Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość POMOC DORAZNA

Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2

Polecane posty

mmak....❤️ Dziekuję Ci za Twoją historie. Oczywiście strasznie przykro to wszystko czytać, ale ja jako obserwator inaczej to odbieram niż jak pisze o podobnych sytuacjach w moim życiu. Aż żal, aż serce się kroi, aż łzy same płyną... Mmak.... to Ty sobie tłumaczysz, że zazdrośc o syna, ale to TYLKO tłumaczenie. Zawsze będzie COŚ, a dlaczego tak kontroluje, dlaczego taka chora zazdrośc? tez z zazdrości o syna???? Mmak...my ich same tłumaczymy, my chcemy ich widzieć takimi jacy są w dniach promocji. A to są porąbańcy totalni, którzy mają ze sobą problemy, których nie widzą, a którymi chcą nas obarczyć. Ja jestem winna wszytskiemu....od wybuchu supernowej po wybuch II wojny śiwatowej. Tez mam syna z pierwszego małżeństwa, który jak się domyslasz nie "kocha" mojego M. z wzajemnością. Na szczęscie m. się wyprowadził i nigdy nie doszło do takich kontaktów wręcz, ale... były juz takie szanse. Ale mój m. nie odpuszcza...jest ze mną i nie jest, bo mieszka w wynajętym, ale kontroluje mnie, co jak gdzie i z kim...chociaż nie ma z kim w zasadzie, bo jestem zawsze poza pracą z nim. I teraz czeka i stawia mi warunki, że wprowadzi się, jak...mój syn się wyprowadzi. I ciagle mnie o to "szarpie", pyta, stawia coraz inne warunki... A ja jemu teraz mówię....miłośc jest bezwarunkowa. Ale...jestem podporządowana, choć...mam pracę, dom, przyjaciół, to nie uemim do konca zerwac kontaktów. W pracy jestem szefem i... czesto sa awantury o to, ze nie odbieram "terminowo" tel, albo ze za długo mnie przy biurku nie ma...:O A jak goopol tłumacze się, że miałam spotkanie, konferencje... Sama sobie to robię...ciagle go tłumaczę, ciagle siebie stawiam w pozycji ofiary i cięzko mi idzie przeciwstawianie się...oj ciężko. Powiem Ci jedno...odkąd m się wyprowadził relacje z synem są lepsze. I syn często mi mówi...mamo ja nie mogę patrzec jak jemu ulegasz, jak tanczysz jak on zagra, jaka jestes inna jak on jest przy Tobie... Może to nasi synowie chcą nas uchronić, odseparowac od potworów. Nie mysalałaś, że to tak działa???? Może oni mają wiecej instynktu synowskiego niz my macierzynskiego??? W każdym razie....nie wierzę, że z Twoim m. będzie lepiej jak syn się całkowiecie wyprowadzi..... Twój m. poprostu taki jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
niebo ja nie chcę żeby syn sie wyprowadził, juz więcej mnie nie zmusi żeby go zranic albo nie obronic, wiem, że to dużo za późno, ale dziękuje Bogu, że w ogóle nastąpiło. chcę zeby mąż sie wyprowadził, mam go dosyć!, ale dręcza mnie wyrzuty sumienia wobec naszych wspólnych dzieci i jego, ze niszcze mu rodzinę, wiem, ze on zniszczył moją, ale ja nie jestem takim potworem jak on i myśle niestety inaczej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
najgorsze jest to, ze m wmawia mi, że sobie to wszystkko wmawiam, wyolbrzymiam... teraz dziwi sie kiedy tłumaczę mu, że po tym co przeszłam po prostu nie chcę dłużej z nim być

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
