Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość POMOC DORAZNA

Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2

Polecane posty

oneill, Wierna... - dziekuje😍; przemysle to wszystko, jak juz skonczy sie u nas dlugi weekend; w obecnych warunkach nie jest to mozliwe:(; wszyscy w domu; Ewcia - 😘 Niebo... - my, matki jedynakow, do tego samotne, choc pozornie nie same; trzymaj sie dzielna dzieczynko😍 Pozdrawiam cala reszte🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ewa; Jak boga kocham, powinnas zaczac pisac powiesci dla kucharek. A tak naprawde to z glebi serca zycze ci, aby sie u ciebie zakonczyla faza oklamywania samej siebie .. ja to widze wyraznie i jest mi ciebie bardzo zal. :( :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stukpuk_puk puk
Dzień dobry Od 5 rano siedzę nad projektem. Mogłam zrobić tę pracę w weekend. Jednak ponieważ był bardzo samotny, emocje i smutek wzięły górę. Z moich przemyśleń: - tak jestem DDD - tak mam dużo pracy nad sobą zwłaszcza - tak w tych chorych okolicznościach wydawało mi się, że kocham - i tak nie zrezygnuje póki żyję z tego co jest prawdziwą miłością Może i ten facet miał więcej wad niż zalet, może i wcale mnie nie kochał, a tylko wykorzystał moje słabości i naiwność. Może. Jednak równie dobrze mogło być tak, że oczekując ode mnie poświęceń, może czasem kompromisów działających tylko na jego korzyść, nauczył mnie rezygnować troszeczkę z tej krnąbrnej małej dziewczynki, która bardziej ze strachu niż zaufania lazła jak ćma do ognia, po ciepło, a wyłaziła poprzypalana. Pewnie że tak, że jestem słaba, bo wcale niepewna swego, pewnie że tak! Ale kochać to znaczy dawać siebie i nie wiem czy jest sens uciekać. Trzeba dawać mądrze, gdy poproszą, gdy miłość stanie się miłością, a nie środkiem na uśmierzenie choroby sierocej. Chcę dawać. Nie wiem czy to źle, że korzystam z doświadczenia wyniesionego z mojego nieudanego związku i że bodźcem są obrazy jakie mam w głowie z rozmów, wspólnych chwil. Ale przecież, tak sobie myślę, mój Ojciec też często powtarza, jest się samemu tak naprawdę w życiu i faktem jest gdy patrze na Niego, to on jest sam i samotny i jest mu z tym źle. Nie chce tak jak on. Nauczę się jak żyć z innymi, nauczę się! Bo chcę przytulać ludzi mi bliskich, chcę żeby moje wady nie musiały być zaletami. Chcę przede wszystkim być wyrozumiała dla siebie i dla innych w zwyczajnej codzienności. Skupić się na sobie tam gdzie można dokopać się głębiej i podziwiać kiedy bliscy robią to samo. Tak właśnie chcę. Za skarby tego świata nie chcę być samotnikiem. NIE !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ewo 🌻 \"Czytaj jak bajke lub wynurzenia pensjonarki \" O.K. :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ze wskazaniem na wynurzenia pensjonarki lu autorki powieści dla kucharek. kazdy ma swój czas :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość po raz kolejny Montia
Goniąc Kormorany bardzo Ci dziekuje ❤️ za wszystkie słowa i rady a do psychologa chodzę , ale wizyty są wyznaczane co tydzień , tak jest na Kase chorych a dla mnie to za mało i to odczuwam w sumie ja do każdego podchodzę teraz jak do wroga i do Pani psycholog też więc jeszzce jej nie zaufałam może z czasem zaufam jedyne co mi sie podoba to zadania domowe :)) które mi wyznacza po każdej wizycie i to jest extra miłego dnia wszystkim

