Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość POMOC DORAZNA

Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2

Polecane posty

Gość kubciamala
z takim nastawieniem nigdy sie nie uwolnisz albo... zmienisz nastawienie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kubciamala
widze ze nie masz uzasadnienia tej depresji, co?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stukpuk_puk puk
kubciu sama sobie odpowiedz na pytania, ja nie jestem dla ciebie autorytetem, nie rozumiesz mnie, bo nie rozumiesz zależności toksycznych, dlatego nie podam ci mojej definicji depresji jesteś dorosła i masz wybór :-) pa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stukpuk_puk puk
do widzenia kubciu i życzę zdrowia :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kubciamala
zaprzeczaj temu co napisalam. nie zmienia to faktu ze to prawda. zycze ci powidzenia 🌻 papa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poza-tym
Ech, dziewczyny po co sie klocic czyja prawda na wierzchu? Prawda jest taka, ze gdybysmy zdrowe byly to bysmy sie tu nie spotkaly, nie? Nie na tym topiku. Renta, masz racje, ze z dziecmi boli bardziej.Serducho ogromne dla Ciebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poza-tym
A ja tak sobie myslalam duzo w pracy nad tym co napisala Oneil omoim mezu. Jest jak dwulatek, ktory pragnie uwagi i milosci bez przerwy. Tak jest wlasnie tak jest! I niestety dochodze do wniosku, ze dobralismy sie jak w korcu maku.Nic nie jest przypadkowe. On ze swoja ogromna potrzeba aby ktos zaspokoil jego glod milosci a ja ze swoim wewnetrznym przeswiadczeniem, ze na milosc trzeba zasluzyc. Niestety i jego i mnie doprowadza to tylko do rozczarowan. Ja nie moge zaspokoic jego glodu, wiec jestem rozczarowana, nie moge zasluzyc na milosc.On nie moze zaspokoic tego glodu, bo jest jak czarna dziura, otchlan w ktora wszystko wpada i tez jest rozczarowany. Oboje jestesmy toksyczni dla siebie nawzajem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kubcia - jestes bardzo chaotyczna i przeskakujesz z tematu na temat... Ja zaledwie nadazam ale to moze kwestia wieku. Bez obrazy - przypominasz mi w tym mojego meza ;) ale nie traktuj tego ze smiertelna powaga. Po prostu takie mam skojarzenia gdy widze niezorganizowane osoby. Najpierw pomysl. Potem dzialaj. A na koncu mow. Bedziesz bardziej wiarygodna. Bo troszke te wiarygodnosc nadszarpnelas a bylas na dosc dobrej drodze zebysmy Cie tutaj traktowali serio. Usiadz, odetchnij i uspokoj te egzaltacje. Dla wlasnego dobra. Nam tez trudniej jest zrozumiec co chcesz przekazac - a z pewnoscia masz wiele do powiedzenia. Nie tylko tresc sie liczy ale i forma. 🌻 Dla stukpuk do kolekcji 😍

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kubciamala
tak myslalam ze nie uwierzylas. ale to nie szkodzi. nie mam zalu. taka jestem. co w sercu to na jezyku. jak chcesz to napisz do mnie na maila ingula@poczta.onet.eu Buziole wielkie dla ciebie (mysle ze wiele nas laczy nie wiem czemu takie uczucie ale wydajesz mi sie podobna do mnie nie wiem czy ty tez masz takie wrazenie)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość blawatek.
