Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

smerfetka_

Śluby - październik 2009

Polecane posty

Witam Was Dziewczyny, Dawno mnie tu nie było, ale muszę przyznać, że ostatnio byłam pochłonięta tylko sobą... Pisałam do Was ostatnio we wtorek 15 maja, wtedy było jeszcze wszystko ok... w środę 16 maja wieczorkiem zaczął mnie boleć brzuch, jak na okres... i byłam, jak sparaliżowana strachem... bo wkońcu nic prócz pokoiku nie było skompletowane, torba do szpitala nie spakowana... Na szczęście bóle ucichły, a ja wreszcie zmobilizowana pierwszymi symptomami zbliżającego się porodu, zaczęłam wszystko kompletować ;) i chyba mi się to udało... W piątek 18 maja miałam wizytę u ginekologa, na ktg skurczy brak, ale lekarz podczas badania mnie nieźle wystraszył mówiąc, że czuje główkę... nie wiem czy to była glówka czy to ja byłam jakaś spięta, ale prawda jest taka, że szyjka już i tak jst nisko i miękka.. na szczęście jeszcze trzyma! Cały piątek ze stresu to zaciskałam nogi... Na weekend zdecydowaliśmy się pojechać na działkę, bo mieliśmy parę rzeczy jeszcze do wywiezienia z piwnicy, z Dzidziusiem nie byłoby już jak, bo autko małe :/ Nie ukrywam, że obawy miałam spore, na szczęście wróciłam cała w dwupaku :) Cały zeszły tydzień byłam, jak w amoku... kompletowalam wszystko co możliwe i nawet torbę spakowałam! Więc teoretycznie powinnam spać spokojniej... We wtorek byłam na ktg, które pokazało pierwsze skurcze - te przepowiadające, jeszcze nieregularne i wcale nie tak bolesne, ale tak jak myślałam, związane są one z tymi bólami jak na okres... powiedzmy, że pojawiają mi się one już raczej codziennie, za to tylko wieczorkiem tak koło 22-23, na szczęście póki co nie panikuję, bo potem też zaraz przechodzą... W piątek mój Mąż miał dość ważny egzamin, bo ten na uprawnienia budowlane :) cz. pisemną zdał śpiewająco, w przyszłą sobotę ma cz. ustną, więc do 2 czerwca mocno zaciskam nóżki, coby mi Dzidziuś nie wyskoczył ;) i kciuki ;) potem już niech się dzieje co chce... Wczoraj zaczęły boleć mnie migdałki, w nocy już miałam zawalone całe gardło... Tak, jak całą ciążę udało mi się uniknąć wszelkiego rodzaju paskudztwa, tak teraz kiedy powinnam być w gotowości i zbierać siły na poród coś się musiało mnie uczepić :/ Nieźle się wystraszyłam, więc Mąż zapisał mnie do lekarza... Na szczeście migdałki w porządku, więc bez antybiotyku się obeszło, coś tam dostałam do płukania gardełka, ale póki co postaram się to wyleżeć i wyleczyć domowymi sposobami ;) Zmuszona jestem leżeć... więc leżę i postanowiłam napisać, bo wreszcie mam czas :) coprawda mam stan podgorączokowy i rzeczywiście nienajlepiej się czuję, ale mam nadzieję, że nie wpłynie to na jakość mojego pisania...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Trochę się za dużo rozpisałam "o mnie samej" a nie po to przecież chciałam tu wejść by napisać... Magggi 🌼 Dobrze, że Julka wróciła do zdrowia i obeszło się bez szpitala... Człowiekowi pewnie ciężko jest patrzeć, jak jego dziecko jest chore i na swój sposób cierpli... Czy ja jestem na to gotowa? Nie wiem... W pracy młyn, bo to zakończenie roku... ale niedługo wakacje, dychniesz troszkę i zbierzesz siły do pracy od września :) Nie możesz z góry zakładać, że jej nie będziesz miała... takie decyzje chyba podejmowane są wcześniej prawda?