Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

smerfetka_

Śluby - październik 2009

Polecane posty

jestem codziennie na forum, nie wiem co napisać... trudno zrozumieć dlaczego tak sie dzieje, dlaczego matka,która pragnie dziecka ponad wszystko nagle je traci, dlaczego Bóg na to pozwala... Madeleine_85 ❤️ cóż mogę napisać,że mi przykro, że Ci współczuje, że nie wyobrażam sobie co czujesz... cóż warte są te słowa w takiej chwili... myślami jestem cały czas z Tobą, przepraszam,że wcześniej nawet sie nie odezwałam,ale nie potrafiłam... w momencie kiedy przeczytałam o Twojej tragedii, dowiedziałam się,że moją znajomą też to spotkało:( boję się o własne dziecko, boję się takich wiadomości:( Na te,jakże trudne dla Was święta życzę Ci wewnętrznego spokoju, siły, abyś mogła walczyć o swoje szczęście, wiary, nie tylko w Boga,który wystawił Cię na próbę, ale w to,że będziesz Mamą,że urodzisz zdrowe dzieciątko, i przede wszystkim zdrowia. Kochana jestem z Tobą myślami i wierzę,że wszystko się ułoży:*** Wiem,że to co się wydarzyło sprawi,że będziesz, bądź już jesteś silniejszą Kobietą. ViVieen a Ty jak sie czujesz? Zdrowych, Pogodnych Świąt Wielkanocnych, pełnych wiary, nadziei i miłości. Radosnego, wiosennego nastroju, serdecznych spotkań w gronie rodziny i wśród przyjaciół oraz wesołego "Alleluja":) ja dzisiaj zaczęłam 7 tydzień ciąży,więc początek dopiero... u lekarza nie byłam jeszcze, wiem,że to głupie,ale boję się... czuję sie dobrze, nie mam mdłości, na szczęście, chodzę do pracy. pozdrawiam ciepło:***

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bajbajka1986 - przepraszam, że to napiszę, ale nie bądź głupia. Maszeruj szybko do lekarza. Gdybym ja trafiła na dobrego, a nie na niedouczonych "doktorków", mój Synek by teraz żył, bo szybkie wykrycie dawało szansę 70%... Co ja mówię... Żeby mój lekarz wykrył to, jak poszłam badać się przed ciążą, nie musiałabym teraz tego przeżywać. Nie chcę stawać się silniejsza w ten sposób. Za bardzo boli...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam, Madeleine 🌼 Nie dziwię się, że napisałaś, że w tym roku nie będzie u Ciebie Świąt... Sam też w takim momencie nie umiałabym ich przeżywać :( ale mam nadzieję, że może chociaż ich namiastkę Twoim najbliższym udało się uratować... i razem wszyscy jakoś przez nie przebrnęliście... Dla mnie to ostatnie Boże Narodzenie to były najgorsze Święta w życiu :( Praktycznie wogóle ich nie obeszłam, marzyłam by wreszcie się skończyły... Ja w ciąży, a moje malżeństwo wisiało na wlosku... Nie pisałam o tym, bo to był ciężko temat, więc wolałam po prostu przemilczeć :( na szczęście wszystko dobrze się skończyło... Te święta też nie były łatwe i niewiele brakowało, a powtórzyłby się scenariusz z ostatnich Świąt, ale na szczęście jakoś je przeżyliśmy... To wszystko co się ostatnio dzieje, to w dużej mierze moja wina, wiem o tym :( Rządzą mną hormony, jak nigdy... W jedneh chwili jestem szczęśliwa jak mało kto, a za chwilę potrafię płakać z rozpaczy, bo coś poszło nie tak :( Sama ze sobą mam problem wytrzymać :/ Nie mówię o moim Mężu, który stara się, jak może... ale nie ma lekko :( W piątek mieliśmy ostatnie zajęcia w Szkole Rodzenia. Teoretycznie jestem więc przygotowana, psychicznie nie będę przygotowana chyba nigdy... Boję się urodzić zbyt wcześnie... To jest to, co ostatnio spędza mi sen z powiek... ale tyle o mnie :/ dziś nie nadaję się do niczego :( a jak