kubciamala "nie chce osadzac mojej mamy jako zlego rodzica mimo ze ma swoje za uszami. ona tez nie byla wychowana w super warunkach i nie dostala w domu milosci, poza tym kto wie jaka ja bede matka." Ale chodzi o to aby przerwać to zaklęte koło, wzór wychowania przekazywany z pokolenia na pokolenie a żeby to zrobić, tzreba nazwać to, co było złe w naszym wychowaniu, przyjrzeć się temu aby tego nie powtarzać, potem dopiero przebaczyć. Polecam książki Alice Miller.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kubciamala
no bylo zle i co z tego????????????????????????????????? bylo minelo. mam dobre relacje z rodzina wybaczylam bledy. po co ciagnac problemy w nieskonczonosc? ja juz nie mam problemu z moja mama.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kubciamala
kazdy popelnia bledy. ale zeby z tym skonczyc trzeba sie pogodzic z rzeczywistoscia i je wybaczyc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kubciamala
i to nie ona wyciagnela reke do zgody tylko ja. razem nauczylysly sie ze jednak mozemy miec dobry kontakt. ja jej wybaczylam. ona mi tez. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Renta ❤️ ❤️ ❤️ Strasznie mi przykro z powodu sytuacji z synem. Moge sobie tylko wyobrazic co czujesz teraz... a co bedziesz czula, gdy dojdzie do tego \"wyrzucania z domu\". Jesli moge wtracic swoje trzy grosze, to chcialabym zapytac... czy to ty pisalas, ze twoj syn calymi dniami siedzi przed kompem ?... Bo jesli tak to mam taka koncepcje ...a mianowicie czytalam nie dawno w pewnej madrej publikacji, ze dla niektorych ludzi komputer staje sie narkotykiem... Badano EEG ludzi siedzacych dlugo przed komputerem i okazuje, ze nienalogowcy maja normalny EEG , nie maja problemu odejsc od komputera i zdaja sobie sprawe, ze maja do wykonania zaplanowane czynnosci.. Natomiast u nalogowcow wkrotce po zasiadnieciu przed ekranem komputera dochodzi do zmian w EEG, juz nie pamietam jaka maja pattern, ale jest to EEG patologiczne, nie prawidlowe... ci ludzie traca poczucie czasu, zapominaja o wszystkim dookola. I tak sobie mysle, ze moze moglabys sprobowac zabrac mu komputer i zobaczyc co bedzie... pewnie mnostwo krzyku na poczatku... Ale moze twoj syn wymaga odwykowki od kompa. Inna rada : nie ukrywaj lez frustracji przed swoim synem... wiem ,ze to brzmi jak szantaz emocjonalny... patrz ja matka placze przez ciebie... ale slyszalam, ze dla niektorych nastolatkow jest otrzezwiajacym przezyciem widziec ich matke ( szczegolne gdy to jest bardzo silna kobieta) placzaca ... i wtedy czesto konczy sie u mlodzianca poczucie skrzywdzenia, a pojawia sie poczucie empatii, czasami zdziwienia, ze taka wszechmogaca mama, ktora sie mnie ciagle czepia, cierpi przeze mnie i Ona placze. Mozesz wejsc taka zaplakana do jego pokoju i pogadac... mozesz powiedziec, ze juz nie wiesz co robic, bo kochasz go bardzo... Potrzebujesz jego pomocy, bo ty nigdy nie bylas 21 chlopakiem i nie wiesz jak do kogos takiego dotrzec... Zapytac go mozesz: co ty bys zrobil na moim miejscu ... gdybys byl matka syna, ktorego kochasz ogromnie, a widzisz, ze on nie dotrzymuje slowa, nie wywiazuje sie z obowiazkow ... Przez caly czas rozmowy, uwazam, powinnas podkreslac jak bardzo go kochasz... nie kochasz ( wrecz nie cierpisz) tego co