Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Jack Burns

Kto z Was Żyje bez seksu i dlaczego cz.2 kontynuacja

Polecane posty

Gość nowa 123
Do Karolka! W pewien sposób satysfakcjonuje mnie Twoja odpowiedz i opisanie tego męskiego punktu widzenia bardzo dosadnie. Ja oczywiście ciągle widzę winę w sobie, zarzucam sobie rózne rzeczy (trzeba byc krytycznym w stosunku do siebie), ale z drugiej strony ciągle gdzieś we mnie siedzi, że to nie moja wina, tylko jego. To co napisał Karolek jest godne uwagi. Normalny mężczyzna potrzebuje seksu(potrzeba fizjologiczna) i jeśli ma zonę to z nią realizuje się w tej kwestii(co nie przeszkadza mu oczywiście pożądać inne kobiety - również zdrowy objaw). Wyjątkiem może być sytuacja, jeśli zona stała się w jakiś sposób odrzucająca, ale są to skrajne przypadki. Czyli wychodzi na to,że jednak jemu przestało w piecu chajcować. Myślę, że jest część mężczyzn jak już wcześniej pisałam, kórzy nie nadają się długoletnich związków, wieczni łowcy. Oczywiście, wina jest również po mojej stronie, ale myślę, że głownie to on jest przyczyną tej niekomfortowej sytuacji. O kochance nigdy nie powiem na 100%, że nie ma, ale na 99% nie ma obecnie (nie wiem co było kiedyś). To tyle. Wielokrotnie przekonałam się, na przykładzie znajomych, że małżeństwa nawet po wielu latach funkcjonują dobrze w tej sferze. One są normalnymi, przeciętnymi kobietami, pożądanymi przez męża. Bardzo proste. Nieraz myśłałam, że może gdybym była inna, młodsza, atrakcyjniejsza itd to byłoby inaczej. To bzdura. Ożenił się ze mną z własnej woli, przez te lata napewno się zmieniłam, ale nie do tego stopnia, zeby mnie odrzucać. Myślę, że gdyby był z kimś innym, sytuacja byłaby podobna. Wyżaliłam się, ulżyło mi. I jeszcze jedno. Nie robię nic w tym kierunku, niech sam zrobi pierwszy ruch (ale jemu najprawdopodobniej jest dobrze). Beem! fajnie, że coś się ruszyło. Jak już pisałam wcześniej jak zaczęłam buszować po innych forach, to oczywiście samopoczucie lepsze: jest cholernie duzo przypadków tego typu. Poza tym skrajne przypadki, jak białe małżęństwa od wielu lat. Cholerna plaga. może faktycznie zbyt duzo jest propagandy seksualnej, a efekt odwrotny. Pisz jak tam terapia, trzymam kciuki, że Wam się udało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość karoolek.......
propagandy powiadasz - no tak, ale wtedy maz by chciał raczej sexu wyuzdanego - takiego jak na pornolach , a tu jest inaczej - oni nie mają ochoty na sex. To tak jak z wychodzeniem z domu , jedni muszą cale zycie gdzies wyjsc , chocnby na spacer , a inni siedza w domu i trzymają flaszke piwa i pilot w rece i tak codzien ! i im dobrze ! i sie mocno zdziwia jak sie im powie, jak ty zyjesz ?? !! odpowie taki , normalnie ! o co ci chodzi siedze grzecznie w domu - jedno piwo pije godzine i ogladam film i ta swą normalnoscia chca zarazic partnera ,. podczas gdy wszyscy wiedza jak wygladac powinna normalnosc - tu jest tak samo ! nie trzba sie kochac z zoną czy z mezem codzien , ale mozna ! mozna raz na tydzien , miesiac ... ale codziennie trzeba przytulic poglaskac dotknac .... Dziwne ze ludzie co mają psy to te psy czy koty maja sie lepiej niz nie jedna zona maz ! a oni dalej poblemu nie widzą .