są dni, że czuję się dobrze to staram się je wykorzystać maksymalnie, bo nie wiem, jak będzie potem... Madeleine, Ty jesteś już po wizycie u Profesora? (bo rozumiem, że jak już wreszcie trafiłaś na kogoś naprawdę kompetentnego po takiej tragedii, nie będziesz szukać następnego pseudo-doktorka :/ ?) Masz już wyznaczony termin operacji? Pytam, by się modlić o pomyślność takiego zabiegu... Bajbajka 🌼 Przepraszam, że zostawiłam Cię na koniec :( ale raz jeszcze Ci gratuluję :) Oby wszystko u Ciebie było ok... Tego Ci życzę z całego serca! Dbaj bardzo o siebie, nie przemęczaj się i koniecznie nam tutaj pisz, jak samopoczucie... To co prawda dopiero początek, ale zobaczysz jak czas Ci będzie uciekał ;) wiem to po sobie - pamiętam, jak się dowiedziałam o ciąży, a już zaczynam 8 miesiąc :| ale Madelein ma tutaj rację - nie masz się czego bać i maszeruj do lekarza !!! Na pewno wszystko będzie dobrze :) ale dla własnego świętego spokoju warto sprawdzić... Magggi 🌼 Biudulko, Ty pewnie zapracowana jesteś i nie masz czasu tu do nas zaglądać, a każdą wolną chwilę pewnie spędzasz z Córką :) Pozdrowienia dla już tak dużej Julci :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bajbajko przede wszystkim leż, nic nie podnoś, odpoczywaj. Jestem całym sercem i myślami z Tobą. Musi być dobrze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bajbajko 🌼 jak to Ci tam nie pomogą? Na co masz czekać? Aż się wykrwawisz? Odpoczywaj... może to tylko plamienia, które ponoć zdarzają się w ciaży? Oby... Dość już smutnych wieści tutaj mamy :( Madeleine 🌼 jak Twoje samopoczucie? Jak sobie radzisz z tym wszystkim?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Staram się być silna. Przede mną jeszcze operacja i walka o kolejną ciążę. Ale nie jest łatwo. Wciąż odliczam tygodnie ciąży. Dzisiaj dostaliśmy pieniądze z zasiłku pogrzebowego i już zastanawiam się, jaką płytę kupić Kubusiowi. Przeraża mnie to. Powinnam teraz zacząć kompletować wyprawkę, a kupuje znicze, białe róże, zastanawiam się, czy podobają Mu się kwiatki, które posadziłam na Jego grobie. Ostatnio padał deszcz, a ja myślałam, czy Jego trumienka nie przepuszcza wody. Czuję się matką. Martwię się o Niego, kupiłabym Mu wszystko... Tylko że to już ma inny wymiar... W niedzielę zaczęłam strasznie krwawić, leciało ze mnie ciurkiem. I tak zaczęłam wspominać, że ostatnio jak krwawiłam, biegłam od razu na pogotowie. Teraz mogłam tylko patrzeć. Wdzięczna jestem profesorowi, że nie czyścił mnie mechanicznie, ale przeżycia są straszne. Bajbajko, cały czas o Tobie myślę. Mam nadzieję, że to tylko krwawienie miesięczne, malutki krwiaczek. Przeraża mnie, że nikt z tym nic nie robi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Madeleine 🌼 Masz rację, nie tak to powinno wyglądać :( Powinnaś kompetować wyprawkę, a nie wybierać nagrobek czy martwić się trumienką... zastanawiać się jakie kwiatki posadzić na grobie czy jakie znicze kupić... Bo to wszystko naprawdę ma inny już wymiar, ale jest nam potrzebne! Właśnie dlatego, aby się z tym oswoić... bo zaakceptować się nigdy nie będzie dało... Może napiszę o troszkę smutnych rzeczach, ale zawsze podziwiałam moją Babcie, która straciła trójkę dzieci do miesiąca po urodzeniu... jedno po drugim... Potem urodził się mój Tata - dostał na imię Adam, bo przeżył... a potem jeszcze urodził się jego Brat :) Babcia kończy w tym roku 83 lata, do dziś chodzi na cmentarz na "grób