Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość POMOC DORAZNA

Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2

Polecane posty

Goniac Kormorany i Renta dziekuje serdecznie, ze sie odezwalyscie. W kazdym razie udalo mu sie, nie? Nakrecilam sie.Juz sie uspokajam. Wiecie, co naprawde mozna wyladowac w szpitalu psych. gdy ktos wmawia rzeczy ktore nie zaistnialy. Juz sie zaczynam usmiechac. Ja i moj maz razem w szpitalu. Mam tylko nadzieje, ze na osobnych oddzialach. Ksiazki musze czytac, cwiczyc sie musze w opanowywaniu chorych emocji, bo to tez bylo chore, tak ryczec przez czubka. teraz siedzi w drugim pokoju caly zadowolony. A niech idzie w cholere i wraca do szpitala.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
poza-tym 😍 Włączenie OBSERWATORA polega na tym, bys obserwowala siebie jakby okiem włączonej kamery. Możesz to robic także analizując przeszłość (zachowanie). Głównie chodzi o zwiększenie dystansu do siebie i spojrzenie na siebie z zewnątz. Takie patrzenie jakby na obca osobę. Wkleiłam cos na ten temat niedawno. Poszukaj. A przeczytac możesz \"Toksyczne słowa\" Tam podane są gotowe teksy, jak radzić sobie z wariatem słownie. Wkujesz w sumie ze 20 zdań i w zależności od sytuacji możesz powtarzać to jak zdartą płytę. Zdecydowanie dziala. Głownie na siebie. Bo zamiast się tłumaczyc i w związku z tym wchodzić w grę, będziesz stała z boku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiele osób dochodzi do momentu w życiu, w którym chce coś zmienić. Ale niestety sama chęć zmiany nie wystarcza, choć zdecydowanie jest to ogromnie ważny pierwszy krok. Pojawia się wtedy pytanie: “Co mam zrobić by to zmienić”? Nie istnieje jedna poprawna odpowiedź i zdecydowanie nie mam na celu wypisywać tu wszystkich możliwości. Wydaje mi się jednak, że jest coś, co pomaga w procesie zmian, o ile nie jest ich najbardziej podstawowym fundamentem. Jest to budowanie świadomości samego siebie poprzez samoobserwację. Nasz zachodni umysł jest przyzwyczajony do ciągłego paplania. Myślimy praktycznie bez przerwy, słyszymy swój wewnętrzny głos i widzimy obrazy. Zastanawiamy się nad tym co już się wydarzyło oraz rozważamy przyszłość. Analizujemy, oceniamy, wnioskujemy, obgadujemy z samym sobą, krytykujemy lub wyrażamy podziw. Jesteśmy cały czas zanurzeni w swoich ocenach i emocjach, robimy automatycznie kilka rzeczy na raz, kierują nami nawykowe reakcje, działania, odczucia. Jakże często wykonujemy jakąś czynność myśląc o tym co zrobimy za chwilę, za tydzień albo za rok, ewentualnie powtarzając w głowie jakiś dialog, który miał miejsce i rozpamiętując jakieś zdarzenia. Myślenie jest kompulsywne, nie da się przestać myśleć. Co więcej, wszystkie opisane wyżej zjawiska są uważane za normalne i niewiele osób podważa ich sensowność albo bierze pod uwagę inne możliwości. I trudno się temu dziwić, jak zostaliśmy wychowani, takich nawyków nabraliśmy i istniejemy raczej bez świadomości konsekwencji życia pod kontrolą własnego umysłu. Bo jak pisze Eckhart Tolle: Umysł jest świetnym narzędziem, jeśli jest prawidłowo używany. Jednak używany źle staje się destruktywny. By być bardziej precyzyjnym, nie chodzi o to, że źle używasz swojego umysłu – najczęściej po prostu w ogóle go nie używasz. To on używa ciebie. (…) Wierzysz, że jesteś swoim umysłem. To jest iluzja. Narzędzie wzięło nad tobą kontrolę. (E. Tolle, The Power of Now. tłum. własne) Pewnie wielu z was oburzy się na powyższe słowa. Ale zastanów się i przyznaj szczerze – wiesz jak wyłączyć myślenie? Potrafisz przestać, a włączać umysł kiedy ty tego chcesz i potrzebujesz? Możesz wyciszyć myśli by odpocząć? Nie? A jak sądzisz – należy ci się pełna kontrola nad swoim