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No i ja wstępuję w Wasze \"skromne\" szeregi... czytałam już poprzednie forum i oczywiście razem z Wami przeniosłam się na tą część śledząc zarówno kolejne wypowiedzi... U mnie sytuacja jest tak samo \"dziwina\" jak u Was u każdego z osobna. Parę lat temu związałam się z moim obecnym partnerem i na początku miłość fizyczna była fantastyczna i częsta bo i nawet 9 razy dziennie,potem oczywiście rzadziej,ale nie mniej niż parę razy w tygodniu.... po 1,5roku związku seks zaczął być dość sporadyczny... raz na tydzień lub czasem i rzadziej. Jak się potem okazało był to początek końca związku... w końcu się rozstaliśmy. Przez kolejne 1,5roku nie mieliśmy zbytnio kontaktu prócz kłótnie - które się zdarzały jednak po pół roku kontakt (jak mi się zdawało) się urwał w 100%. On miał inna, ja miałam innego. W moim związku nie wyszło więc zostałam singlem.. Pewnego dnia odzywa się On i prosi o spotkanie.. Ok,spotkaliśmy się,pogadaliśmy, wróciliśmy do siebie.. No i problem od samego początku związku jest taki sam.. seks sporadyczny od samego początku - raz na tydzień,z czasem raz na dwa tygodnie,... raz na trzy tygodnie... pięć tygodni... w tej chwili będzie 2,5 miesiąca jak żyję w totalnym celibacie... były już rozmowy \"Dlaczego..\" i \"Co się dzieje..\" na każde zadane pytanie uzyskiwałam odpowiedź \"Nie wiem...\" no właśnie i ja też nie wiem... niedawno zadałam Jemu pytanie \"Czy mi ufa w 100%\" odpowiedział \"Tak\" ... znów minął jakiś czas i wyraziłam w smsie swoje uczucia (ponieważ wszelkie rozmowy kończyły się nie tak jak oczekiwałabym) napisałam mu wtedy prosto,co mnie boli... i to,że jestem młoda... i napisałam również aby wierności w takiej sytuacji ode mnie nie oczekiwał... Między mną a moim partnerem jest spora różnica wieku (ponad 10lat) ... rozumiem,że jego Libido mogło spaść... jednak wiem,że On będąc z poprzednią partnerką potrafił kochać się z nią nawet dwa razy w ciągu nocy... kilka razy w tygodniu, a teraz co ?? Nagle mu się odmieniło tak?? Co raz częściej myślę o jakimś \"przyjacielu\" ... by zaspokoić swoje potrzeby, a w moim wieku są one dość duże. Czytając topic doszłam do wniosku,że mój problem to jeden z wielu i bardzo się pokrywa z poprzednimi... jednak jest to ciężkie zarówno do zrozumienia jak i do wytrzymania....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj Kleosia! Wybacz, że teraz napiszę tylko parę słów, ale jestem w pracy ;) \"Jest to ciężkie do zrozumienia i wytrzymania\"- zgadzam się z Tobą w pełni. Wystawia to naszą lojalność na dużą próbę- szkoda, ze nasi partnerzy chyba to bagatelizują... Przyjaciel czy przyjaciółka to kusząca myśl- może rozwiązać problem seksu- ale może też przysporzyć wielu innych, często bardzo poważnych problemów... pozdrawiam wszystkich!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cza-czarownica
jak milo was widziec, pozdrawiam wszystkich. beem-uwazaj, ja tez kiedys weszlam w etap czytania publikacji naukowych na temat zycia bez seksu w roznych zwiazkach. moze sie to skonczyc tym, ze zostaniesz "pustym" ekspertem i nie bedziesz wiedziala w ktora strone isc z tym naukowym bagazem. spojrzysz na meza madrym wzrokiem i spytasz sie samej siebie ; a ten co tu robi? krotko mowiec, nic tym nie rozwiazesz a mozesz popasc w jakies eksper(a)ckie fantazje-nikomu nie potrzebne. moja kolezanka smiala sie ze mnie, ze za chwiele sama zaczne pisac i publikowac... a to nie o to chodzi. chodzi o to, zeby zanlezc w sobie odwage i sie na cos zdecydowac. czego wlasnie ja i wiele piszacych tu osob nie potrafi zrobic. terapia moze byc wlasnie jedna z takich decyzji. ja tego nie probowalam, nie mam kompletnie "lacznosci "z moim mezem. ale, sama,owszem , w tzw. kiepskim okresie bylam na kilku "seansach". pomoglo mi to , ale na krotko i nie zdazylam ,ha, ha, ha podjac zadnej decyzji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość clyde22