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pozdrawiam Wszystkie bardzo ciepło! ❤️ ...mam dziś urwanie głowy i mało czasu ...... muszę w spokoju wszystko poczytać :) chciałam tylko napisać: MONTIA!!!!! nawet nie wiesz jak bardzo się ucieszyłam jak zobaczyłam Twój nick .......... że się odezwałaś ........ ściskam Cię bardzo mocno!!!! z całej siły!!!! ❤️ ❤️ ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość po raz kolejny Montia
Niebieska kochana wiesz co a twoja radość sprawiła ,że mój dzień stał się lepszy ❤️ mi tak niewiele trzeba do szczęścia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Montia! :) :) :) .....żeby każdy następny dzień dawał Ci coraz więcej radości .....abyś była w pełni szczęśliwą kobietą .....aby Twoje dziewczynki zawsze mogły powiedzieć: jaką mają wspaniałą mamę! ...a mój ciężki dzisiejszy dzień od razu stał się lżejszy ..... jak nie dużo trzeba ..... no tak .... :D ....powinniśmy się zarażać uśmiechem i dodawać wsparcia .............. Monitko! Mój dzień też stał się lepszy ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny ❤️ Apeluję do Was. Każda z nas ma podany swój prywatny email. można skorzystać. Myślę, że nie jestem odosobniona, ale takie osobiste wycieczki i zamęt nikomu tutaj nie służy. Owszem mozna bagatelizować, ale przeciez nie o to chodzi... To miejsce jawi się jako oaza spokoju i azyl... i niech tak pozostanie. Proszę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niebo błękitne ❤️ wyprzedziłaś mnie bo właśnie zamierzałam coś w podobnym tonie napisać..... przyłączam się do Ciebie! I też PROSZĘ! "oaza spokoju i azyl" .... a ja mam ciągle odczucia że nadmiar tu agresji .... --------------------- mój M. zawsze chce mieć ostatnie słowo, ostatnie zdanie choćby nawet już nie było na temat ..... i wydaje mu się że wychodzi zwycięski .... a ja sobie myślę wtedy ..... szkoda mojej własnej cennej energii .... przecież mogę ją zużytkować w dużo lepszy sposób ..... i nawet jak mi zarzuca jaka to ja nie jestem ..... to ja już ostatnio wyszłam z założenia że mu wolę przytaknąć i powiedzieć: tak, taka właśnie jestem ............. tak, tak ... oczywiście jest tak jak ty myślisz ...... i idę w swoją stronę ..... a on niech się kręci dalej w kółko (nie wiem ... może jakąś kapustę w beczce ubija ...) .......... I tak mam swoje przekonania i swoje doświadczenia i to jest dla mnie ważne.....dla mnie samej .... a on niech myśli sobie co chce .... jego prawo .... Nic mu nie mam zamiaru udowadniać...... ani tłumaczyć (nic mu nie tłumaczyć ..... takie rady dostałam na tym topiku i lepiej mi się z nimi żyje) Pozdrawiam gorąco wszystkie! I od razu zaznaczam, że nikogo nie chciałam urazić ..... uważam, że to forum jest bardzo ważne .... ważne dla tych wszystkich (również mnie) którzy chcą podnosić się i zacząć oddychać pełną piersią ....... Cenię sobie doświadczenia i rady wszystkich .... zawsze coś z nich dla siebie "zabieram" na moją dalszą, lepszą drogę ku normalności i szczęściu!!! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oneill 🌼 super teksty pełne zdań nad którymi warto się zastanowić oprócz tego co Renta wyrózniła ja wyróżnie jeszcze to: \"Wazne sa fakty, bez interpretacji. Interpretacja moze byc dowolna i zalezy od wielu czynnikow. I to wlasnie interpretacja faktow nie pozwala na ich zaakceptowanie.