dzieci" bo wszystkie leżą w jednym... Zawsze podziwiam ją, jaką silną Kobietą musiała być, że po takiej stracie... a właściwie po trzech takich :( miała jeszcze siły by walczyć! Ja nie wiem, czy byłabym tak silna... Kiedyś dawno, dawno temu pytałam Tate o jego Rodzeństwo... Powiedział, że gdyby Babcia nie straciła trojga swoich dzieci, jego by na świecie nie było... I wtedy ja sobie pomyślałam, że jakby nie było jego, nie było by mnie... Mam wrażenie, że człowiek czasami sobie uświadamia, że tak naprawdę wszystko jest gdzieś tam u góry zapisane... Moja Mama ostatnio powiedziała mi pierwszy raz, że jak miałam dwa latka, była w ciąży... Poroniła! :( Potem długo, długo nie mogła się zdecydować na kolejne dziecko, bo bardzo się bała... 5 lat później dopiero na świecie pojawił się mój Brat... Zawsze dziwiłam się, że między nami jest taka różnica wieku, ale nigdy nie dowiedziałam się tak naprawdę dlaczego... Gdyby wtedy nie poroniła, nie miałabym tego Brata którego mam i którego tak mocno kocham... Madeleine 🌼 czy masz już ustalony termin operacji? Wiadomo już coś na ten temat? Też wydaje mi się, że dobrze, że Profesor pozwolił się Twojemu organizmowi naturalnie oczyścić, mimo iz jak pisałaś przeżycia straszne... Wiadomo, że każda ingerencja mechaniczna niesie jakieś ryzyko... ale silna z Ciebie Kobieta! co nam tu udowodniłaś... ale przede wszystkim uświadomiłaś chyba sobie! Walcz Kochana o swoje szczęście! Ja zawsze będę Ci kibicować, modlić się i trzymać kciuki... Bajbajko 🌼 Ja też mam nadzieję, że będzie wszystko dobrze... Środa już tuż-tuż ;) Daj nam tu koniecznie znać, jak po wizycie :) Krwawisz cały czas czy Ci to krwawienie ustało? Oni naprawdę z tym nic tam nie robią? Mnie też się to w głowie nie mieści !!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Nic nie piszecie Dziewczyny... Madeleine 🌼 jak tam Twoje samopoczucie? Uporałaś się już choć troszkę z bólem straty? Zaczęłaś normalnie funkcjonować czy to wciaż żywe wspomnienia? Bajbajko 🌼 też nic nie napisałaś po wizycie... Mam nadzieję, że wszystko okazało się być w porządku! Będę tutaj zaglądać, bo się troszkę martwię...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nadal jestem zawieszona w próżni - niby w ciąży jestem, ale chyba już niedługo:( nie ma serduszka, w czw sie wszystko okaże, albo będzie serce albo łyżeczkowanie:( cały czas plamię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zaglądam tu codziennie. Nie piszę, bo u mnie gorszy okres. Cały czas płaczę... Nie wiem, czy to wina pogody, coraz więcej kobiet w ciąży na ulicach. Nie dostałam jeszcze okresu. Za tydzień będę miała wyznaczony termin operacji. Ale do tego potrzebna jest miesiączka, żeby wszystko zaplanować. Boję się, że dzieje się coś złego, że nigdy nie będę mogła mieć dzieci. Za dwa tygodnie wracam do pracy i też się boję - szeptów za plecami, spojrzeń, pytań dzieci... Nie mam, o czym pisać, bo ile można o bólu i żalu. Nie jest łatwo wrócić do rzeczywistości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam, Coś ostatnio nie mam spania :( dlatego jestem tu o takiej porze ;) Bajbajko 🌼 zaglądałam tutaj dzisiaj w oczekiwaniu na dobre wieści... Mam nadzieję, że ich brak wcale nie oznacza złych... wciąż trzymam kciuki za serduszko Niech bije mocno dla Ciebie! Madeleine 🌼 Nie wiem dlaczego, ale jakoś wydawało mi się, że już wróciłaś do pracy... ale to może i lepiej, że sobie w domku dochodzisz do