Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Brzydal29

Kiedy marzenia obracają się w gruz. Epilog do historii o niespełnionej miłości.

Polecane posty

Gość ofe rma
no ale skoro było tylko "coś w stronę przyjaźni" to co ty chciałeś wyjaśniać? skoro teraz ma kogoś to ogranicza inne konktakty i nie musi niczego wyjaśniać. a szczególnie kontakty z zadurzonym w niej kolesiem. ponieważ nic nie było to nic się nie skończyło i żadne "wyjaśnienia" nie są potrzebne. bo co ona ma ci wyjaśniać? czego ty oczekujesz? ma się spowiadać z tego, że kiedyś powiedziała że się o ciebie martwi? to niby coś znaczy? daj spokój naprawdę, żyjesz urojeniami i własnymi fantazjami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czarna woda
Brzydal jest po prostu jednym z takich facetow, ze jak mu sie nie powie wprost "wypierdalaj" to on nie zrozumie. Mialam kiedys takiego kolege i wiem co to znaczy. nie latal bezposrednio za mna ale za moja kolezanka. Kazda jej zwykla uprzejmosc bral jako znak, ze on niby sie jej podobal. Latal za nia, pisal jej na gg swe mysli, normalnie w pewnym momencie przestalo to byc zabawne. Dziewczyna w koncu wygarnela mu po chlopsku i jeszcze postraszyla policja i chyba wtedy do niego wreszcie dotarlo choc jak ja potem widywal to robil takie niby smutne minki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ofe rma
"ludzie sa ze sobą i zrywają , ktoś kogoś zdradzi oleje i ludzie dalej zyją" widzę że brzydal wszystkich już wkręcił do tego stopnia że sami głupoty zaczynają wypisywać. przecież między nimi nie było nic. nigdy ze sobą nie byli, nie zrywali, nie zdradzili się, NIC. była tylko znajomość. dziewczyna kiedyś tam powiedziała ze się o niego martwi a ten na podstawie tak nieopatrznie wypowiedzianego zdania ubzdurał sobie że coś ich łączy i teraz jak w jej życiu ktoś się pojawił to ona musi coś wyjaśniać, spotykać się itd. jakby co najmniej byli parą ze 3 lata. weźmy cytat z brzydala: "Bo czy zwykli znajomi piszą sobie o pewnych rzeczach, rozmawiają szczerze, wyznają różne sprawy (może bez szczegółów z jej strony, ale jednak)". czyli jednak było tak, że to ty "wyznawałeś jej pewne sprawy" i próbowałeś do podobnych zwierzeń nakłaniać, prawda? a ona zawsze zachowywała pewien dystans. no i teraz naprawdę nie ma ci się z czego tłumaczyć i co wyjaśniać. wszystko jest jasne, tylko sobie rozmawialiście, nie było żadnych deklaracji ani nawet sugestii. a ty uczepiłeś się paru słów które interpretujesz tak jak ci wygodnie i chcesz jej wmówić ze ma wobec ciebie jakieś zobowiązania. wszyscy jak czytają to forum to widzą jednak że jest inaczej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Właśnie oferma to samo przyszło mi do głowy... Czego on chce, jakich wyjasnień na litośc boską! Brzydalu - łudziłeś się. Dziewczyna jasno Ci mówiła, nic nie będzie, a ty się uczepiłeś \"czegoś w stronę przyjaźni\" i wydaje ci się, ze coś ci jest winna. Otóż NIC nie jest winna, była uczciwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ofe rma
no ba. jakbym z brzydalem pracował i opowiadał by mi brednie o jakimś samobójstwie (jak na forum) to sam bym się zaniepokoił jakby go kilka dni w pracy nie było. czy się nie wybrał w podróż na drugą stronę. co bynajmniej nie oznacza że mam mus się z czegokolwiek tłumaczyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Brzydal28
