Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Zwodniczy Aniołek

Narzeczony z gospodarstwem rolnym, tak czy nie?

Polecane posty

Jakiś czas temu zerwałam z narzeczonym. Ja jestem z miasta, mieszkam w bloku i nigdy nie miałam nic do czynienia z pracą na roli. Chłopak jest ze wsi, posiada 70-hektarowe gospodarstwo, jakieś konie, krowy, świnie, kombajny, ciągniki itd. Niby mówił mi, że mógłby zamieszkać w mieście, ale ja wiem, że zostanie na włościach. Trochę cierpiałam po rozstaniu ale nie wyobrażam sobie siebie jako gospodyni :O A co Wy byście zrobiły na moim miejscu? Porzuciłybyście swoje dotychczasowe życie dla miłości?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jak zerwałaś to po co
się teraz zastanawiasz? :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość znaczy...
nie kochałaś go albo jesteś zwyczajną kretynka;D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jolka__
A czy nie możesz po prostu, w dalszej perspektywie, mieszkać na wsi i robić to, co do tej pory ? Wielu ludzi tak robi - z sukcesem. Nie musisz przecież zakładać gumaków i siedzieć w stodole. To jest jego zawód, jego praca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"ale gdybys miała swoja prace to raczej nie robiłabys w polu..." jaka prace? sprzedawąłaby w miejscowym spożywczaku chleb i piwo na zeszyt :P?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Porzuciłybyście swoje dotychczasowe życie dla miłości?" dla Milości tak, ale dla takiej twojej milosci to nie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie mozna zmieniac swojego calego zycia, zamieszkania i rzucac wszystkiego dla drugiej osoby... bo potem jest kops i zostaje sie na lodzie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jesteś głupia- ziemia to najlepsza inwestycja- poza tym nikt Ci niekaże mieszkac na tej wsi po slubie:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja do gnoju nie pójdę... Sorry, miłość miłością, ale są granice poświęcenia... Niech koleś sobie kogoś zatrudni do pola, a sam mieszka w mieście...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
komiczne - zgadzam się z Tobą. W związku z moim wykształceniem powinnam szukać pracy w szpitalu, a chłopak mieszkał dość daleko od miasta. Trudno byłoby mi się odnaleźć na wsi. To tak jakby uczyć pudelka zaganiania owiec :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aniołek - dobrze zrobilas i tyle... miłość miłoscia a o sobie tez trzeba myslec.. skoro to byla milosc to rownie dobrze on mogl sprzedac gospodarstwo i wyjechac do miasta

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pracy w szpitalu?:D no skoro jara cie praca charytatywna...:P Szukaj praktyki w prywatnych klinikach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a poza tym u niego w domu panem i władcą był ojciec - Kobieta powinna siedzieć cicho. U mnie w rodzinie jest równy podział obowiązków. Co jeśli chłopak chciałby mną tak rządzić??? Szok :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W związku z moim wykształceniem powinnam szukać pracy w szpitalu, a chłopak mieszkał dość daleko od miasta. chyba nie az tak daleko skoro sie spotykalicie i był Twoim narzeczonym... co innego gdyby ci powiedział "zabraniam Ci pracy w zawodzie - masz isc do krów" :O znam wiele osob ktore mieszkaja 20 a nawet 50 km od miasta a w nim parcuja i dojazd samochodem to jakies 15 do 40min, pozatym istnieja pociagi, autobusy itp. nie rozumiem problemu:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość valerie hobhouse
jeśli jego ojciec był taki, to twój narzeczony bedzie taki sam, przykro mi. Wychowanie i poglądy wynosi się z domu. Dobrze zrobiłaś. Nie pożałujesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Sarah Jessica Parker - spotykaliśmy się ok.raz w tygodniu ponieważ ciągle był zajęty pracą na gospodarce. Czemu on nie mógł przenieść się do mnie? Ludziom w miescie żyje się lżej. Na wsi jest mnóstwo roboty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ** ** * *** ** *** *** *** ***
a ja tam bym chciała, tak. komputerek, necik, praca zdalna...raz w tygodniu czy dwa w samochodzik i do biura. (choć z twoim wykształceniem to się pewnie nie da) dom ładny zbudować, taki oddalony od obór itp. np otoczony sadem, z wielką werandą. sielanka. zdrowe dobre jedzenie, a nie białe jajka i mleko uht. rozmarzyłam się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zws
bardzo chetnie ja lubie swojskie klimaty ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jak dla mnie ani Ty go nie kochalas ani on Ciebie (skoro wsi nie chciał dla ukochanej zostawic) dobrze ze sie rozstaliscie... chodzi mi o to, że gdy dwie osoby sie kochaja to taki problem jak przedstawila Aniołek nie istnieje. tyle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wszystko ma swoje wady i zalety... mam rodzinę na wsi i jedno przyznaję - czasu poza robieniem w gospodarstwie jest naprawdę niewiele.... i nie tak łatwo rzucić to komuś, dla kogo to jest swego rodzaju pasja.... pełen szacunek dla tych co to wytrzymują...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja mieszkam na wsi..pochodze z miasta 60 tys mieszkancow..studia robilam dzienne we wroclawiu...teraz mieszkam z farmerem tulipanowym na holendrskiej wsi...nadal studiuje i mam zamiar w przyszlosci pracowac w jakims biurze doradczym..to,ze on chciala kiedys zostac rolnikiem nie powinno rzutowac na moja prace.obowiazki dzielimy na pol.jesli twoj chlopak nie jest w stanie ogarnac tych hektarow i krow,to powinien miec pomocnikow,placic im pensje i tyle.moj chlopak ma pracownikow,sam nie dalby rady.ja sie w ogole w jego "firme" nie wtracam...ale za to:mamy ogromny ogrod pelen zwierzat (kozy,osiolki,baranki,gesi,kroliki),mam swoj ogrodek warzywny,sadze kwiatki,odpoczywam psychicznie.nie mam sasiadow,ktorych slychac z kazeej strony,tupanie,spuszczanie wody w klozecie,klotnie (choc jest jedna wariatka mieszkajaca naprzeciw,ale staram sie jej unikac)...na uczlenie dojezdzam,ale lubie tu wracac...licze,ze prace znajde nie dalej niz godzine jazdy stad...teraz dojazd zajmuje mi 1,5h w jedna strone...i co najwaznijesze-pozbylam sie tych nerwicowych kłóć,ktore towarzyszyly mi cale zycie.wies ma swoje plusy:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiem cos na ten temat
sama mieszkam na wsi i maz ma gospodarstwo,ja obecnie siedze w domu i dzieci wychowuje a on zajmuje sie gospodarstwem ale oczywiscie na swoj sposob pomagam mu w tym .REozniaca zasadnicza jest to ze ja rowniez wczesniej mieszkalam na wsi i wiem jak wyglada zycie na gospodarstwie. Jesli go kochalas naprawde a on Ciebie to nie powinnas z nim zrywac tylko z powodu gospodarstwa teraz zycie wyglada inzcej na wsi jak bylo to dawniej,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przegralas
70 hektarów po 40 tysi a hektar (bo takie są stawki) daje 2,8 mln zł, do tego budynki , sprzet to kolejny milion zł. Podliczając wszystko twój byly narzeczony ma jakies 3,8 mln zl, jezeli by wszystko spienięzył. Co roku samych dopłat dostaje 50 tysiecy ( 70ha razy 700zl). Juz z samych doplat mozna jakos zyc. w polu na pewno bys nie robila. Przegrałas jednym słowem hehe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×