Przyjaciółka (przyjaciel) fajna sprawa, ale serce nie sługa... ;( W sumie w swej połowie akceptuję wszystko, jest naprawdę ok. Nie chcę psuć, szukać wrażeń, chwil uniesień, ale ten jeden brak bardzo mi przeszkadza...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Wszystkich :) Znowu załapałam totalnego doła co dałam oczywiście odczuć mężowi. O ironio losu mam wszystko czego by chciała niejedna kobieta ( praktycznie niczym nie muszę się w domu zajmować, poza drobnymi sprawami) brakuje mi tylko i aż bliskości męża, seksu, namiętności. Niestety jeszcze nie dojrzałam żeby odejść - dlaczego łatwa odpowiedź mąż praktycznie wszystkim się zajmuje jak pisałam wcześniej. Nie potrafię nawet i nie chce bo się boje inicjować kolejnej rozmowy bo wiem, że i tak do niczego nie doprowadzi i nic nie zmieni, już dużo takich rozmów było i tak mąż nic nie chciał powiedzieć co by mnie zainteresowało i wyjaśniło jego zachowanie.Już jakiś czas było dobrze chodzi mi tu że nie było kłótni ale seksu też, to czy było dobrze czy nie... Wczoraj znowu płakałam do poduszki i co i nic dalej te same postanowienia zostawić go ale co dalej kocham go , chciała bym zniknąć z tego świata ale trzymają mnie przy życiu dwie osoby (żadną z nich nie jest mąż) Wiem wiem użalam się nad sobą wszystko jest bardzo łatwe a zarazem trudne jak cholera... może jak się tu wypiszę i poczytam co inni piszą to mi pomoże... pozdrawiam wszystkich zadowolonych z seksu i przygnębionych z braku owej bliskości :*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość karoolek......
ale co mówił ów maż ??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam a cóż mógł mówić, że jak się kłócimy to nie może się kochać zwykłe wymówki bo kiedyś się nie kłóciliśmy i też nic nie było więc zaczęłam drążyć dopytywać najpierw spokojnie i tym sposobem doszło do ostrej wymiany zdań. a zwykle były to dziwne odpowiedzi że nie może bo się kłócimy bo jest zmęczony pracą itp itd. jak już pisałam w I części tego wątku, po 1,5 roku małżeństwa zrozumiałam że nici z bliskości z dzieci a bo przecież chciał dzieci ale jak mówiłam żebyśmy za czeli coś w tym kierunku robić to mówił ok a jak co do czego przyszło to jakby w ogóle nie było rozmowy i na tym się kończyło a ja czekałam jak idiotka ależ ja jestem naiwna, ale kocham go i chyba nie potrafię go zostawić, mimo że wczoraj strasznie sie pokłóciliśmy, a ja chciałam się dowiedzieć dlaczego tak jest bo przecież się juz dobre pół roku nie sprzeczamy dogadujemy się jest oki ale on nie chce się kochać to zaczął krzyczeć i na tym się skończyły nasz rozmowy. na pytanie dlaczego nie sypiamy ze sobą krzyki na pytanie dlaczego nie che dzieci krzyki ze che, o ja naiwna przecież każdy wie że jak się czegoś chce to się to robi dąży się do tego a nie mówi a nic nie robi . mój mąż jest jak ta krowa co dużo muczy a mało mleka daje i jak ten pies ogrodnika. jestem załamana totalnie rozdarta. poza tym on mnie chyba nie kocha do takich wniosków doszłam, ponadto do wielu innych ale cóż... podsumowując każda chęć rozmowy o braku bliskości i dziecku kończy się szałem z jego strony, a wczoraj to aż bordowy się zrobił i zostawił mnie jakieś 30 km od domu, później dzwonił pisał sms\'y ale już nie odbierałam i nie odpisywałam sama wróciłam do domu - straszne ale prawdziwe ;( ;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a-my
Nie uprawiamy seksu, bo jestem w ciąży ( ocywiście przeciwwskazań nie ma, ale mąż nie chce - nie jestem już dla niego atrakcyjna). I wychodzi na to,że ja mam swoje potrzeby, on ma swoje potrzeby, ale realizuje je za pomocą filmików z netu:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Clyde- sece nie sługa to raz, sumienie to dwa, strach przed utratą rodziny to trzy, jest jeszcze punkt czwarty- nie sądze, żeby znalezienie odpowiedniej przyjaciółki( czytaj będącej w podobnej sytuacji i nie chcącej rozbijać ani swojej ani Twojej rodziny) byo sprawą prostą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a-my- już kiedyś dyskutowałem na forum na temat kobiet w ciąży i ich atrakcyjności-nie rozumiem Twojego męża.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość karoolek.......