niebo a ty chciabyś żeby mąż wrócił? jak pisałam wcześniej nie znam waszych przeszłości, jestem w pracy, w domu nie mam warunków do "bezpiecznego" pisania i czytania, a w pracy nie zawsze jest czas ;) zależy Ci na mężu? macie dzieci? ja jestem na etapie decyzji o rozstaniu, ale jak wspomniałam dręczy mnie poczucie winy, a wzbudza ja mój m ciągłymi mowami, morałami, argumentami, płaczem, lamentami, prośbami, wspaniałym zachowaniem itp itd i tak bez końca!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I teraz czeka i stawia mi warunki, że wprowadzi się, jak...mój syn się wyprowadzi No czy ja dobrze przeczytałam ? No ja bym frajera pogoniła pierwszego , ...syn ma sie wyprowadzić , widzieliście , spi****laj pustaku , tam są drzwi , no zeby syna mi ktos wyganiał z domu. Co to za popapraniec musi być. Syn się ma " ulotnić " żeby pustak się wprowadził ? Boszeeeeeeeeeee... co za dupek! U mnie by to nie przeszło. Normalnie sie wk***łam. Niebo błekitne ❤️ (przepraszam za łacine)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
siódemko :) często sie wydaje ze u nas cos by nie przeszlo jesli sie tego nie doświadczy, mnie tez wszyscy mówią że gdyby "mnie ktos moje dziecko...." ale inaczej kiedy sie w tym tkwi....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mmak 🌼 ja jestem na etapie decyzji o rozstaniu, ale jak wspomniałam dręczy mnie poczucie winy, a wzbudza ja mój m ciągłymi mowami, morałami, argumentami, płaczem, lamentami, prośbami, wspaniałym zachowaniem itp itd i tak bez końca!! Manipulacja , próby zatrzymania Ciebie. Poczucie winy ... ohhh ..jak ja znam ten temat , w każdym calu... na poczuciu winy to mozna sobie niezle na " kimś " pojeżdzić i podołować tego kogos jeszcze więcej i więcej az sie zamaże cały obraz i dopiero co wykrzesane światełko w tunelu - wyjscie z sytuacji , na które sie byc moze bardzo długo cięzko pracowało , więc UWAGA z tym poczuciem winy , nie pozwalajcie manipulowac sobą , mozna wiele przegrać ,a powrotu moze juz niestety nie byc. I co potem ? Znowu w grzęzawisku , znowu bagno wciąga w dół ... (?) Mozna wyczuć każdy fałsz... Oczy i uszy szeroko otwarte. Pilnujmy swojego życia. Nikt tak dobrze i nikt tak wiernie nie upilnuje jak MY same ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mmak :-) siódemko często sie wydaje ze u nas cos by nie przeszlo jesli sie tego nie doświadczy, mnie tez wszyscy mówią że gdyby "mnie ktos moje dziecko...." ale inaczej kiedy sie w tym tkwi.... Tkwiłam.Wiem.Dlatego sie odezwałam. Owszem , rózne bywaja przypadki Ale zawsze jest ten sam ciężar. Należy, trzeba zrobic WSZYSTKO aby w tym nadal nie tkwić. Juz sie w pewnej mierze pogodziłam z tym co tak trudno mi było zrozumiec od zawsze a co dopiero zaakceptowac ten fakt, ze zycie nie dla wszystkich jest sprawiedliwe , pomimo tego , nadal jest we mnie optymizm , choc i ja miewam czasem doły , ale to juz inny temat... na kazdą wyrządzaną krzywdę jest REAKCJA

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
siódemka....:D LOVE ❤️ mmak... no i trudno się z Toba nie zgodzic, człowkek nigdy nie wie co zrobi, jak nie zostanie zmuszony do podjęcia konkretnej decyzji w konkretnej sytuacji.... W każdym razie ... wstyd mi za te moje głupie decyzje. Powinnam postępować inaczej... powinnam być twarda i silna, odpowiedzialna... a jestem jaka jestem, przynajmniej w odniesieniu d m. :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej, umówiłam się wczoraj z facetem którego niedawno poznałam...może i nie myślałam o M., ale i tak były to ponad