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Za pisanie w "ratach" też najmocnij przepraszam :( Nie chcę, żeby mi się cokolwiek skasowało, lub umknęło... Bajbajko 🌼 Ja też wychodzę z założenia, że jeżeli Twój organizm pozwolił Ci na tak szybki powrót do pracy, to lepiej dla Ciebie i Twojego samopoczucia... Nie przejmuj się Szefową, że coś tam gadała pod Twoją nieobecność.. jak pisała Madeleine - dobrze, że wogóle masz gdzie wracać! Sama też wolałabym się uciec w pracę, by po prostu nie myśleć, by przeczekać ten okres, kiedy taka strata boli najbardziej... Ja wiem, że to tylko środek zastępczy, że swoje i tak trzeba przeboleć... że samemu trzeba się z tym bólem uporać... ale mimo wszystko... Mam nadzieję, że w tym wszystkim nie jesteś sama! Że jest z Tobą Twój Mąż i że obydwoje wzajemnie się wspieracie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Madeleine 🌼 Przepraszam, że Ciebie znów zostawiłam "sobie" na "sam koniec" ale chyba najwięcej do napisania mam właśnie Tobie... Przykre jest czytać o tym, że do jednej pracy już nie miałaś po co wracać, a w drugiej sama nie wiesz na czym stoisz... i to w takim momencie, kiedy człowiek najbardziej potrzebowałby stabilności, jakiegoś stałego punktu zaczepienia... Szkoda, że w naszym kraju tak to właśnie wyglada :( i jeszcze to co tam usłyszałaś. Ja nie rozumiem, jakim człowiekiem trzeba być, żeby móc przez usta przepuścić takie słowa! Czy ludzie nie wiedzą, jak ranią? Czy są na tyle wyrachowani, że robią to specjalnie? To chyba zawsze pozostanie dla mnie zagadką... Madeleine, nie przywiązuj wagi do takich słów, chociaż wiem, że bolą... bo nie warto... bo wypowiadają je ludzie, którzy nie są godni, by poświęcić choć chwilę na słuchanie ich... Życzę Ci z całego serca, żeby choć w tej jednej pracy okazali się na tyle ludzccy, żebyś mogła wrócić tam od września... A nie myślałaś może o zmianie otoczenia? Może warto by się zorientować czy w innych pobliskich szkołach nie szukają kogoś z Twoim wykształceniem... Może byłoby Ci ciutkę łatwiej, co? Cieszę się, że przetrwaliście z Mężem ten najgorszy okres... To dużo mówi o sile Waszego uczucia! Wiadomo, że każdy przeżywa takie rzeczy inaczej, faceci z reguły uciekają w pracę, zamykają się w swoich "jaskiniach" by przetrwać ten najgorszy okre... Oni nie znoszą się uzewnętrzniać... a My Kobiety tego potrzebujemy... Nie potrzebujemy współczuia, ani od razu zrozumiania... potrzebujemy zainteresowania i rozmowy! Grunt to wiedzieć o dzielących nas różnicach i je obustronnie akceptować - wtedy w związkach łatwijej... a Wam się udało! Cieszę się też, że wciąż snujecie wspólne plany i marzenia :) Musicie! A jak tam z Twoim cyklem? Wyregulował się już troszkę? Wiadomo już coś odnośnie Twojej operacji? Po takich doświadczeniach z ginekologami, nie dziwię się, że nie masz zaufania do żadnego z Twojego miasta... Ja bym przejechała nawet 200km, byleby mieć te recepty od zaufanego lekarza! Ale po co aż 9 opakowań tabletek any? Nie wystarczy jedno do uregulowania cyklu? Madeleine, Bajbajko - ja wierzę, że przyszły rok będzie Wasz! Będę trzymać kciuki, żeby tak właśnie było...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hejka:) Jak tam Vivieen??? Czekam na wieści co tam u Ciebie? Pewno nie możesz się już doczekać:) a może już tulisz maleństwo? Daj znać co tam? Co do pracy to tuta niestety tak jest ze takie decyzje z reguły są podejmowane dosłownie na tydzień przed 1 września...:( trochę to głupie ale chętnych jest tyle że dyrektorzy dobrze wiedzą ze zawsze się ktoś znajdzie choćby 1 września....