robi zle ... ale jego kochasz mimo wszystko.. i zawsze. Kochasz go tak, ze pozwolisz mu popelnic wlasne bledy, na wlasna reke... bedziesz sie modlic za niego i pewnie zaplaczesz nie raz ... ale jako dobra matka chcesz wychowac swojego syna na wartosciowego czlowieka... Powiedz mu, ze wierzysz iz on tez kocha siebie i ciebie ... i zrozumie w jak trudnej sytuacji popstwil was oboje... Powodzenia, caluje, przytulam, trzymam kciuki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Consekfencja 😍 Właściwie to w ubiegłym roku już tak zrobiłam. Rozpłakałam się przy nim. Z bezsilnosci. Niespecjalnie to coś dało. A może ja nie zauważyłam. Niby wziął się w karby. Studiował, chodził do pracy w Telekomunikacji, po kilkanaście godzin w tygodniu z przerwą na luty i teraz na czerwiec. Ale to raczej sadzę było pudrowanie dupy. Z komputerem masz rację, odłączaliśmy mu już. Wykazywał oznaki odstawienia. Raz na siłę zaprowadziliśmy go do psychologa. Nie wykazywał współpracy. Psycholog powiedział, że on musi chcieć chodzić.I wspólpracować. Jego największym problemem jest patologiczne wprost lenistwo połączone z podejrzewam zablokowaniem emocji. Byciem obok. On siedzi długo w nocy.Bo jest sową. Przy komputerze. Rano nie chce mu się wstać. A zajęcia odbywają się przed południem.Więc nie chodził na zajęcia, bo były za wcześnie. A na jedno potem pewnie nie chciało mu się jechać. A jest bardzo zdolny, więc pozornie sobie radził. sądze, że ma problemy z zaliczeniemi, bo nie chodził. A ponieważ było to juz drugi raz to wykładowcy dają mu nauczkę. I słusznie. A on sobie założył pewnie, że we wrześniu w sesji poprawkowej poodrabia zajęcia, dostanie zaliczenia i zda egzaminy. I nie jest to niemozliwe. Ma szansę. Ale z nami umowa była taka, że 23 czerwca pokazuje zaliczenia. No i znowu przeciąganie liny. Bo skoro on już założył, że we wrześniu, no to nie ma teraz. W lipcu i sierpniu uczelnia nie pracuje. W ubiegłym roku jeszcze próbowaliśmy jak z dzieckiem. Odłączanie komputera, załatwianie na uczelni itd. Ale on już nie jest dzieckiem. Od 3 lat. W tym roku czas na konfrontacje. Mógł popełnić jeden błąd, ale dwa ? On funkcjonuje: komputer i imprezy. Tylko wyjście na imprezę jest w stanie spowodować jako fizyczne działanie. Spotkanie z kolegą, czy koleżanką niespecjalnie. W domu robi niezbędne minimum i to po interwencjach. Czyli sprzątanie raz w tygodniu (po totalnych łebkach) i koszenie trawy - po awanturach. Chciałabym, by się wyprowadził. Np do akademika. Bo wtedy musiałby fizycznie się więcej kręcić. Kupić coś do jedzenia, wyprać, ułożyć, coś ugotować.To zabierałoby czas i odciągalo od komputera. A on lubi dobrze zjeść. Musiałby się dostosować do mieszkania z kimś. To byłaby konfrontacja z tym, że do ludzi się trzeba dostosować. I z pieniędzmi się liczyć. On zarobione pieniądze przeznaczał na jedzenie na mieście, bo np. nie chciało mu się robić kanapek w domu i na picie alkoholu na imprezach. No i miałby kontakt stały w ludżmi, nie tylko imprezowymi. Musialby się bardziej poorganizować. A widzę, że on tego nie chce. Chce mieszkać w domu. On jest patologicznie leniwy i potrafiący w tym lenistwie wykorzystywać ludzi. A jednocześnie ludzie go bardzo lubią. A córka mówi, że on ma dobry i bliski kontakt ze swoimi znajomymi. I że ma fajnych znajomych. Tutaj jestem zdziwiona. Może wyprowadzka do akademika na lipiec i sierpień to dobre wyjście? Masz rację, spróbuję przeprowadzić z nim rozmowę, co on zrobiłby w mojej sytuacji kochając bardzo swoje dziecko? Dziękuję za wsparcie i niezły pomysl. On właśnie wstal. Jedzie coś tam pisac na jakieś zaliczenie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poza-tym