siebie... powoli, powolutku... chociaż z drugiej strony... nie lepiej byłoby Ci zająć myśli pracą? Ja bym chyba w pracę uciekła... no, ale to zależy czy w pracy wiedzą? Bo pewnie kadra wie... kiedyś pisałaś, że boisz się im o ciąży powiedzie :( ale jak zaczęłaś jeździć po szpitalach to pewnie już musiałaś... Jak zareagowali? Wiedzą już co się stało? Myślę, że jaka by ta kadra nie była to zrozumiała... A dzieci? Chyba nie muszą wiedzieć, dlaczego Cię tak długo nie ma? Domyślam się, że żeby poddać się zabiegowi, cykle muszą być w miarę wyregulowane... czego Ci życzę, jak najszybciej! I nie martw się operacją - na pewno się powiedzie... wkońcu będziesz od początku pod opieką dobrych specjalistów :) i niedługo znów będziesz mogła się postarać o swoje małe wielkie szczęście :* Ja uwielbiam maj - z wiadomych względów, bo sama się w maju urodziłam ;) - ale nie tylko dlatego, zawsze napełniał mnie optymizmem... Wiem, że dla Ciebie to nie będzie łatwy czas, ale mam nadzieję, że obejdzie się z Tobą łaskawie... a kobiet w ciąży coraz więcej, ale wcale nie więcej niż rok temu, czy niż w przyszłym roku będzie ;) po prostu teraz bardziej zwracasz na nie uwagę... trzymaj się tam dzielnie i pisz do nas... i o smutkach, i o drobnych radościach, o wszystkim o czym tylko będziesz chciała :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W pracy wiedzą od dawna. Na początku byłam na zwolnieniu - ciąża zagrożona. I tak się wszyscy dowiedzieli. Dzieci też się domyślały, a że było dobrze, nikt nie zaprzeczał, potwierdzali. Także wracam za tydzień. Byłam na 8 tygodniowym macierzyńskim. Na początku mnie to przerażało, też chciałam uciec w pracę. Ale nie mogłam skrócić urlopu - tyle trwa połóg, a ja normalnie urodziłam dziecko. Teraz się "cieszę", że zostałam, bo plamiłam jeszcze do początku maja. Po drodze miałam bardzo duże krwawienia, tak z nienacka. Gdyby to spotkało mnie w pracy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Widzę Madeleine, że i Ty spać nie możesz :( Ja zasnęłam coś koło 2:30, a nie śpię od 6:30, kiedy to pomogłam wyprawić się Mężowi do pracy... Nie wiem czemu tak ostatnio spać nie mogę :( nawet nie czuję się jakoś bardzo zmęczona :( Madeleine 🌼 nie wiedziałam o tych przysługujących 8 tyg. macierzyńskiego, ale człowiek codziennie dowiaduje się czegoś nowego... Jak widać po to On jest, by organizm człowieka mógł dojść do siebie - co sama zauważyłaś na swoim przykładzie plamiąc mniej lub bardziej, baaa nawet krwawiąc jeszcze do niedawna... Domyślam się, że nie będzie Ci teraz łatwo wrócić do rzeczywistości... do pracy... do kadry... do dzieci... ale zobaczysz, że po tych 8 tygodniach radzenia sobie samej z bólem, na pewno Ci to dobrze zrobi ;) Ja wierzę, że nikt nie będzie Cię specjalnie "męczył" pytaniami typu "co się stało?" Może ja będę troszkę wścibska, ale zapytam jak przeżywał to Twój Mąż? Bo oni to bardzo różnie przechodzą... Ja mojemu, jak powiedziałam o ciąży po zrobionym teście, to od razu uczuliłam, by nic nikomu nie mówił, bo różne smutne rzeczy mogą się wydarzyć :( Zły był na mnie, że mówię o tym z takim stoickim spokojem, bo jakby się cokolwiek zlego działo, On by to i tak przeżywał... Ja zresztą też, ale była to jakaś forma zmniejszenia w razie co właśnie potencjalnego bólu utraty ciąży (i nie ważne na jakim jej etapie...)