Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość POMOC DORAZNA

Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2

Polecane posty

Gość henk1
Zawsze to my jesteśmy winni :) CIEKAWE. Uświadomcie sobie wreszcie, że tak na prawdę nie macie co się rozglądać, bo... w końcu nic dla Was nie zostanie. Was baby jest przewaga, więc jak tak dalej będziecie biadolić jakie to wy biedne, to tak Wam do u... ...rci zostanie. To Wy jeszcze nie wiecie, że facet jest jak kibel, albo zajęty, albo za...rany ? :) Z Wami jest troszkę inaczej, nie znaczy to, że lepiej, bo... Baba albo jest zajęta, albo /ujmę to najdelikatniej jak tylko mogę/ do niczego się nie nadaje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość duszek.weroniki
...piszecie o pierwiastkach i lekach...... w swym czasie odbyłem kilka tygodniowych kursów terapeutycznych pod tyt....terapia somatyzacji stresu ruchem tanecznym - choreoterapia.... pod okiem psychologów od uzależnień i ,,gesztalt,, rewelacja---teraz tylko witaminy jako uzupełnienie.....polecam książkę -archetypy,symbolika,ciała,obrazy wewnętrzne...autor: detlef kappert. pamięć ciała itd.... ..najgorsze jest to gdy nie mogą zebrać grupy min 6 osób i tylko kobiety jeśli w ogóle.... powinno być pół na pół...teraz trochę śmiechu.. przychodzę na pierwsze zajęcia.. wchodzę na salę i strach 15 kobiet ,każda inna,....patrzę dalej one w większym . efekty takich zajęć i terapii zadziwiające.....polecam. i tanio i szybko.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Montia... jak mozesz to nie rozmawiaj z jego kumplami, nie rozmawial o nim. Staraj sie odciac od tego towarzystwa...zupelnie ! To Ci tylko na dobre wyjdzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Montia - spróbuj wykorzystać tę sytuację. Bo ona się po coś pojawiła, sama ja sprowadziłaś na siebie. Mianowicie spróbuj podążyć za bólem - on Cię do czegoś doprowadzi. Jak już się położysz do łóżka, to zadaj sobie pytanie - \"czego się boję? Że (...i tu wstawiaj kolejne określenia, np. będę sama, nikt mnie nie zechce, będą się ze mnie śmiali, on sobie kogoś znajdzie itd...) I co wtedy się stanie? Jak ja się bedę czuła? Potem się zastanów, czy to, jak się będziesz czuła, ma swoje uzasadnienie... Kolejne pytania - to kolejne drzwi. Za którymiś (albo za wszystkimi) trafisz na swoje wewnętrzne dziecko, które Ci przypomni sytuację, w której poczułaś się źle po raz pierwszy. Masz szansę spojrzeć na te sytuację ponownie, jako Ty dorosła - i wyjaśnić swojemu dziecku, że teraz jest już inaczej i ta sama sytuacja juz się nie powtórzy. Muszę kończyć, bo moje dziecko płacze :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
duszek weroniki-pytanie moze dociekliwe, czemu zmina nicka i czemu akurtat na taki?jesli nie chcesz nie odpowidaj.. U mnie pojawiają się symptomy bólu,przyjmuje go , za kadym razem, nie mam siły pytac dlaczego, cieszę się ,ze przemija..ja wiem ,ze przeminie i to sie sprwdza:)..potem jest spokój i ulga. Jeszcze jedno,moja wewnetrzna dziweczynka❤️i ja:Pwsadziłysmy mojego \'\'toksyka\'\'za szklako-gumowa sciane..Ona bardzo się z tego cieszy , czuje sie bezpiecznie, widzę jej radość(złosci się jak nawet patrze w strone \'\'toksyka\'\') .. a ja..?czy to objaw schozofremi..?głupieje..:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A u mnie stało