Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość POMOC DORAZNA

Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2

Polecane posty

wszystko niby dobrze, tylko dlaczego spać nie mogę? tym, co śpią- pogodnych snów tym, co czuwają - spokoju

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bylam na końcówce posta gdy dziecko wyłączyło my sprytnie komputer !! Od początku. Cześć wam Zapytałam rano męża gdy wrócił z pracy czy nadal będzie utrzymywał ciszę, i czy chce żebyśmy cos naprawiali. Najpierw stwierdzil, że nie wie, a potem, że chyba tak....... Najbardziej rozbawiło mnie jego zdanie " ja już więcej nie piszę się na takie kłótnie... " I jak ja mam mu zagwaranotwać, że my więcej się nie będziemy kłócić skoro to on ma tu krzykliwy temperament, ja zazwyczaj płaczę :P Nie umiem być twarda i zdecydowana (kiedyś umiałam) Casta masz racje, ze troche go usprawiedliwiam, ale staram się szukać winy po obu stronach. Masz też racje, że gdyby było z nim wszystko ok to nie pojawiłabym się tutaj i prosiła was o pomoc.......... to skomplikowana sytuacja :( a ja nie umiem sobie sama z nią poradzić, i może dlatego tu jestem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
muszę sobie pomóc najgorsze w twojej sytuacji jest to, że ty tak długo pracujesz ... wracasz w nocy, rano wychodzisz ... Czy jesteś jedynym żywicielem rodziny, że musisz tak harować, czy po prostu lubisz tą pracę? Twój M powiedział, że nie jesteś do niczego potrzebna swojemu synowi ... dlaczego tak mówi?! Oczywiście cokolwiek mówi twoj M to źle o nim świadczy, ale mam takie podejrzenie, że u was przysłowiowy kij ma dwa końce, ciebie nie ma, on próbuje być panem sytuacji, nie godzi się z twoją rolą, więc umniejsza ją ... pastwiąc się nad tobą, bo ma cechy psychopatyczne. Jeśli o mnie chodzi to miałam całkiem podobnie, na początku małżeństwa brałam dodatkowe godziny, całymi dniami nie było mnie w domu, ale myślałam, że taka jest moja misja i tak muszę, bo inaczej nie będę dobrym pracownikiem, będę nikim (zresztą mój M czasem mi mówił, że jestem nikim i rzekomo chciał, abym robiła "karierę", jednak okazało się w praktyce, że tylko skutecznie mi w tym przeszkadzał). A więc w międzyczasie udało mi się sprzątnąć, wyprać, upichcić jakiś obiad, czasem brałam gotowe półprodukty, wtedy M wybrzydzał i słyszałam głupie teksty typu: co ze mnie za kobieta i zawsze w głowie włączyła mi się czerwona lampka ostrzegawcza - jego perfekcyjna mamusia, która mało pracowała zawodowo, ale zawsze dała mu ciepły pyszny obiadek, wyprała, wyprasowała i jeszcze ze śniadankiem do pracy odprawiła ... ;-) Mi wydawało się, że ja wywiązuje się ze swoich obowiązków, jestem przepracowana, a on nie rozmawiał ze mną o tym, bo uważał, że nie ma takiej potrzeby ... skoro ja tak chcę! Były tylko kłótnie o to co kto ma zrobić i on udowadniał mi na każdym kroku, że może obyć się beze mnie ... Potem zaszłam w ciążę, byłam na L4, macierzyński, wychowawczy, czyli 1,5 roku obecności w domu. Miałam spokój i nagle dobrze się z tym poczułam, nauczyłam się ze spokojem i dokładnie wykonywać te obowiązki domowe, które zwykle w naszym polskim kraju spadają na kobietę :-( Mój M oczywiście nie okazywał nadmiernego zadowolenia, nie dziękował, ale NIE MIAŁ SIĘ WRESZCIE DO CZEGO DOCZEPIĆ. Zaczęłam pojmować tą prawdę, że ten typ tak ma, bo tak został wychowany!!! Ja muszę dbać