"Jesteś jakimś nadwrażliwcem i serio chyba ty nei masz jakiś powazniejszych problemów" Tak jestem nadwrażliwy, zawsze to pisałem. Ale nie bierze się to z niczego, swoje przeszedłem w życiu, to, że reaguje mocno na ludzkie zachowania ma swoje odbicie w przeszłości. A co mi tam, mam ochotę powiedzieć to, co od lat nikomu nie mówiłem. Żeby nie było, że mam/miałem tak różowo w życiu. Jak byłem dzieckiem, to straszny urwis ze mnie był, non stop poza domem, razem z kolegami broiliśmy i jak to dzieci, choć czasami naprawdę głupie pomysły nam przychodziły. Nie miałem problemów z nieśmiałością, choć już wtedy miałem problemy ze zgryzem. Ale nie miało to znaczenia, miałem nawet koleżanki (sąsiadki). Choć wrażliwy byłem juz wtedy, dostawałem troszkę w kość w szkole, bo nie chodziłem na religię, nie byłem ochrzczony nawet (dopiero po tragedii o której będę pisał niżej, ktoś wyciągnął do mnie rękę – wikariusz i wychowawczyni ze szkoły i ochrzczono mnie, zacząłem „uczyć się” religii) , bo mój ojciec pracował w milicji, a wtedy takie były czasy, że było to niemile widziane tam. Ogólnie nie miałem nic wspólnego z Kościołem. No a dzieciaki, jak to dzieciaki, były głupie uwagi, nieprzyjemne. Dodam, że mieszkam na wsi, a więc jest to dosyć hermetyczna społeczność, każdy każdego zna (jest troszkę w tym przesady, ale wiecie o co biega). Pamiętam jak raz były tam jakieś prezenty na mikołaja, czy coś, rodzice się chyba składali, nie pamiętam szczegółów. Ale ktoś z dorosłych też wtedy nie pomyślał i rozdawali je na plebani, jakoś tak to było. Nieprzyjemne uczucie, wszystkie dzieciaki coś tam dostały, ja nie, bo nikt mnie niejako nie zaprosił. Nieważne, to był pikuś w porównaniu z tym, co nadeszło. Pamiętny dla mnie rok 1989, miałem 10 lat. Pamiętam jak dziś, oglądaliśmy z kumplem w pokoju "Akademię Policyjną". Mój starszy brat lubił sobie wypić, szczególnie po ciężkim tygodniu pracy na kopalni. Często mieli kłótnie z ojcem w związku z tym. Wtedy taty nie było w domu, pracował. Brat znów popił, doszło do jakiejś tam kłótnie w pijalni piwa (tak to się nazywało), o kobietę też chyba poszło (nigdy nie dopytywałem szczegółów). Przyszedł do domu kompletnie wstawiony, tylko po to, aby wsiąść broń (dubeltówkę, był myśliwym) i aby się rozprawić z kimś. Nie pomogły tłumaczenia, błagania mamy, nie miała na tyle siły by go powstrzymać. A ja, ja byłem gówniarzem, co mogłem zrobić, byłem przerażony. No i poszedł i zabił Bogu ducha winnego człowieka. Ojca dwójki chłopaków, jednego z nich znałem, był ode mnie chyba rok młodszy. Bo stanął mu na drodze, bo coś tam powiedział, zresztą to nieistotne. To był młody facet, chyba po 30. Jak myślicie, co to znaczy dla takiego młodego chłopaka? Już nie mówię, o tamtych chłopcach, straszna tragedia i to zrobił mój brat. Następnych miesięcy nie pamiętam za dobrze, czarna dziura, tylko przebłyski. Częste kłótnie w domu (ojciec musiał odejść z wtedy jeszcze milicji, przez ponad pół roku nie było kasy żadnej, ciągłe kłótnie rodziców). Ojciec zaczął pić wtedy (na szczęście się pozbierał po paru miesiącach i nie przesadzał z tym), pamiętam jak się chciał wieszać. Wiecie, takie tam "błahostki", które w ogóle nie mają znaczenia. Brat siedział i przesiedział sporo latek. To był właśnie czas w którym pokończyły się wszystkie moje dziecięce znajomości, kiedy zamknąłem sie w domu, nie wychodziłem nigdzie, tylko do szkoły i do domu od razu. Zero kumpli, kolegów, tylko tych szkolnych. Po paru latach troszkę to ustąpiło, ale nigdy na tyle, żebym był w stanie spotykać się normalnie z ludźmi. Byłem wytykany palcami, byłem winiony przez kolegów ze szkoły za nie moje grzechy. No i to wieczne poczucie, że nie mogę zawieść rodziców, tak jak zrobił to już mój brat. Wolałem się nie podejmować zadania, jeśli nie byłem pewien, że podołam. A jak się już podejmowałem, to musiałem doprowadzić do zadawalającego zakończenia. Nauka, szkoła była dla mnie właśnie tym polem, gdzie się wykazywałem (choć super orłem nigdy nie byłem, ale radziłem sobie nieźle). Bo innych sfer życia nie miałem. Zawsze staram się postępować dobrze, właściwie, bo nie chcę być taki jak brat, który ostatnio znów dał pokaz swoich „możliwości”. Dlatego