Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość natalka2384

Dziewczyny ktore poroniły... odezwijcie się

Polecane posty

Witajcie, ja się bardzo bałam tego weekendu i nadal się boje... przy pierwszej ciąży też miałam wizytę na poniedziałek ale nie zdążyłam już na nią pójść bo zaczęłam krwawić a później szpital... piątek na szczęście miną bezproblemowo ale i tak się boje że usłyszę w poniedziałek coś czego bym nie chciała usłyszeć zwłaszcza że w piątek zaczął mi się 11tydzień...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Imaziba
Dziewczyny Trzymajcie sie nie traccie wiary i, nadziei a te ktorym sie,udali niech uwazaja na siebie Ja poronilam 2 lata temu. W 7 tyg Nastepne poltora roku to byla masakra każdy cykl nieudany. Az wkoncu siegnelam po wiesiolka, castagnusa i spasowalam sobie, zrelaksowalam na wakacjach W maju br, udalo sie teraz jestem w 7mies. Ale nie obylo sie,bez przeszkod Plamienia, podtrzymanie ciazy do 16 tyg, infekcje, szpital, skracanie szyjki, twardnuenie brzucha, przedwczesne skurcze i leżenie plackiem Ale warto gdy czuje sie te kopniaki malej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mar94
Hej dziewczyny.Mam 18 lat,nie dawno straciłam ciąże,byłam w 8tygodniu,cieszylismy sie bardzo z chłopakiem,gorzej było z rodzicami przechodziłam straszny stres,emocje itd.Chodziłam do ginekologa,bardzo sie ucieszyłam kiedy usłyszałam bicie serduszka,było to piekne.....przyszłam do domu,w myslach juz wszystko poukładane jak będzie fajnie,co i jak ,jak mamy sobie poradzić ,że będe młodą mamą,oglądałam test ciążowy i było tak fajnie...następnego dnia po małej kłutni w tomu dostałam strasznych bóli,zaczełam krwawić,dostałam sie do lekarza dostałam tabletki na podtrzymanie,ale niestety,szybko szpital,kroplówki,no i poronienie....poprostu to było jak okropny sen,w tym samym roku przeszlam do tego wypdek samochodowy,za dużo tego,widząc dziewczyny z fajnymi brzuszkami,ja zalana łzami tak bardzo cierpiałam....zabieg był straszny jak dla mnie,mam swojego psychologa ale mało mi pomaga,prawie ze nic,więc pisze tutaj,może ktos mi da rady ,udzieli pomocy,cokolwiek.Ciągle słyszę te serduszko :(:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witaj mar94 szczerze na to nie ma zadnej rady jak o tym zapomniec tego nie da sie zapomniej ja poronilam w zeszlym roku mimo ze jestem teraz w 17 tygodniu ciazy to caly czas mysle o mojej coreczce 21 etyczznia mialaby juz rok. najlepsze lekarstwo to placz ale nic innego nie ma o tym bedziesz pamietac do koca zycia. wiec czymaj sie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj Mar 94, Doskonale Cie rozumiem. sama byłam w podobnej sytuacji. jak zaszłam w ciąże byłam parę miesięcy przed 18 urodzinami, towarzyszył mi jednocześnie strach i wielka radość. na początku bardzo się bałam jak zareaguje mama, czy chłopak się sprawdzi, co ze szkołą itd. chłopak się bardzo cieszył, jego rodzina też. moja mama na początku była na mnie bardzo zła, ale gdy wszystko sobie już poukładałam, mama jakoś się z tym pogodziła zaczęłam krwawić, później szpital, zabieg... nie nacieszyłam się za długo moim maleństwem. później bardzo rozpaczałam, strasznie mnie to bolało. teraz już jest lepiej ale nadal pamiętam i mam w sercu tego maluszka. nie ma recepty na to by się z tym pogodzić, ból pozostanie już na zawsze w Twoim sercu, ale nie pozwól by ten ból zasłonił