o dom jak jego mamusia, aby mieć względny spokój :-( Takiego sobie męża poślubiłam ... Kiedyś byłam z obcokrajowcem, hmmm, niestety też toksykiem, ale z nim zerwałam, bo musialam ciągle imprezować i żyć jego ekscentrycznym trybem ... zrezygnowałam i wpadłam w inego rodzaju kierat :-( Bronię się tylko pazurami, żeby nie stać się Matką-Polką ;-) Niedługo wracam do pracy i zobaczymy ... Doba ma tylko 24 h i nie rozciągnie się. Oznajmiłam więc mojemu M, że on bedzie musiał się dostosować i pomagać więcej na codzień. Już widzę jego entuzjazm ;-) ale teraz będę miała argumenty. Powtarzam sobie - jestem ok. Afirmacja. Jednak nie zdziwię się, jeśli we wrześniu będę chodzić do tyłu, bo M się będzie kłócił i wymagał!!! A na to wszystko w końcu wkroczy wścibska teściowa, bo kiedyś już tak było ... Wtedy dopadnie mnie depresja, albo przysięgam sobie - spakuję mu walizki. :-) Na szęście mieszkanie jest moje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cholipa
mam dosc, przepraszam jezeli moj wpis cie urazil nie bylo to moja intencja nie poddawaj sie na starcie, jezeli to nie sa kraje islamskie tak jak casta napisala, to masz wiele mozliwosci i na pewno je zobaczysz:) pozdrawiam serdecznie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cześć dziewczyny 🌼 faktycznie spokojniej się tu ostatnio zrobiło, co mnie bardzo cieszy :-) Piszę bo przechodzę lekki kryzys, po fali delikatnej euforii, nazwijmy to "euforyjki" :-P przyszedł czas lęku. Skasowałam go dzisiaj z komunikatora, wcześniej udawałam że nie ruszają mnie jego opisy w których wylewa ogrom swojego cierpienia. Skasowałam, ale pewnie wpiszę ponownie, widzę że mam potrzebę iluzorycznej przecież kontroli, karmię się takimi ochłapami jak jego opis na gg, tak żeby wiedzieć że żyje, że wrócił z pracy, z treningu, że jest obecny w moim życiu... Nie piszę do niego, nie reaguje w żaden sposób, ale MYśLę, znowu to się zaczyna powatarzać, taki sam schemat jak za pierwszym razem kiedy się rozstaliśmy- "a co by M. w takiej sytuacji powiedział", "gdyby tylko M. widział mnie w tej sukience" itp. itd. Boże jak mnie to męczy... Zaczęłam się zastanawiać czy ja naprawdę chcę się uwolnić... Vacancy ❤️ sama widzisz, że nie ma z czego być dumną...choć bardzo się staram.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kasia3000...niestety, karmisz się i ja to robię...tymi okrawkami. Doszło do tego, że jak go nigdzie w sieci nie mogłam zlokalizować, to chodź wchodziłam na jego nick na portalu aukcyjnym i patrzyłam chodź kiedy się zalogował... A jaka dumna byłam z siebie, jak sobie samej dałam słowo,że np przez jeden dzień JEDEN! nie będę go nigdzie szukała i udało mi się. Nie jesteś gotowa, nie umiesz wstać otrzepać się jak pies z wody z tego związku i iśc dalej...i ja tez nie umiem tego zrobić.... Tylko wiesz.... robimy sobie cos złego, oszukujemy same siebie, bo przecież doskonale zdajemy sobie sprawę... Z etgo nic nie będzie. On się nie zmieni. Nigdy nie będzie tak ja ja chcę.... bo to JA chcę, a nie on. I ten czas bezsensownie umykający. Kiedy można byłoby się pozbierać, wyzwolić, uwolnić i.... zacząć nowe życie z nową czystą kartą zacząć układać sobie je na nowo z SZANSĄ, że się uda. Z nimi Kasiu nie mamy takiej szansy.... przecież wiesz o tym i ja też wiem. ZERO kontaktu ZERO kontaktu ZERO kontaktu ZERO kontaktu ZERO kontaktu ZERO kontaktu.............