\" Dodam jeszcze - Jakże w wielu wypadkach nadinterpretacją faktów psujemy sobie relacje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ewo \"Pewnie, że cos tam zostanie w dzieciach\" - wiesz co pozostanie? Wzorzec kobiety toksycznej, bo innego nie maja. Mało tego będą intuicyjnie się spodziewały, że mimo wszystko trafią na wytrzymałego faceta jak MM. Gorzej jak tak nie będzie, bo toksyczne kobiety przyciągają toksycznych facetów i niestety to jest bardziej prawdopodobne... MM niestety tego nie widzi... ale to nie moje małpy i nie moj cyrk :D :D może one mają swoją rolę życiowa do odegrania. Ponoć według niektórych wierzeń dusza dziecka wybiera rodziców i rodzinę, zgodnie z tym co ma do przepracowania....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stukpuk_puk puk
Witajcie. Nie pisze tutaj żeby zabierać laury z piękne pisanie. Mam jakis cel i zmierzam do niego. Choć np teraz, właśnie w tekj chwili żałuję że nie mogę być z wami na jakiejś linii, żeby jakos ukoic strach, ból i gorycz. Projekt nad którym się męczyłam, ja kobieta, niestety nie znalazł uznania. Wicie dlaczego. Bo panowie szefowie, nawet nie przeanalizowali go dogłebnie. W momencie w którym stajesz się zależny od kogoś kto ma kase wysiłek sie nie liczy. Nie jestem zła o to że były błędy. Dobrze, bo się nauczyłam. Zła jestem, że muszę niewiele znaczyć i panowac nad emocjami malej znów niedocenionej dziewczynki. To jest właśnie relacja na gorąco z tego jak odbywa się emocjonalna akceptacja siebie DDD, a raczej tego faktu. Ponad to jestem rozgoryczona, z racji jak to bywa zranionej, toksycznej miłości, wlaściwie niemiłości, jakiegoś tworu miłościopodobnego. Jestm zła, o to że tyle było zachodu by mnie zdobyć, a gdy odeszłam nie akceptując "że mam byc częścią misternej ukladanki i spekulacji", nie należy mi się nawet rozmowa. Czuję sie oszukana i głupia. Popełniłam błąd i to też realacja na bierząco z etgo c czuję. Wiem że miałam prawo do tego błedu, wiem że nie jestem wszystkiemu winna, jest jeszcze ta druga strona. Ale wiem że Wy wiecie jak bardzo to boli. To jest tak silny wręcz fizyczny ból. Fakt że nie mam się do kogo odezwać i musze w sobie poskromic małą dziewczynke w której wszystko się rodziera, z tęsknoty za przytuleniem. Chce mi sie wyć, ryczeć, boli. Dziewczyny to tak strasznie boli. Muszę to przejść jesli chcę dotrzeć do mojego celu. To jednak bardzo boli

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ewa ❤️ nie słuchaj wątpiących ten post zatytułowany \"__*__*__*__*__*__*__*__*__*__*__*__*__*__*__*__*__*__\" to piękny post. A MM jeśli tak jest to powinien odejść od tamtej... Może w końcu kiedyś do tego dojrzeje.... Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
stukpuk podoba mi się twoja determinacja, masz 👄 za to Pierwsze co musisz zrobić, to żyć tak by nie oszukiwać siebie. Nie udawać że ci coś pasuje jeśli tak nie jest - a więc musisz dobrze poznać siebie- poprzez obserwację. Dobrze że lubisz żyć między ludźmi. Będziesz miała więcej okazji do obserwacji siebie. Nie oszukuj się przede wszystkim, że ktoś zauważy twoje poświęcenie i to, że komuś coś dajesz. Jeżeli ktoś zauważy ciesz się tym, bo będzie to człowiek który pracuje nad sobą i w związku z tym potrafi docenić innych. To człowiek, z którym warto mieć kontakty. Nie dawaj ponad miarę tym którzy tego nie widzą a co