Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość POMOC DORAZNA

Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2

Polecane posty

Ja 1972 żal złość zniechęcenie (ale nie odrózniam od przygnębienia) euforia rozpacz smutek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hellou Lejdis 🖐️ :D Zglaszam sie do konkursu. :classic_cool: A co mozna wygrac ? ... tak tylko pytam :D Uczucie: spokoju, zadowolenia, pogodzenia, wewnetrznej ciszy, spelnienia, radosci, szczescia, euforii, niepokoju, obawy, uczucie odrzucenia i rozczarowania. Jeszcze strach, przerazenie, panika, troska, smutek, rozpacz, bezradnosc, poczucie winy, poczucie satysfakcji, Potem zlosc, wscieklosc, nienawisc, zal, bol, obojetnosc, rezygnacja. I moze neutralnosc na wszystko i wszystkich... tez miewam ... coraz czesciej. :) Ale przede wszystkim przytlaczajace poczucie odpowiedzialnosci . Poczucie bycia gorsza i poczucie bycie lepsza. Wstyd. Duma. Uczucie sily i wiary. Milosc i tesknota. Przyjazn i lojalnosc. Poczucie przemijania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
piglet 🌻 Kochana, jestes dzielna i choc cierpisz, to w imie wlasnej godnosci i obrony wlasnych granic. Pewnie, ze to zal, gdy rodzina sie rozpada, ale jest to duzo lepsze niz zycie w rodzinie totalnie dysfunkcyjnej. Gdybys nie zrobila nic, to twoja sytuacja pogarszalaby sie z dnia na dzien i zatracilabys kompletnie radosc zycia. A tak odcierpisz swoje i na nowo ulozysz sobie zycie... albo z kims nowym i wartym twego uczucie... albo z obecnym M , ktory moze zrozumie i pojdzie na jakas terapie ...i kto wie. Tak czy inaczej nie masz sie o co martwic... bo jesli wam pisane bycie razem to bedziecie razem i nie masz sie o co zamartwiac. A jesli ci pisany fajniejszy facet, to tez nie ma o co lez wylewac. Bedzie co bedzie... moja rada: badz wierna sobie. ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzień Dobry 🌻 consecwencja - brawo! pigret - wiem, że boli wiel mile myśli, poczucia winy się pojawia. Masz prawo do żalu po stracie. Wczoraj zapytana przez koleżankę z ego forum, z którą spotkałam się 203 lata temu, czy ja się właściwie ciesze czy nie z rozstania napisałam, że przechodzę przez okres żalu po stracie moich marzeń i projekcji na nasza: - wspólna przyszłość, aż do śmierci - wspólne wychowywanie dzieci - wspólne tworzenie rodziny I przez te moje marzenia, nie do spełnienie z tym panem, mam teraz okres żałiy (żalu po stracie). Przypomnę, że przechodząć przez ten etap mamy do przejścia 5 poziomów. Czasem mogą sie one zamieniać kolejnością, cofać, ale niezbędne jest zakończenie ich wszystkich. Są To: - SZOK. gdy nie przyjmujemy faktów do naszej wiadomości, żyjemy jakby się nic nie wydarzyło, - GNIEW z całą gamą uczuć: złość, fria, sarkazm, frustracja, cynizm, zbuntowanie, rozdrażnienie, wściekłość, złośliwość, znieważanie, obraza, urażenie, nienawiść, wrogość, niechęć, lekceważenie. - SMUTEK w który mieszczą się takie uczucia jak: tęsknota, samotność, odrzucenie, rozczarowanie, poczucie pokonania, porażka żalenie się nad sobą, zranienie, ból, przygnębienie, nieadekwatna bezradność aż do stanu chorobowego jakim jest DEPRESJA - TARGOWANIE SIĘ czyli godzenie na poziomie intelektualnym (z nim i tak nie miałabym tego o czym marzyłam, może to bolesne, ale później będzie dobrze) - REFLEKSJA jako przebudowa struktury celów w swoim życiu A po tych etapach mamy AKCEPTACJĘ, rozumianą jako UWOLNIENIE, czyli akceptację sytuacji na poziomie UCZUĆ. Już nas to nie boli, jest częścią naszej historii, może nawet z blizną, ale nie BOLI gdy dotykamy tego ... wydarzenia. ❤️ dla wszystkich w bólu rozstania z nadzieją, że to tylko etap, na którym się nie "zawiesimy" (co grozi depresja). ŚWIADOMOŚĆ tego procesu mnie bardzo pomaga, Widzę cel do którego dążę: AKCEPTACJA!