Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

zielonaa

Matki, żony i kochanki- teraz koleżanki

Polecane posty

Gość
Może jestem naiwna, ale on chyba nie chciał się ze mną kochać:-))) Napisałam mu ostatnio, że nie mogę sie doczekać, kiedy mnie pocałuje, a on, że jak tabletki zaczną dzialać!!! Czyli to dobry miesiąc jeszcze, nie śpieszy mu się - myslę, że jak to zodiakalny byk - woli cierpliwie poczekać, żeby później na całego się delektować ( a nie tak jak ostatnio musiał się kontolować). zielona - ja też mam taki temperament - na 3 randce pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale się napisałam i wszystko diabli wzięli.... A więc krótko, bo mam w domu towarzystwo!!! No i gdzie spotkałybyście takie koleżanki jak TU? Uśmiecham się czytając rozmowę Laski i Muszelki. Wiesz Laska, chyba mamy podobne temperamenty, choć może mniejsza ze mnie desperatka niż z Ciebie! Kiedyś Elewacja mi powiedziała, że zachowuję się jak kotka na rozgrzanym, gorącym dachu i chyba miała rację.... zresztą mam cechy bohaterki tego utworu, przynajmniej kilka!!! Dziewczyny ( te które są od niedawna) ja już postanowiłam po "krachu" z Adamem, On był moim, "ostatnim razem"! FINITO! Nie chcę więcej już TEGO wszystkiego, co jest PO, przeżywać. Wolę się uśmiechać, nie chcę płakać, nie chcę już patrzeć w okno i.... trochę dalej i nie chce już nawet tęsknić "troszeczkę". Przemeblowanie w głowie zaczęłam..... zobaczymy, czas pokaże! Pa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Muszelko:) czytałam to o czym piszesz i cieszę się, że los się tak odmienił po tym zawirowaniu. Dobrze, że to trwało tak krótko, choć skończyło się w sumie żałośnie. Ale nie zdążyłaś narozrabiać:) Teraz czekają cię nowe przygody i to legalne... a może nawet opłacalne. Często zdarza się, ze romans uświadamia coś, otwiera oczy na to co ważne. Ja wiem co ważne a jednak! Sama siebie nie rozumiem, podobnie jak Zielonaa. Niby w moim wypadku to nie doszło do konsumpcji ... ale gdybyśmy się ponownie spotkali to nie ręczę za siebie. Najgorsze jest to, że od wczoraj czuję wyrzuty sumienia wobec Artysty- zachowuję się jak facet, który ma kochankę i niczego jej nie obiecuje- a ona jest zakochana. Jest tu jakaś asymetria. Z drugiej strony on nie żyje tylko mną, ma swoje życie, czasem milczy przez wiele dni, więc wnoszę z tego, że nie stanowię jakiejś obsesji . On mi zresztą powiedział coś takiego " obiecuję nie kochać cię obsesyjne"- za co mu jestem wdzięczna. Na razie nic nie robię i czekam co los przyniesie. Niczego nie przyspieszam ani na nic nie nalegam. Laska- widzę, że twój K. jest zapobiegliwy z tymi tabletkami dla ciebie. Nie komentuję ( skoro o seks chodzi to ważne, żeby nie komplikować sprawy poczęciem :)) Pa:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
O, Zielonaa, Zielonaa- może to finito a może nie? Pamiętam siebie, gdy zjawił się Artysta i mnie poraził od razu tymi wyznaniami, po tym rozczarowani z X. Byłam przedtem pewna, że to koniec, nigdy więcej, sparzyłam się. I co? Los mi obstalował takiego kochanka, że po prostu oniemiałam ze zdziwienia, że to możliwe i w dodatku tak romantycznie, tak mocno. Wahałam się, byłam ostrożna a potem mnie poniosło i pamiętam jak patrzyłam w lustro i mówiłam do siebie " przyrzekam, naprawdę, to ostatni raz, ostatni. Potem już nie będę, tylko ten ostatni raz...." jakbym chciała coś przebłagać w sobie ( pewnie rozsądek) I co? dupa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Elewacja... tym razem- NAPRAWDĘ! Nigdy nie pojawi się nikt taki jak ( mimo wszystko) Adam! I ....tak się zawiodłam, choć prawie przez całe moje życie był, BYŁ w mojej podświadomości i .... podświadomie Go pragnęłam, choć nigdy bym się do tego nie przyznała, gdyby..... nie Jego inicjatywa! Jest już dobrze! Wiecie- myślę, że pojawiamy się tu i "rozmawiamy" dla trzech powodów: 1/ szukamy akceptacji, może rozgrzeszenia dla tego, co robimy ( konfesjonał), bo przecież kochamy a miłość nie jest ZŁEM, tylko, że to tzw. "zakazana miłość". 