Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość marleena

Życie z cholerykiem i despotą!

Polecane posty

Gość marleena

Żyję z takim człowiekiem już bardzo długo, ale nadal nie znalazłam na niego sposobu. Zapraszam do dyskusji kobiety, które mają taki sam problem, może razem coś wymyślimy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Na dobrylepszy wieczór
:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
...ważne są tylko te dni, których jeszcze nie znamy... gdybym tak nie myślała, już dawno byłabym u czubków. sękata - a co, jak nie można odejść?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość loretta23
dobra, ale konkrety.... jak sie objawia ten jego despotyzm? co konkretnie masz mu do zarzucenia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
sękata - niestety, nie loretta23 - widzę, że nie jesteś z kimś takim bo wiedziałabyś

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
marleena, - jeszcze raz dodam ZAWSZE!!!!!!! Nie ważne, czy to jest brat, ojciec, chłopak, mąż, kochanek, syn, szef...ktokolwiek...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość loretta23
chcialam pomoc, moze razem udaloby sie cos wymyslec :) ale widze, ze masz podejscie w stylu "mam problem, ale nie powiem dokladnie o co chodzi, sami sie domyslajcie i poradzcie cos sensownego".. no, skoro tak, to ok, nie przeszkadzam 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
loretta23 nie obrażaj się, nie chciałam się wymądrzać, po prostu jest tego tak dużo, że nie wiedziałabym od czego zacząć. - choleryk, wiadomo, na wszystko reaguje złościa, wrzeszczy i awanturuje się z byle powodu - despota terroryzuje rodzinę, wszystko musi być tak jak on chce, jest najmądrzejszy, inni to kretyni - to tak w skrócie. Połącz sobie takie zachowanie w jedną całość , a uzyskasz obraz mojego męża. sękata - a co z resztą rodziny (troje dzieci0?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No i cisza nastała. Nadal mam jednak nadzieję, że ktoś się odezwie i coś poradzi. Dodam tylko, że pisząc iż żyję z \"takim\" bardzo długo, miałam na myśli ponad 20 lat!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ejbisi
Jak żyjecie razem 20 lat to dzieci już pewnie duże. Za parę lat wyfruną z gniazda i co? Zostaniesz 50-latką samą w domu ze znienawidzonym facetem i wtedy zaczniesz budować swoje życie na nowo?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ejbisi - chodzi mi w tej chwili o jakieś ewentualne sposoby, które pomogłyby trochę \"okiełznać\" domowego tyrana. O budowaniu nowego życia marzę od dawna, ale na razie to niemożliwe!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Coś nie widać tych rad! To może ktoś go sobie weźmie - oddam za darmo w złe ręce!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
marlenaa- tu jest na Kafe taki topic o zyciu w związku w ktorym partner molestuje cie psychicznie-tytul niezbyt udany,ale tresc wypowiedzi pasuje do ogolnie opisanej przez Ciebie sytuacji. Ja z takim wytrzymalam 5 lat-nawet myslalam zeby skonczyc ze soba w pewnym momencie,bo juz nie wiedzialam-czy on mi wciska kit i robi ze mnie wariatke czy ja naprawde taka pomigana jestem i sie czepiam normalnego faceta?! W naszym przypadku nie bylo dzieci-byly za to wspolne zobowiazania (kredyty na przyklad,ale nie tylko),biznes,dom... plus caly wianuszek reszty rzeczy wspolnych-znajomi,rodzina itp.... znasz to-człowiek w zwiazku obrasta wspolnymi rzeczami....W sumie nikt nie wiedzial,jakie pieklo mam nieraz w domu...a ja sie wstydzilam przyznac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie wobrazalam sobie zycia bez niego...mimo wszystko...ale jednak zwialam...bo gdybym zostala dluzej,juz by mnie zupelnie nie bylo-w tym sensie,ze bylabym juz tylko bezwolna marionetka poddajaca sie jego woli,jego atakom zlosci/zazdrosci/niezadowolenia ogolnego badz konkretnie ze mnie... Naprawde \"mozna żyć bez powietrza\" (to z Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej).Tym bardziej,jeśli