dwie godziny wyjęte z życiorysu, bo mi chłop nie odpowiada. A M. i jego nowa, podejrzewam, mają się całkiem dobrze, choć on konsekwentnie uzewnętrznia to swoje rzekome cierpienie. No wkurza mnie to, rusza mnie to, boli mnie to. Gdybym tylko mogła, dałabym mu w twarz. Może to ja jestem toksyczna? bo czasami miałabym ochotę zatruć mu życie :-O jakoś nie mogę przyjąć do wiadomości, że on ma kogoś, że nie umiera z tej swojej rozpaczy, tylko bardzo szybko zaczął sobie dobrze radzić... Czy to tylko moja urażona duma? bo on sprawia, że czuję się jakbym była chora psychicznie...i czasami się zastanawiam czy to ja, czy on jest niezrównoważony emocjonalnie... Pozdrawiam 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie rozpiszę się bo mi posty nie wchodzą, ale... Niebo... :-( Dziewczyno... Proszę, więcej dla siebie samej!! ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie rozpiszę się bo mi posty nie wchodzą, ale... Niebo... :-( Dziewczyno... Proszę, więcej dla siebie samej!! ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aśiula26
mmak...mamy 1 dziecko,wpadłam zwyczajnie wtedy kiedy wiedziałam ze to nie pora na nie i on tez o tym wiedział ale stwierdził ze damy rade itd.obiecywał ze jak się urodzi to się zmieni...zapomniał dodac że na gorsze!mieszkaliśmy na samym początku bycia razem u mojej,jak mi się zdawało,przyjaciułki,ktora okazała siealkoholiczką.pużnie wynajeliśmy mieszkanie,on dojeczdał do wrocka do pracy,stwierdziliśmy ze to za duze koszta i przeprowadziliśmy się do wrocka.mieliśmt problem ze spłatą mieszkania i wylądowaliśmy u jego mamy,to by ły najgorsze 2 mieśiące.pamiętam jak dałam mu z mojej wypłaty 100zł a on wysłał taxi do domu z 1 mlekiem dla małej dwiemqa wodami mineralnymi i chlebem.niebyło go 5 dni,na 4 dzien byłam zgłosiz zaginięcie i nagle się znalazł.oczywiście dobrze się bawił!!!aha,za wudke oddał telefon który ja mu kupiłam!rozmawialiśmy,a jakże,powiedział mi wtedy że widzi co się ze mną dzieje,ze niechce bym ja odeszła bo za bardo mnie kocha i ze postara się zmienic lecz nieobiecuje...cieszyłam się 2tyg.bo tyle niepił,a wogule obiecał ze jak się niepowstryma to pujdzie się leczyc.oczywiście słowa niedotrzymał a po ostatnim wydarzeniu jak się go pytałam czemu niepujdzie się leczyc stwierdił ze to ja powinnam to zrobic i ze on niema problemu!wiem,wiem,to było do przewidzenia!takie o to właśnie moje posrane zycie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ophrys...:O:O Co u Ciebie? Buziaki... Ciągle zbieram się na Pl. Konstytucji ;) A żyję tak jakoś bylejak.... chociaż niby nie najgorzej. Niebieska29....gdzie jesteś? Co z Tobą? Montia, Miaa777, oneill, Poa, Optym15, paolka, renta, Ewa, free-wolna, yezz, corobić, no cóż, no cóż, Aagaa, consekfencja, Blondi, Kasia3000, siódemka... i wsystkie, których nie wymieniłam i ciche wielbicielki....Uściski i pozdrowienia 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jesteśmy tu wszystkie bo coś nas łączy, tak więc problem nie jest nam obcy, metody naszych m mogą być rożne, ale skutki zawsze te same... niebo zwrócilam się do Ciebie trochę wyżej z kilkoma pytaniami, odpowiesz mi? wiele nas chyba łączy..... wróciłam do domu po wizycie u psychologa, jest mi lżej, ale m nie ma w domu, kiedy wróci pewnie znowu zburzy się wszystko co udało mi się po tej wizycie