miłość do tego maluszka. pamiętaj te miłe chwile i nie wspominaj tych złych. wylejesz jeszcze dużo łez zanim dojdziesz do siebie, ale uwierz mi że przyjdzie ten lepszy czas i stwierdzisz że tak po prostu musiało być. trzymaj się ciepło:*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wesołych i radosnych świąt wielkanocnych !!! Smacznego jajka i bogatego zajączka , pogody ducha na każdy dzień i mokrego dyngusa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cześć mam 17 lat i nie dawno straciłam dziecko :( wiem że to dziwne ale ja sie nie ciesze z tego chociaz wszyscy mnie nie rozumieja, oprocz mojego przyjaciela (nie ojca dziecka)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dziewczyny nie traccie wiary i nadziei Bo warto ja poronilam w pazdzierniku 2010 roku od tamtej pory miesiac w miesiac staralismy sie o dziecko i ciagle nic wszystkie wyniki dobre a ciazy brak !!!!! wkoncu zaszlam w maju 2012 roku gdy postanowialm ze jeszcze raz jedziemy w gory ( za pierwszym razem takze zaszłam w górach ) pojechalismy i odrazu po poworcie zrobilam test i II kreski ciaza nie byla łatwa,masa lekow krwawienia, skracanie szyjki chodzilam przez 4 mies z 3 cm rozwarciem , lezałam ogolnie 5 miesiecy w domu, zarazilam sie paciorkowcem i bakteria ecoli córka miala byc mala a urodzila sie duza , grubiutka silna i zdrowa!!! dzis ma 7 miesiecy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj siedemnastolatko, ja też w Twoim wieku straciłam dziecko. wiem jaki to jest ból, i nie ważne ile się miało lat i czy dziecko było planowane czy nie; ból jest ten sam. nie chce Cię pocieszać bo wiem że każde pocieszenie w takiej sytuacji jest niczym. jeśli chciała byś się wygadać to pisz na mojego e-maila maaniola11@wp.pl. na pewno odpiszę :) pozdrawiam serdecznie i ściskam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 13kwiecien
Czesc dziewczyny , pisze do was w nocy , no coz nie moge zasnac ... caly czas mysle o moim nienarodzonym dziecku... stracilam je 13 kwietnia... to tak bolalo :( nigdy nie czulam wiekszego bolu mialam juz kiedys zabieg chirurgiczny ale to sie nawet nie rowna tego co czulam 13 kwietnia, czulam , ze umieram razem z moim skarbem , po zabiegu czulam wielka pustke w sobie...i tak mam do dzis, minol miesiac , myslalam , ze juz przeplakalam to wydarzenie ale to wciaz do mnie wraca , najgorsze sa wieczory mam ochote usiasc i przelac to na kartke, mam wrazenie , ze nikt mnie nie rozumie ale nie ma co sie dziwic , ktos czegos nie przezyl nigdy nie zrozumie, oczywiscie mam wsparcie od chlopaka , ale widzac malenstwa , ich placz doprowadza mnie do szalenstwa , rozmawiajac z kobietami w ciazy czuje dyskomfort. Czyja wina? to pytanie jest nurtujace , mysle , ze tak poprostu musialo sie stac , to jest najwidoczniej znak od Boga. Zgodze sie z wami , ze nie jestesmy rozumiane przez spoleczenstwo. Nie zycze najwiekszemu wrogowi takiego przezycia . Pozdrawiam was kobitki , wszystkiego dobrego ! bede zagladac ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
13kwiecien Witaj rozumiem co czujesz 1 kwietnia urodziłam synka w 21 tc nie mial szans na przeżycie ,rodziłam go 2 dni -najgorsze 2 dni w moim życiu .2 razy byłam w ciąży ,ledwo pozbierałam się po pierwszej utracie a tu mnie spotkało coś takiego .Powiem ci że na początku płakałam bez przerwy ,najgorsze były dni kiedy byłam sama w domu ,później płakałam cichaczem w poduszkę ,ile razy mam dzień zalany łzami to wieczorem jadę na grób synka i czuje ulgę ,jezdzimy z mężem do niego co 2 dzień a łez z dnia na dzień płynie dużo mniej. Nie ma słów na pocieszenie w takiej sytuacji