się coś dziwnego - po przeczytaniu Waszych postów o wewnętrznych dzieciach, spróbowałam się skontaktować z moją dziewczynką...i się bardzo właśnie zdziwiłam, bo pojawiła mi się jako młoda kobieta z dzieckiem na ręku (dziecko było w beciku :)). Machnęła tylko ręką na powitanie i przekazała mi myśl, że wszystko ok, i ona teraz nie ma czasu "na głupoty", bo jest mamą i to jest jej główne zajęcie teraz, no i że jest szczęśliwa :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pełna szklanko, czy Twój meil jest aktualny? Lubiałam kiesdyś Cię czytać, byłas konkretna i wywazona:)..chciałabym Ci zadać pare pytan:), chyba nie na darmo pojawiłas się na topiku:) Pozdrawiam🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość duszek.weroniki
...zakręcona....-duszkiem nazwała mnie Weronika. ma nick Pherenike przypadkowo znaczy ..ta która przynosi zwycięstwo.długo ,b.długo z nią rozmawiałem choć nigdy jej nie widziałem .pomogła mi więcej niż ja jej. ona nazwała mnie DUSZEK ,ja dodałem .WERONIKI -piękne. .....powiedz coś więcej........może coś blokujesz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość duszek.weroniki
pamiętajcie również o --wewnętrznym surowym obliczu patriarchy ,wewnętrznego krytyka,sędziego, oprawcy. ...czy macie wewnętrznego sprzymierzeńca ? kim on jest ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
masz racje.. mam blokade..bo Twoje słowa wywołały we mnie opór i łzy.. to piękne przesłanie zmiany nicku...to hołd zmiany..zmiany dzieki komus...miłes szczescie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ok, dzięki szlkanko:)...odezwe sie moze nie dziś nie jutro..ale jak przyjdzie na to czas.. Pozdrwiam ciepło🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość duszek.weroniki
...zakręcona...(to nie pouczanie)--zmianę wykonujemy ZAWSZE dzięki sobie ...zawsze dzieki sobie ! sami sobie! w innych i ich reakcjach widzimy siebie.dzięki sobie,własnej woli,własnej dotad nie odkrytej sile,o której nie wiedzieliśmy że ją mamy bo nieświadomi rodzice nam tego nie powiedzieli,teraz się uczymy BYĆ SOBĄ. .........................DZIĘKI SOBIE I DLA SIEBIE...........................

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość prawie 40
Ewuniu ❤️ - dziękuję... To fakt chyba zrobiłam krok do przodu... wyciszam się, zaczynam się z tym godzić... choć to jeszcze nie jest takie proste. Ewciu choć to może o wiele za późno, ja Tobie również gratuluję, nie tylko rozwodu, ale również tego, że dobrze odrobiłaś życiową lekcję. Ja widzę wyraźnie Twoją życiową mądrość i takie ciepło bije z Twoich postów... Mam nadzieję, że kiedyś i o mnie będzie można to powiedzieć... Szkoda, że nie potrafię ci pomóc w sprawie Twojego syna... Czasem jednak czytając Twoje posty zastanawiam się czy przypadkiem zbyt mocno nie zaangażowałaś się w ten związek z nim... Widzę bowiem tą samą silę zaangażowania co ja miałam w stosunku do męża. Analizy zachowania na wszystkie strony, próby dotarcia na wszelkie sposoby... nie wiem, być może po tym co przeszłam jestem przewrażliwiona na tym punkcie, ale myślę że takie podejście jakby zwalniało z odpowiedzialności za swoje życie tą drugą stronę... Co Tobą kieruje, czy to matczyna miłość czy zepchnięte do podświadomości. Poczucie winy czasem wyrządza więcej szkód niż pożytku. Szkód które godzą w nas samych. Nie można się całe życie karać za to, że kiedyś popełniliśmy błąd wybierając niewłaściwego partnera... Oczywiście mogę się mylić, ale tak nasuwa mi się refleksja, więc się nią podzieliłam. Może w czymś to pomoże. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość duszek.weroniki
