Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość kompulsywna ob.

31 lipiec. kto zaczyna?

Polecane posty

wytrwałam. :( zjadłam tylko 100 kcal. ale jestem załamana. już nawet temat założyłam tutaj - bo przytyłam!! jakim cudem! ważę więcej niż po napadzie. mam 69,5 kg na wadze! a nic nie jadłam wczoraj! dlaczego??? :(:( po prostu mnie to załamało. chyba przestanę ważyć się codziennie, tylko raz w tygodniu będę. bo może to tylko głupie zatrzymanie wody?? :(:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość magdap11
hej dziewczynki, mam doła waga stoi, pilnuję 1200kc i nic i moje biodra ohydnie duże w porównaniu z reszta nie moge patrzeć. Witam kompulsywną i resztę. Zaglądam tu tylko czasem nie mam czasu pisać więc poczytam i uciekam ale obiecuję że od czasu do czasu napisze . Trzymajcie sie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej! dzisiaj :152 kcal. nadal załamana tym wzrostem wagi. bo dlaczegooo? :( wyjeżdżam jutro do rodziny po południu. zajrzę rano, albo pojawię się dopiero w pon. rano. trzymajcie się 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No nareszcie, bo już myslałam, że nas opuściłaś. Pisz, pisz kiedy tylko znajdziesz czas - razem raźniej :) Kompulsywna, to na bank zatrzymanie wody!! I tak jak mówisz - najlepiej jak będziesz ważyć się raz w tyg, rano, na czczo. Bo tak nie daj Boże waga ciut podskoczy (burza hormonalna) i juz dół..Znam to. A tak to przez tydzień uda się schudnąć a te 1-2 dniowe zmiany spowodowane nadejściem okresu czy zatrzymaniem się wody nie będą widoczne :) A wiadomo waga w dół = humor w górę :):):) U mnie już dziś mało brakowało i bym się poddała..Ehh jednak niebezpieczeństwo cały czas czyha..Trzeba być czujnym, bo naprawdę niewiele trzeba.. Zjadłam ogórka kiszonego i poszłam.. spać hehehe Wstałam po godzinie i było ok :) Teraz pewnie bedę miała problem z zaśnięciem wieczorem, ale najważniejsze że \'przespałam\' głód :):):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
trzymaj się nie daj Slim! ja siedzę na google i szukam powodów tego wzrostu wagi. okres skończył się wczoraj. a zatrzymanie wody w organiźmie to aż 2 kg może wskoczyć??? :( miałaś tak kiedyś? jak wrócę od dziadków i zobaczę znowu 70 to się normalnie załamię. dzisiaj cały dzień przeryczałam. nie wchodzę jutro na wagę. będę się ważyć co piątek. !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Też mi się kiedyś zatrzymywała woda w organiźmie i miałam tendencje do 1-2 dniowych skoków wagi, nawet mimo tego że byłam na diecie! Wiedziałam, że nie jest to wina obzarstwa, bo to co jadłam to nawet jedzeniem nazwać nie można było, a co dopiero obżarstwem :) Zakupiłam Aqua Femin i po problemie :) Trzymam się, trzymam. Też sobie założyłam do końca września osiągnąc cel.. Zobaczymy jak to będzie..Ale jeśli nawet schudnę połowę (10kg) to już będzie coś! buziaki i miłego weekendu u dziadków! Pamiętaj dasz radę, bo będziesz w towarzystwie!! :):):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cholera, ale jestem głodna :o wszystko już było: woda, płukanie i mycie zębów, książka, tv, net żeby zając myśli - nie pomaga nic :(:(:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
