Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość POMOC DORAZNA

Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2

Polecane posty

nie umniejszając niczyim problemom mały przerywnik przed weekendem... coś na wesoło ........... Siódemka 🌻 ma w opisie na dole: śmiech to zdrowie ..... :D PRZEPIS NA SZARLOTKĘ DLA MEŻCZYZN 1. Z lodówki weż 10 jajek-połóż na stole ocalałe 7, wytrzyj podłogę, następnym razem uważaj. 2. Weż sporą miskę i wbij jajka rozbijając je o brzeg naczynia. 3. Wytrzyj podłogę, następnym razem bardziej uważaj. 4. Weż mikser i wstaw do niego skrzydełka i zacznij ubijać jajka. 5. Wstaw od nowa skrzydełka do miksera, tym razem do oporu. Zacznij ubijać. 6. Umyj twarz, ręce i plecy. W naczyniu pozostały 2 żółtka, a dokładnie tyle potrzeba na szarlotkę. 7. Oklej ściany i sufit kuchni gazetami, meble pokryj folią,będziemy dodawać makę. 8. Nasyp 20 dkg mąki do szklanki, pozostałe 80 dkg zbierz z powrotem do torebki. 9. Sprawdż czy ściany i sufit są oklejone szczelnie, przystąp do miksowania. 10.Weż szybiutko prysznic. 11.Weż 4 jabłka i ostry nóż. 12. Idż do apteki po jodynę, plaster i bandaże. Po powrocie zacznij obierać jabłka. Przemyj jodyną kciuk. 13.Potnij jabłka w kostkę paniętając, że potrzebujemy 2 jabłek, więc nie wolno zjeść więcej niż połowę! Przemyj jodyną palec wskazujący i środkowy. 14.Jedyne pozostałe jabłko pocięte w kostkę wrzuć do naczynia z ciastem, pozbieraj z podłogi pozostałe kawałki i przemyj wodą. 15.Wymieszaj wszystki składniki w naczyniu mikserem, umyj lodówkę, bo jak zaschnie to nie domyjesz. 16.Przelej ciasto do foremki, wstaw do piekarnika. 17.Po godzinie, jeś li nie widać żadnych zmian włącz piekarnik. 18.Po przebudzeniu nie dżwoń po straż pożarną! Po prostu otwórz okno i piekarnik. 19. Po tych traumatycznych przeżyciach pozostaje tylko schłodzona żubrówka i sok jabłkowy. SMACZNEGO!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
....wracając do książki o której wcześniej pisałam chciałabym jeszcze napisać jakie spojrzenie przedstawia się na zagadnienia dotyczące wierności i niewierności, przyznam szczerze, że bardzo mnie to zaskoczyło ..... ale uważam że coś w tym jest .... \"Co jest w tym takiego złego, że ktoś ma jeszcze inny związek! Co w ostateczności zostaje tutaj zranione? Niewinny zachowuje się tak, jakby miał prawo zatrzymać tego drugiego na zawsze. To jest uzurpacja. Zamiast próbować zdobyć drugiego poprzez miłość, chce nim zawładnąć. I ten drugi ma wtedy jeszcze wrócić? To nie jest już możliwe. Jeżeli ten niewinny przekroczył miarę w zemście, winny nie ma możliwości powrót. Dlatego stoję za tym, co bardziej ludzkie, i za większym umiarem\" \"Z wierności może powstać coś złego a z niewierności dobrego. Zawsze zależy od okoliczności. W każdym bądź razie żądanie bezwarunkowej wierności często ma coś wspólnego z tym, że żądający zachowuje się jak ojciec lub matka.\" ..... kwestionuje się równość \"Drugi często szuka z tego powodu kochanki lub kochanka, aby tam znowu doświadczyć związku równego z równym. Czy można osądzić go z tego powodu jako winnego? Jeśli odwrotnie, partnerowi nie udało się odejście od swoich rodziców, szuka on niekiedy poza istniejącym związkiem brakującej matki lub brakującego ojca....\" \"W przypadku niewierności często jeden z partnerów głośno oskarża drugiego. Jeśli ten niewinny oczernia partnera wobec swoich przyjaciół .... Ja jestem ten dobry, a on jest świnia,... utraci go. Rozwiązanie polega na tym, aby partner mógł zachować swoją twarz i otrzymał szansę zrekompensowania swojego czynu.\" ...... \"Właściwie rozumiana wierność wynika z miłości, nie z uwiązania..... Szanuj mnie i pokaż, że mogę na tobie polegać w naszym wspólnym działaniu......\" \"Jeżeli zostanie zachowana podstawowa wierność i zaufanie do partnera, to taki pozamałżeński związek może czasem mieć dobre oddziaływanie na małżeństwo ......\"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jeszcze krótka historia (też stamtąd) .... Pewien człowiek nie mógł zdecydować się na zakup samochodu, mimo, że chętnie już by nim jeździł. Postanowił odczekać rok aby się przekonać czy nowe modele będą lepsze.... ale znowu znalazł braki i czekał kolejny rok ... W końcu owładnął nim strach, że za chwile "drzwi" możliwości zakupu zostaną zamknięte. W panice zdecydował się, że natychmiast musi kupić samochód, obojętnie jaki .................w pędzie, w pośpiechu ...... został przejechany przez ciężarówkę ....... -------------------------------- Miłość bez głowy zawsze źle się kończy .....................