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mam 19 lat, dowiedziałam się o ciąży dość późno bo mam bardzo nieregularne miesiączki. Na początku był strach i płacz bo była to ciąża nieplanowana z czasem ja i mój chłopak zaczęliśmy się cieszyć ze będziemy mieli maluszka, nawet już dyskutowaliśmy na temat imienia. Chodziłam do ginekologa, mówił ze wszystko ok. Nagle pojawiło się plamienie, izba przyjęć i diagnoza "puste jajo płodowe". Leżałam w szpitalu, poroniłam w 11tc i łyżeczkowanie. Wiedziałam już ze z tej ciąży nic nie będzie ale kiedy poroniłam i widziałam to wszystko co ze mnie wyleciało, to okropne, to mogło być moje dziecko, to miało być moje dziecko. Teraz robię dobrą minę do złej gry, uśmiecham się, niby wszystko okej ale jak zostaje sama nie umiem sobie z tym poradzić. Mam żal do lekarza, ponieważ mógł to zdiagnozować na samym początku, a nie pozwolić mi uwierzyć ze zostanę matką i się z tego cieszyć. Też słyszę "jesteś młoda, będziesz miała jeszcze dzieci" i ja wiem o tym ale nigdy nie pozbędę się myśli o tym co się wydarzyło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
pozbedziesz sie tej mysli :) poronilam tez w 11 tygodniu, zarodek przestal sie rozwijac, serduszka nigdy nie uslyszalam, dlugo staralismy sie o dziecko :) potem szpital, lzy a potem ulga po bolu, i duzo nadziei, ze sie nie poddamy :) 3 miesiace pozniej bylam znowu w ciazy, pelna strachu, obaw, czy sie uda ... niedlugo rodze :) mysl o tamtej ciazy jest, ale przygotowania do narodzin, zakupy, radosc sprawiaja, ze teraz sobie przypominam to co kiedys mowili lekarze: widocznie zarodek byl chory i natura sama zdecydowala .... tak musialo byc :) glowa do gory, wiem ze strata ciazy jest bolesna, ale bedzie dobrze! zalobe trzeba przejsc, ale nie za dlugo, trzeba nastawiac sie na kolejna ciaze ! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Trochę mnie pocieszyłaś bo bardzo się boje ze mogę mieć przez to wszystko problemy z zajściem w następną ciąże. Na dodatek studiuje położnictwo i mam praktyki na oddziale noworodkowym, na razie nie chodzę bo w poniedziałek miałam zabieg, ale boje się że jak wrócę to może spotęgować mój ból i żal. Życzę Ci powodzenia i zdrowego, pięknego maluszka. Mam nadzieje że mi się też kiedyś uda o tym zapomnieć. Powodzenia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kamila1110384
Chciałam się z wami podzielić tym co mi leży na sercu starałam się z chlopakiem o maleństwo od ponad roku , ostatnio miałam objawy typowo na infekcje pochwy kupiłam globulka Lactavagin. Nie podejrzewalismy ze to była ciąża na która tak bardzo czekaliśmy . Użyłam 2 razy gglobulkjedna wieczorem druga z rana po czym zaczęło się dziwne krwawienie, wystraszyłam się . postanowiłam wziąć prysznic byłam sama w domu zaczęły się skurcze i zaczęła lecieć krew bardzo się bałam po czym wylecialo coś bardzo dziwnego z daleka przypominającego oko 1cm skrzep krwi w kształcie krewetki podniosłam go gdy przyjzalam się z bliska doznalam szoku poronilam nasze wymarzone dzieciątko o którego pojęciu nawet nie mieliśmy pojęcia polozylam na husteczke i zaczęłam płakać miałam taka pustke zaczęło się