Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość POMOC DORAZNA

Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2

Polecane posty

Ewo 🌻 Myslę, że matka jakoś czuje dziecko. w każdym razie ja zawsze czułam. Wiem też, że w przypadku przynajmniej mojego syna, jego dziedzictwo w genach po ojcu biologicznym jest bardzo duże. Widzę, jak sposób wychowania, przebywanie w takiej a nie innej rodzinie, dal mu to, czy tamto. Bo widzę, co robi inaczej, niz biologiczny ojciec i dlaczego. Wiem, że nieświadomie lepiej go wyposażyłam na życie, niz rodzice jego biologicznego ojca. W pewnych sprawach. jednak, byłam bardzo zajęta swoimi traumatycznymi przezyciami, w jego pierwszych latach. i to tez zostało. Myślę, że trzeba wierzyc swojej intuicji. Twój syn ma 16 lat, jeszcze można ingerować. Mój przy 21, musi zostać sam ze swoim życiem. Wierzę, że właśnie teraz, gdy zostanie samodzielny, a nie sam, wtedy wyjdzie z niego wiecej z moich wpływów. Zostawiając go bez ingerencji mojej, paradoksalnie, wzmocnie swoje właśnie wpływy.Bo ze mnie także coś musi mieć. Więc czas na to, by pozwolic się temu ujawnić. Wierzę w jego siłę życiową. Dla mnie Ewo jesteś dość daleko od rzeczywistości. ale nie wiem, czy to lepiej, czy gorzej. Czas pokaże :D Niebo 😍 Kiedys powiedziałabym Ci, żebys zostawiła swojego M. Ale ja widzę, jak moj mąż sie zmienił. Jest nam dobrze ze sobą. Ale on wszystko robi jednak OBOK mnie. My wychodzimy sobie naprzeciw. To trwało. Jesteśmy razem bardzo (jesteśmy sensoryczni, jak mówi mój mąż), ale też jesteśmy osobno. Raczej nie ma już gier między nami, tak jak kiedyś. Ale może Twoj m jest bardziej chory. Nie wiem. Nie musisz od niego odchodzić. Mam wrażenie, że Twoj syn i m wykorzystują Ciebie jednak. I dlatego trwa między nimi walka. Idż na terapie partnerską, nie odchodż od m. Jak jednak sie nic nie zmieni, to jednak to Ty odejdziesz. Za dużo wiesz, za wiele już wymagasz, jesteś świadoma. Ja nie szukam doskonałości, jak Ewa. Ona jest sama. Przepraszam Ewo.:D Jej cudowny Men nie jest z nią, lecz ze swoją żoną.To mówi samo za siebie. Skora ja jestem chora, to i mój men jest chory. Jesli ja zdrowieje, zdrowieje i mój men. A jeśli nie, to wcześniej, czy póżniej nie będzie nam po drodze.Tak widze sytuacje u Ciebie., jesli Twoj m nie wyzdrowieje i nie będzie dla ciebie partnerem, ty i tak go zostawisz. Ale może jednak będzie zdrowial ???????? Twój syn tez jest jakoś chory, jak wszystkie nasze dzieci. I on powinien wyzdrowieć, bo Twoja zmiana wymusza zmiany na Twoich bliskich. Daj mu szansę, by wziął odpowiedzialność za swoje życie w swoje ręce. Nie ingeruj, daj mu podejmowac samodzielne decyzje. to on będzie ponosłl konsekwencje. Strata kilku lat, to nie jest problem w skali całego życia. W Twoim otoczeniu czas na zmiany. I dla Twojego m i dla syna. :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mam dziś doła jak stodoła
Witajcie dziewczynki, mogę się przyłączyć ? Mam nadzieję ze u Was znajdę pocieszenie, nadzieję i wiarę że jutro będzie lepiej. Jestem w trakcie rozwodu, ponieważ BYLAM w zwiazku w ktorym partner molestowal mnie psychicznie. Bardzo to przezywam. Koszmar trwa.... Czasami mam wrazenie ze juz nie dam rady, ze nie mam wystarczajaco duzo sil by temu wszystkiemu sprostać. Jestem kompletnie przybita, zalamana i oklapła. Kiedyś aktywna osoba teraz najchetniej przesiaduje w domu , na nic nie mam ochoty bo "po co to wszystko". Ciezko mi sie nawet zmobilizowac aby w pracy wykonywac swoje obowiazki jak nalezy, niby chodze , niby cos robie ale w gruncie rzeczy najchetniej bym gdzies uciekla od tego wszystkiego. Jestem zalamana, przytlacza mnie mysl jak to dalej bedzie, jak sobie poradze. Choc jestem silna osobowosia, zawsze radzilam sobie z trudnosciami teraz jestem w czarnej otchlani. Siedze , placze, nie umiem sobie znalezc miejsca, wszedzie mi zle. Wiem ze ten rozwod to sluszna decyzja i nie tego zaluje. Zaluje ze zmarnowalam tyle czasu na gada, ktory potrafil tak zranic. Zaluje swojego zycia, bo nie wiem jak sie potoczy. Mam ogromna chec posiadania kogos bliskiego przy sobie i to mnie kompletnie wykancza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niebo..