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziękuję Magggi 🌼 Człowiek Małej Wiary ze mnie! Nie sądziłam, że wytrwam do 2 czerwca... a tu mamy już 5... Odliczam więc dni... może i nawet godziny... i z jednej strony troszkę się boję... ale z drugiej strony wydaje mi się, że osięgnęłam ten ostatni etap wtajemniczenia i może dlatego już nie umiem się doczekać Maluszka... Dla mnie każda chwila ciąży to Cud, który jeszcze trwa... więc czerpię z tego ile się da... Za każdy dzień dziękuję Bogu... i proszę o szczęśliwe rozwiązanie... Myślę, że dam znać już PO. Proszę Was tylko, żebyście trzymały za mnie kciuki, żebym pomogła Mu w tej jego ciężkiej przeprawie na Ten Świat...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ViVieen, trzymam kciuki mocno i wierzę, że będzie dobrze. Przepraszam, że to napisze, ale tak strasznie Ci zazdroszczę... U mnie nadal bez zmian. Nie ma okresu. Mimo że dzisiaj mija 5 dzień odkąd przestałam brać tabletki. Wzięłam 9 (tabletek, nie opakowań). Czekam do piątku i telefon do mojego lekarza. Boję się... Zaczynam już myśleć, że coś jest nie w porządku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Boże jak mi ciężko... koleżanka z wyspy pojechała rodzić. na bank w weekend wróci już z dzidziusiem...cieszę się jak wariat, ale serce krwawi..to miał być 15 tydzień ciąży, a co mam 4 tydzień po zabiegu:( praca,to jest to co mi pomaga. ViVieen🌼 trzymam kciuki za szczęśliwy poród:)a może Ty już rozpakowana:) Madeleine_85🌼 Kochana tulę z całych sił:) będzie wszystko dobrze,musi być:*** mój cykl też jakiś taki dziwny. ponad 2 tyg krwawiłam,plamiłam po zabiegu,mierzę tempkę, obserwuje się i nic nie wskazuje na @ w terminie:/ a ja chce już się starać! wiem,może powiecie,że głupia jestem, ale nie chcę tracić ani dnia...co prawda nie będą to w pełni świadome staranka, z kalendarzem,że wtedy, mamy sie kochać, ale nie będziemy sie zabezpieczać, ot taki szczęśliwy traf... buziaczki:***

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Viveen ja już trzymam kciuki bo wiesz nie znasz dnia ani godziny:) ale spokojnie wiesz że termin jest ruchomy wiec nawet za trzy tygodnie też będzie jeszcze termin:) nie mniej jednak życzę Ci szybkiego jak naj mniej bolesnego porodu i zdrówka dla was obojga:) Madeline Bajbajko mam nadzieję że okres nadejdzie już wkrótce:) życzę wam gorąco by było dobrze jak najlepiej i byście jak najszybciej mogły mieć maluszki:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam :) W sobotę 9 czerwca 2012 r o godzinie 22:48 na świat przyszedł nasz ukochany Synek Krzyś :) i na zawsze odmienił Nasz Świat Urodziłam go siłami natury bez żadnego znieczulenia! Maluszek ważył 3260g i mierzył 52 cm :) Jego Tatuś dzielnie towarzyszył mi przy porodzie i nawet przecinał pępowinkę :) W środę 13 czerwca zostaliśmy wypisani do domku :) Teraz uczymy się siebie nawzajem My Krzysia, a On Nas Jesteśmy przeszczęśliwi !!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szczerze nie rozumiem