odbudować... u mnie teraz era dobroci.... denerwował się i wymądrzał, brał na litość, szantażował dziećmi, żebrał o pozwolenie położenia się choć na chwilę przy mnie albo choć w nogach łóżka, potem poszedł się powiesić, ale wciąż kończy się na tym, że przeprasza i prosi o więcej czasu, przekonuje, że mnie kocha i beze mnie nie da rady funkcjonować, że wszystko co ma w życiu to ja i dzięki mnie... że rozwalam mu życie, jemu i naszym dzieciom... czy któraś też tak miała? ... i kto tu jest toksykiem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
taaak,te nasze sytuacje sa b.podobne,mozna ewentualnie,tak jak dawniej w "Przekroju" na ostatniej stronie,znalezc "7 szczegolow rozniacych".Jest to,jakie jest.W swoim zwiazku zaobserwowalam,ze rzeczywiscie,od moich reakcji zalezy sytuacja.Biernosc-sytuacji nie zmienia,agresja-np.podniesiony ton-rowniez.Od 4 lat mowie non stop (no moze bez przesady-jak jest wypity,rzadko z nim teraz rozmawiam)swoje zdanie i o swoich uczuciach.Sytuacja nie zmienia sie jednak z dnia na dzien.Tak,jak to kiedys uslyszalam-kazdy ceni bardziej swoje zdanie,niz cudze.Tak wiec,dopoki maz sam nie dojdzie do jakichs wnioskow,nie zmieni swojego zdania w spornej kwestii,my mozemy jedynie mowic swojezdanie i swoje uczucia.Przykro mi to stwierdzic,ale uwazam,ze tyle mozemy w odpowiedzi na jego zachowania,oprocz odejscia,wezwania policji,zalozenia sprawy w sadzie-w przypadkach ekstremalnych.Tzn.mozemy duzo wiecej(ale to dotyczy juz tylko nas)-np.wg.mnie wazne jest wzmacnianie swojego poczucia wartosci,bo wtedy kazda obelga,przykra uwaga,owszem-troche zdenerwuje,ale nie zaboli.Ja wtedy robie tak-zaprzeczam mu w mysli,ze wcale nie jest tak,jak mowi,a jemu mowie swoje zdanie i uczucia.Czasami mowie mu-szanuje Twoje zdanie,ale moje zdanie na ten temat jest inne.Zwykle ucina to "durna"wypowiedz. mmak-ja bym sie nie zastanawiala,kto tu jest toksykiem,bo u kazdego,jak sie zaczniesz wglebiac,mozna cos znalezc.Moze raczej zastanow sie,jak moglabym sie zachowac,zeby zmienic sytuacje na taka,ktora mi pasuje,w ktorej sie lepiej czuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak Anno masz rację, we wszystkim co piszesz, ja już widzę, widziałąm też wcześniej, wkroczyłam na tę drogę ok lutego 2007, kiedy napisałam do męża list rozpaczy, potem był grudzień i pierwsza interwencja policji, potem lipiec 2008, druga interwencja policji, pierwsza obdukcja i wniosek do prokuratury, pozew do sądu- jeszcze jedna szansa-wycofanie pozwu, potem policja na wezwanie syna, kilka histerycznych atakow niemocy, policja kiedy zaszantażowal, że idzie się wieszać i teraz szczęśliwy urlop tylko z dziećmi nad morzem!!! podjęłam kolejną decyzję jakieś 2 miesiące temu, wyciszyłam się , zbieram dokumenty, w zasadzie mam już wszystko, teraz trzeba wysłać do sądu........... m jednak walczy, nie umiem zebrać sił żeby to zrobić, celowo powiedziałąm w pracy że się rozwodzę, a teraz się wstydzę... chce to zrobić, ale ktoś trzyma moją rękę... Bóg to czy Szatan? boję się choć wiem czego chcę, boję się odpowiedzialności za czyjeś życie, nie za swoje... ja nie obawiam się rozstania, dręczy mnie sumienie, zawsze się poświęcałam,więc czemu dalej tego nie robić... i tak w kółko.... z drugiej strony wyrzuty wobec najstarszego syna, którego kocham nad życie.... tyle mu ZABRAŁAM z życia, nie mogę zabierać już więcej, sumienie mnie zżera, chcę zostać sama!!!! bez m, ale czy mam prawo?... mam nadzieję, że utrzymam posiadaną już pewną siłę, nie poddam się kolejny raz, ale to poczucie winy- w każdej sytuacji wobec innego, ale SYN jest dla mnie już teraz najważniejszy, nie umniejszam tym moim młodszym dzieciom!!- muszę w to wierzyć!!!!! całuję wszystkie ktore tu są!!! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
