Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość POMOC DORAZNA

Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2

Polecane posty

ja 1972 dobry wpis...z tym p.s. zgadzam się całkowicie. tak jest podobnie z wszelkimi nałogami- to ucieczki. Ile z was takowe ma? Ja nie palę, nie piję. nawet powiem że odrzuca mnie od tych rzeczy. Może komputer w pewnym sensie jest moim nałogiem, ale też źródłem informacji o tym co się w świecie dzieje. To chyba jeszcze nie nałog, Skoro mam jeszcze inne życie i skoro potrafię do niego kilka dni nie zaglądać. Dziś mam problem... co zrobić z autem który nie jest tu zarejestrowany nie był opłacony podatek, a muszę go złomować. Nie chcą go nigdzie przyjąć. Będę zmuszona pójść z tym na policję. Oni wezmą, ale poszukają właściciela pojazdu i narzucą mu karę. Muszę to zrobić bo z właścicielem auta nie ma możliwości rzeczowej rozmowy. To nieodpowiedzialny człowiek... moj eks. może czas by nauczył się odpowiedzialności. tylko czemu będzie to znowu kosztem dzieci....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość konwalia123
Niebo błękitne dziękuję...ja także mogę podpisać sie pod Twoimi słowami...właśnie dzis po raz kolejny przegrałam...z sama sobą...mój Pan i Władca wrócił z nocki oczywiscie 3 godz później niż należy.....bo przeciez musiał sie odstresować i pójść z kolegami na piwo/czyt. urżnąć się/ taką ma stresującą pracę....a ja.....ja już prawie dzis byłam pewna że to już ....już więcej nie wytrzymam i złożę pozew...i znowu on przyszedł...i rzucił mi sie do kolan...myszko przecież ja tylko ciebie kocham ...nikt inny się nie liczy...i znowu sie złamałam ...że może jednak nam sie uda...juz nic nie wiem...żyć z nim nie potrafię....a czy bez niego umiem też nie wiem... wiem że lubie was czytać mam nadzieje że jak wy będę potrafiła uporządkować swoje życie...jesteście bardzo mądrymi kobietami...skąd w was tyle mądrości....ja sobie wydaje sie taka głupia...nie potrafie zrobić z tym porządku...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
DO POMARANCZEK następnym razem jak ktoś będzie deklarował że mnie zna niech opisze mój wygląd, a potem wyrazi swój pogląd na mój temat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
niebo 😍 Przecież cokolwiek Ty robisz, nie ma to wpływu na to, by on nie zostawiał Cię.Zawsze coś znajdzie. Jak już nie będzie nic innego, to zabraknie mu .............lotniska, by zostać z Tobą. I Ty o tym wiesz. Możesz zacząć prowadzić dziennik, by zapisywać :ile on z tobą wytrzymuje. Chodzi o czas. idę o zakład, że w dłuższym czasie będą to jakieś stale okresy. To da Ci pogląd, że nie Twoje działanie, a czas jest wyznacznikiem jego odchodzenia. częstotliwość sądzę będzie stała. Więc po prostu zacznij żyć swoim życiem. Nie zmieniaj swojego zachowania, swoich planów, swoich dążeń dla kogoś, komu i tak zabraknie ..... lotniska :D On oczywiście na początku będzie zostawiał Cię częściej, ale w końcu ktoś będzie musiał odpuścić. Albo on wróci do stałych częstotliwości rozstań, albo ...... Tobie przestanie zależeć. Konwalio 😍 Nie cieszę się, że masz problem. ale cieszę się, ze tu jesteś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zresztą to o czym pisze nie dotyczy tylko partnerów ale wszystkich toksyków w naszym zyciu: rodziców, rodzeństwa, przyjaciół.