Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość POMOC DORAZNA

Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2

Polecane posty

Gość consekfencja..
Cholipa.. Zastanawialam sie nad tym. Mysle, ze przy pomocy celnych ripost udalo mi sie przetrwac moje dziecinstwo i cierpietnicza toksycznosc mojej mamy. Ona wierzyla w zasady ze starozytnej sparty... ten kto krzyczy najglosniej i uzala sie najbardziej, i ma ostanie slowo ( krzyk) w dyspucie ten ma przyznana racje... Jako 14 latka odkrylam, ze celne jednozdaniowki zamykaly jej toksyczne ( to takie popularne slowo tutaj) usta. I mialam spokoj i cisze w domu na jakis czas. Pamietam ten pierwszy raz gdy znalazlam sposob na mamusie... Powiedziala niby zartobliwie przy duzej grupie osob, ze jestem swinia... Najpierw zabraklo mi oddechu, a potem poczulam ogromny spokoj wewnetrzny i z tym stoickim spokojem zapytalam jej glosno ; A jak bys nazwala matke swini... Wybuchl ogromny smiech... a mama jak kazdy toksyk bojacy sie osmieszenia, przestala atakowac mnie publicznie... choc w domu roznie bywalo... Staram sie pozbyc wlokien mojej matki utkanej w moja psychice gleboko... Ale gdy ktos atakuje mnie glupio odruchowo siegam po wyprobowana metode... Staram sie byc fair, na tyle na ile sytuacja pozwala... :) A czy Ty zastanawialas sie nad Twoja potrzeba dokopania innym?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
consekwencja 🌻 - szcun, jak mawia młodzież - za samoświadomość i szczerość wobec siebie, a co za tym idzie innych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cholipa
a wjakim celu atakujesz mnie? bez metafory moze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cholipa 😍 Moje doświadczenia takie są. Odeszlam od mojego pierwszego m , gdy syn mial 9 miesięcy. Potem przez dwa lata widywał go 1 czy 2 razy w tygodniu po godzinę, czy dwie. W kolejnym roku prawie wcale. Gdy m zmarl syn miał 4 lata. z rodziną m kontaktowal się syn 4 razy do roku po kilka godzin przez wiele lat. Więc nie mógl niczego przejąć przez obserwację. A on realizuje program mojego m. Dokładnie, toczka w toczkę. Program szkolny i leniwy oczywiście. tylko u syna jest to przesunięte o kilka lat. On w 90 % wygląda jak ojciec, w 90 % zachowuje się jak ojciec. Taki sam rytm dnia i nocy, temperament, zamykanie się w swoim śiwcie, taki sam kontakt z innymi, także z równolatkami. A mój dom jest zupelnie inny od domu moich teściów, i wychowanie zupelnie inne. A małżeństwo moich teściów nie było toksyczne. to był dobry i harmonijny związek. A mój 2 m jest zupelnie inny, niż mój pierwszy m. Więc i wpływ jego na mojego syna jest inny. Więc jak widzisz, wszystko jest inaczej, a mój syn totalnie podobny do swojego ojca biologicznego w zachowaniu. I patologicznym lenistwie. I we wszystkim. Bardzo to dla mnie było trudne, że syn jest taki jak mój pierwszy m, którego w końcu niezakkceptowałam. Ale mojego syna akceptuję. To była dla mnie trudna lekcja do odrobienia. Mam z nim, jak na jego warunki, calkiem dobry kontakt. Czuję go i czytam w nim, jak w książce. To nie jest moje nastawienie. Tak po prostu jest. Jednego synowi nie dałam. Przez pierwszych kilka lat jego zycia byłam zajęta sobą i swoimi traumami. I nie umiałam okazywać uczuć. Potem mój drugi m mnie nauczyl okazywania uczuc. Od la chodzę za moimi dziećmi i mówię im, jak je kocham i przytulam je bez problemów. Ale tego co stracił w dzieciństwie oczywiście nie nadrobię.Ale moje złe malżeństwo to tez i zły wpływ na dzieci. Oczywiście. A w moim małżeństwie dobrze dzieje się od 2 lat. W domu spokój i dobra atmosferra. Z synem jest o.k. Jedyny problem - patologiczne lenistwo. Trochę sposób życia, ale odpuściłam. nie mogę zaakceptować patologicznego lenistwa i bycia na pierwszym roku po raz trzeci. no po prostu nie mogę. Dla jego dobra. Więc szukam sposobu, jak on ma ponosić konsekwencje swojego lenistwa. To tzw. trudna miłość. Na razie, trochę udziela się w domu. I w szkole. ale wynika to ze strachu przed opuszczeniem domu. Ja to wiem. A przecież nie o to mi chodzi. Nie o strach jako motor do działania. Ale o jego samoświadomość. Pewnie ze strachu własnie znajdzie sobie pracę na lipiec i sierpień, a we wrześniu będzie latał na studiach. Zobaczymy. Ja musze być konsekwentna. Bo on jest dorosły. Ja już nie mam innego wyjścia. Wiem, że nie takiej odpowiedzi się spodziewałaś. Ale taka jest prawda. Ja nie odrzucam mojej odpowiedzialności za jego ten, czy innym problem. Ale nie za lenistwo!!!!!!! To tylko jego odpowiedzialność. Leniwym można być, ale trzeba to mieć, jak wszystko, pod kontrolą. I tego od niego wymagam. JEGO KONTROLI NAD JEGO ŻYCIEM

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zaczernilam sie. Renta, to prawda ze syn musi nauczyc sie kontroli nad wlasnym zyciem. Co do lenistwa, to nie mam pojecia czy jest wrodzone czy tez nabyte. Moj syn jest leniwy pewnie dlatego, ze ja jestem leniwa, jest leniwy bo nabyl to przez obserwacje. Jestem leniwa i malo ambitna. On ma moje dobre cechy i ma moje wady. Moje, mojego bylego meza i swoje takze. Moj syn rowniez musi sie nauczyc kontroli nad wlasnym zyciem ale to jest takze moje zadanie, to zejestem w takim zwiazku to tez brak kontroli nad wlasnym zyciem. Oboje mamy lekcje do odrobienia. Oneil, usmialam sie z trutnia.I wyobrazilam sobie siedzacego trutnia za stolem,lysego i obrazonego, bez tych koszykow przy nogach, na pylek. Tak mi sie to wszystko zlalo w jeden obrazek. Moj maz zjawil sie wczoraj w domu.Bylo to do przewidzenia, bo mieszkanie jest na jego nazwisko.Zjawil sie tylko na probe, bedzie rozmawial dzisiaj z lekarzem o ewentualnym powrocie do domu. Sama nie wiem, moze jednak te depresje ma a moze sciemnia.Nie rozmawiamy zbyt duzo, rano spytal sie mnie, ze lzami w oczch, czy uszanuje to, ze on musi miec spokoj.Ok, pytanie tylko czy on to uszanuje? Mam troche do napisania ale to wieczorem. Sciskam wszystkie na topiku mocno i serdecznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Poza-tym - takie typy uzywaja projekcji w nadmiarze ale sami tego nie dostrzegaja (nie po darmo nazywa sie to mechanizmem obronnym). Zreszta - gdyby dostrzegali to nie byloby problemu... W calym zamieszaniu jakie sprawila smierc Michaela Jacksona uszlo uwagi mediow ze wczoraj zmarla rowniez Farrah Fawcett (znana jako Jill z \"Aniolkow Charliego\") - ikona lat 70/80-tych. Od 3 lat walczyla z rakiem ktory okazal sie silniejszy. Miala tylko 62 lata. Pamietam ze dla mnie byla idealem kobiety i bardzo chcialam tak jak ona wygladac (ale ktora nastolatka nie miala swojej idolki?).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oneill dopiero teraz zauwazylam, ze Ty masz dwa l na koncu, gapa ze mnie. Nawet nie wiedzialam, ze Michael umarl. Smutne i pokrecone zycie.Farrah tez pamietam.Smutne. Ja chcialam byc Madonna . Napisalam wczesniej, ze malo rozmawiamy, z m. Tak naprawde to zamienilismy dzisiaj kilka zdan. Kreci sie po domu, taki obolaly.No coz.Ja zajmuje sie soba. Buziaki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mam od kilku dni mega doła...a myślałąm ,ze jest ok.. Znów powoli schodzę na dno ...sama sobie to funduje.... Znów zaczynają wracać wpomnienia ..a myslałąm ,że sie \"wyleczyłam\".... Brak kontaktu tak na mnie