Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

zielonaa

Matki, żony i kochanki- teraz koleżanki

Polecane posty

Gość bibi76
Boże dziewczny czytam Was i powiem ,że współczuję wam bardziej niż sobie. Jak dobrze że mam to za sobą, jestem bogatsza w doświadczenie i to jakie, fakt nieufna do granic mozliwości a przede wszystkim niewierząca w bajki..niestety. Chciałabym potwiierdzić Wam że , zwłaszcza Ciekawi mnie... że ten twój sie sprawdzi, ale tak szczerze jesli on teraz juz Ci mówi że żony nigdy nie zostawi to jak myslisz jak się zachowa kiedy "nie daj Boże się wyda?" przecież nie stanie po Twojej stronie tylko jej bo nie chce kończyć tego małżeństwa. Więc wcale nie będzie "CHOĆBY NIE WIEM CO"(jakie znajome dla mnie zdanie , jakbym swojego słyszała) jakby co, jakby wyszło wszystko to tak będzie wiał że nawet sobie tego niewyobrażasz i jeszcze się zdziwi że masz do niego o coś pretensje i żal ...bo przeciez od poczatku Ci mówił że żony nie zostawi..... Radzę Ci tak , ciesz sie ty póki możesz ale spróbuj w sobie znaleźć taką siłe zeby nie być od niego uzależnioną, bo w tej chwili jesteś (ja to wiem). Masz romans ,kochasz ok żyj tym jesli tak pragniesz ale staraj się (wiem to nie łatwe) zostawić kawałek siebie dla siebie , on jest przy tobie teraz a ty znajdź w sobie tyle siły żeby złapać do tego dystans , nie zatracaj się cała bo zrobisz krzywdę tylko sobie.... Mam ochotę u Ciebie może byc inaczej , znasz juz kupę czasu swojego K , kochaliscie się wczesniej więc to inna sytuacja i może byc u Ciebie odwrotnie, że to Twojemu K będzie zależało na stworzeniu z tobą czegoś stałego a nie tylko romansu, narazie się ciesz tym co masz.... Do wszystkich ....nic nie trwa wiecznie kochane..... A co tam u starych doświadczonych boleśnie przez życie czarownic? Ja musze się pochwalić (tfu tfu żeby nie zapeszyć) żę zacznam powoli patrzyć innym okiem na moja sytuację. Właściwie to czego ja mam żałować? jak tak sobie pomyślę to prócz motylków i pieknych słówek to niewiele ten gość miał do zaoferowania.........zaczynam chyba łapać spokój ....... i zebym go tylko nie spotkała!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bibi76
Czytam co napisałam i mam nadzieję ze mnie zrozumiecie bo ja mam problem, to chyba przez cieżki katar który blokuje mi zapewne część mózgu.... Szukam jakichś statystyk ilu facetów odchodzi od zon do kochanek, kiedyś wyczytałam że 16% . a dzisiaj znalałzłam że tylko 1% więc.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciekawi mnie Twoja opowiesc..