🌻..tak się zastanawiam nad sprawą tego mieszkania w czym jest problem,w czym problem ma Twój M..... Warunkiem zamieszkania jego z Tobą było, nie mieszkanie syna razem z Wami pod jednym dachem,tak?? W takim razie powstaje pytanie,w czym Twój syn przeszkadza M? Nasunęła mi się jeszcze jedna dziwna myśl,ale może słuszna........czego M boi się ze strony Twojego syna. M zdaje sobie sprawę z tego że Twój syn stoi z boku.....a więc widzi więcej,wyraźniej.......zastanawiam się czego Ty sama masz nie dostrzec w M i czego broń Boże ma nie dostrzec Twój syn stojąc z boku ..... Czyżby Twój M obawiał się Twojego syna???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No cóż no cóż.....🌻...."mężczyznom przemocowym chodzi o to żeby ich prosić, błagać...aby poniżyć....upokorzyć.." takie słowa usłyszałam wczoraj od pani psycholog....to ważne zdanie,daje wiedzę ....czego nie robić......No cóż..... myślę,że M zmienił taktykę wobec Ciebie,zobaczył,że jego prośby nie pomagają,że nie ustępujesz więc teraz będzie próbował Cię zmusić swoim milczeniem byś Ty go teraz prosiła.......kara,kara.... Moja Droga........nie rób tego,nie pisz,nie dzwoń.........nie pozwól karmić jego chorego umysłu sobą.................jeśli ta relacja jest tak samo ważna dla niego jak dla Ciebie....to go nie straciłaś........jeśli jest tak samo ważne to on odrobi lekcję .............ale jeśli...........w przeciwnym wypadku nie ma sensu.... Dobranoc spokojnej nocy życzę wszystkim ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ewo 😍 Wiem to, co wyczytam od Ciebie. Czytam Cię. Jak wchodzisz dla mnie na za wysokie rejestry to opuszczam te fragmenty. :D Nie oceniam Twojego życia, nie piszę, czy jest lepsze, czy gorsze, niz moje. Jest inne, bo my dwie się bardzo rożnimy. Tak bardzo, że nie pokusze sie o oceny. Co do Twojego M to wiem to, co pisałas. I tyle. Że jednak został z żoną. Chodziło mi o to, że o związku takim prawdziwym, dojrzałym, niby idealnym najlepiej i najbardziej wiarygodnie pisze ktos, kto w nim jest. A Ty nie jestes w takim związku.Nie ma związku na odległosć. Ten facet jest w związku, ale ze swoją żoną. Nie z Tobą. Nie wiem dlaczego. Może on sam nie wie. Nie kupuję tego, że dla dzieci. To częsta wymówka.Na forum o kochankach 90 % wpisów jest o tym, że on jest ze swoją żoną-bluszczem, by chronić dzieci. Po jakims czasie okazuje sie, że jest wiele powodów, często on jednak kocha żonę, choc nie jest to związek idealny. Piszesz często o związku doskonałym, o prawdziwej miłosci. Piszesz więc o czyms, co znasz tylko z literatury. Ja osobiscie nie wierzę, by takie związki istniały. Ja nie znam takich na żywca. Ale fajnie jest dążyć do ideału. Poza tym, wydaje mi sie jednak, że w 90 % przypadków, chorego partnera wybiera sobie jednak także chory partner.Takie sa moje doswiadczenia i obserwacje. Ludzie dobierają się w granicach swojego popieprzenia. Potem zdarza sie, że jedno zdrowieje, a drugie nie. I wtedy ujawnia się różnica. Im większa, tym gorzej dla związku. Bo następuje rozłam. I często rozwód. To tłumaczy, dlaczego molestowane kobiety nie odchodzą. Odchodzą te, które wyzdrowiały na tyle, by rozłam powstał. Przepraszam Ewo, nie chciałam cię zranić, czy poruszyć jakiejs czułej nuty.Niepotrzebnie do swojej wypowiedzi wrzuciłam Twój przykład. 🌻 Pisałam o sobie.Ja jeszcze jestem chora. Widzę to, czuję, akceptuję. Ale wiem też, jak bardzo jednak już ozdrowiałam. Widzę to po swoim życiu. Moje życie, moje małżeństwo nie musi być doskonałe. Wystarczy, że będzie wystarczająco dobre. :D I to własnie chciałam przekazać. Wystarczająco dobre.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość skrzat.