zadzałal ...teraz znów tym razem to znalzł sobie lepsze zrodła ,ktore mu tę pracę załatwili ..a tak na nich psioczył przede mna ..a teraz tacy wspaniali..tylko dlaczego mnei go przydzielili...nie chce!!!!!!!!!mam zmienic prace prerz niego???na co ,gdzie ..nie bedę mu robić tej satysfakcji... Ostanio miałam takie mysli ...dlaczego 10 lat temu nie zginęłam w wypadku ..skoro wszyscy mwoili ,ze to cud ,ze z niego wyszam... Oj coś zle ze mną...co bedzie dalej....nie wiem...wiem ,ze mi żle...... ze mnie trzyma \"kotwica\" myslami o nim....poco............... Już sie nic nie zmieni,nawet nie chce...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Lenistwo ... w jakimś stopniu jest to na pewno cecha nabyta wynikająca z obserwacji rodziców. Mogę zgodzić się z rentą, że każde dziecko, każdy człowiek posiada swój określony temperament, który według mnie ma wpływ na to jak efektywnie będziemy pracować i zarządzać swoim czasem ... Jednak pewne cechy rodziców moga wpłynąć zniechęcająco i demotywująco na starania dziecka ... rento, może przeoczyłaś kiedyś we wczesnym dzieciństwie starania swojego syna, może poprzez pogrążenie się w swoich problemach nie dostrzegałaś jego wrażliwości? Może go nie zmotywowałaś w porę ... dając zdrowego kopniaka pełnego uczucia, miłości i akceptacji? Może nie nagradzałaś go w sposób jasny i czytelny dla niego...? W ten sposób zamknął sie w sobie i stwierdził, że nie ma po co się starać, imponować komukolwiek, że nic nie robiąc można zajść równie daleko, został wewnętrznym dzieckiem ... Moja mama zawsze była osobą wiecznie robiącą jakieś porządki, a ja od najmłodszych lat odbierałam to jako upierdliwe i obsesyjne ... może dlatego, że zaganiała mnie do tych wszystkich prac i kazała robić w dokładnie przez siebie wytyczony sposób, np. odkurzać raz przy razie malutką sawką nie pomijajac milimetra dywanu, mimo, że ja nie widzialam takiej konieczności, aby ta czynność miała trwać godzinę, a mnie boleć ręce... Buntowałam się, unikałam prac domowych jak ognia przez co zasłużyłam na opinię lenia. I ja widzę tu w sobie pewne cechy ojca ... On też buntował się przeciw autorytarnym rządom matki, miał swoją filozofię ucieczkową (m.in. alkohol). Małżeństwo oczywiście nie było harmonijne i ja coś z tych cech wzięłam, nie wiem już sama czy bardziej genetycznie, czy przez obserwację. Mam w sobie pewną opieszałość ... nie palę się do pewnych czynności za wszelką cenę, nawet kosztem zdrowia tak jak moja matka, i myślę, że mam energię zbliżoną do tej ojcowskiej tzn. założenie, że nic na siłę ... I choćbym nie wiem jak chciała matka nie przyznawała mi racji do takiej postawy. I ja na zasadzie projekcji tych sprzecznych cech rodziców dobrałam sobie męża ... toksyka idealnego. Mój toksyk jest milczący jak mój ojciec i jeszcze bardziej powściągliwy w okazywaniu uczuć, a oceniający jak moja matka, wiecznie karcący, niezadowolony ze mnie uparty, nie liczący się z moim zdaniem ... Czy ja nie zatrzymalam się w roli dziecka?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W ogóle do mnie dociera ta prawda dopiero od niedawna, że żyłam do tej pory w przeświadczeniu, że ja na WSZYSTKO muszę sobie zasłużyć ... na miłość, na akceptację, szacunek innych ... Boje się odrzucenia, mam poczucie winy, gdy staję w obronie własnych potrzeb, pozwalam, aby inni mieli wpływ na moje myślenie o sobie, moje poczucie własnej wartości!!! Ta niepewnośc w poczuciu wlasnego \"JA\" - pole do popisu dla toksyka, ktory żyje ze mną. Jestem DDA i mogę tu tony stron zapisać, ale chyba nad tym muszę w pierwszym rzędzie popracować... Co sądzicie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Medalion ❤️........ nie zawsze jest tak że ucieczka przed toksykiem rozwiąże nasze problemy (niektórzy pewnie będą \"gonić\" nas do końca życia- tylko czy my sie na to zgodzimy?) ....... z jednej strony Twoja zmiana pracy da Ci chwile spokoju a jemu satysfakcje i może poczucie władzy ..... a z drugiej strony: ... w postępowaniu z taka osobą nie da się nawet wymijająco odpowiadać na pytania i zostawiać jakiś furtek bo oni je od razu znajdą i wykorzystają .......ostro, krótko albo z ironią ..... jak się nie da inaczej (jak m. mi ciągle powtarzał o tym że wybraliśmy siebie i mamy trwać to w końcu mu powiedziałam właśnie z nutką ironii ... że ... e tam! każdy się może pomylić ....) ... żeby sobie poradzić to może trzeba stanąć z nim twarzą w twarz w rzeczywistości .... wprost się z nim skonfrontować ...... ale na zasadzie, że trzymamy się tematu czyli .... pracy i to co z nią związane i każdy w tej pracy zna swoje miejsce i hierarchię .......ale do tego wszystkiego potrzeba Ci siły i wiary i wzmocnienia choćby przez czucie że masz wsparcie i nie jesteś sama ........jeśli mówi się że ktoś cudem przeżył ....... to zwykle myślę sobie, że dostał drugie życie ... może po to żeby w końcu się otrząsnął i coś w nim zmienił ..... bo Ktoś już nie może na to patrzeć ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niebieska29 Dziekuję:) w tej hierachii to ja byłam nad...ale nie dawąłm nigdy odczuć tego..inaczej pomagałąm ,kryłam,coś zmieniłam na jego korzyśc..ale juz nie chce...... Mam wrażnie ,ze ten Ktos ,juz chyba na mnie nie patrzy od dłuższego czasu...a ten wypadek był tk dawno ,że wtedy nawet nie myslalm ,że moje związki to jeden wielki toksyczny cyrk....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kochane...ja w kwestii formalnej :D Otóż, już było sygnalizowane, że oneill będzie w Krakowie i było hasło, że 4 lipca, fajan data ;) Podzwoniłam trochę po ewentualnych misjcach do spania i coś znalazałam, choć nie bez problemów...jakiś najazd jest na Kraków... Także ja się piszę jechać i spotkać. Jest sporo dziewczyn z Krakowa i okolic, może nas \"dopuszczą\" do siebie :P tzn te przyjezdne. Jakby co proszę o maile na priv. Buzia ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Medalion ........ jak mówisz: nie chce .... to sprawa jest jasna dla kogoś kto to słyszy (czyta) ..... nie chce znaczy nie chce i już! ... tylko czy jak mówisz \"nie chce\" to wszystko w Tobie to mówi? czy jednak nie do końca .... Może trzeba powiedzieć jasno i wyraźnie NIE CHCE!!! i być tego pewnym jak 2x2=4 .......... i jak coś \"zawieje\" to sobie przypominać czego ja chce a czego nie chce ....pamiętam, że jesteś (czy byłaś bo ja myślałam że dalej tak jest) w hierarchii nad nim i to jest Twój atut i nie możesz pozwolić na to żeby on tego nie respektował albo tak wpływał na Ciebie żebyś czuła się \"niżej\" ... trzeba wykorzystywać to co mamy w ręku a chyba przede wszystkim samemu w to uwierzyć .......... NIE CHCESZ i nie będziesz mu pomagać, kryć ........ tylko wyciągać konsekwencje (chodzi mi o teren zawodowy a nie o jakieś prywatne porachunki w pracy) To może dla Ciebie jakiś \"sprawdzian\", coś co może pomagać Tobie się wzmacniać ........... a nie uciekać przed tym :) mam wrażenie, że Ktoś chyba patrzy skoro zaczynasz zmagać się ze sobą .......... choćby z kilkuletnim opóźnieniem (to tylko przesunięcie w czasie ;) ) Ściskam mocno i życzę dużo samozaparcia i wiary w siebie i własne możliwości!