2/chcemy wsparcia, gdy cierpimy, chcemy się wyżalić, rozmawiać o tym, co boli, inaczej zwariowałybyśmy- można ( też to robiłam) wyć, krzyczeć gdy nas nikt nie słyszy ( np. w samochodzie- do pracy i z pracy!) ale tu, tu Wy jesteście i... rozumiecie ( gabinet psychologiczny) - właściwie powinnam od tego zacząć ale przyjemną rzecz zostawiam na koniec- 3/ gdy jesteśmy szczęśliwe, kochamy, kochają nas- musimy, MUSIMY, komuś o tym powiedzieć- to nas rozpiera, radość, uśmiech, to unoszenie się lekkie nad ziemią- nie możemy powiedzieć nikomu, tylko tu koleżankom, które , jeśli zazdroszczą, to w dobrym ,tego słowa znaczeniu i.... ciszą się, ptrafią się szczerze cieszyć z nami... Optymistycznie- prawda???? Pa- i tak wierzę, że będzie jeszcze PIĘKNIE!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
Oj, Zielona... ja trzy lata temu też miałam romans, trwał pół roku, fajnie było, mamy kontakt mailowy, ale się okazało, że jestem w ciąży (z mężem, nie z ex.k) i szybko mi przeszło. Ale tamten zabiegał i dbał o mnie. Zresztą zaangażowałam się bardziej niz teraz - teraz myślę i mam WAS!!! I też miało być - NIGDY WIĘCEJ I co? Teraz mi się trafił "lepszy kąsek", mądrzejszy i w ogóle naj... ale mnie nie chce a ja się angażuję:-((( I ZOBACZYMY, NIE ZARZEKAM SIĘ!!! Ale kocham męża i chyba nie umiem być wierna, pociąga mnie coś, czego nie zdobylam i się potem męczę!!! Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mila35
tak zielona brzmi optymistycznie:) Muszelko ja też się cieszę,że udało ci się z tą pracą.Tak wybierz kochana lepszą ofertę! Elewacjo,napisałaś między innymi,że są dni w których artysta milczy.może to też dlatego że chce potwierdzić to ,że nie kocha cię obsesyjnie,jak ci to obiecał.Wydaje mi się ,że jednak tak kocha.A dni w których nie pisze ledwo się powstrzymuje od napisania do ciebie.Ale to moje zdanie. Laska!!!!!ale ty masz szczęście:):):) dobrze,że nie przyszedł...ale ty jesteś narwana,że od razu mu odpisujesz w nerwach...hihihi zupełnie tak jak ja.Ja to nie przemyślę tylko w nerwach od razu napiszę.I się obrażam do tego.Któraś tu z was pisała,że chciałaby żyć normalnie.tak z mężem szczęśliwie bez potrzeby kochanka.Kurcze jak ja bym też tak chciała.Ale nie potrafię.mój m.jest super w sprawach łóżkowych,ale mnie już nie pociąga,niestety rzadko kiedy się zdarza ,że jest mi dobrze.bardzo rzadko.Chyba brakuje mi tych emocji.Z moim k.po kilku minutach jest super,z mężem...godzina to za mało.Jestem sama na siebie zła,dlaczego z nim nie mogę być szczęśliwa we wszystkim????!!!niewiem nawet czy go kocham jeszcze,czy to przyzwyczajenie???.... dalej nie rozmawiam z moim k.w pracy.sporadycznie coś mu muszę już odpowiedzieć.Nie patrzę na niego.wkurza mnie to wszystko.Przez chwilkę się uśmiechnęłam bo mówili coś śmiesznego,a on..no ,że nie jest tak zle bo jestem wesoła dzisiaj.Gówno prawda i wie dobrze o tym!znowu te jego głupie smsy."jak tam(i moje imię)?"nieiwm co odpisywać.że ok albo nie jest ok.?.jeszcze jeden sms jak dostanę od niego i coś wspomni o koleżance lub przyjaciółce to już mu powiem albo odpisze konkretnie jednym brzydkim słowem.tak jestem naładowana złością!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mila35