gorsza myślą że dajesz bo im się należy. Od takich należy... ale trzymać się z daleka. Jeśli chodzi o nas wrażliwych i chętnych do bezinteresownego dawania, to właśnie my musimy trzymać się do takich jak najdalej. W takich środowiskach musi zachodzić wzajemna wymiana coś za coś. Inaczej my bezinteresowni będziemy wykorzystywani ponad miarę i uważani za frajerów. Bezinteresowność jest piękna, ale nie należy się każdemu. A jeżeli już to nie powinniśmy być rozczarowani efektami. Ot takie zdrowe podejście. Nie dajmy z siebie robić frajerów bo nimi nie jesteśmy. Ja po prostu jak zauważam, że coś zostanie źle odebrane, z niekorzyścią dla mnie i mojego wizerunku, po prostu nie robię tego dalej dla tej konkretnej osoby. trzeba szanować siebie bo jeśli my tego nie zrobimy nikt tego za nas nie zrobi. Jeśli szanujemy siebie otaczamy się ludźmi którzy szanują nas. I my też potrafimy ich i ich bezinteresowność uszanować. Dlatego najpierw trzeba dobrze poznać siebie i siebie pokochać. A czy już kochamy siebie czy nie będziemy wiedzieli gdy bedziemy dobrze się czuli zarówno w towarzystwie jak i w samotności. Nie będziemy czuli przymusu wiązania się z kimś dla dopełnienia siebie bo to dopełnienie nie będzie nam potrzebne. Za ot spotkamy dopełnioną osobę która równie dobrze czuje się ze sobą. I dopiero wtedy mamy szansę na normalny związek. Zamiast walczyć z poczuciem osamotnienia, i samotnością, zamiast walczyć z tym o czym tak naprawdę nie wiesz, spróbuj to przeżyć. Tobie tylko wydaje się że to jest złe, bo twój ojciec jest samotny, ale czy on jest samotny bo czuje się ze sobą dobrze czy dlatego że sądzi że świat jest zły i trzeba trzymać się od niego z daleka... To jest istotna różnica. Człowiek który z samotnością czuje się dobrze nie unika wcale kontaktów z innymi ludźmi... Czy mam rację niech powiedzą dziewczyny, które doświadczyły już tego stanu... Oneill? Ewa? consekwencja? siódemka? Ze swojej strony powiem, że nie jest mi źle ze samotnością, nie szukam na siłę kontaktów, ale jak mam ochotę się z kimś spotkać i ten ktoś ma ochotę ze mną, to po prostu to robimy. Nie raz bywa tak, że ktoś mi sam o sobie przypomina i potem dobrze się bawimy. A czasem dzieje się odwrotnie. Nie ma się czego bać... wszystko się ułoży... tylko trzeba spróbować ;) poczujesz zupełnie inny wymiar niż czułaś do tej pory... Powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja tu nie pisałm o samotności jako ucieczce od ludzi, tu jest o samotności jako akceptacji siebie. Tylko gdy siebie akceptujesz nie przeszkadza ci samotność. A wieść życie możesz tak jak lubisz i do tego świadomie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cholipa
male resume stara prawda terapeutow glosi, ze nie ma czlowieka ktoremu terapia by sie nie przydala:) kazdy w sobie nosi mniejsze czy wieksze traumy i tyle. m. in. dlatego nie zgadzam sie ze stwierdzeniem, ze czlowiek zdrowy nie zwiaze sie z toskykiem. Bo definicja "czlowieka zdrowego" jest tak naprawde trudna i zlozona:) czesto jest klasyka, tak tu czesto opisywana, ze wychodza ukryte DD i inne DD, ale czasami ktos ze zdrowej w miare rodziny, empatyczny, rozwiniety emocjonalnie, swiadomy siebie wpada jak przyslowiowa sliwka w kompot i budzi sie za pozno w pelnym rozkwicie toskycznego zwiazku? a dlaczego? bo mu do glowy by nie przyszlo, ze mozna na takie rozne sposoby manupulowac druga osoba itd. dlatego tez nie kazdy jest DD, ale na pewno kazdemu w takim wypadku takze potrzebna jest pomoc, chocby taka przyjacielska jak tu. stad tez moje drugie resume;) wielokrotnie zreszta werbalizowane na tym forum: dajcie sobie wzajemnie zyc spokojnie, nikt swoimi wypowiedziami nie zagraza niewinnym osobom poszukujacym pomocy kazdy czerpie dla siebie to, co w danym momencie jest mu najbardziej potrzebne i o to chyba chodzi prawda?