uff.. dałam radę..jakoś :o Dziś jaka taka dziwnie zmęczona jestem, oczy same mi się zamykają... pewnie osłabienie dietą, a do tego dzisiaj jest ten dzień kiedy jem mniej :( Ale plusy już zauważam - brzuch \'płastszy\', buzia szczuplejsza..:):) i jeszcze tylko 10 dni do początku września.. Potem ciut zwiększę kaloryczność a dołączę basenik 2 razy w tyg :):):) tylko 10 dni!!! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć dziewczynki...wracam do was po dłuższej przerwie, przepraszam że od razu nie napisałam mam nadzieje że mi to wybaczycie...co do szkolenia było rewelacyjnie,małe pokusy też były ale nie tak tragicznie jak myślałam przed wyjazdem!! Nie przytyłam i nie schudłam więc to chyba najważniejsze:) Na dzień dzisiejszy waga 57...czyli nadal 5 kg do zrzucenia :( ohhh ja to już do końca życia będę się katowała- no cóż wracam do was dziewczynki więc teraz może być już tylko do przodu :):) Pozdrawiam cieplutko :):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cześć dziewczynki na poczatku chciałabym Was najmocniej moje drogie przeprosić, że tak bez \"ostrzeżenia\" zamilkłam na kilka dni,ale miałam straszny młyn związany z wykonczeniami i przeprowadzka.wiecie jak to jest z wykonawcami, trzeba wszystkiego dopilnować, a montuja mi zabudowę w kuchni, kładą podłogi, wszystko na raz, na hura;).ech kiedy to się skończy.. Kompulsywna, wow 70 min na rowerze, to nie lada wyczyn!!!ja wstyd przyznać, ale swój wyeksepdiowalam do piwnicy w zeszłym roku i od tego czasu jedynie kurzem sie pokrywa..na palcach jednej ręki mogę policzyc ile razy tego lata wsiadłam na zwykły rower:(na basen i jakiekolwiek ćwiczenia w grupie wstydzęs się wstydzę iść, chyba nie muszę tłumaczyc dlaczego..raz poszłam, a tam w grupie same 170/50, zresztą widzieć siebie czyli podskakujące w rytm muzyki 70 kg ciało to żadna motywacja.pozostaja ćwiczenia w domu, okupione wielkim wysiłkiem i zmuszanie się kilka razy w tygdniu.robię zazwyczaj brzuszki ,nozyce, pompki i wymachy nóg na pośladki, seriami po 25 powtórzeń przez około 40 min. z ubraniami mam identycznie, cała szafa zapchana w rozmiarze 36/38,a spodnie zatrzymuja się na udach:(masakra.wizyty w sklepach powoduja u mnie wielki dół, proszenie o najwiekszy rozmiar i politowanie w oczach ekspedientek które pewnie myślą-po co jej to, nawet jak zdoła wcisnąc to i tak bedzie wygladać okropnie.. pocieszający jest dla mnie spadek wagi, na wczoraj było 69,1kg:D i w związku z tym zaczynam snuć plany sylwestrowe.a i stopke muszę uzupełnić. trzymajcie się kochane!!! obysmy wszystkie doszły do wymarzonej sylwetki:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No cześć Dziewczynki :):):) Cieszę się że znów jesteście :) U mnie dziś denny dzień.. nic mi się nie chce, pół dnia praktycznie przespałam :o nie ćwiczyłam wcale, ale bynajmniej dietetycznie ok :) Też już myśle o Sylwestrze, o Andrzejkach.. - to mnie motywuje cholernie :):):) Mam tyyyle planów na \'potem\', na czas jak będę szczupła..Wiem wiem, ktoś może powiedzieć \'no żałosna no! zamiast żyć tu i teraz to ta odkłada wszystko na potem..\' Ale my kompulsywne (a może i nie tylko my) doskonale wiemy o co chodzi..Doskonale wiemy, że dieta, brak kompulsów i szczupła sylwetka = normalne życie..Wtedy, dopiero wtedy! A więc trzymajmy się! Trzymajmy, żeby w Sylwestra nie powiedzieć sobie \'a mogło być taak pięknie..