ciałem i umysłem? Sama doskonale znam stan tzw. gonitwy myśli, stan w którym mam w głowie zamęt i hałas i nijak nie mogę go uciszyć. Udało mi się też doświadczyć momentów, w których odczuwałam nieopisany spokój, choć chwile te na razie są jeszcze bardzo krótkie. Powiedzmy sobie szczerze, aby dojść do całkowitej kontroli swoich myśli, potrzeba albo pracy nad sobą (długiej, krótkiej, ciężkiej, lekkiej – to już zależy od nastawienia lub/i przekonań) albo ewentualnie od spontanicznego przeorganizowania się postrzegania (kop od życia, iluminacja, oświecenie, czy jakkolwiek to nazwać). Jednak wychodzenie poza myślący umysł nie jest wcale takie trudne. I nie chodzi mi tutaj o popadanie w “bezmyślność” w potocznym rozumieniu – jako zupełny brak refleksyjności, czujności, uwagi, świadomości…o nie, wręcz przeciwnie. :) Eckhart Tolle pisze o dwóch technikach: 1. Kierowanie uwagi na chwilę obecną (tzw. tu i teraz), poprzez koncentrowanie się na wykonywanej w danym momencie czynności i delikatne odsuwanie od siebie myśli dotyczących czego innego. 2. Obserwowanie “myślącego umysłu”. Oba sposoby są dobre, ja jednak chciałabym się skupić na tym drugim. Tolle mówi o tym, że brak świadomości wynika z naszego identyfikowania się z umysłem. Innymi słowy, wydaje nam się, że jesteśmy umysłem, a nie, że posiadamy umysł. Początkiem uwolnienia się od “tyranii umysłu” jest uświadomienie sobie swej odrębności. Dlaczego nazywam to tyranią? A zastanów się, ile razy ten głos w twojej głowie nie pozwalał ci zrobić czegoś na co miałaś ochotę, krytykował cię i ganił? Ile razy doprowadzał do tego, że się niepotrzebnie martwiłeś? Jak często nie lubisz tego, co słyszysz w swojej głowie? Jak się uwolnić? Na początek można po prostu zacząć obserwować swoje myśli jako niezależny obserwator. Nie oceniaj i nie gań siebie za “złe myśli”, bo to jest powrót do starego układu. Po prostu słuchaj, możesz też zapisywać swoje obserwacje. Słuchaj co się dzieje w konkretnych sytuacjach, obserwuj jakie słowa twojego głosu wywołują w tobie negatywne emocje, jakie masz odruchowe myśli. Wkrótce poczujesz, że faktycznie są myśli i jest “ten, który myśli”, ale także jest “ten, który obserwuje myślącego”. To właśnie ty, ten prawdziwy, najczystszy ty. Dzięki temu będziesz mogła się zdystansować od swoich reakcji, zobaczyć je w pełnej krasie i zmienić. O wiele łatwiej jest zmieniać coś patrząc na to z boku, niż zmieniać coś co uważamy za część siebie. Nie jesteś swoimi emocjami, odczuciami i reakcjami. Zauważając to, wchodzisz na zupełnie inny poziom świadomości i nagle zyskujesz nowe możliwości działania i odczuwania. Skutkiem ubocznym (choć patrząc z innej perspektywy, może to być też główny cel) takich ćwiczeń obserwacyjnych jest to, że “przyłapanie” jakiejś myśli ze świadomością, że jest się czymś od niej odrębnym, osłabia jej moc. Taka myśl odpływa, bo nie jest nas podtrzymywana. W konsekwencji można doświadczyć luki między myślami, miejsca w którym przez moment nie ma żadnych myśli. Jest to stan najwyższego spokoju, radości i czystego istnienia. Nie ma myśli, nie ma zmartwień, nie ma porównań, ocen, przekonań. Jednocześnie jest pełna świadomość, a zmysły odbierają niczym nie zakłócone bodźce. Z początku te przerwy między myślami są bardzo krótkie, ale można je stopniowo wydłużać. Mistrzowie potrafią trwać bez przerwy w takim stanie długimi godzinami. Mi osobiście zdarzyło się doświadczyć tych krótkich chwil i to samo w sobie było niezmiernie przyjemne. Zaś z obserwatorem jestem już od jakiegoś czasu dość mocno zaprzyjaźniona. :) Jest on bardzo pomocny w rozwiązywaniu różnych problemów i uniezależnianiu się od nawykowych reakcji. Zacząć można od krótkich sesji obserwacji, a