Bibi---masz racje we wszystkim co napisalas,czytalam Twoja historie od poczatku do konca i podpisuje sie pod nia obiema rekami..jakbym o sobie czytala...juz nie raz mowil"wiesz jak jest,od poczatku Ci mowilem"..tylko jak do cholery mmam w sobie znalezc ta sile by nie byc od niego uzalezniona..?juz chyba za pozno..to jak narkotyk..i wiem ze jesli to pieprznie..to zostane sama.:( wiem..ale ciagne to:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bibi76
Dobrze że wiesz, zwyczajnie bądź tego świadoma...chociaz tyle, w razie wpadki nie dostaniesz obuchem w głowę jak ja tylko bedziesz juz jako tako przygotowana. To jest jak narkotyk, to jest jak uzaleznienie , najlepiej byłoby znaleźć sobie cos zastepczego , jakieś absorbujące hobby . A pracujesz? jak tak to super!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bibi76
Chodzi mi o to żebyś tym nie żyła, bo u mnie w pewnym momencie to się stało jak sens zycia , tylko to. Życie nie może wypełniac tylko facet , a juz zwłaszcza kochanek bo w razie jego utraty stwierdzisz że juz nic nie masz ..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bIbi- już kiedyś to pisałam- żadna z nas jak jest \" w takim\" stanie nie zostawia żadnego kawałka dla siebie, oddaje wszystko a co może być....my to już wiemy! To być może jest okrutne ale nic nie będzie z \"takich\" związków! Ale zawsze dziwnie to wypada, że my, kobiety, za to płacimy ogromną cenę. Miejcie tę świadomość obecnie \" opętane\" Czarownice....nie poświęcajcie więcej niż Oni, KOCHAJCIE, bo na nic nasze przestrogi się zdadzą, tłumaczenia.... Ja sama to wiem, bo po zeszłorocznej \" tragedii\" znów się w coś wplątałam i uważam i .....no właśnie , WIEM, ON jest zupełnie INNY, jest CUDOWNIE i dobrze, że JEST!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zagubiona123
Zmarła jego mama..... mieszkał z nią po wyprowadzce od żony.... widziałam ją kilka razy u nich w domu, chociaż raczej bywałam tam gdy wyjeżdżała na trochę ( z wiadomych względów)..... Nie wiem dlaczego..... ale czuję się jakoś okropnie.... Zaczęło mi być go żal.....bo jakie święta przed nim....za chwilę myśli, że teraz to juz dla nich wolna ręka na całego (dla niego i dla niej)... Teraz tak naprawdę to ma tylko ją.... . Obawiam się, żeby to zdarzenie nie oznaczało dla mnie jakichś nowych nieciekawych doświadczeń (często nie chciał, żeby mama o czymś wiedziała, żeby sie nie martwiła). Znowu czuję ogromny wewnętrzny niepokój, a to nic dobrego nie wróży.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciekawi mnie Twoja opowiesc..
zagubiona--trzymaj sie.... ja mam prace i zaoczne studia i hobby..i....przestalo mnie to obchodzic,nie wiem kiedy stracilam kontrole nad tym wszystkim..nie wiem:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bibi76
Zagubiona o niego to Ty się nie martw, życie ponoć za krzywdy wyrządzone odpłaca , może i jemu też dlatego będzie miał świeta jakie będzie miał....Gorzej z Tobą, bo jeśli faktycznie jakoś go ta myśl o mamie powstrzymywała, ale nie martw sie na zapas i nie martw się on sobie da radę......... ale on w zasadzie to wolna reke do nowego związku, bo zona go pogoniła ...on sie spotyka oficjalnie z tą znajomą z za ściany? .....................Robię sie jakaś twarda, nie współczuję komuś że mu matka zmarła, co się ze mną dzieje............