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
stuk puk... "i musze w sobie poskromic małą dziewczynke w której wszystko się rodziera, z tęsknoty za przytuleniem. Chce mi sie wyć, ryczeć, boli. Dziewczyny to tak strasznie boli" Nie musisz, wręcz przeciwnie przeżyj swój bol do konca... Gdzieś na topiku już pisałm jak. Oneill też już pisała, że to pomaga... Zrzuć z siebie ten ciężar, a tylko przez akceptację faktu i przeżycie bólu do konca do ostatniej łzy pomoże ci się z tego wyzwolić... przestan na chwilę być silna... nie musisz zawsze być silna, pozwol sobie na słabość... pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cholipa
PS. bedzie prywata nie wiem dlaczego yezz taka nagonke robi na Ewe, choc mam swoje przypuszczenia. Takie, ze yezz i spolce brakuje emocji na co dzień, przyzwyczaily sie do walki, adrenalizny, stawiania na swoim i pouczania. Nie ma tego, to trzeba sobie zorganizowac "Cel". dokladnie tak jak robia toksycy. To jest jednak do przepracowania dziewczyny, jak tak "pracowac" lubicie. a do tego yezz i consekwencja juz raz obwolaly sie naczelnymi teraputkami tego topiku. megalomania? a moze to co napisalam wyzej? wiele osob na tym topiku, z chlubnym przykladem Onelli czy Nieba blekitnego, sa ewidentnymi okazami tych praktycznie zdrowych ludzi. Ich bledy i potkniecia sa zwyczajnie ludzkie, ale zawsze przebija z ich wypowiedzi to, ze lubia ludzi. a yezz i spolka chyba niekoniecznie.nie wspomne o pijanym belkocie renty:) niniejszym przepraszam Onelli i Niebo za powolanie sie na ich osoby, w takim kontekscie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\".....kazdy czerpie dla siebie to, co w danym momencie jest mu najbardziej potrzebne i o to chyba chodzi prawda? ...\" PRAWDA ❤️ Moja prośba nie była do nikogo skierowana, ja tylko wołałm i proszę o spokój, tylko o to... Jestem tutaj od ponad roku i bardzo dobrze się tutaj czuję i potrzebuję tego miejsca i wiem, że dużo jest takich jak ja. Niebieska29...🖐️❤️ Nie oceniam nikogo, nie mam do tego prawa i nie chcę tego robić... Bóg na sądzie ostatecznym nas oceni...tylko on i nikt więcej. Dla Was Kochane... http://www.youtube.com/watch?v=F1r_OmDnM-Q

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
...a powołuj się cholipa ❤️...na zdrowie. I dziękuje, miło to mnie połechtało, ale...nic dla poklasku, tylko z pokory i z serca wszystko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stukpuk_puk puk