to powietrze było zatrutym smogiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moja tesciowa miala okazje nieraz widziec,jak mnie traktuje,jaki jest w zaciszu domowym.... Twierdzila,ze ja pozwalam mu na za duzo w stosunku do siebie,ze sie godze byc tak traktowana.A ja walczylam,wsciekalam sie,tlumaczylam przez pierwsze lata-dziwilam sie,ze racjonalne argumenty nie dzialaja....Potem przyszlo cos w rodzaju otepienia...Zostal tylko wstyd-taklze przed sama soba sie wstydzilam,ze tak sie daje traktowac.Pamietalam siebie sama z \"poprzedniego\"zycia-choc coraz slabiej (to chyba taka reakcja obronna,zeby nie zjadl mnie wstyd lub żal).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ma teraz druga zone-moje przeciwienstwo. Kobieta-żyleta.Walczy,stawia się,skacze do oczu.I wiesz co? To nic nie zmienia.On jest taki sam. Za duzo się stawiała,no to ją wytarmosił. Potem przeprosił,ale ja to znam.... Moze byc \"do serca przyloz\"przez kilka miesięcy-potem będzie powrot normalności. Wiem to,bo to siostra mojej dobrej kumpeli.Mysli o odejściu-raczej ucieczce,ale..... dziecko,kredyty,wspólny biznes... Chyba potrzebuje jeszcze kilku lat,żeby dojrzec do tego,co ja....Chyba jeszcze za dobrze pamięta jaki slodki byl na początku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Na teraz bym Ci polecala tamtem topik.Plus \"Buty mojego meża\" Wasilewskiej i Wesołowskiej (to o posiadaniu meża-alkoholika,ale glównie chodzi o zdobywanie niezależności psychicznej od niego). \"Kobiety,które kochają za bardzo...\" R.Norwood (tytul glupawy,ale treśc godna uwagi- poczytasz o sobie). Ja sama bywalam też na treningach asertywności-nie w związku z mężem,ale poniekąd słuzbowo ( pracowalam jako psycholog)-i pomogły mi trochę w znajdowaniu odpowiedzi na jego glupie teksty/zaczepki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie rozumiem jednego
przeciez ten czub, nie stal sie cholerykiem w jeden dzien, symptomy jakies musiala miec duzo duzo wczesniej...po cholere z takim pierdolcem bylo sobie trojke dzieci robic?:o po jednym trzeba bylo brac nogi za pas, przeciez teraz nie tylko niszczysz zycie sobie, ale zycie tym dzieciom baby sa pierdolniete jednak:o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to nie ma przyszlosci... bedzie Ciebie wszystko tylko bolec... bedziesz tylko trzymac w sobie az wszystko peknie.... ale moze byc za pozno...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
glass - dzięki , nie mogłam wieczorem się odezwać. Tamten top przeglądałam, na tyle na ile się dało - trochę początek, trochę koniec, bo przecież jest od lat. Założyłam swój, bo chodzi mi o coś innego. Tam dziewczyny rozstają się, walczą o alimenty, psychicznej przemocy niejednokrotnie towarzyszy fizyczna. U mnie jest trochę inaczej i myślała, że może trafi tu ktoś, kto ma sposób na takiego faceta. Oczywiście wiem, że nie ma recept na życie, ale są sposoby aby sobie z nim radzić. Moje jakoś nie przynoszą skutku, może robię nie tak jak trzeba, może ktoś wymyślił coś lepszego. Tak jak mówiłam szans na samodzielne życie na razie nie ma, za dużo by pisać - zależności, układy itp, szukam więc sposobu, aby życie uczynić znośniejszym. Twoja historia bardzo podobna. Mnóstwo wspólnych spraw ale na szczęście nie mieliście dzieci, bo to one zawsze są główną przyczyną odwlekania w nieskończoność podjęcia decyzji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sposoby na podtrucie
gotujesz mu? jaki jest jak się rozchoruje? może dawaj mu do żarcia jakąś powiędniętą kiełbasę albo środki przeczyszczające. Zamknie się na kilka godzin. Albo znajdź sobie prace gdzie będziesz musiała być długo poza domem Ewentualnie możesz robić wszystko tak jak on chce żeby nie darł gęby ale wtedy zrobisz z siebie ścierę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ha, ha, myślałam o tym, ale ma żołądek jak koń (?) i nic go nie rusza. Jak robię wszystko tak jak chce to jest w miarę dobrze, tylko jestem za bardzo rogata, żeby tak było