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zagubiona123
Bibi - oficjalnie nie spotyka się nią, bo niedługo rozprawa rozwodowa, a on przed żoną nie przyznaje się do niczego, żeby nie było orzeczenia z jego winy, nadal więc działa po kryjomu, tchórz na całego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eeee1
Cześć dziewczyny, w końcu mogę się odezwać. Niestety popsuł mi się laptok w domku, a w pracy z mężem za ścianą nie bardzo mam jak pisać. Ale dzisiaj wyjechał (do Twojego miasta, Zielona) więc mam pełną swobodę. Co u mnie... wygląda na to, że wszystko się uciszyło. I chyba jest dobrze. Tylko dopadły mnie jakieś .... wyrzuty?! Nie mam odwagi spojrzeć Mu w oczy, chyba się wstydzę tego co zrobiłam. Wiecie, wtedu nie było dobrze między nami, rozwód wisiał na włosku, i wiem, że On naprawdę się stara o nasze małżeństwo (bardziej niż ja i nagle ten list.. mam wrażenie, że On zastanawia się czy warto zabiegać, starać się... A ja teraz mam wyrzuty i zastanawiam się czy one pojawiły się bo się coś wydało czy faktycznie jest mi wstyd. Czuję, że Go skrzywdziłam, kwestia>zasużył / nie zasużył to już inna sprawa, ale czyję się z tym źle. Tymbardziej, że On przemilczał całą sprawę. Pokręcona jestem, chyba wolałabym awanturę, wykrzyczenie, oczywiście, że bym się nie przyznała, ale chociaż mogłabym się poobrażać za Jego podejrzenia. A tak, On stwierdził, że wie, że miałam romans, wie, że już go nie mam... i to wszystko. I żyjemy dalej.... Witam nowe dziewczyny, każda sytuacja jest inna, delematy też inne, ale jak nam bliskie. Wszystkie przez to przechodziłyśmy. Od euforii po tragiczne rozstania. I wielką tęsknotę. Pisałyście o rozstaniach. Ja mojego też się nie spodziewałam. Jemu bardzo zależało na moim rozwodzie, miałam wszystko zostawić i przenieś się do Niego. Chciałam Go sprawdzić. Napisałam Mu sms, że mąż się dowiedział i teraz mam do wyboru: albo rozwód z orzekanie o winie i afera o dziecko /niby miał dowody/ albo wracam do rodziny i żyjemy dalej. A mój ukochany napisał mi, że życzy mi szczęścia u boku męża. Nie spytał co zamierzam, tylko zadecydował za mnie. No, tak Mu na mnie zależało, że nawet nie próbował namawiać żebym mimo wszystko spróbowała podjąc walkę o bycie z Nim. Tak więc okazało się, że w kłopotach nie mam co na Niego liczyć bo jest zwykłym dupkim. A zawsze teoterycznie twierdził, że On nigdy mnie nie zostawi, zawsze będzie mnie wspierał.... hihihi znacie to? Czasami zastanawiam się, że te kilka chwil/tygodni/miesięcy uniesień warte są potem tego cierpienia, gdy próbujemy o Nich zapomnieć... Miłego popołudnia, u mnie już się robi szarówka, co mnie bardzo cieszy, bo.... do tej pory myślałm, że to dziwne, że nie lubię słońca o tej porze roku, ale ponieważ nie jestem z tym sama, więc powiem głośno: nie lubię słońca zimą. pa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
eeee1, po tym co przeczytałam to naprawdę dupek z niego, jaki typ, ale sprytne było z ty smsem, może też kiedyś to wypróbuję hehehe, pozdr :) U mnie narazie miło, sympatycznie w nast tyg wraca, już sie nie moge doczekać, tym bardziej,że wcześniej mówił, że może być na Święta na styk tzn. w Wigilię by wrócił i i moglibyśmy sie nawet nie zobaczyć, ale wszystko jest ok.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bibi76