mocniejsze krwawienie i ból w podbrzuszu ciagnacy w dół cały dzień dzisiaj Placze Siedze sama spakowalam husteczke z zawiniatkiem do srebrnego pudełka polozylam się i cały czas nie mogę pogodzić się z tym ze nieświadomie zabilam nasze najskrytsze marzenie którego tak pragnelam kochać i się troszczyc. Nie potrafię żyć z ta myślą gdyby tylko można było cofnąć czas . czuje taka pustke smutek żal do samej siebie . Proszę poradzcie mi co mam zrobić jestem osoba młoda mam 18 lat i nigdy czegoś takiego nie przeżyłam. Boje się ze końcu nie wytrzymam i zrobię sobie krzywdę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niepłodna po in vitro
Wszystko będzie dobrze :) To trudne, ale wszystko przed Tobą. Musisz teraz - oprócz równowagi psychicznej, zatroszczyć się o zdrowie. Byłaś u ginekologa? Może przyda Ci się ten link. 10 pytań o poronienie http://nieplodnirazem.pl/10-najczestszych-pytan-o-poronienie/ Poza tym, możesz też do nich napisać jesli potrzebujesz wsparcia - odpowiadają i publikują odpowiedzi http://nieplodnirazem.pl/potrzebuje-wsparcia/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kamila1110384
Nie byłam ponieważ mieszkam w małej miejscowości ginekolog nie przyjmuje bez obecności rodzica poniżej 19 roku życia a z rodzicem nie mam możliwości iść wiec kolejna kłoda . Póki co bóle podbrzusza ciągnące w dół powoli mijają krwawienie dalej pozostało . Dziękuję za link do strony Napewno skorzystam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nieumiemsobieporadzic
Ja nawet nie zorientowałam się że poronilam bo nie wiedzialam ze bylam w ciąży... Miałam nieregularne cykle i lekarka na pewnej wizycie przepisała mi jakieś globulki i plastry antykoncepcyjne. Przez kilka dni chodziłam osłabiona i miałam mdłości, ale nie przyszło mi do głowy żeby zrobić test. Po paru dniach stosowania przepisanych leków zauważyłam krew na bieliźnie ale czytałam ulotki i było tam że mogą występować plamienia, bardzo zle sie czulam i bolal mnie brzuch. Następnego wieczoru kochalismy sie z narzeczonym a ja dostałam strasznego krwotoku. Wszędzie było pełno krwi i wyleciały ze mnie niewielkie grudki oblepione krwią. Bylam bardzo słaba i nie miałam siły nawet myśleć. Dopiero po kilku dniach dotarło do mnie że mogło to być poronienie a rozmowa z lekarzem potwierdziła moje podejrzenia. Prawdopodobnie było to między 3 a 6 tygodniem bo w grudkach które sprzątał narzeczony nie było widać płodu. Krwawilam potem jeszcze kilkanaście godzin w nie wiedzy, niewyobrażalnym bolu i skurczach, przez większość czasu siedząc pod ciepłym prysznicem. Przez nastepne 4 miesiące nie miałam odwagi iść na badanie ginekologiczne. Poszlam dopiero kiedy dostałam jakiegoś zakażenia ale zmieniłam lekarke. Na tabletki antykoncepcyjne zdecydowalam sie dopiero 9 miesięcy po tym co sie wydarzylo. O poronieniu wiem tylko ja, mój narzeczony i zaufany i doswiadczony w tych sprawach lekarz z którym o tym rozmawialam. Nawet w karcie nie mam wpisanego poronienia. Mój narzeczony niestety nie chciał o tym rozmawiać, a za każdym razem kiedy ja próbowałam zachowywał się tak jakby " lepiej było gdybym żył w nieświadomości". To wydarzenie bardzo nas do siebie zbliżyło ale nigdy tak naprawde o tym nie rozmawialiśmy, nie powiedziałam mu nawet o rozmowie z lekarzem. Minęło juz 20 miesięcy a ja nadal czuje niewyobrażalny ból i pustkę, ale jeszcze większe poczucie