Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość kompulsywna ob.

31 lipiec. kto zaczyna?

Polecane posty

Cześć wszystkim! Jak znów nas tu dużo, jak miło :) miło mieć świadomość, że nie jest się z tym wszystkim samej.. a co to jest kompuls ----> Kompulsywna ma rację. To co Cię dopadło to efekt długiego reżimu dietetycznego i nic więcej. Narazie nic wiecej. Bo to doskonały początek do kompulsywnego obżarstwa. Tak więc będąc na Twoim miejscu rękami i nogami broniła bym się przed głodówkami i półgłodówkami 200-kaloriowymi. To droga donikąd. Błędne koło. Fakt schudniesz, nie powiem, może nawet dużo schudniesz. Ale przecież na 200kaloriach długo nie pociągniesz, prawda? Więc ryzyko \'joja\' (efekt jojo mam oczywiście na myśli) jest mega wielkie. Podpisuję się pod tym co napisała Kompulsywna obiema rękami!!! Wszystko bym dała by cofnąć się do momentu gdy zaczęłam swoją pierwszą rygorystyczną dietę, by schudnąć kilka kilogramów..Nie było warto. Cena jaką zapłaciłam ( moja choroba) jest wysoka, bardzo wysoka. Czasu nie cofnę niestety. Staram się z tym walczyć, też z różnymi skutkami. Są dobre dni i te gorsze. I mało tego - kompulsywnym żarłokiem będę już do końca życia, to tak jak z alkoholikiem - jest się nim do końca zycia, tyle że można być trzeźwym alkoholikiem.. Zastanów się czy warto.. Można wpaść naprawdę w wielkie gówno, za przeproszeniem.. Najgorszemu wrogowi ni życzę.. Czerwony flamaster ---> jasne! razem może będzie łatwiej, może jedna drugą zmobilizuje, może zdopinguje swoimi sukcesami, a napewno jedna drugą tu pocieszy, wesprze..Będzie nam łatwiej :) \'nie mam już siły do siebie, żyć mi się nie chce\' - ehh skąd ja to znam.. nie raz i nie dwa sobie to powtarzałam..Nie jesteś sama Kochana. Zapraszamy do Nas :) Bo kto Cię lepiej zrozumie niż my, te które same borykamy się z tym paskudztwem?! Kompulsywna ---> najważniejsze że kompulsu nie było! a 1200 to jest dzienna dawka osoby na diecie i tyle mam Ci do powiedzenia na ten temat :) u mnie bylo koło 1000, może nawet ciut ponad.. Kłopoty ze zdrowiem, więc dietę jako taką odpuszczam na chwilę - w sensie tą bardziej rygorystyczną 500kcal :) mimo ze anemii nie mam, to wolę dmuchać na zimne.. Będzie koło 1000. Tak dla \'spokojności\' :) Najważniejsze by nie dopuścić do kompulsu! A reszta - to widzieć szklankę do połowy pełną - i będzie dobrze :) \"jeszcze będzie przepięknie, jeszcze będzie normalnie...\" jak to mówią słowa pewnej piosenki :) i u nas własnie tak będzie! :):):) do jutra :) Ps. Kompulsywna, jak Ty robisz te kwiatuszki? śliczne są:) a ja wiesz, nowa na kafeterii więc trzeba mnie oświecać :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Czerwony flamster
dziekuje bardzo za mile przyjecie i cie.płe słowo. Wypiłam wczoraj senes i dzisiaj cały dzien latam do kibla, musze wyrzucic z siebie to całe wczorajsze obzarstwo:( Dzisiaj ok, jakos sie trzymam, jak na razie około 900 kcal. cały czas mam jednak w głowie jedzenie i boje sie, ze w koncu nie wytrzymam i pojde sie do kuchni znowu objesc:(. Mam okres, jestem zaziebiona, w ogole strasznie sie czuje:( to jakas jesienne chandra chyba. jutro bedzie lepiej, musi byc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
flamaster (w skrócie będę pisać ok? :)) - witaj w klubie kompulsywnych. razem z pewnością będzie nam łatwiej. ja dzisiaj znowu zawaliłam. miała być głodówka a skończyło się na 1235,5 kaloriach :O gdzie ta silna wola sprzed miesiąca? poszła.. a ten senes faktycznie tak Wam pomaga? ja tylko zawsze Xennę używałam, bo tak myślałam, że senes to herbatka, a wiadomo jak z herbatkami, wiele obiecują ale żadnych efektów. może kupię i spróbuję. i nie martw się Flamaster. ja po kompulsie nienawidzę siebie tak bardzo, że siedzę i ryczę. i gdybym mogła wyrwałabym gołymi rękami te złogi tłuszczu. najgorsze po kompulsie to usiąść a brzuch i boczki robią wielkie \"klap\" na podłogę... lubicie jak ktoś Was obejmuje w pasie? ja dostaję szeskie pasji, bo wydaje mi się, że każdy wyczuwa i ma ochotę złapać za te moje boczki. normalnie denerwuje się i uciekam. tylko ktoś mnie lekko złapie lub dotknie w sferze zakazanej a ja potrafię wrzasnąć jakby mi psa chcieli zabić :O jutro głodówka. jutro głodówka. jutro głodówka. jutro głodówka. !!! MUSI być! Slim zrób kwadratowy nawias [ ] a wśrodku napisz kwiatek. [ kwiatek ] o tak. tylko bez spacji ;) 🌼 buziak dziewczyny!