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Inna-ja - i znow braklo tej czesci formy przekazu ktora jest odpowiedzialna za np ton glosu czy mimike... Oczywiscie napisalam poprzednie slowa z ironia ;) Pewnie zapomnialam dorzucic jakas emotke. A ze zdrowieje (jestem w trakcie, do bliskosci calkowitego uzdrowienia to mam jeszcze lata swietlne) to widze np po swojej postawie wobec spraw ktore przedtem stanowily dla mnie jakis problem czy bariere. Pozbywam sie poczucia winy bez powodu i takze nadmiernego poczucia odpowiedzialnosci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oj, jeszcze problemow, progow i barier to przede mna cale mnostwo - ale nie od razu Krakow zbudowano, wazne ze do przodu, ze jest postep i ze ja sama go czuje :) A dla tych co to lubia zagladac w takie "potencjalnie bolesne" miejsca - czy czegos Wam to nie przypomina? http://fun.noshit.pl/lubie/41814

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Goniąc Kormorany, napisałaś: \"Ty po prostu masz okreslone potrzeby, a poprzez niewłaściwych partnerów zaczełaś te potrzeby z siebie kastrowac, zeby sie jakoś jednak wpasować... Tak mi to wygląda.\" Tak było w moim związku, który się rozpadł i to chyba z tego powodu. On tak na mnie wpływał, że zaczęłam niszczyć swoje marzenia. Dopasowywać się do jego wymogów. Masz rację - zaczęłam kastrować to z siebie! Dzięki Ci kochana. Powoli mi się wszystko zaczyna układać w logiczną całość. Tylko dlaczego przyciągają mnie takie toksyczne osobniki? Czy to z powodu wyzwania i ryzyka, które nie obawiam się podjąć? Przepraszam, że pisze tylko o sobie, Mimo, że czytam Was to nie potrafię wypowiedzieć się z dobrą radą. Czuje bunt, ze nie potraficie sobie poradzić bez psychologa. Dla mnie to ostateczność a i wtedy nie wiem czy bym się oddała w obce ręce nawet najlepszego fachowca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam:) Właściwie sama nie wiem od czego mam zacząć ale może najpierw od tych kwiatów....... Trzy dni temu zaatakowała mnie na środku ulicy w środku miasta wśród wielu znajomych kobieta z którą spotyka się mój mąż.......szła w moim kierunku jak nawałnica z uśmiechem na twarzy....widziałam ją już wcześniej ale nigdy bym nie przypuszczała że zmierza do mnie........bo i po co??? co najwyżej ja mogłabym i miałabym pełne prawo rozliczyć ją z jej poczynań włażenia w czyjeś życie z butami, nie robiłam tego bo nie pozwoliłam sobie na takie urągające zachowania.....ponadto cóż miałabym jej powiedzieć........ostrzec to jedyne słowa które mogłabym skierować do niej…ale któż by mi uwierzył…..ostatecznie doszłam do wniosku że pozostawię sprawy własnemu biegowi…… Kiedy już doszła do mnie stanęła naprzeciwko mnie ciągle pewna siebie i zaczęła krzyczeć po imieniu do mnie”……. ty sobie uważaj..” w pierwszej chwili osłupiałam……. A następnie jak z torpedy wyrzucała ….oskarżenia ,że ja rozsiewam plotki jakoby ona spotykała się z moim mężem, że ich coś łączy….. że chodzę i urządzam dzikie awantury pod jego drzwiami……a na koniec wykrzyczała mi że wszyscy mają mnie już dość …mnie i mojej Przyjaciółki..bo obie zajmujemy się plotkowaniem na ich temat…… ruszyła mnie nawet zawodowo…. powiedziała mi że w pracy też mnie mają DOŚĆ wszyscy………. Jednocześnie swoje spotkania z moim mężem próbowała tłumaczyć sprawami zawodowymi….. hmmmm dziwne co najmniej….. razem nie pracują a mają sprawy zawodowe…..no ale…. .pastwiła się tak nade mną jakieś 10-15 minut…. Nie pozostałam jej dłużna na każde jej słowo było moje słowo, atak odparłam ,starałam się zapanować nad sytuacją a przede wszystkim nad sobą w jej obecności udało mi się to,ale po powrocie do domu z każdą sekundą czułam że świat osuwa mi się spod nóg… nadal się tak dzieje ,ta sytuacje wepchnęła mnie po raz kolejny w otchłań…. otchłań niebytu …… Czuję się tak jak czułam się wtedy gdy on się wyprowadził…. zewsząd ogarniający mnie smutek,beznadzieja,czarna otchłań, dziura……. Ta sytuacja to jak mnie potraktowała jak gówno….jak wtargnęła w moje wnętrze….. tak tak właśnie czuję jakby wtargnęła we mnie i rozbiła moje wnętrze na miliony atomów………. a ja już nie mam siły składać tego do kupy……….. nadal czuję jak ta kobieta jest we mnie i wykrzykuje te wszystkie słowa : wszyscy mają cię dość!! Co mi z tego że to ja tę bitwę wygrałam…. skoro nie mam mnie…. Jak ona tak mogła ,jak mogła mnie tak splugawić, tak skopać……..ale najprościej przecież skopać leżącego.. Do tego zdarzenia zaczynałam czuć się już dobrze,sama Wam napisałam przecież,że jestem jakby w przedsionku nieba… zaczynałam istnieć………. Czy muszę Wam mówić,że nie zrobiłam nic z tego co ona mi zarzuciła chyba nie…. A dzień wcześniej on był u mnie chciałam ustalić jakieś normane zasady postępowania z dziećmi….o ustalaniu czegokolwiek można zapomnieć,on dążył tylko do tego by wyprowadzić mnie z równowagi nie udało mu się to, próbował wielu sposobów, ataki odparłam i z uporem maniaka wracałam do istoty rzeczy, jego awanturowanie zakończyłam z uśmiechem na ustach w odpowiedzi ….. Nie załatwił mnie on, to załatwiła ona……….. Załatwiła to jest najodpowiedniejsze słowo. Nie piszcie mi proszę pocieszających słów bo nic nie pomoże rozmawiałam o tym z psychologiem, po kolei pokazywała moje osiągnięcia, ale co mi z tego ……… Dlatego te kwiaty…….i jak już kupiłam te kwiaty