winy że nie pomyślałam że mogę być w ciąży i nie przestałam brać przepisanych leków... Może gdybym sie zorientowała byłabym teraz szczęśliwą mamą z prawie rocznym malenstwem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Szanowne Panie, Jesteśmy studentkami Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego. Obecnie w Zakładzie Toksykologii Środowiska realizujemy prace magisterskie, w których poruszamy problematykę występowania zespołu HELLP. Tematyka zawiera weryfikację wpływu czynników środowiskowych i typu żywienia na możliwość wystąpienia określonych patologii ciążowych. W celu weryfikacji danych musimy przeprowadzić analizę przypadków. W związku z tym bardzo prosimy o WYPEŁNIENIE ANKIETY. Ankieta jest całkowicie anonimowa i zostanie wykorzystana wyłącznie w celach naukowych. Trwa KILKA minut. Proszę o szczere odpowiedzi . https://docs.google.com/forms/d/e/1FAIpQLSdm8ys-iy7WM5Oo-KP3LG8ffGO18IB-mlYa7gYMuIASoqKIPQ/viewform?usp=sf_link Z góry dziękujemy za poświęcony czas i pomoc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kammmmmi
Witam wszystkich forumowiczów. Jest mi bardzo ciężko o tym pisać. Wczoraj rano poszłam do mojego lekarzach prowadzącego ciążę ponieważ zaczęłam plamić i miałam skurcze. Mój lekarz zapisał duphaston i dostałam skierowanie do szpitala. Oczywiście zaraz pojechałam, czekałam półtorej godziny aż lekarz raczy mnie zbadać. Po badaniu USG wysłał mnie do domu, powiedział że nie ma potrzeby abym została w szpitalu równie dobrze mogę leżeć w domu. Pod wieczór zaczęły się coraz silniejsze skurcze jak porodowe korzystając z ubikacji odeszły mi wody. Urodziłam w domu synka w 16 tygodni ciąży. Trafiłam do szpitala i miałam łyżeczkowanie. Jest mi źle smutno nie mogę tego przeboleć, gdyby mnie przyjęto rano mój synek by żył. Czeka mnie jeszcze za 3 tygodnie po sekcji go pochować. Chciałabym mieć jeszcze dziecko ale strasznie się boje ze to się może posłużyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kammmmmi
Witam wszystkich forumowiczów. Jest mi bardzo ciężko o tym pisać. Wczoraj rano poszłam do mojego lekarzach prowadzącego ciążę ponieważ zaczęłam plamić i miałam skurcze. Mój lekarz zapisał duphaston i dostałam skierowanie do szpitala. Oczywiście zaraz pojechałam, czekałam półtorej godziny aż lekarz raczy mnie zbadać. Po badaniu USG wysłał mnie do domu, powiedział że nie ma potrzeby abym została w szpitalu równie dobrze mogę leżeć w domu. Pod wieczór zaczęły się coraz silniejsze skurcze jak porodowe korzystając z ubikacji odeszły mi wody. Urodziłam w domu synka w 16 tygodni ciąży. Trafiłam do szpitala i miałam łyżeczkowanie. Jest mi źle smutno nie mogę tego przeboleć, gdyby mnie przyjęto rano mój synek by żył. Czeka mnie jeszcze za 3 tygodnie po sekcji go pochować. Chciałabym mieć jeszcze dziecko ale strasznie się boje że to się może powtórzyć .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
poronilam w dzien kobiet... przebijcie to..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
poroniłam w 8 tygodniu. Teraz staramy się o drugie. Prowadzę jednej zdrowszy tryb życia. Od pół roku nic, macie jakieś wskazówki co może przyspieszyć zajście w ciążę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Witam. Czy jest tu dziewczyna która w pierwszym miesiącu zaszła w ciążę? Czy donosila ją szczesliwie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×