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🌼 🌼 🌼 🌼 🌼 :) Ano właśnie, gdzie ta silna wola...Ja też teraz od kilku juz dni oscyluje w granicach 1000. A przecież już był czas, że 500kalorii i najedzona byłam - tak mi się żołądek skurczył. Dziś dietetycznie dobrze ( oświadczam że na czas problemów zdrowotnych \'dobrze\' to koło 1000kcal ) i nawet ćwiczonka były :) 40 minut rowerkowania :):):) Byłam u tego neurologa. Dostałam tabletki na zawroty. Zobaczymy. Oby pomogły, bo to staje się już coraz bardziej uciążliwe.I coraz bardziej zaczynam sie tego bać :o Piszecie o senesie, nie wiem, ale ja mam mieszane uczucia co to tego \'specyfiku\'.. Kiedyś piłam i fakt, przeczyszcza znakomicie, ale poźniej cały dzień miałam tak gigantyczne bóle podbrzusza, że nie wiem czy całe to przeczyszczenie było tego warte. Stwierdziłam że więcej tego świństwa nie wezmę..Ale wiecie jak to jest..Człowiek w akcie desperacji się wszystkiego schwyta. No a właśnie po kompulsie, czujemy sie tak beznadziejnie, jesteśmy tak zdesperowane, że wszystko zrobimy byleby się tylko pozbyć tego potwornego uczucia.. Wtedy cel uświęca środki. Flamaster --> normalna rzecz że po kompulsie wszystko jest do dupy.. Zawsze tak jest. Ważne by przetrwać te kilka pierwszych dni, później już będzie łatwiej, a bynajmniej powinno :o Trzymam kciuki mocno za Ciebie. Wiesz, ja po dłuższym reżimie dietetycznym, kiedy to już myslałam, że jest stabilnie, nażarłam się jak prosidło :o Jesteśmy chore..Więc nie ma co mieć obrzydzenia do samej siebie..Musimy się zawziąć i próbować z tym walczyć. Walczyć o siebie, walczyć o normalne, zdrowe życie :) buziaki Kochane 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jestem w jakims cholernym ciągu, trzeci dzien sie obzeram i nie moge przestac. po kilka tysiecy kalorii. Cholera nienawidze tego:/ Co do senseu. ja po kompulsach pije, robie wszystko zeby pozbyc sie tego okrutnego uczucia "przepełnienia", ale faktycznie strasznie boli mnie po tym brzuch cały dzien. Kiedys zrobilam tak, ze wypilam wieczorem i rano poszłam do szkoły. co przerwe latałam do kibla, a na lekcjach zwijałam sie z bólu brzucha. Tez nienawidze kiedy ktoś łapie mnie w pasie. albo "chwyta" ramiona (tam tez mam duzo tłuszczu). dziewczyny ja jestem osoba STRASZNIE zakompleksioną. Kiedys jadłam w szkole kanapkę, kolega był głodny i zapytał "nie za duza dla Ciebie?'. Miałam doła przez tydzien, nie mogłam na niego patrzec. Dopiero po jakims czasie kolezanka powiedziała mi, ze kupe czasu zastanawial sie o co mi chodzi. bo był po prostu głodny i chciał zebym sie podzieliła, a nie wiedział jak poprosic. Albo jak ktos w towarzystwie mowi, ze nie je słodyczy to wydaje mi sie, ze to jest aluzja w moją stronę, że powinnam schudnąć. O jedzeniu w samotności tez pewnie wiecie co nieco. NIENAWIDZE jesc kiedy ktos patrzy. ani wtedy kiedy jem mało, ani kiedy sie objadam. jak mam kompuls to ide do sklepu, kupuje kupe słodyczy. wracam do domu, wchodze tylnym wejsciem, zostawiam gdzies w piwnicy i wnosze do domu, albo jak jestem pewna, ze nikt nie widzi, albo kiedy wszyscy juz spia. Kiedy mam kompuls to wyjadam dzem ze słoika, jem tony chleba, ciastek. Podswiadomie jem tak zeby było jaknajkaloryczmniej. nie zadowole sie czyms co lubie, a jest malo kaloryczne. jak ide do sklepu to kupuje najtanszych ciastek. bo wtedy moge kupic wiecej. Nie wiem jak sobie poradzic...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Flamaster, ja mam identycznie. Identyczne objawy kompulsu - nie ważne co, byle by dużo, bo ... przecież od jutra i tak zacznę dietę (głodówkę) więc dziś trzeba się jeszcze najeść \'na zapas\' :o I tak przychodzi to jutro, nie jem od rana, ale już około popołudnia nie wytrzymuję i kompuls.. Błędne koło. Kurcze, czytając wyznania osób chorych na kompulsywne obżarstwo, widzę że wszystkie jesteśmy bardzo podobne, wręcz identyczne, jakbym czytała samą siebie.. Musisz się po prostu zawziąć, postanowić że koniec z tym! dość! STOP! Wiem wiem, fajnie się tak mówi.. Ale wiem, co mówię. Ja jeszcze jakieś 1,5 miesiąca temu miałam taki sam okres - jedno wielkie permanentne obżarstwo.. Aż w końcu coś pękło. Poczułam się tak beznadziejnie, bezsilnie, siedziałam i ryczałam od kilku dni..Użalałam się nad