kurcze dziewczyny ja chyba tylko pogarszam tu nastrój.ale może uda mi się za niedługo napisać też coś pozytywnego:) Wiecie na każdej przerwie staram się siadać dalej od niego,ale i tak dojdzie do mnie.Więc zawsze jestem zajęta bo na telefonie wchodzę sobie na te forum i czytam co u was kochane dziewczynki:) a on ciekawski co ja tak czytam na tym telefonie...hihihi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mila35
:):):) laska:) ale ty fajna jesteś.Co nas pociąga do tych drugich??????? ja też mam jeden romans już za sobą....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość muszelka czarno-biala
Zielona----ja usmialam sie jak pisalas do Elewacji o Artyscie"ze Ty sama masz problemy ,a on,on to jeden wielki problem"..no ladnie:) smiesznie to zabrzmialo....bez urazy:) dzis juz nie mam jak pisac ,wrocil m i ide robic kolacje..trzymajcie sie dziewczyny!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mila35
też miało być:nigdy więcej!!! i co??? i tak się zastanawiam...którego z nich bardziej kocham...tamtego(już nie kocham,a kochałam) aktualnego kocham...Tego pierwszego kochałam,ale nie było aż tak ogromnego stracenia głowy,bycia jak pod wpływem narkotyku...itd...:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzisiaj poniedziałek wiec znow do was dolaczam... czytania mialam sporo ale juz sobie z tym poradzilam. Jeszcze raz witam nowe kolezanki ... i oczywiscie te ‘starsze’ stazem Zostalam wywolana do ‘tablicy’, zaproszona do dyskusji na temat co to jest milosc i skad wiem ze moj ex.k. mnie kocha? Wiec was teraz zanudze ;) To ze mnie kocha widze w jego oczach jak one sie smieja i blyszcza kiedy na mnie patrzy.To ze mnie kocha wiem z jaka czuloscia mnie dotyka(l), nawet teraz po zerwaniu. To ze mnie kocha wiem po tym jak ciagle czeka na moment w korym mozemy wymienic pare ‘prywatnych’ slow. To ze mnie kocha wiem bo jest ciagle o mnie zazdrosny, wyliczajac mi kto sie mna za bardzo interesuje. To ze mnie kocha wiem po tym ze nie daje za wygrana i przy kazdej okazji kiedy mnie widzi probuje wyczuc gdzie ja jestem i na czym on stoi. A tak mniej wiecej wygladala moja sercowo-emocjonalna historia ... Na samym poczatku mojego ukladu, bylo przede wszystkim silne pozadanie pomiedzy nami, ktore z czasem przekszalciolo sie w zauroczenie (jaki on ma na mnie wplyw) pozniej zakochanie (fruwanie nad ziemia, energia ktora cie rozpiera, ciagly usmiech na twarzy, rozmarzenie a na spacerze podskakujesz sobie radosnie ... znacie to). Niedlugo potem ten stan przeszedl w milosc. Bardzo dlugo walczylam zeby sie do tego uczucia nawet przed soba nie przyznac. W koncu doszlo do mnie ze ja go zwyczajnie kocham i nie moge zyc bez niego, tak mi mocno zalazl za skore ze widzialam ‘jego’ we wszystkim, jego sylwetke w ‘manekinach’, tyl glowy u obego faceta, dlonie u innego. To ze mnie kocha(l) widac bylo po barwie jego glosu ... nie po tym co mowi ale w jaki sposob sie do mnie odzywa (szczegolnie kiedy sie o mnie martwil) ... Po roku naszego kochankowania zapytal mnie czy chcialbym zeby odszedl od swojej zony, z kilku powodow ja tego nie chcialam, wiec otrzymal negatywna odpowiedz. Od tamtego czasu on caly czas ‘ochladza’ nasza znajomosc. To ze mnie kocha powiedzial mi tylko raz a poltora tygodnia pozniej wkurzylam sie na niego tak bardzo ze postanowilam przejsc na ‘odwykowke’. Pytalyscie czego ja od niego chce i czego on boi sie mi dac ... ja chce romansu ... tylko to moge mu zaoferowac ... nigdy nie bede jego zona ale tez nigdy nie bede jego kolezanka z benefitami .... Ja tylko chce byc jego kochanka ... ot to wszystko. A on sie boi ze jak zacznie mi ‘czadzic’ i ‘slodzic’ to przez niego rzuce swojego meza i