do mam dziś doła jak stodoła przeżyważ żałobę i nie ma w tym nic strasznego. Wlasnie zaczyna sie twoje nowe życie. Teraz płaczesz za straconym czasem, nadziejami i marzeniami. Musisz dać czasowi czas. Trzymaj się cieplutko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mam dzis dola - napisalas: \" Zaluje swojego zycia, bo nie wiem jak sie potoczy.\" Spiesze z pocieszeniem ze nikt z nas nie wie jak sie potoczy zycie - i tak juz jest, tak bedzie - a Twoj smutek i dol wynikaja z czegos zupelnie innego. Moze sprobuj zajrzec w siebie glebiej i odnalezc jego prawdziwa przyczyne... Piszesz takze - \"Mam ogromna chec posiadania kogos bliskiego przy sobie i to mnie kompletnie wykancza.\" Blad w zalozeniu! Przez spora czesc tego topiku tlumaczymy sobie samym i innym topikowiczkom - ze wpadanie z toksycznego zwiazku w inny zwiazek ma szanse ale na kolejna porcje toksyn. My tutaj leczymy sie z uzaleznienia od bycia z kims, od wiary w dwie polowki jablka - my tutaj nabieramy sil do samodzielnego zycia bo tylko wtedy gdy potrafisz byc sama - potrafisz byc w zdrowym zwiazku z drugim czlowiekiem ktory tez potrafi byc sam. Najpierw zajmij sie soba, pokochaj siebie, zadaj sobie kilka waznych pytan - i odnajdz siebie prawdziwa, zaakceptuj, zostan swoim najlepszym przyjacielem. I wtedy nie bedzie juz przemoznego pragnienia posiadania kogos - bo zawsze bedziesz kogos miala. Siebie. Teraz tez nie jestes sama, tylko jeszcze tego nie widzisz. Jeszcze szukasz na zewnatrz tego co od zawsze jest w Tobie. Wszyscy to mamy tylko nie wszyscy widzimy, czujemy. Nie jestes sama - masz siebie. I pamietaj o tym. Nie mozesz byc 100% pewna drugiego czlowieka - ale mozesz byc pewna samej siebie. A jak juz bedziesz siebie pewna - to male szanse ze znow wpakujesz sie w zwiazek z niewlasciwa osoba... Nie mysl wiec o kolejnym zwiazku i wypelnieniu pustki - ta pustka to zludzenie, masz wiele do zrobienia, wiele do poznania. Dlaczego zwiazalas sie z takim czlowiekiem? Z kims kto Cie zranil? Dlaczego pozwolilas mu na to? To sa pytania na ktore odpowiedz zajmie Ci troche czasu w przyszlosci... Dlatego juz teraz wygrzebuj sie z tego dola i zacznij dzialac :) Pozdrawiam 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Yezz 🌻 Wiem, że piszesz o zdrowym związku (a ja o chorym bo go ciągle przerabiam bo dla mnie to wciąż świeża sprawa i wciąż walczę o uwolnienie) i zdaję sobie sprawę, że w tym zdrowym związku nie ma podchodów, nacisków, dochodzeń, nikt nie obawia się powiedzieć prawdy bo nie ma takiej potrzeby żeby obawiać się reakcji drugiego ..... i wie, że będzie zrozumianym choćby to nawet miało dłużej potrwać (choć nie wierzę że w takich związkach dochodzi do zdrady ale wszystko możliwe .... choć moim zdaniem zdrada nie jest problemem zdradzającego a konsekwencją braku dialogu, porozumienia itd a to nie występuje w zdrowym związku). Mnie życie nie wyposażyło w to coś coby pozwoliło mi rozpoznać toksyczne zachowania więc nie unikałam takich ludzi a próbowałam ich zrozumieć, .....próbowałam być lekiem na targające M. emocje. Pamiętam, że coś czasami się we mnie buntowało ale ja to sama \"dusiłam\" w zarodku bo było we mnie za dużo ufności i zlekceważyłam to co próbowała mi powiedzieć intuicja ..... Dopiero teraz gdy życie mi dało po \"tyłku\" uczę się ostrożności i uczę się bronić i wciąż uczę się mówić NIE i STOP gdy M. natrętnie łamie i nie respektuje granic które ja zaczęłam budować po to by mnie dalej nie niszczył. Potrafię teraz konsekwentnie odpowiedzieć kilka razy na ten sam \"atak\" M. NIE ....a M. dalej drąży ...... a mi rośnie ciśnienie i \"gula\" w gardle ..... a M. do mnie mówi: spokojnie, nie denerwuj się ................. A gdzieś pośrodku wciska słowa, że mnie szanuje i szanuje moje słowa .......... Można by oszaleć ............ najlepiej wtedy obrócić się na pięcie i powiedzieć: człowieku męcz się sam ze sobą a mnie zostaw w spokoju.... nie zawsze mam taką możliwość, nie zawsze jest we mnie tyle siły (na razie!).................. czuje czasami jak on stara się mnie (za przeproszeniem) ogłupić, wybić z tych torów na które weszłam i wprowadzić zamieszanie ...... taka jego metoda ........ Ostatnio psycholog mi powiedział (zna M. i dobrze go rozpoznał i rozczytał), że jak nauczę się postępować z takim człowiekiem (on się nie zmieni bo ON TAK MA, może próbować i nauczyć się panować ale to ukształtowany dorosły facet i musiał by sam podjąć kilkuletnią walkę o to by się zmienić....) to już zawsze sobie w życiu poradzę ..... a muszę się nauczyć bo to ojciec mojego dziecka i kontakty między nami są nieuchronne..... (tak już abstrahując od wszystkiego to mogę powiedzieć, że ten związek z M. przyczynił się do mojego rozwoju ..... :D i może powinnam mu być wdzięczna za to że dziś staje się innym człowiekiem i jak mi jest z tym dobrze ....... nie wiem czy on by przyjął te podziękowania ode mnie bo on z moja zmianą nie może się pogodzić :P ) ............ może w końcu on sam zatrzyma się i na prawdę spojrzy we własne wnętrze ...... czego mu życzę jak człowiek człowiekowi :) Ściskam i dziękuje za wsparcie 🌻 Ja nie doświadczyłam tego jak to jest .... być w zdrowym związku, kochać dojrzałą miłością ale myślę, że jak ktoś choć przez krótki czas tego doświadczył i poczuł ...... to może na ten temat pisać .... ma prawo o tym pisać i się tym dzielić ................. ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niebieska \"najlepiej wtedy obrócić się na pięcie i powiedzieć: człowieku męcz się sam ze sobą a mnie zostaw w spokoju\" To zrób to... bo jak tego nie zrobisz i nauczysz się z tym żyć to już tak pozostanie... będziesz tak do końca swoich dni omijać go będąc z nim w związku... Myślę dlatego ludzie pozostają w takich związkach - bo nauczyli się omijać. I dobrze sobie z tym radzą chroniąc siebie. A dzieci - w końcu odejdą założą swoje rodziny i pozostaniesz z nim sam na sam. Może to moja siła, a może moja słabość, ale ja w takim momencie podjęłam decyzję o rozejściu się. Właśnie kiedy miałam już tego dość i poczułam, że na zmianę nie ma szans. Zainicjowałm ją. Trochę w innym kierunku. I nie żałuję. Żałuję tylko, że wcześniej tego nie zrobiłam. Ze dałam się zwodzić nadziei. A teraz nawet się dziwię sobie jak to było możliwe. Z początku nie było łatwo... bo pokłady sił zużywanych w związku spowodowały totalny ich deficyt potem. Ale w tej chwili z powrotem do mnie wracają. A jak czytam o twoim mężu nachodzi mnie taka myśl \"Jakżeż oni są do siebie w zachowaniach podobni...\" Na co czekać? I myślę że ty też będziesz właśnie tego żałować - że nie zrobiłaś tego wcześniej. Nie masz siły? Może tylko odwagi. Siłe masz skoro tyle wytrzymujesz... Może czas skierować ją na coś innego? A z odwagą wiecie jak jest... \"Strach ma wielkie oczy\" ;) Vacancy ❤️ inna_ja ❤️ Renta nic dodać nic ująć oneill bardzo pięknie to ujęłaś. Sama kwintesencja topiku... przydałaby się jako wstęp do niego :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mam dzis dola jak stodola
oneill- dziękuję :) wiecie... ja pisalam juz kiedys, kiedys na tym topiku... na 1 czesci jeszcze. strona 1066 i okolice ( niepewna swego:P) to bylo jeszcze przed slubem... mialam rady by rzucic gnide. a ja wyszlam za niego. no i jest co bylo a nawet gorzej..... teraz mam problem... jak w sadzie udowodnic ze to bylo gnebienie psychiczne- nie mam dowodow, nagran czy zeznan sasiadów.... bo dla otoczenia to przeciez cudowny facet, pozartuje, z kadym pogada...a w domu pieklo:( teraz tez mam pieklo w sadzie....:/ bo oczywiscie to ja jestem ta zła. on mnie kocha a ja mam fochy... mnie sie nie podoba:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ewo ❤️ Renta nie atakuje ciebie... Ja przynajmniej tego tak nie odbieram... A on jest współuzależniony. Niestety. Jest bohaterski, ale współuzależniony. Każda z nas jest tu w jakiś sposób bohaterką. Trwa w związku nie dla siebie nie dla publiki, ale dla dobra dzieci i dla dobra związku, nie jesteśmy egoistyczne i twamy pomimo przemocy i upokorzen. Niektóre nawet słyszą pogróżki, że jak odejdą to coś ich dzieciom się stanie, że ktoś popełni samobójstwo. Ewo spójrz prawdzie w oczy. Ja wiem co mówię, mój też