niosąc je po drodze zastanawiałam się z jakim ja je posadzę przeznaczeniem i wymyśliłam właśnie tak jako protest przeciw … babsztylom i pomyślałam o moim mężu….jaka dziwna rzecz on kiedy protestował przeciw mojemu odrzuceniu zakładał mi podsłuch, przekopał wszystkie moje dokumenty,komórka zastała przewrócona „na lewą „stronę w poszukiwaniu dowodów i protestował próbując mnie zgwałcić… a bielizna została pocięta w drobne kawałki,protestował śledząc mnie,odzierając z godności roznosząc wśród rodziny plotki że mam kochanków ,protestował szkalując mnie przed sąsiadami,protestował kontrolując mnie i oskarżając i lżąc…………….tak to wszystko był protest i potrzeba potrzeba utulenia i zaspokojenia potrzeby miłości,nie zaspokojonej w dzieciństwie ja to wszystko wiem i rozumiem………..tylko cóż ja mogę, nic….bo nawet gdybym chciała się pochylić by pomóc pokazać utulić powiedzieć co ma zrobić by poczuć w końcu prawdziwe szczęście jakim jest rodzina prawdziwa rodzina wspierająca się w potrzebie i uwalniająca kiedy jest taka potrzeba(bo nie ma większego skarbu)ale on odrzuca wszelkie autorytety,każdy autorytet jest tylko wyzwaniem dla niego by zniszczyć….ta ciągły przemożny mus walki z autorytetami to jeszcze jeden dowód na to kim jest…………….. I znów widać jak bardzo pochodzimy z innych światów…… Enia…❤️posadź Kochanie te kwiaty w takim samym proteście będzie nas już dwie……. Potem napiszemy sobie jak wyglądają te nasze protesty……ja jestem bardzo ciekawa jaki będzie efekt jeszcze nigdy nie sadziłam kwiatów z takim przeznaczeniem…… przez te kwiaty chcę też powiedzieć że nie złamano mnie mnie do końca…… Jeśli chodzi o ojca moich dzieci u mnie sytuacja wygląda dokładnie tak samo…..totalny tumiwisizm…….to świadczy tylko o tym że słowa o miłości do dzieci są tylko pusto słowiem powiem nawet więcej w tych panach jest totalna PUSTKA A na koniec tych wywodów przytoczę końcowy tekst z artykułu o psychopatach: „ psychopata najczęściej mężczyzna jest kimś od kogo powinieneś się odseparować….i to szybko! Im szybciej wykryjesz kłopotliwą osobę tym lepiej dla Ciebie. Jedno szybkie sprawdzenie i umiejscowisz ją/jego na skali dupków. Pamiętaj teraz że nie każdy głupek czy idiota jest koniecznie psychopatyczny! JEDNAK PSYCHOPATA JEST SZCZYTOWĄ FORMĄ OSOBOWOŚCI TYPU „DUPEK” TYLKO ŻE ON NAUCZYŁ SIĘ UKRYWAĆ TO PRZEZ WIĘKSZOŚĆ CZASU I PREZENTOWAĆ SIĘ JAKO „MIŁY „ „UROCZY” CZŁOWIEK. Oni zatrzymali się w rozwoju na wczesnych latach ,ciągle toczą walkę z autorytetami i rodzicielską władzą nam nami!” Na razie kończę może później coś skrobnę. Pozdrawiam wszystkie Kobiety bez wyjątku 🌻 ❤️ miłego wieczoru życzę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość po raz kolejny Montia
coś dzisiaj usłyszałam i od tej pory mam usmiech na twarzy a teraz chwila usmiechu dla Was kochane JAKIE TRZY ZWIERZĄTKA POWINNA MIEĆ KOBIETA? ODPOWIEDŹ: 1. NORKI W SZAFIE 2. JAGUARA W GARAŻU I NAJWAŻNIEJSZE 3. ŁOSIA KTÓRY NA TO ZAROBI

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
inna 😍 Czy ja się tez moge podłączyc pod te zwierzenia ?. Czytałam \"Życie po zyciu\" i \"Życie po śmierci\". Ale osobiste relacje to coś jednak innego. Ja miałam tylko raz taki kontakt z nieznanym-znanym. Kiedy robiłam przetwarzanie emocji zgodnie z Ruskanem pierwszy raz to doprowadziłam sie do takiego stanu, ze po uruchomieniu \"trzeciego oka\" spłynęło na mnie jakieś takie dziwne, ciepło, miłość, akceptacja.? Nie wiem jak to nazwać. Takie utulenie.To było jakby spotkanie z moja, czy nie moim wyższym ja, czyms większym, niz ja sama. I to poczucie fali ciepła, miłości było obezwładniające. Potem już nigdy nie mogłam do tego dojść. Choć wiem, że jest to mozliwe. Dobrze, że mi o tym przypomniałaś. Pozwoliłam sobie napisac do yezz, by mi przesłała, bo ty nie masz podanego emaila. Ale dla formalności jednak proszę o pozwolenie. I już sie cieszę :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wierna czytelniczka 😍 Kiedy ja podjęłam decyzję, że stawiam sama na siebie i zaczynam nowe, samotne życie - to zobaczyłam w sklepie anioła. Musiałam, po prostu musiałam go kupić. Nazwałam go :Anioł - pierwszy dzien mojego nowego życia" Był jakis taki szlachetny, prosty. Mam go do dzisiaj. Jak na niego patrze czuje moja decyzję, i nadzieję, jaka go obdarzyłam."D Posadż te kwiatki może i przeciw, ale też jakoś za coś. Za jakąś Twoja odmianę, determinację i wolę przetrwania , a nawet odrodzenia się. Do czegoś lepszego. Zobaczysz, będa rosnąć jak głupie :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Glicynia 😍 Na Twoje pytanie, dlaczego przyciągasz toksycznych osobników, to mam teorię. Pisał tez o tym ksiądz Dziewiecki w artykule http://www.opoka.org.pl/biblioteka/I/IP/wspoluzaleznienie.html Prawda jest taka, że chore przyciąga chore. My wspóluzależnione, jesteśmy takie, bo żyłysmy z osobnikami toksycznymi. Ale tez jest tak, że najczęściej już wcześniej tkwił w nas defekt, choroba ? prawdopodobnie wynikająca z deficytów dzieciństwa, Czyli pierwotnie tkwiło w nas coś, co powodowało, że ludzie zdrowi i normalni byli dla nas nudni. Natomiast chorzy i toksyczni - to dopiero był fajny temat. w książce chyba Bradshawa jest napisane o doświadczeniu. Do sali wprowadzono 100 osób i kazano sie tym osobom dobrac w pary. Bez rozmów, na czuja. I co sie okazało? Że