Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość POMOC DORAZNA

Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2

Polecane posty

stukpuk 🌻 Ja bym widziała spore pole do poprawy formy Twojej komunikacji. Kilka inaczej sformułowanych zdań zdziałałoby zapewne cuda. Co do zasady myślisz i postępujesz zupełnie słusznie i rozsądnie. Po pierwsze proponuje skupić się na problemie, czyli nie jadę bo mnie nie stać. Nie stać mnie bo znowu mnie oszukano i jestem bez kasy. Ale nie mieszałabym w to koleżanki. Trochę to wyglądało jakbyś miała do niej jakieś pretensje. Że to Ciebie, a nie ją spotkało? (nie życzę CI tego co spotkało mnie) Poza tym od razu się bronisz (ATAKUJĄC) przed tym czego się spodziewasz, że on powie... (jeśli masz na końcu języka radę żebyolać dom i ojca, pomyśl czemu Ty tego nie robisz) W jednym zdaniu ją atakujesz i przytaczasz swoje problemy. Czyli jakbyś wiązała te dwie sprawy. W drugim mailu też wygląda jakbyś miała do niej pretensje o swoje problemy (upokorzono mnie i nie mam specjalnie możliwości manewru. Pomyśl o tym jak Ty się zachowujesz czasem też.) Czy Ty masz do niej jakieś ukryte pretensje? To TYLKO i WYŁĄCZNIE moje zdanie. Mam nadzieję, że nie potraktujesz mojej amatorskiej analizy negatywnie, bo staram Ci się pomóc. Po prostu zastanów się nad tym i sama zdecyduj czy chcesz to zmienić czy nie. Moim zdaniem mała zmiana, ale inny wymiar relacji z ludźmi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stukpuk_puk puk
Cześć cześć! Nie, absolutnie nie myślę się gniewać. Poprosiłam przecież o gruntowną analizę, gubię się, w tych nerwach i stresie. Chcę się naumieć reagować jak myślący człek. I teraz tak - nie chcę się usprawiedliwiać ale moja koleżanka doskonale zna moją sytuację. Bywała u mnie i nie szczędziła krytyki że mieszkanie wygląda jak ruina. Nie szczędzi krytyki własnej matce i ojcu, ma im za złe wiele, jeszcze więcej swojemu mężowi, z którym brała jak sama mówiła "wojenny ślub" - on z Kazachstanu ... Poprosili mnie jej rodzice o przysługę (odpłatną oczywiście), żeby doradzić jak dobudować oranżerię do ich domu. Zrobiłam o co prosili ale zaczęłam od wyceny, bo jak mnie uprzedzono nie mają pieniędzy (!). I co Ania zrobiła - niepełny projekt, analizę i oczywiście nie wzięłam grosza. Teraz tak. Koleżanka nie raz mówiła mi, "a olej ojca, rzuć w cholerę to mieszkanie i zacznij żyć na swoje". Na pytanie czy jestem na nią zła, odpowiem: "tak". Bo właściwie, skoro własnym rodzicom ma tyle do zarzucenia, a nie martwi się o czynsz, o prąd, gaz, pracuje u ojca jako niewykwalifikowany jeszcze księgowy i złości ją jak matka to czy tamto, a ojciec tamto czy owamto ... No zaraz - to mi pachnie hipokryzją. Teraz dla odmiany czuję się jakbym ja zdradzała i była nielojalna wobec niej. Ale kiedy próbuje z nią otwarcie o tym pogadać, do dosłownie, macha rękami, wścieka się, krzyczy i tupie nogami ( nie jest to przenośnia). Starałam się jej wytłumaczyć, delikatnie, bo to ten typ że prosto z mostu nie przejdzie, że od męża może powinna zażądać rozwodu, skoro to małżeństwo od ponad roku tylko na papierku jest, że może żeby nie stresować się tym jak ją rodzice traktują, wyprowadzi się na swoje... Nie. Bo męża kocha, a rodzice starzy i pies i kto się nimi będzie opiekować. Że chciałaby się zakochać. Że chciałaby się podobać, bo w końcu podobno jest ładna i że ma dość tej samotności, że wszyscy kogoś mają, tylko ona sama. O tym żeby zechciała pójść do psychologa nawet nie zaczęłam mowy - dostałabym przecież po głowie. A przecież domyślam się co się w niej kotłuje. Ze wszystkich koleżanek, ostałam się jej jedna. Ona zaczytuje samotność, ucieka w rzeczywistość opisywaną przez Jane Austin- czyli kurcze XVII wiek ... Tak wkurzyłam się kiedy dostałam takiego bezpardonowego maila: "dowiem się wreszcie jakiś konkretów" - wiedziała że czekam na pieniądze !!! Trochę delikatności ! Psia krew. To prawda, czuję się sfrustrowana. Bo wyszło na to, że specjalnie zwlekam z oznajmieniem jej na czym stoimy. Kurcze! A proponowałam jej np. żebyśmy zaprojektowały i wykonały własną kolekcję biżuterii (ona ma talent do tego) - nie nie chce jej się... No to jak nie to nie. Ja nie mogę sobie pozwolić na zmęczenie. i tak, dzięki Optym15, właśnie sobie uświadomiłam, jestem na nią zła! Mówiłam jasno, że nie mam kasy. Mówiłam ze mam kłopoty. Cholera - no nie wiem, każdy kto zna rzeczywistość wie że kiedy się nie ma regularnych dochodów, rosną zaległości. Skoro ona ma klawe życie i brak jej wyobraźni, to tak jestem nawet wściekła !!! ufff I na prawdę, Bóg mi świadkiem że tak samo jak ona czuje się wymęczona, że tak samo jak ona chciałabym siebie dopieścić odrobiną relaksu nad morze. Nożżżżżż I przykro mi, uważam że strzeliła focha ! Nic muszę wracać do moich zajęć. Ja się nie obrażam. Chcę sie nauczyć żyć miedzy ludźmi. Chce wiedzieć co i kiedy i jak się mówi. Dotąd sznurowano mi gębę, a jak reagowałam to pod wpływem duszonych emocji. Także każda opinia się liczy. Nawet jeśli będzie mi nie miło. Tym cenniejsze są uwagi krytyczne - tylko ja mam elementarne braki i czasem do mnie trzeba jak do przedszkolaka. Dziękuję Optym. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stuk puk_ puk puk