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja 1972 No to wygrałam wizytę w gabinecie psychoterapeuty Idę w piątek. I będę chodziła, ile będzie trzeba. Emocje... To tak, jakbym zobaczyła na ulicy znajomą twarz i zastanawiała się, jak ma na imię ta osoba. Potworne. Niebo błękitne wszystko w porządku? Uścisk

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam i przeparaszam, ze sie nie odzywałam,miałam kilka dni wolnego, brak dostepu do neta a w czoraj juz szkoła dzieci i przedszkole. Jutro rozprawa, dopada mnie3 dół kompletny.Ten typek jeszcze sarsza córke molestuje psychicznie, wmawia jej, ze nagrywała go jak była u niego na wakacjach a teraz przed rozprawa ja to zgrywam i bede wykozystywc przecuiwko niemu.Chory człowiek, ocenia nawet córkę po sobioe.To że on nagrywał nas przez wiele lat,to smie teraz 10 letnie dziecko o o oskarzac?? Mi sie to w głowie nie mieści. Poryczałam sie wczoarj na maxa. Rozmawiałam z córka, ona wrecz boi sie taty a na jego widok dostaje bólu brzucha.Masakra jakaś?!! Sama juz nie wiem o czym chce powiedziec na tej rozprawie, czy w ogóle dadza mi sie wypowiedziec, kurde, wiem ,ze mówicie, pocieszacie, ale ja nadal jeste przerazona tym jutrzejszym dniem.Tak bardzo pragne juz tego spokoju. Renta 11- kochana czy ty jestes z Poznania?? bo pomyslałam o jakiejs kawusi?? Piszesz, ze na ropzrawie sedziego będzie inetreswał trwały rozkład pozycia, zawsze tak jest?? Dziewczyny, poradźcie co mam mówić?? Cztery umowy- powiedziałaś " wiesz jak było, nie bój się", ale ten strach jest silniejszy ode mnie.Co z tego ze ja wiem jak sie czuła podle przez te lata, jak ten facet pieknie kłamie.Najgorsze jest to, ze on na zawnątrz uchodzi za człowieka zrównoważonego, ułozonego, kulturalnego co muchy by nie skrzywdził.Nikt nie wiedział co działo sie w czterech ścianach, jak potrafił szpile wbijać po malutku tak, ze ja nawet nie zauwałazyłam kiedy wpędził mnie w depresję, ze zaczełam tracic konatkt z rzeczywistością. Pisałas że znalazłas melinę toksyka, dokumenty-moja rada, zabierz to wszystko, schowaj w dobrym miejscu, bo z tymi typami nigdy nic nie wiadomo, zawsze masz asa w rękawie.Widze z własnego doświadczenia, ze na takich typków trzeba zbierac masę dowodów. Współczuję Ci serdecznie, ze w takim zakłamaniu zyłaś.Nie wiem co powiedzieć.Moja kolezanka miała dokładnie taki sam przypadek, w tej chwili ma straszne problemy a jest juz dwa lata po rozwodzie.Była niedawno u pani adwokat, bo komornik chce zając jej dom za długi męza.Kochana rób czym prędzej podział majatku!! Anna 66- moje gratulacje!! że zdobyłas sie na odwage, ze jesteś juz blizej niz dalej końca, dumna jestem z Ciebie ze odwieszasz to postepowanie.Napisz jak sie czujesz Consekwencja - dzieki wilekie :) mam tylko nadzieje, ze tych sił starczy mi do końca. Na pewno nie wycofam sie co to to nie, ale boje sie jego ataków, tego ze ta trauma wróci!