Dziękuje ! Krzycze ratunku, by w pore działac. Wy więcej wiecie, ja trochę po omacku. Samtność znam od dzieka. Tyle że ta samatność była agresją do mnie skierowana. Zaskakująco dobrze radzę sobie samodzielnie. Ale samotności nie umiem już znieść. Tęsknię do ludzi. Chcę domu !!! Miejsca w którym jest radość, ludzka gadanina, paplanina, gdzie ciągle trzeba cos robić, zeby nie utonąc w bałaganie ( głupi ale tylko przykład ) Mój Ojciec jest samotnikiem z natury. Ale nosi tę tęsknot za domem i dziwnym trafem nie umiał go stworzyć z moją Mamą. Dlatego nie wierzę w te niezalezność. To inna forma agresji, skoro boję sie załzyć dom, bo boje się że nie będę w nim doskonały, na wszelki wypadek nauczę się być doskonałym w samptności. NIe chcę tak. Nie chcę. Chce być niedoskonała i jako niedoskonała chcę kochać, tak jak umiem, mówić i być słuchaną, słuchać tego którego kocham, rozumieć co do mnie mówi, uczyć się także Jego niedoskonaości. Jest mi źle, bo kocham człowieka, któremu na mni enie zależy. Poczułam sie zdradzona i skrzywdzona i nawet tego nei słyszał. Z rozpaczy zrobiłam głupoty, emocje mi puściły i popsułam bardzo dużo. Może nie warto było az tak palić za soba tego mostu. Wystarczyło odejść duzo wcześniej i zostawić za sobą dobre wrażenie. Tym czasem moje cierpienie, mój ból nikogo nie obszedł. Stałam się tylko tą co znim sypiała, a że czuła si zaszczuta i zepchnięta na margines nikogo nie obeszło. Nie mogę winic z to co zrobiłam tego faceta, a siebie. Jest mi źle bo tego bólu nie chciałam przeżywać sama. Ludzie się dzielą krzywdami!!! Moje przyjaciółki mają mężów, nie koniecznie one same są z idelanych stadeł, a mają do kogo gęby otworzyć. Gdy płaczą mąż je słyszy, gdy rodziera je od środka, mąż staje jako oparcie. Ja nie jestem pojedyncza, nie mogę i nie chcę być pojedyncza. To nie oznacza że rzucę sie na pierwszego lepszego. Już to zrobiłam i udławiłam się trucizną. Muszę załatwic swoje bóle. Opatrzeć rany i jak najwiecej z siebie pojąć emocjonalnie. Ale nie mogę i nie chcę byc sama!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
stuku puku... nie jesteś sama. Masz SIEBIE i dopóki Kochanie tego nie zrozumiesz będziesz się czuła samotna. Strasznie desperacko szukasz dopełnienia... a Ty jesteś całością, wspaniałą, jedyną, wyjątkową... Ja też desperacko pragnęłam i pragnę rodziny...dotychczas uważałam, że bez mężczyzny jestem niepełna, bezwartościowa, że tylko pełna rodzina da mi poczucie spełnienia. Sama wychowuję syna od 20 lat... ale nigdy nie byłam sama, zawsze był obok mnie jakiś partner, tylko...te związki długoletnie bardzo rozpadały się. Nie wiedziałam dlaczego, przecież tak się bardzo starałam, tak chciałam, była zawsze bardzo ok, dawałam dużo z siebie; miłości, uczucia, pracy. Zawsze mój wkład do budżetu domowego był bardzo znaczący, często większy niz partnera, więc...dlaczego? Dlaczego mi się nie udawało??? Co ze mną jest nie tak? Dopiero rok temu, kiedy trafiłam tutaj i na terapię do psychologa zaczęło się moje zdrowienie. Zaczęłam patrzeć jakby innymi oczami, na siebie, na innych.... Zrozumiałam gdzie tkwił błąd i gdzie leży mój problem. Teraz próbuję, próbuję z potknięciami żyć szczęśliwie. Ty tez próbuj.... ❤️ Trzymam kciuki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stukpuk_puk puk
to fakt, w tej chwili nie potrafię tego zrozumieć ... siedze sama, nikt do mnie nie zadzwoni, nikogo nie obchodze jestem sam jak palec, ni echodzi mi o ten duchowy wymiar samotności w tej chwili, doskwiera ból, bóllll!. boli gardło, dusi, z oczu płyną łzy, jestem sama, nikogo nie obchodzę tak zwyczajnei po ludzku, chodzi o zwykłe najzwyklejsze dotnięcie dłoni, jestem zimna i boję się że znów zapadnę sie w siebie, tą samotną ,tą nieobecną tą martwą nie dla wszytkich jest ta szkoła życia, ja nparwdę nikogo nie mam - Ojciec przed chwilą wyszedł ze swoją kochanką - kiedyś ją wybrał, ją promował, ją ustawił, a ja tkwię na dnie - nikogo tu nie ma oprócz trupów - jestem przerażona tym w co się znów zapadam - NIE CHCĘ !!! JA CHCĘ CIEPŁA, DOMU DOBROCI, DŁONI, ZWYCZJANOŚCI, NIE SAMA DLA SIEBIE, NIEEEEEEEEEEEEE! BOŻ EJAK TO STRASZNIE BOLI, JAK OKRUTNIE BOLI !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