Anna66 dziękuję - to prawda, od zarania dziejów przelewam na papier myśli, próbuję uporządkować swój świat, bo alergicznie reaguje na chaos - nie nauczyłam się wyrażać emocji, uczuć, dbać o logikę - w moim domu rodzinnym niestety panował emocjonalny "burdel" - uciekałam w ukrywanie tego co myślę, żeby mi nie wyrządzono krzywdy, wykorzystując co powiedziałam przeciwko mnie potrawka z moich własnych przemyśleń - to nie oddzielne składniki poukładane na desce i podane czytelnie i klarownie - to wybełtane coś, co może komuś smakować lub nie i mam już dość zapodawać ludziom siebie jak taki źle doprawiony gulasz z rozgotowana wołowiną, rozmemlaną papryką, ledwo wyczuwalnymi dodatkami no ... ależ ja się wkurzyłam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
heja stukpuk... mysle, ze Twoj zwiazek z Ta kolezanka jest toksyczny....z Twojej wypowiedzi (jak rowniez z maili, ktore przytoczylas), wynika mi, ze jest ona toksyczna osoba...a Ty strasznie pozwolilas sobie wejsc na glowe... heh, przeszlam osobiscie przez toksyczne przyjaznie - powiem za siebie, ale wydaje mi sie, ze my wszystkie 'ofiary toksykow' tak mamy - w zwiazkach milosnych i w 'przyjazniach'...pozwalamy sobie na rzeczy, na ktore nikt inny by sobie nie pozwolil...jak myslisz, dlaczego ostalas sie jako jedyna kolezanka panny M.? czy nie dlatego, ze wszyscy inni powiedzieli jej DOSC TEGO? i wydaje mi sie, ze Twoje emocjonalne odpowiedzi wynikaja wlasnie z tej toksycznosci calej Waszej sytuacji....wiklasz sie w ta gre i jakby nie potrafisz sie wyrazic jasno, tylko sie platasz w taka wlasnie forme wypowiedzi... (kurcze, juz wiem dlaczego tak rzadko pisze....sama sie platam w wypowiedziach jak chce cos wyjasnic...pytaj prosze jesli za bardzo zaplatalam...)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stuk puk_ puk puk
Abssinte w takim układzie pisz dużo ja ostatnio zaczęłam stosować matematykę w mowie i piśmie, czasem mi się udaje, tzn: po pierwsze, po drugie, po trzecie, ... sumując za matematyki miałam zawsze ledwo 3 alei tak uważam że to królowa nauk :-) Co do toksycznych przyjaźni. Zakładam że je nietoksyczna nie jestem niestety i staram się być wyrozumiała dla przyjaciółki, bo w końcu jej też jest ciężko. Źle się czuję z tym że jestem wobec niej nielojalna teraz. Tyle że czy tak naprawdę ona była lojalna wobec mnie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No to ok Stuku...trzaskamy matematycznie ;) z Twojego opisu kolezanki : 1. 'nie szczędziła krytyki że mieszkanie wygląda jak ruina. Nie szczędzi krytyki własnej matce i ojcu, ma im za złe wiele' - osobiscie nie lubie krytykantow. Nie lubie ludzi, ktorzy maja za zle wszystko i wszystkim. Ile procentowo slyszysz od niej pochwal, a ile krytyki - na swoj temat i innych? 2. 'Poprosili mnie jej rodzice o przysługę (odpłatną oczywiście), żeby doradzić jak dobudować oranżerię do ich domu. Zrobiłam o co prosili ale zaczęłam od wyceny...etc' co to znaczy proszenie o odplatna przysluge i zarazem uprzedzanie, ze nie maja pieniedzy? Twoja praca zasluguje na wynagrodzenie. Czy Ty od przyjaciolki rodzicow/samej przyjaciolki dostajesz cokolwiek za darmo? Ile bys w normalnej sytuacji (od obcego, placacego klienta) otrzymala za to, co zrobilas? 3. 'kiedy próbuje z nią otwarcie o tym pogadać, do dosłownie, macha rękami, wścieka się, krzyczy i tupie nogami' - czy to jest zachowanie doroslego, dojrzalego, nie-toksycznego czlowieka? czy tak powinna wygladac reakcja na krytyke od przyjaciolki? 4. 'Bo męża kocha, a rodzice starzy i pies i kto się nimi będzie opiekować.' - jawne cierpietnictwo, i robienie z siebie Matki Teresy...manipulacja, kolejna. 5. 'Ze wszystkich koleżanek, ostałam się jej jedna.' - to, jak dla mnie, mowi samo za siebie....po bylym juz wiem, ze nie ufa sie ludziom, ktorzy nie maja znajomych/przyjaciol...a mogliby miec (kobiety tkwiace w toksycznych zwiazkach i odosobnieni od swiata wiezniowie sie nie licza :P ) 6.'"dowiem się wreszcie jakiś konkretów" - wiedziała że czekam na pieniądze !!!' - wiedziala. Ale widocznie jej to nie obchodzilo...wazne bylo to, ze ona czeka na informacje, czy jedziesz, a jej nie dostaje....Twoja wina! 7. 'proponowałam jej np. żebyśmy zaprojektowały i wykonały własną kolekcję biżuterii (ona ma talent do tego) - nie nie chce jej się...' - no pewnie. Lepiej siedziec na dupie, nic nie robic i zwalac wine za przegrane zycie na wszystkich naokolo...hmmm...znam takich facetow...ktora pierwsza, Dziewczyny, wspomni swojego toksyka z takim samym podejsciem? :) a po 8. - jak sie czujesz przy tej przyjaciolce? czy przebywanie z nia podnosi Cie na duchu, czy wrecz przeciwnie? czy czujesz sie w jej towarzystwie swobodnie, czy mozesz byc soba? Czy ta przyjazn Cie wzbogaca duchowo, czy sprawia, ze rosniesz w sile? miauk :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agnieszka.27