maja uważasz, że odejście to ekstremalne wyjście?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tz nie odejście, a sprawa rozwodowa? myślisz, że należy jeszcze poczekać? boże już niewiem co należy zrobić....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Anno jeśli teraz nie to mam zrobić to co? pogodzić się z nim? jak mam żyć z nim pod jednym dachem nie mając wizji rozwodu? nie rozumiem..:( na których stronach mam cię czytać? myślisz że nie dam rady, tz mogę ponownie wycofać pozewjeśli go złożę? czy żałować że się rozstaję? dziewczyny dziś któraś miałą chyba sprawę rozwodową, która to? czy coś pomieszalam?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Środkami manipulacji mogą być: -aktywne techniki psychologiczne - np. tworzenie nastroju chwili, -użycie sygnałów dźwiękowych wpływających na świadomość i system decyzyjny -odurzenie (środkami farmakologicznymi, alkoholem), -system obietnic bez pokrycia, -manipulacja pozycji, -wyszukanie słabych punktów osobnika i wywarcie wpływu na nie -wykorzystanie nieuwagi i podsunięcie gotowych rozwiązań, nie przedstawiając pełnego obrazu (np. umowy), -system aktywnego wywarcia wpływu na manipulowanego poprzez nie pozostawienie mu możliwości wyboru (np. w sektach destrukcyjnych), -szantaż

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dystans emocjonalny Jeśli stwierdzisz, że reagujesz emocjonalnie na jakąś kwestię, to jesteś podatny na wpływ. Większość ludzi nie jest w stanie skutecznie i przez cały czas kontrolować swoje emocje. W związku z tym faktem wiele technik manipulacyjnych polega na takim rozchwianiu emocji ofiary, że przestaje ona widzieć jasno związki przyczynowo-skutkowe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witajcie dziewczyny jestescie kochane, naprawde, głupio mi tak było sie tu "wpychać" i skłonić kogoś do zajęcia uwagi swoja osobą, dziekuję że zareagowałyscie na mój "apel" . Takie kontakty bardzo dużo mi dają, porady, opinie osób patrzących z boku, a jednoczesnie osób, które rozumieja problem oonieważ go doświadczaja bądź doświadczyli, to bardzo ważne. Wsród moich najbliższych nie ma osób z takim doświadczeniem, ludzie nie rozumieja moich wahań lub tez pretensji, pani psycholog jest kompetentna, ale nie ma jej na każde zawołanie, WY - jeteście :). Anno nie uważam że sie wymądrzasz, chce żebys mowiła to co widzisz, a czego ja sama nie widzę, mam wiele pytań i wątpliwości to fakt, ale nie chce dłużej tego ciągnąc, powiem szczerze, że "wystarczyłoby" mi gdyby m sie po prostu wyprowadxił, ale on tego nigdy nie zrobi, yśle że rozwód to jedyne wyjście... inaczej mój syn sie wyprowadzi bo powiedział, że nie chce dłużej przebywac w poblizu tego faceta, ale powiedział mi jednoznacznie - jeszcze nie wiedząc co zamierzam, że ja mam na niego nie patrzeć (tz na syna) mam postapić tak żeby było dobrze dla mnie i dzieci, ja natomiast po pierwsze