z czasem obserwacja zacznie się pojawiać spontanicznie. Najważniejsza jest decyzja i chęć zmiany dotychczasowego sposobu funkcjonowania. Czy naprawdę chcesz się uwolnić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Renta, prosbe mam, bo dostep do ksiazek ograniczony i nawet gdy znajde ksiegarnie, ktora mi przesle to minie troche czasu.Moze masz na podoredziu te ksiazke i moglabys podac te zdania? Wkuje na pewno.Jezeli bedziesz miala czas, oczywiscie. A ksiazke i tak kupie. I naucze sie byc obserwatorem. Juz przeciez umialam ignorowac te zachowania i znowu sie pogubilam. Tak dobrze mi szlo, gdy byl w szpitalu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Renta, jestes jak pogotowie ratunkowe :) ogromne serce z wdziecznoscia dla Ciebie. Juz czytam, co napisalas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fdsdfgh
czytam was juz od ponad pół godziny i tak sie zastanawiam nad sama sobą, jestem w zwiazku pół roku i... własciwe nie jestem w stanie juz niczego zrobic, ciagle dudni mi w głowie,ze nic nie potrafisz zrobic i nawet jak mam przed soba jakas szanse to slysze jego slowa.. Mam słaba psychikę, ale nie sądziłam ze az tak słaba. Skonczylam studia, mam prace... jeszcze pól roku temu potrafiłam się smiac ze wszystkiego... teraz nie potrafie juz nic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wlasnie ogladam na CNN dr Deepak Chopra. Wspomina Michaela Jacksona jako pacjenta i przyjaciela. Deepak jest strasznie wkurzony na lekarzy, ktorzy przepisuja gwiazdom i innym osobistosciom narkotyki... Dr Chopra wiedzial od Michaela, ze ten byl uzalezniony . Deepak zaimponowal mi strasznie tym,gdy powiedzial ze nie bedzie zwazal na nikogo ...i poda poicji liste lekarzy o ktorych wie, ze przepisuja narkotyki bez powodu...i narazaja zycie pacjentow... Cos nikt nie mowi co bedzie z dziecmi Jacksona... Bog wie jakie smiecie ludzkie moga upomniec sie o te dzieci. Kobiety rodzily Mochaelowi dzieci za pieniadze zrzekajac sie praw do nich... teraz moga sie o nie upomniec... Niech zyje szczesliwe dziecinstwo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jestem w totalnej rozsypce:( Mam dosc tego gnoja, ktory wiecznie \"uszczesliwia\" mnie swoimi humorami, jak nie przymierzajac - baba w ciazy! Przedwczoraj wieczorem, kiedy wrocil z pracy zapytalam go, czy moze przyniosl te wszystkie kubki, ktore powynosil do samochodu, bo jutro nie bedzie w czym kawy wziac na wynos:) juz? juz mam kurwa isc? odparlam, ze byloby dobrze:) obrazil sie; nie jadl obiadu, jajka sobie smazyl:) wczoraj poszlam do lozka zanim wrocil; kolejny problem - obiad nie podany pod nos, aczkolwiek zostawilam na wierzchu z nadzieja, ze sobie odgrzeje; znowu zle; tlukl garami przez pol godziny, cos tam sobie szykowal, a to co zostawilam zostalo do rana na kuchence; nie spalam, nie dalo sie; slyszalam jak mnie klal, narzekal na swoj marny los, niewdzieczna zone, przejebane zycie itp; dzis rano w kuchni lezalo 7 tys. $; nie wiem po co je tak zostawil, chyba chcial mi dac do zrozumienia, ze on jest FACET, bo TYLE zarabia; ale ja mam swoje pieniadze i z tego sie utrzymuje, a jego kasa mi wisi; schowalam oczywiscie wszystko zanim wyszlam, rozni koledzy odwiedzaja syna; chcialam przez to powiedziec, ze ekonomicznie odcielam sie od meza, jego pieniedzy nie traktuje jak swoich; nie moge sobie poradzic z emocjonalnym odcieciem - wciaz jestem przekonana, ze odchodzac od niego zrobie mu wielka krzywde, a przeciez on tak sie stara dla rodziny:( biedaczysko! zarabia tyle kasy, a musi chodzic glodny; a ja frajerka, czuje sie winna, ze go nie kocham i nie chce z nim byc; Boze - dopomoz! widze tylko jedno wyjscie z sytuacji - powrot do Polski i to jak najszybciej; jest jeden problem, syn chce poki co tu zostac, a ja mam tylko jego; zadrecze sie w tej Polsce na smierc! nie ma zycia ani tu ani tam; impas:) Pozdrawiam wszystkich😘