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ula - brawo! Właśnie tak to wygląda - znajomy, zapomniany... Psycholog może pomoc, ale czasem trzeba poszukać zanim znajdzie się tego, z pomocą którego zaczynamy iść do przodu. Nie każdy jest dla nas - szukajcie :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam wszystkie dziewczyny - jestem "nowa" choć pisałam wczesniej na innym topiku, ale nie był to tak naprawde temat dla mnie, choć osoby, które tam mi odpisywałay były najwspanialsze o jakich mogłam pomyślec tutaj, mimo częstych krytyk... nie wiem czy sie tutaj odnajdę, tyle sie juz napisałam, opisałam, natłumaczyłam... nie wiem od czego zacząć i cz znów pisać wszystko, wiele juz wiem, ale brakuje mi "ciągłego" kontaktu i wspierania, a tam nie bardzo "pasuję" z moim problemem... od pewnego czasu nikt nie pisze... postaram sie chociaz pokrótce naświetlić mój problem jesli ktos zechce mi odpowiedzieć będę wdzięczna... mój pseudonim to skrót poprzedniego, ale poniewaz był zbyt długi wszyscy zwracali sie do mnie tym skrótem, a znaczy on "między młotem a kowadłem", a mój problem to najkrócej jak mogę : nie wiem czy mój syn i ja dłużej to wytrzymamy, a nie potrafię uwolnic sie od męża. Mam syna dorosłego z pierwszego małżeństwa, z obecnego związku dwoje dzieci, 11 i 7 lat... i "wspaniałego" męża, o którym większość myśli, że jest kochający, troskliwy, opiekuńczy i pracowity..... nikt , albo przynajmniej większość nie ma pojęcia, jak postepował ze mna i moim najstarszym dzieckiem.... w ubiegłym roku złożyłam sprawe o rozwód - po płaczu, lamentach, argumentach i obiecankach - wycofałam... nie podołałam jednak wyzwaniu, ponownie postanowiłam złożyc pozew, ale podobnie jak ubiegłym razem dopada mnie lęk, poczucie winy, litość, i wiele innych uczuć, które utrudniają udźwignąć ciężar podejmowania decyzji... wniosek lezy w szufladzie, jestem bardzo zdecydowana, jedynie męczy mnie obecne zachowanie męża - "złoty człowiek" bez skazy, walczący teraz o rodzinę... potrzebuje wparcia w dotarciu do celu, choć dopada mnie często pytanie czy postępuję słusznie i czy nie krzywdze tego człowieka, który jest ojcem dwójki moich dzieci. Chętnie odpowiem na pytania, jeśli ktoś zechce zapytać, nie wiem czy warto od razu pisac o wszystkim...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mmak - kieruj się SWOIM dobrem i dzieci. W tej kolejności. Jak długo jest "cudowny" - czy to nie "miodowy okres? Daj sobie czas i odpowiedz na pytanie: czego ja chcę, co czuję, dokąd zmierzam? Ty jesteś najważniejsza w swoim życiu. przytulam ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziekuje za odzew.. przechodziłam przez to w ubiegłym roku, dokładnie to samo... obecnie mąż jest taki dobry od kiedy poinformowałam go że jednak chcę rozwodu i chcę żeby sie wyprowadził.. po kłótniach, mowach, argumentach, nadeszła era dobroci... nie mam juz siły ani z nim byc ani walczyć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie wiem która za tym stoi :) - za tymi linkami :) ale komu bedzie chciało sie to czytać.... ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mmak - rozumiem. Czujesz, że nie masz sił. Jak je odzyskać? Gdzie jest Twoje źródło siły, skąd ja Ty czerpiesz? Moją jest: terapia, przyjaciele, ten topik i relacja z Panem Bogiem, ale też to, że wreszcie mogę i pozwalam sobie na dni "nabierania energii" poprzez odpoczynek: sobota spędzona w łóżku na spaniu i czytaniu. Jestem dobra dla siebie (często) i to też dodaje mi siły. Posłuchaj siebie. Daj sobie czas. Od m.separuj się jak możesz, żeby Ci nie zakłócał wsłuchiwania się w swoje potrzeby. Idź za tym co dobre dla Ciebie. Kochaj - siebie ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jutro mam kolejna wizytę u psychologa i u prawnika, poprawił mój pozew, ale wciąż nie mam jescze opinii pani psycholog, która musze dołączyc do pozwu, byłam na urlopie i wszystko przesunęło sie w czasie.... nie wiem która mnie tu zna, ale powiem, że urlop minął wspanialej niz mogłam sobie wymarzyć.. do wszystkich - byłam pierwszy raz sama na urlopie z trójka dzieci... to było niesamowite... tyle wolności....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
skąd czerpię siły? :) pani psycholog tez mnie o to spytała.... kiedys nie wiem... ale teraz z: forum, z rozmów z psychologiem i samotnie spędzanych chwil, a rdośc mi daje przebywanie z dziecmi poza domem - głównie z najstarszym synem, wyprawieniu rodzinki na basen a samej pozostanie w domu i obejrzeniu jakiegos filmu, zrobienie sobie kąpieli, potem dobrej kawy albo drinka i poczytaniu jakiejs książki.... lubie sprawiac frajde moim maluchom, zabrac je do kina lub na jakies niecodzienne zajęcia.... lubie ładnie sie ubrać i połazić po sklepach.... ale tu najważniejsze jest zeby po prostu nie musieć spieszyc sie do domu a nie wydac kupe kasy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mmak...:) mnie się chciało. Przeczytałam.... No i...moim skromnym zdaniem, trafiłaś z tym topikiem w 10. Pasujesz jak ulał.... do nas. Narkomanka...:) która jest uzalezniona mentalnie od swojego m. .... Klasyka.... On ją "kopie", a ona cierpi z miłości. On niedobry, a ona z aureolą ciagnie ze sobą casły zyciwoy majdan; utrzymanie domu, opieka nad dziecmi i...zyje w ciagłym strachu. Nie wiedzieć czego się bardziej boi zycia z nim czy zycia bez niego. I dylematy.... Werteka...:) Sorry, że tak po oczach, ale chciałam trochę z humorem... mam nadzieję, że nie przeryswoałam i nikt się nie obrazi. No szczególnie te co maja związki ok, tylko jakieś zmory z domu rodzinnego, z dzieciństwa spokojnie życ nie dają...:O Mmak... wyciagaj z szuflady to co tam rok temu schowałaś i....działaj. Tam na tamtym topiku mądrze Ci dziewczyny Ci radziły, z serca... Ale wiesz sama, że każdy Ci może radzić, możesz mieć super terapeutę, tylko...TY SAMA musisz zadziałać, coś zrobic, tylko TY sama możesz sobie i swoim dzieciom pomóc. Nikt inny. Trzymaj się Kobietko... Ulla, ja 1972 🖐️❤️ Z tymi uczuciami....wszytskie moje poprzedniczki łądnie je umiały wyartykułować....consekfencja...perfekcyjnie, a ja... Nie wiem.... mam problemy z nazewnictwem, mieszają się we mnie skrajne uczucia, odczucia... W jednej sekundzie kocham m. i nienawidzę... Potrafię w ciagu sekundy się wkurzyć, zeźlić, wkurrrwić maksymalnie, ale...tylko na wybrane osoby, najbliższe... tj m. i moja mama. Wszyscy inni mogą czasami za bardzo mi włazić na głowę i jestem cierpliwa i...pogodzona z tym, że taka jestem. Nawet to lubię w sobie, tą pokorę i cierpliośc w przyjaźni. W pracy jako szef jestem raczej przyjacielska i partnerska... ale... nie mam problemu ze zwróceniem uwagi, powiedzeniem, że ktoś coś zrobił źle. Nie mam zahamowań przed kulturalnym zjechaniem kogos za coś.... Oczywiście zero konsekfencji co do m. i syna...ulegam im, i robię rzecz, której zawsze potem żałuję...nie umiem wobec nich dochować sobie danego słowa. Nie umiem być sobie wierna, nie umiem siebie postawić