...wyjąłem ten text z netu....strona,,POZA SCHEMATY,,- ażdy z nas doświadcza negatywnych wydarzeń życiowych. Rozstanie, utrata pracy, choroba, spotkanie się z krytyką, wypadek, konflikt z bliskimi lub współpracownikami - można by jeszcze wymieniać. Nie ma co się oszukiwać, że uciekniemy od nieprzyjemnych stron życia - i nie o to w tym wszystkim chodzi. Ważne, żebyśmy nauczyli się przekształcać to, co nas spotyka w coś wartościowego dla naszego rozwoju. Poza tym, taka transformacja jest zdrowym sposobem na poradzenie sobie z przykrymi odczuciami, stresem i jego konsekwencjami. Więc niezależnie od tego, czy wierzymy, że spotykają nas jakieś “lekcje” czy też nie, warto nauczyć się przekształcać trudne doświadczenia w pozytywne, a przynajmniej zneutralizować trochę ich negatywny wydźwięk. 1. Zadaj sobie pytanie czego mnie to nauczyło, raczej nie zagłębiając się w pytania dlaczego i “za co”. Niestety nasza kultura nadal promuje “karę za grzechy” i temu podobne idee. Jednak jeśli czujemy, że jakieś wydarzenie spadło na nas jako kara, stawiamy siebie w pozycji ofiary, z której nie jest łatwo wyjść. Bycie ofiarą uniemożliwia podjęcie dalszych działań i “wychodzenie na prostą”. Lepiej jest więc zastanowić się co pozytywnego przyniosło dane doświadczenie. Czego się nauczyłeś/aś? Czego by nie było bez tego doświadczenia? Takie podsumowania najłatwiej jest robić gdy minie już największy ból emocjonalny, ale świadomość, że wszystko, co się nam przydarza ma swój cel, pomaga mu również zapobiegać. Dlatego warto szukać sensu w nawet niewielkich przykrościach, bo zadziała to jak psychologiczna “szczepionka” na przyszłość. 2. Pamiętaj, że wszystko przemija. Przypomnij sobie jakieś stare negatywne doświadczenia. Wszystkie minęły, a tylko do Ciebie zależy, czy obecne pozostanie na długo w Twoim umyśle, czy nie. Wszystko kiedyś się kończy, a ta myśl może pomóc w najtrudniejszych momentach i uratować Cię od wpadnięcia w panikę. 3. Nie skupiaj się na negatywnych przeżyciach, bo tylko podsycasz ból. Masz prawo do swoich emocji, daj sobie na nie przestrzeń, ale nie pogrążaj się w ciągłym rozdrapywaniu ran. Emocje są ulotne, jeśli tylko dasz im spokojnie odejść. Odejść, nie stłumić. Tłumieniem jest udawanie, że nic się nie stało i zaciskanie zębów. Puszczanie emocji, to zaakceptowanie swojej sytuacji i uznanie, że emocje pojawiają się, płoną, wypalają i rozwiewają na wietrze. Unikaj pułapki przywiązywania się do emocji. 4. Wyznacz sobie jakieś nowe cele, one dodadzą energii do działania. Świat się nie kończy na tym trudnym doświadczeniu. Wszystko toczy się dalej, Twoje życie również. Jeśli postawisz sobie jakiś cel, niezbyt daleki by nie uciekać w przyszłość i fantazje, a realnie się za coś zabrać, i średniej wielkości, by nie odbierać sobie możliwości osiągnięcia go przez brak realizmu. W ten sposób odciągniesz też swój umysł od ciągłego rozpamiętywania negatywnych zdarzeń i emocji. 