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzień Dobry :) tried witaj równolatko :) wiesz , właśnie pracuję nad tym by nie kontrolować się pod kątem\" a co pan hrabia na to\" cudowne uczucie gdy mi się udaje - nawet w bardzo drobnych sprawach , choć trzeba się starać bo wyuczone przez lata nawyki powodują automatyczne działanie , spróbuj choć drobną rzecz zrobić i nawet jak Ci przez myśl przemknie co on na to by powiedział zrobił zareagował , miej to w d..ie i zrob to z premedytacją :) dla siebie stuk_puk puk puk kchana przytulam mocno i tylko jedno nasunęło mi się na myśl sama dla Siebie musisz stać się ZAKLINACZEM niestety tego jak to zrobnić nie potrafie Ci powiedzieć ja wybrałam metodę małych kroczków ale chyba każdy sam musi znaleźć własną drogę Konwalio witaj :) a czy on jest tak doskonały ? kaloryfer na brzuchu i muskuły no adonis? ze śmie wytykać Ci to jak wyglądasz i do tego w chamski sposób? ja mojemu nigdy z wyglądem nie mogłam dogodzić , 5 kilo więcej - grubasie mi mawiał , 5 kilo mniej kościotrup z wysuszonymi cyckami - slicznie prawda? i tak bardzo się tym przejmowałam płakałam dołowałam a teraz mam to gdzieś! śmieję się , bo sam obrośnięty tłuszczem a na widok kobiet grubszych mówi brzydkie epitety , moze chce się dowartościowac? Animko nie bardzo się zgodzę jeśli moja druga połówka jak to napisałas ( osobiscie nie lubie tego okreslenia bo czuje sie caloscia a nie polową czegos ) spada w dól powinno się ciagnąc ją ku górze - być moze w normalnych związkach my nie jestesmy w normalnych , jesli ta druga osoba molestuje nas psychicznie , czesto jest typem psychopatycznym nie jest obowiązkiem jej pomóc , obowiązkiem jest pomóc samej sobie czytam dwie książki teraz Toksyczne słowa i drugą z której wiele czerpię \" @ buty mojego męża.pl\" , warto przeczytać gdy problemem jest alkoholizm partnera i współuzależnienie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja1972 😍 Bardzo mądre spostrzeżenia na temat zamulania czasu. Ja pracuje przy komputerze z internetem, w domu mam go przy łóżku, gdzie odpoczywam. Kupuje gazety, ale coraz częściej korzystam z komputera też w tym zakresie , sprawdzam nawet program tv itp. W momentach przerw w zajęciach zaglądam więc już nawykowo. Także na to forum (jedyne, na którym piszę), co słychać ? Zastanawiałam się, czy to już uzależnienie, czy nadal pomoc w rozwijaniu się ?. Komputer to świetne narzędzie pracy, wiedzy i rozrywki, a także urządzenie wielofunkcyjne (słuchanie muzyki, oglądanie filmów, kontakt ze światem, z wiedzą). Dbam bardzo o to, by zostawać sama ze sobą w ciszy, trenować właściwe oddychanie i przetwarzanie emocjonalne, siedzieć na tarasie i wpatrywać się uważnie w przyrodę, delektować się. A także co drugi dzień wsiąść na rower i zrobić z 15 km, bo tam medytuje w ruchu (wyłączam umysł).Lubię jeżdzić sama i czasami ciesze się, ze męża nie ma i jadę sama. Na urlopie z rodziną czasami brakuje mi tego czasu tylko dla siebie :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czyż to nie paradoks? piosenka, której słowa tu cytujecie : happysad - Miłość to nie pluszowy miś, jest ulubioną piosenką mojego oprawcy. Całymi latami twierdził, że mu nie pomagam...