sobie na I miejscu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niebo, a z moja mama nadal zimna wojna. Od tygodnia ostentacyjnie nie odbiera telefonow, kiedy dzwonie do domu. I jej problem. Jest mi przykro, ale trudno. Rozmawiam z ojcem, ktory przynajmniej nie jebie mnie o wszystko. I bardzo dobrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mmak, spokojnie :) nikt Cię tu nie zna, a za linkami stoję ja - przyznaję się bez bicia. Po co miałabyś drugi raz się produkować i wracać myślami do niemiłych momentów? A kto zechce, ten przeczyta chociaż pobieżnie :) Widzisz, to Ty musisz - jak napisała Ja1972 - określić dla samej siebie czego faktycznie chcesz i podjąć decyzję na TAK lub na NIE. Każda z dziewczyn może powiedzieć co by zrobiła na Twoim miejscu, ale ona to nie Ty i jej M też jest zupełnie inny, chociaż schematy postępowania mogą tylko nieznacznie się różnić . piglet27 ❤️ samotność we dwoje jest przykra, tkwi jak zadra i przeszkadza żyć, odwołujesz się wciąż do tego, że mogłoby być inaczej, gdyby.... Gdy jesteś sama, nie musisz być samotna. Nie ma możliwości odwołania się. Stało się tak, bo nie mogło byc inaczej. Gdyby mogło, to by się udało. Jeśli się nie udało, to niczyja w tym wina. Tak bywa. Nie ułożyło się to, co się ułożyć nie mogło. Nie jest Ci przynajmniej spokojniej? aweb, Sąd nie bardzo wnika w wasze wzajemne animozje. To jest rozprawa, na którą maja okresloną ilość czasu. I prawdą jest to, że interesuje się na ile trwały jest rozpad małżeństwa. Będziesz mogła powiedzieć, że podtrzymujesz pozew, a skoro widzę, że się obawiasz swojego prawie że eks, to możesz dodać, że nadal chcesz się uwolnić od człowieka, który ma dwie twarze - na zewnątrz układny , w domu (gdy nikt nie widzi!!) - gnębiciel i dręczyciel. Strach jest emocją, pozwól sobie dzisiaj się bać. Ale jutro z samego rana powiedz sobie:"Strach miałam wczoraj, dziś muszę być skoncentrowana, rzeczowa i nie mogę dać się ponieść emocjom. Jeśli będę chciała, jutro pozwolę sobie na odreagowanie." Wiem, trudne :) ale autosugestia czasem czyni cuda. On też będzie mógł powiedzieć co uzna za stosowne. Ale Ty przecież wiesz, że to już nieistotne. Jego słowo przeciwko Twojemu, zawsze możesz powiedzieć "To kłamstwo, Wysoki sądzie!" 4U❤️ daj znać jak jest na starych śmieciach :) Niebo❤️ Poa❤️ Anna❤️ Ja1972❤️ i wszystkie dzielne dziewczyny❤️ - moc wsparcia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
corobić... Ty dzwonisz, mama nie odbiera.... mamy sprawa. Czyjesz się z tym źle? Jesli tak to dajesz się wpędzać w poczucie winy....Jesteś dorosła i możesz podejmować swoje decyzje, możesz robić coś chcesz... jesteś wolnym człowiekiem. Czyjeś fochy...z całym szczucunkeim nawet mamy...powinno się mieć gdzieś. Tylko... U mnie moja mama mnie wkurzy, zexli, zdenerwuje... ja się wydrę, powiem co myślę...oni sie połacze, a ja mam poczucie winy i zaczynam się źle czuć. No i tak ciagle...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
corobić, a czemu nie odwrócić role? ;) Zaczekaj aż sama zadzwoni. W razie pretensji powiesz szczerą prawdę: "Dzwoniłam, ale nie odbierałaś". Niebo, a próbowałaś odłożyć słuchawkę przed fazą "wydrę się"? :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hehe Blondi 🖐️ Ciężka sprawa... moja mama ogólnie upierdliwiec straszny, a najgorsze sa nieproszone rady i "uszczęsliwianie na siłę". Ostatnio tak zrobiłam jak mówisz... ubiegłam tą fazę...i powoiedziałam PA. Próbowała mi wmówić, że jestem złą matką i nie martię się o swoje dziecko, bo... mojemu 22 letniemu synowi NIE ZABRONIŁAM jechać z dziewczyną nad morze... no wyrodna matka jestem. hahahahaha