sobą, a mimo to nadal jadłam :o Jadłam z pełną świadomością , że sama sobie szkodzę. Nie umiałam jednak przestać. I jakoś tak los chciał, że trafiłam na ten topik :) Na to 31lipiec.Kto zaczyna? Kompulsywnej :) Poniekąd to dzięki niej oderwałam się ciut od dna. Tak, tak od dna - bo to co robimy to kompletne dno juz jest..Nie ma co owijać w bawełnę.. Wcześniej już chciałam skończyć tą gehennę, wziąć się w garść, ale upadałam za każdym razem..Dopiero tutaj, dopiero jak zobaczyłam że nie jestem z tym sama, że są ludzie którzy mają tak jak ja, że nie jestem tak zupełnie do dupy, że jestem tylko chora, że powinnam się \'leczyć\' i rękami i nogami bronić przed kolejnym kompulsem.. I tak się bronię, a bynajmniej bardzo się staram. Miałam kilka wpadówek. Bo to nie jest tak hop siup. To nie tak łatwo jak to wszyscy naokoło mówią :przejdź po prostu na dietę i już. To jest dla nas kompulsywnych, bardzo cięzki orzech do zgryzienia. A kazdy dzień bez kompulsu jest cudem. Trzeba walczyć, z czasem jak już jesteś na diecie, to szkoda Ci zaprzepaszczać to co już \'osiągnęłaś\' i jest łatwiej..Niewiele ale zawsze. No i jeśli nawet pojawi się kompuls to jest to jednodniowy czy dwudniowy epizod a nie już taki który trwa tydzień. Wiesz, dobrym wyjsciem jest psycholog.. Ale jak poczytasz nasze wcześniejsze notki (bo już o tym pisałyśmy) to ja paradoksalnie pójdę owszem ale... dopiero jak schudnę :o Wiem wiem chore, ale ja się po prostu starsznie wstydzę. Niby lekarz, niby ma to na codzień, te różne ludzkie zaburzenia i fanaberie. Mimo to wydaje mi się, że mnie nie zrozumie, że bedzie patrzył i myślał \'Boże taka gruba i jeszcze je. Niech w lustro spojrzy, to się zaraz opamięta\' No i nie pojdę jak narazie :( choć pewnie było by to pomocne.. Jeśli chodzi o to obejmowanie w okolicy brzucha to mam podobnie. Automatycznie wtedy staram się go wciągnąć żeby nie było czuc tych wstrętnych fałd :o Nie lubię. Ehh dziewuszki.. Uda Nam się prawda? :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Flamaster.... Boże dziewczyno jak ja Cię rozumiem! niestety jesteśmy takie same. Ty, Slim i ja. typowa kompulsywna. Pamiętaj, że nie jesteś z tym sama. Jak ja wpadam w kompuls to moja dieta ciągle jest od jutra. a skoro od jutra to dziś mogę zeżreć wszystko co zagrażać będzie mi jutro. i tak każdego dnia. trudno wyrwać się z tego błędengo koła. raz mi się udało. i było nieźle. ale jeden \"łyk\" i wróciłam do tego, gdzie tkwię teraz. Z tym senesem to chyba go kupię. Bo widzicie... ja zawsze po kompulsie ratuje się Xenną extra. i uwielbiam jak mnie tak cholernie brzuch boli. bo wyobrażam sobie, że mi te żarcie w brzuchu się przewraca i zaraz go już nie będzie, więc niech boli. :O problem polega na tym, że nie biorę przepisowych 2 tabletek tylko łykam od razu 5. ale wyłącznie w weekendy lub w dni, w których nie wychodzę z domu. wtedy siedzę, zwijam się z bólu ale moje sumienie ucisza się po wczorajszym obżarstwie. w ogóle ostatnio znowu zamknęłam się w sobie i nigdzie nie wychodzę. :( i też jestem osobą cholernie zakompleksioną. wszystkie głupie uwagi odbieram jako aluzję do mojego wyglądu. to jest chore. na przykład kolega ze szkoły jeden dzień ciągle obok mnie przechodził. non stop. raz wychodził z sali (ja stałam przy drzwiach) by za kilka minut wejść z powrotem. no i oczywiście \"znienawidziłam\" go, bo pewnie tak przechodził żeby od tyłu popatrzeć na moje wylewające się \"boczki\" ze spodni. :O aluzje co do jezenia i diet jakie prowadzą według mojego mniemania normalne dziewczyny ja unikam jak ognia. jakaś zaczyna gadać o wadze czy diecie ja albo uciekam albo zmieniam szybko temat. nagle boję się, że ktoś mi się zapyta ile ważę albo czy jestem na diecie. w ogóle dieta u mnie to bardzo śmieszna sprawa. znajomi nie wiedzą, ale jedna koleżanka wie. i ostatnio mi powiedziała, że już w ogóle nic nie jem przy niej i czy głoduję. i tak dziwnie się na mnie popatrzyła i... nie spotkam się z nią dopkóki nie schudnę 10 kilo bo pewnie w myślach uważa że dziwna jestm, bo głoduję a tyję. przecież ja na diecie tyle tygodni a waga jakoś nie maleje. bo nikt nie wie, że potrafię tyle zjeść. chore, chore, chore :( ha! co do jedzenia w samotności jestem ekpertem od tego. u mnie pewnie się dziwią że ja tak mało jem (przy nich) a nie chudnę. co ja potrafię