KAFEELETE Przekrzycz go !! nie pozwól sobie na wymijajace odpowiedzi. Mysle , ze ona ma problemy i to nie jest zmeczenie ni praca, a cos innego ! Zycie ci ucieka - jak nie dziecko teraz to kiedy ? myslisz , ze to sie zmieni ? lata leca , a beda biec coraz szybciej .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość clyde22
Jack, masz rację. Łatwo coś popsuć, zbudować trudniej. Ryzyko jest naprawdę duże i myślę, że jeśli już coś, to poprawilibyśmy sobie tylko na chwilę ów seks, a co z resztą? Nie można mieć wszystkiego. Wiecznego szczęścia nikt by nie przetrzymał. Człowiek jest zdrowy i ma potrzeby, ale, ale, ale... Wybraliśmy tak, a nie inaczej z jakiegoś powodu. Czasem, myślę, trzeba wracać do tego, co było kiedyś (np. obejrzeć ślubne zdjęcia) i nie obwiniać partnera. Nie ma "ja" i "ty", tylko MY. Nie chcę tu oczywiście uogólniać, bo każdy przypadek i każdy partner jest inny. Mój przynajmniej nie wmawia mi, że wszystko jest ok, tylko prosi o czas. Zamiast szukać przyjaciółki do zapasów łóżkowych, zacznę chyba uprawiać jakiś inny sport. ;) Pozdrawiam wszystkich! a-my, kobieta w ciąży to przepiękny widok i bardzo łakomy kąsek. Może Twój mąż nie chce z jakiś powodów? Może z niewiedzy? Może boi się niesłusznie, że zaszkodzi coś dziecku?...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość karoolek.......
(smiech) No tak czlek zawsze sobie znajdzie usprawiedliwienie , tak samo jak kobieta dla meza co ja leje !! taka pwoie w koncu , ze to jakas tam jej wina

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
coż- pewne dylematy niektórym nie pozwalają rozbijać rodziny, u innych wywołują śmiech i porównania z przemocą... wszystko kwestia, co dla kogo jest ważniejsze... czy nie ma seksu w ogóle, czy ma go zbyt mało...jak te braki wpływają na całokształt związku... czy mamy dziecie i jak ta sytuacja się na nich odbija... Każdy związek jest inny i generalizowania a tym bardziej wyśmiewanie jest niepotrzebne...a bywa i tak, że mimo świadomości, że sytuacja w jakiej jesteśmy nas unieszczęścliwia, to (być moze według niektórych głupio) poświęcamy się dla ważnych dla nas osób... Jakże łatwiej by było bez tych wszystkich wątpliowści, ot -brakuje mi seksu to zdradzam albo biorę rozwód- w końcu liczy się MOJE zadowolenie... ja tak jednak nie potrafię... może robię głupio i za 10 lat będę sobie pluł w brodę... może jestem naiwniakiem roku...a może za rok, dwa już tego nie wytrzymam i pęknę....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jack nie jesteś, każdy normalny człowiek ma wątpliwości ... bo to chyba nie chodzi o czynność zwaną seksem, ale o całokształt :-) Jedna kobieta tutaj tak kiedyś napisała: \" .....tu nie chodzi o seks, ale o pewność siebie, o poczucie własnej wartości, kobiecości, o poczucie bycia kochaną, atrakcyjną dla swojego partnera... Wyobraź sobie sytuację, w której jesteś z partnerem, bardzo go kochasz i pragniesz, a on każdego dnia przez wiele miesięcy czy nawet lat pokazuje ci, że cię nie pragnie, że nie chce od ciebie czułości, rozkoszy, że ma gdzieś twoje okazywanie mu, jak go pragniesz... Poza tym masz duże potrzeby seksualne, a przy tym chcesz czuć, że twój mężczyzna cię pożąda, że jesteś piękna dla niego (to też znaczna część emocji w związku). I co? I nic. Musisz wymuszać zbliżenia, prosić się o seks, nie czujesz, że twój mężczyzna cię