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziękuję jeszcze raz za odzew, powiem szczerze, ze bardzo chciałabym żeby ktos jeszcze przeczytał moje posty z tamtego topiku, sama nie wiem dlaczego... dziękuje i ciesze sie że moge tu z Wami być, jest mi tak cholernie ciężko... odseparowanie sie od męża nie jest wcale proste... dzis rano sms od niego : "dziękiję za wczorajszy dzień, mamy taką wspaniałą rodzinę, nie zabieraj mi tego kochanie prosze :(..." - dla wyjasnienia powiem, ze spotkalismy sie z rodzina na pogrzebie, na który pojechaliśmy razem!! nie dałabym rady dojechać tam sama, do warszawy w ciągu 3 godz. więc pojechaliśmy razem... 3 godz. kolejnej rozmowy w samochodzie... głowa jak zaczęła mnie boleć wczoraj to po 2 tabletkach boli mnie do tej pory, wróciliśmy o 1 w nocy a rano w pracy ten sms.... jak mam potem nie myśleć że go nie krzywdzę.... blondi.... rozmawiałaś ze mna na tamtym topiku ? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niebo, :D wiem, wiem. Ja tez "pozwalam zbyt dużo". Sęk w tym, że teraz już mamy do wyboru - zaakceptować lub nie. Z tym, że "nie' - to będzie nasz "problem" ;) Ja staram się akceptować, pomna własnych doświadczeń, Ty - widzę - też. I uważam, że jesteśmy w porządku wobec naszych "dzieci" :D mmak, nie, nie rozmawiałam, podczytałam tylko trochę, żeby być w temacie. Kurcze, jak mam chwilę czasu, żeby popisać, to net zaczyna szwankować :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja swoje jak mantrę: UCZUCIA czyli emocje, jak się nie nauczymy ich nazywać, rozpoznawać i akceptować to nadal bedziemy cierpieć i wybuchać w najmniej chcianym momencie: ja, Niebo, consekwencja ... każda z nas. Na ostatniej grupie p.terapeutka wyjaśniła nam dlaczego nie umiemy nazwać swoich uczuć, nie jesteśmy z nimi w kontakcie, gdyż jako współuzależnione żyjemy emocjami naszych m. Od ich humoru, nastroji, czyli emocji zleży to co my odczuwamy. Reagujemy na nich, wyczulone jesteśmy na ich potrzeby, zgadujemy jak ich zaspokoić, co ich motywuje, co ich usprawiedliwia .... PUŁAPKA. Na innym wykładzie usłyszałm o PUŁAPCE, trójkąta w jekim jest współuzależniona: - LĘK, (że będzie gorzej, nie da sie nic z tym zrobić, dłużej tak żyć) - GNIEW czyli energia sprzeciwu, którą niestety najczęściej kierujemy przeciw sobie, a czasem gdy "wybuchniemy" na zewnatrz to na "obiekt zastępczy" i za chwilę pojawia się POCZUCIE WINY a z nim gniew znów na siebie - SMUTEK, kóy wyczerpuje nasze zapasy nadziei na lepsze życie, krusząc morale (rozumiane jako siła do podniesienia się, walki o siebie) Zakończę zdaniem, jakie usłyszałm na koniec ostatniego wykładu o uczuciach: UCZUCIA SĄ NAM POTRZEBNE DO REGULOWANIA NASZYCH STOSUNKÓW Z INNYMI p.s. Nie mogę się powstrzymać, wiec dodam: Pustka uczuciowa - to objaw odcięcia (jak na znieczuleniu), ale można tez odczuwać spokój, który oznacza RÓWNOWAGĘ. Do tego dążę :-) i jeszcze jedno p.s. Miłość to nie uczucie tylko stan, a jak dla mnie WYBÓR i decyzja. Zakochanie to uczucie :D Pa! - wasza stała korespondentka ;-), jaki widać na górce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie stawiałabym znaku = pomiedzy uczuciami i emocjami :) Znalezione