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niebo ❤️ wiem, masz rację, nie jestem gotowa, mimo że czuję w sobie siłę, której wcześniej we mnie nie było. Nie jestem gotowa, ale on postanowił o rozstaniu, to już prawie miesiąc minął i ja muszę to przyjąć do wiadomości. Nigdy do niego nie wrócę, wiem że nie wrócę, cokolwiek by się nie działo, nie mogę do tego dopuścić, jeśli chcę wieść jeszcze kiedyś normalne życie. Chcę tylko żeby jego "duch" też odszedł i zostawił mnie w spokoju...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość silniejsza
Kasia, Niebo, doskonale Was rozumiem. Też to samo przechodziłam za każdym razem, gdy się rozstawaliśmy. Nawet wyciszałam dzwonki w komórce i za jakieś pół godzinki sprawdzałam, czy nie mam niespodzianki w postaci smsa.. :-) A ten ostatni powrót to totalna porażka. To znaczy chyba pierwszy poważny krok do rozstania. Nie było żadnych uniesień, wyznań miłości, cudnych chwil, tylko totalna obojętność. Wczoraj jaśnie pan przyjechał do domu, ale chyba tylko po to, żeby się wykąpać, ogolić, przebrać i oznajmić mi, że dziś wróci w nocy. Oczywiście tak długo będzie pracował. A mi to wszystko śmierdzi randką, nieraz już to przerabiałam. I ta jego obojętność. Te zachowania znam już na pamięć, a on w dalszym ciągu myśli, że się nabiorę. Boże, jakie to chore. Ja siedzę z małą w domu, a on może właśnie kolejnej mówi, jaka jest cudowna. Wiecie co, ale o dziwo już nie ryczę, smutno mi tylko, że mamy przed sobą świąteczny weekend, każdy z rodziną, a ja sama z córeczkami. Moja mama mi ostatnio powiedziała, że ona widzi tu koniec, ale jak on się mną znudzi. No i chyba się znudził, bo tak to jeszcze między nami nie było. Bo było albo bardzo źle (zazwyczaj) albo cudownie (rzadko), ale tak nijak to nigdy. No i w końcu wyjdzie na to, że to on mnie zostawi, a nie ja jego. Ale lepsze to niż trwanie w tym g... dalej ;-) Cisza dzisiaj tutaj, weekend przed nami, może Wasi panowie trochę spasowali? :-) I właśnie jesteście na etapie uniesień? Wszystkim Wam tego życzę, tylko żeby te uniesienia trwały zawsze. Buziaki :-) :-) :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie, dziewczyny. Ja do was na chwilkę :) Dlaczego wciąż piszecie o życiu "od nowa", "z czystej kartki"? Dlaczego żadna nie wspomni o powrocie do siebie samej? Czytam was i scyzoryk mi się w kieszeni otwiera: to wszystko do złudzenia przypomina cz.I Molestów - takie pisanie z pozycji nieświadomej i biernej ofiary. Czy wy nie macie pracy? Czy wy jesteście uzależnione od jego "tak" lub "nie"?? No doprawdy! Wiecie, że piszę z ❤️ dla każdej z was, ale tak nie można! Macie narzędzia w ręku, macie wiedzę, chodzi tylko o jej praktyczne zastosowanie. Wiadomo, że nie jest łatwo, ale czy ktoś wam to obiecywał? Chyba przyzwyczajenie przez was przemawia, zwykłe przyzwyczajenie: teraz to wiem jak jest i nauczyłam się lawirować, a jak będzie to nie wiadomo i... Ale w tym przyzwyczajeniu kryje się niebezpieczeństwo: na coraz więcej pozwalacie. Aż zatracicie samych siebie i wtedy nie będziecie miały do czego wracać. Przegadałyśmy z 4U masę czasu i na pytanie "OK, chciałabyś, żeby się zmienił i docenił Ciebie i Twoje starania o rodzinę, ale na czym chcesz bazować? Facet jest 1. kłamca, 2. dziwkarz, 3. niestabilny emocjonalnie, 4. egoista do potęgi, 5. nieodpowiedzialny to mało powiedzieć. Z KIM Ty chcesz jednak być i DLACZEGO na Boga on ma się zmienić?? Będzie nadal żył tak, jak mu wygodnie, będzie karmił Cię nowymi manipulacjami, a Ty będziesz łykała to jak młody pelikan, bo jeszcze nie wszystkie poznałaś i w każdej następnej będziesz widziała jakąś szansę..." Ufff, sorry, jeśli to zabrzmiało mocno. Tak sobie myślę, że w te pytania, które tu są do odczytania między wierszami - coś w stylu "Dlaczego on mi to robi?!" są niewłaściwe. Być może warto zadać sobie inne, np. "Co to jest za człowiek, co nim powoduje, że robi takie rzeczy?" Poprzez zrozumienie motywacji i pobudek, poprzez wyzbycie się własnej winy (bo jej nie ma!), poprzez odsunięcie od siebie problemu na taki dystans, kiedy