Tak eeee ja się zastanawiam czy są warte te chwile takich cierpień potem......mój mąż wraca na stałe , a na pewno na długoooooo a czy ja się cieszę? .........Za kilka dni minie rok od "wielkiego kopa" a ja ciagle w kupie siedzę, kupa zamiast znikać to sie robi coraz obszerniejsza i nadal jest....Dopiero teraz mi sie zacznie, mąz w domu sąsiad pod bokiem, będziemy sobie żyć!!! Nie mam pojęcia co będzie dalej, jak to małżeństwo będzie teraz wyglądało, co innego mieć tylko wirtualny kontakt i urlopy a co innego dzień w dzień noc w noc z przemiłymi sąsiadami za miedza.....bomba normalnie BOMBA Ja tego nie widzę....może dlatego że mi sie zbliża okres

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do zagubiona123, piszesz ,że nie widzisz u mnie dylematów......, w sumie większych, poza wyrzutami, które co jakiś czas się pojawiają to nie mam, jak narazie wszystko jest pod kontrolą, maź się nic nie domyśla, mamy ustalone godziny na rozmowy tel, smsy mam ustawione na milczy..., narazie wszystko gra, a ja jestem już uzależniona od tych smsów, jak wstaje juz mam smsa na \"dzień dobry\", oby to trwało jak najdłużej, ostatnio przyjaciółka mnie spytała ile mam zamiar to ciągnąc -bo sie o mnie martwi zreszta tez jest w to wplątana poniekąd , niby jest po mojej stronie, ale jakby sie wydało to mojemu mężowi nie mogłaby w oczy spojrzeć,a to jego ulubiona moja kumpela, no cóż.... będzie trwało aż się skończy, pozdr:) bibi76, Ty to będziesz miała teraz \"ciekawie\", trzymaj sie, :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eeee1
No cóż, Bibi faktycznie BOMBA. Czasami może by śmiesznie, może właśnie spróbuj podejśc do tego z lekkim poczuciem humoru. Wiem, że to trudne, ale może lepsze niż umartwianie się na zapas. I pamiętaj o tym, że masz naprawdę dobrego męża i Jemu też będzie bardzo ciężko. Jeśli dacie radę, razem przez to przejśc to naprawdę stworzycie super zgraną parę odporną na wszystko. Twój mąż wykazał się już, sprawdził i tym razem na pewno Cię nie zawiedzie. Mam nadzieję, że się uda. A w najgorszym wypadku - sprzedaj mieszkanie w cholerę i się przenieście gdzieś, gdzie nie ma żmij pod nogami. Miłej kawki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bibi76
Dobre , dobre to z zmijami zwłaszcza...to ja też sobie zrobie kawkę..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eeee1
A propo statystyk... ja byłam kochanką, ponad 10 lat temu. Nie miałam kochanka, tylko żonatego faceta. I który jest teraz moim mężem. Może jestem tym 1%. Tyle, że nasza sytuacja była trochę inna. On już nie mieszkał z byłą, wzieli ślub ze względu na ciążę... Byli ze sobą kilka lat, poznali się jako nastolatkowie, taki długi bezsensowny związek, który trwał bo bylo Im wygodnie, no i to pierwszy związek Ich obojga. Było sobie, bo był. Rozstawali się setki razy. No i podczas króregoś godzenia Onia zaszła w ciąże, prawdopodobnie celowo. (to Jego wersja). Wzieli ślub, bo tak trzeba było. Nawet nie zamieszkali wspólnie, dopiero jak urodziło się dziecko, wynajeli mieszkanie. A po miesiącu, każde poszło w swoją stronę. Poznaliśmy się niecały rok później, miłośc od pierwszego wejrzenia, choc było ciężko. Inne miasta, On żonaty, afera u moich rodziców, Tamta robiąca awantury, o wszystko a przede wszystkim o kasę. Jego rodzice przeciwko nam.... dużo tego było. Ale najważniejsze, że nigdy mnie nie zawiódł. Wtedy miałam dużo problemów, straciłam pracę, wylądowałam w szpitalu, moja matka całkowicie odwróciła się ode mnie, nie miałam gdzie mieszkac... horror... ale zawsze On był przy mnie. I dlatego, pomimo Jego "charakterku" wybrałam życie z Nim. Myślę, że jeden człowiek nie jest w stanie spełniac całkowicie naszych oczekiwań, tak w 100% i wystarczy