tak cenię pewne sprawy i boli mnie takie, Anie inne zachowanie. Parę lat temu byłem świadkiem cierpień (półrocznych) mojego ojca, kiedy zachorował na raka wątroby i nic nie dało się już zrobić. Widziałem jak cierpi, jak uchodzi z niego życie i jak cierpi moja mama. Nigdy nie był mi tak bliski, jak moja mama (choć nie potrafię jej tego okazać, Ona zresztą tez nie), ale szanowałem go, mimo wielu wad, był dobrym ojcem i mężem, dbał o nas, o dom. Nie raz przepracowywał się, abyśmy mieli w miarę godne życie. Jak żył tego nie widziałem, kiedy zmarł zrozumiałem to, że nie ważne są te złe rzeczy, które czasami mówił, ale to, że zawsze mu na nas zależało. Później, kiedy dojrzewałem doszły problemy dotyczące mojej nieśmiałości, głównie do kobiet (mam 3 braci, jakbym miał siostrę, to może byłoby łatwiej). Nie potrafiłem nigdy sobie z tym poradzić, nabawiłem się kompleksów, mój wygląd zawsze mi przeszkadzał. Przeszedłem dwa poważne zawody miłosne, które mocno i długo przeżywałem. Nie chciałem już miłości, uczuć i przez parę lat udawało mi się żyć bez tego. Jednak dopadło mnie znowu, tym razem jeszcze silniej. To tak w skrócie. Nie mówcie mi, że inni mają gorzej, bo ja nigdy nie miałem różowo i fajnie. Swoje przeszedłem i wciąż przechodzę. A jeśli ktoś uważa, że będąc prawie 30 letnim facetem wciąż samotnym, że to nie jest poważny problem (kiedy się chce być z kimś, żyć dla kogoś) , to ja takiej osoby nie rozumiem. Dla mnie to jest poważne, bo tego pragnę w życiu, znaleźć osobę, dla której mógłbym żyć, która byłaby wszystkim dla mnie, ale chcę tez czegoś od niej. Chcę bliskości duchowej i fizycznej, chcę ciepła, zrozumienia. A przede wszystkim szczerości i wzajemnego zaufania. A ta wizja się oddala, coraz bardziej. Tym razem się naprawdę rozczarowałem, nie wiem, czy będę potrafił zaufać jeszcze. Nie liczyłem już na miłość, ale na zrozumienie, poświęcenie mi paru chwil na rozmowę. I nie piszę to po to, aby mi ktoś współczuł, piszę aby mi już nikt nie pisał, ze inni mają gorzej, a ja mam tak różowo. Nic nie wiecie, nic, znacie tylko ułamek z mojego życia. I ja się dawno już nie rozczulam nad sobą, swoim życiem. Po prostu robię rachunek sumienia, szukam pozytywów, nazywam też rzeczy po imieniu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ju......
Ofermo, to nie była jego imaginacja, że jego ❤️ traktuje go jak kogoś więcej niż znajomego. Ja rozumiem, o co chodzi, Brzydziu. (chyba) O zwykłą odwagę powiedzenia pewnych rzeczy wprost z szacunku do drugiej osoby. Ale to nie jest takie łatwe wcale - ranić kogoś patrząc mu przy tym w oczy. I wiadomo, że nie skończy się to na jednym wyznaniu, bo druga strona będzie domagała się wyjaśnień. Zupełnie inaczej ta sprawa wygląda z pktu widzenia Twojego niż jej. Nie oznacza to jednak, że byłeś dla niej nikim. Zresztą, sam wiesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czarna woda
Nie mozesz wymagac by ktos sie w tobie zakochal tylko dlatego, ze miales ciezkie dziecinstwo. do milosci nie zmusisz. jak masz problamy z samym soba to idz do psychologa ale nie obarczaj nimi biednej dziewczyny przyczepiajac sie do niej z tytulu "bo ja mialem ciezko, jestem biedny wiec powinnas zwrocic na mnie uwage".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość teomea
oj ale mi nie chodziło że brzydal z nią chodził tylko zeby sie ocknął bo sobie coś ubzurał, macie racje moje poprzedniczki my sobie popiszemy brzydal i tak swoje . Będzie tu jęczał i beczał. No z czego ta dziewczyna ma mu sie tłumaczyć? Brzydal miałes kiedyś dziewczyne? Bo ty serio jak dzieciak jesteś, miłe słowo uważasz za wyznanie miłości , jej jakiś gest dobrej woli bierzesz za zainteresowanie swoja osobą no jak lolitka co ma 12 lat

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ju......