zjeść... niewyobrażalne ilości. wystarczy u mnie, że ktoś na 5 minut opuści kuchnie. zachowuję się w trakcie kompulsu jak złodziej. wpadam do kuchni, biorę co mi wleci do ręki i myk chowam do kieszeni albo pod bluzę :O boję się oceniających spojrzeń, czasem wyobrażam sobie co by było gdyby mnie ktoś złapał na kompulsie i zobaczył ile zjadłam. :( też potrafię wpaść do sklepu i kupić coś taniego, alorycznego i w dużej ilości. ale... czasem wejdę i wyjdę z niczym. wystarczy że przy kasie stoi młoda zgrabna dziewczyna albo jakiś facet. kompleksy, że każdy mnie ocenia rujnują wszystko. wyjdę z niczym. :O tak chwila prawdy. co potraficie zjeść w czasie kompulsu? ja czasem smażę naleśniki (takie tylko z mąki i mleka) i zjem wszystkie. wychodzi coś koło 20 porcji. do tego z 5 bułek. każda z majonezem, serem, szynką, pomidorem. tony herbat z kilkoma łyżkami cukru. czekolad nie zliczę. ciastek też. w ogóle mój kompuls mpolega na tym, że najpierw opycham się słodkim. aż nie będzie mi nieodbrze, wtedy rónoważę smak. potem znowu słodkie. i kończę wieczorem z pełnym żołądkiem, nienawiścią do siebie, płaczem. najlepsze na kompuls to ciągła obecność drugiej osoby. nie lubię, nie chcę i nie jadam z kimś. wstydzę się jedzenia a jednocześnie kocham je w samotności. uff. rozpisałam się. ale wiedz Flmaster że nie jesteś sama. musimy to pokonać. zrób to dla nas. jutro. wstań jak najpóźniej (jeśli możesz), sprzątaj, czytaj, siedź z rodzinką w jednym pokoju, pisz na necie eseje tutaj byle tylko nie dać się kompulsom. cudowne uczucie dzień po jeżeli sie uda. trzymam kciuki 🌼 Slim dziewucho Ty moja, jesteś jak moje odbicie lustra. w sumie to samo napisałam, bo teraz Ciebie czytam. :D 🌼 co do wciągaia brzucha - w szkole jak było ważenie się.... to koszmar był. cały dzień. czekałam na to jak na ścięcie. paradoksalnie byłam jedną z najwyższych więc i najwięcej ważyłam. zawsze wchodząc na wagę wciągałam brzuch myślać że to w jakimś stopniu zmieni te cyferki ;) teraz też tak robię. wrrrr. ale unikam zbliżeń. dlatego nie mogę się teraz z nikim związać bo nie zniosłabym dotykania. ja sama siebie dotykać nie lubię. cholernie obszerny temat. i smutny :( dzisiaj 1100. w ogóle nie czuję że chudnę. nie wchodzę na wagę. boję się. do jutra. trzymajcie się 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
uda sie. ale ja ciegla jem.... bo od jutra dieta. benadzieja. Tez myslałam o psychologu, ale na razie na tym mysleniu stanelam. chociaz nie wiem dlaczego bo akurat jesli chodzi o mowienie na ten temat to chyba przed lekarzem, którego nie znam nie miałabym oporu. w mojej rodzinie nikt nie wie o tym, ze jestem chora. w maskowaniu sie zostałam mistrzynia... czesto zastanwiam sie skad wynikaja moje kompulsy. doszłam do kilku wniosków 1) dwa lata temu zaczelam byc z chlopakiem. na poczatku wszystko piwknie. pozniej jakos postanowilam, ze bede sie odchudzac. on byl jak najbardziej za. w sumie to od jego sugestii sie zaczeło. to było niewinne \"jak bys troche schudła to bym sie nie obrazil\". tp zaczełam. wazylam wtedy 75. schudłam do 69. coraz czesnciej sie klocilismy. wszystkie emocje zajadałam. w lutym tego roku zerwalismy. od tamtej pory jadłam bez konca. az doszłam do 85. 2) w moim domu zawsze było tak, ze słodycze były \"nagroda\". posprzataj ladnie pokoj to dostaniesz batonika. Dlatego bedac dzieckiem, kiedy zostawałam sama to ryłam poo szafach i wynajdywałam co lepsze kąski. Mysle, ze to tez ma zwiazek z tym co dzieje sie teraz. 3) zawsze byłam grubsza niz wszyscy. w domu nikt nie staral sie mi pomoc. ciagle powtarzali mi tylko \'schudnij\", \"jak bys ytoche schudla to bys lepiej wygladała\" , \"nie jedz tyle bo juz jestes dosyc gruba\". Wpadłam w gigantyczne kompleksy. czesto słysze, ze gdybym schudła to byłabym naprawde atrakcyjna osoba. a to wbrew pozorom wcale nie podnosi na duchu....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