5. Znajdź dystans do samego siebie i całej sytuacji. Poczucie humoru bardzo się przydaje, nawet w okolicznościach, które wydają się śmiertelnie poważne. Humor i uśmiech wyzwalają substancje chemiczne, które są bardzo pożądane dla naszego zdrowia i chronią nas między innymi przed skutkami długotrwałego stresu i różnymi chorobami. A z psychologicznego punktu widzenia, dystans przydaje się by zaczerpnąć tchu, odpocząć i nabrać świeżego spojrzenia na sprawę. 6. Gdy minie już jakiś czas, ponownie zadaj sobie pytanie o sens swojego doświadczenia. Gdy zobaczysz je z trochę szerszej perspektywy, możliwe, że zrozumiesz jaki był w tym cel i sens. A gdy to dostrzeżesz, znów dostaniesz do ręki psychologiczną szczepionkę, która zabezpieczy Cię przed bólem emocjonalnym następnym razem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość henk1
Ależ ,dajcie już sobie siana ,Widziały gały co brały!!!!!!!!!!!!!!!!!, wic nie biadolcie.A ze sobą trzeba było wziąść latarkę.Koniecccccccccccccccccccccccccccccc Zawsze to my jesteśmy winni CIEKAWE. Uświadomcie sobie wreszcie, że tak na prawdę nie macie co się rozglądać, bo... w końcu nic dla Was nie zostanie. Was baby jest przewaga, więc jak tak dalej będziecie biadolić jakie to wy biedne, to tak Wam do u... ...rci zostanie. To Wy jeszcze nie wiecie, że facet jest jak kibel, albo zajęty, albo za...rany ? Z Wami jest troszkę inaczej, nie znaczy to, że lepiej, bo... Baba albo jest zajęta, albo /ujmę to najdelikatniej jak tylko mogę/ do niczego się nie nadaje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość duszek.weroniki
....ZWŁASZCZA PKT 1.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość prawie 40
jeszcze sprostowanie.. oczywiście, że trzeba pomagać dziecku w wyjściu z ciężkiego stanu na miarę swoich możliwości i jeżeli okazuje się że to jest sprawa organiczna trzeba starać się w tym pomóc. Ale w miarę możliwości lepiej oddać to w ręce profesjonalistów. W poprzednim poście mówiłam o nadmiernym emocjonalnym angażowaniu się... Teraz czytam książkę o wampiryzmie emocjonalnym i tam jest taki fragment "Co powinniśmy zrobić, jeżeli widzimy oznaki aspołecznego zachowania u nas samych albo u kogoś, na kim nam zależy? Zawsze pamiętajmy o tym, że próba poddania psychoterapii kogoś kogo dobrze znamy sprawi, że i my i ta osoba poczujemy się gorzej" Autor poleca w tym wypadku profesjonalistów, a autoterapię ewentualnie gdy zauważymy jeśli zauważamy wampiryzm u siebie i podaje rozwiązania jak z tego wyjść samemu. cytat pochodzi z książki "Emocjonalne wampiry" Albert J. Bernstein

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wierna czytelniczka
Czy ktoś może mi odpowiedzieć na pytanie dlaczego po wyjściu z domu wydaje mi się ,że myślę jak normalny człowiek a w momencie kiedy wracam tam z powrotem totalnie głupieję? Zachowuję się jak totalna idiotka krzyczę nie panuję nad sobą i emocjami,wiem ,że nie powinnam odpowiadać a odpowiadam i ciągle tłumaczę ,proszę,przestrzegam......wszystko trafia na mur nie do przebicia. Każda rozsądna myśl,zdanie obracane jest przeciwko mnie i to ciągłe powtarzanie mi w kółko "twoja wina................" Po tygodniu normalności bycia poza domem,wracam i co zastaję?? NIC!! Nic się nie zmieniło,ciągle to samo,ciągłe obwinianie mnie. Po tygodniu nieobecności i normalności ........dochodzę do wniosku,że muszę się poddać................... A poddać się oznacza bezwolność,bezdecyzyjność,nie