\' Razem damy radę!!! Buziaki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ehhh Fanciorek, jak ja Ci zazdroszcze tych 57 :o pokroić bym się dała chyba żeby tę 5 z przodu w końcu zobaczyć.. :):):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak tam dziś dziewuszki? :) U mnie juz drugi senny dzien :o nie wiem co sie dzieje :( tzn generalnie się domyślam - osłabienie dietą jak w banku. Tyle że ja nie chcę przerywać..chcę wytrzymać ten reżim chociaż do września. Potem zwiększę kalorie - I promise! :):):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dzień dobry:) melduję że trwam w diecie i nie zamierzam odpuszczać, nie tym razem;)chociaz zdarzaja się gorsze dni, kiedy to jedzenie zdaje się do mnie usmiechać;) ostatnio na szczęście, i o dziwo jest ich mniej, oby tak dalej :) pozdrawiam,trzymajcie się i piszcie jak tam u Was:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość magdap11
no cześć wam, fajnie że nie odpuszczacie i nie przerywacie naszej diety ja chyba wróciłam do tych swoich 63 kg tak czuje bo nie mam odwagi sie zwazyć. Miałam duzo pracy więc nie mogłam sie odzywać, ale fajnie że piszecie.Ja jak zwykle przesadziłam ze słodyczami , może sie nie obżerałam ale co zjadłam to zjadłam, na rowerze jeżdżę - wczoraj na przykład tak ok 30 minut i nic wiecej. Tak w ogóle to chyba sie przeziębiłam bo dziś mam katar i kichanko. Na dworze zimno jak jesienią okropnie nie lubie takiej pogody. A co tam u was?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hejka :) u mnie dziś na \'liczniku\' 68,9 a więc niewiele spadłam od ostatniego razu :o (dla przypomnienia 14 sierpnia - 71,5) a jadłam na prawdę maleńko :(:(:( 2,5 kg w półtorej tygodnia - niewiele :( Czyżby mi się zastój jakiś zaczął??? Cholera, tylko nie teraz :(:(:( Jeszcze nie mam na tyle siły, no i przede wszystkim jeszcze tyle nie schudłam, żeby powiedzieć sobie \'trwaj, to minie i będzie już z górki\' Boję się że się zniechęcę jak tak dalej będzie :o ech, ta moja słaba silna wola :o buziaki dziewczynki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cześć dziewczyny! wróciłam! i już Was nie opuszczę ;) po weekendzie było cudnie. mało jadłam i w poniedziałek na wadze pojawiło się magiczne 68. niestety poniedziałek i wtorek to jeden wielki kompuls (może nie aż tak duż o zjadłam, ale sporo), więc pewno wyskoczy jutro z 71 kg. pocieszam się faktem że to pewnie będzie taki \"nadmiar\" kg chwilowy, co po kilku dniach reżimu szybko zniknie. było wytłumaczenie - w pon. urodziny, dziś poprawka urodzin :O ale teraz koniec tłumaczeń. do końca września 60 kg na wadze :P Slim - kurcze, trzymaj się. ja Ci powiem, że to dobrze, że tak wolno spada Ci waga. bo to znaczy, że równie długo musiałabyś \"odrabiać\" te stracone kg. u mnie jest tak, że szybko dość zrzucam, ale nadrabiam równie szybko. więc chyba lepiej stracić i porządnie. trzymaj się 🌼 do jutra dziewczyny 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Trzymam się trzymam :) jakoś :o Wiem, że im wolniej waga spada tym lepiej. Norma, zdrowego chudnięcia tj. 0,5-1kg na tydzień.. Cholernie mało! Ale sama wiesz jak to my kompusywni mamy.. Nie widzisz szybko efektów to i ryzyko kompulsu rośnie.. Cięzko sobie przetłumaczyć \' to dobrze że waga wolniej spada, im wolniej tym lepiej\' Chce sie widzeć efekty już, teraz. A jeśli ich nie ma to są mysli \'kurde i tak nie chudne, więc po co mam się katować? dziś sobie jeszcze odpuszcze..jeden dzień mni enie zbawi..zacznę od jutra..