Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość POMOC DORAZNA

Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2

Polecane posty

mmak, dziwi nie to. Dziwi, że na przestrzeni lat to tolerowałaś i akceptowałaś. I chociaż teraz już budzi to twój protest, opisujesz rzeczy nie do przyjęcia przez zdrową jednostkę w taki sposób, jakbyś rozumiała, że to jest psychopata i tak właśnie ma się zachowywać, a Ty lepiej - dla świętego spokoju - mu z drogi zejdziesz,... Niebo, to samo :O Nie rozliczam was, kochane, żadnej z was życia nie ułożę (chociażbym bardzo chciała pomóc uwolnić się i od psycholi i od waszych stereotypowych uzależnień!). Ale przeczytajcie same siebie z dystansem, tak jakby pisał to ktoś inny. Jak zdeformowane są wasze własne granice, a co gorsza - waszych synów. Jakie będą dalsze relacje synów z ich partnerkami?.. Niebo, postawiłaś fajną tezę :) Chyba nie o rywalizację chodzi, rywalizować można z partnerem równym sobie, inaczej to bardziej przypomina rzeź niewiniątek. Synowie widzą jak się zmieniacie w obecności partnerów, widzą, że to nie jesteście WY. Te prawdziwe, które znają i kochają. Smutne to strasznie! Aweb, odezwij się, jak poszło. Siódemeczko, pisz częściej :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mmak :-) siódemko to cie dziwi? kontrola? to jedna z metod takich psychopatów Byłam kontrolowana od dziecka w kazdej dziedzinie. Koszmar. Niebo błekitne wierze że sie kiedys opamiętasz , bo ten twój 2w1 to cos z nim nie tak, szkoda zycia , TWOJEGO życia ! ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
rento dziekuje Ci, to ważne co napisałaś, to podsumowanie WSZYSTKIEGO o czym pisałam tam i tu, nic tu juz dodac nic ująć, wiem że wszyscy maja rację i wiem co musze zrobić. Z dyktafonem nie wiem czy dam rade:) nie będę go nosic przeciez wciąż przy sobie, a przecież on to zauważy! co do przeprowadzki, to tak właśnie chce zrobić, zamierzałam zając sie tym dzisiaj, pomyśle o dzielnicowym, mam nadzieję że przeżyję to wszystko, powiem Wam, że wcale sie nie boję, nawet sie ciesze, a tak jak mówisz- jego ewentualne czyny moga tylko mi pomóc w sądzie, świadczyc przeciwko niemu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość AśIULA26
TAK CZYTAM WASZYCH WYPOWIEDZ I ZASTANAWIAM SIę A ZARAZEM PYTAM,CZY KTóRAś Z WAS MA GDZIE ODEJśC!?BO WYDAJE MI SIę ZE WIęKSZOśC MA GDZIE!WIęC PYTANIE DLACZEGO WCIąż TKWICIE W TYCH CHORYCH ZWIąZKACH?I BROń BOżE NIKOGO NIECHCE OBRAżAC.POPROSTU JA MMAM 3 DZIECI MAłYCH I CHODZ NIEWIEM JAK BARDZO BYM CHCIAłA TO NIEMAM GDZIE IśC.MYśLAłAM,BA NAWET BYłAM PEWNA żE NAJBLIżSZA MI OSOBA-MAMA,POMOżę MI LECZ BARDO SIę MYLIłAM!JEST MI PRZYKRO BO PRUCZ DZIECI NIEMAM NIKOGO.I CHOCIARZ TKWIE W TYM ZWIąZKU Z ALKOHOLIKIEM KTóRY MA SWOJą PIEPSZONą AMBICJEM I RACZEJ PIERWSZY RęKI NIEWYCIąGNIE,WYKANCZAJąC MNIE POWOLI,TO WCIąZ JAK GłUPIA WIERZE ZE COś A RACZEJ KTOś(CZYLI ON SAM)W KONCU SIę ZMIENI!A WIERZE W TO JUż OD 2 LAT I TO JESTMUJ BóL!!!POZDRAWIAM

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziewczyny przyjmuje każda krytykę, ale temat wątku mówi o molestowaniu psychicznym, to i naczej przemoc psychiczna i manipulacja, charakterystyka "katów" jest jednoznaczna ich osobowości i metod działania. Wiem to od kiedy pękłam, wcześniej nie zdawałam sobie z tego sprawy, jestem widac łatwym celem, typowym, stąd mężowi udawało sie to tak długo prowadzić, my slałam że osoby tutaj to rozumieją. Wstyd mi że tak długo w tym tkwiłam, ale znam kobiety które cierpia o wiele dłużej i nie widza mozliwości przerwania tego. Juz nic więcej nie warto żebym tłumaczyła, wszystko juz powiedziałam, zdaję sobie już sprawę ze swoich błedów, teraz jestem tu po to bo oczekuję nietylko zrozumienia ale przedewszystkim wsparcia w dotrwaniu do końca. Mój m nie odpuszcza, to bedzie walka i muszę ja wygrac!