nauczył się omijać i wybrał to... Jego wybór jego sprawa. Popełniłam błąd myśląc że dając mu siłę dam mu silę do odejścia z toksycznego związku. W takich sytuacjach dzieje się odwrotnie. Rozumiem też na czym polega sprawa kochankowania. Kochanki dają facetom siłę do wytrwania w związku małżeńskim, często toksycznym... wręcz odwrotnie niż do tego czego by chciały. Choć kochanką nie byłam, byłam tylko przyjaciółką, bo czułam, że jeszcze nie jestem gotowa na jakiś poważny związek, ale zrozumiałam jak to działa, bo niejako dotknęłam tego stanu. Oboje nie chcieliśmy po prostu zrobić kroku dalej. To wynikało raczej z asekuranctwa. Bo oboje nie jesteśmy gotowi na nic nowego i stałego. Ot takie życie. Same wewnętrzne blokady. Im starsi jesteśmy tym staranniej chcemy się dobrać, a szans jest coraz mniej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Uprzedzając następne wpisy... 4 umowy - moj powyższy wpis nie tyczy się twojego przypadku.. twój eks jest nałogowcem. On wiecznie ucieka w ten sposób przed problemami, nawet drobnymi.... Mówię tu o nieco poważniejszych sytuacjach, gdy facet zakocha się naprawdę w kobiecie i jest to długoletni związek pozamałżenski. A mimo, wszystko mimo, że ma toksyczną partnerkę mimo że źle mu w związku, nadal w nim tkwi - dla dobra dzieci bo czuje się odpowiedzialny itp itd. Pomaga, dba, troszczy się, załatwia sprawy, a na boku ma kobietę, przy której może spokojnie odetchnąć i spędzić czas tak jak lubi. Teraz zmykam do swoich "bohaterskich" obowiązków (hiehie nadal jestem bohaterką - zajmuję się wszystkim sama i doszły nowe rzeczy, na które w moim związku bym się nie odważyła - a teraz muszę i daję radę ;) )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Enia1 🌻 dziękuje! Nie chce pozostawać w tym związku (jestem już po jednej rozprawie sądowej i będzie następna) i jestem na tym forum właśnie po to by tej odwagi "nabierać" coraz więcej, coraz bardziej ..... Nie mieszkamy razem (nie dałabym rady już razem mieszkać i wiem, że mój syn nie dał by rady mieszkać z nami obojga razem) ale widujemy się ze względu na to że jesteśmy rodzicami...... może dla tych naszych kontaktów jako rodziców chciałabym trochę normalności .... Czytam Twój wpis 'Mam dziś doła jak stodoła' i widzę schemat podobny do mojego ............ bo M. teraz stara się być wspaniałym ojcem, dla wszystkich zrobił się wręcz czarujący a ze mnie robi tą złą.........on mnie kocha i mówi o tym komu się da a mnie się coś nie podoba..............wszystkim opowiada jak to on teraz ratuje rodzinę dla naszego wspólnego dobra ......a ja to jestem ta złośnica którą on nie może poskromić .................. Nie wiem jak długo to potrwa .............. sama się zastanawiam jak długo on jeszcze wytrzyma w tej pozie .............. Mam dziś doła jak stodoła ............ trzymaj się mocno!!! Nie daj się ugiąć i zbieraj tutaj potrzebną Ci siłę!!! ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mam dzis dola jak stodola 🌻 a ja dziękuje Ci za Twój wpis zacytowany przez mnie poniżej ....... powinien być przestrogą dla wielu innych, które mają jeszcze szansę zmienić swoją decyzję i nie powiedzieć tego TAK z którego tak trudno później się uwolnić ...... a można wcześniej podjąć decyzję o zakończeniu chorego związku i dać sobie czas i szansę na normalność........... niż wierzyć w to że da się zmienić drugiego człowieka lub wierzyć że on się zmieni jak on faktycznie nie ma na to najmniejszej ochoty ... "wiecie... ja pisalam juz kiedys, kiedys na tym topiku... na 1 czesci jeszcze. strona 1066 i okolice ( niepewna swego ) to bylo jeszcze przed slubem... mialam rady by rzucic gnide. a ja wyszlam za niego. no i jest co bylo a nawet gorzej..... "

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Goniąc Kormorany ❤️ Ewo ......... Ty i radość z Twojego spokoju :) ...........bez problemów.............bez................bez...............bez..... 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Yezz 🌻 dzięki!!! ......właśnie o to mi chodzi i tego się uczę żeby moje życie było w końcu MOJE!!!! trudne ........... ale wiem, że dam rady ........ również dzięki Waszemu wsparciu!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