"Urodziłam go siłami natury bez żadnego znieczulenia!" To jakiś powód do dumy czy jak? Jak miliardy kobiet przed i po tobie :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ViVieen gratuluje serdecznie:) cieszę się,że wszystko poszło dobrze:) maluszek spory, a Ty dzielna mamusia. cieszcie się sobą i uczcie siebie nawzajem:) zazdroszczę Ci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Vivieen ogromne gratulacje:) Bardzo się cieszę że wszystko dobrze poszło:) Właśnie sprawdzałam ale w końcu się doczekałam tej informacji:) wiem że pewno teraz czeka Cie ciężki czas ale jak mały uśnie to napisz czy grzeczny w miarę i w ogóle czy dużo śpi itp:) trzymajcie się tam no i przyzwyczajajcie do siebie:) buziaki dla was:*:*:*:* Bajbajko a co tam u Ciebie? jak praca no i starania?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Magggi, u mnie jakoś leci, powolutku. w pracy jak zawsze, czasem lepiej, czasem gorzej. ostatnio miałam ścięcie z szefową, bo mi godziny chce obcinać, małpa jedna;/ ale narazie zostało tak jak było. A starania... jeszcze okresu nie dostałam:( niby coś chyba się zbliża, ale sama nie wiem, zaczęłam plamić,ale okres to to nie jest:/ a co u Ciebie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kurcze to widzę że nie ciekawie Ci się układa w pracy ale dobrze że się grzecznie nie poddałaś tylko zawalczyłaś o swoje:):)Brawo:) Co do okresu to czy ja wiem nie znam się na tym ale sama miałam kilka okresów takich ostatnio które wyglądały jak plamienie byłam z tym u lekarza i stwierdziła że skoro cyt ok i nie ma zrostów to nie ma co się przyjmować a co więcej one też są płodne:D A u mnie w porządku:) już niedługo koniec roku co bardzo mnie cieszy:) choć nie mam na razie wizji na pracę od września no ale nie martwię sie na zapas:) Julka rozrabia ile może ech już taka duża..no i co chwilę jakiś siniak czy zadrapanie ma już 8 ząbków i po trochę zaczyna mówić:)coś tam w większości po swojemu ale co nieco można już zrozumieć:) A co tam u Ciebie Madeline???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam :) Przepraszam za tak suchy przekaz informacji :( na tamten czas nie było mnie stać na nic więcej, a koniecznie chciałam dać Wam znać ;) Myślałam też, że szybciej uda mi się do Was coś więcej napisać, ale właściwie każdą wolną chwilę staram się poświęcać Maluszkowi, a jak śpi, to nadrabiam domowe zaległości ;) stąd też ostatnimi czasy daleko mi było do komputera ;) Jeśli chodzi o moje rozwiązanie, to w sobote 9 czerwca coś mnie tam od rana pobolewało z krzyża, ale skurczy wogóle nie przypominał ;) i to nie był ból który by mnie rzucał na kolana, więc czekałam cierpliwie ;) Włączyliśmy sobie z Mężem "Gre o Tron" i jak oglądaliśmy to o 17:10 odeszły mi wody... W sumie strasznie bałam się tego momentu, ale o dziwo się nie denerwowałam ;) spokojnie wzięłam prysznic, dopakowałam reszte rzeczy i o 18:30 pojechaliśmy do szpitala ;) Jak mnie koło 19 przyjęli to się okazało, że mam już 5-6cm rozwarcia, więc się tam wszyscy już cieszyli, że powinno szybko pójść :) Trafiłam na super lekarkę, lekarza i położną. Tak się też fajnie złożyło, że rodziłam tylko ja ;) Rzeczywiście szybko poszła mi ta I faza porodu, jak na pierworódkę ;) Ale oczywiście nie obeszło się też bez komplikacji :( bo Mały się troszkę źle wstawił w kanał (nie wykonał ostatniego ćwierćobrotu :( no i jak mnie ponownie zmierzyli to się okazało, że tak nie dałabym go rady urodzić naturalnie :( i tak przy moich wymiarach miednicy i jego gabarytach przy przyjęciu powiedzili mi, że powinnam dać radę urodzić) wiec dali mnie i jemu pół godziny na to, by się obrócił, jak nie to niestety wzięliby mnie na cc :( już nawet pobierali do tego badania... Na szczęście mądry chłopczyk