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 7mila
Ja też żyję z despotą i cholerykiem, 20 lat, ale oprócz tego ,że jest taki, to jeszcze ma wiele innych , dobrych cech, kocham go bardzo, czasami cierpie, ale za chwile już jest lepiej, przeżyłam z nim wiele pięknych chwil, i mam jeszcze nadzieje przeżyć, ostatnio zainteresowałam się pozytywnym myślenie i myślę, że to mógłby być dobry sposób na takich mężów. Trudno jest zmienić drugiego człowieka, natomiast siebie można zmienić, tak aby cię ni ranił

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja jestem duuuuuuuuzo mlodsza,ale jedno powiem. Po 20 latach nagle chcesz zmieniac meza? takie rzeczy to sie robi od razu, po 20 latach nie zmienisz czlowieka w aniola. Zwazywszy ze zapewne nie od dzisiaj taki jest.Taki ma po prostu charakter i sposob bycia.Jedni sa spokojni i przepraszaja ze zyja a inni na odwrot.Skoro jestes z mezem 20 lat to ja sie dziwie ze dopiero teraz to zauwazasz..A co do rad.Jedyna jaka mi sie nasuwa to przestac nadskakiwac i zachowywac sie zupelnie inaczej,zajmij sie soba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
7mila,mnie się wydaje ze tak zawsze jest-przeciez jak taki \"kapral domowy\" mialby same wady, to co za problem byloby go zostawic. Ale posiada tez jakies zalety-i to jest takie przyciąganie-odpychanie.Moze wciągać jak narkotyk. Jeden dzień lzy-na drugi uśmiech,ze takiego fajnego faceta jednak mam,bo..... Zaczełam się łapac na tym,ze na wszystkie sprawy patrzę pod kątem:co on by na to powioedział,czy będzie się złościł,czy zaakceptuje? I tez się starałam być \"grzeczną,dobrą dziewczynką\"-ale stawianie się w roli dziecka kiedy jest sie kobietą bardzo ogranicza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pamiętam,ze najbardziej go wk.... jak zachowywałam spokój.On się wydzierał a ja odpowiadałam mu z chłodnym spokojem-to było baaaaaardzo trudne,cwiczyłam to trochę na treningach asertywności. Z calych sił starałam się nie plakać,nie krzyczeć,nie przyjmować postawy obronnej-ze stoickim spokojem udzielałam odpowiedzi i - uwaga!- trzymałam się faktów i tylko o faktach chciałam rozmawiać a nie o tym,czy ktoś jest głupi,leniwy..... Tego sie chyba nie da tak w sobie \"przeprogramowac\"w jeden dzień,jeśli nie ma się tego we krwi-a ja nie mam. Pamiętam,ze poczatkowo doprowadzało go to do obłędu i za wszelką cene starał się mnie wciągnąc na stare tory-tzn zebym płakała i się broniła. Po kilku moich spokojnych wystąpieniach rura mu wymiękla. Tylko wiesz co? ja tak nie chciałam przeżyć reszty zycia-na ciąglej walce lub byciu czujnym. Chciałam wracać do domu jak do miejsca bezpiecznego a nie jak na pole walki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 7mila
glass-czytam ciebie, i myślę, że u mnie nie jest aż tak żle, on sobie zdaje sprawę, że taki jest, ja się z tym pogodziłam. Ale aż tak bardzo nie cierpię, on mnie nie poniża, poza tym myślę, że te jego dobre cechy naprawdę są w przewadze. A może to dlatego tak myślę, że po prostu nigdy nie byłam silną osobą, która pewna jest swoich poglądów, nigdy nie umiałam walczyc o swoje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×