strace wszystko. Jak juz pisalam na poczatku naszej znajomosci byla pomiedzy nami bardzo silana chemia i on nie raz mial przez to w klopoty ze swoja z., szybko uczyl sie ze nie moze mi okazywac przy ludziach tego co go do mnie ciagnie. Musielismy uwazac ale trudno bylo ukryc ten blysk w oczach ... Ja tez duzo czytalam na internecie o ‘kochankowaniu’ i przekazalam mu ze ludzie bardzo czesto sie w sobie zakochuja i cierpia. On mi na to ze on w zyciu juz sie nie zakocha bo juz tak raz mial i zona go zdradzila (krotko po slubie) Jak w koncu po 9 miesiacach podchodow, spotkan w knajpie , zaczelismy ze soba spac ... przyplatalo sie zauroczenie. On coraz wiecej robil bledow u siebie w domu ... i jego zona mu w koncu powiedziala ze jest przekonana o tym ze on kogos ma. Mniej wiecj po tym wydarzeniu zapytal mnie czy chce zeby od niej odszedl. Ja tego nie chcialam ... a on zaczal kontrolowac to CO do mnie mowi ... co za tym szlo ja czulam sie niedowartosciowana. Powiedzialam mu kilka razy ze czuje sie zaniedbana, i to jest glowny powod dla ktorego po trzech latach sie wylaczylam sie z naszej ‘gry’. Oczywiscie to jest moj punk widzenia ... a jak sie patrzy przez ‘skrzywiona’ perspektywe to wizja nie koniecznie jest czysta i czarno/biala. A na tancach mamy sie spotkac w przyszla sobote.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mila35
Było-minęło...jak to pięknie się czytało...aż się usmiechałam:) i rozpłynęłam.To,że kocha to się czuje.bezapelacyjnie!!!tego się jest pewnym.to się po prostu wie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zielona ... pieknie wyluszczylas nasza potrzebe wpadania na twoj topik. Zgadzam sie z toba w 100% . I nie zarzekaj sie kobieto ze to byl ostatni raz, bo wiesz najlepiej ze rozum sie traci wtedy kiedy go najbardziej potrzebujemy;) Muszelka ... wspaniale ze tak dobrze zaczyna sie tobie ten rok, ten pierwszy tydzien z niepowodzeniami to bylo preludium do zmaiany... a z kilka miesiecy nie bedziesz juz spogladac w okno i dumac co on robi bo ... wlasnie .... nikt nie wie co sie zdazy w nowym miejscu pracy i ktogo nowego poznasz Laska ... masz szczescie dziewczyno ... o maly wlos a byly by klopoty. Mila ... mnie rowniez moj m. nie pociaga fizycznie ... musi sie biedaczek napracowac zebym miala orgazm ...Jest dobry w tym co robi a ja nie czuje obrzydzenia do niego. I wedlug meza dobrze o niego dbam mimo tytulu ktory mi nadal ‘krolowa lodu’ ;) Co do mojego ex.k. wystarczylo ze uslysze jego glos i bylam gotowa na ‘wszystko’ a mysli erotyczne zwiazane z nim byly na porzadku dziennym ... Elewacja ... i co mialam racje co do niego a ze mieczak, coz nie kazdy moze walczyc mieczem (moj ex.k. to pantoflarz)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiem, wiem NIGDY NIE MÓW NIGDY!!! Ale wiem też, że jeśli się bardzo chce, można włączyć silniki hamujące!!! Kobieta zazwyczaj łączy seks z miłością, mężczyzna pożądanie potrafi odzdielić od miłości i w tym jest sęk! My, przynajmniej ja, bardziej się angażujemy a potem ARMAGEDON! Nie chcę już tego. Dwa lata temu, epizod z Zielonym- też cierpiałam. Na początku było super, dla niego byłam nieosiągalną gwiazdką z nieba- ale gdy stałam się osiągalna..... miał to, co chciał i się skończyło! Adam- wiersze dla mnie pisał, zasypywał setkami sms-ów, telefony, gdy nie odpowiadałam- szalał! Gdy odpowiedziałam, powiedział " znów mogę żyć". A potem, potem, egoista, zimny, spokojny, nie robił sobie nic z tego gdy ja NIE MOGŁAM ŻYĆ- umierałam! Nie byłam sobą- zawsze uśmiechnięta, serce na dłoni, mówiłam jak jestem szczęśliwa- chyba Im się to nudziło! A mąż, mąż musi mnie zdobywać każdego dnia- taka jestem zołza. Może właśnie dlatego, dlatego wciąż mnie kocha, jestem dla niego ważna. I może czas abym przestała szukać tych EMOCJI, szukać tego, co MAM, miałam od pierwszej chwili!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość muszelka czarno-biala