nie chce żeby syn sie wyprowadzil, nie jest jeszcze przygotowany do samodzielnego życia chocby na doświadczenia jakie przeszedł, a po drugie to nic nie zmieni, dalj będę sie o niego martwić i tak jak napisałam wcześniej, będzie miec rodzinę, swoje dzieci a mnie nie będzie wolno swobodnie sie z nim spotykać, zapraszać do siebie... synowa, wnuki - wiem, ze to daleka przyszłośc, ale wiem jak było do tej pory!!! po kryjomu schodzic do pokoju syna żeby pogadac, dac mu chwilę siebie, schodzic pod pretekstem zalądnięcia do spiżarki i wsunąć do pokoju jakis smakołyk, umawiac sie na mieście żeby pobyc razem a kiedy sie raz wydało w domu ODZEW i pretensje, kpiny i drwiny, automatycznie ksuje wszystkie sms-y jakie do siebie piszemy, nie umiem normalnie rozmawiac przez telefon, syn czasem nic nie je w ciągu dnia bo nie wejdzie do kuchni kiedy m tam jest, a kiedy widzi ze syn chce cos zrobic w kuchni wtedy odczuwa ngła potrzebe zrobienia sobie herbaty! nawet dzieciom utrudnia kontakt z bratem, dziewczyny ja dłużej NIE CHCĘ tak..... nie chće być już MMAK chce zmienic pseudonim.....:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziewczyny, to co tu wkleiłam to i tak nie wszystko o czym napisałam na poprzednim topiku, a to co tam napisałm to nie wszystko co przezyłam, tego nie da sie opisać, wiem, ze przechodzicie przez to samo, ale mnie oprócz własnego cierpienia z powodu krzywd skierowanych na mnie samą dręczą jeszcze krzywdy mojego dziecka, których ONO doświadczało a które z kolei mnie raniły o wiele bardziej niz cokolwiek innego, zniosłabym inne "ograniczenia, zakazy, nakazy, reguły, poglądy, sposoby postepowania, WSZYSTKO" ale relacje mąż-syn i konsekwencje tych relacji sa juz ponad moje siły, wiem że co najgorsze pewnie juz za nami, ale teraz kiedy jestem tego wszystkiego świadoma, "zapach" małżeństwa jest jak szambo, cóż dopiero kiedy pomyślec o jego smaku... a gdzie intymność w związku? jak iśc z takim facetem do łóżka? jestem juz teraz "chora " i tak wczesniej starałam sie byc pod wpływem alkoholu zeby miec z tego satysfakcję, pod tym względem niestety jestesmy z m do siebie dopasowani, ale żeby cos mogło sie zacząć musiałam sie przynajmniej troche "rozluźnić", teraz juz nie mam ochoty na seks a co dopiero żeby strac sie żeby tę ochote mieć !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mmak...❤️ Nie jestesmy małżeństwem i nie mamy wspólnych dzieci. On ma swojego syna, ja swojego. Ja jego syna kocham, a jego syn kocha mnie... jest super porozumienie z dzieckiem i m. to bardzo ceni. On natomiast ma jak nagorsze kontakty z moim dzieckiem... nigdy jednak nie było bezpośrenich spięć jmiędzy nimi czy nie daj Boże rękoczynów. Natomiast m. ciagle mnie młotkuje w kwestii mojego syna. Po części ma rację, bo syn dorosły a do pracy ani do nauki się nie za bardzo garnie, ale... m. ma pretensje, ze do mojego syna dziewczyna przychodzi, ciagle mówi co oni tam u syna w pokoju nie robią i że nie będzie w burdelu mieszkał..:O Ciagle pyta o mojego syna, gdzie jest co robi i wypytuje o jego dziewczynę, a te pytania we mnie wzbudzają takie emocje i podniesienie cisnienia, że za same pytania czasami miałabym ochotę mu zrobić krzywdę. Kiedy jest w domu, często wchodzi do pokoju mojego syna i patrzy co stoi na pułkach, przegląda rzecxzy... kiedys zobaczył kiedyś