jeśli spełnia kilka z nich. Powinnyśmy wybrac to co najważniejsze i właśnie tego szukac i tego się trzymac. Ja zawsze mogę liczyc na Niego, możemy by mocno skłóceni ale jeśli coś się dzieje - to zawsze jest. To jest dla mnie najważniejsze. A po drugie, nie jest typem luzaka, bujającego w chmurach, no owszem ma różne dziwne pomysły, dośc spontaniczne, ale jeśli chodzi o życie codzienne, stoi twardo na ziemi i często ściąga mnie na dół z mojej chmurki. Takie uzupełnienie. A wogule to nie wiem, dlaczego tak się rozpisałam na Jego temat. Może dlatego, że nie ma Go już kilka dni i chyba????? tęsknię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elewacja
Eeee1. rzeczywiście- twój związek nie należy do łatwych, ale często takie zdarzenia uświadamiają nam, że tylko to co trudne jest cenne, o ile nie przekroczy się jakieś granicy. I zdaje się, że mimo wszystko oboje jej nie przekroczyliście. Powodzenia, tęsknić za mężem ? Czemu nie, to dobrze rokuje. A ja rozmyślam i nadrabiam swoją wątłą wiedzę na temat związków. Moje doświadczenia związkowe są mizerne, bo byłam zaledwie w 3 związkach, w tym dwa nad wyraz udane:) Jeden związek z dwudziestoletnią przerwą nauczył mnie boleśnie następującej wiedzy- że nie wszyscy myślą i czują tak jak my. Czytałam właśnie sobie ksiązkę o facetach, którzy nie potrafią kochać, o takich związkofobach, zabiegających o wybrankę dopóki nie nadejdzie stabilizacja. Na początku euforia, zabieganie, kreatywność, wyznania, zdobywanie, przełamywanie oporów, gotowość do pomocy, szał miłości. A potem faza druga: Lęk, paniczny lęk przed bliskością, uwikłaniem się w związek, lęk przed emocjami. W następstwie unikanie, wycofywanie się tak aby to ona sama zakończyła związek, ale tak aby była w razie czego w odwodzie. Asekuranckie zachowania, budowanie dystansu, znikanie, coraz rzadszy kontakt... Niektórzy po prostu nie są w stanie kogoś pokochać, bo boją się, duszą i unikają zobowiązań. W pierwszej fazie potrafią zaklinać, zapewniać o swojej miłości, oddaniu i są w stanie zrobić dla kobiety wszystko. Potem wolno znikają a niektórzy bez słowa urywają kontakt, co zyskało nawet nazwę zespołu Houdiniego, który słynął z tego, że potrafił wyzwolić sie z każdych więzów, zniknąc jak kamfora. Niektórzy jak mój X w razie czego niczego nie obiecują, ale manipulują kobietą tak aby to ona poczuła się na koniec winna, podczas gdy dostała 100 informacji pozawerbalnych, żeby się nieco odsunęła, że gość potrzebuje swobody i niezobowiązującego układu. Powiem wam że podczas czytania bulgotała we mnie moja naiwność, szczere serce o mało nie dostało zawału a ironiczna głowa nabijała się z samej siebie, wszystko ułożyło się w nad wyraz spójny obrazek typa, który w sumie jest kaleką emocjonalnym. Nawet nie współczuję, tylko ze smutkiem dostrzegam ułomność i ubolewam nad mechanizmami jakie potrafią tacy uruchomić aby nie czuć winy. Wszystko zwalają na drugą osobę! No, to już trochę bezczelne, co? Dziewczyny, zdaje się, oni wszyscy tacy, szczególnie były Bibi, Zielonej i Zagubionej. Niezdolni do decyzji i odpowiedzialności. Pa, czarownice! Zdarzają się i tacy, którzy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elewacja
O, coś mi przerwało. Eeee1 "twój" poznaniak jak ulał pasuje do typa opisanego powyżej. Przestraszył się klasycznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eeee1