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość casta26
Vacancy Jestem chyba w podobnej sytuacji, ale ja wracam do Polski. Za tydzien! Z synem! Moj synek jest jeszcze mały, ma 4 lata i bardzo chce jechac do dziadkow. Moj maz , mimo ze ciagle mowi synkowi, ze jego mama jest "glupia", nie jest jakos szczegolnie lubiany przez dziecko. Moze dlatego, ze maz mowi czasem do niego przykre rzeczy! Wracajac do tematu...Ja bardzo sie boje powrotu do polski, bo wiem, ze bede tesknic za UK. Mam tu przyjaciol, mam prace. A w Polsce wracam do malego pokoiku u rodzicow... Czarna dziura w cv, nieskonczone studia i brak pieniedzy. Ale wiesz co? Strasznie sie ciesze, ze bede w koncu wolona! I ze nie bede sie juz zastanawiac w jakim humorze jest "lord" dzisiaj? I jakim obrzydliwym tekstem mnie uraczy...? Mam to po prostu w dupie!!! Tak wlasciwie to malzonek podjal za mnie decyzje o moim powrocie... Kazal mi sie pakowac i spieprzac natychmiast... Kupilam sobie bilet na za 2 tygodnie, bo sie zaczelam go bac... I slysze takie same teksty jak TY. Po prostu identyczne!!! Jakie to on ma spieprzone zycie, jaka niewdzieczna zona itp. Wiesz co? Ja to sie z tych tekstow tak smieje, ze mnie brzuch boli!!! Nie ma to jak wysmiac palanta! Bylam w strasznym dolku i caly czas sie go boje, bo nigdy nie wiadomo co mu odbije! Mama nadzieje, ze nie zmieni zdania i szybko sie rozwiedziemy. Ja naprawde zaczelam olewac jego i te jego teksty. Ja sie z nich smieje! I ciesze sie, ze moge sobie planowac zycie po swojemu! Boze, co za ulga!!! Zycze Ci podejscia z dystansu i odwagi!! Buziaki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość casta26
"You`re not the only person to get it wrong. It`s alright."

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzieki casta😍 Znam Twoja historie, czytam od poczatku i ja Ci zazdroszcze; jedziesz z dzieckiem i to jest najwazniejsze; ja musialabym poleciec sama; moj syn ma 20 lat, wlasnie rozpoczal tutaj studia, ma dziewczyne i chce tutaj byc - nie wiem jak dlugo, ale dla mnie kazdy dzien to udreka; w zasadzie moglabym wynajac sobie pokoj, ale!!! jestem juz za stara i za wygodna, zeby sie tulac po "rentach" bez standardu do jakiego przywyklam; nie cierpie "kolchozow", wspolnej kuchni i lazienki; na samodzielne mieszkanie mnie nie stac tutaj, a w Polsce mam wlasne; nie potrafie przedlozyc swojego dobra ponad dobro mojego dziecka; a on mi mowi wyraznie - mamo, zostan, jeszcze troche wytrzymaj, potrzebuje Cie; nie wiem jak inne kobiety, ale ja nie potrafie takiej prosby zlekcewazyc; wiec przez jakis czas? musze jeszcze robic dobra mine do zlej gry; i tak jak nie jestem msciwa, tak postanowilam sobie, ze "odbije" za swoje:); choc jak znam siebie, to za swiety spokoj oddam wszystko - w zwiazku z malzonkiem oczywiscie - bo tak w ogole - to NIE!!! casta - mam wrazenie, ze nie bedziesz zalowala powrotu do Polski😍

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
casta - czy to znaczy? nie jestes jedyna osoba, ktora zbladzila; i to jest w porzadku:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość casta26
Vacancy! Nie mam zadnego prawa, zeby Ci cos doradzic i nie bede tego robic. Wierze, ze jest ciężko. Jedyne, co moge, to przytoczyc slowa polskiej aktori pani Renaty Dancewicz, ktore swego czasu zrobily na mnie duze wrazenie. Powiedziala ona, ze kazdy z nas powinien byc zdrowym egoista. Trzeba myslec przede wszystkim o samym sobie! I o siebie trzeba najbardziej dbac. Wszyscy, ktorzy sie pojawiaja w naszym zyciu sa wazni, owszem. Ale ci wszyscy wazni ludzie sa wazni przez jakis czas. Potem odchodza. I partner i maz, nawet dziecko nas opusci, zalozy rodzine, wyjedzie... Przez cale zycie czas spedzasz sama ze soba! I o siebie musisz sie martwic najbardziej, bo ze soba bedziesz zyc do konca swych dni! Ciesze sie, ze masz plan. Mam nadzieje, ze spotkamy sie kiedys w Polsce!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość casta26