Zielona----jak zawsze wybierzesz muzyke pasujaca do nastroju:) ja sobie z rana nucilam Krajewskiego "kazdy swoje 10 minut ma"...ktos ja zamowil w radio i tak wpadla mi w ucho:) Bylo -Minelo-----rozmarzylam sie czytajac Twoja historie..:)ten facet naprawde Cie kocha..jestes konkretna i nie zadowolisz sie byle czym,chcesz pop prostu byc jego kochanka ,niby takie proste,a jednak ..ja wlasnie chcialabym przezyc taki romans,dlatego nigdy nie mowie nigdy,kto wie co nas jeszcze moze spotkac w zyciu?mimo tych potkniec,lez,upadkow,chcialabym jeszcze byc tak szczesliwa jaka bylam przez te 3 tygodnie... milego dnia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciekawska zoska
muszelka-po pierwsze gratulacje w sprawie pracy!:)mam nadzieję,że będziesz zadowolona:)Co do Twojego zdania na to co napisałam-może masz rację?Wiesz czasem najlepiej usłyszeć(a właściwie przeczytać hihi) coś od kogoś z boku,chociaż tak naprawdę ja pewnie podświadomie zdaję sobie z tego sprawę,że nic dobrego z tego nie będzie:(Wiesz nie do końca chyba u mnie to jest tak ,że fizyczność jest bardzo ważna,po prostu zastanawiam się czy nie mogę mieć fajnego,spokojnego związku i dobrego seksu też?Bo ja mam albo jedno albo drugie...:( laska-no faktycznie jakoś się udało,ale jak mówią co się odwlecze to nie uciecze:) zielonaa-strzał w dziesiątke z tymi trzema punktami!Napisałaś to o czym każda z nas pewnie myślała:) mila35 ja właśnie też tak mam-nie chodzi o to ,że mój m jest kiepski w łózku-to ja nie chcę wiedzieć jaki on jest!Byle szybko i nie myśleć i już było po....Ja też z moim k-choć był to tylko weekend,ale za to baaardzo dobrze wykorzystany-jestem cały czas gotowa i chętna:):):) I ja też mam już jeden romans za sobą,ale to w poprzednim małżeństwie...Kurczę,tak czytam i jakbym czasem sama napisała;)I też obiecałam sobie wychodząc za mąż drugi raz,że już nigdy,przenigdy więcej!Jakoś 3 miesiące temu nawet zarzekałam się do koleżnaki ,że nigdy ,NA PEWNO nigdy więcej....I od teraz to już nie będę się zarzekać;) A mój k,choć niby mówił,że idąc do łóżka z kobietą nie włącza uczuć,wczoraj ciągle pisał mi smsy i na gg i fotki dawał....Tak sam od siebie:)Nie wiem,może jednak nie jestem mu taka obojętna?A może tylko chciałabym ,żeby tak było.......:( Pozdrawiam dziewczyny z rana:)Miłego dnia:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość była kochanka...
Było - mineło:) Dziękuje, za pełne wyjasnienie sytacji, chociaz ,kto do konca potrafi zroumieć i prawidłowo ocenić sytacje z jednej tylko strony. Zazdriszcze Ci tej wiary w jego uczucia, ja jeszcze musze miec potwierdzenie czynami, nie koniecznie słowami. Będe trzyamac kciuki, żebyś pierwsza się nie złamała i osigneła tego czego chcesz od ''waszego zwiazku", ewentualnie kompromisu, tez dobre rozwiaznie. Moim zdaniem , teraz u Was trwa wlaka, o to kto ustapi., albo moze chce sie wycofać...tylko wątpie czy mu sie uda.:) zielona:)-z mieszanymi uczuciami Ciebie czytam. czsami bardzo fajnie i mądrze piszesz a czsami...ale wiem, ze to wtedy emocje górują. Napisałas, ze TYLKO CHCESZ KOCHAC I BYĆ KOCHANA...hmm wiesz, to wyglada na głod miłosci.Przeciez masz miłośc męza o maz Ciebie kocha...a Tobie mało i bedzie mało.Głod to dziura bez dna, chce coraz wiecej i wiecej...i ciagl;e nie tak. Na ten temat mozna by elaborat napisac. Moze, zielona warto poczytac na ten temat? Elewacja-Czy