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mmak, ależ wszyscy to rozumieją❤️ Tylko co przychodzi z rozpamiętywania? NIC. Jeśli zdecydujesz się działać, każda Cię tu wesprze. Ale to TY musisz mieć pewność, że ma być tak a nie inaczej. Bo TY tak postanowiłaś. TY!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Asiula... poczytaj sobie na temat alkoholizmu. To jest choroba, ktorą trzeba leczyc. Nie jest to jednak takie proste. Alkoholizm jest chorobą postepujacą. Niestety nie ma na nią tabletek. Nie mija jak katar. jest to choroba na dzien dzisiejszy nieuleczalna i trwa do konca zycia. Mozna ją kontrolować zachowując całkowitą abstynencję. Pomysl czy twoj mąz jest w stanie to zrobic? Nie licz, ze kiedys samo sie to jakos zmieni. Proszę wyłącz "Caps Lock" bo ciężko się czyta twoje wpisy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mmak.... pamiętaj, byś nie wciągała się w poczucie winy, bo wtedy od razu jesteś na pozycji przegranej. Wszystko możesz sobie racjonalnie tłumaczyć zgodnie ze swoim sumieniem i instynktem. Wtedy nie zginiesz. Najważniejsze zebys była przekonana do swoich racji i decyzji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
blondi nie chciałam rozpamietywac, chciałam przyblizyc swój problem, bo jestescie tu takie zgrane i wiecie o sobie wszystko, kiedy pisałam tylko o ogólnikach nie czułam sie "wasza" bo nie czułam sie rozumiana, dopiero więcej szczegółów uruchomiło konkretne odpowiedzi, a ja teraz tego bardzo potrzebuję, znam siebie niestety i wiem ze sama sobie nie radze. Wiedzieć co ma sie zrobić to jeszcze nie znaczy móc :(. Mam nadzieje ze ja juz umiem. Uwierzcie juz duzo zmieniłam w swoim zyciu. Sposób postępowania, więcej odwagi, otwartości, a juz wyczynem był wyjazd z marszu na urlop. Pozbierałam dzieci - wszystkie i pojechałam nad morze na tydzień, pociągiem bez potrzeby aprobaty i wsparcia ze strony m, dla mnie to wyczyn! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mmak, a teraz wyobraź sobie, że taka decyzja w zdrowym związku to nie żaden wyczyn, tylko Twoja przemyślana decyzja, o której partner po prostu został poinformowany. Bo kuźwa, dlaczego nie?? Nie popędzam Cię, nie osądzam, nic z tych rzeczy, Wyraziłam swoje zdanie nt syna, bo tez mam syna i nie wyobrażam sobie takiego postępowania mojego partnera, że wypomina mu kawałek chleba. A gdzie jestem ja?? Godzę to, co godzić nie mam prawa :( Ale i nie mierze Ciebie swoja miarą. Ja po pierwszym małżeństwie wiedziałam już dokładnie czego nie będę tolerowała. Nigdy i pod żadnym pozorem. Zrozumienie tego i zrozumienie siebie zajęły mi 2 lata. Do drugiego małżeństwa podchodziłam bardzo ostrożnie. Gdyby nie pewne okoliczności (nie chcę pisać o tym na forum), najchętniej pozostałabym w wolnym związku. Dla mnie ślub to był tylko kolejny papierek, który tak naprawdę nic nie zmieniał ani w moim życiu, ani w moich relacjach z M. Byłam zbyt młoda, żeby ogarnąć schemat kontrolowania i wymuszania posłuszeństwa w rodzinie, ale dość już dojrzała, żeby rozpoznać go w pierwszym małżeństwie. Pomimo miłości obłędnej, seksu fantastycznego, współpracy w życiu codziennym itd. Traktowałam go tak, jak sama chciałam być traktowana. Dlatego czytania moich listów, podsłuchiwania moich rozmów, zaglądania przez ramię kiedy coś piszę i rozliczania z każdej minuty mojego prywatnego czasu ścierpieć nie mogłam. Nie tak drastycznie, prawda? A widzisz :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