że on jest chory i sam sobie nie da rady, tylko, że tak naprawdę wcale nie chciał nic zmieniać...latami mu współczułam, pomagałam ale i tak twierdzi, że nigdy mu nie pomogłam, że miałam wszystko w d... Cieszę się, że Was znalazłam...czy uwierzycie, że przez 20 lat nigdy nikomu o tym nie powiedziałam...nie miałam przed kim się wypłakać... pzdr,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam ponownie..pan spi leżac na łóżku w czarnych skapetach więc moge pisać... no cóż adonisem to on nie jest/kaloryfer ma ale to zasługa genów bo je jak prosiak/ ale za takiego sie uważa.. wydaje mu sie że jest panem sytuacji bo wystarczy jego jedno miłe ciepłe słowo a zona juz udobruchana i tak jest od 11 lat...podobnie jak Tired nigdy nikomu sie nie zaliłam moje miasto to nieduża prowincja...wszyscy wszystkich znają...ale powoli mam tego dosyć tylko nie wiem czy starczy sił żeby przerwac ten toksyczny zwiazek..on mnie powoli na raty niszczy..pomijam juz moja niska samoocene dzieki niemu ..a to gruba a to głupia a to brzydka...słyszałam juz na swój temat wszystkie mozliwe epitety...czuje ze pisząc tutaj z wami zrobiłam pierwszy malenki krok w dobrym kierunku..bardzo Wam dziekuję że jesteście❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam. Tak, zacytowałam tu słowa piosenki, dla osoby która tu wcześniej ją zacytowała lecz w jej wypowiedziach była tylko chęć poddania się i ucieczki od odpowiedzialności. Nie uważam że należy pomagać i ciągnąć partnera w górę przez wieki, można i nawet trzeba spróbować mu pomóc, ale nie można poświęcić na to się tak bardzo by zapomnieć o sobie i dzieciach. Właśnie dlatego napisałam że trzeba skorzystać z pomocy dla siebie by mieć siły pomagać partnerowi, czy nawet czasem własnemu dziecku. Musimy same rozważyć odpowiedni moment kiedy zrobiłyśmy już wszystko. Jeśli do tego czasu była to inicjatywa z naszej tylko strony, to czas by zrobić kolejny krok...odejść... Trwanie w takim stanie przez 5, 10, 20...lat to zabójstwo dla wszystkich. Ja zaczęłam działać, bo wynikła sytuacja wymagająca natychmiastowej interwencji, tak ja uznałam. Przeżyłam koszmar( ja i mój syn) ale to nie jest miejsce by o tym pisać, ale dzięki moim krokom drastycznym i natychmiastowym on szybko się podniósł, ale jaki będzie koniec tego, to sama nie wiem. Zaciskam zęby bo wiem że miotają mną emocje i niestety jestem współuzależniona. Muszę być rozważna, bardzo pomogli mi forumowicze z \"Niebieskiej linii\" i \"AA\". Nie było mi łatwo bo w myślach chciałam umrzeć... Odrzucałam od siebie wszystko, zaprzeczałam, broniłam, tłumaczyłam....Nadal jest mi ciężko... Kiedyś 15lat żyłam w bardzo toksycznym związku, alkohol i cała reszta...rozumiem dlaczego ponownie wpakowałam się w podobny związek, ale teraz jestem mądrzejsza, wiem gdzie szukać pomocy, wiem kiedy zacząć działać, a jednak wciąż popełniam błędy, nie jest mi łatwo. Wiele z Was to ja sama z poprzedniego małżeństwa. Jeśli jesteście tutaj to bardzo dobrze, zaczynacie coś robić to super, na pewno się Wam uda, zróbcie wszystko ale nie zapomnijcie o sobie i dzieciach, chodzi o to by po latach zamykając oczy mieć świadomość że zrobiłyśmy co w naszej mocy. Uwierzcie mi że jeden świadomy błąd rodzi potem wyrzuty sumienia, depresje, choroby. Dlatego przede wszystkim każdy musi postąpić w zgodzie z własnym sumieniem i dostępną znaną mu wiedzą. Mam pomoc i wsparcie od prywatnego psychiatry, podał mi prosty przykład, który pomógł mi wiele zrozumieć: gdybym to ja stała się tą alkoholiczką, osobą stosującą przemoc i miała rodzinę, żonę dzieci, czy chciała bym by latami nic nie robili tylko przyzwalali biernie mi na przemoc i alko, czy chciała bym by mnie porzucili, czy raczej wolała bym by mi pomogli \"zdroworozsądkowo\", albo gdyby taki problem dotyczył mojego dziecka...mamy taką przeszłość że każdego z nas może to spotkać. Tak czy inaczej zachęcam Wszystkich do zajrzenia na Forum \"Niebieska Linia\". tam doradzają specjaliści wykwalifikowani i jest tam dużo takich jak my.