się przekręcił i o 22:48 przyszedł na świat :) gdyby nie te komplikacje to podejrzewam urodziłabym tak z godzinkę szybciej ;) ale nie było najgorzej ;) troszkę gorzej zniosłam później połóg :( Waga wróciła mi do tej sprzed ciąży i wyniki krwi poszły troszkę w dół :( ogólnie czułam się strasznie słaba... Gdyby nie Mąż, który miał 2 tygodnie opieki na mnie to nie wiem, jak dałabym radę... Na szczęście teraz już radzimy sobie ładnie sami :) Mały jest przecudny! Jest już taki duży, bo waży z 4 kilo! Zmienia się z dnia na dzień... a ja nie chciałabym nic przegapić! Jest dość grzeczny :) choć wiadomo, że dziecko też czasami musi popłakać ;) W nocy śpi w swoim łóżeczku w naszej sypialni, budzi się raz lub dwa na karmienia i na zmianę pieluszki, a nad ranem jak biorę go na karmienie to już zostaje z nami w łóżku ;) Do tej pory udaje mi się karmić go wyłącznie piersią ;) a właściwie piersiami ;) tylko, że u nas to jest czasami nawet tak, że to nie Maluch dopomina się piersi, tylko moje piersi dopominają się Maluszka :) Już mi się serce kraje, jak pomyślę, że jak w lutym będę musiała wrócić do pracy, będę musiała oddać go do żłobka ;( ;( ;( no, ale cóż takie życie... najważniejsze, że Krzyś zdrowy i dobrze się rozwija :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przepraszam, że znów tyle o mnie... Madeleine 🌼 dawno już Cię tutaj nie było :( Jak tam konsultacje lekarskie? Mam nadzieję, że Ty już po operacji, która zakończyła się szczęśliwie... Może też gdzieś wyjechałaś na wakacje, by odpocząć od tego wszystkiego, by znów nabrać dużo sił? Proszę odezwij się, daj znać, że wreszcie wszystko zaczęło Ci się układać... że dostałaś zielone światło, by znów się starać o dzidziusia... Często o Tobie myślę! Wierzę, że przyszły rok będzie z Bajbajką Wasz! Bajbajko 🌼 a co tam u Ciebie? Jak staranka? Rozpoczęte już? Kiedy znowu wracacie do Polski i jak tam postępy w budowie? Magggi 🌼 Ty masz wreszcie upragnione wakacje i wiecej czasu, by poświęcić Julce :) a u Ciebie wkońcu jak z pracą na przyszły rok? Będziesz miała? No i jak budowa? Skończycie w tym roku, żeby się wprowadzić? Aha, Ty też coś pamiętam pisałaś, że macie się zacząć w wakacje starać o kolejną dzidzię... Trzymam więc kciuki! Koniecznie dawajcie znać :***

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie piszę, bo mi się wszystko wali. Operacja przebiegła z komplikacjami - przebito mi ścianę macicy. Skończyłam z rozciętym brzuchem. Przez to przegroda nie została do końca usunięta i czeka mnie kolejna w najbliższym czasie. Starania oczywiście przesunięte. Straciłam pracę. Przez zwolnienia lekarskie... Z rodziną męża nie mamy praktycznie kontaktu. Dzisiaj poznałam córeczkę kolegi męża. Oboje mieli chodzić z wózeczkami na spacery. Ona już jest na świecie. Mojego Synka nigdy nie będzie. Czasami nie daję sobie już z tym rady.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny nie pisałam nic bo wcześniej wchodziłam tu bardzo często a że nic nowego nie było to przyznaję że troszkę się obraziłam;)ale teraz obiecuję poprawę:) Vivieen bardzo się cieszę:) i wcale Ci się nie dziwię że chciałaś małemu poświecić jak najwięcej czasu:) zresztą pewno teraz już tak będzie:) co do połogu to ja przyznam szczerze ze tez bardzo źle go wspominam:( między innymi przez ranę nie siedziałam cały tydzień:( i tak naprawdę przynajmniej początek połogu był dla mnie straszny w porównaniu