Brzydziu 🌻 Jestem pewna, że znajdziesz miłość.:) (Przerzuć się tylko na blondynki.:P:P)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie miałeś rózowo. Jednak z tego co wiem, nikt nie ma. Czy myslałeś o terapii? Mówię poważnie. Żeby zbudować szczesliwy związek trzeba miec załatwione stare sprawy. A Ty nie masz. A i jeszcze...twoja koleżanka nie jest winna temu jak miałeś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Brzydal28
"ma się spowiadać z tego, że kiedyś powiedziała że się o ciebie martwi? to niby coś znaczy?" Spłycasz sprawę, naprawdę. Rozmowa nic nie kosztuje, może być tylko lepiej. Mogliśmy spokojnie porozmawiać. Ja miałbym okazję na żywo przeprosić za swoje zachowanie (bo troszkę przesadziłem), Ona mogła by spokojnie powiedzieć, że nie chce kontaktów ze mną, bo może to zaszkodzić jej nowemu związkowi. Mogła to powiedzieć, choćby ze względu na sympatię, którą ponoć do mnie czuła, a zrobiła to dopiero kiedy ją zmusiłem do tego. Mogliśmy porozmawiać i nie mieć żalu do siebie, normalnie ze sobą rozmawiać, powiedzieć OK, koniec ze spoufalaniem, nie będziemy podejmować spraw osobistych, rozmów o uczuciach. A Ona chyba chciała, żeby było tak jak dawniej. Jakby cos nie wyszło, to mogła by się wygadać, a ja ją bym wysłuchał. Ale ja nie chciałem już tak, nie chcę być w niczyjej rezerwie, nawet jako przyjaciel. Ja chciałem przyjaźni, choć nie wierzę w przyjaźń damsko-męską. Ale coś mi mówiło, że z nią to jest możliwe, że skoro nawet nie będzie miłości, to będzie coś bardzo wartościowego. A Ona to odrzuciła, wybrała nowe uczucie. Nawet i to bym przyjął i zrozumiał, ale nie formę w jakiej to zrobiła. Pokazała mi, ze nawet troszkę mnie nie szanuje, a myślałem, ze jednak szanuje, tak jak i ja ją.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czarna woda
ty to jednak powinienes sie leczyc. wspolczucia dla tej dxziewczyny i dziwie sie, ze jeszcze jakis wladz nie zawiadomila.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czarna woda
Rzeczywiscie na drugi raz jak bede kogos splawiac powiem mu wprost "spadaj koles". jesli bede grzeczna to jeszcze tego nie zrozumie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ten wpis wyżej też był mój. "dziewczyna kiedyś tam powiedziała ze się o niego martwi a ten na podstawie tak nieopatrznie wypowiedzianego zdania ubzdurał sobie że coś ich łączy" Oferma, myślałem, że Ty potrafisz czytać ze zrozumieniem, przecież wyraźnie napisałem: "Wiecie to jest jedna z wielu spraw, może ta najbardziej drobna" a tyś się tego uczepił. Co mam Ci cały spis zrobić. Takie rzeczy się widzi i tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ofe rma
"Nie mozesz wymagac by ktos sie w tobie zakochal tylko dlatego, ze miales ciezkie dziecinstwo." dobre :D i prawda. każdy miał jakieś tam życie. jedni lepsze a inni gorsze. i nawet jeżeli to, że ktoś miał zawsze w życiu "z górki" czyni go bardziej atrakcyjnym i jezeli ta "twoja" wybrała kogoś takiego a nie ciebie to niczego nie zmienia. ja o byciu odrzuconym wiem wszystko. a szczególnie to, że jeżeli ty robisz jeden czy dwa kroki w stronę jakiejś osoby a ona nie dość że nie robi tego w twoją stronę ale wrecz się wycofuje to oznacza że nie jest zainteresowana. trzeba wiedzieć kiedy sobie odpuścić i przestać dręczyć bogu ducha winnego człowieka. ty widzę nie wiesz kiedy. masz w głowie wizję wspólnego szczęścia i obwiniasz laskę o to że ona takiej wizji z tobą nie ma. ocknij się, świat nie stanie się inny tylko dlatego że ty tego chcesz. wiele osób lekko nie miało ale nie daje im to prawa do niczego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ofe rma