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Konwalio :) widzę , że nie jest tak źle :) z poczuciem humoru o tych skarpetkach napisałas :) tzn mam na myśli to że potrafisz z pewnym dystansem podejść do niego , to bardzo dobry znak wg mnie , ja teraz też to potrafię , choć wstecz ileś temu tak mi wypral mózg , że myślałam ze to , że on jest ze mną to szczyt raju , że powinnam po stopach całować , bo on jest och i ach a ja taka byle jaka i nikt by mnie nie zechciał w ogóle beznadziejna, tym bardziej , że nie potrafiłam zrozumieć dlaczego tak się przy nim źle czuję psychicznie - teraz już to wiem ! ; po czasie dopiero zrozumiałam , że on nie jest Bogiem i jedyną wyrocznią , że to nie ja jestem beznadziejna a wręcz przeciwnie jestem atrakcyjną i fajną kobietą , która po prostu dała się wkręcić w pułapkę chorej manipulacji po prostu nieświadomie podjęłam jego grę i w nią grałam bo nie wiedziałam , że można inaczej , że ja sama mogę próbowac to przerwać Dobrze , że tu napisałaś :) Mnie to pomogło jak tu pierwszy raz wylałam to co we mnie siedziało - nigdy nikomu nie mówiłam wcześniej , bo się go bałam , najbardziej wrzasku i awantury tried :) Pisz cokolwiek Cię boli , pisz są tu dziewczyny które przeszły to samo , czasem inaczej , mnie bardzo pomogły , dopiero kilka dni jak tu napisała a już czuję że jestem innym człowiekiem , chociaż droga przede mną długa Animko przytulam :) przykład z alkoholizmem tzn czy chciałabyś by ciebie porzucili... uważam za bardzo nietrafiony alkoholikowi nie można pomóc jeśli on sam sobie nie zechce pomóc to jest jedyna prawda o alkoholiźmie i ani porzucając ani będąc zbyt opiekuńczym ani zdroworozsądkowym nikt alkoholikowi nie pomoże jeśli on sam nie będzie chciał sobie pomóc . Niestety .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak, chyba powinnyśmy się z nich częściej śmiać...jak widzę swojego m w bokserkach (szersze niż dłuższe) to humor mi wraca, szczególnie kiedy staje przed lustrem i robi pozę atlety (120kg i 120cm w brzucholcu)...obleśny jest...a ja, im mniej się nim przejmuję tym lepej się czuję i wyglądam... pzdr,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a tak na poważnie...przeżyłam wiele lat z alkoholikiem, dodam, że od 14 miesięcy nie pije...i nie ma w tym niczyjej zasługi...po jego ostatnim ciągu (byłam wtedy z dzieckiem na urlopie) doprowadził się do OZT, ledwo go odratowali...miesiąc w szpitalu, 3 tygodnie tylko kroplówki i straszny ból...teraz wie, że jak wypije może umrzeć i tylko to go powstrzymuje...przerobiłam wszystkie możliwe tłumaczenia, oszustwa, kombinacje w chowaniu flaszek, kace, doły, łzy jego i swoje...i wiecie, nie ma nic gorszego niż nasze próby podejmowania rozmów, dawanie szansy, pomaganie...bo nie jesteśmy w stanie nic zrobić...NIC...przedłużamy tylko istniejącą sytuację...a jemu o to właśnie chodzi... pzdr,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Widzisz