stukpuk_puk puk.... przytulam ❤️ Mam coś optymistycznego...masz nas! A My mamy Ciebie.... Boli Cię bo tak się czujesz, bo pozwalasz temu bólowi istnieć. A on jest tylko w Twoim umyśle... i minie. To jest stuprocentowe, że to przejdzie, że poboli mentalnie, ale przestanie i to tylko Ty ustalisz kiedy. Już dziewczyny o tym pisały, jeśli aż tak Ci źle i nie umiesz nad tym zapanować idź do psychiatry, on wypisze leki, które pozwolą Ci przetrwać najtrudniejsze chwile. Też to przechodziłam i wiem co czujesz.... Próbowałam najpierw chodzić na grupę wsparcia DDA i DDD, ale... po pół roku zrezygnowałam jakoś czułam, że tam nie pasuje, nie znalazłam tam tego czego szukałam. Potem ten topik i spotkania z psychologiem...dzisiaj u mojej Pani byłam i liczyłyśmy...chodzę do niej już 9 miesięcy, zleciało, ale... o wiele lepiej funkcjonuję, o Niebo ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
stukpuk 🌻 Myslę, że cokolwiek ci napiszemy o potrzebie pracy nad sobą, pokochania i zaakceptowania siebie, - to i tak nie dotrze. Bo jesteś akurat na takim etapie bólu, samotności i nurzania sie w roli ofiary, że jest to bezcelowe. Ty chcesz pocieszenia, pocieszenia, pocieszenia. i to dziura bez dna, nie do zapełnienia. Twój tata byl u Ciebie. więc mu na Tobie zależy. INTERPRETACJA faktów ma jak widac wielka moc. Można widzieć szklanke do połowy pelną lub do połowy pustą. Myślę, że skoro jest tak jak jest, to może przeżyj tak do bólu, do głębi, te swoje emocje związane z rola ofiary. Daj czas czasowi. Nikt nie da ci gwarancji, że będzie dobrze, że będziesz miała szczęśliwą rodzinę i dobrego męża. Ale możesz ją mieć. Masz szansę, ale wymaga to pracy nad sobą. Ponuplaj sie teraz, jesli potrzebujesz. A jutro weż się do pracy. Znajdż psychologa. Zrezygnuj z roli ofiary. Zostań graczem i wejdż na boisko swojego życia. Będzie dobrze :D cholipa 🌻 Popełniłam błąd (chodzi o ten pijacki bełkot :D ), biorę za to odpowiedzialność. To dobra lekcja. Nie mam problemu z tym, że to wykorzystujesz. Życzę Ci przyjemnego dnia :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja powiem tylko tyle - o kazdym z nas swiadcza CZYNY i EFEKTY DZIALANIA, a nie gadanie. Tyczy sie to do kazdej osoby na tym topiku. I kazdego z nas zycie z tego rozliczy. Przepychanki faltycznie zanizaja poziom tego topiku i czynia atmosfere mniej przyjazna - a takie jest jego zalozenie, zebysmy sie wszyscy czuli tu bezpiecznie. I te nowe dziewczyny, wchodzace na te droge z przerazeniem wyniesionym z ich toksycznych zwiazkow - i my stare wyjadaczki ;) :P Mam propozycje - jesli komus nie podoba sie czyjs sposob wypowiedzi itp - to podawajcie maile i piszmy sobie na priva. Nie ma potrzeby tego upubliczniac. Kazda z topikowiczek ma niebagatelny wklad w istnienie, sens tego topiku - kazda bez wyjatku. I oczywiscie zadna z nas idealem NIE JEST. Mamy swoje wady. Czesto wychodza pod wplywem naszej otwartosci (co jest ogromna zasluga