To slowa piosenki, ktore chodza mi po glowie. The Rumble Strips "Not the only person". Nie wiem jak Tobie, ale mi muzyka bardzo pomaga. Swego czasu non stop sluchalam piosenki "Everyday I love you less and less" (Kaiser Chiefs)-rewelacyjny tekst. A jeszcze wczesniej np Monaco "what do you want from me", albo Duran Duran "Iwon`t cry for yesterday"...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przepraszam, nie czytałam Waszych wypowiedzi, po szukałam tematu i piszę. Mój mąż mnie molestuje..całe lata... fizycznie i psychicznie. DZISIAJ WEZWAŁAM POLICJĘ I ŚMIALI SIĘ (do moich dzieci), chociaż mnie wysłuchali), ŻE MĄŻ ŚPI, A JA... WARIUJĘ...!!! I co z tego? Wielkie gówno, chyba musi mnie zabić, żeby był spokój.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość casta26
Absolutna! W moim malzenstwie dochodzilo do popychanek, przepychanek. Mialam wybitego palca, pokrwawione ucho... Dochodzilo do tego w sytuacjach, gdy za rzucane pod moim adresem zniewagi chcialam meza spoliczkowac. Nie udawalo mi sie to, bo on wykrecal mi rece, dusil, wypychal za drzwi... Malo tego, gdy mnie doslownie wyrzucil z domu, zaczelam walic piesciami, zeby mnie wpuscil, to wezwal policje, ze sie awanturuje. Dzieki Bogu, nie bylo konsekwencji... Zmierzam do tego, ze jezeli przestalam wytrzymywac psychicznie, do tego dochodza rekoczyny, to stwierdzila, ze to sie wkrotce skonczy tragedia... Po co to trzymac? Obecnie nic w zyciu tak sie dla mnie nie liczy jak spokoj. Czego zycze i Tobie! I wszystkim! Odezwe sie jutro, a tymczasem sprobuj sie uspokoic, przespac...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ostatnie dni były pechowe dla Arkadiusza Onyszki. Występujący od wielu lat w Dani polski bramkarz został skazany na trzy miesiące więzienia za groźby wobec żony, a jego klub Odense BK rozwiązał z nim kontrakt w sposób natychmiastowy. W wywiadzie dla \"Przeglądu Sportowego\" Onyszko tłumaczy swoją sytuację. \"Zostałem skazany za to, że w nerwach powiedziałem do żony, że ją zabiję. A przecież wiadomo, że nie chciałem jej zabić. Gdyby w Polsce za coś takiego skazywano, to połowa Polaków by siedziała\" - nie ma wątpliwości 35-letni piłkarz. - \" A jeśli chodzi o więzienie, to można powiedzieć, że jest ono specyficzne, ot taka \"przechowalnia\". Mam dwa tygodnie przychodzić do niego na noc i dwa tygodnie siedzieć w nim za dnia. Arkadiusz Onyszko został skazany przez sąd w Kopenhadze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oneill gdzie jestes? Potrzebna mi Twoja ironia ,Twoje poczucie humoru, trzezwy osad spraw. Hmmm, a ja dzisiaj rano wywalilam meza z domu do szpitala.Doslownie wywalilam.I zakazalam mu do siebie dzwonic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jezeli chce sie leczyc, to niech sie leczy w szpitalu. Mam go dosc. Domyslam sie dlaczego wymyslil, ze mam jakiegos faceta i dorobil do tego historie. Nie dlatego, ze jest zazdrosny o mnie. Jakby byl zazdrosny to by sie ewentualnie zaniepokoil i wyjasnil sprawe ze mna a nie z kumplem. Bylo mu to potrzebne do wzbudzenia litosci, zainteresowania u przyjaciela. Powoli zaczal ja tracic ( ten kolega sam przyznawal, ze te historie z dawnych czasow go nudza, bo ile mozna sluchac o tym samym, jak powiedzial), no to moj maz wymysla nowe. Tym razem poleci