prawie wszyscy dobrali sie zgodnie z proporcjonalnościa swojego popieprzenia. Czyli osoba np. popieprzona na 78 % wybierała osobę np z popieprzeniem 72 % czy 84 %. Bo dobieramy sie w pary nie z powodu tego, co jest na scenie, ale głównie z powodu tego, co jest za kulisami. a co jest widoczne np. w mowie ciała? Ja po latach odkryłam, że obydwu mężów wybrałam zgodnie z moim życiowym problemem. Wybrałam tych, którzy dali mi sygnał, że mnie odrzucają. Pamiętam też, że na koloniach zawsze podobali mi sie, chłopcy, ktorzy mnie nie chcieli. ITD Czyli, miałam zyciowy problem i sama wybierałam ludzi, ktorzy wystawiali mi lustro z moim problemem. Byłoby tak pewnie do osranej śmierci, aż do odrobienia przez mnie lekcji w tym temacie. Odrabiam, odrabbiam. Z obcymi już jest o.k., ale np. z rodzicami to jeszcze jest do odrobienia. Ale i tak nie jest żle. Bo jeśli przyjęłam i zaakceptowałam, że jestem chora, że mam problem, to wystarczy go odkryc, zrozumieć, rozwiązać, co trwa latami :D , by byc po prostu normalna i szczęśliwą. Ale się da, co widac chociażby po oneill 😍

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stukpuk_puk puk
dobranoc pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie jesteś najgorsz fighterka
Wierna czytelniczko - ale sądzę, że szkoda nerwów na babiszona, nastepnym razem odwróć się na pięcie i odejdź... wdawanie się w pyskówki to niepotrzebne tracenie energii na byle co i byle kogo :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wierna...słoneczko, to nie baba powaliła Cię i zmasakrowała. To Ty sama siebie dałaś powalić i zmasakrować. Skarbie, odebrałaś do siebie, co babon naplótł, a powinnaś po pierwszych sekundach tyrady, ze znudzoną miną, otrzepać pył z sandałów, odwrócić się na pięcie i mieć to gdzieś. Ona określiła siebie, nie Ciebie. Pokazała kim jest, nie kim Ty jesteś. Kwiaty zasadź w szczytnym celu, dla siebie. A nie dla kobiet bez klasy. U mnnie na parapecie jest papryka, piękna, czerwona, hodowla mojej siedmioletniej córci. Malutka posiała ją z pestek, które wyciągnęła ze zjadanej papryki. Posadziła ją dla siebie. Nigdy w życiu nie widziałam, żeby komuś w domu urosła taka piękna i soczysta papryka w doniczce:D:D:DD: Ale ona sadziła ją dla siebie. Nie dla mamy, nie dla innych, dla siebie. Posadź dla siebie. Niech rosną i kwitną dla Ciebie , Twojej siły, Twojego zdrowienia. Glicynia:D:D:D:D:D Kobieta z klasą nie musi być piękna. Kobieta z klasą, ma.....klasę. Klasa polega nie na urodzie, klasa polega na wnętrzu. Nie umiałam tego nazwać do tej pory, przybliżyłas, nazwałaś. Tak, to jest to, znam wiele kobiet ładnych, pięknych, ale bez klasy. Kobieta z klasą ma to coś, ważnego... Jeśli masz klasę, to będziesz umiała szanować siebie. Czas płynie...Nie szkodzi. Ważna jesteś Ty, nie czas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziękuję bardzo za słowa otuchy i za czary mary...:)czarów odczyniać nie będę w obawie by nie powróciły do mnie te wszystkie złe emocje.....ale trzeba przyznać mogłoby to całkiem zabawnie wyglądać..:) Obrócić się na pięcie i odejść nie miałam możliwości,ponadto musiałam stoczyć tą wojnę by pokazać że nie podkulam ogona pod siebie i zwiewam,zresztą zarzuty jakie usłyszałam i ucieczka w taki sposób mogły by świadczyć przeciwko mnie,ponadto ona mogłaby uznać że zawsze tak można \"pojeździć \"po mnie.... Jeśli zdarzy się jeszcze raz kolejna taka sytuacja wtedy odejdę i powiem że \" nie mamy o czym rozmawiać....\" Cztery umowy ......❤️ wiem że to ona pokazała kim jest nie ja,ale to w niczym mi nie pomaga,to prawda że wyszłam z tego zwycięsko ale to nie zmniejsza poczucia rozbicia jakie we mnie spowodowała...a babiszon naplótł to prawda ale każde zdanie było skierowane w moim kierunku,poza tym prawie każde oskarżenie jakie padło z jej ust dnia poprzedniego padło również z ust męża.....a ona wystąpiła chyba w roli \"obrońcy uciśnionych\" co chciała uzyskać nie mam pojęcia ....może zmianę mojego zachowania....tak ale w takim razie na jakie.....nie o tym myśleć nie będę bo to nie moja już sprawa... Ale wiecie co sobie pomyślałam kiedy już trochę ochłonęłam.....że jeżeli on z nią będzie to on dopiero zobaczy i poczuje na własnej skórze co znaczy zadrzeć z kobietą....ona go teraz głaszcze i współczuje bo taki biedny.......ale kiedy on jej takie numery wytnie jak mnie przez te lata,to ona go zgniecie jak robaka....ona nie będzie się zastanawiać wypada nie wypada...skrzywdzę nie skrzywdzę...winna jestem czy niewinna.....a poza tym już bez złośliwości to powiem trafił swój na swego...... Cieszę się że papryczka Twojej córki tak pięknie urosła:) Ja nie mogę zmienić formy protestu,na inny mnie nie stać...niech tak pozostanie...niech rosną piękne kiedy dam im moje serce staną się częścią mnie i wtedy będą dla mnie i moich dzieci....... Spokojnej nocy życzę i miłych snów:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja powiem Wam tylko dobranoc, bo... Za dużo faktów i wydarzeń występuje w moim pokręconym życiu... nie tylko związanych z M., generalnie wszystko się stacza po równi pochyłej, więc... na razie nie będę o tym pisać. Mam doła :(. Chciałam tylko dać znać, że jestem obecna. 