Amiko...zdroworozsądkowe podejscie do osoby uzależnionej to umozliwienie mu zobaczenia własnego dna. Ani czułosci ani rozmowy ani opieka ani awantury tu nie pomogą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kadarka zgadzam się z Tobą w 100%... tylko, że każdy ma swoje DNO na innej głębokości i w różnym czasie do niego dociera...bo to, że dotrze jest nieuniknione... ja przez wiele lat łudziłam się, że rozmowami, prośbami, graniem na jego uczuciach, inteligencji, męskości coś osiągnę...nic bardziej złudnego...nabawiłam się nerwicy, straciłam wielu znajomych a nawet część rodziny...i po co? Gdybym wcześniej była taka \"mądra\"!!! Dziewczyny, nie bądźcie adwokatkami swoich oprawców...nie brońcie ich, nie usprawiedliwiajcie, nie chrońcie bo tylko odwlekacie w czasie to co i tak się stanie... moja walka była walką z jego organizmem...kto wytrzyma dłużej, ja i moja psychika czy jego wątroba i trzustka...wygrałam, ale trwało to 20 lat... pzdr,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kadarka zgadzam się z Tobą w 100%... tylko, że każdy ma swoje DNO na innej głębokości i w różnym czasie do niego dociera...bo to, że dotrze jest nieuniknione... ja przez wiele lat łudziłam się, że rozmowami, prośbami, graniem na jego uczuciach, inteligencji, męskości coś osiągnę...nic bardziej złudnego...nabawiłam się nerwicy, straciłam wielu znajomych a nawet część rodziny...i po co? Gdybym wcześniej była taka \"mądra\"!!! Dziewczyny, nie bądźcie adwokatkami swoich oprawców...nie brońcie ich, nie usprawiedliwiajcie, nie chrońcie bo tylko odwlekacie w czasie to co i tak się stanie... moja walka była walką z jego organizmem...kto wytrzyma dłużej, ja i moja psychika czy jego wątroba i trzustka...wygrałam, ale trwało to 20 lat... pzdr,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tried czyżbyśmy miały tego samego faceta :) wyciągniete bawełniane gacie które kiedyś były bokserkami ( ? ) ;) a w środku nich gruuube ciało wyginające dziwaczne pozy i dopominające się uznania ! ;) - to tak odnośnie żartów tried ja mam alkoholika znów pijącego , wiem na ten temat tez wiele niestety z autopsji:( tzn jako współuzależniona osoba odtrucia , latanie wokół niego , parzenie ziółek , gotowanie lekkostrawnego ależ byłam naiwna! on tylko usiłował wydobrzeć by znów moc pić i to się powtarza cyklicznie ; jak już sie doprowadzi do takiego stanu , że rzyga nawet po jednym kieliszku to trochę stopuje i apiat od nowa flaszek nie chowałam ale miałam manię sprawdzania ile wypił - pił oficjalnie tylko ( ??? ) piwo tzn kilka a po kryjomu wódę , najlepiej w butelkach 100 bo się je najlepiej chowało a ja szukałam durna w kuchni na szafkach , pod fotelem , pod stolikiem , za oknem kur..a wszędzie , demaskowałam jego schowki , teraz wiem jak bez sensu było to działanie , teraz jak pije niech pije to jego sprawa i nawet jak się zapije to nie będe miała najmniejszego wyrzutu sumienia. z moim nie było szansy na rozmowe- on nie ma problemu - to ja mam problem i oczywiście awantura! więc już tych prób rozmowy nie podejmuję .Na dodatek dowala się lekami uspokajającymi co w połączeniu z alkoholem daje taki obraz , że aż rzygać mi się chce fuuj ! nie piszę tego by się wyżalić :) raczej dlatego żeby było wiadomo z jakim problemem mam do czynienia i może dlatego że jak ktoś przeczyta a boi się tu