z tym, ze go z domu wywalilam. To przynajmniej bedzie prawda, niech leci. Dumna z siebie nie jestem ale spokoj mam. Oczywiscie uslyszalam, ze jestem niewdzieczna,chora psychicznie i powinnam sie leczyc, ze to wszystko przeze mnie, ze jest przeze mnie chory i go zabijam. Tylko po mnie splynelo. Musze szukac mieszkania,pewnie, ze nieprzyjemnie jest mieszkac w wynajetych pokojach, ale nie widze innego rozwiazania. Dlaczego mnie to tak zabolalo, ze on wymysla nieprawdziwe historie na moj temat? Zawsze wydawalo mi sie, ze jezeli jestes w stosunku do kogos w porzadku to ten ktos bedzie taki sam jezeli chodzi o mnie. No dobrze, jak to napisalam to sama zobaczylam jakie to nierealistyczne. Dlaczego sie tlumaczylam? Jest we mnie cos, czego nie moge sie pozbyc. Poczucie, ze musze zasluzyc na milosc, ze wlasnie musze byc w porzadku w stosunku do kogos. A dzisiaj juz nawet nie interesuje mnie to czy bylam w porzadku. Chce miec spokoj i tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Yezz 😍 Co do tego, że ja wiem lepiej. Myślałam o tym w ubiegłym roku, jak zawalił studia. Wtedy ingerowaliśmy. Potem postanowiłam sobie odpuścić te ingerencje. Jedyne co powiedziałam, że albo pracuje albo studiuje. Nie ma siedzenia w moim domu i robienia ....nic. Próbowaliśmy z nim rozmawiać na temat tego, czego on chce. Czy chce studiować i ewentualnie co? Proponowaliśmy mu wizyty u psychologa. Proponowaliśmy, by zostawił studia np. na rok i zastanowił się, co chce studiować. Zdecydował, że będzie jeszcze raz na Politechnice, na tym samym kierunku. Jego wybór. Pójście dodatkowo do pracy na kilkanaście godzin w tygodniu, tez jego wybór. Wymagania co do pewnych prac domowych w minimalnym zakresie, to raczej norma. Uzgadniam z dziećmi, co chcą sprzątać, każdy robi to w swoim czasie. Zapytaliśmy go: kiedy ma sesję. Powiedział, że 23 lipca. więc powiedzieliśmy, ze ma nam pokazać zaliczenia, żeby sprawdzić, czy jeszcze się uczy. Pokazał pustą kartkę. Nie ma zaliczeń, nie podszedł do sesji. Mówi, że zrobi wszystko we wrześniu. W lipcu i sierpniu nie ma nic na Politechnice. Są wakacje.Więc albo praca, albo nauka. Znalazł pracę na te miesiące. Ja pilnuję tylko tego, by albo się uczył, albo pracował. Wydawało się wczoraj, że nawiązaliśmy porozumienie. Nie ingeruję, gdzie jest, co robi, pijany czy trzeżwy. W tym temacie tylko jedno. Ma przysyłać sms-y, czy będzie w domu w nocy. Ze względów bezpieczeństwa. Ponieważ nie przysyłał, to powiedziałam, że jak jeszcze raz nie wróci do domu na noc i nie przyśle sms-a, to nie wpuszczę go do domu na 24 godziny.Dzisiaj w nocy tak się stało. Więc kiedy się zjawił powiedziałam, że ma wrócić po 24 godzinach i wtedy porozmawiamy. Reasumując. Nie wtrącam się w jego życie, za wyjątkiem: 1. ma informować, że nie wróci na noc 2.ma uczyć się albo pracować 3. ma wykonywać część prac domowych, jak każde z naszej czwórki (on robi najmniej) Jeśli te warunki mu nie odpowiadają, ma wyprowadzić się z domu. Wydaje mi się, że mam prawo do tego przy założeniu, że mieszka z nami. On jest dorosły i może żyć jak chce. Ale jeśli 4 osoby żyją w jednym domu, to wiążą się z tym konsekwencje. Oczywiście cały czas pomagamy mu finansowo, żywimy, dajemy kasę ok. 250 zł miesięcznie, kupujemy ubrania. On ma co prawda rentę rodzinną. pływa na moje konto. Za obopólnym ustaleniem. teraz kupujemy mieszkania, jedno ma być dla niego, ale na razie na nasze nazwisko.Bo boję się, ze może przewegetować za nie kilka lat. Tego się chcę trzymać. Ale każda sugestia mile widziana. Tak, pewnie masz rację, za bardzo może ingerowałam. Ale on nie ulegał wpływom. Zawsze robił tylko to, do czego był przekonany. Jego biologiczny ojciec zrobił dokładnie to