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wierna... - rozumiem, ze nie chcesz, zeby Cie glaskac, czy tez chociazby wspolczuc; Ty dobrze wiesz, ze Twoja postawa zasluguje na uznanie, jesli nie na podziw, a ja Ci zwyczajnie zazdroszcze; Ty juz jestes wolna dziewczynko, jestes ponad tym wszystkim, jestes zdecydowana, zeby odrzucic to co zle w Twoim zyciu, choc moze nie do konca jeszcze wierzysz, ze bedzie dobrze; a mnie sie wydaje, ze gorzej juz byc nie moze; ja mam jedno marzenie w zyciu - uwolnic sie od psychopaty, a potem chocby potop; moge byc sama do konca zycia, jednak wole samotnosc prawdziwa, namacalna, niz taka pozorna, niby partner obok, a jednak czlowiek jest sam; \"lepiej siedziec samemu przy swiecach niz we dwoje przy popiele\" - to moje motto na zycie; wiem, ze tego pragne, ale wciaz nie potrafie /nie uzyje slowa \"nie moge\" - budzi wiele kontrowersji/; juz chyba nawet wiem skad sie ta moja \"niemoc\" bierze; tak, zdradzilam meza, mialam polroczny romans z facetem, ktory byl moim \"chlopakiem\" przed mezem; mialo to miejsce 15 lat po moim slubie; skonczylo sie rownie nagle, jak sie zaczelo, ja w kazdym razie pozbylam sie zludzen; maz niestety o tym wie; chcial rozwodu, ale ostatecznie doszedl do wniosku, ze mi wybacza i zapomina o calej sprawie; ale nie zapomina, pewnie wciaz to ma w pamieci o czym nie omieszka mi \"przypomniec\" od czasu do czasu; on wrecz nie pozwala mi o tym zapomniec, choc ja juz naprawde zapomnialam; i na tym chyba wlasnie polega moj problem - czuje sie winna i nie rzuce pierwsza kamieniem; on jaki jest to jest, ale mnie nie zdradzil, w kazdym razie ja nic o tym nie wiem; to poczucie winy po prostu nie pozwala mi zrobic kroku do przodu; czy ja sie w koncu z tego rozgrzesze? nie wiem na pewno, ale mam nadzieje; Twoje kwiaty beda jak zadne inne w okolicy, beda sie piely w gore i kwitly wraz z Toba; ja juz sie usmiecham do tego \"obrazka\"{love] Ewunia - 😍 Niebo... - te \"chmurki\" w koncu odplyna i znowu bedziesz samym \"blekitem\"😍 Wszystkich bardzo cieplo pozdrawiam😍

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Yeez ❤️ dzięki za wsparcie. Jeśli chodzi o dawanie i branie ja nie mam z tym problemu, zwłaszcza jeśli chodzi o bliską rodzinę. Zaś sprawa z ojcem wygląda tak, że on ostatnimi czasy bardzo mnie wspierał, długo to trwało, napewno był już tym wyczerpany. Bardzo mi pomogł. W koncu przyszedł ten moment, że poczułam sie lepiej. Ucieszył się. Czułam jak mu spadł kamień z serca. Długi czas moje rozmowy wyglądały tak, że dzwoniłam ze smutkami. W koncu nastała jakaś odmiana. I w koncu mogł zająć się sobą. Nie mam sumienia już dzwonić z informacją ze znow mi źle. Tymbardziej ze wiem że to przejściowy kryzys. Bolesny bardzo, ale przemijający. On jest moim ojcem, kocha mnie i bardzo to przezywał, może nie bardziej niż ja, ale mimo wszystko. Czas bym ja mu coś dała. Jedną z tych rzeczy, które mogę mu dać to uszanowanie jego spokoju. I dobrze że tak zrobiłam. Pozbierałm się już... wypisałm się, wypłakałam dostałm od was wsparcie które bardzo mi pomogło. Dziękuję dziewczyny. Dla was wszystkich 🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼 Wyszłam dziś \"do ludzi\" Byłam z tymi których lubię i przyjemnie spędzam czas. Zupełnie spontanicznie to wyszło. A jeśli chodzi o prace.. pal sześć... usuwam się w cień i zajmę olewackie stanowisko. Zresztą moje nerwy nie tak całkiem poszły na marne. Chyba szefowie zamierzają wziąć się za ten bałagan. Okazało się też, że nie tylko ja się wtedy zdenerwowałam. Znalazły się jeszcze inne osoby w innych sprawach. Jak nie ma jasnych reguł, tworzą się konflikty. Akceptacja stanu bardzo pomaga w takich sytuacjach, a w zaakceptowaniu z kolei pomaga rozmowa. Rozmowa z osobą rozumiejącą cię i słuchającą uważnie pomaga poukładać myśli i poplątane emocje. Zaakceptowałm i ruszyłam dalej. A tak na marginesie... Muszę wam powiedzieć, że od Angoli doświadczam więcej ciepła niż od rodaków, zupełnie bezinteresownego. Jak widzieli mnie zgaszoną to albo zrobili kawę - ot zwykły gest przyjaźni w twoją stronę, albo głupawy psikusik, który mnie rozbawił. Dla nich to normalna rzecz, że ktoś czasem nie wytrzymuje presji i go ponosi. I że trzeba to w jakiś sposób rozładować. Nie robią z tego problemu tak jak nasi rodacy. Dziś mimo, że to już trzeci dzień minął, w pracy lepiej czułam się z Angolami nawet tymi, którym zwróciłam uwagę niż z Polakami którzy nie byli bezpośrednio w to wmieszani tylko byli biernymi obserwatorami. Czyż to nie wydaje się dziwne? Wierna 🌼 posadzę te kwiatki, choć nie bardzo mam gdzie, ale coś wymyślę... posadzę kwiatki dla Polaków, którzy wolą szukać i zajmować się tym co dzieli niż tym co łączy. I jeden specjalny dla \"siksy\". Mam nadzieję, że wystarczająco się nimi odgrodzę od ich toksyn. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kormoranie..