Ty chcesz miec kochanka dziecko, czy dorosłego faceta, równego Tobie? Bo ja narazie zauwazyłam, ze Ty mu matkujesz. Najbardziej pasujacą do roli ''parwdziwej'' kochanki , która wie czego chce i nie da sie wkrecac w chore układy jest Fanatsty. Z tego co czytałam, tez miała swój pierwszy ''raz' toksyczny. Nie kazdy sie nadaje do takiej roli, Ja napewno nie, wiec poprzestałam na 1 razie. Jeszcze cos o sobie. Mam sporadyczny kontakt gg z ex k, ja nie chce powrotu do romasownia, On tak.Chcemy oboje byc blisko siebie ale nie potrafimy, poniewaz mamy inne zapotrzebowania.Wiem, ze jemu zalezy, bo za długo to trwa ( zawieszenie) i cigle wraca jak bumerang, coraz bardziej odmieniony z korzyscia dla mnie...ale ..włsnie..jest za pózno? Pozdrawim serdecznie, nie odbierajcie moich słow jako ataków.Ja patrze juz na te sytacje z innej strony.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak, masz rację- mało i mało jest mi miłości! Wiem to. Kiedyś już o tym pisałam, może to kwestia wychowania- więcej rzeczy było mi NIE WOLNO, NIE WYPADA DZIEWCZYNIE, NIKT CIE NIE BĘDZIE CHCIAŁ (surowa matka). Dłuuuugo nie mogłam uwierzyć, że JA, mogę być ładna, zgrabna, mogę wzbudzać zainteresowanie, że jestem wartościowym człowiekiem. Weszłam po maturze w inne środowisko, zauważyłam, że .... poczułam się pewniej, stałam się otwarta, potem poznałam męża... zostałam , przykładną, kochającą i wierną żoną ( tak jak mnie wychowano)... Inni faceci dla mnie nie istnieli, nawet nie zauwazałam JAK na mnie patrzyli... Pewnego razu ZAUWAŻYŁAM- chyba dla kaprysu... pojawił się apetyt... spróbowałam- zasmakowało! Miałam jednak świadomość, że nie jest fer.... MAM WYRZUTY a jakże!!! I zachłysnęłam się- PŁACIŁAM za wszystko.... cierpieniem! Nie jestem doskonała ale..... też niczego nie żałuję!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej czarownice Było- Minęło- wiesz, twoje wyjaśnienie jest pisane miłością, którą do niego czujesz- widać, że nauczyłaś się czytać ze skromnych gestów i powściągliwych słów. Ale odnoszę wrażenie, że między wami brakuje tzw. komunikacji i przez to wszystko można włożyć, każdą treść w te niedomówienia. On może to inaczej widzieć a ty możesz widzieć to co chcesz. Jest między wami jakiś rodzaj bezwładności. Była kochanka: twoje uwagi są celne, tym bardziej, ze jesteś już " po". Cóż- ja też byłam swego czasu "po" i odporna, dopóki nie zjawił się ktoś niemal jak specjalnie dobrany do kuszenia mnie. Otóż masz rację- duże dziecko, którym i ja jestem. Mówiłam mu o tym tak : " oboje jesteśmy dużymi dziećmi -jak to artyści. Żyć nie możemy ze sobą, nie wytrzymamy, ale w tym napięciu i wzajemnym inspirowaniu się - możemy być dla siebie światłem" No właśnie... tak sobie myślę dziś, czy romans może być dojrzały? Przecież to już z definicji podrzędna forma, to nie ma nic wspólnego z dojrzałością społeczną, z tym czego oczekują od nas ludzie, normy społeczne, psychologowie. Romans to zawsze ucieczka , wagary, bunt, nieprzyzwoitość, kuszenie losu, łamanie norm. Trzymajcie się wiedźmy dziś, miłego popołudnia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To jest dla mnie oczywiste ze pomiedzy nami, nim a mna nie bylo komunikacji ... ale wlasnie taki z niego trudny typek. Od czasu kiedy uslyszal ze ja ‘jego’ nie chce na codzien, ze nie chce zeby odchodzil od swojej zony, zamknal sie na temat swoich potrzeb i pragnien ... A jak on sie zamknal to ja tez siedzialam jak mysz pod miotla : ))))))))) Na szczescie dla niego czytalam ( moze po prostu chcialam tego) w jego niewerbalnych gestach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam "stare" i nowe