Moja sytuacja też nie jest ciekawa. Jestem męzatką od 5 lat, mamy 3 letniego synka, do jakiegoś czasu układało nam sie w miare normalnie. Do czasu. Od jakiegoś czasu nie wiem co mam zrobić, bardzo kocham meża ale dłużej nie potrafie już wytrzymac tego jak on mnie ciągle obraża poniża, obojetnie czy przy znajomych czy przy rodzinie. Najgorsze jest to że nikt wtedy nie stanie w mojej obronie. Ostatnio czesto się kłucimy. Raz na jakiś czas zdaża się że zamiast wrócić po pracy o 23 wraca nieco póżniej Zawsze do niego wtedy wydzwaniałam, może to był błąd, bo od tego czasu stara się robic mi na złosc, wychodząc nie mówiąc gdzie i z kim idzie. sam mi powiedziała że to specjalnie robi żebym sie wreszcie nauczyła nie wydzwaniac do niego. Tylko że ja sobie wtedy sama wkręcam że może on z jakąs dziewczyną gdzieś tam siedzi. Denerwuje mnie również to jak ciągle pisze gdzies smsy i chodzi wszędzie z tel nawet do łazienki. Tez mi kiedys powiedział że to specjalnie robi. Co ja mam zrobić samam nie wiem jak mam się zachowac. chcę ratować ten związek ale sama tego nie dokonam, PROSZE PORADŹCIE COŚ.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
agnieszka.... co chcesz ratowac, jesli jestes w zwiazku z czlowiekiem, ktory lubi Ci robic na zlosc? (zalozmy, ze to tylko na zlosc....ze naprawde nikogo nie ma) co pozostalo do ratowania? co w Twoim zwiazku jest az tak dobre, ze jeszcze nie odeszlas?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam ślicznie :) to ja też się przyznam że m typowym żulem nie jest nie wygląda , wiele osób nawet nie wie , że jest taki problem Facet z własną firmą , niebiedny ale problem jest.... to tak gwoli uciciwości :) tired ja Cie doskonale rozumiem bo wiem co znaczą kwestie bytowe ja też gdybym radykalnie wyszla - tracę pracę i kąt dlatego po wolutku postanowiłam stanąć na nogi najpierw psychika - bo tu się wszystko zaczyna ja swojego m nie chce zmieniać - wiem , że to neimożliwe i szkoda mi dlatego czasu i energii chcę zmeinić siebie - to możliwe choć niełatwe wierzę , że jeśli zmienię siebie pewnych sytuacji i pewnych ludzi nie będe już przyciągać agnieszko27 witam ciepło :) albo ma kogoś albo udaje , ze ma żeby wzbudzić Twoją zazdrosć oba warianty niefajne u mnie kolejny dzień wakli o siebie :) cudownej walki i przyznam , że polubiłam mój nowy sposób zachowania odmówiłam pewnej prośbie która była mi nie w smak - spokojnie nieemocjonalnie i bez najmniejszego poczucia winy :) i usłyszałam najpiękniejszy komplement który w mniemaniu m nim nie był ;) : zmieniłas się , kiedyś byłas inna - z lekkim wyrzutem ja na to z uśmiechem błogim : wiem :)) dzisiaj zupełnie bezawanturnie nie wiem czy tylko ot tak czy też to efekt mojego niereagowania na awanturę i krzyk w każdym razie mnie żyje się lepiej :) a czy jemu- mało mnie to obchodzi :)) Kocham siebie :) i fajnie jest ba jestem z siebie dumna. Przytulam was Kochane wszystkie bez wyjątku :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
inna_ja związki toksyczne to bardzo silne związki. Celowo używam słowa "związek" a nie "układ". Związki o bardzo silnym napięciu emocjonalnym i bardzo silnych więźiach lączących toxyka z ofiarą. Ani toxyk nie potrafi funkcjonowac bez ofiary, ani ofiara bez toksyka. Aby rozerwac taki związek trzeba przejść bardzo, bardzo długą drogę. Udaje sie to niezbyt często. Tried podała 5 powodów dla których nie odejdzie od m. Każdy z nich do zakwestionowania w przeciągu 5 sekund. Ale jak ktos później słusznie zauwazył - ona z nim jest bo chce. Łato jest powiedzieć - kieruj sie zdowym rozsądkiem i odejdź. Znacznie trudniej to zrealizować. U ofiar nie ma zdrowego rozsądku, ani zdrowego egoizmu. Gdyby były to by nie było toxycznych związków. Ofiary sie muszą tego nauczyc. A nauka rozsądku i egoizmu to trudne studia. Diablo trudne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bibi76
agnieszka.27!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Jak łazi z telefonem nawet do kibla to ma kochanke, mój były kochanek własnie tak robił identyczne zachowanie jakie Ty opisałaś, nie daj sobie wmówić że to specjalnie, mój takie same teksty posyłał swojej zonie ...... osobiście radze go pośledzić i poobserwować, przeczesać smsy w telefonie , przejrzeć biling itp. i albo sie uspokoisz albo ....no własnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Powinnaś zatem być wyrozumiała dla koleżanek i raczej nie stosowac na nich terapii szokowej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ależ ja nawet słowem nie wspomniałam o głaskaniu. Natomiast terapia szokowa to bardzo specyficzny rodzaj terapii. Nie wolno nią szastać na prawo i lewo. Chcesz pomagać - dyskutuj, pisz o swoich przeżyciach, emocjach. Ale nie oceniaj. I nie wypowiadaj radykalnych poglądów. Bo to Cię stawia w roli przeciwnika, a nie przyjaciela.