Krece sie w kolko i nie wiem, ktore moje mysli sa chore a ktore nie. Swiadomosc, ze jakies cechy mojego charakteru wplynely na ten zwiazek( np to, ze mial nade mna wladze, ze zbyt latwo wchodzilam w role ofiary, ze chcialam aby za wszelka cene ten zwiazek przetrwal),pozwala wyjsc z roli ofiary. A jednoczesnie razem z ta odpowiedzialnoscia za zwiazek ( bo jezeli mialam wplyw , to umacnialam jego i siebie w tym co jest chore), od razu pojawia sie mysl, ze moze zbyt malo zrobilam, ze moze trzeba bylo inaczej. I ze jezeli mam swiadomosc, co zle zrobilam to teraz bede umiala zrobic dobrze? Z drugiej strony jestem zla na sama siebie. Pokazalam sobie, ze umiem zyc normalnie, zwalczam w sobie poczucie winy, choc to nielatwe i nagle taka chec powrotu w ten zwiazek, bo juz wiem, bo teraz jestem swiadoma co bylo zle. To tak jakby poczucie krzywdy wczesniej dawalo mi sile do dzialania. Nie wiem, czy jasno to ujelam. Coraz bardziej jestem pewna, ze ta depresja to wcale depresja nie jest. Kazdy kto mial problemy psychiczne moze pojsc na do szpitala, zeby dojsc do siebie, jezeli czuje, ze jest mu to potrzebne. Maz mial depresje w tamtym roku, pozniej sam odstawil leki, od tego czasu nie pracuje. Ostatnio zaczeli dzwonic do niego i proponowac mu prace, chociaz na 2 godziny dziennie.Gdy odbieral telefon mowil takim zalosnym tonem, ze nie czuje sie jeszcze zbyt dobrze, a gdy odkladal sluchawke to mowil do mnie zupelnie normalnym tonem, ze juz w zyciu sie napracowal. Ma przyjaciela z ktorym spotyka sie codziennie, nie zauwazylam, czesto popijaja, nie zauwazylam zeby byl przygnebiony,gdy sie spotykali. Przy mnie taki radosny nie byl - przeciez ma problemy, tak twierdzil. Przyjaciel mieszka niedaleko, jest na rencie, nie ma rodziny.Maz takze by chcial przejsc na rente. Pobyt w szpitalu zalatwia mu kilka rzeczy. Udowodni, ze jest jeszcze chory i w zwiazku z tym nie moze pracowac. Pokaze mi jak bardzo jestem wredna osoba, jezeli z mojego powodu znalazl sie w szpitalu. Tak sobie mysle, ze czlowiek z depresja nie biega po sklepach,nie wychodzi na spacery kilka razy dziennie, nie dba o to jak wyglada ( maz zjawil sie w domu i zabral golarke), nie przejmuje sie wlasnymi urodzinami, ani tez tym, ze trzeba na internecie zaplacic jakas bzdure zeby on mogl ogladac filmy. Wydaje mi sie, ze ta depresja to wielka sciema i tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Renta ❤️ Czy my mamy wspólnego syna????? Jota w jotę... no mogłabym tak opisac mojego, może tylko trochę mniej imprezuje, ale tak... idealna charakterystyka. Nawt sprzatanie swojego pokoju i koszenie trway....co niby jest jego obowiązkiem, ale nigdy nie obywa się bez dodatkowej słownej motywacji, co mnie do szału doprowadza. Na dodatek ja z tym jestem sama, bo on nie ma ojca :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poza-tym