anno tak , musze być przekonan do swoich racji, racje wiem że mam, musze się kierowac "zdrowym egoizmem", to trudne po tyli latach prania mózgu, a z poczuciem winy walcze cały czas, ale słucham tez co do mnie sie mówi i przypominam sobie co sama napisałam, co przeczytałam w róznych artykułach o takich ludziach jak mój m, co przezy ly inne kkobiety i to mnie umacnia Asiula cięzka ta twoja sytuacja, problemy lokalowe to ogromny problem, nie mam pojęcia co ci doradzić, ale mylisz sie myśląc ze gdyby ich nie było nie byłoby innych żeby móc podjąć decyzje o odejsciu, osoby współuzależnione od alkoholoków maja bardzo rozchwiane emocje, podobnie jak osoby w podobnych przypadkach jak mój czy wielu tu dziewczyn..... ja często mówiłam : "gdybym nie mieszkała we własnym domu dawno trzasnęłabym drzwiami", chyba że Ty jestes silniejsza, czego ci życzę :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
AśIULA26, nie odpowiadałam na Twoje posty, bo szczerze powiem - mam mieszane uczucia. Powiedz czy wyraziłabyś zgodę i czy byłaby szansa na to, by dzieci z pierwszego małżeństwa zostały z ojcem, a najmłodsze mogłoby tymczasowo (póki staniesz na nogi) pójść do rodziny zastępczej? Jeśli nie chcesz pisać na forum, napisz na maila. Dodaj jeszcze z jakiej miejscowości jesteś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mmak... ja wprowadziłam hasło do tel komórkowego :) zmieniłam hasła w swoich skrzynkach mailowych i do konta bankowego... pomału odkopuje siebie, ale są obszarych w których paralizuje mnie strach i nie umiem samodzielnie mysleć i działac. To jest straszne jak ja jestem przez zycie wytresowana....do...odczytywania cudzych emocji, humorów, do wyczytania z oczu z miny czyjegoś nastroju... To straszne...wtedy ja swój nastrój dostosowuje do czyjegoś. Robię to zupełnie machinalnie, jest to we mnie jak odruch Pawłowa. Oczywiście nie do wszystkich, ale... do m. np tak. Tzn do osób od których jestem uzalezniona, teraz to wiem. Tak było z moim tatą... kiedy wracałą do domu, wystarczyło, że wszedł w drzwi, a ja wiedziałam...jaki to będzie dzień...tzn ile wypił i czy bedzie awantura, krzyki, wyzwiska, policja....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wsparcie? chyba mam, mam przyjaciól, ale wiecie jak to jest, kazdy mówi co mysli, ale każdy zn mojego m, widza albo nie widza, niektórzy sie dziwia ale sie nie dziwią, nikt nie chce sie wtracać.... mój ojciec powiedział mi kiedyś - co zrobisz sama z 3 dzieci, to twój 2 związek, a wiesz jak łatwo jest zniszczyć drugiego człowieka....nie zna sytuacji bo mieszka daleko, mama nie zyje, mam tylko znajomych i przyjaciól, rodzina cała raczej daleko, a ta co jest blisko unika juz wizyt u mnie bo m miał do wszystkich pretensje ze sie wtrącaja i plota mi głupoty do głowy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mmak 😍 Jesteś nasza, bo i my jesteśmy współuzależnione. to choroba, jak mi sie wydaje , na cale życie. A co do dyktafonu to możesz kupic dyktafon z nagrywaniem na dżwięk np"słuchaj". Może leżeć np na szafie, a włączy sie, gdy powiesz słowo. To dla ciebie i dowód w sądzie i dl słuchania dla ciebie. Ty dasz radę. Ja to wiem. Jak facet uderza w dziecko to wiekszość z nas włącza sie instynkt macierzyński. U Ciebie dość póżno, ale jest teraz włączony. I takiego faceta można juz tylko przestac kochać. Sprobuj odrożniać współuzależnienie ( np. ból związany z odrzuceniem, przeświadczenie, ze na nic innego nie zasługujesz itd) od uczucia "miłości". Jeśli uczucia miłości nie bedzie, to akceptacja rozwodu przyjdzie łatwiej. A uderzenie przez dziecko boli bardzo. Przytulam i wierzę w ciebie. 😍 Lecę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sylwia p