można go oglądać, obracać i analizować z każdej strony, można wyzbyć się tego poczucia beznadziei, poczucia bycia nieszczęśliwą. To nie oni was robią nieszczęśliwymi, to wy zapomniałyście o sobie w tym pędzie dostosowywania się i stwarzania jakichś tam wymaganych warunków, mimo że i tak wiecie, że nie o zadowolenie partnera chodzi. Listę wymagań można wydłużać a wydłużać i dać się zapędzić w kozi róg. Nie jesteście mamuśkami dla swoich partnerów, nie musicie robić tak, jak to ich mamusie robiły. To jest dopiero chore! Nie ma życia w klatce, nawet i złotej. Prędzej czy później poczujecie się zaszczute z wszechobecną kontrolą - kotka też można zagłaskać na śmierć. Tak przyszło mi na myśl, że wątek zazdrości, przewijający się tu często, też nie jest jednoznaczny. Można być zazdrosnym o spojrzenie czy miłe słowo pod adresem jakiegoś znajomego, na zasadzie "dlaczego to dla niego, a nie dla mnie", ale nie ma nic gorszego od zazdrości Właściciela. A tylko o takim rodzaju zazdrości tu piszecie :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość silniejsza
nie całkiem blondi - pojechałaś i to ostro... Chwała Ci za to :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
silniejsza ❤️ mogłabym Cię objąć i siedzieć z Tobą i rozczulać się i głaskać po głowie, zapewniając, że np. 2 dni milczenia to jeszcze nic, że będzie lepiej, że dziecko jest jeszcze małe i nie rozumie itd. Ale co by to dało? Pamiętasz to o róży, o kilku różach, o tysiącu róż? Każda ma swój czas, każda ma prawo do cofki, ale i każda musi pamiętać o swoich niezbytych prawach. Jest odrębną jednostką, ze swoim poczuciem własnej wartości, z granicami, których nie pozwoli przekroczyć... i tak przykro czytać, że pozwala. W nadziei na lepsze jutro. W płonnej nadziei, czego sama jest świadoma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MANDARYNKA30
Dzien Dobry :) piszecie dziewczyny ,ze najwazniejsze jest ,zeby sie odciac calkowicie ja zrobiłam tak odcielam sie calkowicie.. zmienilam nr telefonu wyjechalam do innego miasta gdzie oo tym on nie wie i chyba tez go to nie interesuje ocielam sie kompletnie od wspolnych znajomych jest jakby spokojniej w moim zyciu ale ciagle mysle o nim,tesknie za nim,placze strasznie i utwierdzam sie,ze jednak on mila racje ,ze jestem do niczego .. tesknie za nim cholernie czytam topik od ok 3 lat to dzieki niemu zdecydowalam sie na powiedzenie dosyc ... chociaz to on zalozyl spr o rozwod ,bo nie chciala juz tanczyc jak on zagra kiepsko sie czuje psychicznie,pomimo,ze krzywdzil mnie,chora ta moja milosc i chce Wam powioedzoiec ,ze ok,odcielam sie ale nie jest łatwo pozdr.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zacytuję wam kawałek literatury lekkiej i przyjemnej. Niedoskonałości tłumaczenia proszę mi wybaczyć :) Stas nie był żonaty, przynajmniej na tę chwilę kiedy się poznali. To znaczy, była gdzieś tam była żona a nawet dwójka dzieci, ale on sam dał do zrozumienia, że to go w żadnym stopniu nie ogranicza. - Niezgodność charakterów? - zapytała Lera, dowiedziawszy się o tym. - Coś w tym rodzaju, - powiedział. - Moja żona powinna być moją żoną. - Stas zaakcentował słowo "moją". - Czyżby Cię zdradzała? - Jeszcze tego brakowało! - uśmiechnął się. - Oczywiście, że nie! Ale zaczęła sobie za dużo pozwalać. - Wtrącać się do Twojego życia? - To jest tak samo mało prawdopodobne, jak i zdradzanie mnie. - złośliwie zmrużył oczy. - Nie, wtrącać się to bym jej nie pozwolił. Przecież powiedziałem: moja żona powinna być MOJĄ żoną, a nie odrębną jednostką, która żyje według własnych zasad. Właśnie po tej rozmowie Lera zrozumiała, że to wszystko co zaistniało między nimi, trzeba natychmiast ciąć. Ale jedna rzecz rozumieć, co innego - wcielić w życie. Wcielić było tym trudniej, że nie wchodziło to absolutnie w jego plany. Po paru odmowach uczestniczenia w imprezach okolicznościowych Stas zjawił się w jej gabinecie z pytaniem: - Jak mam to rozumieć?? Lera wpatrzyła się w jego drętwiejącą szczękę, w wilczy wyraz oczu. - Nijak, Stas. Dlaczego Ty w ogóle uważasz, że powinnam Ci cokolwiek tłumaczyć? Ty co, właściciel mój? Przełożony? - Lera, kobieta nie powinna być aż tak pewna siebie! - Skąd Ty możesz wiedzieć JAKĄ powinna być kobieta? Kto w ogóle dał Ci prawo o tym decydować?! - Ja sam sobie daje to prawo. Ja sam siebie stworzyłem i od tej zasady nie odejdę! - Twoja sprawa, - wzruszyla ramionami Lera. - Ale co ja mam z tym wspólnego? "Ale co ja mam z tym wspólnego?" ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zostal tydzien do wyprowadzki a ja walcze ze swoimi uczuciami, emocjami i popadam za skrajnosci w skrajnosc; to przypominaja mi sie te jego dobre strony; cieplo z wrazliwoscia, okazywanymi mi uczuciami , troska i miloscia ,(bo tez tak bylo) i wtedy czuje bol, ze odchodze- wiem,ze w chory i egoistyczny sposob mnie kochal/kocha/z awanturami, fochami, jazdami , obwinianiem mnie, i wtedy wiem,ze juz mam dosc,jak b jestem w takim zyciu nieszczesliwa, nie mam sil na takie zycie bo sie wykoncze psychicznie i fizycznie... Przypominaja mi sie takie chore sytuacje jak np zakupy w supermarkecie i pretensje,klotnie bo za duzo pieniedzy wydaje, albo krzyki na mnie jak pojechalam sama autem i wydawalo mi sie ,ze sie popsulo;zadzwonilam do niego a on odrazu z krzykiem ;co zrobilam z autem bylo dobre, nie patrzac na to,ze sama bylam przerazona,ze sie popsulo..przeciez nawet gdybysie popsulo to nie zrobilabym tego specjalnie... Przypominaja mi sie wakacje razem spedzane nawet one nie byly nigdy spokojnym/szczesliwym czasem zawsze znalazl sie jakis powod, i moja wina do spieprzenia atmosfery; a to dlatego,ze za malo mu zdjec robie, albo go lekcewaze, najczesciej byly to naprawde drobne rzeczy,ktore w konsekwencji doprowadzaly do wielkiej klotni , (darl sie na mnie nawet gdy inni widzieli,mimo,ze tyle razy mu mowilam,ze sie wstydze,zle czuje wtedy..) doszlo do takiego etapu,ze kontrolowalam siebie;swoje zachowania i slowa, zeby czasem go nie sprowakowac-szczegolnie publicznie.. Tysiace,miliony bylyn tych sytuacji ja nawet nie jestem w stanie juz ich wszystkich sobie przypomniec..jedno pewne one wykonczyly mnie psychicznie, bylo ich zdcydowanie wiecej niz dobrych chwil Wiec co mnie tak boli? Tesknota za tymi w sumie nieprawdziwymi chwilami milosci/uczuc – bo mialy miejsce wtedy kiedy on sie dobrze czul, a ja bylam potulna, nie czepialam sie (o np nie zaplacone rachunki, o balagan w domu,)nie wymagalam wiecej pracy/pieniedzy od niego.. Od 2 dni o dziwo jest milszy; nie odzywa sie do mnie w tak lekcewazacy i arogancki sposob, nie wyzywawa od wykorzystywczy, egoistek ale dalej obwinia tylko i wylacznie mnie za rozpad zwiazku, przed cala jego rodzina ,znajomymi on jest ofiara, ktora dala sie wykorzystac, a ja potworem, ktory go zniszczyl, wykorzystal..jak mu nie wstyd przede mna? Czy on nie pamieta moich tlumaczen, prosb, lez.. nie chce mi sie wierzyc ,ze jest takim egoista...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kasia3000 i Ty piszesz, że nie jesteś silna?! Dla mnie to wręcz heroiczna jesteś! Nie ma trudniejszej walki niż ta z "demonami " we własnej głowie...nie każdy ma odwagę ją podjąć...a Ty to robisz, ZROBIŁAŚ TO! Podobno czas leczy rany....to smutna i przewlekła kuracja, ale bardzo, bardzo skuteczna. Poszłam Twoim tropem i wywaliłam m. z komunikatorów. Kysz, sio, pa pa i żegnaj ;-) I tak jest lepiej. Dzięki za inspirację:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Piglet... a czy az tak bardzo Ci zalezy na jego opinii. Jest to opinia jednego czlowieka w naszym kraju, w Europie, na calym swiecie :) Ty wiesz jak bylo. Twoi bliscy tez pewnie Cie znaja dobrze. W awanturach bylas wszystkiemu winna?... To przeciez teraz tez musisz to byc TY winna. Dlaczego mialo by byc inaczej?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Silniejsza... pamietaj, ze Ty tez mozesz podejmowac decyzje. Nie musisz tylko biernie patrzec na swoje zycie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