Elewacja, podaj tytuł i autora - ja też chętnie ponabijam się ze swojej naiwności i pobulgocę z głupoty. "mój poznaniak" napisał mi dziś, a właściewie wczoraj meila. Z życzeniami świątecznymi. Trochę mnie zatrzęsło, ale jeszcze nie wiem do końca czy ze złości, czy z .... no właśnie, jeszcze nie wiem co czuję, bo przeczytałam wiadomośc przed chwilą. Chociaż bardziej chyba złoś, bo pierwsze co pomyślałam: a to drań. Odzywa się po pół roku milczenia, albo jeszcze dłużej, jak by nigdy nic, składa mi życzenia, pisze co u Niego... sk...... Miłego weekendu, czarownice. Zielona, a Ty co sobie myślisz? Spring, to samo się tyczy Ciebie. Co u Was dziewczyny?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elewacja
Eeee1- w sumie to fajnie, że napisał, nie masz przynajmniej wrażenia, że nie lubi cię, nie pamięta, nie życzy ci dobrze. Nie musisz mu odpisać, ale zwrotny mail typu- " ja też życzę ci wesołych świąt" może ci dać satysfakcję. Ja nie doczekam się takiego maila od X. Zrozumiałam wiele czytając tę książkę. Rzeczywiście- kaleka emocjonalny, szkoda mi go, że stosuje tak prymo itywne mechanizmy aby zapomnieć o mnie, tzn. deklaruje, że mi dobrze życzy a z postawy jego aż kipi mściwość i złość, że nie chciałam być jego wirtualną kobietą, taką do włączania :) he he Ksiązkę mozna ściągnąć w postaci PDF z serwisu Chomik. Tylko trzeba sobie załozyć konto. Polecam! To ebook. Podaję adres strony ( zobaczcie ile tam fajnych książek w postaci elektronicznej, założenie konta trwa 5 minutek, polecam, fajna sprawa) tytuł " Mężczyźni którzy nie potrafią kochać" Steven Carter, Julia Sokol http://www.chomikuj.pl/Chomik.aspx?id=Mirra&fid=2139918

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
eeee1- kochana, no jest ok, mam trochę pracy a dziś robię pierogi z kapustą i grzybami i uszka ( do zamrażarki) na Święta- a robię to raz do roku. On jest taki romantyczny, napisał mi, że dzięki mnie widzi wszystkie kolory swiata bo inaczej to byłaby praca, praca i praca. Pisałam Wam jaki to z Niego pracuś... pa pozdrawiam Was Czarownice

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bibi76
eeee a ja ci chyba zazdroszczę, miej satysfakcję z tego, znaczy że mysli cos tam jeszcze i jednak jakąś wartość miałaś. Bo ja to mam wartość 0

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elewacja
Bibi , kochana, on na pewno nie zapomni cię do końca życia, nie wierzę w to, że znaczysz "zero". Będzie sobie pluł w brodę, taplał się w swoim tchórzostwie i udawał, że taki odpowiedzialny, ale sumienie mu nie da spokoju. Jestem tego pewna. ( ja też dziś rozmyślałam czy nie odezwać się do X z życzeniami, niby ustaliliśmy że zostały zniesione zakazy kontaktowania się, ale raczej myślę, ze nie powinnam ) Jak myślicie dziewczyny?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj elewacja, w sumie czemu nie?, to tylko życzenia, będzie mu miło, \"wszyscy wszystkim ślą życzenia....\" Mam pytanie do Was: Kupiłam mężowi i kochankowi taki sam prezent (te same perfumy) co o tym sądzicie, to jest zapach przy którym wymiękam, nie zrobiłam głupio? Bo tak teraz nad tym myślę, pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elewacja