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niebieska 29 Dziekuję Opóznienie lekkie to az i tylko 10 lat.... zapożno się obudziłam.....a moze zapózno stwierdziłam ,ze życie to nie bajka...w której chcialam żyć... Pozdrawiam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Medalion ❤️ ...a mega doły .......... no cóż to nasz specjalność (może nie wszystkich ale ja to znam .... niestety) ........ mijają ......... ale w tych "dołach" trzeba pisać, rozmawiać a nie zamykać się w sobie ......... a z czasem, gdy powoli rozwiązujemy nasze problemy, są coraz rzadziej i coraz mniej mega .... Jak mam dół albo czuje, że znowu mnie "coś" chce w ten dół wepchnąć to piszę tu albo do Kogoś kto wiem, że napisze choćby pare słów które pomogą mi zrozumieć ........ podnieść się czy utwierdzić mnie w mojej drodze .....albo akurat mam wizytę u psychologa....... Ważne żeby się nie zostawać samemu .........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Życie dorosłego to taka bajka w której ....my sami piszemy scenariusz, my sami dopuszczamy do siebie takich a nie innych ludzi, my sami decydujemy o sobie, odpowiadamy za własny los i za to na co się godzimy .... bajka która uczy .......... bajka z morałem i to nie jednym ....... ....bajka która leczy..........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stuku puk puk
Krakowianki i pozakrakowianki - ja mam dość oględnie mówiąc warunki nadające się do remontu w domu ale są w sumie 4 miejsca do spania - tj 2 materace, podwójne łóżko, i jedna rozkładana leżanka - łazienka i kibelek, w kuchni skąpo ale jest czajnik i woda + jest na czym jajecznicę upichcić, to moje ogłoszenie tytułem lokum moje ogłoszenie nr 2 on ze mnie zrezygnował całkiem - jestem niestała ( to wiem przy czym zarzuca mi to ktoś kto potrafił nie odzywać się przez tydzień a potem ni z gruszki ni z pietruszki zadzwonić i powiedzieć :'to kogo tam masz koło siebie") rozleciało się, nie wytrzymało, mam wrażenie że oo to chodziło żeby się okazało że to ja nie wytrzymałam, że to ja miałam jazdy itd itp, na nic się nie zdało tłumaczenie że jestem w potrzasku i nie prosiłam o wiele, tylko o kontakt na skypie i otuchę teraz to ja jestem wszystkiemu winna ! a piekło niech to pochłonie kurde mol - kocham tego gościa mimo wszytko, psia jego krew i mną szarpie, to prawda, to wszytko prawda ale teraz co ja bez niego zrobię ? to ten sam co mi robił wymówki ze przyjęłam komplement od obcego, a niech to !!! AAAAAAAAAAA jak sobie z tym radzić teraz kiedy wszytko mi na łeb zleciało?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mój syn poinformował mnie, że w lipcu i sierpniu będzie pracował dla TP SA. Pracuje tam od września po kilkanaście godzin tygodniowo, ale w lipcu i sierpniu na pełen wymiar godzin ma pracować.Dzisiaj to załatwił. I że on miał takie plany, ale chciał też wyjechać na wakacje. Powiedział też, że my już na nim postawiliśmy kreskę, a on zda ten pierwszy rok we wrześniu. To chyba dowód na to, że nie pchamy go na siłę, więc może jemu zaczyna zależeć ? Ciekawe :D No i tak w ogóle porozmawialiśmy sobie dosyć serdecznie. Ja mu powiedziałam o moich obawach na temat napędu jego w stylu strach. I o tym, co dobrego mogłoby dla niego zrobić mieszkanie np. w akademiku. Ale chęci na razie nie widzę :D On chyba potraktował te nasze wymagania jak odrzucenie. Ciekawe jakie to podobne prawda ? Ale w sumie widzę, że się odprężył. I dobrze. Nie chcę strachu, chcę jego dojrzałej kontroli nad jego życiem. Powiedziałam mu o tym. W sumie ja się czuję lepiej, i on się czuje lepiej. A jego studia to jego sprawa. Nie będę dusić, namawiać. Bo widzę, że to nie daje efektu. On sam musi chcieć. I mam nadzieje, że chce. w każdym razie tak deklaruje. Czas pokaże. Jego