istnienie po prostu,sprawa wygląda tak albo będę robić tak jak on chce albo nadal będzie mnie gnębił,nie ma zamiaru ani na jotę znormalnieć i odpuścić. Nawet założenie "Niebieskiej karty " w niczym nie pomogło,niczego ten człowiek nie zrozumiał,że zrobiłam to aby zastanowił się nad losem swoim moim i dzieci....... Nie zrozumiał,że zrobiłam to w obronie siebie że jest to mój sprzeciw. To moja wina ,że tam poszłam i zgłosiłam,to moja wina bo żona tak nie robi!! Pytanie. A co robi a raczej co powinien robić mąż????? Czy mąż ma prawo wyzywać mnie, mówić mi że jestem kurwą i dziwką czy mąż ma prawo zakładać podsłuch,czy mąż ma prawo znęcać się nade mną psychicznie zmyślając coraz to nowe historię. Do czego ma prawo mąż???????? Pyta mnie. "Znęcam się nad tobą psychicznie? Ja się nad tobą znęcam psychicznie????? Jak ja się nad tobą znęcam psychicznie??? A ja teraz siedzę i się zastanawiam może on rzeczywiście nie znęca się nade mną psychicznie a wszystko to ja sobie wymyśliłam,wmówiłam? I mam już prawie pewność,że to tylko mój wymysł. Tylko ostatkami sił myślę jeszcze logicznie ale tych sił już mi nie starcza,czuję jak zaczynam tonąć w tej głupocie zatracenia siebie dla...................??? I tak pewnie jest,to tylko wymysł mojej chorej wyobraźni,bo z nim jest wszystko ok a to ja jestem nie normalna!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie kochani; Niebo..... - nie poddaj sie, please; dolacz do tych, ktorym sie udalo, dolacz do zwyciezcow! nie jestes mu nic winna, absolutnie, no chyba, ze mozesz mu odplacic pieknym za nadobne; na to jedno sobie zapracowal i mozesz mu to ofiarowac, ale nie sadze zebys byla msciwa, ani zeby zadawanie bolu drugiemu czlowiekowi dawalo ci jakas przyjemnosc; spokojnie, powoli, drobnymi kroczkami byleby wciaz do przodu; radzisz sobie doskonale; masz we mnie wiernego kibica; trzymaj sie;) 40-stko - ja tez zastanawialam sie co u Ciebie; fajnie, ze sie odezwalas, tym bardziej, ze masz takie reeeeeeeewelacje do przekazania; wszystkiego naj.... na nowej drodze zycia; jak dlugo trwalo Twoje malzenstwo? jakze chcialabym byc na Twoim miejscu; doswiadczenia ostatnich dni bardziej mnie jednak oddalaja od celu, ktory czasem wydaje sie byc w zasiegu reki; czasem bywa tak, ze tak bardzo mam dosc mojego meza, ze zabralabym co moje i poszla gdzies na rent; z drugiej strony wiem, ze przeciez przypelznie do mnie na kolanach, bedzie zalowal, obiecywal poprawe i prosil o pokute i ja naiwna znowu sie ugne pod ciezarem wyrzutow sumienia i litosci; no bo przeciez, jak mozna skrzywdzic czlowieka, jak mozna mu nie dac szansy; mam tego koorwa wszystkiego dosc; siebie zgnoic, zdeptac, o siebie nie dbac, by ktos mogl cieszyc sie zyciem? przeciez to nie ma zadnego sensu; jak przestawic ten chory umysl na inne, wlascwe tory? mam nadzieje, ze Twoje leki Cie opuscily po tym, jak formalnosciom stalo sie zadosc; przynajmniej tyle na poczatek; pozdrowka;) Wierna czytelniczko - jesli nazywa Cie k..., zaklada podsluch, to na pewno zneca sie nad Toba psychicznie; przeciez sama to rozumiesz; poczatkowo bardzo cierpisz, bola Cie falszywe slowa i oskarzenia, zaczynasz watpic w siebie, bo ta presja jest permanentna; tracisz pewnosc siebie i wiare we wlasna wartosc; nie mozesz sie pogodzic z tak niesprawiedliwoscia, pytasz siebie - dlaczego ja, za