Witajcie " Mam ochotę":), rozbawiło mnie z tymi perfumami. Ja nie chciałabym żeby mąż pachniał tak samo jak kochanek :) i vice versa. Słyszałam o mężach kupujących kochankom takie same perfumy jak ma jego żona, żeby czujny nos żony nie wyczuł obcego zapachu, ale w Twoim przypadku to chyba chodzi o szał zmysłów twoich i wariowanie. No cóż, pomysł ryzykowny, ja raczej nie kupowałabym tego samego. Nie wiem czy wysłać te życzenia, bo to wyjdzie na szukanie pretekstu ...A on nie odpisał na mój ważny, ostatni list, potraktował mnie opryskliwie i bardzo zimno, więc chyba będzie lepiej jak zrezygnuję ze swojej wielkodusznej postawy i przemilczę święta. On raczej nie odezwie się , to taki typ.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no właśnie ja tak pomyślałam co do tego zapachu, wiem ze to śmieszne a zapach - dla mnie nr1 . Raz mąż wyczuł w naszym samochodzie obcy zapach ale ładnie z tego wybrnęłam, a tak to ...., może to i nie głupie, kupiłam je u znajomej więc w razie czego mogę zamienić. Co do życzeń - skoro tak Cie potraktował,to chyba masz rację.:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość spring chicken
eeee, Kochana jesteś, że o mnie pamietasz. Podoba mi się Twój mąż, hahaha:-) Ja próbuję się usilnie pozbierać. Nie chce mi się już użalać, bo w kółko gadamy o tym samym, tęsknię, on nie pisze, czekam, jak zareaguję, jak on zareaguje itp. Moje słowa tylko brzmią tak zimno i z góry, ale właśnie po cięzkim weekendzie chyba wraca mi szacunek do siebie. To jest właśnie to, tracimy szacunek dla samych siebie. Przeczytałam "Dlaczego mężczyźni kochają zołzy" i polecam, głównie Bibi i Zagubionej. Powiedzcie, jeśli czytałyście. Trzeba się oderwać, albo starać się odrywać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eeee1
Witam przy kawce. No i w sumie, to ta wiadomoś od Niego nie zrobiła na mnie wrażenia. Mogłam spac, mogłam jeśc i prawie nie myślałam o Nim. Sama się dziś zastanawiałam jak to jest z tymi moimy odczuciamy po Jego odezwaniu... i nic. miło, sympatycznie, to fajnie, że pomyślał.. i to wszystko. Masz rację Elewacja, dało mi to pewną satysfakcję i pewnie też Mu wyślę życzenia: dzięki bardzo, Tobie rónież wszystkiego dobrego. I tyle. Nie zamierzam pisac co u mnie, zresztą o nic nie pytał. Pisałam Wam, że tęsknię za mężem, więc wrócił, było miło ale krótko, bo już w niedzielę mnie wkurzył. I z Nim nie gadam. Tzn, oficjalnie tak, ale bez zbędnych uprzejmości. To tyle jeśli chodzi o tęsknotę... Zielona, podziel się pierogami, ja do kuchni pasuję jak... nie ma dobrego porównania, ale lepiej mnie nie wpuszczac do garów. Kucharzem u nas w domu jest M. a ja podkuchenną do obierania ziemniaków. Jakąś pomidorową ugotuję i coś nie wymagającego zbyt dużo wysiłku i zgodnie z książką kucharską, ale to wszystko. Niezbyt mnie ciągnie do gotowania i wolę jak nie muszę tego robic. Macie jakieś pomysły na prezenty dla mężów? Bo ja, jak zwykle, czekam na ostatnią chwilę i niegdy nie wiem co kupic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elewacja
Hej czarownice! Spring, trzymaj się, nie wiem co Ci napisać, żeby Cię jakoś pocieszyć- może tylko powiedzonko " wszystko przemija, nawet najdłuższa żmija" :) A koszmar krótkich dni grudniowych sprzyja sentymentom i dołkom, sama widzę po sobie. Ale trzymam się, zajęłam się nawet jakimiś pracami domowymi, choć podobnie jak eee1 nie lubię gotować. Martwię się bo zaczęłam mieć jakieś wyrzuty sumienia wobec męża, który jest dobrym człowiekiem, nie afiszuje się z tym a właśnie pojechał ofiarować pieniądze komuś, kogo nie zna, ale wie, ze jest w ciężkim położeniu. Bardzo mi tym zaimponował. To prawdziwy uczynek świąteczny, bez rozgłosu- nikt o tym nie wie, więc choć tu opiszę, żeby docenić takie dobre gesty. No a ze mnie niezłe ziółko ;) aż mi się zrobiło wstyd za te moje wyczyny, więc jestem nieco zdołowana. trzymajcie się i odezwijcie się przed świętami czarownice!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×