olejek do masazu zrobił mi awanturę. Jak mieszkał, też ciagle mi robił wyrzuty i awantury, że wchodze do pokoju do syna, że mamy tyajemnice, że synowi dogadzam, że kupuję rzeczy... Kiedyś skontrolował mi portfel i zobaczył rachunek ze sklepu, kupiłam dwie koszule synowi mojemu chrzesniakowi. Po tym rozstalismy się na pół roku... poza tym on ciagle się ze mną rozstaje. Zawsze kiedy zrobię coś nie po jego mysli. Mmak...mój też niemal codziennie pisze miłe sms-y, mówi, że kocha jest czuły i ciepły, oddany... Robi prezenty, jest moim szoferem, dopieszcza i dogadza. On jest taki 2 w 1... :O I widzisz....nie mamy slubu, dzieci...a jednak tak nie umeim o siebie się zatroszczyć... i rzucić, przerwać tego i żyć normalnie, spokojnie....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
niebo.... tak jak myślałam, przechodzimy przez podobne problemy, ale jak to możliwe że on widząc jaka ty jestes matka dla jego dziecka nie może byc podobnym ojcem dla twojego, prawda? to sa potwory.. siódemko to cie dziwi? kontrola? to jedna z metod takich psychopatów

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mój grzebie w szafie mojej i syna, przegladnie telefon, rozlicza z każdej minuty spóźnienia... tz robił to, teraz sie pilnuje, ale dopuszczał sie szeregu złośliwości, nie wiem czy to tam wyżej napisałm... wlewał wode do butów, kradł koszulki, wsypywal sól do herbaty, do sałatki na słodko, zrywał antene żeby syn w swoim pokoju nie mógł oglądać telewizji, zakręcał wode kiedy syn był pod prysznicem......liczył plasterki szynki ile zjadl, sprawdzał tor lotu petów które znalazl pod oknem, sposób zamknięcia worka z chlebem czy ktos nie ruszał, sposób zamykania drzwi czy ktos nie wchodził, dotykał "pleców" telewizora czy ktoś nie oglądał

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mmak 😍 Ja także przeczytałam całą Twoja historie na tamtym forum. Wnioski, takie same, jak u reszty. To z zewnątrz widać bardzo wyrażnie. Twój m to typowy toksyk i manipulant.A to, co robił z Twoim synem wyrażnie można nazwać skurwysyństwem. Ty zgubiłaś instynkt samozachowawczy, ze pozwoliłaś mu na takie skurwysyństwa. A Twój instynkt macierzyński wyra żnie szwankował. I nie pisze tego z krytyką. Każda wspóluzależniona kobieta robi ofiarę z siebie, a często także i z dzieci. No i w związku z tym kreuje swoje dzieci na kolejne ofiary. Bo dzieci od nas nie biorą tego, co my im mówimy. One biorą od nas to, co my robimy. Niestety. W związku z tym i Twoje małe dzieci maja bardzo duże szanse na to, by też zostać w przyszłości ofiarami, albo dla odmiany katami. Odseparowanie ich od takiego złego człowieka, a Twój m jest wybitnie złym człowiekiem, będzie działaniem podjętym dla ich dobra. I nie mam tu na myśli wyprowadzki Twojej z dziećmi, ale wyrzucenie na zbity pysk Twojego męża z Twojego w końcu domu. Były interwencje Policji, masz świadka- Twojego syna i może jeszcze inni sie znajdą.Dom jest Twój. To wystarczy dla dokonania eksmisji na Twoim mężu. A Twój syn. Dziwie się, ze on nie odwrócił się od Ciebie. Za brak ochrony i tolerowanie zła. Masz doprawdy wielkie szczęście :D Bo masz tak wspaniałego syna. :D Ale nie rób z niego swojego obrońcy. To nie jego rola.To TY masz być obrońcą. Obrońcą dla wszystkich swoich dzieci. Wiem, jakie to będzie trudne. Ale też z Twoich wpisów widzę, że