co mnie to spotyka, gdzie popelnilam blad, przeciez zawsze sie staram, przestrzegam zasad wspolzycia, sznuje prawa innych, nikogo nie lekcewaze, dlaczego wiec sama wciaz doswiadczam czegos innego; jesli proces molestowania nie trwa zbyt dlugo, nie uczyni wielkich szkod, zaczynamy stawiac opor, bronimy sie, szukamy pomocy, jesli nie w sobie, to na zewnatrz; niektorym sie udaje; ja juz kiedys polecalam dziewczynom do przeczytania \"Trzepot skrzydel\" K. Grocholi; niektorym, silnym i zdrowym kobietom udaje sie stawic opor i pokonac strach, wstyd i nie wiem co jeszcze; jest jednak cala masa, ze mna na czele - takich, ktore nie robia nic, albo prawie nic, uzalaja sie nad soba, lituja sie nad partnerem i oprawca w jednej osobie, wciaz odkladaja decyzje na jutro; jak zauwazyla kiedy kolezanka Niebo...;) w moim planach, marzeniach i dazeniach nie ma nigdzie MNIE; przyjelam postawe pasywna, czekam - a na co? ze jakas sila wyzsza zesle mojemu m cegle na glowe w drewnianym kosciele; najchetniej poddalabym sie terapii, ale poki co to nie jest mozliwe, narazie musi mi wystarczyc kafe; czytam dziewczyny i zaczynam odczuwac powoli potrzebe pokochania siebie, wczesniej nawet tego mi sie nie chcialo; kochana, jestes jak najbardziej normalna, wszystko postrzegasz wlasciwie, tylko nie wiesz jak sie bronic; wiesz, moj m jak mu nie idzie w grze na ps3 potrafi rzucic pilotem, poczym stwierdzic: koorwa, w tym przekletym domu, to tylko krzyki i krzyki, spokoju nie ma; i co ja moge w takiej sytuacji? usmiechnac sie, popatrzec na syna wymownie, pojsc do sypialni, zwyczajnie usunac mu sie z oczu; a co powinnam zrobic??? wziac ten sam pilot, otworzyc okno i cisnac nim gdzie popadnie, nastepnie spakowac najpotrzebniejsze rzeczy i wyjsc z domu z podniesiona glowa, trzaskajac przy tym drzwiami, az szyby zadzwiecza w oknach; wiem, ze tak zachowalaby sie NORMALNA ZDROWA KOBIETA; ale ja nia nie jestem jeszcze; jak dobrze, ze nadzieja umiera ostatnia; bez niej, to juz nie szloby zyc; przytulam;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wierna czytelniczka
Vacancy-bardzo Ci dziękuję za Twoje słowa masz rację w każdym calu i ja o tym wszystkim wiem jak widziałaś tylko nie rozumiem dlaczego ja tak głupieję kiedy zaczyna się rozmowa,dlaczego odpowiadam pomimo że wiem że to jest najgorsza rzecz,mi nie wolno odpowiadać na zaczepki wiem o tym a jednak ciągle odpowiadam,krzyczę,rozmawiam,proszę.....nie panuję nad sobą. To mnie upadla jeszcze bardziej,wiem że mi nie wolno a robię to. Ból mam za sobą poczyniłam pogrzeb tego związku w tamtym roku ale widzę,że ciągle walczę ale o co???? O normalność. Muszę tylko zrozumieć że tu normalności nie zaznam. I tylko jeszcze jedno pytanie mi się tłucze po głowie. Co to jest normalność????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wierna czytelniczka.... wiesz, chyba zle na to wszystko patrzysz... Chcesz zmienic meza, a to nie o to chodzi. Musisz zmienic siebie !!!! Swoj stostunek i podejscie do faktow jakie Cie otaczaja. Nie masz mocy sprawczej by zmieniac innych ludzi. Nie da sie tak jakbys chciala. Chcesz zeby bylo dobrze .... ale jezeli inna osoba nie chce to nic z tym nie zrobisz. Czasami nie ma innej mozliwosci jak odejscie od sprawcy. Kat jest niereformowalny. Mozesz to akceptowac i nauczyc sie w tym funkcjonowac albo