"Mogliśmy spokojnie porozmawiać." ale ona nie chce z tobą rozmawiać!!!!! ja to wiem, inni na forum to wiedzą, co jest w tobie takiego że ty tego nie wiesz??????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"i próbowałeś do podobnych zwierzeń nakłaniać, prawda? " Nie, wręcz przeciwnie. Nigdy z niej nic nie wyciągałem, pisała mi tylko tyle, ile sama chciała. Do tej pory nie wiem o paru rzeczach, a jakbym chciał, to bym pewnie z niej to wyciągnął. Ale nie robiłem tego, bo interesowało mnie tylko to, co sama chce powiedzieć. tak samo nigdy nie wypytywałem innych o nią, o nic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość teomea
no dobra współczuje Ci bo to co napisałes nie jest rózowe, ale ja też nia miałam rozowo moj ojciec popełnił samobójstwo moja siostra jest chora ale ja nigdy nie uwazałam ze za to co mnie spotkało ktos ma mnie kochac, bo jestem taka skrzywdzona. Ktoś ma Cie kochac a nie litowac sie nad Tobą i Ci współczuć.Troche Cie rozumiem że jesteś nieszczęsliwy nie miałes fajnego życia, ale nie mozesz wymagać zeby ktoś Cie pokochał bo do tego nie zmusisz nikogo. A ta dziewczyna traktowała Cie jak znajomego i nie ma obowiązku tłumaczyc Ci sie dlaczego . Chyba pisałes na jakims innym temacie i ja Ci daje rade ubierz sie jakos modniej , jak masz pieniądze to zrób cos ze zgryzem, staraj sie wychodzic do ludzi anie rozpamiętywac stare żale i pretensje bo to nic nie daje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Otóż NIC nie jest winna, była uczciwa." O Jezu (wybacz mi) po raz setny powtórzę, nie obwiniam ją, za to, ze nie odwzajemniła moich uczuć. W ogóle ją nie obwiniam za to, że tak się czuję. Nigdy nie obwiniałem. Ale mam żal, ze zakończyła bez mrugnięcia okiem tą znajomość, w taki, a nie inny sposób.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czarna woda
Ja w mlodosci tez czulam sie odrzucana ze strony rowiesnikow ze wzgledu na klopoty ze skora ktore bardzo rzucaly sie w oczy (nie chodzi tu o zwykly tradzik). Potem przezylam tez pare rozczarowan milosnych. Za kazdym razem bolalo ale podnosilam sie i szlam dalej. Jakbym miala tak rozdrabniac wszystko jak brzydal to bym chyba dzis juz w wariatkowie siedziala. Juz pisalam Brzydal, ty nie jestes pierwszy i ostatni porzucony przez dziewczyne i nie jestes tez pierwszy i ostatni, ze mialwes ciezkie dziecinstwo. Tylko ze wielu ludzi po porazkacxh podnosi sie, walczy, jak trzeba idzie na terapie a nie robi z tego sprawy narodowej. Odrzucenie boli ale nie mozesz zmusic na sile by ktos cie kochal. A do tego te gadanie o uczuciach i odczuciach to jeszcze bardziej pogarsza sprawe.Ona moze na poczatku jeszcze w tobie cos widziala, ale potem to juz widziala tylko uzalajaca sie nad soba ciote. Jestem kobieta i ci powiem: nie ma nic gorszego od wlasnie takiego beczacego faceta. podnies sie i badz facetem. 30 lat to nie tak duzo, dziewczyn na swiecie jest wiele i masz czas, tylko go nie zaprzepasc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"no ba. jakbym z brzydalem pracował i opowiadał by mi brednie o jakimś samobójstwie (jak na forum) to sam bym się zaniepokoił jakby go kilka dni w pracy nie było. czy się nie wybrał w podróż na drugą stronę. co bynajmniej nie oznacza że mam mus się z czegokolwiek tłumaczyć." Wiesz, może ja jej nie pisałem o tym, że chce jakieś tam samobójstwo popełnić, zastanowiłeś się nad tym? A co byś powiedział, jakby Ona mi pisała, że żałuje, ze nie zginęła, że przeżyła, jak miała pewien wypadek, o którym tu pisałem kiedyś? Była w złym stanie psychicznym, zawiodła się na kimś wtedy, pisała mi różne rzeczy. Spoko, pewnie Wam zwykli znajomi też takie rzeczy robią.