Z tym przyjacielem to tez dziwna historia. Po depresji meza kolega przeprowadzil sie niedaleko nas i stal sie przyjacielem. Wlasciwie stal sie trzecia osoba w naszym zwiazku. Nie mam pretensji do meza, ze sie spotykaja, ani tez ze spotykaja sie tak czesto ( codziennie), jednak przyjaciel stal sie wazniejszy ode mnie. Wtedy gdy mam wolne spedzamy czas razem z kolega, na spacer nad morze z kolega,na wycieczke mamy jechac z kolega, na ryby mozemy jechac z kolega. Jezeli kolega nie chce to jest usilnie namawiany.Kiedy mowie, ze moglibysmy pojechac gdzies sami, np po to zeby bylo romantycznie, maz mowi, cytuje - przeciez ci ( tu imie kolegi) nie bedzie przeszkadzal. Nie mam ochoty tak duzo czasu spedzac z tym przyjacielem i wydaje mi sie, ze jezeli np. w sobote mielismy grilla u siebie z kolega i trwalo to kilka godzin to w niedziele nie musimy isc na grilla do kolegi. Dla mnie jest to po prostu strata czasu i jest nudne. O to tez sie klocilismy. Oczywiscie potrzeby kolegi sa wazniejsze od moich. Gdy kolega ma cos do zalatwienia, po prostu maz wsiada z kolega do samochodu i jada. Kiedys co piatek maz odbieral mnie z pracy, teraz byl 2x tylko dlatego, ze kolega mial cos w poblizu do zalatwienia. Jest tez bardziej lojalny w stosunku do niego niz do mnie. Kiedys mnie upokorzyl ( bylo troche osob) tylko dlatego, ze mialam inne zdanie od jego kolegi. Kurcze, czy to jest do licha normalne? Czy tez ja jestem po prostu zazdrosna i nie wiem, ze meska przyjazn tak wyglada. Teraz kolega jest bardzo potrzebny bo moze mu pokazac jak cierpi przeze mnie, jaki jest nieszczesliwy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak sie wtrace w watek o synach, jesli moge... jak mi strasznie te opisy Waszych synow pasuja do ...opisow toksycznych mezczyzn... \'...w domu cos zrobi, tylko, jak sie go zmusi...tylko na impreze chce mu sie wyjsc...o swoje nie zadba, tylko czeka na matke (wpisz\'zone\', jesli mowimy o zwiazku)...a jednoczesnie w towarzystwie jest lubiany...\' .... podejrzewam, ze to jest dla Was 🌻 widoczne, tylko - nie zostalo jeszcze powiedziane glosno... wiem, ze trudno cos z tym zrobic...ale, jesli nie zrobicie, to nie tylko Wy i Wasi synowie beda cierpiec...ale rowniez przyszle tych synow kobiety...dokladnie tak samo, jak Wy z mezczyznami w Waszym (naszym) zyciu... pozdrawiam bardzo ❤️ PS...to kiedy spotkanie w Londynie? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie oceniam normalne czy nienormalne, ale conajmniej....bardzo dziwne. A gdbyś Ty miała kolezankę, którą byś az tak chołubiła i która stała by się częścią waszej rodziny? Czy uważasz że Twojemu mężowi by to pasowało? A poza gtym czy ów kolega nie ma swojej rodziny??? Przegięcia są niezdrowe, a to jest totalne przegięcie. I nie racjonalizuj tego co jest chore....;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poza-tym