\' No i błędne koło się zamyka.. I tego się właśnie boję :o Ale co mnie trzyma w ryzach jeszcze, to ta wizja poranku \'po\' To beznadziejne uczucie, kiedy się budzisz i czujesz jak na kacu, nic Ci sie nie chce, wszystkiego masz dość.. i do tego poczucie \'znów porazka..jestem beznadziejna..do niczego się nie nadaję..\' Po czym postanawia się reżim \'od dziś, od teraz\' I trwa się i trwa.. aż do popołudnia.. bo wtedy znów przychodzi \'atak\' A wtedy jak juz się poddasz - to z głowy masz kilka dni, dopóki znów nie oprzytomniejesz i nie stwierdzisz \'co Ty do cholery z tym zyciem robisz?? Co ty wyprawiasz???\' I dzięki temu trwam jakoś :) No może jeszcze dzięki tej wizji siebie szczupłej na Sylwestrze, czy tez moze jak sie uda już na Andrzejkach...mmmm... Wtedy myslę sobie \'cholera inni się bawią, spotykaja ze znajomymi, żyją! a ja co? siedze i jem :o i co? znów Sylwester z głowy będę mieć?? Znów się czyms tam wykręcę i nigdzie nie pójde?? Bo przecież z takim wyglądem, i poczuciem własnej wartości, to jest bez sensu..\' No więc to też jest jakas tam moja mała motywacja.. :) Trzymajcie się dzielnie Kochane! A będziemy szczęśliwe, w pełni, tak naprawdę szczęśliwe. Bo akceptacja samej siebie naprawde dziala cuda :) Ps. A tak z ciekawości - ile macie latek Dzieuwszki? ( wiem wiem, kobiet o wiek sie nie pyta hehe, ale przecież tu same kobietki) Ja, jak można sie domyslić po moim nicku - 25 :) Pozdrawiam cieplutko pa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cholera 😭 dzisiaj na wdaze 70,5 (przez to obżarstwo, a jeszcze byłam rano u znajomej - IDIOTKA - i zjadłam z nią śniadanie!!! namówiła mnie i pożarłam tosty z serem a potem przyszłam do domu i oczywiście kompuls. super :O jestem boska. wrócę do wagi sprzed odchudzania, kuźwa mać! TY GRUBASIE PIEPRZONY!) :( przepraszam, nie mam ochoty nawet tu pisać. wrócę jutro, bo dziś już po ptokach. ale Slim - jesteś taka sama jak ja. to samo myślenie, to samo postępowanie. czytam Ciebie jakbym siebie czytała. szkoda mi Ciebie, bo żal mi samej siebie. i wiem jak to jest. widzisz - ja tyję czasem 2 kg w ciągu jednego dnia, ale ja szybko to zrzucam. dość szybko. dlatego uwielbiam diety 500 kcal. a może Ty zrób inaczehj - mierz się centymetrem. wtedy wiadomo, że zawsze chudniesz. bo cm lecą nawet jak waga stoi. trzymajcie się. i witamy Panią ze stolicy i zapraszamy do nas 🌼 a ja idę poryczeć. więcej dziś nic nie zjem...bo już nic nie mam do zjedzenia. idę. wrócę jutro. wieczorem. mam nadzieję, że głodna napiszę jutro. tzn że wytrzymałam. no właśnie. kompulsy. odpuść sobie dwa dni i leci potem. cholera. żebym wytrzymała jutro. muszę znów wpaść w rytm odchudzania. dziewczyny trzymajcie kciuki za mnie :( pa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kurde, Kochana nie poddawaj się..Wiem jak to jest. Najgorzej to zjeść coś dobrego, zakazanego. Wystarczy niewielka rzecz - i już samo potem leci...Popatrz jakby się tak przyjrzeć to jakbyś zjadła tylko te tosty to nic wielkiego by się nie stało nie? No własnie, ale my robimy inaczej, jak już ciut nagniemy zasady to już koniec - jedziemy po całości :o Chore, chore, chore!!!! Nie poddawaj się! Nie jesteś sama i nie jesteś beznadziejna! Jesteś chora.. po prostu.. Damy radę! Zobaczysz! Musimy zacząć nowe życie w końcu! Szkoda marnować wszystko dla chwilki przyjemności..