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mnie najbardziej martwi to, ze Tired sie wiecej nie odezwala.Bardzo mozliwe, Tired ze odebralas to jako nagonke.Jezeli tak, to ja Cie przepraszam Tired. Nie to bylo moim zamiarem. Mysle, ze zareagowalam tak szybko poniewaz grzebie sie wlasnie w moim dziecinstwie, ktore jeszcze boli. I w tych minionych pieciu latach mojego syna i to tez boli. W kazdym razie wroc Tired.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Inna ja, czy moglabys opisac w jaki sposob wyszlas z toksycznego zwiazku? Zawsze myslalm, ze im sie jest dluzej tym trudniej sie wyrwac. A Ty to zrobilas po niemal 20 latach! Co Ci pomoglo? Na czym sie trzeba skupic odchodzac i pozniej gdy juz sie odejdzie? Bardzo by mi to pomoglo. Zlamane skrzydla, nie widac ale macham lapka :) Szkoda, ze dzis bez poezji :) Witam Niebieska karte, przylacz sie :) Oneill, mam nadzieje, ze juz wyzdrowialas :) Wszystkie mocno pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a ja mam dziś doła... trzymajcie mnie bo się zaraz zalamie totalnie... Nie mogę w to uwierzyć żem taka idiotka. On jest tuż obok a ja dałm się oszukiwać że jest w Arabii Saudyjskiej... To było wiarygodne... bo tam też jago firma ma oddział.. doszłam do tego ale nei mogę zdradzić jak bo będzie się skuteczniej ukrywał sku.. jeden.. dlaczego on mi to robi..... wiem brzmię teraz żałośnie ale nie mogę tego zrzozumieć.... za co? co ja mu takiego zrobiłąm? A co moje dzieci? czemu kuźwa pałci tylko po 50 funtów na nie jak zarabia około 30 tys rocznie? a tak tewierdził że kocha tak zapewniał jak jeszcze byliśmy małżęnstwem.. i pomyśleć że ja jaeszcze jakieś wątpliwości miałam do konca... Dlaczego faceci sa tacy debilni... nie potrafią docenić bezinteresowności i szczerości uczuć kobiet A ja to wszystko dla nas dal dzieci dla rodziny buuu... ja nie mam sił żyć z taką myślą.... co ja mam zrobić... ja nia ema sił w takim stanie psychicznie robić nic... dzieci wychować.. ruszyć dupska w poszukiwaniu lepszej pracy... nie mam.... i nie mam nikogo zaufanego do pomocy... wszyscy się świetnie bawią a ja znow ta wykorzystana idiotka... chyba się powieszę... do wychowania dzieci tez już się nie nadam... nie mam sił....co mam zrozbić ze sobą jak odnaleźć tą siłę... ja mam dość ja chcę spokoju.. ja chcę być szczęśliwa... dlaczego nie mogę? co jest nie tak? chwytam wszystkie namioastki, dlaczego nie mogę mieć więćej... ja mam dość jestem zmęczona... zmęcziona myslami, zmęczona życiem... zmęczona cięzką fizyczną pracą w toksuyycznym środowisku.. ale nie mam sił by ruszyć z miejsca... nie mam... kto się mną zaopiekuje? ja już nie chcę być dorosła... chcę być dzieckiem, beztroskim dzieckiem... przepraszam musiałam się wypisać mam dość...niech ten dupek się dziećmi zajmie.... co ja mu zrobiłąm... za co????????? czym sobie zasłużyłam na taki los.... czym? żęgnam się z wami... sorry do widzenia....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
NIE JESTEM W STANIE O TYM ZAPOMNIEĆ NIE JESTEM W STANIE ZAPOMNIEĆ O PRZESZŁOŚĆI... WCIĄŻ MNIE DOPADA

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Enia zadalas tyle pytan na ktore nie umiem Ci odpowiedziec.Moge Cie jedynie przytulic i przytulam bardzo mocno. Dlaczego oni nie doceniaja,oszukuja itp Nie wiem Enia, pewnie dlatego, ze trafilysmy na trefne egzemplarze, no takie zepsute. Wiem, ze jest Ci przykro, kazdemu jest jezeli zostanie oszukany. Czy mozesz podwyzszyc mu alimenty? Czy to jest realne? Jezeli on duzo zarabia to powinno sie udac. Enia zawalcz o siebie, nikt inny tego nie zrobi. Teraz jest noc i wszystko wydaje sie byc w ciemnych barwach. Jutro wstan i zawalcz, dobrze? Na kartce wypisz problemy i zastanow sie co mozesz zrobic zeby je rozwiazac i w jaki sposob i w jakim czasie. Alimenty, praca itp I pozniej trzeba zalatwiac to po kolei, nie wszystko naraz.Jezeli tylko zaczniesz cos robic i uda Ci sie, to chocby to byla najmniejsza rzecz to ciesz sie tym, ze Ci sie udalo. traktuj jak zwyciestwo. No bo to bedzie zwyciestwo. Powoli tych spraw do zalatwienia bedzie mniej.Jedynie tyle przychodzi mi do glowy.Szkoda, ze tak daleko mieszkasz, bo bysmy sie wyplakaly, ponarzekaly wspolnie a na koniec wypisaly kartke dla Ciebie i dla mnie takze .) A tak tylko przytulam i myslami jestem z Toba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Enia...❤️❤️ poruszyłaś mnie bardzo,Twoje wołanie o pomoc jest takrozpaczliwe....to drań ostatni drań....i nawet gdyby był obok Ciebie nie otrzymałabyś od niego żadnej pomocy.....pomyśl o tym on nigdy Ci nie pomagał wszystko dźwigałaś sama... Ty nie potrzebujesz jego Ty potrzebujesz tylko chwilkę odpocząć,złapać łuk powietrza...czy masz możliwość to zrobić choć przez chwilę odpocząć? Tak mi przykro... I nie mów i nie myśl ,proszę Cię, kto się mną zaopiekuje...bo trafisz na takiego samego drania... Przytulam mocno❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czytam ostatnie posty i zaczęłam się zastanawiać nad pewna sprawą... Dziewczyny piszecie o swoich porażkach , o małych sukcesach o kolejnych dniach z Waszymi m , itd a ja się zastanawiam ....po jaką cholerę Wy