sorki za błędy. szybko pisałam. która się cieszy że w końcu zimno jest? wszystkie topy, spódniczki zejdą mi z oczu. znowu kurtki, pod którymi można się ukryć :D kocham zimę ;) i paradoskalnie zaczynam bardziej o siebie dbać gdy jest zimniej. pa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jestesmy takie same.... wstaje codziennie o 6 rano bo chodze do szkoły. wracam o 15. do tej trzeciej zawsze jest idealnie, pije w szkole wode, zjadam kanapke razowa i jabłko, rano jakies płatki. po powrocie jakis tam obiad. i poooozniej sie zaczyna. jem, jem, jem, az do poznej nocy. dzisiaj juz myslałam, ze wytrzymam. a tu dupa. ta waga w stopce (79) jest sprzed kompulsu. teraz jest pewnie znowu z 82:/ dziewczyny powiedzmy sobie, ze jutro sie powstrzymamy. 1000 kcal, co? na razie tylko jeden dzien. zeby chociaz ta dobe...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kompulsywna, tą zimą to mnie rozwaliłaś po prostu!!! :] O tym samym dziś pomyślałam! Nareszcie kurtki, nareszcie nię będzie trzeba się aż tak \'gimnastykować\' żeby poukrywać te wszystkie fałdy. Wystarczy lekko lużniejsza kurtałka i wsio załatwione :) Ale my jesteśmy chore. Ja pierdziele. Ja też właśnie kiedy zaczyna się robić chłodniej to mam większą mobilizację do dietkowania, i nawet to że szybciej marznę (bo wiadomo, mniej kalorii zawsze oznacza mniejszą temp. ciała) Nie wiem, być może wiąże się to z tym, że możemy wszystko jakby na \'spokojnie\' robić. Latem większa jest presja, bo trzeba szybko, bo trzeba już, bo przecież \'rozebrać\' się bedzie trzeba, bo wszystko \'na widoku\'. I szybciej z tego powodu doła łapiemy, bo schudnąć to wcale to nie tak hop siup, no a załamka jak wiadomo wiąże się z jedzeniem. Bo co lepszego na smutki jak nie zamknąć się w pokoju i jeść jeść jeść... Więc pewnie dlatego zimą nam łatwiej. Więcej czasu mamy po prostu :) A co potrafię zjeść w ciągu kompulsu? Łooooo moze jak powymieniam to czego nie jem to będzie szybciej :o A tak poważnie to zwykle zaczyna się od kanapek: białe pieczywo + ser żółty po 2 plasterki na jedną kromkę, szynka, na to jakiś ogórek - jakby tak popatrzyć to kanapka całkiem dietetyczna, taa jakby była jedna czy nawet dwie, a nie 10 do tego z ogromną ilością masła :o czasem na całe to ucztowanie idzie cała kostka :o Potem zaczyna się mysl \'sklep\' więc idę do sklepu jak na skrzydłach prawie...i zaczyna się - ciastka, batony , lody, serki waniliowe (kocham je!) Wracam i najpierw lody połowa litrowego opakowania ( bo druga połowa na później) potem batony ciastka, w między czasie jak zemdli to jakas kanapka się znów \'przewinie\' i na końcu zwykle druga \'porcja\' lodów :o Cholernie tego wszystkiego dużo :( Ja w przeciwieństwie do Ciebie Kompulsywna w tym czasie nic nie gotuję, nie przyrządzam..Szkoda mi czasu. Ja zawsze musze najeść się jak najszybciej, już. Flamaster, u mnie podobnie z tymi słodyczami w dzieciństwie było. I nie tylko ze slodyczami. I mam i babcia chodziły za mną \'zjedz to, zjedz tamto\', \'a tu masz deser\'. wiosną i latem jezdziłam z dziadkiem na rowerze na działke. Po działce obowiązkowo lody. Latem pochłaniałam ich mnóstwo. Kupował mi dziadek, potem mama jak wróciła z pracy, a potem jeszcze od taty wyciągałam pieniądze.. Dzięki temu od małego byłam \'kluską\' i okropnie się tego wstydziłam. Pewnie tak to się wszystko zaczeło. Bo jak tylko poznałam kogoś kto mi się spodobał, postanowiłam się odchudzać!Nie lubiałam swojego ciała, wstydziłam się go, a przecież dla tego ktosia miałam byc piękna, najpiekniejsza..Trzeba było się więc zmienić..Mimo że w przeciwieństwie do Ciebie Flamaster, mój \'luby\' akceptował mnie z wszystkimi niedoskonałościami (albo był na tyle grzeczny, że nie smiał zwracac uwagę, albo tak zakochany że tego nie dostrzegał) W każdym razie ja czułam się źle i chciałam to zmienić. No i zmieniłam, szkoda że na jakiś czas tylko...byłam szczupła, wszyscy się dziwili że aż tak zeszczuplałam, podziwiali mnie gratulowali, a ja byłam z siebie tak dumna, że nawet nie zauwazyłam kiedy spoczęłam na laurach i zaczęłam znów sobie dogadzać..Przytyłam znów. I od tamtego momentu zaczęły się moje głodówki i obrzarstwa naprzemian. Miałam kilka \'chudych okresów\' w swoim zyciu. I wtedy było pieknie, cudownie , wspaniale. I teraz jak o tym pomyślę to tak strasznie żałuje że zamiast trzymać dzielnie to co udało mi się osiągnąc z tak wielkim trudem, to po jakims czasie najzwyczajniej odpuszczałam. Szłam na pizze, po której przez mysl przemykał kompuls, wracałam do domu i jadłam jadłam jadłam..I błędne koło się zamykało. Aaa Kompulsywna, co do ważenia w szkole to Ty chociaż cierpiałas makabrycznie to szłaś. A ja nie. Zwykle o takim ważeniu byliśmy informowani dzień/dwa przed. Więc