napisać to może się odważy , może ma podobny problem wiecie każdy alkoholik ma własne dno dla jednego to ogromny wstyd po niepamiętanej nocy dla innego dopiero utrata pracy , czy większe dramaty , tragedie inni nigdy dna nie osiągają bo umrą tried przytulam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kto dla nas ma być dobrem najwyższym? My sami... Bo tylko dzięki temu tworzymy w sobie człowieczeństwo. A więc skoro nie ma większego dobra niż ja, to głupcem jest ten, kto to dobro odrzucił i nie zatrzymał, bo czy można odrzucić i zrezygnować z czegoś bardziej dobrego niż ja?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zlamane skrzydla, jeżeli Twój m robi to co piszesz, jest jeden krok od tego co spotkało mojego...prochy, różne...i różne ich mieszanki też były grane...najgłupsze jest to, że mój chodził do psychologa, na terapie, spotkania AA i nic, wielkie G... widok mojego m w szpitalu: kroplówki w stopę, rękę i jeszcze wkłucie centralne... kilka monitorów obok, i teraz najlepsze:cewnik i PIELUCHA..............moja pierwsza myśl-i masz draniu za swoje...ta pielucha (ponad 3 tygodnie) dała mu równo po ambicji...i bardzo dobrze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny - pochorowalam sie :( Juz w sobote jak wracalam do domu czulam ze cos ze mna nie halo... A ja to dranstwo z domu przywiozlam, niby przeszlo a w nocy zlapalo mnier znowu. Jakies pieronskie porzeziebienie - gardlo i ucho. Jak mi do jutra na gripexie nie przejdzie to musze isc do lekarza po antybiotyk. Ale spotkanie bylo super i niech zaluje ten kto nie przyszedl! 😍

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mam meza w domu od kilku dni. Jestem bardzo chlodna, patrze sobie z boku na niego i na siebie.On skrzywdzony, czuje jak rosnie w nim pretensja, ze sie nim nie zajmuje. Po prostu ani nie umiem ani nie chce.Za to zajmuje sie soba. Widze jak sie nad soba rozczula, ze depresje ma a tu zla zona itp Cos z nim jest na pewno ale czy to jest depresja to ja nie wiem.Zachowuje sie tak samo od 5 lat, gdy ma do mnie pretensje. Wiem, ze czeka na moj pierwszy krok, bardzo mozliwe ze czeka na potkniecie i wreszcie sie wyda, ze mam kochanka lub czeka na to, ze zaczne go przepraszac, blagac itp A ja juz nie chce.Nie chce wspolczuc, pomagac,przepraszac i nie wiem co jeszcze. On jutro wyjezdza do Polski i chcial abym pojechala razem z nim. A ja nie chce, spokoju chce i chce tu zostac sama.Jest to oczywiscie kolejny dowod na to, ze kogos mam. Zapisalam sie do spoldzielni ale nie wiem ile bede czekac na mieszkanie.pewnie bede musiala wynajac. Z przyjacielem dotychczas sie nie spotykal ale poniewaz dzisiaj zadzwonila do mnie kolezanka to spedzil z nim caly dzien. Wrocil na moment po swojego laptopa wyraznie wsciekly i spytal sie czy otwieralam jego kompa. Nie mam pojecia niby po co mialabym to robic. Nie interesuje mnie i tyle. Nie wiem co jest z jego kumplem ale zawsze jak przychodzi od niego to jest wsciekly.Mysle, ze nakrecaja sie wzajemnie. Zrobilam sobie to cwiczenie i okazalo sie, ze jedyne na siebie mam wplyw, na moje plany zwiazane z nim nie mam wplywu w zaden sposob. Mam wahania nastrojow, przewaznie jestem chlodna i obojetna ale wczoraj poryczalam sie w innym pokoju. Stuk puk jak widzisz mnie tez sie zdarza.Ale podnosze sie. Ty tez sie podniesiesz. Odgon te mysli, one sa nawykowe. Nawykowe jest plakanie nad soba. Jezeli chcesz wyplacz sie a pozniej zajmij umysl czym innym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malenka11111