nadal tkwicie w tych chorych związkach ?! Macie świadomość tego co jest złe i co czas naprawić , macie już coraz większą świadomość siebie ale nadal , mimo wszystko kurczowo trzymacie się swoich "właścicieli inna_ja - to sa Twoje slowa, ktore podobnie jak Kadarce, podniosly mi "cisnienie" /przy okazji uklon w strone "znajomej" z topiku "Kochanki"/; sama zmagalas sie ze swoim "nalogiem" dlugi czas, majac przy tym "zaplecze" w postaci bezwarunkowej milosci meza; nie kazdy ma takie wsparcie, najczesciej nie ma zadnego, nie liczac "zrozumienia" ze strony wirtualnych kolezanek, choc czasem trzeba tez bylo uporac sie z "wiadrem pomyj"; Teraz tak ogolnie - czy wol naprawde tak szybko zapomina, ze byl cieleciem? Wierna... - ja czekam; mozesz mnie glaskac i przytulac; jest mi bardzo, bardzo zle; a tym "glaskaniem" oczekuje, ze beda dobre wiesci od Ciebie😍 enia1 - placz, krzycz, ale nie trac nadziei{love]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
inna_ja - czuje sie zle z tym, co emocje "kazaly" mi do Ciebie napisac, ale znacznie gorzej brzmialoby to wszystko, gdybym zareagowala od razu; glos "Kadarki" zadzialal, jak przyslowiowe uderzenie w stol...; ale naprawde, po osobach znajacych problem z autopsji spodziewam sie glebszej empatii; raz jeszcze przepraszam😘 W mysli i sercu mam wciaz nasza Kasie..., zdezorientowana.. i inne mlode dziewczyny, ktore weszly tu na chwile, "wyrzucily" z siebie swoj problem i znikly; coz? mlodosc ma swoje prawa, a raczej bezprawie:) Przez cale 3!!!! dni nie zamienilam z mezem ani slowa; mijamy sie po prostu; jeszcze mi sie to nie zdarzylo; nawet jednego dnia nie moglam przezyc w "takiej" atmosferze; bedzie dobrze:) Dobrej nocy, o! chyba raczej Dzien dobry wszystkim😍 - ja ide spac;

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Polskie prawo (art. 2 Ustawy o przeciwdziałaniu przemocy) mówi wyraźnie, co to jest przemoc – może być fizyczna, seksualna, psychiczna. Ale w świadomości ludzi nadal pokutuje przekonanie, że tylko przemoc fizyczna jest przestępstwem. Dlatego tak wiele kobiet przez lata znosi upokorzenie i poniżenie. Większość z nich żyje w przekonaniu, że nikt nie jest w stanie im pomóc. Tak myślą, o zgrozo, zwłaszcza kobiety wykształcone i dobrze sytuowane. Według nich do udzielania wsparcia powołane są ośrodki pomocy społecznej, a one biedne nie są, więc nie mają czego tam szukać. Stowarzyszenie OPTA wychodzi do takich kobiet z propozycją pomocy. Większość z nich nie zgłosiłaby się do programu Od NowA, bo wstydzą się doświadczanej przemocy. Dlatego w zaproszeniach akcentuje się trudności na rynku pracy i aktywizację zawodową. – Wtedy kobiecie łatwiej jest zrobić pierwszy krok i zgłosić się po pomoc – przyznaje Katarzyna Przyborowska, prawniczka Stowarzyszenia. Kobiety doznające przemocy funkcjonują w powtarzalnym schemacie i – paradoksalnie – to jest dla nich bezpieczna sytuacja, bo jedyna, jaką znają. Dlatego Katarzyna Przyborowska wie z doświadczenia (a pracuje 11 lat), że tym, które nie podejmują terapii, jest potem znacznie trudniej, bo wchodzą w inne związki oparte na tym samym schemacie. Iza i Natalia miały szczęście, bo w porę trafiły do programu Od NowA OPT-y. Na początku każdą z szukających pomocy kobiet zajmuje się tutorka, która diagnozuje problem i kreśli scenariusz dalszych działań. Kobiety mają do dyspozycji psychologa, prawnika, doradcę zawodowego i kilka grup wsparcia: dla poszukujących pracy, samotnych matek, współuzależnionych, doznających przemocy. Tym, które już są na to gotowe, proponuje się różne treningi, na przykład aktywizująco-motywujące. Natalia uważa, że dla niej najważniejszy okazał się trening autoprezentacji, bo pomógł zrzucić pancerz, pod jakim ukrywała się przed światem. Wiele kobiet choć są utytułowane, znają języki, na pytania: „W czym jesteś dobra?”, „Co byś chciała robić?”, odpowiada: „Nie wiem”. Stąd pomysł szkolenia Spadochron, na którym kobiety mają rozpoznać swój potencjał. – Na początku cała praca polega na dokopywaniu się do tego potencjału, wcale niezwiązanego z certyfikatami, szkołami, ale z wrodzonymi umiejętnościami, które posiada każda kobieta – mówi Marta Lewandowska. – Mam przyjemność witać i żegnać grupy „spadochronowe”. Na początku nie odróżniam uczestniczek szkolenia, są tak skulone, no a ostatniego dnia widzę grupę barwnych postaci z wysoko podniesionymi głowami. Czasem dzwonią mężowie z awanturami, bo nie poznają żon. Część z nich zakłada potem firmy, niektóre zmieniają swoje priorytety – rzucają pracę w komercyjnych firmach i zakładają stowarzyszenia, inne utwierdzają się w przekonaniu, że ich miejsce jest przy dzieciach. Zdecydowana większość kończy program Od NowA zmotywowana do zmiany. Iza jest teraz zadbaną, atrakcyjną dziewczyną. Ma odwagę, żeby rozłączyć się, jak dzwoni były partner i na nią krzyczy. Nie pozwala mu już sprawować kontroli nad swoim życiem, ale też nie podsyca w sobie uczucia nienawiści. Czuje się wolna – daje sobie prawo do doświadczania radości, ale też