skoro już wiedziałam że będzie to po prostu nie szłam do szkoły :o Nie do pomyślenia było dla mnie wejście na wagę przy kimś z klasy. Ze wstydu bym się spaliła chyba. a zawsze szło się na te badania trójkami - bynajmniej u nas tak było.. Więc mądra Slim, nie szła w owy dzień do szkoły, i na drugi dzień kiedy już wszyscy byli po, szłam do gabinetu pielęgniarskiego i się ważyłam. Sama. Bez śwaidków. Byłam tylko ja i pielęgniarka. Tak było dla mnie najlepiej, choc i tak starsznie wstyd przed tą kobietą.. Ehh mamy tyle wspólnego.. Flamasterku, ja juz od kilku dni na 1000 jestem, ale za Ciebie trzymam kciuki. Jak wrócisz ze szkoły to wejdz tu i pisz pisz pisz..wejdz sobie też na jakieś strony dla kompulsywnych żarłoków, albo jakies strony z dietami i czytaj, czytaj , czytaj,rób wszystko byle nie jeść.. Trzymam mocno kciuki. Te pierwsze dni nie będą łatwe napewno. ale kazdy kolejny bedzie łatwiejszy, ciut łatwiejszy tylko, ale łatwiejszy :) Mówi Ci to osoba która zna się na rzeczy :) Mam w tym mega wprawę :) buziaki dziewczynki do jutra 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no pięknie :O godzinę temu eksplozja :O :( zajrzę w weekend. z dodatkowymi kilogramami jadę do cioci. urodziła dziś córeczkę, a miała za tydzień. trzeba odwiedzić. pięknie. a myślałam że pojadę tam szczuplejsza. znowu głupich komenatrzy się nasłucham.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kompulsywna głowa do góry i walczymy dalej. Przeciez wiesz, ze kompulsy starsznie działają na psychikę. No już dobrze:) u mnie jak na razie 1000 kcal, bez kompulsu. zajęłam się nauką, staram sie nie myslec o jedzeniu. wieczorem napiszę dłużej. papa i wielki dzieki bo to chyba dzieki wam dzisiaj sie nie obzeram.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ehh Kochana, u mnie też dziś niewiele brakowało, uratowała mnie... niezapowiedziana wizyta koleżanki. Już miałam niebezpieczne myśli, a tu dzwonek do drzwi... Zajęłam myśli czymś innym przez 2 h. A potem już samo przeszło.. Dzięki Bogu. Kurcze, musimy mieć się na baczności każdego dnia, bo każdy dzień jak widać może być zagrożeniem, nawet ten z pozoru wydający się całkiem ok, nawet ten kiedy rano nam super idzie.. Trzeba mieć się na baczności - bo zło czai się cały czas, i zewsząd. Trzymaj się. Jesteśmy z Tobą. Nawet nie będę pisać, że już trudno, że stało się, że od jutra, nie będę pocieszać..bo wiadomo, cokolwiek bym nie powiedziała kiedy jest się po kompulsie wszystko wydaje się bez sensu, wszystko do dupy, beznadziejne...Jesteś chora, jesteśmy chore taka jest prawda. I te wpadki będą się zdarzały..Oby jak najmniej, i oby jak najrzadziej, aż w końcu całkiem znikną, oby... Kompulsywna, jutro już grzecznie - słyszysz?! Wiesz przecież, że ja sie lubię solidaryzować, a chyba nie chcesz mnie mieć na sumieniu, he? :) 🌼 No Flamaster, gratuluję!🌼 Zawsze to łatwiej odchudzać się, czy jak w naszym przypadku \'wychodzić z choroby\' z kimś... z kimś kto ma to samo, z kimś kto wie co to za koszmar...Ale jeden dzień za Tobą. Jutro musisz być czujna. Bo przecież szkoda będzie zmarnować ten dzisiejszy trud, prawda? Kurcze, wierzę że jak się zaweźmiemy, jak sobie postanowimy, to nam się uda.. Może zróbmy tak jak zaproponowała Flamaster...Do niedzieli na 1000 - bez kompulsów. A jak którąś najdą niebezpieczne myśli to niech pomyśli o tych dwóch pozostałych, które się katują, kiedy to ona będzie się obżerać.. No i o tym że znów będzie trzeba tu napisać \'poległam :(\' Może to nam jakoś pomoże... Musimy chwytać się każdego sposobu..Musimy dziewuszki, bo co my z tego życia będziemy miały, jak całe \'przejemy\'? :( Już tyle przecież życia straciłyśmy przez to ciągłe zamykanie się, przez to obżarstwo pieprzone..Ludzie sobie normalnie żyją, korzystają z tego życia, chwytają je pełnymi garściami, a my co? Smutne to jest ale niestety prawdziwe.. :( Musimy wziąć się w garść, po prostu musimy.. Nie wiem jak Wy, ale ja zamierzam Sylwestra spędzić w mojej nowej... szczupłej sylwetce :) świetnie się bawiąc i korzystając z uroków zycia!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