samo. Zawalił 3 lata szkoły średniej. Ja się tego bałam, więc trochę pilnowałam. I jeszcze 2 lata temu cieszyłam się, że dobrze zdał maturę i ten problem nie powstanie. A powstał. Więc albo ja ten problem wyprojektowałam, co wydaje mi się trochę naciągane, ale nie nieprawdopodobne. Albo odziedziczył w genach pewne predyspozycje po ojcu. Albo i jedno i drugie. Dupa. Bo też się boję, że poszłam za daleko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Yeez, dzieki wielkie za odpowiedz i serce. Pewnie, ze pukaja demony z dziecinstwa. Ja staram sie zasluzyc na milosc, on stara sie zasluzyc na litosc( milosc) u swojego przyjaciela, no bo przeciez nie u mnie. I zeby to zrobic, wymysla historie, klamie, przeinacza. Moze to tez mnie zabolalo, taka mentalna zdrada, ze woli mnie poswiecic zeby dostac cos od kumpla. Czyli, ze wlasciwie to caly czas mi na nim zalezy i dlatego mnie tak rabnelo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Yeez ciezkie pytanie zadalas. Jezeli sie z tym pogodze, bede musiala pozostac obojetna na ich ataki w moja strone. Nie dac sie wpedzac w poczucie winy ani w pomaganie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I czy umiem pogodzic sie z tym, ze ja jestem ta zla ( i caly czas bede) a ktos inny jest ten dobry ? I czy umiem sie z tym pogodzic, ze on bedzie klamal patrzac mi w oczy ( tak jak z tym, ze nie powiedzial, ze sie wyprowadza i ze nie ukrywal miejsca pobytu), po to zebym , co wlasciwie? Przyznala sie do tego, ze to moja wina? Nie umiem tego zrobic, nie umiem brac odpowiedzialnosci za niego, jego zycie i to co sobie wymysli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cholipa
w zeszlym roku dzwonila do mnie znajoma pedagozka, czy wezmiemy na terapie jej kuzyna, a sprawa b delikatna bo kuzyn ma 30 lat, calkowicie na utrzymaniu rodzicow, studiow nie skonczyl, a do pracy nie chce mu sie isc rodzice sa bezsilni, nie widza co robic etc., na terapie rodzinna na pewno sie nie zgodzi, ale cos trzeba zrobic pogadalam sobie ze swoim najlepszym terapeuta rodzinnym, podjelismy sie terapii rodzicow chlopaka, w takich wypadka b czesto potrzebna jest praca i wzmocnienie rodzicow albo oni sie zmienia i beda konsekwentni, albo nie zmieni sie nic bo po co chlopak ma sie zmieniac? jak ma utrzymanie, jedzenie, opierunek i kieszonkowe? jezeli ma mala motywacje, to skad ma ja wziac jak mu tak dobrze? kilka miesiecy pracy z rodzina i skonczylo sie na ultimatum: miesiac na znalezienie pracy i dokladanie sie do budzetu rodziny i obowiazkow wspolnych, albo wyprowadzka na swoje poskutkowalo dlatego, ze rodzice pozbyli sie wielu wlasnych lekow i stereotypow, byli juz na tyle mocni i przekonani ze sa dobrymi rodzicami, ze przedstawienie ultimatum wlasnemu dziecku jest wyrazem troski, a nie odrzucenia, ze ten spokojny kubel zimnej wody jest kazdemu z nich potrzebny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak, jestem odpowiedzialna za siebie sama i sobie samej musze pomoc. Tak dla odmiany, bo jezeli juz musze pomagac to dlaczego nie sobie samej :) . Dziekuje, za te pytania.Mam dzisiaj nad czym myslec.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cholipa 😍 \"kilka miesiecy pracy z rodzina i skonczylo sie na ultimatum: miesiac na znalezienie pracy i dokladanie sie do budzetu rodziny i obowiazkow wspolnych, albo wyprowadzka na swoje poskutkowalo dlatego, ze rodzice pozbyli sie wielu wlasnych lekow i stereotypow, byli juz na tyle mocni i przekonani ze sa dobrymi rodzicami, ze przedstawienie ultimatum wlasnemu dziecku jest wyrazem troski, a nie odrzucenia, ze ten spokojny kubel zimnej wody jest kazdemu z nich potrzebny\" My właśnie tez tak rozmawialiśmy z terapeuta. I to właśnie wynika