❤️ dziękuję...ja wiem ja rozumiem mechanizm działania i doskonale rozumiem że została wyznaczona kiedy już troszkę ochłonęłam przypomniałam sobie sytuację sprzed wielu lat kiedy poznałam obecnego męża...kiedy mój Eks go zaatakował,że mu żonę kradnie to przecież kto inny stanął w obronie jak nie ja sama....a on schował się za mnie...mężczyzna..??:)przypadkowo wtedy dostałam cios który był przeznaczony dla niego... a potem całe lata to ja byłam ta zołza co pyskuje i z ludźmi się użera i naważone piwo spijałam sama bo on nagle nie wiedział co robić...jak narozrabiać to wiedział jak...w całej okazałości zobaczyłam w niej siebie samą i swoją rolę tylko że ja delikatniej sprawy załatwiałam......ale o nie nie współczuć jej nie będę to już za dużo jak na mnie....... Wiesz boli mnie to jak mnie potraktowała ...jak gówno...a ja ,ja bardzo twardo wyznaczyłam jej granice.......ale jeśli w tym zapale obrony jego ruszy moje dzieci to nie ręczę za siebie...tego już nie zdzierżę. Po tej sytuacji pięknie zobaczyłam samą siebie przez te lata....i mechanizm działania....i sposób doboru partnerki....i to jak zostałam wmanipulowana dla własnych celów.....wcale mi nie jest lżej z tą wiedzą.......schemat: psychopata szuka partnerki troskliwej,oddanej,walczącej, poddanej,odważnej.... i od siebie dodam z dużym potencjałem seksualności...by wszyscy w koło chwalili go za dobór tak pięknej kobiety a on ....gdy profity przestaną spływać i zrozumie że teraz samemu trzeba włożyć bo kolej na niego zaczyna zbierać żagle i szuka innej ofiary.....a wszystko to by samemu przeżyć w dobrobycie........potrzeby innych się nie liczą nie istnieją JEST TYLKO ON!!! Brak uczuć wyższych.nie posiadają ich a wszelkie formy okazywania miłości to tylko GRA!! I tym bardziej jest mi przykro że tego wcześniej nie wyczułam .....choć po tamtej sytuacji sprzed wielu lat pamiętam że czułam dyskomfort i że coś nie tak działa,,,,ale tak bardzo potrzebowałam miłości by mnie ktoś pokochał tak po prostu bezinteresownie...dla mnie samej.....i tu kolejne ostrzeżenie dla kobiet pragnących tak bardzo aż do bólu bycia kochaną......ta nie ujarzmiona potrzeba wystawia nas na cel,cel psychopatów! Dziękuję pięknie za rozkaz :) wyjścia z niebytu......wszystko co napisałam przemyślę jeszcze raz . Buziaki gorące :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ewuniu - ja nie mam problemu z \"oddaleniem sie\" syna, choc wiem, ze bede go miala jesli cos takiego nastapi; on, cholera ma prawie 20 lat i wcale nie przejawia ochoty oddalenia sie ode mnie; do Stanow nie chcial leciec beze mnie, wczoraj, jak mu powiedzialam, ze musi sie przygotowac na to, ze ja w kazdej chwili, doslownie z dnia na dzien moge wyjechac, to zrobil wielkie oczy i stwierdzil: nie zrobisz mi tego mamo!!!!!!!mowie Ci Ewa, totalny \"potrzask\"; wiesz, ze wolalabym, zeby zostal tutaj, ale jesli on nie czuje sie jeszcze dojrzaly do \"przeciecia pepowiny\", to nie zrobie tego na sile, po prostu wrocimy do Polski razem; tak, zbyt wiele otrzymuje ode mnie milosci; chyba nie zdawalam sobie sprawy, ze rownie szkodliwy jest jej nadmiar, jak i brak; we wszystkim nalezy zachowac umiar, teraz to juz przyslowiowa musztarda....; kolorowych snow😘 enia1 - ciesze sie, ze juz po \"burzy\"😍

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Słuchałam ballad pewnego barda - w jednej z nich śpiewał tak: nie mów, że dasz dzieciom, bo ty w dzieciństwie nie miałaś. Nie mów, że muszą mieć lżej niż ty. Pozwól im Ciebie doścignąć, pozwól im lepszym od ciebie być.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\"Matka potrafi kochać syna, który ulega iluzjom łatwego szczęścia i odchodzi. W tak dramatycznej sytuacji matka nie cofa swej miłości, ale też nie udziela synowi pomocy. Nie jest okrutna, ale też nie jest naiwna. Matka pozostawia błądzącego syna własnemu losowi. Gdyby przestała go kochać, to syn nie miałby do kogo wrócić. Gdyby natomiast udzielała mu pomocy i brała na siebie konsekwencje jego błędów, to syn nie miałby powodu, by się zastanowić nad własnym postępowaniem i dokonać przemiany życia. Syn z przypowieści korzysta z mądrej miłości matki, zastanawia się i podejmuje decyzję o całkowitej zmianie życia. Staje się synem powracającym. Teraz dopiero rozumie, że matka nigdy nie przestał go kochać, oraz że kochała go naprawdę dojrzale.\" Ewo 🌻 Napisz prosze skad ten cytat. Ja mam przełożoną, która ma jedynego 16-letnego syna. Bardzo potrzebuje pomocy. Ten cytat jak uszyty na nią. :D Ja też byłam wystawiana przez męża \"na ludzi\". On mnie nawet nie prosił, on jakoś tam zmanipulował, że sama z tym wychodziłam. Ja robiłam tyrady, a on.... nic. Nawet się potem dziwił, w konfrontacji nawet mówił, że on ..... nic nie mówił. :D A jak byl fachowiec jakis to on się z nim integrowal i potrafił nawet wyjść przeciwko mnie :D Od kilku lat jest tak, że on mówi, ja tylko słucham i ..... nic. :D On sie najpierw dziwił, potem nawet trochę naciskał. To zaczęło się w czasach, gdy zaczęłam mówić \"To nie jest mój problem\". Teraz on już nawet nie próbuje. :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Juz wiem, ja to czytałam w jakimś "Zwierciadle" To była bajka o ojcu i synach. Napis zprosze jaki to numer, a ja poszukam. Dzieki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kochane.... Wierna czytelniczko ❤️ Wiem co przeżyłaś i jaka w Tobie była adrenalina, wiem, że to co było...to był odruch bezwarunkowy, wiem, że jak by ta sytuacja nastąpiła ponownie, to.... już przemyślałaś sprawę (napisałaś o tym) i zareagowałabyś inaczej. Olałabyś gadzinę....za przeproszeniem :) Mnie tez taka sytuacja spotkała, baaaaardzo dawno temu. Miałam zaledwie 22 lata, mojego męża nakryli moi rodzice na zdradzie (byłam kilka miesięcy za granicą) i ja po powrocie \'rozprawiałam się\" w podobny sposób z nią i z nim... Wtedy potrzebowałam tej