złości. Dba o dobre kontakty ojca z synem i ma na tym polu sukcesy. Odbudowała relacje z rodziną. Zdecydowała, że na razie nie wróci do pracy, daje sobie na to rok, dopóki synek nie pójdzie do przedszkola (ma niespełna dwa latka). Zrobiła certyfikat z nurkowania, bo zawsze o tym marzyła. Fotografuje. Pokochała chodzenie po górach, chce zdobyć patent żeglarski. Marzy jej się pełna rodzina, ale nic na siłę. Na razie spłaca dług – pomaga innym kobietom. Wie, jak ważne jest wsparcie w cierpieniu, jak dużo daje kobieca solidarność, odnalezienie cząstki siebie w innych. Czasami zatęskni za przyjazną męską duszą, ale to nie mężczyzna jest teraz dla niej priorytetem. Priorytetem jest własny rozwój, nauka, praca, rodzina, kontakt z innymi ludźmi. Zdarzają się jej uczucia, których dawno nie przeżywała. Na przykład duma z siebie samej. Co mogłaby powiedzieć kobietom stojącym na zakręcie? – Że nie wolno się bać zrobić parę kroków do przodu. Bo za tym zakrętem czekają wspaniali ludzie i fantastyczne życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
enia... przytulam Cię bardzo mocno. Jesteś silna babeczka i już jesteś 'daleko bardzo" , to była tylko chwila potknięcia. Wierzę, że już dzisiaj patrzysz na to wszytsko innymi oczami i masz jasniejszy obraz sytuacji. Tylko tchórz się ukrywa, chowa, a ten kto się ukrywa , aby nie płacić na dzieci jest zwykłym gnojem i dupkiem, a nie mężczyzną. Mały człowiek, wyzbyty z uczuć i pczucia odpowiedzialności... Ehhhh Trzymaj się Kochana 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stuk puk_puk puk
Dzień dobry Ja mawiała Scarlett O'Hare trzeba się przespać z problemem - jutro przyniesie rozwiązanie. Chciałam dobrze zrozumieć co napisała do mnie Optym, a z punktów od Abssinthe zrobić sensowne równanie ;-) Dziękuję Abssinthe za analizę mojej sprawy w matematycznym stylu :-) Oto co mi wyszło : 1. co do krytyki, Mi jest barwną postacią, jej uwagi dotyczące miejsc i ludzi często przypominają mi teksty wyjęte z filmów czy książek - to moja przyjaciółka i wstydzę się że obsmarowałam ją wczoraj, tak jak jej i mnie należy się konstruktywna krytyka, tyle że ja sama o nią proszę Was, a ona jeszcze nie jest na to gotowa, utknęła w swoim nieszczęściu i salwuje się cytatami z kina Bollywoodzkiego, czy rzeczywistości XVIII wiecznej - takie też są jej uwagi - teatralne i sceniczne bym powiedziała - słuszne ale zwyczajnie wobec rzeczywistości trochę na pokaz, sztuka dla sztuki co do krytykowania rodziców ... cóż ja także krytykuję ojca i nie mam się tutaj co wypierać, sęk w tym żeby zrozumieć że krytyka ma wtedy sens jeśli idą za nią konkretne czyny mające zmienić konkretne nasze położenie i tu mogę mieć tyle samo pretensji do Mi, ja do samej siebie 2.Projekt oranżerii kosztowałby +/- 2500 zł, ja zaczęłam od podania państwu kosztów budowy, która wynosiłaby w zależności od tego czy zastosowano by rozwiązanie systemowe, czy autorskie, odpowiednio 40.000 - 65.000 zł. Uznałam tę informację za wiążącą, oraz analizy problemów budowlanych ( odwodnienie, spadki dachu i ocieplenie ), za najistotniejsze przy rozpatrywaniu w ogóle tej sprawy. Bo czy miałby sens projekt, którego i tak nikt by nie realizował? Za szkice oraz analizy ergonomiczne i obliczenia powinnam była otrzymać wynagrodzenie ... cóż, że ktoś nie ma pieniędzy, wyobrażam sobie że jest w podobnej sytuacji do mojej, a ponad to rzecz miała się tak: Mi chciała ze mną jechać na wakacje, więc namówiła rodziców na konsultacje architektoniczne u mnie - nie dałam po sobie poznać ale uważałam że nie jest to w porządku, może i miała szlachetne zamiary ale skoro jej rodzice, a szczególnie ojciec teraz inwestuje w nowy patent, a wiem ile to kosztuje, pomyślałam że nie zawołam tyle ile się należy za projekt tak czy inaczej, a tyle ile wypadało by mi wziąć ... cóż wystarczy na tanie wakacje ale na pewno nie na moje rachunki ... z gruntu fatalna sytuacja, podziękowałam, zaznaczyłam że była to dla mnie przyjemność i polecam się w chwili kiedy państwo już będą uważali swoją sytuację finansową na tyle stabilną, że zarówno oranżeria jak i kompleksowe zmiany w domu okażą się możliwe do zrealizowania ( Mi weszła tutaj w słowo i uszczypnęła :"kiedy już będziecie wiedzieć czego chcecie" - i po raz pierwszy zaoponowałam ostro, powiedziałam że chodzi nie o zamiłowania, a o fakt że wszytko kosztuje ) na tym stanęło 3. Mi jest osobą, która nie znosi sprzeciwu. Żyje wg swojego rytmu, nie przepada za zmianami. Jej małżeństwo, mimo że swego czasu, kiedy z nią o tym rozmawiałam, napomknęłam że tak właśni może się to skończyć, trwa na odległość. Od ponad roku Mi żyje wspomnieniami, pielęgnuje je i przechowuje w sercu uczucie ... Nie chcę o tym pisać ale wydaje mi się że łatwo sobie wyobrazić czym jest to uczucie. Ostatnio mówiłyśmy o tym że zapomniała o tym że przecież jest ładna. Że chciałaby żeby ja mężczyźnie adorowali i dostrzegali ... cóż jedyne co mogłam to zachęcić ją do przeczytania ostatniego numery "Zwierciadła", żadnego mojego argumentu by nie traktowała poważnie, bo jak sama mówi " ty to już robisz co możesz żeby wyglądać jak szara mysz" - w ustach szarej myszy argument, że kobieta pięknieje kiedy podoba się samej sobie, no nie byłby przekonywujący, nadto jeśli jeszcze szara mysz dodaje że piękno to nie tylko powłoka ale i pasja życia ( a tej Mi brak, bo naprawdę do wszystkiego ma podejście "nie chce mi się", "i co ja niby miałam tam w tej Rosji robić"...) "prowadził ślepy kulawego" - niestety tak to wygląda... 