agaaa, i mozliwe,ze w przyszlosci jak jemu sie cos nie uda ja tez bede winna:) nie przejmuje sie opinia jego rodziny czy znajomych, ale boli,ze czlowiek, ktorego kochalam, ufalam i staralam sie , chcialam zeby bylo dobrze miedzy nami wystawia mi taka opinie.. tlumaczylam to obwinianie tyle czasu sobie na rozne sposoby, roznie na roznych etapach zycia z nim; na poczatku miloscia do mnie, tym,ze tak mnie kochal dlatego np( byl zadrosny, wypominal pieniadze bo chcial zebysmy duzo mieli i oszczedzali,) pozniej - ze to jego choroba; obwinianie innych, nieumiejestnisc przyznania sie do bledow, samokrytyki i wspolczulam mu, staralam sie tlumaczyc, pomoc, teraz,,ze to wynik jego egozimu i wygody... po co ja to wszystko tak analizuje, czemu po prostu nie umiem trzymac sie tego,ze nie kochal mnie tak naprawde jak twierdzil a siebie najbardziej, czemu nie chce tego zaakcptowac i myslec i czuc; to ja dziekuje ja na cos wiecej zasluguje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dla was wszystkich ❤️ :-) _____________________________________________________ To nadzwyczajna historia , która jest twoja , posłuchaj jej dobrze a potem powiedz , co chcesz z nią zrobić. http://www.youtube.com/watch?v=SWRHxh6XepM Espanol ___________________________________________________ ❤️ http://www.youtube.com/watch?v=jqxENMKaeCU English ___________________________________________________ ❤️ http://www.youtube.com/watch?v=NNGDj9IeAuI Francais ___________________________________________________ ❤️ Dobrego, spokojnego dnia życze wam wszystkim. :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość silniejsza
no właśnie Piglet, czemu my to wszystko analizujemy, czemu nie potrafimy spojrzeć prawdzie w oczy, że nas tak naprawdę nigdy nie kochali? Przecież to jasne jak słońce, ale tak oczywistej prawdy za żadne skarby nie potrafimy do siebie dopuścić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość po raz kolejny Montia
Witajcie kochane żyłam sobie od rozstania spokojnie, dochodziłam do siebie, minęło jakies siedem miesiecy ponad nawet, a tutaj przedwczoraj śledzi mnie jak jechalam do pracy Toksyk, dokladnie powtorzył to wczoraj , wyjechał z jakiejs uliczki jak wyjezdzalam z domu rano do pracy Machał mi tak ze mał mu reka nie odpadła. Na światłach wyszedł z auta i podszedł do mnie i zapytal czy nie mam czasem jego piłeczki takiej wiszącej na luterku w aucie.Powiedzialam ze nie mam przy sobie a on zebym ja schowala do auta i jak sie sopotkamy nastepnym razem to on sobie ja odbierze. Zobaczcie moj spokoj i dochodzenie do siebie szlag trafił. A myslalam ze jest lepiej , teraz mysle bardzo duzo.I podswiadomie czekam na nastepny jego ruch .Ja naprawde jestem zaburzona ehhh

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czesc Montia:) milo witaj, zastanawialam sie co sie z Toba dzieje..???dzie zniknelas? z ta pileczka to tylko taka jego zaczepka/wymowka.. nie daj sie wkercic w jego gre.. rozumiem Twoje samopoczucie - myslenie teraz, zaburzony spokoj ale mysl o tych 7 miesiacach (od rozstania) mimo, iz tego nawet nie czujesz to one dzialaja na Twoja korzysc - potrafisz bez niego zyc! jezeli kontakty z nim Cie rozwalaja" - zaburzaja Twoja harmonie i spokoj - to poprostu nie pozwalaj sobie na nie.. ale lepiej by bylo gdybys uzbroila sie w taka sile,ze bedziesz w stanie go zobaczyc, zamienic slowo ale nie bedzie w zaden sposob tan ontakt odbijal sie na Tobie emocjonalnie.. u mnie zero kontaktu, tak zalecane, jest niemozliwe mamy razem dziecko, ja musze miec w sobie ta sile aby go widziec, czasami porozmawiac (jak mala bedize u niego) zachowac przy tym zdrowy dystans, i taki bezpieczny dla mnie poziom komunikacji - oficjalny, bez wchodzenia z nim na niebezpieczny dla mnie (psychicznie i emocjonalnie ) poziom; rozmawiania, dyskutowania,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wykorzystaj swoje "szczescie w nieszczesciu" fakt, ze ty nie musisz sie z nim widywac a on nie ma prawa do tego by cie nachodzic, sledzic, wyrzuc go ze swojego zycia, wiem,ze to b ciezko ale zamiast teraz rozmyslac, roztkliwiac sie i myslec o sytuacjach z przeszlosci z nim lamiacych Cie psychicznie, skoncentruj