak wspomniałam mój kochanek to facet z którym byłam tuz przed poznaniem męża. Byliśmy ze sobą prawie 3 lata,on zerwał ale z mojej winy. Co prawda myśleliśmy o wspólnym życiu, on nawet bardziej niż ja. No ale stało się. Po zerwaniu poznałam mojego męża, on inna dziewczynę.Po jakims czasie uswiadomołam sobie,że ja chce z nim znów być..., ale było juz za późno, bo on wpadł z panną.No i wiecie co było dalej..... Ozenił sie, wyjechał z miasta, i kontakt nam sie na urwał. Ja tez zaraz wkrótce wyszłam za mąż, urodziłam dziecko, itd. Odnalazł mnie przez N-K(banalna sytuacja). Wysłał wiadomość z zapytaniem - \"co słychać\" -byłam w szoku. Ods razu nie odpowiedziała, po kilku dniach i tak zaczęliśmy korespondować mailowo, bo ciekawość była coraz większa. Wkońcu zaproponował mi spotkanie, byłam bardzo ciekawa jak wygląda bvo nie miał zdjęć na nk więć zgodziłam się.Pierwsze spotkanie to był miły szok. On nic a nic sie nie zmienił, wyglądł tak jak ostatni raz go widziałam. Zrobił na mnie takie wrażenie. Po spotkaniu kilka dni sie nie odzywał, nie wiedziałam co mam myśleć, może sie mną rozczarował - chociaż teraz wyglądam lepiej niż kiedyś. W końcu odezwał się, że był pod wrażeniem mojej osoby i w ogóle i jeśli chcę to proponuje następne spotkanie.Oczywiście - tak, i tak kolejne, kolejne no i się zaczęło. Spotykamy się prawie rok, nie tak dawno stwierdziliśmy, że jednak dawne uczucie odżyło i chcemy sie spotykać. On ma żone i dziecko, podobno jej nie kocha, ale wiecie jak to jest - czasami jest sie w małżeństwie z różnych powodów. Mi to nie przeszkadza, a nawet pasuje, bo ja od męża tez z różnych powodów bym nie odeszła. Na początku oczywiście umawialiśmy sie tylko na tzw. przyjaźń, ale wiedzieliśmy, że to będzie coś więcej, jak my sie widzimy to jest po prostu żar., emocjeprzy naszych spotkaniach sa nie do opisania. Jestem taka szczęśliwa. W następnym tyg wraca, już się nie mogę doczekać. Na razie nie mamy dylematów co będzie jak to sie skończy bo to ma trwać To taki mega skrót historii, ale to dobry temat na książkę, narazie, pozdr :) wkrótce sie znów odezwę, teraz lece do pracy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zagubiona123
Jeszcze tylko małe uzupełnienie - na moje pytania, że w takim razie, skoro mam dzieci, dlaczego tego nie zakończył odpowiedź brzmiała: "nie potrafiłem z Ciebie zrezygnować". Może któraś z Was to rozumie? Dziś mam gorszy dzień - On za ścianą - proszę trzymajcie za mnie kciuki!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zagubiona123
Mam ochotę - U Ciebie nie wyczuwam jakichś dylematów związanych z tą sytuacją. Oboje cieszycie się sobą i to jest fajne, oboje nie chcecie burzyć swoich domów, przynajmniej na razie. Każda sytuacja wnosi coś nowego, takie nowe spojrzenie na świat. U Ciebie po kilku latach wrócił żar z przeszłości, a może nawet się wzmógł. Czyli rzeczywiście, gdy kiedyś była miłość, która potem z jakichś powodów wygasła, wszystko może wrócić? W terapiach małżeńskich zaleca się taką metodę powrotu wspomnieniami do przeszłości, ale sceptycznie do niej podchodziłam. Jak widać wszystko jest możliwe... No i jak ma się do tego teoria psychologów o krótkim okresie namiętności i uczuć? Były trzy lata, a teraz na nowo.... Życie jest nieprzewidywalne... Ciekawi mnie Twoja historia - u Ciebie jest szarpanina, nie potrafisz odnaleźć się w sytuacji, którą przyniósł Tobie los, szarpiesz się pomiędzy domem i nim, szzęściem i tęsknotą z bólem... i ta sytuacja jest mi bliższa. Z perpektywy czasu powiem Ci, że ja nie chciałabym do tego wrócić. Kilka lat w takim stresie i odczuwam konsekwencje nie tylko psychiczne, ale i migreny, ogólne osłabienie organizmu i inne dolegliwości fizyczne, mimo, że dopiero jestem po trzydziestce. Mój też mówił, ze jest stary, ale czyny miał nastolatka hi hi!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eeee1