ze mną jest coś nie tak...mam fajnego,czulego faceta a nadal czasem zdaza sie mi tesknic za moim ex ktory byl strasznym draniem,ranil mnie,oszukiwal, manipulowal mna , wszystko bylo wazniejsze niz ja..mam poczucie ze nie zrobilam wszystkiego zeby sie zmienil i zaczal mnie dobrze traktowac...pomozcie mi...jak skonczyc z tym poczuciem winy...pogubilam sie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Renta,Ja 1972 uwaznie czytam wszystkie Wasze rady i stosuje :) Zlamane skrzydla - do przodu idziesz i to widac. Niebo blekitne - ja takze stoje w miejsc, niestety doszlam do pewnego punktu i dalej nie umiem. Lek mnie trzyma. Co sie jednego pozbede to drugi sie zjawia. Tried, mojemu sie spodobala piosenka z sopotu, wlasnie ze wzgledu na slowa, dokladnie nie zacytuje ale to szlo jakos tak - dla ciebie cala zmienie sie i wszystko zrobie.Oczywiscie wyspiewywala kobieta. Nie dziwi mnie to wcale, przeciez te dwie piosenki to dokladnie ich filozofia. Oneill, ja zaluje bardzo. Mam nadzieje, ze sie wyleczysz z tego przeziebienia i znajdziesz odrobine czasu, zeby cos napisac.Brakuje mi Ciebie :) Wszystkie dziewczyny pozdrawiam goraco.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
malenka, mysle, ze zrobilas wszystko a moze nawet i za duzo, jezeli nadal masz poczucie winy.Mysle tez, ze zadna z nas nie moze dokonac cudu i nie nalezy sie owiniac za to, ze tego cudu nie bylo. Zeby on sie zmienil musialby sam chciec. Nie chcial bo bylo mu wygodniej. Ty nie moglas nic zrobic, nie moglas zmienic go wbrew jego woli. Nie mozna klaskac jedna reka. Zrobiles to co bylo mozliwe w tej sytuacji i wybralas nowe zycie dla siebie. Nowe spokojne zycie. Nie wiem, jak to odbierzesz ale ja gratuluje Ci z calego serca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Namieszalam z tymi piosenkami, dokladnie chodzilo mi o to, ze oni sadza, ze to my powinnismy sie dla nich zmienic, wszystko zrobic, wyciagac ku gorze. To my powinnysmy dla nich. Dlatego im sie te piosenki podobaja. Do glowy im nie przyjdzie, ze moglybysmy oczekiwac czegos od nich, lub ze tak sami z siebie mogliby cos dac. Jeszcze raz pozdrawiam. I lepiej juz pojde ksiazke poczytac, bo pisanie mi cos nie idzie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malamucha82
od jakiegos czasu spotykam sie z facetem ... nie chce opowiadac tu calej historii ...jeden fakt mnie zastanawia wlasnie pice....on uwaza ze ne ma problemu.... pierwszy sygnal to to ze byla impreza ok kazdy wypil ja tez ale nasteonego dnia zapijal, 3 tez pil bo mowil ze musi sie dokonczyc. bylo tak raz 2, 3 itd... uwazalam ze to nienormalne oczywiscie zapijal poprzedni zwiazek, po czym przestal pic na 2 miesiace potem znowu np tydzien picia i tak w kolko....jego ironiczne stwierdzenia ze robie z niego alkoholika....zeby tego bylo malo jak wypije wlacza mu sie analtyczne myslenie ja sobie to tak nazwalam....czyli k...wa nieskonczona ilosc pytan do..... (mnie) oczywiscie a dlaczgo powiedzialam tak a nie inaczej a czemu tak zrobilam godziny moich wyjasnien. Oczywiscie uwaza ze go oklamuje . Czasami gdybym wyszla z siebie to by bylo za malo....Sama nie wiem co mam robic bo go k..wa kocham.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