pragnie. To skutecznie może rozbić nawet udany związek, po partner nie zaspokaja twoich potrzeb emocjonalnych (bo nie o erotyczne tu jedynie chodzi, można się przecież samemu zaspokajać;). Nie podtrzymywane i źle pielęgnowane uczucie umiera, ty cierpisz aż w końcu poznajesz kogoś, kto ci to wszystko zapewni albo masz już dość cierpienia i po prostu odchodzisz. Przykre ale prawdziwe. I nie chodzi tu o wyrachowanie tylko o uczucia kobiety, ranione przez partnera, który nie wie, jak powinien traktować ukochaną i nie szuka wyjścia z sytuacji....\" ..... no cóż

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość clyde22
Dzięki Jack, umiesz to ładnie ubrać w słowa. O to chodziło. Syty głodnego nie zrozumie, zdrowy chorego...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no dokładnie clyde:-( tylko, że jak druga połówka jest chora, to jeszcze można się jakoś pogodzić z brakami w nikeótych sferach i nie ma się aż tak niskiej oceny, można nawet zrobić tak, żeby ta druga strona nie czuła się przez to gorsza.... gorzej, jak trudno znaleźć przyczynę ...... istniejącego zjawiska

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
maż był u lekarza , odebrał receptę na wiagre , jestem załamana totalnie .... czyżbym była już tak nieatrakcyjna że zupełenie nie działam na niego . recepte wyrzuciłam , jakoś nie umiem sobie wyobrazić ustaleń kiedy ma to uzyc. Takie planowienie nie dla mnie , a poza tym usłyszałam ze \" miałem iść do lekarza to poszedłem , przeciez tego chciałaś\" czyli ten seks tylko dla mojej przyjemności i potrzeby , takie jednostronne to że az mi sie niestety odechciało poprostu. Widze jak patrza na mnie faceci w pracy , wiem że jestem atrakcyjna , miałam tego wielokrotnie dowody , dbam o siebie - niestety działa tylko na innych . Nie naciskam , nie proszę , czekam cierpliwie bo wiem że problem lezy w jego psychice . Tylko tutaj tak sobie odrobinke pozwalam na narzekanie . Sama siebie pytam ile jeszcze to dam rade znosić.... Obawiam sie że niestety to nie mąż bedzie moim partnerem.. a przecież nie chce tego może to bez sensu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to taki dobry człowiek , przyjaciel mój , wiem że mu z tym żle ale jest taki zamknięty , nie chce rozmawiać , od jakiegoś czasu jest strasznie wycofany , przecież chce mu pomóc źle sie dzieje w naszym związku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość clyde22
Chora ja, nie dawaj za wygraną, kropla drąży skałę... Żebranie o seks jest czymś strasznym, ale może uda się jakoś przełamać to wycofanie i Twój domowy przyjaciel się odblokuje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Facior
chora ja -> masz fatalne podejście do sprawy i zdaje się, że liczysz na "cudowne samorozwiązanie" - to się nie uda! Kompletnie nie rozumiem, dlaczego większość kobiet traktuje leki jako konkurencję w łóżku?! Viagra to nie lek na podniecenie, ale na uzyskanie/utrzymanie erekcji! Twój mężczyzna naprawdę musi Cię kochać, skoro zdobył się na baaaardzo krępujące wyznania u lekarza. Nie jest łatwo facetowi przyznać się do niemocy płciowej. Mam pytanie - czego się spodziewałaś po tej wizycie u lekarza? Poczytaj statystyki kuracji seksuologicznych - oni zapisują 3 rodzaje medykamentów: hormony, psychotropy albo coś a'la viagra. Viagra ma właśnie przełamać często impas w seksie, pozwolić facetowi uwierzyć w siebie. To nie ma nic wspólnego z faktem atrakcyjności partnerki. Kobiety zbyt łatwo wierzą mitom, że "facet jest totalnie prosty". Nie tak do końca jest to prawdą (bo inaczej co robiłyby Panie na tym forum???). A co do tego działania na innych facetów - a skąd wiesz jak długo będziesz "działała" na kolejnego partnera? Masz gwarancję, że nie nastąpi "powtórka z rozrywki"? Niszcząc receptę męża dajesz poniekąd sygnał, że nie chcesz poprawy. Co Ci szkodzi spróbować???