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj blader_wawa :) Im nas więcej tym raźniej i łatwiej :):):) Opowiedz coś o sobie. Tez jesteś 'kompulsywna' czy po prostu chcesz trochę schudnąć?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
haloooo jest tu kto??? :) Dziewuszki, pochwalić się przyszłam :) Otóż od 2 dni nie odczuwam już głodu (tfu tfu odpukać) Jem naprawdę maleńko, a głodna jakby nie jestem.. Ta psychiczna chęć nadal jest, ale to raczej chęć pochłonięcia wszystkiego co się da i co jest w zasięgu ręki, a nie chęć \'zjedzenia\' czegoś. Ta fizyczna jakby znikła. A więc wniosek z tego taki, że skoro ja mogę to i wy możecie! :):):) Chyba żołądek mi się skurczył, jak planowałam z resztą i te niewielkie ilości już wystarczają (tfu tfu, na wszelki wypadek) No także jest tak jak mówiłam trzeba wytrzymać \'ten pierwszy etap\', te cholernie trudne początki, a potem będzie już prościej..Skoro mi się udaje - każdemu się uda! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
gratuluję Slim i zazdroszczę. ja żałuję nie tylko wakacji, ale i tych urodzin, i poprawin. bo tak na dobrą miarę, to od 2 tyg nie byłam na diecie i ciężko mi się znowu przestawić :( dziś 1200 kcal. jestm ciągle głodna. jutro chcę znowu zjeść 500 kcal. znowu wejść w to odchudzanie. mam nadzieję, że będzie coraz lepiej. tym razem 1200 to ciągle za dużo i czekam aż znowu będzie lepiej. wtedy się rozpiszę. teraz znów na etapie \"nic mi się nie chce\", \"nie chce mi się wychodzić\", ne chce mi się z nikim spotykać. wrócę w lepszym nastroju. jutro. jak się uda to może głodówke zrobię. a jak nie - już mam przygotowane produkty do zjedzenia jutro - max 500 kca. trzymajcie kciuki. zazdroszczę Ci Slim. pa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie ma co zazdrościć Kochana.. Powtarzam - skoro mnie się udaje (jakoś), to uda się każdemu! Wiem co mówię. Uwierz. Ja strasznie \'słabą silną wolę\' mam. Tych wszystkich prób walki, tych wszystkich poniedziałków, tych \'początków miesiąca\' to ja już nawet nie zliczę.. Było tego mnóstwo! Wytrzymywałam kilka dni, góra tydzień a potem kompuls...I powtórka z rozrywki :( Teraz też niby głodu nie czuję, niby jest dobrze, stabilnie, a cały czas boję się wpadki.. Cały czas myślę żeby tylko się nie poddać, żeby się trzymać.. To też męczy..takie myślenie non stop.. Ech, jakbym tylko mogła wrócić do tej chwili kiedy zaczęłam się odchudzać..Do tej sprzed paru lat..Do tej za sprawą, której wpadłam w tę cholerną chorobę.. Nigdy bym się nie zdecydowała na dietę - na tak restrykcyjną dietę! Jak widać za głupotę trzeba płacić :( Uda się Nam prawda? Nie mam nawet na myśli samego schudnięcia.. Uda Nam się wyjść z tej choroby, prawda? :( Buziaki, bądź silna! trzymam mocno kciuki, bo to tak jakbym trzymała je za samą siebie.. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dzięki kochana 🌼. dziś znowu nawaliłam: 1100 kcal. jestem w tak podłym nastroju, że nie mam na nic ochoty. nawet na wagę nie wchodzę bo czuję że wróciłam do swojej wyjściowej (w ciągu dosłownie paru dni :O). mam nadzieję, że każdego dnia zjem mniej kcal, że znowu wkręcę się w to wszystko. nawet straciłam nadzieję, że do końca września będzie 60 kg na wadze. bo jakim cholernym cudem skoro ciągle jem? ja cofnęłabym się do diety, gdzie schudłam wtedy bardzo dużo. ważyłam bardzo mało i wcale nie ciągnęło mnie do śmieciowego jedzenia. cofnęłabym się do momentu gdzie po raz pierwszy nie odmówiłam zjedzenia fast fooda. pochłonęłam go i to było końcem mojej sylwetki, która wypracowałam w cierpieniach. człowiek głupi jest i musi potem za to płacić gorzką cenę. napiszę w poniedziałek. na diecie jestem, ale boję się wejść na wagę. w poniedziałek rano napiszę. jak zobaczę 70 poprawi mi się nastrój. musi. wtedy ostro. przynajmniej 3 kg na tydzień. czyli głodówka? a miałam schudnąć przez wakacje. naprawdę - dlaczego ja?? dlaczego inni mają wszystko, a ja nawet szczupłej sylwetki nie mogę mieć? mam dołek, idę. dzięki Slim za otuchę. trzymajmy się. nie znikam. odezwę się w pon. bo jest mi wstyd że się zapuściłam. w pon musi być 70 lub 69 na wadzę. wtedy wrócę. na pewno w lepszym nastroju. muszę. dla siebie. dla kompulsywnych. muszę wyjść z tego. dobranoc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W takim bądź razie czekam z niecierpliwością do poniedziałku :) Poza tym 1100kcal to wcale nie jest dużo! tyle jedzą ludzie na diecie! (tzn. mam na myśli normalna dietę - nie głodówkę, czy pół głodówkę jak w naszym przypadku..). Ale wiem o co chodzi..Mam to samo. To kwestia psychiki i nastawienia. Jeśli założę sobie że tego dnia będę jadła 500kcal, to tak musi być! Dopiero wtedy czuję, że dzień zakończył się ok. W każdym innym wypadku jest źle, znów byłam beznadziejna, znów nie wytrzymałam. Nawet jeśli przekroczyłam tę pięćsetkę naprawdę niedużo, i generalnie tyle ile właśnie zjadłam powinno się jeść. I tak jest źle. Źle bo samokontrola u mnie poniżej zera.. Myślę, że tu o to chodzi..Jesteśmy happy jeśli wykonałyśmy wcześniej założony \'plan\', czy to było 500 czy 1000 kcal. A ja załapałam kolejną \'fobię\' :o Kończy się sierpień, a więc zgodnie z wcześniejszymi swoimi ustaleniami od początku września powinnam ciut zwiększyć dawkę kcal. Zamierzałam zacząć jeść tak 700-800kcal. I z takim przeświadczeniam sobie ładnie żyłam cały miesiąc. Aż tu nagle zostały dwa dni do owego \'rozpoczęcia\' a ja mam stracha :o Boję się, że jak zacznę jeść więcej to przytyję, albo wpadnę w ciąg i będzie to więcej i więcej.. Jak z alkoholizmem :o A z drugiej strony, przecież cały czas nie mogę robić tak jak w tej chwili, bo z jednego choróbska wpadnę w jakieś inne, albo nie tylko jedno :o A mam pytanie.. Stosujecie może tabletki antykoncepcyjne? (jakie?) Ja jakiś czas temu odstawiłam, ale chciałabym wrócić, ze względów medycznych ( ladniejsza cera, regularne miesiaczki). Tylko właśnie, czy nie zwiększy mi się po nich apetyt? :o Nie potrafię powiedzieć czy kiedyś biorąc je przytyłam, bo owego czasu miałam kompulsy, więc cieżko winić hormony jednocześnie się obżerając.. Chociaż powiem szczerze, że tak to własnie tłumaczyłam innym ( może nawet i sobie próbowałam wmówić) - \'przytyłam, bo stosuję hormony\'. Żałosne. Ale cóż, przecież