do porodu..:)ale dzidziuś wszystko wynagradza:) Powiedz Vivieen czy nie możesz liczyć na pomoc jakiejś babci lub cioci? Do lutego masz jeszcze dość daleko:) Madeline współczuję i wiem że to musi bardzo boleć:( ale jestem dobrej myśli że jeszcze sie wszystko jakoś ułoży:) i odnośnie dzidziusia i pracy:) trzymam kciuki i głowa do góry:) Bajbajko odezwij sie coś :) co tam u Ciebie? U nas czas bardzo szybko mija:) faktycznie nadrabiamy z Julką zaległości:) co do pracy to mam cos na oku też zastępstwo ale nie wiadomo jak dyrektor może ma kogoś innego na to miejsce..wszystko sie wkrótce wyjaśni...zas co do budowy to nie ma szans żebyśmy weszli w tym roku po pierwsze skończyły nam się oszczędności więc już tak szybko nie pójdzie:(póki co jutro mają jeszcze zrobić wylewki i na razie będzie dość...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Madeleine 🌼 strasznie się czyta takie wieści :( Mam nadzieję, że zła passa się od Ciebie odwróci! Musi... Już tyle przeszłaś Kochana, że nie wiem ile normalny człowiek z tego by wytrzymał... a Ty to wszystko musisz znosić a jeszcze kolejna operacja przed Tobą... Trzymam kciuki za jej powodzenie i definitywny koniec Twoich wszystkich cierpień... Praca w tym wypadku niech będzie Twoim najmniejszym zmartwieniem... chociaż szkoda, że u nas w Polsce ludziom w ciężkich sytuacjach życiowych się nie pomaga :( bo pracodawcy patrzą tylko na swoją korzyść, czy są to prywatne przedsięiorstwa, czy państwowe szkoły :( Wyjdź z założenia, że jak Rodzina męża Wam nie pomaga w cieżkich chwilach, to przynajmniej niech Wam nie przeszkadza... Może to i zdrowiej dla Was? Magggi 🌼 Ty tutaj nam fochów nie pokazuj i się nie obrażaj, ja też zagladałam i nikt nic nie pisał i mi smutno było :( ale nie zawsze jest kiedy napisać, a niekiedy nie ma co pisać :( Jeśli chodzi o opiekę nad Krzysiem po moim macierzyńskim, to niestety nie mogę liczyć na żadną pomoc... Obie Babcie pracują :( i jak tak dalej będzie, to pracować będą do 65 roku życia :/ taki kraj! Zresztą apropo pomocy, to właściwe teraz też na żadną nie mogę liczyć... sami musimy sobie ze wszystkim radzić... ale nie ukrywam, że było pare takich sytuacji, że ze swojej bezsilności i ludzkiej niesprawiedliwości zalewałam się łzami... ale potem patrzyłam na swoje Dziecko i powtarzałam sobie, że dam rade! I jakoś daję... Muszę! Dla Niego... Byłam z Krzysiem u siebie w pracy w zeszłym tygodniu... no i musze przyznać, że u mnie też nieciekawie, bo roboty nie mają :( więc się wszyscy z góry cieszą, że ja na macierzyńskim, bo płaci mi zus, nie firma ;) i mówią, że lepszego czasu sobie na dziecko wybrać nie mogłam :P jakbym wiedziała to wszystko planując :] i wszytsko byłoby super! byle by ta robota się pojawiła do tego czasu i bym miała gdzie wogóle wracać :( Mam nadzieję, że jednak pracę od września mieć będziesz :) A co do domku, to no niestety - pochłania sporo pieniążków... A wykończeniówka to już wogóle studia bez dna :/ ale wkońcu się doczekacie :) Może i my kiedyś się domku doczekamy ;) póki co musi nam starczyć skromne 48m2 ;) Bajbajko 🌼 hop-hop! Nie zaglądasz już tu do nas wogóle? :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kochane,zaglądam ale nie mam kiedy pisać, mam dodatkowe 2 prace i czasem tego nie ogarniam... a po przeczytaniu postu Madeleine, po prostu nie wiem co napisać:( znajdę czas to wejdę i napiszę co u mnie:) buziaki dla Was:****