adrenaliny, emocji...chciałam dać im upust, ale przyznaję, że był to 1 raz.... potem bez słowa złożyłam pozew o rozwód i na drugiej rozprawie dostałam rozwód z winy męża. Sprawa zamknięta. A kwiaty...cudna metafora, cudny sposób na odreagowanie po szambie...zawsze i w każdej sytuacji. Ja otoczona jestem kwiatami z każdej strony. Kiedy przychodzi sezon nie umiem się opanować i każdą donicę nimi zapełniam. Bardzo mi to poprawia nastrój, cieszy oko i uspakaja. Wierna...Ty jesteś teraz, masz taki czas, jak w oku Cyklopa. Przeżywasz wszystko bardzo mocno, pełnią siebie... I jedyne co można napisać... co już tyle razy powtarzamy... Dać czasowi czas.... aby uspokoił, ukoił, wyciszył, utulił, wyzwolił, wzmocnił Ciebie na duszy i ciele. Oby ten stan wolności przyszedł do Ciebie jak najszybciej. Przytulam ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Vacancy ❤️ ... czuję, że pomału zbierasz się do drogi. Zawsze pisałaś, że chcesz, żeby syn skończył tam szkołę, żeby się usamodzielnił... ale czy Ty i syncio jesteście tam szczęśliwi??? Po za tym to co powiedział Ci, a propos pozostawienia samego.... aż mi się buzia uśmiechnęła. Bardzo Cię kocha i jesteście zżyci... A na usamodzielnienie On ma jeszcze sporo czasu. Przytulam 🌻 Zagubiona duszo ❤️ pisz Kochanie co u Ciebie, nie pozostawaj sama ze sobą w tym co Cię spotyka. Może znajdzie się jakieś rozwiązanie...a już pocieszenie z pewnością... Ewcia ❤️ no jesteś wielka Dziewczyno...gdyby jakaś PANI tak umoralniała mojego syna...wrrrrrrr zjadłabym ją, hehe Trzeba być chyba na wyższym poziomie, aby móc się doszukać w zachowaniu PANI, drugiego dna w postaci jej strachu..... Ja na takim poziomie jeszcze nie jestem.... ja jestem na poziomie konsumpcji takich osobników :P Buziak ❤️ Cztery Umowy ❤️ Rozkwitasz, przeistaczasz się w nie tylko piękną, ale i silną kobietę, świadomą, mądrą... Zupełnie jak ta papryczka...z ziarenka, ze zwykłej domowej roślinki wyrasta silna i soczysta piękna roślina... Sorry za porównanie, ale tak mi się to skojarzyło... Bo na prawdę przechodzisz MEGA metamorfozę. I ta zmiana mieszkania... 🖐️ miło, miło bardzo się Ciebie czyta Buziak 🌻 inna-ja...❤️ aż mi się łezka zakręciła na tego słonika. Popatrz jak to ludzie jeszcze mogą zaskoczyć miło, jaka bezinteresowność i odruchy serca... Ja chciałabym Cie prosić jeśli mogę dołączyć do Klubu czytaczy chociaż tego czego doświadczyłaś... Powiem szczerze, że ze względu na moją chorobę kilka ładnych razy w życiu byłam na progu... ale nigdy go nie przekroczyłam. Bardzo, ale to bardzo się tego boję. Czytałam te wszystkie książki, które tutaj w TYM temacie były wymieniane, ale i tak mam stany lękowe czasami, że.... pogotowie nie dojedzie na czas.... stukpuk puk puk ❤️ renta 11 ❤️ Yezz ❤️ consekfencja ❤️ oneill ❤️ Montia ❤️ Niebieska ❤️ glicynia ❤️ Blondynka ❤️ cholipa ❤️ enia ❤️ Aagaa ❤️ Anna66 ❤️ natalu ❤️ paolka ❤️ siódemka ❤️ corobić ❤️ Optym 15 ❤️ Poa ❤️ ja 1972 ❤️ Miaa777 ❤️ Ophrys ❤️ no cóż no cóż ❤️ free wolna ❤️ aaaddaaa ❤️ i dla wszystkich, których nie wymieniłam...i tych cichych czytających tez wielkie ❤️ ❤️ ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niebo ❤️ Wierna ❤️ Ewka ❤️ Dziś mamy tu śliczną pogodę i wybieram się za miasto. Zajrzę może wieczorkiem.... Życzę miłego dnia wszystkim

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Enia - \" od Angoli doświadczam więcej ciepła niż od rodaków, zupełnie bezinteresownego.\" Podpisuje sie pod tym. W Polsce niestety doswiadczalam wielokrotnie oceniania, osadzania, kwestionowania po stwierdzenie \"trzeba bylo to tamto owo a nie to siamto\" gdy znalazlam sie w problematycznej sytuacji. Gdy mialam klopot z synem dyrektorka szkoly specjalnej zadzwonila do mnie i kazala wziac dziecko, podleczyc i przyprowadzic jak bedzie sie dobrze zachowywac. Matki dzieci niepelnosprawnych byly zostawione same sobie - stad bezradnosc i bezsilnosc wobec jakichkolwiek problemow. Bo wiadomo ze nikt nie pomoze a jeszcze skrytykuje. Tutaj spotkal mnie taki ogrom pomocy i wsparcia o jakim nie marzylam nawet. Na poczatku strasznie sceptycznie podchodzilam do takiej postawy u ludzi (zyczliwosci) bo zwyczajnie nie znalam tego, jesli ktos byl zyczliwy w Polsce to nie bezinteresownie - a tutaj to wyplywalo naturalnie, z troski o drugiego czlowieka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stukpuk_puk puk
po co trwam, po co walczę o przetrwanie ... sądzę, że przyszłam po pomoc na to forum ale już sie wycofałam, dźwięczą mi w uszach słowa Rento "na plecach Ojca wjechać w zawód" wczoraj siedziałam nad projektem, jak to ja pracowicie, mrówczo wykonałam najgorsza, brudną robotę, jestem w tym biurze tylko dlatego że nie ma kim robić, i że chcą inaczej ( specyfika pracy zawodowej ) siedze w podziemiu i robię co do mnie należy, nie skarże sie, nie zadzieram nosa, że coś mi sie należy bo jestem córką architekta, boli mnie do dziś co Rento napisała teraz, z pewnych powodów nikogo nawet nie obejdzie dlaczego jest jak jest, stwierdzono że potrzeba mi czasu, bo wypieram probemy powiem tyle: wczoraj zeszła tu na dół kochanica Ojca, robili z grupą z biura gofry, ona od stóp do głów ubrana w markowe ciuchy, zadowolona z życia, nawet nie zapytali czy nie miałybysmy ochoty na gofra ... Ojciec powtarza często, że ja wcale nie mam