z książki Woytyyłło \"My rodzice dorosłych dzieci\".Ja chcę go zostawić. A ewentualne wyrzucenie z domu ma się odbyć na zasadzie przeprowadzki do akademika.Albo gdzie będzie chciał. Nie ma zgody na nieuczenie się i niepracowanie.I to o to chodzi, a nie Yezz 😍 o to, że on się nie chce uczyć. I to było nasze ultimatum z ubiegłego roku. I on to przyjął, bo powiedział, że w takim razie się wyprowadzi. No i niestety do tego to zmierza. A ja też mam ten problem, co ci rodzice. Czy zrobiłam już wszystko, co mogłam? Dzisiaj z mężem rozmawialiśmy o tym, jakie moglibyśmy mieć pozytywne wzmocnienie dla niego? Nic nie znależliśmy.Bo dużo już było. Dostał szansę rok temu na studiowanie drugi raz. Oprócz rozmowy i wytłumaczenia mu, że wynika to z naszej troski o niego. Ale w zasadzie ja o tym z nim rozmawiałam wczoraj. A wyrzuty? Mam oczywiście. Zostawić zupełnie - boję się. Bo nic się nie zmieni. On był zostawiony od pażdziernika. Efekt? Zaliczył sesję zimową- drugi raz. Latem - zero zaliczeń. Zostawić zupełnie - ja współuzależniona? Zostawię, jak on się wyprowadzi i pójdzie na swoje. A mieszkania kupujemy dwa. On wie, że jedno będzie jego - kiedyś. Nie dzisiaj.Więc mu go nie dajemy teraz. A dostanie, bo należy mu się. Zobaczymy, co będzie we wrześniu. Jego wybór: nauka-praca lub wyprowadzka. Ja nie wymagam, by studiował. Ja wymagam, by żył na własną odpowiedzialność.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
yezz 😍 Zastanawiałam się nad tym yezz dlaczego tak się stało. Powodów było pewnie wiele. Może tez i tak, że ja wiedziałam za niego. Coś w tym jest. Nie jestem sama w stanie ocenić obiektywnie, ile tego? Bo teraz tkwię w tym za mocno. Co było przyczyna, to było.Teraz coś trzeba zrobić. Wczoraj rozmawiałam z nim i mówiłam, że strach to nie jest dobry motor działania. Że to on ma się zastanowić, czego sam chce, jak chce żyć. Zrobić plan i go realizować.że martwi mnie, jak widzę, że jego te studia nie interesują itd. A on, że interesują i to właśnie chce studiować.Itp itd itp Czyli nic nowego. Gdybym na 100 % wiedziała, że jak zostawię, on w końcu się dowie - to zrobiłabym to. Ale ja tego nie czuję. Bo co znaczy zostawię. Pozwolić mu nie pracować i nie uczyć się? nie pomagać w domu? jak długo? Jeśli się wyprowadzi i zacznie samodzielne życie - wtedy się samo zostawi. A teraz muszę być konsekwentna. Dostał nasze ultimatum rok temu, teraz czas na realizację. Musze być konsekwentna, bo jak nie to nic się nie zmieni.Sprawa jest w toku. Pozostała mi tylko konsekwencja. Tylko jak ta konsekwencję obudować miłością? Tak, by on ja czuł?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
yezz 😍 Ale cały czas słysze w tyle głowy Twoje słowa "uwierz mi nikt nie chce iść na dno. daj mu szanse na to by zdobył się sam na samodzielność."

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
yezz 😍 21 lat i drugi raz zawala I rok, jedyna różnica, że dodatkowo pracował kilkanaście godzin tygodniowo na swoje rozrywki. Siedzę w domu i nic mi się nie chce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja bym się ucieszyła, gdyby on miał jakiś realny plan. Nawet podróż dookoła świata.Bo to by znaczyło, że żyje, myśli, działa. A mój syn ma cały czas taki sam plan, ale już drugi raz go nie realizuje.A studia wybrał sobie sam.Nie rozumiem dlaczego tylko przy tym trwa? Dlatego, ze nie wie? Ja mam wrażenie, jakby on spał. A co Twojego pomysłu do zostawienia tego tak, jak jest. To ten pomysł chyba realizuje niebo 😍 Efekt? Trzeci raz zawalił studia i do pracy żadnej nie idzie. Przepraszam niebo, to bez żadnych kontekstów. Ja wybrałam konsekwencję połączona z miłością. Czas pokaże.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×