zmieniac swoje zycie bez niego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zakręcona - wyczyściłam już skrzynkę ze śmieci :D (nie przeczytałam \"bardzo ważnych wiadomości\" od 2007 roku i jakoś żyję). Vacancy - programujesz się, stale i wciąż.... \"i ja naiwna znowu sie ugne pod ciezarem wyrzutow sumienia i litosci; no bo przeciez (...) \" uważaj na to, co mówisz i co myślisz, bo tak właśnie programujesz sobie przyszłość. Przecież CHCESZ być naiwna, no to tak masz...nikt Ci nie każe, oprócz Ciebie samej. Piszesz - jak zacząć? Od statystyki: ile masz jakich myśli i wypowiadanych słów. Nawet na podstawie swojego powyższego postu - zrób wyliczenie: ile razy napisałaś o sobie jak o kimś, kto ma małą wartość, z kim się można nie liczyć? A ile razy, że jesteś wspaniała, godna szacunku, piękna, mądra itd? To są TWOJE myśli i słowa, sama je napisałaś. Zrób zestawienie i wyciągnij wnioski. To zawsze będzie jakiś krok do przodu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
WItam wszystkich po weekendzie... Ewa jesteś tak ciepła, ze mi łzy pociekły po Twojej wypowiedzi do mnie. DZIĘKUJĘ i ŻYCZĘ Z CAŁEGO SERCA ROZWIAZANIA KŁOPOTÓW Z URWISEM:) Yeez, nie wiem, zawsze mi powtarzali, ze czekali na mnie i że bardzo sie ucieszyli kiedy się dowiedzieli, że się urodzę, bo przez sporo lat po moim bracie nie \"udawało się\"...nie pamiętam teog najwcześniejszego czasu, pamiętam tlyko jedno doświadczenie, które mnie zabolało...nie chciałam sprzatać ksiazęczek i mam mnie zostawiła na chwilę w domu....taka głupia metoda wychowacza. Pamietma tę panikę. Innych takich zdarzeń nie pamiętam. I teraz zastanawiam się, czy to jedno wydarzenie, kte mam zachwoane w głowie mogło wpłynąć na moje ataki paniki kiedy on mnie zostawiał?Ja z kolei zawsze chciałm mieć dziecko, natomiast jak zaszłam w ciżąe, to poczulam się zupełnie nieprzygotowana, zapłakana, że to nie ten partner, że popełniłam błąd...nie była to odpoweidzialna decyzja. Co do moich rodziców teraz...drażnią mnie zachowania mojej mamy...czasem widze siebie jako jej wierną kopię...co nie zmienia faktu, ze ich oboje bardoz sznuje i kocham..ale jej próba narzucani mi swoje woli w kuchni , przy dziecku..po prostu doprowadza mnei do szału...czasem myśle wyluzuj, od 15 lat nie mieszkasz razem z rodzicami, oni tacy są...ty nie musisz..ale nie cierpie każdego przejawu próby narzucania mi swoje woli, bo zawsze staram się robić to co robi enajlepiej jak potrafię, a że inaczej niż ktoś. Zyję zgodnie z własnym sumieniem, mam swoej zasady, którcyh staram się nei przekraczać, a nawet jeśli przekroczę to co z tego!!!! I tak samo alergicznie reaguję na zagrywki partnera. Zawsze musze wlacyzć o swoje. Wkurwia mnie to. Ja chcę życ spokojnie bez narzucania przez nikogo swoje woli mnie!!! Po ostatnich kłotniach z ojcem moejgo syna wiem, ze ja też jestem toksyczna. On tez, ale ja również. Jez we mnie pełno żalu. Musze tu pisac możę mi tp pomomoże. Nie chce się do końca życia miotać. Pragnę spokoju...niczego juz nei jestem pewna...BOŻE POMOCY!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!Ni eiwerzę w CIebie ale POMOCY!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niebo ❤️ Montia❤️ Oneill❤️ pelna szklanka❤️ Staram się dotrzeć do tej 10-letniej dziewczynki i o tyle o ile łatwo mi jest widizec tę 2-3 letnią roześmianą, to tej starszej nie umiem rpzytulić. Ona mi się rozmywa.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość duszek.weroniki