nadzwyczajnych problemów, ze do niego przychodza ludzie z taaakimi problemami, a ja mam wszytko czego chcę przecież i ciągle mam pretensje do zycia ... ilez raz yOjciec klamał, nienawidze tego, nienawidze kiedy za każdym razem otwiera gębę żygac mi sie chce, bo wiem że popłynie z niej kolejna porcja kloaki albo śliczne kłamstwo, mające na celu chronić dupę kochanicy ... a że mnie wyrządza tym kłamstwem krzywde, że mnie zniszczył w ten sposób - jaki związek może być oparty na braku zaufania, no jaki ??? do cholery jaki ??? ani rodzicielski, ani partneski mnie sie nie wydaje że jestem zdrowa, wcale nie uważam że jestem gotowa na to by miec rodzine, jestem człowiekiem i czasem chcę odpoczac bezpiecznie, przy kimś kto daje mi przyzwolenie na mój ból, i na moją rozpacz, przy kimś kto obdarzy ciepłem i delikatnym wsparciem ja zasypiam i budzę sie w gotowości bojowej, nie ma juz we mni enic z kobiecości i delikatności, nie mam wyjścia mam docenić, to że Ojciec mi pomaga, już dziś wiem że musze przyjąć, bo nie mam wyjścia ale Ojciec ne robio tego dla mnie, a dla siebie, żeby mnie ubezwłasnowolnić, żeby klaskali mu brawo, żeby miał argument, że ja taka nieporadna niedojda zyciowa, ilez ja razy słyszałam tekst " nie wykończyła Cie żona, wykończy Cie córka" - ktoś życzliwy Ojcu powiedział i teraz słysze ten argument zawsze i wszędzie ... Jest mi niedobrze od jego spekulacji, kłamstw i manipulacji. kiedy robiłam dyplom, potrafił powiedziec "spierdalaj bo mnie jebie jak na ciebie patrze", dziś mi mówi że gdyby nie on nie zrobiłabym dyplomu, mam sobie radzić, wiec to robię ... ale nie rozkladam nóg żeby osiągnąć cel, nie rozwalam bardzo słabych relacji żeby wydrapać dla siebie pozycje i kasę pracowałam sama, kryzys przyszedł, w Anglii, wiec wróciłam tutaj, szukałam pracy to uslyszałam : "Pani jest córką tego M. z uczelni? I Pani jeszcze szuka pracy?" Nie mam na rachunki, często brakuje mi na podstawowe rzeczy, mimo to nie żebram u Ojca, tylko pracuje gdzie sie da, a przy okazji łapie każdą okazję żeby zrobić coś w zawodzie, bo rok dwa przerwy, to śmierć zawodowa, potem już nie dają szans, nie obchodzą nikogo powody dla których się nie rozwijałam, nie uczyłam ... walczę Rento, a Ty potrafiłaś napisać coś takiego, wkleiłam potem fragment pamiętnika z zeszłego roku że chcę być w roli ofiary, tak? nie, nie chcę być w roli ofiary, napisałaś coś przykrego i nawet nie przemyslanego, do głowy Ci nie przyszło że możesz tym dotknąc do żywego, nawet się nie spodziewazm ze ktoś podobny do mojego Ojca przeprosi za brak delikatności ... Jesteś dość podobna do niego, za grubą szcelną warstwą sloganów, wiedzy psychologicznej, buzuja pokłady agresji i kierujesz ją w najsłabszych - NIE PODOBA MI SIĘ TO, BARDZO ! było to kilka dni temu ale nie odpuszczę nie podoba mi sie Twoj ton wypowiedzi, nie pozwole sobie nikomu si etak pastwić nade mną, zwałszcza jeżeli z trudem w ogóle przychodzi mi cokolwiek komukolwiek powiedzieć ... good job Rento, good job masz siłę, szkoda że destrukcyjną zaszczuta, w potarganych ciuchach ,córka architekta, taplajaca sie od ponad 4 lat w gównie naszykowanym mi przez Ojca i kochanice, walczę o byt i mam świadomość że błądzę, mam świadomość choroby nowotworowej, upływu czasu i problemów zawodowych i bytowych, tylko że mnie nikt nie wyciagnie z szamba, nikt nie poda dłoni kiedy będe tonąć, nie mam do siebie pretensji o to, że chwyciłam się Faceta - wtedy rok temu, idąc do kiosku po chleb, bałam się otworzyć gębę, On się przeze mnie przedarł i w sumie dziekuje Bogu za męski egoizm , gdyby nie on nikomu by sie nie chciało mi pomóc na prawdę tyle w tym temacie - tu panuje mimo wszytko cieplarniana atmosfera, mimo wszytko większość z Was ma za co zyć i z czego opłacić rachunki, ja znosze upokorzenia, zniszczono we mnie kobietę, Ojciec nie tolruje mnie, działam na niego jak płachta na byka, nie rozumie że potrzeba mi choć odrobiene radości a ja sie go ciągle boję, nie dlatego zę jest groźny, a dlatego że potrafi zmieszac z błotem, zgnoić i zgnieść wszytko co kobiece we mnie chodze jak kocmołuch, nie dbam o siebie, nie wiem co to kosmetyczka, fryzjer ( wstydze sie w sumie, bo wyłysałam i nawet nie mam z czym isć ) a jednak jedyne co mi zostało to wspomnienie ciepłych dłoni, które ani mnie nie rozbierały, ani nie tuliły, tylko po prostu bawiły sie moimi dłońmi - za tym wspomnieneim idę, to jedyne co dodaje mi sił w codzienności, jedyne i Bóg mi świadkiem nie mam innej motywacji - w zawodzie inne obowiązują metody zdobywania pracy, w życiu, w codzienności mojej, nie stać mnie ani na kino, ani na ciuchy, ani na generalny remont mieszkania, żyje od zlecenia do zlecenia, żeby załatać dziury, a przy okazji mocno pracuje nad sobą, wiem już że musze zniknąć z miejsca w którym mieszkam, tu wszystko przypomina mi o moim upokorzeniu i tragedii, może kiedyś wrócę, gdy będe miała wiecej sił i popatrzę inaczej na miasto które żyje w zachwycie moim Ojcem, tym samym dusi mnie i ukatrupilo moją Matkę to nie ja zamiatam pod dywan ,ja mówię głośno co jest to ludzie nie chcą złyszeć prawd, które ich przerastają, tej dwulicowości nie toleruję i wolę być naprawdę sama gdzieś na obczyźnie, niż samotna, a otoczona znajomymi którzy wierza w fałsz !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×