Nic w domu nie jest naprawiane, sciany mamy brudne, jednak koledze maz pomalowal mieszkanie i biegnie, bo lustro kolega musi przybic do sciany. Na zakupy jezdza razem i z psem razem na spacery codziennie. Choc kolega mieszka niedaleko to maz ( ok 10 minut od nas), to maz chce sie przeprowadzic jeszcze blizej ( bo tam jest spokojniejsza okolica, jak mowi), wlasciwie to najchetniej obok kolegi. Awanturami zmusil mnie, zebym wziela udzial w przeprowadzce kolegi, nie chcialam, bo to meska praca. Na drugi dzien poszlam do pracy i co bylo do przewidzenia wszystko mnie bolalo. Dzwonie do meza a on mowi mi, ze lezy w lozku bo tak jest zmeczony, po tej przeprowadzce. Odpoczywal dwa dni. Kiedys maz zadzwonil do mnie do pracy z pretensjami, ze niedawno wstal ( ok 5 po poludniu) i ze byl tylko 15 minut u kolegi na kawie, bo w ogole nie ma czasu, z psem musi wyjsc i obiad zrobic. Wynika z tego, ze tylko on sie liczy i kolega, ktory jakby przejal moja role w zwiazku. I chociaz pewnie nie jest temu winien to na dzwiek jego imienia chce mi sie, no same wiecie co. Ostatni foch byl wlasnie o kolege. Wracalam z pracy, gdy maz zadzwonil ze zaprosil kolege na kolacje. I szlag mnie na miejscu trafil, ze znowu, ze przeciez spedzili ze soba caly dzien i mogliby sobie te kolacje podarowac. Dla mnie najwygodniejsza byla by kolacja w wolny dzien, mam prace fizyczna i wracam zmeczona. Przyznaje, ze wkurzylam sie i po chwili zadzwonilam do meza, ze spotkalam syna i chce spedzic z nim troche czasu, w zwiazku z tym na kolacje nie zdaze.Nie chcialam afery, ktora bylaby gdybym powiedziala prawde. A i tak afery nie uniknelam. Jak powiedzial moj maz - trzeba bylo zjesc i sie zamknac. No i potem juz znacie foch, szpital itp

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Abssinthe...🌻 to własnie mi ostatnio powiedziała moja psycholożka... Dokładnie zwróciła mi na to samo uwagę... że mój syn robi dokładnie co mój m. Jego stosunek do mnie jest taki sam, że obydwaj mnie krzywdzą swoim postępowaniem. A przecież to ja sama głównie wychowałam mojego syna. Ostatnio (nie powinnam tego wiedzieć, ale wiem) mój syn w sposób ohydny wyrażał się na mój temat, z pogardą i z brakiem szacunku, a było to w kontekście moich relacji z m. Bardzo, ale to bardzo mnie to dotknęło, ale ponieważ nie powinnam tego wiedzieć...to nie umiałam tego użyć, no bo niby jak się oficjalnie miałam dowiedzieć???? Ale siedzi to we mnie....i tez od kilku dni mnie nosi, aby z nim porozmawiać. Consekfencja i wcześniej Ewa ❤️ dobrze to opisały za co im dziękuję...z miłoscią, ale jednak powiedzieć co na sercu lezy i ustalić coś, bo przecież takim postępowaniem robimy z naszych synów ludzi toksycznych i nieprzystosowanych. kubcia dobrze powiedziała, że lepiej abysmy my ich kopnęły w tyłek niż mają to zrobic obcy, bo wtedy będzie to bardzo bolesne dla nich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Abssinthe - po czesci mam podobne wrazenia z ta roznica ze ja napisalabym: chlopcy ze srodowisk dysfunkcyjnych lub lepiej: ze wskazaniami na srodowisko dysfunkcyjne. Zeby neipotrzebnie nie szermowac wielkimi slowami. Faktem jest ze z opisu wynika iz maja takowe cechy ale jeszcze sa mlodzi i mozna ich wyprostowac - tzn jesli samo sobie uswiadomia i zaczna nad tym pracowac. Nie feruje tutaj wyrokow bo problem z dzieckiem mozna miec i w rodzinie minimalnie dysfunkcyjnej lub nawet zdrowej. Mam identyczny przyklad w domu kuzynki o ktorej pisalam, ze z mezem stanowia wzor dobranego malzenstwa mimo roznic - a roznia sie miedzy soba bardzo. Oni po prostu mieli na wyposazeniu zdolnosc kompromisu bez robienia wielkiego halo pt \"jak-to-ja-sie-poswiecam\". I ciagna ten swoj wozek juz 28 lat. Nadal jest miedzy nimi nieudawana wiez (co widac na codzien; na fotografiach z wakacji), jestem z nimi dosc blisko wiec widze i czuje. Ich starszy syn skonczyl studia, pracuje, mieszka z dziewczyna, radzi sobie samodzielnie. Mlodszy natomiast ciagle jakies problemy (ma 23 lata) - jak nie z praca to z uczelnia - tak jak u Was. Czyli nie ma co tworzyc teorii i regulek. Ja to samo moze mam przed soba bo moj syn dopiero ma 15 lat i idzie do 3 klasy secondary (mala matura za rok), uczy sie bez problemow ale jemu nauka przychodzi latwo, raz przeczyta i juz umie a przedmioty scisle intuicyjnie. Ale najczesciej zdolnemu przyczepia sie len do tylka bo widzi ze mu idzie latwo i mysli ze tak bedzie zawsze. Jestem tego najlepszym przykladem :D Nie wiem co Wam doradzic - moge co najwyzej zintegrowac sie z Wami duchowo w cierpieniu i wyslac pozytywne mysli - zebyscie znalazly wreszcie droge do swojego dziecka. Ale mysle tez ze moze tak bedzie najlepiej, metoda trudnej milosci - zostawic go samego. Niech sobie radzi. I moze to go otrzezwi, nauczy szacunku do pracy, edukacji, pieniedzy? Ja zas dzisiaj na szpilkach siedze bo corka broni pracy magisterskiej - wiem ze jej sie uda bo jest strasznie pracowita (po mnie tego nie ma ;)) i ostatni rok przesiedziala jak nie w laboratorium to nad materialami. I chce zdac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poza-tym
Kolega nie ma rodziny, mieszka sam.I prawadopodobnie z jego podejsciem do zwiazkow nikogo nie znajdzie.Musi to byc bowiem kobieta ok 30-35 lat( bo on z babcia nie bedzie sie wiazal) , najchetniej z Polski lub z kraju ktorego on pochodzi, musi tu juz pracowac( bo on nikogo nie bedzie utrzymywal i czekal az prace znajdzie), musi nie chciec miec dzieci, bo on jest za stary na dzieci ( fakt, ma 64 lata), i ma wszystko robic w domu ( bo on jest facetem). Jak widac wymagania spore. Kiedys zadalam mezowi takie pytanie, co by bylo gdybym ja miala taka przyjaciolke.Odpowiedzial, to sobie znajdz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niebo błękitne, Renta11 Mogę się dołączyć do was. Mam podobny problem z 24 letnim synem tylko dużo bardziej skomplikowany. Czwarty raz zawalił studia. Tym razem na Informatyce. Zaczęło się kilka lat temu w przedmaturalnej klasie kiedy to aby się lepiej poczuć i mieć jaśniejszy umysł zaczął eksperymentować z różnymi używkami. W tej chwili uzależnił się od jakiegoś leku. Jestem na etapie załatwiania zamkniętego lub dziennego Ośrodka. Już dostał od psychiatry skierowanie. Dzisiaj ma się zarejestrować na konsultacje z lekarzem i wspólnie obiorą drogę leczenia jaka będzie mu najbardziej pomocna. Wszystkiego próbowałam - płakałam, prosiłam, tłumaczyłam....szkoda nawet opisywać jaką drogę z nim przechodziłam. Nic nie pomogło. On jest b.słaby psychicznie i źle znosi stres. Wczoraj mu powiedziałam, że nie są już dla mnie ważne jego studia. Najważniejsze aby był zdrowym mężczyzną i ja mu w tym chcę pomóc. To doprawdy bolesne, gdy widzisz syna w takiej sytuacji. A taki zdolny, inteligentny,wrażliwy.....gdzieś popełniłam błąd. Wyprowadzenie się z domu 21letniego syna może pomóc z tym że nie na pewno. Życzę wam dziewczyny wszystkiego dobrego. 21 lat to taki głupi wiek dla faceta - już nie dziecko a jeszcze nie mężczyzna. Będzie dobrze. Jesteście wspaniałymi matkami. Całuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
