Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Annuszja Gangrena

Kafeteryjny Klub Plotkarek

Polecane posty

Gość Luśka z W..
Ach, więc to pewnie dlatego koniec świata na razie byłby Ci nie na rękę, bo postanowiłeś nie rzucać zaproszeń na wiatr ;-) Z tego, co pamiętam kaczka wystarcza dla czterech osób, więc wystarczy, że wystosujesz jeszcze jedno zaproszenie i mamy komplet :) Po drugie zaś, ciekawe z kim pomyliłeś mnie tym razem ;-) bo skrzynkę sprawdziłam i od Ciebie nic w niej nie znalazłam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość be 52
dziekuje za zaproszenie, choc z ta kaczka bedzie jak z tym kogutem, wiec moze jednak zdradzisz tajniki procesu maceracji? ale ten losos wyglada i pachnie jak prawdziy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość be 52
i jeszcze chcialaby powiedziec, ze ja nie jadam wedliny wcale.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nota księgowa nr 2/2009
I co ja na to poradzę, Luśka? Odpowiedź wysłałem z rana.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nota księgowa nr 2/2009
No tak, Ovca, Ciebie matka-natura wyposażyła w mechanizm pozwalający na trawienie celulozy. Stąd widać upodobanie do jedzenie zielska.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nota księgowa nr 2/2009
Ovca, dobra kobieto? Ty smakowałaś kiedykolwiek łososia wyjętego prosto z wędzarni? A wcześniej odpowiednio zapuszczonego w macerunek? łepetynę daję pod topór, że nie jadłaś. Więc po prostu nie wiesz, co mówisz. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nota księgowa nr 2/2009
Jak nie, to nie. Mam dość amatorów na moją kaczuszkę. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Luśka z W..
Ja jadłam świeżego łososia, upieczonego. I niczego u nie brakowało, wiec wędzenie wcale nie musi być tą optymalną obróbką

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Luśka z W..
Właściwie nie tylko nie brakowało, ale wręcz był bardzo smaczny :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość be 52
a owszem jadlam, jak najbardziej. i ten taki jest :) i jeszcze przywozil tez pawnian wegorza uwedzonego. ma tam swoje zrodlo jakies tajne w postaci kontrahenta. a pieczony losos tez jest pyszny, lusia ma racje. ja przeciez nie odmawiam kaczuszki, tylko wyrazam drobne watpliwosci, co jest zwazyszy na wszystko, chyba jednak uzasadnione. nie, luska?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nota księgowa nr 2/2009
Droga moja Luśka. Łosoś, ale wyłącznie dziki, nie ze sztucznej hodowli, jest niezwykle wdzięcznym tematem kulinarnym. Można go przyrządzać na wiele różnych sposobów. Jak będziesz grzeczna, to oprócz kaczki upiekę Ci łososia na przegryzkę. :) I dam popróbować wędzonego, żebyś miała pojęcie, o czym idzie rzecz. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nota księgowa nr 2/2009
Śmiem słusznie domniemywać, Ovca, że nie masz zielonego pojęcia, jak potrafi smakować dobrze uwędzony długi. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nota księgowa nr 2/2009
Brakuje Ci wiary, Ovca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nota księgowa nr 2/2009
Co do węgorza, mogę się zdradzić z pewnym sposobikiem. :) Wiesza się długiego za ryja na porządnym gwoździ. Nacina bardzo ostrym nożykiem skórę poniżej głowy. Następnie przy pomocy kombinerek zdziera się z niego skórę aż poniżej odbytu. Następnie się go ostrożnie wyflacza. Zaszywa dokładnie dwa małe otworki w skórze i zaciąga się nią nazad. Następnie zdejmuje się rybę z haka i wkłada na dobę do specjalnie spreparowanego macerunku. A po wyjęciu z niego suszy się przez kilka godzin. Następnie wędzi na wiśni a pod koniec dodaje jałowca, żeby długi dostał niezwykle aromatycznego smaku i zapachu. Tak spreparowany węgorz smakuje doskonale, zarówno na ciepło, jaki na zimno. :-) Kiedy stężeje (na zimno), w dolej partii trzewi pojawia się doskonała, przesycająca mięso galaretka. To skutek nierozpłatywania skóry.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość be 52
a wlasnie ze wiem jak smakuje. i to bardzo dobrze. pani lodzia (no, co poradze ;)) z panem marcinem na wakacjach wedzili w slowinskim parku narodowym. to znaczy ja na wakacjach a onin tamtejsi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Luśka z W..
Ovca, ja poznałam tutaj koleżanki Noty, które miały przyjemność być poczęstowane dziełem miłego kolegi w postaci np. szczawiówki. Co więcej, wyszły z całego zdarzenia cało, więc kto wie, a nuż nam się z tą kaczką uda ;-) Noto, świeży wędzony łosoś budzi we mnie pewną dozę ciekawości, gdyż wiele lat temu byłam usilnie namawiana do jedzenia kanapek z inną jego formą, czyli wędzony dostępny na rynku przemysłu spożywczego. Ciekawe, czy to jakaś różnica. Moja mama często przyrządza węgorza

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość be 52
a wiesz co... po tym opisie to mi sie chyba odechcialo....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nota księgowa nr 2/2009
Dla turystów i wycieczkowiczów wędzili? Najpewniej tak. :-) Ovca, ta wędzona ryba miała tyle wspólnego z porządnie uwędzoną rybą, co wrzątek z tatrzańskiego schroniska z prawdziwym wrzątkiem. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nota księgowa nr 2/2009
Jestem to sobie w stanie wyobrazić. Typowo babski odruch. Zwykła hipokryzja, Ovca. Jeść węgorzyka to i owszem, ale go zamordować i sprawić, to już nie koniecznie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość be 52
roznica lusiu jest w istocie kolosalna. ale powiedz mi co to jest szczwiowka, bo nie mam pojecia? zupa, nalewka?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Luśka z W..
Ciekawe, czy w restauracjach też mają takie wyszukane metody preparowania ryb

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość be 52
dla siebie wedzili, my przy okazji zalapywalismy sie. a ty nie masz monopolu na wszechwiedze wędzarniczą rysiu. przyjmuj to po mesku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nota księgowa nr 2/2009
:-) Stwierdzam autorytatywnie, że żaden garmaż, żadna produkująca "wędzoną rybę" firma na użytek ogólny, nie jest w stanie nawet zbliżyć się jakością do produktów własnego wyrobu. :-) Zarówno wędliniarskich jak i rybnych. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nota księgowa nr 2/2009
W restauracjach? Obywatelka chyba raczy żartować...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość be 52
co jest szczawiowka? domagam sie odpowiedzi!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nota księgowa nr 2/2009
:-) Monopolu nie posiadam i nie chcę go mieć, bo i po co? Jedynie stwierdzam, że opanowałem nieźle warsztat, studiując sztukę wędzarniczą, zarówno pod kątem teoretycznym, jak i w praktyce. Cóś na ten temat wiem i potrafię. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Luśka z W..
Ovca, szczawiówka tojak sama nazwa wskazuje, zupa na bazie szczawiu, czyli chyba jednego z najtańszych zielsk trawiastych ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość be 52
ale to normalni ludzie byli a nie zaklad zaden. cos ty sie tak zakrecil?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość be 52
a! to ja nie lubie takiej zupy. powiedz mi jeszcze z jajkiem byla. bo mnie taka trauma z dziecisntwa przesladuje :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość be 52
wiecie co? ide kupic cos do jedzenia. to przez Was! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×