Cześ Czarownice, dziękuję za przywołanie. U mnie wszystko dobrze, jutro napiszę więcej, bo dziś mam męża obok. Przepraszam, że się martwiłyście. Dziękuje, to było bardzo, bardzo miłe. Pa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
eeee1- Ty \"pzrebrzydła\" Czarownico- dobrze, że jesteś! mam ochotę- z Twoim podejściem.... kochaj i bądź szczęśliwa, łap to szczęście pełnymi garsciami....masz szansę bo nie chcesz za wszelką cenę Być z NIM ( czyli rozwiązywać małżeństwa) i dobrze Ci jak jest teraz- Powodzenia. Ciekawi mnie twoja..- jeśli nie zaakceptujesz takiego stanu jak jest teraz w Waszym \"ZWIĄZKU\"- będziesz nieszczęśliwa. On nie odejdzie od żony, jest za wygodny a przyjemnie Mu mieć urozmaicenie monotonii życia. Taka jest prawda! On chce być z Tobą ale na Jego warunkach i dopóki On będzie chciał- WYBÓR NALEŻY WIĘC TERAZ DO CIEBIE.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elewacja
Dziewczyny, zrobiłam niechcący błąd, znalazłam wiersz który pisałam pod jego wpływem, kiedy przeczytałam, rozkleiłam się na dobre i dosłownie łzy zalewały mi twarz podczas gdy dzielnie walczyłam z odkurzaniem mieszkania. Zrobiło mi się smutno, że nie ma już tej wspaniałej kobiety, którą byłam przy nim. Jakie to porąbane, niby czuję, że mi przeszło, nie myślę o nim już w kategorii żalu za starymi czasami, a jednak- łzy. Jedno co mi ten wiersz uświadomił to chyba brakujący puzzel w ułożeniu myślenia o tym co było. Otóż jego zachowanie, opryskliwość i próby wzbudzenia we mnie poczucia winy, że niby manipulowałam nim ( ach jakie to modne słowo- manipulacja, wszyscy faceci boją się jak ognia zobowiązań więc zaraz węszą manipulację!) Zatem to poczucie winy jednak we mnie zasiał, na dnie serca leżało mi to jak kamień, że może zraniłam go? I właśnie ten wiersz mi uświadomił, że przeciwnie- byłam szczera, wspaniała ze swoją hojnością uczuciową, pełna życia, kobieca. To on nie docenił tego, wykorzystał jak wampir, wyssał i utracił a na koniec jeszcze arogancko wmawiał mi niestabilność i manipulację. No i właśnie mi spadł kamień z serca, nie czuję że coś zniszczyłam. Uff Może to ostatni element pożegnania, mam nadzieję, ze nie zdarzy się już nic równie smutnego. Ostatnio było mi tak dobrze, spokojnie, czule i ten wiersz jak wykopalisko. ( bardzo piękny wiersz zresztą, pod jego wpływem byłam utalentowana :)) I co teraz? Teraz zamykam książeczkę i odkładam na półeczkę i nie dam się wkręcić w poczucie winy, o którym tu wymądrzałam się a sama pozwoliłam sobie zasiać na dnie serca wątpliwości. " Mam ochotę"- powiem ci jedno, ze to jest tak, ze na początku podwójne życie nie sprawia aż takiego dyskomfortu, dopóki obie strony są jednakowo zaangażowane, kiedy jednak któreś oziębi się, zacznie być bardziej racjonalne a przeważnie to są faceci, to biada... Oby tak sie nie stało w twoim przypadku. Eeee1- fajnie, ze jesteś znów , czekam:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elewacja