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dużo osób nie wie o prawach, jakie przysługują po śmierci dziecka w ciąży, nawet wczesnej. Urlop macierzyński, rejestracja urodzenia dziecka, możliwość pochówku, zasiłek pogrzebowy, dla ubezpieczonych np w PZU normalne jak za urodzenie dziecka pieniążki. Ja miałam szczęście, że trafiłam na dobrych ludzi i miałam w sobie dość samozaparcia by walczyć o godne pożegnanie mojego Synka. I z tym jest mi łatwiej. Boję się pytań dzieci, bo niestety niektóre nie mają poczucia delikatności, wrażliwości. Boję się wrednych spojrzeń jednej z "koleżanek" z pracy, z którą mam konflikt i która kiedyś powiedziała mi: "Mam nadzieję, że w życiu będziesz cierpieć". Reakcja mojego męża? Ja jemu też na początku mówiłam, żeby na razie wiadomość o ciąży zachował dla siebie. Ale on się tak bardzo cieszył, że mówił każdemu. Nie pamiętam nawet jego pierwszej reakcji ani kolejnych 3 dni - ja po prostu byłam w strasznym szoku. Widziałam, że się o mnie bardzo martwił i chyba trochę bał się być przy mnie sam na sam. Płakałam, krzyczałam, zanosiłam się szlochem - naprawdę niczego nigdy w życiu nie przeżyłam tak, jak śmierci Kubusia. Potem, gdy wróciłam do domu, gdy wszystko ucichło (pogrzeb, telefony), oddaliliśmy się od siebie. Miałam do niego żal, że mało go to obeszło, że już zapomniał. Teraz wiem, że reagował inaczej - uciekał w pracę, obowiązki, spotkania ze znajomymi. Ostatnio dowiedziałam się, że ponad połowa małżeństw rozpada się po poronieniu. My chyba daliśmy radę. Pomogły rozmowy. Wiem, że on bardzo pragnął dziecka. Byłby fantastycznym ojcem. Wczoraj kupiliśmy samochód. M. zwracał uwagę na bagażnik, dużo miejsca z tyłu, żebym mogła spokojnie jeździć z dzieckiem. Będziemy razem walczyć o kolejne Maleństwo. Musimy... Gorzej jest z rodziną mojego męża. Powstały konflikty. Czasami mam wrażenie, że jak nie jestem już w ciąży, to nie jestem im do niczego potrzebna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Poroniłam:( wczoraj miałam zabieg, nie ma już mojej Kruszynki:( śniło mi się przed zabiegiem,że to był chłopiec...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka sobie jedna co podczytuje
czytam sobie czasami różne topiki i patrzę czasami i na wasz. To takie przerażające, ze ze szczęsliwych młodych mężatek stałyście się tak doświadczone przez los. Nie jedna, ale kilka z was na problem z ciążą. Jedni wpadaa z głupoty, a ci co chcą mają teraz takie porblemy. Dawniej nielicnzi nie mieli dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bajbajko - gdybyś chciała porozmawiać, gdybyś potrzebowała wsparcia - jestem. Uwierz, że dokładnie wiem, co czujesz. Mogę to napisać, bo przeżyłam to samo. Nie zamykaj się w sobie, nie zamykaj się na ludzi. Będzie bolało, będzie strasznie bolało. Długo, całe życie. Ale z bólem można żyć. Można, choć nic już nie jest takie samo. To był Synek - matka to wie. Ja też od początku czułam, że będzie chłopiec. Nie wiem, czy wiesz, że możesz nadać Dziecku imię, możesz Je pochować. To pomaga, bardzo pomaga to wszystko przetrwać. Bajbajko jest też forum: http://poronienie.pl/forum/. Można się wygadać, spotkać osoby, które przeżyły tę tragedię. Boże kochany, siedzę i płaczę, że Ciebie to spotkało. Matki nie powinny tego przeżywać. Nikt, naprawdę nikt nie pojmie, jaki to jest ból, jaka rozpacz, jeśli tego nie przeżył. taka sobie jedna co podczytuje - moja mama mi kiedyś powiedziała, że jeśli ktoś uważa, że jest życie bez bólu, to się myli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bajbajko 