Witam was wszystkie, od dłuższego czasu śledze ten topik i powiem Wam, ze jestem z Was dumna. Wasze sytuacje są trudne, ciężkie i wydawałoby się że nie do pokonania. A jednak Wy dajecie rade. Postanowiłam opisać tutaj sytuację mojej mamy, która w bardzo dużym stopniu odbiła się na mnie. W ten sposób zrozumiecie co czują wasze dzieci.... bo ja też jestem dzieckiem, które wychowało się w rodzinie z przemocą. Może zaczne od początku.... Mam 21 lat.... wychowałam się bez ojca, ponieważ moja mama rozwiodła sie z nim, gdy miałam 2 lata. Był alkoholikiem. Oczywiście ja nic nie pamiętam z tamtego okresu, bo byłam za mała by cokolwiek pamiętać. Ojca nie znam, ponieważ zmarł kilka lat temu. Nigdy zresztą nie szukał ze mną kontaku, całkowicie zatracił się w piciu. Przez 10 lat mieszkałam z mamą i babcią. Moja mama jakoś dawał sobie rade, pracowała a babcia pomagała jej w wychowaniu mnie. No, ale wkońcu poznała mężczyzne....w sumie niedziwie jej się. Była młoda bo miałą 35 lat, wiec miała prawo ułożyć sobie życie. Na początku byłam przeciwna temu związkowi. Przyzwyczajona byłam do życia we dwie....bez mężczyzny w domu. Zresztą nawet nie wiedziałąm jak to jest mieć tate. No, ale co ja miałam zrobic? Po roku mama wyszłą za niego za mąż. Było mi bardzo ciężko, ponieważ przeprowadziliśmy się do niego. Ponad 50 km od mojego rodzinnego domu. Nowy dom, szkoła.... chodziłam wtedy do 6 klasy podstawówki. Na początku nie było źle, ale juz po około pół roku zaczęły się kłótnie..... mój ojczym chciał wszystkim rządzić, liczyło się tylko jego zdanie. Do tego mieszkaliśmy z jego matką, która wiecznie nastawiała go przeciwko mojej mamie. A on we wszystkim jej słuchał. Moja mama była tam praczką, sprzątaczką dla wszystkich. Usługiwała teściowej, nawet pokoj jej sprzatałą a i tak była zawsze najgorsza. Jak urodził się moj brat to we wszytsko się wtrącała, uważała że mama nie potrafi się zając dzieckiem. Ojczym wyżywał się na mamie i pamiętam jak po raz pierwszy uderzył ją w twarz..... :( nie zapomne tego nigdy. Miałam wtedy ok 12 lat.... takie sytuacje powtarzały się co arz częsciej. Mama nie miala nic do gadania. NAWET do babci nie kazal nam jechac w odwiedziny. Byłyśmy tam uwiązane. Na mnie tez sie wyżywał jak tylko mógł. wszystko mu przeszkadzało, wszystko robiłam źle. Postanowiłyśmy się wyprowadzić....jednak on obiecywał zmiane i mama mu uwierzyła..... dwa razy się wyprowadzałyśmy i dwa razy wracałyśmy.... mama zaszła w drugą ciąże...tym razem miałm miec siostrę....cieszyłam się. Ale miarka się przebrała w momencie w którym ten gnojek tak ją pobił ze poroniła.... :( wtedy zdecydowała się odejsc.....gdy już byłyśmy bezpieczne w naszym rodzinnym domu wyzałam mamie coś co zawazyło na tym, że już tym razem tam nie wróciłyśmy..... moj ojczym mnie molestował.... :( niestety to prawda...przez pół roku kilka arzy w tygodniu przychodził do mnie do łóżka i mnie dotykał, całował.... bałam się powiedzieć o tym mamie wczesniej bo zagroził mi że zrobi taką awanture ze wszystkie wylądujemy w szpitalu..... sprawa trafila do sądu.... odbyła się rozprawa. Było to dla mnie straszne przezycie opowiadac o tym obcym ludziom, ale dałąm rade. W ostateczności odwolalam zeznania, bo zal mi było mojego brata, który miałby ojca z wyrokiem. Niestety nasze piekło się nie skonczylo. Ten szaleniec nachodzi nas w domu pijany, byly wieczne awantury, policja. Jeździł po pijanemu samochodem, odebrali mu prawo jazdy a mimo to jezdzil nadal. Konsekwencją tego było to że siedział rok w wiezieniu i wyszedl warunkowo. Obecnie jest pod nadzorem prokuratora, ale chyba niebawem tam wroci bo ciągle pakuje się w nowe kłopoty. Moja mama navawiła się nerwicy, miedzy czasie chorowała na guza piersi. Jest ciężko.....zal mi mojego brata i zal mi samej siebie.... Mam 21 lat ale naprawde duuuuzo przeszlam. Opisałam to w bardzo skrótowy sposob, tych sytuacji bylo o wiele wiecej pzrez te 10 lat. Przez to ze mnie molestowal mam problemy ze wspolzyciem....choruje na pochwice (mimowolny skurcz pochwy podczas proby wprowadzenia czlonka).... moj facet jest bardzo wyrozumialy, kocha mnie i czeka cierpliwie....ale ja sie tym martwie bardzo. Dlatego drogie kobiety uciekajcie od takich facetow, niszcza was i wasze dzieci.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sylwia p