koleżanki. Zielonaa, Twój głód miłości jest mi bliski. Ja właśnie odczuwam coś takiego i też prawdopodobnie ma on swoje źródło w dzieciństwie. Zawsze uważałam się za brzydkie kaczątko. To kochanek pozwolił mi uwierzyć w siebie. Ze zdziwieniem odkryłam, że mogę byc uważana również przez innych, nie tylko przez męża, za atrakcyjną i godną pożądania kobietę. To bardzo upajające uczucie :-). I to jest plus (jedyny) mojego kochankowania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Fantazy- wiesz jaka to ulga, gdy znajdzie się Ktoś, kto Cię rozumie? Pewnie wiesz! Gdyby zdrada dla mnie była "sztuką dla sztuki" to może całkowicie można byłoby mnie potępić. Przecież nie rzucam się na wszystko, co się rusza... jestem szczera, nie wyrachowana! Dostałam jednak za serce na dłoni dwa razy po dupie i to wystarczy! CHWILE, były PIĘKNE-nie żałuję ale teraz chowam się "za szybę"! Nie myślałam, że mogę być na tyle silna aby nie zwariować ale.... " co nas nie zabije, to nas wzmocni"! http://www.youtube.com/watch?v=qhsOHhu_JII

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a-nnna
witam zimowo;) Ten głod miłosci...skąd ja to znam? Wiecie,ja mysle,że wielez nas,kochanek,własnie ten głód miłosci pcha w ramiona innych mężczyzn..Jesli o mnie chodzi-to wiem,ze ja własnie całe życie nie czułam sie kochana..kochana z wzajemnoscią..dlatego tak łatwo wpadłam w sidła miłosci,ktora,jak mi sie zdaje-daje mi moj k. U mnie jest to uwarunkowane dzieciństwem..nie chce wracac juz do tego-ale wiem,ze za cene odwzajemnionej miłosci,zrobiłabym wiele..moze zbyt wiele..Głupie to,wiem...Byłoby mi o tyle łatwiej,gdybym kochała m. ale od dawna juz nic,nic do niego nie czuje:( szkoda...Dlatego tak mocno pokochałam swojego k.-gdzies te emocje,latami tłumione,schowane,musiały znalezc ujscie..Niczego nie żałuje..W atk dojrzałym wieku,znalezc miłosc,znów to poczuc-to mimo wszystko jest dla mnie darem..Choc nie jest mi łatwo,i pewnie nigdy nie bedzie-są momenty w moim życiu,kiedy bywam szczesliwa,i te chwile skrzetnie chowam w swoim sercu...Pozdrawiam Was..jestescie mądre,kochane Caarownice:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a-nnna
uuppppsssssssss.....Carownice? też fajnie,ale zostańmy przy-CZAROWNICACH:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mila35
witajcie kochane czarownice:) u mnie małe zmiany:) nie mogłam już tak dłużej siebie męczyć,jego(nie odzywając się,traktując go jak powietrze itd) i całe nasze towarzystwo.to było bez sensu.I tak cierpię i tak.Więc od wczoraj normalnie z nim rozmawiam,jest o wiele lepiej,cały czas się tylko śmiejemy,żartujemy no w ogóle super się dogadujemy.zresztą tak było od początku.Powiedział mi ,że nie mógł już tego znieść a widział ,że ja sama też się męczyłam.Wiem,że napewno nie jestem mu obojętna.Jestem tego pewna w stu procentach.ale na pewno też nie jest to jakaś wielka miłość dla której by stracił głowę(chociaż był wcześniej taki moment).No cóż muszę się tym zadowolić co jest teraz.może lżej to zniosę.....?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam mile czrodziejki, Patrzac na siebie nie moge powiedziec ze we mnie siedziala stlumiona milosc … Zakochalam sie w swoim mezu … rok pozniej byl slub z wielkiej milosci … a 3 lata pozniej przyszla na swiat moja ukochana coreczka. Zrobilam wtedy kardynalny blad w swoim zyciu, zostalam najpierw matka a pozniej zona i w sumie jest tak do dzis. Meza jak najbardziej kocham ale jest to dojrzala milosc, mamy dobry malzenski uklad, jestesmy jak to ludzie po wielu latach wspolnego zycia ‘dotarci’, a i czasami sie klocimy, ale coraz zadziej. Moim problemem bylo to ze kiedy