🌼 tak strasznie mi przykro, że nie wiem co napisać :( :( :( Nie takich wieści się spodziewałam... Bądź silna, nie poddawaj się i walcz dalej! Tak, to na pewno był Synek... Ja też uważam, że Matka to czuje! Ja również to czułam od samego początku... Ja wiem, że nie przeżyłam tego co Wy :( bo ciąże utrzymałam... ale uwierzcie mi, że domyślam się co przeżywacie... Pamiętam, jak ja drżałam za każdym razem idąc do ubikacji, czy właśnie nie zaczęłam plamić lub krwawić... Pamiętam, jak drżałam przed każdą wizytą, czy jest zarodek, czy jest w dobrym miejscu, czy bije już serduszko... i czy wciąż bije... Nie wyobrażam sobie jednak co ja bym zrobiła w momencie, kiedy bym jednak tą ciąże straciła - wydaje mi się, że bez pomocy psychologa na pewno by się nie obeszło :( wbrew pozorm jestem strasznie słaba psychicznie... Wiem, jak szybko i łatwo mogę się załamać, gdy tracę sens życia... wiem, bo już kiedyś przez to przechodziłam... i nie mam tu na myśli ciąży, tylko innych aspektów życia :( i wiem, jak długo to trwa, zanim człowiek wychodzi na prostą - u mnie trwało to ponad rok, a potem następny rok lęku przed tym, żeby się to nie powtórzyło... Ja zaczynam jutro 37 tydzień ciąży, więc został mi miesiąc do porodu... Już nie mam takich wielkich obaw, że urodzę za wcześnie, mimo, że bardzo chciałabym doczekać terminu, bo wiem że nawet jakby Mały miał się urodzić - będzie bezpieczny w rękach lekarzy... Teraz boję się o jego zdrowie... a modlę się o nie codziennie! I Was też o modlitwę proszę... Wiem, że przez to co przeszłyście, też mnie rozumiecie, bo nie ma Matki, która nie martwiłaby się o swoje Dziecko już od chwili poczęcia... Czasami wydaje mi się czytając forum, że ja swój limit szczęścia już wyczerpałam... i coś będzie jednak nie tak :( Tak bardzo się boję... Madeleine 🌼 o Tobie też dość często myślę... Jesteś napradę dzielną Kobietą! ale dziś nie mam też sił, by pisać coś więcej... Niedługo mam nadzieję znów coś skrobnę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie dziewczyny:) Przepraszam was bardzo ze tak długo nie pisałam ale...najpierw jakoś ciężko było mi napisać cokolwiek po tragedii jaka spotkała Madeline...po prostu wchodziłam na forum u góry czytałam pierwszą linijkę postu Madeline i już tak się zamyślałam ze nie mogłam pisać...rany czemu to wszystko jest takie niesprawiedliwe:( nie pojmuję tego:( tyle dzieci rodzi się bo ktoś sobie wpadł inii oddają dziecko lub je porzucają:( a ktoś kto tak mocno pragnie maleństwa nie może go mieć lub je traci...:( Madeline podziwiam Cię że dajesz radę to wszystko znieść...ech i jeszcze teraz powrót do pracy..musisz być bardzo silna:( pocieszę Cię tym że do wakacji już nie długo i za niedługo już nie będziesz musiała tego znosić...trzymam kciuki za operację i życzę Ci żeby udało wam się wystarać o maleństwo:) trzymam za was kciuki i wierzę że wam się uda:) Bajbajko aż ciężko uwierzyć w to co piszesz...bardzo Ci współczuję:( mam nadzieję że i Tobie wkrótce się uda:) tylko nie poddawajcie się:) Tank naprawdę dziewczyny to nie będę pisać że wiem co czujecie...nie wiem i nie chciałabym nigdy się tego dowiedzieć:(jak sobie teraz tak czasem pomyślę o was o tym co was spotkało i pomyślę że mogłabym nie mieć Julki to łzy same napływają do oczu:( Vivieen ech jak ten czas leci:) piszesz że zaczynasz ostatni miesiąc:) wspaniale kochana:) mam nadzieję że wyprawka już skompletowana i teczka do szpitala