4.Męża kocha, rodziców nie zostawi, pies jest jedynym jej towarzyszem - to raczej przywiązanie do schematu, brak jej wiary w siebie, niestety każda moja próba wykrzesania z niej przedsiębiorczości nie działa; ja jestem przyzwyczajona do wydłubywania pomysłów, inna rzecz że marny ze mnie egzekutor i to jest moje zadanie na najbliższą przyszłość - popracować nad urzeczywistnieniem pomysłów; Mi jednak ma w naturze stagnację, jest domatorką i jej nieszczęście polega na tym że nie ma rodziny jakiej pragnie 5. jestem jedyną jej przyjaciółką, a jednocześnie nie wiem czy słusznie ale odebrałam tę uwagę jako rodzaj szantażu emocjonalnego: "MOŻE W TYM CZASIE POMYŚLISZ MIMOCHODEM, ŻE PODOBNO JESTEM JEDNĄ Z NIEWIELU OSÓB, KTÓRE CI DOBRZE ŻYCZĄ, WIĘC NIE WIEM CZEMU USIŁUJESZ MNIE OBRAZIĆ. MOŻE JEDNAK WYŻYWAJ SWOJE IRYTACJE RACZEJ NA WROGACH NIŻ NA PRZYJACIOŁACH(?)." 6. Co do sprawy z wakacjami, myślę że powinnam była od początku powiedzieć że nie mam na to szans. Cała reszta była tylko konsekwencją tego błędnego założenia, że może uzbieram trochę grosza. Inna rzecz, że Mi nie wie że czasem czekanie na pieniądze się przedłuża, bądź też założyła, że skoro mam z nią jechać to wszytko będzie jasne i klarowne od razu. Troszkę mimo wszytko mnie to dziwi, bo pracuje u swojego ojca jako księgowa i sama mi opowiadała, że czasem czekają na należności kilka dobrych tygodni i promesa zapłaty przeciąga się w nieskończoność. 7. Propozycja własnej kolekcji wzięła się tego że Mi bardzo lubi się stroić. Jej fascynacja jest kultura Indii, więc i ona bywa bardzo barwna :-). Ja natomiast jestem zdecydowanie bardziej geometryczna i prostokreślna ;-) - czyli zestawienie dwóch nurtów dałoby ciekawe połączenie. Ponad to kreatywność sama w sobie jest terapeutyczna, a co dopiero gdyby znalazł się klient - miałybyśmy zacząć od biżuterii i przejść może do ubrań ... Niby razem raźniej ale nie wychodzi niestety. a po 8. - jak sie czujesz przy tej przyjaciolce? trochę skrępowana, czasem przesycona rozmowami o ciuchach i o tym jak się podobać facetom, czasem, choć nie chcę jej sprawiać przykrości, wyłączam się kiedy opowiada mi o gwiazdach i gwiazdkach kina bollywodzkiego - kiedyś ponoć ktoś sobie z tego zażartował, a ona wybiegła z salony z płaczem - to jest jej pasja i szanuję to choć nie podzielam z takim namaszczeniem. czy przebywanie z nia podnosi Cie na duchu, czy wrecz przeciwnie? mimo wielu dzielących nas płaszczyzn, Mi jest osobą umiejącą patrzeć i myśleć głęboko i bardzo to doceniam, mimo wszytko ona we mnie wierzy. czy czujesz sie w jej towarzystwie swobodnie, czy mozesz byc soba? nie zawsze, bardzo często nie mówię tego co myślę, bo wiem że to odrzuci ale wiem że to wynika z jej potrzeby akceptacji i z samotności Czy ta przyjazn Cie wzbogaca duchowo, czy sprawia, ze rosniesz w sile? nie wiem czy rosnę w siłę ale Mi to jedyna osoba z którą mogę pogadać o książkach, bo bardzo je lubi, czy o zawiłościach duszy ludzkiej - trochę akademickie gadanie ale oczyszczające ;-) Koniec końców, po uświadomieniu sobie paru kwestii, zrozumiałam że chcę osiągnąć równowagę, która da mi konieczny dystans do życia, opanowanie i spokój. Bo dużo w tym prawdy, że mnie ponosi. A przecież ni mniej ni więcej sama jestem sobie winna takiej sytuacji w jakiej się babrzę. Krótko mówiąc plan na najbliższy czas - uporządkować moje zawodowe sprawy. Pozdrawiam bardzo gorąco. Dziękuję za pomoc. Nie czuję się na siłach by radzić nowo-przybyłym ale wiem że są tu fantastyczne osoby, którym warto zaufać i których warto posłuchać. Życzę miłego dnia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć dziewczyny, poza-tym nie pisałam wczoraj, bo byłam poza domem...szykujemy się na urlop (ostatnie zakupy)... wszystkie wasze posty są dla mnie bardzo cenne, naprawdę... pzdr,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Vakancy to ja porosilam Inna ja zeby opowiedziala swoja historie.Opowiedziala o bardzo trudnym i dlugim okresie swojego zycia.Zrobila to bardzo szczerze, niczego nie ukrywajac. Gdyby tylko chciala nas pouczac, nie zrobilaby tego, jedynie by nas pouczala..Gdy juz zdobyla sie na szczerosc, to nie mozna wyciagac przeciwko niej pewnych rzeczy. Nikt nie jest krysztalowo czysty. Jestem pewna, ze Inna ja chce nam pomoc i pewnie denerwuje ja stanie w miejscu bo nie chce abysmy stracily np 20 lat. Ale nie uchroni nikogo przed nim samym.Dla wielu z nas jest to za szybko, bo jeszcze tlumaczymy sobie, ze moze wcale nie jest tak zle, ze moze da sie