shit, stworzylam ogromnego posta i mi zlikwidowało:/ takie rzeczy czesto tutaj sie dzieja. W skrócie: napisałam, ze u mnie drugi dzien ok. ze we wtorek wieczorem, po kompulsie wazylam 82 i ze w sobote rano chciałabym siedem na poczatku, ale pewnie jej nie zobacze:( Napisałam tez, ze musimy sie trzymac, ze bedziemy piekne i szczupłe:D itp farmazony haha:) Kurcze nienawidze jak mi kafe zzera posty, w dodatku takie długie i \"tworcze\":P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oj Flamaster Flamaster, wiem jak to jest.. najgorsze pierwsze dni.. Wtedy najciężej się zmobilizować, a tymbardziej po kompulsie kiedy organizm jak cholera domaga się podobnej dawki do tej którą nie tak dawno przecież otrzymał.. Ehh.. Trzymam kciuki. Początki są zawsze ciężkie, w myśl piosenki \'Najtrudniejszy pierwszy krok..zanim innych zrobisz sto..Najtrudniejszy pierwszy gest..Potem już łatwiej jest..\' U mnie dietetycznie ok, choć wczoraj byłam u babci i ni jak nie dało uniknąć się zjedzenia 2ciasteczek, bo wiadomo jak to z babciami bywa.. dobrze że tylko na dwóch się skończyło ..Bo zwykle po zjedzeniu nawet jednego, dalej leci cała paczka :o Najważniejsze jednak że nie było kompulsu. A za Was Dziewuszki trzymam mocno kciuki. Nie poddawajcie się! Nie zostawiajcie mnie samej :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czesc:D dzisiaj juz staram sie dietetycznie, jak na razie jest ok. Zwazylam sie i.... 79.6. To jakis cud biorąc pod uwagę to cale moje obzarstwo, niezle mnie ten wynik zmotywował:) U mnie tez tak jest, ze jedno ciastko ciągnie za sobą całą paczkę, kostka czekolady dwie tabliczki itp. Dlatego nie dla mnie porady, ze slodycze mozna, ale z umiarem. ja tego umiaru nie mam, dlatego juz wole nie jesc ich wcale.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ale mam głoda Dziewuszki :o tego psychicznego, nie tego fizycznego bo przed paroma minutami zjadlam kolację.. Juz jak jadłam to zaczęłam się zastanawiać, co bym jeszcze mogła sobie zjeść i ile :o chore to jak nie wiem. co do ciastek, czekolad - ogólnie słodyczy, to u mnie zwykle jeden niewielki nawet kawalątek pociąga za sobą cały ogrom. tym razem nie. tym razem udało mi się spasować na 2 niewielkich ciasteczkach.. nawet nie wiecie jakaż z siebie dumna byłam! a może i wiecie :) super uczucie. cudowne. jeszcze drugiego dnia rano jak się o tym pomysli, jak się przypomni jaka to ja wczoraj silna byłam, jak to się nie dałam głupiemu ciastku to tak niezmiernie miło się robi, tak błogo :):):) jak dla mnie samokontrola = szczęście (może nie zupełne, ale zawsze coś) buziaki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
BeSlim pochrup marchewke, jabłka, zrob bulion z kostki. nawazniejsze zeby nie bylo obzarstwa! zajmij sie czyms, obejrzyj film, idz na spacer, poloz sie wczesniej do łóżka. Rano zjesz sniadanie i bedzie dobrze. u mnie dzisiaj pozytywnie, okolo 1000 kcal, zadnego podzerania. to chyba to ranne zwazenie tak mnie zmotywowało:) Musimy byc silne, pilnowac sie, chcemy byc przeciez piekne! Slim nawet nie wiesz jak dobrze rozumiem co to znaczy taki "psychiczny" głód. TRZYMAJ SIE!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak zrobię :) własnie wypiłam herbatkę, co mnie 'zapchało' trochę bardziej :) i włącze jakiegoś filmika.. z tym wcześniejszym położeniem się spac tez trafiłaś :) jak pozniejszym już wieczorkiem dopada mnie głód to staram się jakoś wytrzymać do 21 i kładę się spać, co by nie kusić losu :):):) u mnie najgorszy przedział godzinowy to tak między 15.00 a 20.00, jeśli to przetrwam, to potem juz szkoda mi zaprzepaścić tak udany dzień. Chociaz wyjątki od reguły tez się zdarzają, niestety. Super że się trzymasz, tak jak mówiłam. najgorsze pierwsze dni. potem już bedzie łatwiej bo chociaż tego fizycznego głodu nie będzie. a to już dużo. dobrej nocki do jutra 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wytrzymałaś i ja tez sie dzisisaj nie dałam:D Juz jestesmy o ileś tam chudsze haha:) Do jutra i oby było tak pozytywnie jak dzisiaj. kompulsywna gdzie ucieklas?