spakowana:) bo wiesz teraz to już nie znasz dnia ani godziny;) bardzo się boisz porodu? nie bój się o maleństwo głowa do góry teraz jest już duże i silne i tak naprawdę niewiele mu grozi a poza tym to podczas porodu będziesz otoczona ludźmi którzy w razie czego będą wiedzieć co robić:) tak że nie martw się na zapas i ciesz ostatnimi chwilami tego stanu:) wiem sama po sobie że potem trochę brakuje brzuszka:) Viveen proszę śpij teraz jak najwięcej bo potem tego snu naprawdę strasznie brakuje:( tak że wiem że to trudne ale postaraj się wysypiać porządnie:) heh szkoda że nie da się wyspać na przyszłość:) ale może maleństwo okaże się łaskawe dla mamy i będzie dawało się w miarę wyspać:) a właśnie macie już wybrane imię dla małego? Co do mnie to nic ciekawego się nie dzieje...Julkę miałam chorą ostatnio:( najpierw miała zapalenie oskrzeli a za tydzień grypę żołądkowa:( wyglądała strasznie marnie nie jadła nic przez dwa dni tak bardzo się bałam żeby się nie odwodniła..może tym bardziej że mój brat gdy miał właśnie rok to trafił do szpitala już w śpiączce bo było odwodniony i o mało co nie zmarł:( ale una całe szczęście u nas obyło się bez szpitala choć Jula miała już kroplówkę w saszetkach do picia przez te dni...a poza tym to młyn w pracy i tyle..wciąż mało czasu na wszystko...tak czasem sobie myślę że to za dużo na mnie i chwiałabym pracować tylko na pół etatu...no ale może od września będę już narzekać na nadmiar czasu wolnego..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie dziewczyny:) Przepraszam was bardzo ze tak długo nie pisałam ale...najpierw jakoś ciężko było mi napisać cokolwiek po tragedii jaka spotkała Madeline...po prostu wchodziłam na forum u góry czytałam pierwszą linijkę postu Madeline i już tak się zamyślałam ze nie mogłam pisać...rany czemu to wszystko jest takie niesprawiedliwe:( nie pojmuję tego:( tyle dzieci rodzi się bo ktoś sobie wpadł inii oddają dziecko lub je porzucają:( a ktoś kto tak mocno pragnie maleństwa nie może go mieć lub je traci...:( Madeline podziwiam Cię że dajesz radę to wszystko znieść...ech i jeszcze teraz powrót do pracy..musisz być bardzo silna:( pocieszę Cię tym że do wakacji już nie długo i za niedługo już nie będziesz musiała tego znosić...trzymam kciuki za operację i życzę Ci żeby udało wam się wystarać o maleństwo:) trzymam za was kciuki i wierzę że wam się uda:) Bajbajko aż ciężko uwierzyć w to co piszesz...bardzo Ci współczuję:( mam nadzieję że i Tobie wkrótce się uda:) tylko nie poddawajcie się:) Tank naprawdę dziewczyny to nie będę pisać że wiem co czujecie...nie wiem i nie chciałabym nigdy się tego dowiedzieć:(jak sobie teraz tak czasem pomyślę o was o tym co was spotkało i pomyślę że mogłabym nie mieć Julki to łzy same napływają do oczu:( Vivieen ech jak ten czas leci:) piszesz że zaczynasz ostatni miesiąc:) wspaniale kochana:) mam nadzieję że wyprawka już skompletowana i teczka do szpitala spakowana:) bo wiesz teraz to już nie znasz dnia ani godziny;) bardzo się boisz porodu? nie bój się o maleństwo głowa do góry teraz jest już duże i silne i tak naprawdę niewiele mu grozi a poza tym to podczas porodu będziesz otoczona ludźmi którzy w razie czego będą wiedzieć co robić:) tak że nie martw się na zapas i ciesz ostatnimi chwilami tego stanu:) wiem sama po sobie że potem trochę brakuje brzuszka:) Viveen proszę śpij teraz jak najwięcej bo potem tego snu naprawdę strasznie brakuje:( tak że wiem