sie na tych zlych, i na fakcie,ze poswiecilas mu kawalek zycia i czy on umial to wykorzystac dla waszego wspolnego dobra? nie pozwol sobie dalej na jego manipulacje, gry, jest prawdopodobienstwo,ze on je bedzie kontynuowal do czasu kiedy bedzie czul to pozwolenie od Ciebie.. zobacz 7 miesiecy bez niego zyjesz i dalas rade! a taka slabiutka bylas... postaw sobie teraz wyzej poprzeczke - odetnij sie zupelnie od niego - nie pozwol jemu na sledzenie sie, od Ciebie zalezy czy bedzie to robil czy nie .. duzo sily zycze pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ulla35 ❤️ cieszę się, że mój post posłużył jako inspiracja ;-) nie będę może pisała w takim razie co zrobiłam wieczorem, jak już mnie zżerała chęć kontroli...aby Cię nie demotywować :-) /smutny ten mój uśmiech, ale cóż.../ siódemko ❤️ zawsze podpatruje co wklejasz jako linki, już parę razy miałam Ci podziękować za teksty, a dzisiaj za film, jako zadeklarowana ekolożka :-) Tobie również dobrego dnia życzę! Montia ❤️ pewnie mnie nie pamiętasz, ale ja zawsze z uwagą czytałam Twoje wypowiedzi i śledziłam Twoją walkę. Siedem miesięcy to szmat czasu, nie pozwól sobie tego odebrać, bądź silna! a nadejdzie lepsze jutro 🌼 Od wtorku zaczęłam mieć tragiczne bóle mostka, później pleców. Zaczęło się na kursie jazdy tym, że w jednej chwili, nagle, bardzo ciężko było mi oddychać (stres?). Od tamtej pory właściwie nie mogę sobie znaleźć pozycji. Boję się, że może to jakaś wada kręgosłupa. Próbuję się jakoś ratować, postanowiłam zapisać się na basen. A dzisiaj byłam na outdoor jodze i poczułam się jak, jak nowonarodzona, przynajmniej w sensie psychicznym, było cudownie, tak spokojnie, ciepło i cicho, pomimo kilkunastu innych kobiet wkoło, byłam sama ze swoimi emocjami, pomogło :-) Miłego weekendu 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kasienko - naprawde jestes dzielna; umiesz "zwalczyc" w sobie pokusy; a ta joga, to chyba dobra rzecz; moja kolezanka po rozwodzie uczeszczala na zajecia i bardzo jej to pomoglo; czy "ubylo" Ci troche strachu podczas jazdy samochodem? sciskam 😍 Milego swiatecznego dnia wszystkim 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość po raz kolejny Montia
Piglet27 🌻 Kasia3000 🌻 dzieki kochane , muszę teraz się jakos uzbroić w siłę, miałam ta siłę cały czas ,ale minęło tyle czasu ,że sobie pozwoliłam na "luz" a tu niespodziewanie mnie zaczał śledzić są strasznie silne emocje nadal między nami , ale już inne niz kiedys i dopóki nie dopuszczę jego emocji do swoich to bedzie dobrze Póki co staram sie , ale mysli krążą po głowie jak opętane Jego pojawienie się w moim zyciu spowodowało że jestem dzisiaj bez energii tak jak to było wczesniej , to jakis koszmar Ja nie mialam siły wyjsc dzisiaj z domu Córeczki wyjechały z tatem swoim a ja pomimo kilku dzisiejszych propozycji od znajomych (grill, woda itp) siedze w domu i nie mam siły totalne rozwalenie Kasiu pamietam Cie dobrze :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja nie zagladam bo trzeba bylo sie zajac kilkoma sprawami, poza tym jakos nie mialabym wiele do powiedzenia... Odpoczywam, we wtorek wracam do domu - pozalatwialam jednak sporo podczas tego pobytu. Wykupilam mieszkanie (na co czekalam od kilku lat), odnowilam kilka fajnych znajomosci z przeszlosci - m. in kolezanka z ktora bylam niegdys bardzo blisko i ktorej sposob myslenia, postrzegania swiata jest bardzo podobny do mojego; przeinstalowalam laptopa, poodwiedzalam rodzine i znajomych... Bylam na wakacjach, planowalam jechac na wypoczynek jeszcze we wrzesniu ale jednak zrezygnuje bo chcialabym troche sie odkuc finansowo po ostatnich sporych wydatkach. W domu powrot do obowiazkow i do rutyny za ktora juz troche tesknie. U siebie natomiast zauwazylam istotne zmiany - zniknelo gdzies przejmowanie sie sprawami malo waznymi i panikowanie ktore jeszcze mi sie czasem zdarzalo. Widze w sobie wiele wiecej wewnetrznego spokoju. I to na razie tyle (na dzisiaj). 😍 dla wszystkich 😍

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