w sieci: "Procesy emocjonalne są często dzielone na: *uczucia - stany psychiczne wyrażające ustosunkowanie się człowieka do określonych zdarzeń, ludzi i innych elementów otaczającego świata, polegające na odzwierciedleniu stosunku człowieka do rzeczywistości. *afekty – uczucia powstające najczęściej pod wpływem silnych bodźców zewnętrznych, zwłaszcza działające nagle, (gniew, złość, rozpacz, radość i strach) *nastroje – uczucia długotrwałe o małej sile i spokojnym przebiegu (zadowolenie lub niezadowolenie, wesołość lub smutek, niepokój, tęsknota) *namiętności – to trwałe skłonności do przeżywania różnych nastrojów i afektów w związku z określonymi celami dążeń człowieka. Namiętności mają dużą siłę pobudzającą, ukierunkowują myśli, spostrzeżenia, pamięć i inne procesy psychiczne. Są charakterystyczne dla wieku młodego, z czasem słabną, ale niektóre (np. chciwość) mogą narastać. Emocje są również dzielone na pierwotne - niższe, które dotyczą zaspokojenia biologicznych potrzeb organizmu i wtórne - wyższe, mające charakter społeczny, dotyczące sfery wartości i wiedzy. Uczucia wyższe obejmują m.in. uczucia moralne (etyczne), uczucia estetyczne i uczucia intelektualne. " Co wy na to?..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziewczyny wróciłam z urlopu taka szczęśliwa!!! a teraz znów mam sibie dość!! za to że nie umiałam rozpoznać w co się pakuję, za to że nikt o tym nie wiedział, a teraz za to że powiedziałam i że jest mi wstyd, że tyle sie nagadałam i znów dopadaja mnie wątpliwości i niepewność, za to że jestem taka słaba!!! niezrównoważona... dobrze że jutro ide do psychologa... modlę się już 2 razy dziennie, o mądrość i o siłę... czemu jestem taka słaba i rozchwiana, boję sie konsekwencji swoich decyzji...!!! jestem beznadziejna, taka się czuję... chciałabym sie obudzić i stwierdzic że to nie wydarzyło sie napawde to całe moje życie , mam wrażenie że nic w życiu mi sie nie udało.... wszystkie decyzje były błędne i niedojrzałe, skąd mam wiedzieć, że ta jest właściwa? przepraszam, że myślę tylko o sobie, na tę chwile nie umiem jeszcze z Wami "rozmawiać" jestem monotematyczna....czytam o waszych problemach, wasze odpowiedzi jedna drugiej ale sama jeszcze nie umiem Wam odpowiedziec, przepraszam..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mmak - nie przepraszaj, pisz, wyrażaj to co teraz czujesz, myślisz. Nie jest nam tu to obce, ja nie dalej jak w piątek też tak się czułam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"U mnie moja mama mnie wkurzy, zexli, zdenerwuje... ja się wydrę, powiem co myślę...oni sie połacze, a ja mam poczucie winy i zaczynam się źle czuć. No i tak ciagle..." - niebo, no własnie t miało ostantio miejsce, już przelało mi się opr za wszytko i powiedizałam co sądzę, może niezbyt grzecznie, ale nie zycze sobie juz tego, mam dosyc. W niczyim wykonaniu. No i się rozpoczeło. Teraz pewni czeka na moje przeprosiny. A ja na jej, bo dowiedzialam sie - nie po raz pierwszy zreszta, ze popierdolilo mi sie w glowie dokumentnie. Mam wyrzuty sumienia, ale trudno. POtraktowałąm to jako potyczke i nei widze powodu, zeby sie obrazac.Choć w zasadzie stwierdzenieu o popierdoleniu nie bylo na miejscu i to ona powinna mnei przeprosic. SKoro ona sie obrazila, to jej problem. Zacielam sie. Pierwszy raz w zyciu w stosunku do matki. ALe mam dosyc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×