topika, ja sie tutaj tej otwartosci ucze). Jak sie czuje ktos kto zaufa komus i to zaufanie obraca sie przeciwko niemu? Jak sie czuje ktos komu powinela sie noga i ten fakt zostaje mu wypomniany a nawet wykorzystany jako punkt odniesienia? Przeciez my sie tu z tego leczymy! Pisze te slowa do NAS WSZYSTKICH i uwierzcie - nie mam na mysli NIKOGO szczegolnego. Chce za wszelka cene ratowac atmosfere tego topiku bo takie atrakcje sa nam niepotrzebne. Ten topik wiele mi pomogl i zawdzieczam mu wiecej niz niejednemu terapeucie. Wierze ze pomoze jeszcze wielu osobom w trudnej, zapetlonej sytuacji. Nie dajmy go zaorac. Nie orajmy go sami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Delikatnie włączę się w dyskusję. Renta:D:D:D:D każdemu się zdarza, zresztą ja juz wszystko wtedy do Ciebie napisałam. A poza tym , doskonale wiadomo, że ja ciągle jestem w leczeniu. Są sytuacje, które pokazują, że jeszcze długi czas będę wychodziła z mojego bigosu. yeez...nie wiem czy to nagonka, czy nie, niemniej jednak zgadzam się z faktem, że wiązanie się z żonatym mężczyzną nie jest ok. Nie próbuję oceniać Ewy. Ja wiem, jak cierpi żona faceta żonatego, który idzie emocjonalnie, czy fizycznie do innej. Masakra. I nie jest dla mnie miarodajne tłumaczenie, że facet żonaty, też potrzebuje, że nie jest ubezwłasnowolniony. Jeśli potrzebuje, brakuje mu, rozwodzi się, i wiąże z inną. Kropka. Koniec. Dzieci w tym kontekście to jest dla mnie wymówka. Jesli żona ma jazdy i jest niezrównoważona, można zawalczyć w sądzie o przyznanie praw ojcu. Długa i cierniowa droga, ale ....niekoniecznie przegrana, jeśli są niezbite dowody. Ewo, nie odbieraj do siebie. Nie mam zamiaru ranić, ani oceniać. Ot, odnoszę się do sytuacji. Ze mnie były mąż zrobił psychiczną, pojebaną kretynkę. Wszystkim wokół naopowiadał, jak to ja dręczyłam jego i dzieci. Gadał całe lata, dziś ci ludzie, poznając mnie, bo wcześniej izolował mnie od nich, otwierają oczy ze zdumienia i mówią: to niemożliwe, jesteś normalna, to niemożliwe, jesteś fajna, uczciwa, spokojna.... Takie słowa słyszę dziś i słyszę również, że wszyscy bali się odezwać do mnie, bo ja funkcjonowałam w ich umysłach jako potwór, jako osoba nadająca się do leczenia zamkniętego. Ot może i mój problem teraz wyszedł. Właśnie, podświadomie zdawałam sobie sprawę z tego jak mnie przedstawiał, ale tłamsiłam intuicję. Bałam się iść do ludzi, bo a nóż widelec potwierdziłyby się moje przypuszczenia i tak latami trwałam w iluzji. I poniekąd trwam w jakimś stopniu dalej, bo są słowa, które mnie bolą. Słowa nad którymi w ogóle nie powinnam się zastanawiać. A jednak, bolą. Dziś usłyszałam, że to było małżeństwo na papierku. Od ilu lat zapytałam. Eks zorientował się, że palnął za dużo. Kazał sobie samej odpowiedzieć na to pytanie. Wszystko jasne, przecież wiedziałam co rozpowiadał i od jak dawna wśród swoich znajomych. Rozwód w jego ustach, właśnie się rozwodzę, jestem na etapie rozwodu, mówił do kumpli i koleżanek, ale nie do mnie. Tak było od dawna. Dziś potwierdził, że dawno temu już dla niego to był tylko papierek. Zabolało i nie wiem czemu, przecież wiedziałam, miałam świadomość, intuicja mi podpowiadała....A jednak zabolało. Do żywego. Nie uwolniłam się do końca. Jestem dalej w kleszczach uzależnienia. Straszne, ale prawdziwe...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×