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"O zwykłą odwagę powiedzenia pewnych rzeczy wprost z szacunku do drugiej osoby." Dokładnie Justyś, dokładnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Nie mozesz wymagac by ktos sie w tobie zakochal tylko dlatego, ze miales ciezkie dziecinstwo. do milosci nie zmusisz. jak masz problamy z samym soba to idz do psychologa ale nie obarczaj nimi biednej dziewczyny przyczepiajac sie do niej z tytulu "bo ja mialem ciezko, jestem biedny wiec powinnas zwrocic na mnie uwage". " A czy wymagam? Ale o co chodzi, ludzie, czy Wy umiecie czytać. Ja jej nigdy tego nie wyznałem, co tu napisałem. Nie płakałem, że miałem ciężkie dzieciństwo. Owszem, troszkę się pożaliłem (Ona też) nad sobą, ale często w przewrotny, zabawny sposób. Ja przeważnie byłem pesymistą, ona optymistką. Później na odwrót. A zresztą, to juz jest bez znaczenia. Nie wmawiajcie mi rzeczy, których nie zrobiłem. I cholera, ostatni raz piszę, że tu nie chodzi już o miłość. Czy tylko Ju to potrafi zauważyć?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ju......
Brzydziu, ale wiesz, jakbyś jej w ogóle nie obchodził, to nie miałaby z tym problemu. Powaznie. No szkoda, ale masz już jasność, choć nadal uważam, że mogłoby być inaczej. Ale zgodnie z faktem, że nic dzieje się bez powodu, i taki obrót sprawy ma swój cel. No ale bądź czujny, bo nie znasz dnia ani godziny.:) Wyobraź sobie, że nawet mnie się ktoś spodobał, a wiesz, jak u mnie z tym jest.:P Życzę Ci, żeby Cię rychło tez los zaskoczył, tym razem jednak niech ciąg dalszy będzie bardziej pozytywny.:):):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ofe rma
po raz setny powtarzam: nic między wami nie było, to ty chciałeś zeby coś było ale ona tego nie chciała. dowód, oto dowód, twoje własne słowa: "Chciałem ja móc lepiej poznać, zakumulować się, tak naprawdę. Chciałem mieć szansę, aby mnie poznała, takiego, jakim jestem naprawdę, nie tylko to co zaobserwowała w pracy, nie tylko rozmowy na GG. Nie ukrywam, że miałem nadzieję, że może się jej spodobam," opamiętaj się człowieku. po prostu parę razy gadaliście przez GG

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość teomea
no dobra chodzi ci o to ze powinna sie ztobą spotkac w cztery o czy i ci powiedziec ze nie chce z Tobą żadnego kontaktu? No moze masz prawo sie czuć potraktowany niepoważnie ale nie am sensu nad tym sie roztrząsać znajomi przychodzą i odchodzą , moż eona własnie chciała być delikatna. Jakby sie z Tobą spotkała to co byłbys spokojny kiedy ona by mowiął o jakiś twoich brakach bo bys sie pewnie dopytywał co i jak a dlaczego nie chce kontaktu z Tobą. Wymagasz szczerości a czy umiesz przyjąc krytyke i bolesne słowa?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ju......
Brzydziu, inni też mogliby zauważyć, ale nie znają niezbędnych do tego faktów. Zresztą, Ty nie chcesz rad, Ty się chciałes tylko wypisać. Dokończyć, co zacząłeś - i zamknąć książkę. Cieszę się i dziękuję, że się otworzyłeś.🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×