nikt nie wie w czym rzecz. Nikt nie wie, że jestem kompulsywnym żarłokiem. No może w domu \'podejrzewają\'.. Ale to rodzice, to co innego. A i przy nich wstydzę się jak mam napad, więc co dopiero przy znajomych, czy nawet przyjaciołach. Smutne :( Ale tak jak sobie obiecałam - tak pójdę do tego lekarza..Ciut schudnę, i wtedy bo teraz...Same wiecie.. Nakreślę mu ( a raczej jej bo pewnie z dwojga złego wybiorę kobietę) co i jak, i że w tej chwili jest juz stabilnie...Wiesz Kompulsywna, skoro z tym jest jak z alkoholizmem, że jest się już całe życie żarłokiem, tyle \'głodnym\' to może warto iść zapytać fachowca jak sobie z tym radzić.. Bo o ile fizycznie możemy sobie pomóc, o tyle do sfery psychicznej potrzebujemy już pomocy specjalisty...Tak mi się wydaje.. Buziaki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
i jak tam Dziewuszki?? Coś żadna już nie pisze :o U mnie dietkowo ok, ale wystraszyłam się bo od 2 dni mam jakies takie zawroty.. tzn nie robi mi się \"ciemno przed oczami\", ale tak jakoś słabo, do tego dziwne \"duszności\" jakby mi cholercia tlenu brakowało :o Te zawroty to pewnie osłabienie przez dietę, ale duszności??? :o powiem że się trochę wystraszyłam.. Od dziś jem ciut więcej, 3 posiłki, kalorycznie wychodzi to jakieś 700kcal, ćwiczę, a raczej rowerkuję 40 min dziennie - chyba jest ok, tylko że taaak strasznie wolno chudnę :(:(:( Pamiętam kiedyś zawsze jak zabierałam się za dietę to hop siup i kg leciały, baardzo szybko, aż dziwiłam się że tak łatwo mi idzie, że wystarczy kilkanaście dni, i już efekty widoczne.. A teraz? Co się stało, że tak mozolnie to idzie? Czyżby spowolniłam sobie przemianę materii, przez te ciągłe skoki wagi? :o dobrej nocki i piszcie!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
* tam na końcu powinno być "czyżbym spowolniła sobie.." :) no! porządeczek musi być :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cześć Slim 🌼. ja nie uciekłam - tylko mnie siłą wywieźli wczoraj do rodziny. rodzinne spotkanie. wrrr, nawet nie pytaj. na wadze było 72 kg 😭. wróciłam do swojej wagi. dzisiaj zjadłam 2000 kcal (mniej więcej). zaczyna mi się wszystko sypać. dlaczego? ciągle coś. załamałam się tą wagą że dziś w drodze powrotnej poryczałam się w samochodzie i powiedziałam, że więcej nie pojadę na żadne obiadki i inne deserki, bo jestem grubą, obleśną świnią i nienawidzę każdego centymetra swojego ciała. pierwszy raz wybuchłam. chyba z bezsilnności. nawet nie pytaj o minę wszystkich współpasażerów. od dziś mają mi pomagać. żadnego przykładania ręki do mojego obżarstwa. nie przyznałam się, że cierpię na kompulsy, bo oni nie zrozumieją. dla nich po prostu łatwiej jest powiedzieć \"to przestań jeść tyle, to schudniesz\". łatwo powiedzieć. chcę w końcu przejść na głódówkę. przynajmniej jutro. początek. znowu nowy. ale kto powiedział, że nie wolno próbować ciągle? ciekawe ile jutro zobaczę na wadze? chyba nie wejdę. będę już codziennie. pisać. muszę komuś pisać o tym, co czuję, bo inaczej jem jem jem. wiem czemu jem. czuję się pusta. od środka. i ciągle próbuję sobie pomóc jedzeniem. naprawdę mam problem. do skliknięcia jutro 🌼 zazdroszczę Ci, tyle czasu już wytrzymałaś a ja ciągle się potykam. pa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×