p.s. nie chcę aby mój wpis do Ewy był jakoś wykorzystywany ... ja szanuje to co napisała i nie wymagam tłumaczenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
yezz ❤️Niebieska❤️ dzisiaj jak byście pisały do mnie i dla mnie. Niebieska ❤️ oni się nie zmieniają.... i to jest niezmienne. Mój M mi wczoraj wyciął taki numer, że... powinnam zamknąc za nim drzwi. Znowu zaczyna się manipulowanie, kombinowanie, wciagnie mnie do gry... 3 miesiące spokoju dla mojego M to standard, potem trzeba kombinować, mieszać, wkładac kij w mrowisko, bo...jest za miło, za spokojnie, za ciepło.... :O Czy to ja kreuję wokół siebie to całe zamieszanie? Czy to ja jestem powodem tego, że mój M podejmuje, zmienia decyzje jak mu wygodnie? I tym samym stawia mnie przed faktem dokonanym. A kiedy ja się burzę i nie chcę zmieniać podjętych roziązań to przyciska mnie do muru i ma być jak on chce albo wcale? Dlaczego on to robi? Myslę, że odpowiedź jest jedna...bo może, bo ja mu na to pozwalam.... Bo moje zdanie się nie liczy...i nie dal niego, dla mnie samej. No nic, chciałam, próbowałam, dawałm sznasę. Bardzo się zmienił, ale... chyba nie dość, nie dość dla mnie. Po za tym nie może przezyć, że ja się też zmieniłam wg niego na gorsze, hehe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Drogie Niebo błękitne ❤️ "Po za tym nie może przezyć, że ja się też zmieniłam wg niego na gorsze, hehe" ............... bardzo cieszą mnie te Twoje "hehe" na końcu!!!!!! ..... znaczy, że nie dałaś mu się ........zatracić .....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niebo ❤️ ....mam dla Ciebie ogrom wdzięczności ........ jak napisałam tutaj byłaś jedyną która mi odpisała na forum .... wtedy ........ i dałaś mi wsparcie i nadzieje i podbudowałaś moją siłę ..... wklejam Twoje odpowiedź do mnie żebyś sama dla siebie ją dziś przeczytała: " 15:15 Niebo błękitne Tak czytam te nasze historie będąc na tym forum od jakiegoś czasu i mam wrażenie, że ci mężczyźni to są klony, jeden w drugiego. Matryce. Postępują utartymi schematami, jota w jotę. Zmienia się tylko ewentualnie ilośc dzieci, miasto, ale sposób w jaki postępują jest taki sam....może rózna jest tylko siła eskalacji kobiety. Straszne. A zawsze myślałam o wyjatkowości mojego byłego już związku (oczywiście w pojęciu pejoratywnym). A tutaj tyle nas... Niebieska czytasz topik jak napisałaś to masz wiedzę. Może nawet dzięki temu tak dzielnie trwasz w postanowieniu... i bardzo dobrze. Znasz specyfikę takiego związku...sinusoida i nigdy dobrze. Jak on Cię straszy nie bądź dłużna napewno wiesz, znasz jego czułe punkty...zagraj, wykrzycz coś co go wprawi w osłupienie, coś co może być kubłem zimnej wody, nie bądź bieran....obroń się. Niech wie, że Ty też to potrafisz... i jesli zajdzie potrzeba zrobisz dla siebie i dziecka. Przytualm Cię i życzę Ci dużo siły w wytrwaniu. Masz dobrą sytuację, syncia, pracę... będzie dobrze"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiele razy tu czytałam, że każdy ma swój czas, swoje tempo ..... dobrze, że w ogóle zaczął się zastanawiać, myśleć, zauważać, obserwować .... potem ma coraz większą wiedzę ...... opanowuje teorię ale z wprowadzeniem tego w życie to jest dla niego inna sprawa ...... tu znowu każdy ma swój czas ..... bo zawsze znajdzie jeszcze jakieś: bo ..... to i tamto i owamto ....... i nadzieje ma złudną ...... a przede wszystkim za szlachetne i za dobre serce!!!! Jeśli ktoś sam się nie otrząśnie, nie zatrzyma (a może się zatrzymać gdy zobaczy, że żadne jego manipulacje nie działają, nikt na jego grę nie odpowiada ani nawet echo ..... ) i dogłębnie nie zastanowi nad samym sobą, nad własnym wnętrzem, nie poszuka przyczyn (przecież toksyków wychowują toksycy i tak w kółko), dopóki tego sam nie zatrzyma, nie wyprostuje ............ no ...ale musiałby się pokory nauczyć ...... dopóki i dopóki ........... to on się nie zmieni ...... .....tylko czy można od nich aż tyle wymagać?? ;) każdemu należy się szansa (ale nie szanse bez końca) ..... ale niech w tym swoim paskudztwie zostanie sam ..... i sam z tym walczy .... jeśli chce się leczyć przy pomocy innych, obarczając bliskich, których już i tak wystarczająco skrzywdził to według mnie wcale nie chce się zmienić ............. z takiego jego leczenia to i on będzie jeszcze bardziej chory i bliscy dojdą do granic wytrzymałości ..... oby ich tylko nie przekroczyli .... :( 🌻 ...spojrzeć we własne wnętrze i otworzyć się w końcu na dobro... 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oj Ewcia, Kochana, żebyś wiedziała... aż mnie to rozczarowanie powaliło na łopatki, przywaliło, rozpłaszczyło. Tak, dwoję się i troję....żeby poukładać, żeby było dobrze, żeby była rodzina...a wczoraj usłyszałam, że ja NIC z siebie nie daję. Niebieska...🌻tak, to hehe to coś znaczy, znaczy tyle, że ja juz inaczej podchodze do pewnych spraw. Znaczy, że lekcja odrobion na tym topiku nie poszła w las... i dobrze, że to zauwazyłaś, to miłe... ❤️ dziękuję Ci za to przypomnienie...kurde jaka ja mądra kobieta byłam...hehe ;) szok! Taki ładny pościk, dzisiaj mi się bardziej podoba niż kiedyś i...jest bardzo dla mnie aktualny. Rozumiem Twój hmm taki sentymncik do mnie może malusi, bo ja mam taki do Ewci, ona pierwsza mi rekę tutaj podała i jak widzisz ciagle to robi... Ewciu ❤️ yezz, tak Kochana juz odpowiadam na Twoje pytanie... jak obronie siebie? jakie zmiany wprowadzę? Będę konsekwntna, będę się starała z całych sił byc szczesliwą i nie pozwalac na tego typu akcje. A chyba jedynym dojściem do tego celu jest bycie samą... niestety. Z tym M juz tyle razy przerabiałam to wszytsko... z tym M wszystkiego chciałam, ale z tym M to nie wychodzi, nie może....bo to ja chcę, a on tylko udaje.... że chce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie😘 Jestem \"odcieta\" od swiata wirtualnego, tyle tylko moge, co czytac na biezaco, na pisanie \"nie staje\" czasu:) Mam sie ok, a scislej - nie ma mnie wcale - jestem zahibernowana - nie czuc, nie myslec, nie reagowac; enia1 - 😍 for you Niebo... - dasz rade😍

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Z tym udawaniem...przypomniał mi się taki dowcip, pamiętam go od lat. Do cyrku przychodzi trener i mówi, że ma super numer, na którym Dyrektor cyrku zarobi krocie. Nastepuje prezentacja. Wychodzi na scene piesek i jeżyk. Jeżyk zasiada do fortepianu zaczyna grać cudny utwór, a piesek przepięknie zaczyna śpiewać. Dyrektor jest pod wrażeniem, zatrudnia trenera, ogromny sukces, zjeżdżają cały świat, zarabiają krocie. Pod koniec turnee Dyrektor zaprasza trenera, popijają wódeczkę i Dyrektor pyta... Trenerze jak to mozliwe, gdzie tkwi sekret tego numeru, zdradź mi go. I trener zdradza tajemnicę... Bo wiesz Dyrektorze tak na prawdę to jeżyk i gra i śpiewa....a piesek tylko udaje. :)))))) Nie wiem jak Wam się podoba, ale ja kocham ten dowcip.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
yezz...dziekuję bardzo 🌻 Mądrze i z wyczuciem. Tak się jakos zadziało...że znowu nieszczęścia chodzą parami. I dwóch najukochańszych mężczyzn mnie znowu zawiodło i...obydwaj mają do mnie pretensje. O co? Że za mało daję z siebie. Że za mało pomagam, wspieram, poświęcam. Że mam wobec nich jakieś oczekiwania (syn-praca, nauka, M-wspolne zycie, uczucia, wspólne bycie razem) No i k...a za przeproszeniem koniec ciagnięcia mnie za ręce, przeciagania liny...itd. Akurat obydwaj się super wstrzelili w czas i miejsce. Każdy niech się zajmie sobą. A ja sobą najmocniej, bo oni robią wszytsko dla siebie i pod siebie....a ja też...dla nich i pod nich. BASTA.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ta sobie czytam Ciebie Niebo i gdzieś tam po cichutku myślałam, a może Jej się uda, a z drugiej strony nie wierzyłam i tę niewiarę raczej głośno wyrażałam...kuźwa...i znów jeden wniosek...z nimi się nie da żyć....a smutno mi, bo wiem, ze powinnam podjąć decyzję życiową i BOJĘ SIĘ. Już nawet gdyby on zmienił sowje zachowania, a z częścią tak sie stało przez moje zmiany, to..ja już NIE KOCHAM. Boję się tego co będzie. A zdrugiej strony tak jak pisałam często mam w dupie jego i jego gadanie. A póki co, miłego weekendu Wam wszystkim życzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kormoranie: \"Człowiek zdrowy wmanipulowany w toksyczną osobę... ma olbrzymia drogę cierniową do przejścia.