Ty już tę decyzję podjęłaś. Tylko z działaniem są problemy :p Przestrzegam cie tylko przed jednym. Nie kieruj się tym, co my tutaj piszemy. Czytaj to, ale nie bądż uzależniona od naszych wpisów. Spróbuj zdystansować się do tego. Bo decyzje musisz podjąć Ty i musi byc ona bardzo z Twojego wnetrza. AKCEPTACJA ROZSTANIA To etap, który będzie ważny. Jak pisałam o swoim synu, dostałam wiele rad. I poczułam sie zagubiona. Musiałam sie zdystansować do forum. Myślałam i wsłuchiwałam sie w swoje wnetrze. I sama znalazłam odpowiedż. Teraz trzymam sie wytyczonej drogi, staram sie nie tracić energii na inne rzeczy. O skutkach tych działań napiszę. Sama jestem ciekawa. Nawet jeśli cofniesz decyzje o rozwodzie i wrócisz do tego, co było, to będzie jedna zmiana. TY JUŻ WIESZ. I ta świadomość pozostanie z Tobą do końca życia. Ty i tak się rozwiedziesz, kwestia tylko kiedy, teraz czy za rok. Bo za dużo już widzisz i wiesz. Uważaj na jedno. Byś nie straciła swojego najstarszego syna. Bo jeśli teraz świadomie poświęcisz go dla pseudoszczęścia Twoich małych dzieci, możesz go stracić. A to byłoby straszne. To bardzo dobry dzieciak, dobry bardzo dla ciebie. A i jeszcze jedno. Ja bym przeniosła rzeczy m do pokoju na dole i przeprowadziła na górę rzeczy syna. Oczywiście podczas nieobecności męża. Wcześniej poszłabym na Policję i uprzedziła o tym. Może nawet np. Dzielnicowy mógłby byc w domy na czas powrotu męża, gdy dostanie zawału :D Albo ktoś inny, ktoś kto Ciebie obroni przed atakiem m. Będziesz miała dwa plusy. Po pierwsze: stworzysz drużynę z dzieci i Ciebie, a to będzie bardzo dużo dla najstarszego syna. No dasz wybrzmieć Twojemu m w całej rozciągłości. Bo jak podejmiesz już takie kroki, to ten dopiero Ci pokaże. I bardzo dobrze. Każdy jego atak, każda manipulacja będzie gwożdziem do trumny tego małżeństwa. A Ty będziesz miała tylko to, co i tak wcześniej już przeżyłaś. Skoro wtedy przeżyłaś, to i teraz dasz radę. Z taką dziecięca drużyną :D No i najważniejsza rzecz. Kup sobie dyktafon i włączaj go w czasie ataków Twojego m. Jak będziesz słuchać tego już n-ty raz, łatwiej będziesz umiała zauważać manipulacje Twojego m. I tak z boku zobaczysz, jaki on jest chory. I jaki bezsens pozwalać krzywdzić siebie i dzieci takiemu skurwysynowi. :D Ty się trochę pogubiłaś, granice u ciebie są bardzo przesunięte. Ale na psychoterapii możesz to zmienić. ZAJMIJ SIĘ SOBĄ. Jak już nagrasz m kilka razy w celach dowodowych i dla swojej edukacji to zrozumiesz, ze rozmowa z nim jest bez sensu. Bo on jest w totalnym zaprzeczeniu swojej choroby. Więc potem (ale dopiero po zebraniu dowodów) nie będziesz tracic energii na inwestowanie w m, tylko ta ENERGIĘ SKIERUJESZ NA SIEBIE , czego ci serdecznie życzę 😍

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niebo błękitne ❤️ poza tym on ciagle się ze mną rozstaje. Zawsze kiedy zrobię coś nie po jego mysli. Bo te typy tak mają. Rozstanie - powrót - rozstanie - powrót itd itd :-D Można od tego sfiksować i zapłacić kiedyś wysoką cenę . ^^^^ ^^^^ ^^^^ ^^^^ ^^^^ Warto zająć się❤️ SOBĄ❤️ Życie nie będzie czekało. Ono ciągle płynie do przodu. Tak wiele mozna samemu dac sobie od siebie , nie czekając aż ktos mnie będzie w jakiś sposób " uszczęśliwiał " Szczęście mogę dać sobie sama :P :-D :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×