hmm. miało być hojnością przez samo ch :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elewacja
no to jakieś cyrki, piszę przez samo h a przeglądarka mi poprawia, na ch i jeszcze sugeruje mi... chodziło mi kurde o " h o j n o ś ć "

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam, ponownie, rano tylko po krótce nakreśliłam swoja sytuacje i rzeczywiście wyszło to dość radośnie. Natomiast w rzeczywistości nie jest aż tak różowo. Owszem zależny mi bardzo na nim, ale ja zdaję sobie sprawę z tego że to tylko będzie romans, bo nie może byc nic więcej on jednak chyba chciałby coś więcej. Ostatnio urządził mi taka manipulację, że myślałam że go \"zabiję\", niby chciał to zakończyć a tak naprawdę to chciał mnie sprawdzić na ile mi zależy. No i bardzo mi zależy, ale mam swiadomość że to kiedyś musi skończyć. Dobrze jest jak jest.Tylko.... u niego sytuacja rodzinna się nieco zmieniła, bo prawdopodobnie - o ile znów nie chce mnie sprawdzić - to jego zona chce rozwodu. Nie wiem ile w tym prawdy, ale mam możliwość to zweryfikować tylko potrzebuje czasu i sprzyjających okoliczności. Ja wiem ,że mu zależy ale boje się mu całkowicie zaufać, bo pomimo,iż mówił że nie chce rozwodu to jakoś nie jest tym faktem przejęty. Zadaje sobie dużo trudu,żeby się ze mną spotkać, bo mieszkamy w różnych miastach. Intuicyjnie coś mi tu nie gra. Czekam aż przyjedzie... Każda z Was komentując moja historie ma rację,ale narazie nie dopuszczam myśli o końcu tego romansu, tym bardziej bym to przeżyła. Przyjaciółka jest świeżo po takiej sytuacji.Przestrzegała mnie żebym się nie angażowała, i nie chciałam ale... samo wyszło.Mówiła - jak chcesz to się z nim spotykaj, potraktuj to jako coś miłego w życiu ale się nie angażuj. To jeszcze ponad tydzień a ja tak bardzo tęsknię :( A jak on by się naprawdę rozwiódł to co dalej..........?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciekawi mnie Twoja opowiesc..
mam ochote--moze to i lepiej ze mieszkacie w roznych miastach,mozesz z dystansem spojrzec na ta sytuacje..ja nie mam takiego komfortu..mieszkamy obok siebie i nie umiem z tym zyc..mimowolnie zagladam im w okna i czekam az go zobacze..to chore..ale juz nie umiem inaczej zyc:( zagubiona---a jak bylo u Ciebie z tymi telefonami,bo juz niepamietam?wiesz w koncu kto to byl? tak,macie racje,musze zaakceptowac ta sytuacje na jego zasadach,bo inaczej nas nie bedzie..dlugo myslalam co zrobic i postanowilam ze chce byc z nim..chce,bo nie funkcjonuje normalnie jak go nie ma..mojego m nie kocham..przykre to ale tak jest...a on mnie kocha nad zycie i jest dobrym czlowiekiem..ja kocham tamtego..on mowi ze bedzie ze mna na zawsze..ze nie zostawi..chocby niewiem co..nie ufam mu do konca,ale gdy kiedys bylismy razem sprawdzil sie w wielu sytuacjach..tak,miotam sie,szarpie sama z soba,ale dopiero przy nim czuje ze naprawde zyje:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do ciekawi mnie Twoja... mam to samo co Ty -\" ....mojego m nie kocham..przykre to ale tak jest...a on mnie kocha nad życie i jest dobrym człowiekiem..ja kocham tamtego..\" Ale nie odejdę od niego z różnych powodów, przynajmniej na dzień dzisiejszy tak myslę, wiesz co a to że on mieszka w innym mieście to nic nie zmienia bo, jak jest W Polsce widzimy się 2x w tyg, częściej i tak by nie dało rady, ja i tak dobrze kombinuję, narazie mi sie udaję, ale boję się, żeby się nie wydało

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×