\" Nie zgadzam sie z tym. Czlowiek zdrowy bedzie jak ognia unikal wszystkiego co toksyczne - to jest miedzy innymi wlasnie oznaka bycia zdrowym. Jesli jest zwiazek toksyczny to znaczy ze obydwoje sa zaburzeni. Jesli zas jedno z nich zacznie nad soba pracowac i zdrowiec - dostrzeze przepasc i wtedy zaczynaja sie schody - wlasciwie nie wiem czy tak do konca schody bo najuczciwsza i nmajprostsza droga osoby zdrowiejacej to odejsc. Bo widzi ze z tej maki chleba nie bedzie... Co do dzieci - jesli jeden z partnerow jest zdrowy to zdaje sobie sprawe z wplywu jaki ma ow toksyczny zwiazek na nie (przeciez caly czas tu o tym piszemy, nieprawdaz? I mowienie o tym ze ktos jest w niewlasciwym zwiazku dla dzieci to jakby zaprzeczenie idei tego topiku, a juz na pewno danie zlego przykladu - ilez dziewczyn mowilo tutaj: zostane z tyranem dla dzieci?) a juz na pewno nie tkwi w takim zwiazku wierzac ze to jest wlasnie \"mniejsze zlo\" i ze wlasnie tym ochroni dzieci... Jesli tak mysli i w to wierzy to jest tak samo zaburzony jak wiekszosc z nas tutaj... Przypominam druga umowe - nie bierz niczego do siebie. Bo ja nie pisze do nikogo - tylko polemizuje z opisana sytuacja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ewo 😍 Moj pierwszy związek z 1 mężem byl zdecydowanie toksyczny. Mój drugi związek z 2 mężem byl zdecydowanie toksyczny. I to ja za każdym razem ich wybrałam. dlaczego? Bo byłam chora. :D teraz zdrowieje i szczęśliwie ze mną, a raczej za mna, zdrowieje mój mąż. To podobnie jak u innej. Zdarza się :D Nie za często, ale sie zdarza. Ale on sie puknął w głowę dopiero wtedy, gdy ja odeszłam prawdziwie, a nie w kolejna grę. i nadal jest borderline- wygasającym szczęśliwie :D Nie ma innej mozliwości, chory zawsze wybierze chorego. więc jeśli ktoś jest z chorym, sam musi byc chory. Niedawno doszłas do tego, że twój Eks byl chory. Ty go wybrałaś. Potem zaczęłaś zdrowieć, widzieć, i odeszłaś. Potem wybrałaś m - jest wspóluzależniony. Z Twoich wpisów wynikało, że mu wspólczujesz, pomagasz, wspierasz itd. Pachnie jak współuzaleznienie. Pewnie w momencie wyboru jeszcze byłas chora. Ale dlaczego z uporem maniaka stale żyjesz w przeświadczeniu, że on jest zdrowy :D dobry :D miłość doskonała :D Gdyby on Ciebie kochał dojrzale, to z Tobą byłby dzisiaj. I nie przeszkadzałoby to mu być dobrym ojcem dla swoich dzieci. A gdybyś Ty go kochała dojrzale, to czy wchodziłabys w ogóle w ten związek? Często tutaj piszemy, ze najpierw trzeba zamknąć jedne drzwi, by potem otworzyc nowe. Ja miłość rozumiem jako DECYZJE. Za każdą decyzje trzeba ponosić odpowiedzialność. Ja dopiero po kilkunastu latach zrozumiałam, że mój 1 mąż wcale nie był doskonały, cudowny itd. Zobaczyłam i zdałam sobie sprawę, jak było naprawdę. Że to był toksyczny związek.Pozwoliło to mi otworzyc się prawdziwie na 2 męża.Często na tym forum najtrudniejszą rzeczą jest zdać sobie sprawę, że związek jest zły, a my chore. Ewo, Ty nie jesteś tutaj dla Twojego syna. ty jesteś tutaj dla SIEBIE. :D Czytałam Twoje wpisy od kilku lat i sprzed kilku lat, tutaj i na innych forach. Przebywając w krainie ułudy co do psudomiłości i prawdziwej miłości, odbierasz sobie szanse na otworzenie sie na cos nowego, na nową pewnie dojrzalszą miłość. Nasza wspólna znajoma, pewna literatka, miała podobny przypadek. Dzisiaj ma cudownego męża, prawdziwie dojrzały związek. A psudomiłość ma dawno za sobą. :D Pewnie i tak nic nie będzie z mojego wpisu, bo pójdziesz w zaprzeczenie i swoja doskonałość. Cóż, każdy ma swój czas. Pewnie się kiedyś tam doczekam :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oneill 😍 My o tym samym, ale jakże inaczej Ja jeszcze z zacietrzewieniem i krzewieniem jedynie słusznej kultury krzyżackiej, a Ty dojrzale i z dystansem. :D Ale wszystko przede mną :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×