Czy osoby mające ślub kościelny, a będące po rozwodzie cywilnym

nie mają poczucia że grzeszą?

więc co mają przegrywać życie bo ktoś kiedyś doszedł do wniosku, że w kościele nie ma rozwodów :O Co ciekawe o ile dobrze kojarzę w biblii jest w rmach praw wspomniany rozwód :D

nie mam takiego poczucia. pewnie dlatego że po rozwodzie zrezygnowałam z wiary.

Tak jak powyższe!

Jestem w takiej sytuacji i chodze do Kosciola a raczej na msze. Co roku spotykam sie z taka sytuacja, ze na koledzie jak przychodzi ksiadz to najpierw jest zachwycony moja rodzina (mamy ponadprzecietna liczbe dzieci) a po zagladnieciu do kart, mina mu zrzednie, zmienia swoje zachowanie (co roku przychodzi inny). Zapraszalem ksiedza na rozmowe (bo mnie pouczal a nie podawal argumentow) ale nie przyszedl. Z tej strony czuje sie zupelnie opuszczony chociaz o pomoc nie zabiegam. Nie uwazam ze nalezy sie obrazac ale droga wiary jest o wiele trudniejsza zwlaszcza ze interesuje sie teologia i mam swoje poglady na tematy Pisma Sw. Kwestia grzechu zaczyna sie od swiadomosci grzechu. Grzech jest wtedy kiedy jest grzechem dla nas (my jestesmy swiatynia) a druga kwestia to wplyw na innych (przyklad, krzywda). Pozostaje jeszcze kwestia sakramentow (kroych nie mozesz przyjmowac), ktore dla wierzacych sa bardzo wazne. Musisz wypracowac sobie swoj wlasny kontakt, dojsc do tego inaczej. Na poczatku jest trudno a potem sie przyzwyczajasz. W tym momencie Kosciol jest instytucja, nie jest dla ludzi ale nie jest moim zadaniem ani problemem oceniac to i wyciagac z tego wnioski. Natomiast najgorsza rzecza jest obrazanie sie i zaprzestanie rozwoju wewnetrzego np. modlitwy.