że to trudne ale postaraj się wysypiać porządnie:) heh szkoda że nie da się wyspać na przyszłość:) ale może maleństwo okaże się łaskawe dla mamy i będzie dawało się w miarę wyspać:) a właśnie macie już wybrane imię dla małego? Co do mnie to nic ciekawego się nie dzieje...Julkę miałam chorą ostatnio:( najpierw miała zapalenie oskrzeli a za tydzień grypę żołądkowa:( wyglądała strasznie marnie nie jadła nic przez dwa dni tak bardzo się bałam żeby się nie odwodniła..może tym bardziej że mój brat gdy miał właśnie rok to trafił do szpitala już w śpiączce bo było odwodniony i o mało co nie zmarł:( ale una całe szczęście u nas obyło się bez szpitala choć Jula miała już kroplówkę w saszetkach do picia przez te dni...a poza tym to młyn w pracy i tyle..wciąż mało czasu na wszystko...tak czasem sobie myślę że to za dużo na mnie i chwiałabym pracować tylko na pół etatu...no ale może od września będę już narzekać na nadmiar czasu wolnego..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
o kurcze zdublowało pewno przez to że mnie tu tyle nie było;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie jestem silna. Dzisiaj rozmawiałam o moim powrocie do pracy i zranił mnie ton głosu pewnej osoby. Czuję, że mój powrót jest nie na rękę. Ktoś mnie zastępuje, a ja wracam. A potem znowu trzydniowe L4 na operację. I się popłakałam. Nie miałam ochoty wstać z łóżka. Potem dowiedziałam się, że widocznie o siebie nie dbałam, bo normalne kobiety nie tracą dzieci. Cały dzień przeryczany. Znowu spadam na same dno. Operacja przełożona na termin bliżej nieokreślony kiedy - nie dostałam jeszcze miesiączki. Pewnie będę musiała ją wywoływać tabletkami anty. I znowu problem, bo nie mam żadnego opakowania w domu (potrzebne mi 9), a do żadnego ginekologa z mojego miasta nie pójdę, więc pewnie będę musiała jechać 100 km po receptę... Czasami się zastanawiam, kiedy mój przydział nieszczęść i pecha się wyczerpie?...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niech to nie zabrzmi złośliwie, ale Bajbajko ciesz się, że miałaś gdzie wracać. Ja do jednej nie miałam już po co, w drugiej też długo nie zabawię zapewne. Tyle się słyszy o trudnościach, jakie mają młode matki z powrotem do pracy. Wierzę, tylko dziecka mi brak...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kochana,nie odebrałam tego złośliwie:) ja chciałam wrócić do pracy,kota w domu dostawałam:( chyba źle zrobiłam,że na taki okres wzięłam to chorobowe, w domu dostawałam na głowę, miałam za dużo czasu na myślenie:( Strasznie mi przykro,że u Ciebie jest taka sytuacja. Ja sama nie wiem, czy moje szefostwo sie cieszy z mojego powrotu, to co przez tydzień mojej nieobecności nawygadywała moja szefowa, to głowa mała - ludzie mogli podziękować mi, za to,że muszą pracować za mnie, bo to moja wina, to mój prezent ode mnie dla nich, itd,itp:( A źle mi beż mojego Okruszka:( Musimy być silne, Kochana:***

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja nie umiem być już silna. Ciosy przychodzą ze stron, z których się nawet nie spodziewałam. Nie dałabym rady od razu w pracy, ja musiałam to strawić. Najgorsze przeżyć w domu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny nie wiem co wam napisać:( Madeline w głowie mi się nie mieści że masz taką sytuację w pracy...po prostu aż ciężko w to uwierzyć:( Bajbajko dobrze że choć ucieczka w pracę Ci pomaga..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×