wytrzymac.Po prostu to jeszcze nie ten czas na podjecie decyzji. Dziewczyny wchodza, bo jest im to potrzebna pomoc. Nawet jednorazowa.Jezeli to jest zwiazek przemocowy to wejda jeszcze nie raz i moze zostana. Inna- ja, bardzo ci dziekuje za Twoja opowiesc.Dla mnie jest dowodem na to, ze mozna wyjsc z najbardziej zawiklanego, sprawiajacego bol zwiazku. Nawet jezeli ten zwiazek trwa tak bardzo dlugo. W tym jest nadzieja :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tired tak sie ciesze, ze sie odezwalas :) Duzo wczoraj o Tobie myslalam. Mam nadzieje, ze urlop bedzie udany. Stukpuk, Blekitne niebo witajcie. Pozdrawiam wszystkie mocno te ktore pisza i te ktore czytaja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Renta , czyli cos sie ruszylo. Nie tylko o tym sie wiecej mowi ale tez jest konkretna pomoc. Glowa mnie dzisiaj boli okropnie. Ide sie przespac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Próbowałam, chciałam, wierzyłam, że będzie dobrze. Dawałam Nam szanse, kolejne i kolejne. Wielka miłość, wielka namiętnośc, wielkie uzaleznienie... Każde chce, chce bardzo, każde kocha i każde uważa, że względem drugiego jest ok. Nie było zdrad, nie wchodzą w grę inne kontakty damsko-męskie, każde czuje się czyste. Każde dla siebie jest atrakcyjne i każde siebie akceptuje... Każde z nas lubi przebywać w towarzystiwe drugiego, każde kocha wspólkne wyjazdy, które są wspaniałe, każde chce tego samego...domu i rodziny, normalności i spokoju. Każde chce umrzeć przy drugim jako pierwsze... No i nie idzie, nijak. Nie umeimy sie porozumieć, nie możemy znależć wspólnego konsesnusu... Nie mam siły tego znosić. Już nie mogę. Ja chyba to wszytsko widzę w zbyt różowych kolorach. On mnie ciagle zostawia, ciągle.... z byle powodu. Renta ❤️ chyba napisała, abym sobie to spisała, te przyczyny dla których on się ze mną rozstaje...ja sama jestem w szoku. Może byłam zbyt otwarta, za duzo mu o sobie opowiadałam. On teraz przy byle okazji wywleka np spotaknie o którym mu powiedziałam, że byłam ze znajomym na kawie kilka lat temu, wywleka ciagle i wypomina rzeczy, które miały miejsce dawno temu, które też rodziły się w jego wyobraxni, wyimaginowane jakies moje kontakty damsko-męskie na wyjazdach słuzbowych, które nie miały w ogóle miejsca. Zostawia mnie, a potem przyjeżdża pod dom, sprawdza, kontroluje. Mówi, że to koniec, ja cierpię, on cierpi, ja próbuje jakoś normalnie żyć, funkcjonowac, mam bardzo duże grono znajomych. Chcę żyć spokojnie, spotykać się z ludźmi, zapomnieć, bo jakie mam wyjście...to potafił wpaść do domu, kiedy nie byliśmy razem i w obecnosci moich koleżanek np wywlec kolege z domu, albo chciał poprzebijac opony w aucie koleżanki, która była u mnie, jest też zazdrosny o moje kontakty z przyjaciółkami, których on nie toleruje. Wkradał się do moich kont bankowych, sprawdzał gdzie płąciłam karta kredytową, wkradał się do wszytskich mozliwych skrzynek mailowych, szperał mi w torebce, nawet w portfelu i sprawdzał tam rachunki, które przechowywałam.... szukal gdzie co i jak. Dlaczego on nam to robi???? Dowiedział się o moim wyjeździe, ponad rok temu kiedy nie bylismy razem i on już wie na milion procent, ze ja tam była z mężczyzną, ze zdradzilam, ze to jest koniec z tego powoedu... a nie wie nic. Mogłabym mu udowodnic co i jak, ale nie chce....juz nie chce udowadniac niczego, bo to jest udwadnianie, które nie ma konca, a poza tym....jakie on ma prawo kontrolowac moje kroki, kiedy on sam mnie zostawił? Ja nie wiem co robił w tym czasie i nie chcę wiedziec. Do czego mi to jest potrzebne? Nie mam w ogóle takich zapędów. Ufam mu i wierzę i nie chcę sprawdzać, bo jakie to ma znaczenie? Przecież gdyby chciał coś zrobić, to wyjdzie do pracy...i w tym czasie to zrobi.... Kiedy mnie zostawia i ja zaczynam sobie jakoś sama ze sobą radzić, zaczynam się już powolutku ogarniać i zaczynam żyć spokojnie, nie dzwonię, nie piszę, staram się żyć swoimi sprawami, staram się wyrzucić go z serca, a przede wszystkim z umysłu....On pojawia się, błaga, prosi, obiecuje... I tak ciagle, ile to już razy???? Moja wina. moja...bo na to pozwalam. Dzisiaj ja mam doła jak stodoła.... jestem niereformowalna. Znowu jest jego czas na nie, a ja? Siedzę w domu, chodze ustalonymi ścieżkami i czekam...choć setny raz mówi, że ten raz, to jest ostatni raz, tylko każdy z poprzednich razów był...ostatni :O:O:O Umieram powoli, z każdym dniem, starzeję się... i nic kompletnie nic nie robię, żeby to zmienić. Jestem bezwolna jakbym w tym temacie przeszła częściową lobotomię.... A przecież jestem kobietą niezależną, która do wszystkiego doszła sama, która ma przyjaciół i znajomych, która radzi sobie świetnie w życiu ze wszytskim....tylko nie z nim. :O Przepraszam, musiałam jakos się wygadać. Przyjaciołom już nie mówię, bo mi wstyd. I tak wiem co powiedzą... do czego on Ci jest potzebny? Marnuje twoje życie. Z nim i tak nie będziesz....bo on nie umie być z nikim... nie umie....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×