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja też jestem... Bajbajko 🌼 super, że się do nas wreszcie odezwałaś :* Masz oprócz tej swojej jeszcze 2 dodatkowe prace? To ja się nie dziwię, że nie masz czasu nam tutaj napisać czegokolwiek ;) ale wkońcu obiecałaś :P więc ja czekałam... i dalej będę czekać :) Madeleine 🌼 jak tylko będziesz chciała nam dać znać co u Ciebie, to pisz śmiało! Ja jestem myślami cały czas z Tobą... Magggi 🌼 a Ty gdzie? Korzystasz z ostatnich chwil wakacji? :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć dziewczyny:) Nie odzywałam się bo ostatnie dni były naprawdę zakręcone i naprawdę czas uciekał mi przez palce jak woda:( a wszystko za sprawą pracy.. dostałam pracę na zastępstwo za panią która poszła na zwolnienie lekarskie w ciąży o a potem będzie na urlopie macierzyńskim i tak ma jej nie być do czerwca:) oprócz tego mam jeszcze w poprzedniej szkole 3 godzinki muzyki:) męża mam teraz w domu co drugi weekend bo wyjechał do pracy do Łodzi..tak że może w końcu zacznie się układać finansowo bo poprzedni kontrahent zalega mężowi i jego kolegom ponad 30 tys:( potem jak zrezygnowali z współpracy to przez miesiąc nie pojechali nigdzie do pracy:( zatem nasze oszczędności były niedalekie od zera...ale dość marudzenia o mnie... Viveen i jak tam opieka nad maluszkiem? Grzeczny? Pewno coraz większy i ciekawy świata:) Bajbajko Madeline ja tak wchodzę tu na forum z taką cichą nadzieją że przeczytam ze któraś z was spodziewa się dzidziusia.. Bajbajko jak tam w pracy?bo te dwie dodatkowe prace brzmią tak trochę przerażająco...i jak starania? Madeline ja czekam na wiadomości od Ciebie...nawet jeśli nie są wesołe...i dalej trzymam za was kciuki:) przecież w końcu się uda:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Magggi 🌼 no to dobrze, że przynajmniej praca na zastępstwo się dla Ciebie na ten rok znalazła :) Troszkę szkoda, że Mąż tylko co drugi weekend w domku, ale wiadomo - pieniażki na ulicy nie leżą ;) Mój co prawda nawet jak weźmie sobie coś dodatkowego, to robi to na kompie w domku, ale prawda jest taka, że ciałem niby wtedy jest z nami, ale myśli ma gdzie indziej, więc tak jakby go nie było... Teraz na razie spokój od fuszek, więc cieszę się wspólnymi chwilami ;) bo nie wiadomo kiedy się trafi następna... Krzyś 9 września skończył 3 miesiące :) i w ten dzień robiliśmy Chrzciny ;) Tak bardzo się przez ten czas zmienił... Jego przyjście na świat tak bardzo zmieniło moje życie... Rzeczywiście jest zdrowym, grzecznym i coraz bardziej ciekawym świata chłopcem :) A od soboty chodzimy z Nim również na zajęcia na basen :) U mnie w pracy zrobiło się nieciekawie :( Zleceń nie mają i z przyczyn ekonomicznych zwolnili już 5 osób... Wiem, że zwolnienie ominęło mnie tylko dlatego, że jestem na macierzyńskim :( i wiem, że jak się sytuacja w pracy nie poprawi do tego czasu, to jak tylko wrócę w styczniu to dostanę wypowiedzenie, bo już zapowiedzieli, że to nie koniec zwolnień :/ No nic, trzeba się będzie się zacząć rozglądać za nową pracą... Poza tym strasznie pochrzaniły się nam ostatnio stosunki z moimi Rodzicami :( Madeleine, Bajbajko 🌼 ja też tu wchodzę z nadzieją, że kiedyś przeczytam dobre wieści... Nie mniej jednak, nie tylko po to tu jesteśmy, by dzielić się tylko radościami, ale również by się wzajemnie w ciężkich chwilach wspierać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×