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cześć dziewczynki 🌼 ale się cieszę że się trzymacie :) ja też się trzymam. pomimo wizyty u cioci i całego jadania wspólnych posiłków nie przekraczam 1000 kcal. dzisiaj już obiad w domu, więc mam nadzieję, że też wyjdzie z 1000. no ale zbliża się okres i już czuję jak puchnę. ale ważne, że się trzymam. na wagę nie wchodzę. spodnie tylko odrobinę luźniejsze. jak zobaczę kilogram mniej to się załamię. wejdę w piątek. niech zleci jeszcze ;) jeju, jakie małe dzieci są śliczne. też bym chciała mieć takie jedno. nawet za cenę 10 kg więcej. ale pomyśleć, że przez 9 miesięcy można jeść i nikt Ci złego słowa nie powie....raj dla kompulsywnej :D miłej niedzieli dziewczyny :) ale ziąb :O pa 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cześć 🌼 Ja też się wczoraj nie dałam. I dumna z siebie jestem, bo nawet nie zrobiłam jak zamierzałam, i nie poszłam wcześniej spać.. Włączyłam polsat, leciało akurat \'Jak oni śpiewają\', i jak tego nigdy nie oglądam, tak teraz siedziałam do samego końca, a o jedzeniu zapomniałam :) cud, normalnie cud. Dziś co prawa niedziela, a więc dzień tygodnia, którego najbardziej się boję.. Z tym że dziś lajtowo - w domu, zero gości - więc powinno być dobrze. Bardziej boję się poniedziałku :o Umówiłam się ze znajomymi na 18.00 w knajpce, posiedzieć pogadać, no i... coś zjeść :( Wiadomo, że przy nich zjem niewiele, boję się tylko powrotu do domu..Tego że mając świadomość że już tknęłam coś zakazanego (nawet mimo tego że była to odrobinka), rzucę się na lodówkę, \'bo przecież juz trochę zgrzeszyłam, więc co mi tam, od jutra zacznę znów..\' - tego boję się najbardziej. Mam nadzieję, że spotkanko na tyle się przedłuży, że już będę tak śpiąca, że ani w głowie mi będzie lodówka, tylko kąpanko, podusia i łóżeczko :) I hope so.. trzymajcie się cieplutko, w ten zimny dzień :) i głowa do góry! przecież chłody nam sprzyjają! :):):) 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hello:) Super, ze sie wszystkie trzymamy:D U mnie wadze dzisiaj 79.3, czyli znowu mniej:D ale postanowilam sobie, ze nie waze sie w tym tygodniu, dopiero w przyszłym tygodniu:D Może juz bedzie 77? jesli nie bede miala komoulsu to na pewno:) Be slim tez tak mam. dlatego staram sie organoziwac jedzenie tak, ze w dzien jem np 600 kcal i PLANUJE na wieczór to 400. Zjadam ze wszystkimi i nie mam poczucia \"grzechu\". wtedy nie mam kompulsu. U mnie jest tak, ze jak sobie wczesniej zaplanuje, ze cos zjem i sie tego trzymam to nie mam kompulsu chocbym przekroczyla 1000 kcal. dopiero jak cos zjem nieplanowanego to mam poczucie grzeszku. tata wlasnie przyniosl pudlo lodow czekoladowych. ale chyba nie bede ich wcale jad;a bo wlasnie ich nie planowałam. mam jeszcze jakies 200 kcal do zjedzenia dzisiaj, ale chyba zrobie sobie jakas salatke bo boje sie, ze jak juz zjem lyzke tych lodow to nie skoncze jesc do nocy. No to czesc:) I trzymajcie sie twardo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a jak ja \"planowo\" umówiona jestem w jakiejś knajpce ze znajomymi to zazwyczaj nic nie jem cały dzień. żeby jeszcze mniej wyszło. pijam dużo czerwonych herbat i z jakimś spokojniejszym sumieniem idę coś przekąsić. albo jeszcze lepiej: zaczynam od rana kontaktować się z jedną-dwoma osobami z którymi się umówiłam i \"jak ja się źle czuję/nie wiem co się dzieje, ale żołądek mnie boli\" i tak mam alibi na wieczór ;) i albo zamawiam sałatkę (gdzie większość leci baaardzo kalorycznie) i dziubnę kawałek albo nie jem wcale tylko piję. i nikt głupio nie patrzy bo przecież \"ona źle się czuje\" ;) powodzenia i trzymajcie się 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kompulsywna skąd ja znam te sposoby:P Dziewczyny jak to cudownie czuć się w spodniach trochę luźniej, a właśnie tak się dziś czułam:D Rozmiar 31 co prawda, ale wczesniej były obcisłe, a dzisiaj już idealnie:P Tez mnie to zmotywowało do diety. korci mnie zeby jutro rano sie zwazyc, ale chyba jeszcze poczekam, zobacze wiekszy spadek pozniej:) Dzisiaj na sniadanie płatki z jogurtem, pozniej jabłko z serkiem wiejskim a na obiad ryż z białym sosem i kawałek kotleta z kurczaka. Jak juz pisałam nikt mi nie bedzie oddzielnie gotował, wiec jem to co cała rodzina na obiady. Teraz popijam wodę z cytryna:D zastanawiam sie nad jedna rzecza. Mowia, ze człowiek przez dwa tygodnie jest w stanie odzwyczaic swoje kubki smakowe od słodkiego smaku. i jesli przez te dwa tygodnie nie tknie nic słodkiego to pozniej nie ma juz wcale chcicy. Inni twierdzą, że na diecie warto sobie pozwolić raz na jakis czas na jakies słodkie szalenstwo, czy np wyznaczyc sobie dziennie 100 kalorii na słodycze i wtedy nie bedzie napadów. Co o tym myslicie? kto wg was ma racje?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×