wybralam byc matka/zona to po jakims czasie stracilam moja intymnos z i w stosunku do meza .. w zwiazku z tym ze uwazalam ze dziecko jest najwazniejsze, bylam przekonana ze my o swoje sexualne potrzeby mozemy przeciez zawsze zadbac ... kiedy ona bedzie n.p. spala. Co nastapilo nastepnie to tak zwany calkowity brak pozadania z mojej strony w stosunku do meza. Ja go kocham, lubie, szanuje ale fizycznie mnie niestety nie pociaga. Na dzis od 23 lat musimy czekac az dziecko zasnie albo (teraz ) wyjdzie z domu ... a w nocy wszystkie drzwi od sypialni sa szeroko otwarte. Pozadanie oczywiscie sie we mnie odezwalo ale niestety w stosunku do obcego faceta. Przez bardzo dlugi okres tlumilam je, unikalam miejsc gdzie on moglby byc. Ale kiedy w koncu zapytal mnie ‘co bedzie z nami’ to nazwyczajniej w swiecie dalam mu swoj numer telefonu do pracy i powiedzialam ze musimy ‘sobie pogadac na ten temat ’. Pozadanie to bylo jedyne co czulam wtedy do mojego ex.k. No ale ze mialam swoje zasady i bardzo wielkie watpliwoscie to zajelo nam 9 miesiecy zanim je zaspokoilam!!! Przyznam sie tez wam ze ten pierwszy raz byl ‘bardzo nedzny’ ...juz bedac w pokoju hotelowym ja ciagle nie bylam 100% pewna czy przekroczyc ten ‘prog’ i dlugo po prostu siedzielismy na przeciw siebie a kiedy sie zdecydowalam to rozebral mnie w mgnieniu oka i niedlugo pozniej bylo po wszystkim ... On nawet sie calowac nie umial, bo z zona tego nie robia, nie bylo zadnego przytulania, zadnej gry wstepnej. A po wszystkim, wyciaglnal sie jak dlugi i lezal obok mnie, cialo wyprezone, i bez dotyku. Zero intymnosci. Na szczescie zawsze chcial zebym byla zadowolona, wiec sie staral i uczyl robic zeczy ktore mnie zadawalaly. Szybciutko sie dogralismy co do naszych potrzeb i za kazdym razem bylo lepiej i lepiej;) O takich rzeczach nigdy nie dyskutowalam absolutnie z nikim. Dobrze ze jestescie i mozna sie tutaj 'wyzalic' :) a-nnna… ile lat jesescie po slubie? Co tobie sie nie podoba w m.? Mila35 ... dobrze ze z nim rozmawiasz, bylas na niego zla i tyle ale to ty musisz pracowac w tym samym miejscu, masz byc jego ex.kochanka/ kolezanka i wspolpracowniczka, piekna ale niedostepna. Czytalam ze niektorzy kochankowie (co prawda bardzo maly procent) zostaja przyjaciolmi po romansie. Tak wam zycze. No chyba ze pozadanie zwyciezy;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mila- wybieraj zawsze to, co jest dobre dla Ciebie. Jeśli teraz się uśmiechasz, czujesz się lepiej, niz wtedy gdy unikałaś z Nim kontaktu, to ja "nie widzę przeciwwskazań"!!! było-minęło- to chyba (chyba) zawsze jest tak za pierwszym razem! Moje spotkanie z Adamem ( to intymne)- facet się spalił i... właściwie, oprócz pocałunków, dotyków, drżenia rąk, straszliwego pożądania do pełnej kosumpcji nie doszło! Wiem, że tak chciał mi udowodnić, że to był incydent i właściwie to wymusił na mnie drugie spotkanie za dwa dni!!!! I wtedy było już ok! No cóż, teraz to już tylko moje wspomnienia ale... nie żałuję tego, co było, czemu uległam- CHWILE były piękne!!! A wiesz, co do PRZYJAŹNI, po zakończeniu.... wiesz BYWA! Ja z Zielonym, rozmawiam normalnie, nie mam żalu ( bo nic erotycznego nie czuję)- można powiedzieć, że w jakimś stopniu jest przyjacielem. Kiedykolwiek poproszę Go o coś - jak tylko może, nigdy mi nie odmawia. Kiedyś mi tym swoim żargonem pakerskim powiedział " wszystkie mogę mieć zlew, tylko nie na ciebie". PA . Miłego dnia CZAROWNICE! A to o NASZYCH GIAURACH!!! http://www.youtube.com/watch?v=HJweflRkdh8 http://www.dailymotion.pl/video/x7b7p3_budka-suflera-bal-wszystkich-witych_music

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×