ojciec biologiczny jak dojrzal, to na studiach mial dużo czwórek. I uczył się nawet z przyjemnością. Stracil 3 lata, ale w końcu dojrzał. Więc niech mój syn też dojrzewa. Odprężyłam się, bo doprawdy musiałabym się strasznie zdopingować, by doprowadzić do jego wyprowadzki. W końcu ja chcę, by on mieszkal z nami. Jakie to życie jest trudne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kormoranie - a kupujesz wyroby chinskie w supermarketach? Nie przesadzajmy, nie dorabiajmy doopie uszu. To ma byc zabawne a problem tej rodziny nie jest naszym i to zupelnie normalne. Mnie sie np luzno skojarzylo z naszymi partnerami zatrzymanymi w dziecinstwie jak komar w bursztynie - i nie przyszlo mi na mysl by zastanowic sie nad osoba po drugiej stronie kamery. MNiej sztywniactwa - wiecejluzu. Sztywniakow to my w domu mamy (betonow znaczy sie) :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja nie o zwierzetach jak ludzie ( Oneill wybacz), bo sie zezloscilam.Najgorsze, ze nawet nic nie moge powiedziec, bo przeciez depresje ma. Otoz okazalo sie, ze faceta mam.Moj maz poszedl do kolegi i uzgodnili, ze to dlatego nie bylo mnie w sobote w domu.Sie wkurzylam normalnie. Powiedzialam koledze, ze bylam z synem, a on mi na to, ja tam nie wiem. Noz kurcze, jak nie wie, przeciez jak mowie to mowie. Wkurzylam sie i mowie do niego, ze moze to moj maz ma faceta. A on - niby kogo? Ciebie odpowiedzialam. No trzymajcie mnie,bo zaraz eksploduje po prostu, wymysla jakies bzdury, przekreca wszystko, no ja nie moge. A pozniej snuje sie po domu taki k... nieszczesliwy. Sam sie w tym nakreca, a koles pomaga. I zeby choc prawde powiedzial, to rozumiem, poszedl sie pozalic ale jak sie bronic przed nieprawda?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niedlugo bedzie opowiadal, ze mu matke zabilam i z kolesiem uzgodnia szczegoly zbrodni. No wsciekla jestem, no

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A juz mi go szkoda bylo, kiedy taki nieszczesliwy byl i trzymalam sie ostatkiem sil, zeby nie podejsc i nie przytulic. Taaak, ja to glupia jestem, po prostu.Stal taki caly nieszczesliwy i lzy w oczach mial, kiedy mowil, ze do szpitala wraca. I nawe sobie wyrzuty robilam i zle mi bylo, ze nie podeszlam. A tu zooonk.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
poza-tym 😍 No i dobrze. Bo znowu wiesz, ze chory to on jest, ale na umyśle :D I wyrzuty sumienia masz z głowy. Włączaj w takich sytuacjach OBSERWATORA i obserwuj, nie jego, lecz siebie. Dlaczego reagujesz? Dlaczego tak? Dlaczego tłumaczysz? itd

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wlasnie jestem po rozmowie, i tak, faceta mam, poznalam go i chce sie z nim spotykac, podobno. On nie powiedzial, wcale, ze sie wyprowadza, nie ukrywal tez mielsca pobytu, alez nie wcale. I co to za zona, ktora chce sie bawic , gdy maz jest chory. Nie mam pojecia dlaczego siedze i rycze, zamiast wlaczyc obserwatora. Nie wiem, dlaczego sie tlumacze i becze, jak mi troche przejdzie to musze znalezc odpowiedz. Przykro mi ze on, tak po prostu patrzac mi w oczy wszystkiemu zaprzecza. w glowie mi sie nie miesci. Komu on tak pragnie udowodnic, ze jestem taka ZLAAA.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To znaczy po rozmowie z mezem teraz jestem. Nie mam pojecia dlaczego mi tak zalezy, zeby co przestal klamac? Normalnie czuje sie jakbym w jakies pajeczynie byla. I od razu tak, to ja do domu wracam na noc ze szpitala a ty mi awantury urzadzasz,. Fakt faktem, ze wkurzylam sie kiedy mi powiedzial, ze on sie wcale nie wyprowadzl itp

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×