malamucha82 -proszę Cię, przeczytaj nasze posty, chociaż kilka a potem go zostaw...przeczytaj kilka moich \"wynurzeń\" i nie wmawiaj sobie, że każdy jest inny, że wam się uda-bo się nie uda...RATUJ SIĘ, uciekaj...u mnie zaczynało się identycznie...i trwało 20 lat...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tried kochana :) mojemu chyba pielucha by trochę pojechała po godności - tak się łudzę ale nie wiem czy osiągnąłby tym swoje dno jego picie bardzo źle na mnie wplyneło , zreszta jak na kazdego kto ma z tym problem , ale teraz staram się odwikłać - to jego sprawa - przestaję nawet haha to dużo jak dla mnie... ) układać rytm dnia swojego wg rytmu jego uwalenia się , a kiedyś to robiłam :( oneill zdrowiej :) poza-tym :) będzie dobrze , małe potknięcia nic to , wystarczy wstać z kolan , otrzepać je z syfu i isć dalej :) hahaha ale marzyciel z Twojego pewnie by chciał byś była jak ta z piosenki , może napiszemy szlagier dla nich np Bedę tylko Twoja podnóżkiem będę ci będę stac u twych drzwi a ty nawymyslasz mi ;) hahahah :) niedoczekanie malenka bądź tu pisz czyta a zobaczysz ze znajdzie się rozwiązanie :) Boze to dzięki Wam tutaj :) nawet nie przypuszczałam , że jeszcze będe się uśmiechać malamucha82 będe brutalna to nie Ty robisz z neigo alkoholika , to on nim się robi albo jest moj powiedzial mi ze pije przeze mnie boze salwy smiechu ze mnie wyleciały i dowalilam ze fajnie bo nie podejrzewalam sie o taką moc sprawcza by takiego nienakłanialnego faceta zmusic do picia malamucha nie wiem co masz zrobić ale napiszę Ci co ja bym zrobiła na Twoim miejscu z moimi doswiadczeniami ktore mam teraz : Spier...ałabym gdzie pieprz rośnie! jak najdalej od niego .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zlamane.skrzydla -nawet nie wiesz, jak bardzo jesteś mi bliska przez ten okropny bagaż doświadczeń... kiedyś, kiedy alkohol goscił na stałe w życu mojego m, każdą jego obelgę, złoślwość, brutalność tłumaczyłam własnie alkoholem...teraz wcale nie jest łatwiej...kiedyś myślałam :"jest nawalony, nie wie co gada"...a jak to wytłumaczyć, kiedy już nie pije...alkohol był środkiem na jego chorą psychikę (DDA)...wysłuchiwanie tego wszystkiego od trzeźwego człowieka boli jeszcze bardziej... pzdr,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mialam juz nie pisac dzisiaj ale wlasnie niedawno zostalam obrzucona niezwykle wymyslnymi wyzwiskami dlatego, ze komp mi sie zacial, stronka nie zamknela i nie wylaczylam muzyki tak szybko jak chcial. No rozwija mi sie chlopak jezeli chodzi o przeklenstwa, widze wyrazny rozwoj. Na poczatku sie zdenerwowalam a pozniej mi przeszlo.Powiedzialam, ze sie chce wyprowadzic. No teraz to naprawde musze to zrobic. I on sie rzucil na kolana i zaczal krzyczec - tak blagam cie, uwolnij mnie od siebie, tyle na to czekalem. Histeria po prostu, histeria.Pies szczekal, on sie wydzieral a ja pomyslalam, ze w tym pokoju sa dwie baby a nie jedna.Uspokoil sie dopiero gdy uslyszal, ze zaraz to nagram. Pozniej uslyszalam wiele innych rzeczy, niemilych. Nie ruszylo mnie to tak bardzo jak tamten atak. pewnie dlatego, ze tamten byl niespodziewany. Dziewczyny jezeli sie nie wyprowadze, jezeli nie znajde mieszkania to upowazniam wszystkie do przyjechania i nakopania mi do d..y.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×