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam :) i dziękuję za odpowiedzi na moje \"załamani owe\" wpisy , jak już pisałam wskakuję tutaj do Was bardzo rzadko, szukając pocieszenia, porady, bądź potrząśnięcia mną;) bo dajecie mi siłę dzieląc się swoimi problemami i domysłami pozdrawiam i życzę sukcesów:* Czasem będę czytała ale nie zawsze będę pisała :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Facior - ja nie chce sprawdzac jak długo bede działała na innego faceta . Ja tak naprawde nie chce innego faceta . Móż zamartwiał sie że ma pewien problem zdrowotny urologiczny który byc może mógł mieć wpływ na erekcje . sądzilam że niepotrzebnie sie akurat tym martwi , związku z czym umówiłam go z lekarzem który potwierdził moje przypuszczenia . Mąż usłyszał że tak naprawde nic mu nie dolega. Byc moze nie powinnam rezygnowac z farmakologii ale zrobiłam to trochę dla meża również . Mam inny plan na problem ,na razie cierpliwość , za chwile wiosna , inny nastrój , moze jakiś wyjazd.... nie trace nadzieji. Być moze masz racje , ale na taki specyfik zawsze bedzie czas , w koncy jesteśmy dość młodzi jeszcze dziekuje za Twoją wypowiedź.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Facior
chora ja -> dobrze, że jednak nie skreślasz "pomocy farmakologicznej" - moim zdaniem warto i tego spróbować (a emocje są tutaj najgorszym doradcą). Problem faceta (moim zdaniem) zaczyna się w głowie a potem jakaś dysfunkcja erekcyjna tylko go pogłębi (do skrajnego "tumiwisizmu" włącznie). Z tego, co napisałaś on chce, by mu pomóc (wątpię, by poszedł do lekarza jedynie dla świętego spokoju, "bo chciałaś"). Po to jest medycyna, by z jej pomocy korzystać i jak poszukasz podobnej tematyki na innych forach internetowych to zrozumiesz, że wiek nie ma tu nic do gadania. Wg mnie dobrze by było (skoro na razie wykluczacie leki wiagropochodne), by Twój mąż zrobił badania na poziom testosteronu w organizmie. Wg naukowców stres (wycofanie Twego męża) może być powodem znacznego obniżenia poziomu tego hormonu. A to z kolei pogłębia "dołek" - i tak zamyka się błędne koło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość karoolek.......
To ja sobie poczytalem i mam zapytanie .... Czy Ci wasi mezowie przychodza do was i was tulą ? przytulają sie , dotykaja , głaskaja , całują wpatrują sie w was mowią wam jakie jestescie ładne, jakie macie ładne oczy , włosy , czy sie bawia waszymi wlosami , czy trzymają was za reke podczas wspolnego ogladania filmu np. czy sami po tą rekę siegają ? Czy kiedy po południu sie położa dla odsapniecie to was wolają byscie sie obok połozyły i nic wiecej !! Bo jesli tak , a tylko nie ma sexu , czyli penetracji - to jest to do uratowania ! jesli nie ! to mi was po prostu zal ! chyba , ze tego nie potrzebujecie - tego co wymieniłem !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×