poza-tym - to JEST bardo toksyczne! Mam na mysli zwiazek z kolega. Rodzina powinna byc na pierwszym miejscu a potem dopiero koledzy, przyjaciele itp. Ale u toksycznych osob jest inaczej - oni wola obcym sie przypodobac bo rodzinie juz nie musza. I to nie jest przyjazn czy inna glebsza wiez tylko jej proteza. U mnie jest podobnie ale maz wszystkim obcym wchodzi w doope - nawet jak ich nie lubi. Widze w tym strach przed nimi (bo potencjalnie moga mu cos zrobic). Niestety, juz odkrylam ze maz jest marionetka strachu - i tylko pod strachem sie podporzadkuje pewnym regulom. Wlasnie dlatego mam w domu spokoj bo sie boi podniesc glos po moich interwencjach. Piszesz ze zaniedbuje wyraznie dom i obowiazki w nim na rzecz kolegi. Jakby chcial w domu zrobic to by zrobil - a ze nie chce to nie sadze zeby kolega byl powodem. To nie jest meska przyjazn tylko jakas chora zaleznosc. Moj maz tez bez tego kolegi wysrac sie nie moze, wydzwania do niego - kiedys to ten kolega przychodzil w weekendy i siedzial do pozna w nocy a ma rodzine, male dzieci, pracuje poza domem caly tydzien to tez zamiast przesiadywac u kogos moglby domu przypilnowac. Przestal przesiadywac bo pewnie mu zona nagadala - a teraz robia dobudowke to i tak ma malo czasu bo musi przy budowie popracowac. Moj zas nie pracuje to czasu w p**zdu i nie wie co ze soba robic ale to jego problem. Bywalo tak ze innym malowal, pomagal, uzyczal czegos co w domu potrzebne - a o wlasnym domu zapominal. Podobniez jak o naszych potrzebach. Wyrazal sie o potrzebach innych jak o priorytetach, jakby on je rozumial - a ta jego "empatia" to tez wygladala mi na proteze. On nie jest zdolny do empatii - tylko jako dorosly czlowiek zaobserwowal pewne zachowania u innych i probuje je nasladowac. Wierzac ze jak np bedzie udawal zrozumienie, wyrozumialosc, empatie, dobroc, jak wyjmie wszystko z lodowki dla gosci to bedzie lubiany i szanowany. Takie jest jego pojecie kontaktow miedzyludzkich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No a ten kolega to ma wymagania, ja pierd*le! Ciekawe co sam soba reprezentuje. I ciekawe ktora kobieta niezalezna 30-35 lat wybralaby takiego osobnika na partnera zyciowego... Realista po ch*ju fest ze tak sie wyraze! Oj, roznych ma Pan Bog lokatorow na swiecie, roznych...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
poza tym...to co opisujesz jest....tragiczne. Z tych opowieści to jawi mi się jakiś trwający obok związek Twojego m z kolegą, który boję się aż nazwać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poza-tym
Oneil i Niebo bardzo dziekuje, bo myslalam, ze to ze mna cos nie tak, ze czepiam sie biednego faceta o to, ze ma przyjaciela. W domu moj maz nic nie moze zrobic, bo niestety jak jest spokojnie to mu sie nie chce a jak juz nabierze ochoty to nie jest spokojnie i tez mu sie nie chce. :) Najgorsze w tym wszystkim, ze oczernia mnie i klamie przed tym przyjacielem, wszystko obraca w ten sposob zeby udowodnic,ze jestem wredna, wpedzilam go w chorobe itp Ten przyjaciel pozniej przychodzi z pretensjami, bo moj maz taki biedny i nieszczesliwy. Wredna zona wpedzila go w depresje, bo na obiad nie przyszla.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×