....COROBIĆ...... SKORO SPOSTRZEGŁAŚ SWĄ TRUCIZNĘ WIEC JESTEŚ NA PROGU UZDROWIENIA SIEBIE. JEŚLI MOŻESZ WEJDŻ W TO GŁĘBIEJ.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Co robić - praktycznie wszystko, nawet jednorazowe wydarzenie, może wywołać w dziecku traumę - to zależy od splotu okoliczności też, wrażliwości dziecka w danym momencie, stopnia zdenerwowania dorosłego i być może ogólnej atmosfery (niepokoju, braku stabilności). Jeżeli np jakieś wydarzenie nieprzyjemne dla dziecka nastąpiło po kłótni rodziców, albo w atmosferze \"wiszącego napięcia\" między rodzicami, to dziecko może to wydarzenie odebrać ze zwiększoną mocą, jakby zwielokrotnione i w dodatku powiązać ze sobą w odwrotnej kolejności czasowej (byłem niegrzeczny, więc rodzice się pokłócili). Kiedyś przy okazji rozmowy z córką (ma teraz 16 lat) na podobne tematy, poprosiłam ją, żeby sobie szybko przypomniała jakieś traumatyczne wydarzenie z dzieciństwa - tak bez zastanawiania się - co pierwsze jej przyjdzie do głowy. I ona mi powiedziała Już wiem! NIE CHCIELIŚCIE MI KUPIĆ TEGO KOGUCIKA NAD MORZEM! Obie byłyśmy zdumione - przecież to była chyba 50 rzecz, jakiej NIE CHCIELIŚMY KUPIĆ tego dnia na nadmorskim deptaku, bo kupiliśmy już jakieś 3 inne zachwycające i niezbędne dla dziecka 5-letniego gadżety... A córka na to - ale ja tego kogucika NA PRAWDĘ chciałam mieć...nawet podarłam Ci spódnicę, pamiętasz, jak Cię ciągnęłam w stronę straganu... Sama teraz rozumie, że to była jakaś tam dziecięca zachcianka, a ja po prostu nie byłam w stanie sie zorientować, która z zachcianek tego wieczoru była tą najważniejszą :) ale ona to zapamiętała. I jeszcze jedną - jak jej kuzyn (starszy) zabrał balon z helem, że się nim trochę pobawi i pokaże jej jakies fajne sztuczki, ale niestety, podczas zabawy mu ten balon wyśliznął się z ręki i poleciał do nieba. Córka bardzo płakała, a kuzyn jej obiecał, że odkupi jutro. I NIGDY MI NIE KUPIŁ, A JA TAK CZEKAŁAM :(:(:( Córka jest stabilna emocjonalnie i ma poukładane w głowie, ale mam zamiar jeszcze z nią zająć się ewnentualnymi traumami, żeby potem nie musiała latać po psychologach, albo włazić w toksyczne związki...może się uda, bo jeszcze jest dzieckiem :) A mimo całych moich starań i miłości... musiałam wczoraj zostawić ryczącego synka samego w łóżeczku, z włączoną karuzelką, bo nic nie dawało noszenie, lulanie, śpiewanie, przytulanie...chyba mu idą ząbki i po prostu ma ataki płaczu z bólu. Skąd mam wiedzieć, czy kiedyś nie bedzie pamiętał, że leżał sam w łóżeczku opuszczony? ;0

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość DUSZEK.WERONIKI
...COROBIĆ.....- ...PRZYTOCZĘ PRZYKŁAD JEST TAKA SCENA W ZAKLINACZU KONI-KOBIETA ZWIERZA SIĘ ZAKLINACZOWI -- --IM BARDZIEJ ŚCISKAM I PRZYTULAM TYM BARDZIEJ TO COŚ SIĘ WYRYWA I MNIE ODPYCHA (Z ,,MIŁOŚCI KONTROLUJĄCEJ) ON ODPOWIADA-- --WIĘC PUŚĆ TO (W DOMYŚLE DAJ MU WOLNOŚĆ) MOŻE TYCZY TO SYNÓW DZIEWCZYN MOŻE CZUJĄ NADMIERNE PRZYLEGANIE I SOMATYZACJĘ OPIEKI.POTRZEBA PRZESTRZENI DO BYCIA.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość DUSZEK.WERONIKI
WAŻNE SŁOWA- ...-MIŁOŚĆ KONTROLUJĄCA... ...-OPIEKA KONTROLUJĄCA...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×