blondi :D ja bym raczej zadala pytanie zamiast dlaczego on mi to robi....? co jest takiego we mnie, ze godze sie , trwam, mimo tego co on robi? co we mnie i dlaczego daje na to przyzwolenie? co mnie trzyma przy oprawcy? pozdrawiam wszystkich cieplo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość silniejsza
A ja zrobiłam dziś mały krok do przodu :-) Zamiast schodzić mu z drogi i poddawać się jego karze "milczenia" zabrałam córeczki do cioci na działkę !!! Spędziłam miło czas z mamą, bratem i jego rodziną, a jego chyba zamurowało;-) Przysłał mi smsa, że myślał, że ja tylko na chwilę wychodzę i skoro tak to on też wychodzi. No i go nie ma. Zawsze siedziałam w domu, bo bałam sie gdziekolwiek wyjśc, żeby nie było awantury, a tu proszę, potrafię!!!;-) Pewnie to śmieszne,ale jestem z siebie dumna !!! A jutro idę na urodzinki do koleżanki, szykuje się fajna imprezka w babskim gronie. Ciekawe, co on wymyśli. Ale co mnie to obchodzi!!!! :-) :-) :-) Oby ta moja euforia trwała jak najdłużej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Blondi:D Yeez, consekfencja wielkie dzięki. Dobrze, że jesteście. Oneill miło Cię widzieć. Montia:) Do wszystkich dziewczyn, nowych, tych które siedzą tu dłużej. Ja powtórzę słowa nie całkiem blondynki. Dużo rozmawiamy i to słowa z jednej z takich rozmów. Nie można żyć rozpamiętywaniem co on. To nas gubi. Bo cały czas drepczemy wokół niego. Nie tędy droga. Trzeba dreptać wokół siebie. Nie dreptać - uważnie obserwować. To trudne. W przeciągu ostatnich kilku tygodni przeszłam x powrotów toksyka. Jedno jest dobre w tym wszystkim. Coraz mniej obserwuję jego, coraz więcej patrzę na siebie. I co widzę? Kompletnie mi nie pasuje takie życie. Nie godzę się na nie. Nie muszę. I tu zgadzam się z yeez. Przestańmy pytać dlaczego on mnie...zacznijmy pytać, dlaczego ja na to pozwalam. 1. Bo nauczyłam się tak żyć. Tak żyłam od niemowlęcia. Ustawicznie goniłam za uczuciem i akceptacją matki, ojca...rodziny... Małpi gaj. Miałam się sprawdzić, zapracować, a dobry Bóg niestety nie stworzył mnie chłopcem, jak chciała moja matka...Choćbym nie wiem co robiła, i tak było nie dość doskonale. 2. Bo w moium mózgu tkwi chora umowa, że jak nie będę mieć męża, to nic nie znaczę. Tego nauczyła mnie matka. "Znajdź sobie męża, urodź dzieci, bo jak nie, to na starość zostaniesz sama. Ja chcę wnuki". Byle jakie gacie, byle się nazywało, że to mąż... Ochłapy z pańskiego stołu, ale są... 3. Bo nikt nigdy nie pozwolił mi być sobą, wyrażać własne zdanie. Zawsze przyjmowałam czyjeś poglądy. Mojej matki - bardzo ostre zasady chrześcijańskie. Nie wolno było się sprzeciwić. Niedziela - koniecznie msza - byłam odpytyuwana z Ewangelii, kazania, ogłoszeń parafialnych. Efelt jest taki, że od lat nie chodzę do kościoła... 4. Bo w tym wszystkim nigdy nie było mnie... Było "zbawianie świata" w jednej osobie, nie ważne jakiej. Zawsze zbawiałam. Po diabła? A teraz Wam powiem, że nie tędy droga. To jest droga na skraj piekła. Droga do rynsztoka, do myśli samobójczych... Ostatnio był świetny artykuł na onecie. O ludziach molestowanych psychiocznie, fizycznie w dzieciństwie. Te osoby stwarzają kilka osobowości. W chwilach złych, zmieniają się przyjmują nową osobowość, po to, żeby za chwilę przeistoczyć się w kogoś innego. A wszystko po to, żeby nie pamiętać, zapomnieć, wyprzeć te złe chwile. Całe lata byłam Tuptusią, zahukaną. Drepcącą wokół dzieci i męża. Tuptusia- naiwna, przebaczająca każdą zdradę, odejście, policzek... złodziejstwo dokonane na sobie i na dzieciach... Tuptusia odeszła. Bo za dużo pamięta. Cztery umowy pojawiła się, żeby zawalczyć. O siebie. O dzieci.... Żyję. Jestem. Nie jest łatwo. Ale prę do przodu. Nie wiem , co będzie jutro. Nie wiem ile jescze muszę się nauczyć, ile bólu i cierpienia niepotrzebnego przede mną. Nie wiem ile cofek....Mam tylko nadzieję, że instyk samozachowawczy weźmie górę. Ja już nie chcę być zahukaną Tuptusią. Ani walczącą cztery umowy, chcę być sobą. Spokojną, ciepłą, znającą swoją wartość. Kobietą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×