nie dziwie sie..... najgorsze jest to, ze do tej pory nie mamy spokoju....wyprowadzka nie dała nam 100% wolności. Ten idiota chciał pobic nawet mojego chłopaka, nie mógł znieść myśli że ja kogoś mam..... mojego faceta poznałam 2 lata temu....jestem z nim szczesliwa ale boje się mimo wszystko....jestem współuzalezniona i nie chce powtorzyc bledow mojej mamy.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sylwia p
dla dziecka to jest wstrzasające pzrezycie patrzeć jak ktoś poniża, bije jego matke....a jeśli jest to ojciec to tym bardziej boli...dzieci zyją w strachu. Są nerwowe, mają problemy w szkole. Wiem coś na ten temat, ponieważ studiuję resocjalizację i psychologię. Mam zamiar w przyszłości pomagac dzieciom z takich rodzin, ktore same się przez to pogubiły i zeszły na złą drogę.... jak czytam to co napisałąm to sama nie wierze, że tak wygląda moje zycie....a jak pomyśle o mojej mamie to szok.... najpierw związek z alkoholikiem, poźniej z damskim bokserem, pedofilem i jak się okazalo alkoholikiem tez.... BROŃCIE SIĘ !!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
sylwia p dziewczyno....nie wiem, cco powiedzieć......wiec przytulam. Mocno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sylwia p
dziękuje..... mam nadzieje, że to co napisałam bedzie w jakiś sposób dla was przestrogą lub ostrzegawczym światłem..... wiem, ze ludzi dotykają wieksze przykrości i tragedie. Jak patrze na moje koleżanki rówieśniczki to im troche zazdroszcze. Są pełne energii, szczęśliwe, niczym się nie martwią, mają beztroskie zycie..... wierze że wkońcu moja mama rozwiedzie się z nim i raz na zawsze bedziemy miały spokoj.... pamiętam jak przyjechał pijany, mama nie chial go wpuścić to wybił nam szybe ze złości..... teraz i tak jest dobrze. Mieszkamy w rodzinnej miejscowości. Obok nas mieszka mamy siostra i wszystko mam nadzieje bedzie dobrze. Gdyby nie moj chlopak byłoby mi o wiel ciężej... ale dosć uzalania się nad sobą :) jest piątek, zaczyna się weekend i trzeba sie cieszyc. Wam też życzę duuzo wytrwałości i konsekwencji. Pamietacie że walczycie nie tylko o siebie, ale o przyszłość waszych dzieci.... pozdrawiam Was....jeszcze tu kiedys zajrze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
często sie zastanawiałam czy gdybym miala córke byłoby inaczej.... gdy pomyśle co mogło sie jeszcze wydarzyc...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Sylwia, to ja dziękuję za to co napisałaś. Mam nadzieję, że jeśli nie teraz, to później przejdziesz terapię i nie powtórzysz błędów mamy. Z całego serca Tobie tego życzę. Pozdrawiam ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
sylwia 🖐️🌻 Przeszłaś wiele, ale Twoja samoświadomość i to w jaki sposób o tym piszesz.... Wielkie Szacun :D ulla ❤️, myślę o Tobie i trzymam mocno kciuki. Aweb...jak poszło, odezwij się Kochana, ściskam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość AśIULA26
bardzo wiele razy myślałam by dzieci oddac byłemu a małą DO ADOPCJI!ALE CO DO CZEGO KARCIłAM SIEBIE ZA TO,BO WIEM żE WTEDY ZAłAMAłABYM SIę JESZCZE BARDZIEJ.I WIEM ZE MUJ MąZ NIEODDAł BY MI ICH A TO BY BYłO NAJGORSZE!A I NAJMłODSZEJ BYM TAK łATWO NIEODZYSKAłA,WIęC TAKIE WYBORY ZOSTAWIAM KOBIETOM BEZ SERCA!...MMAK,JA WIEM żE TO JEST CHOROBA I ZDAJE SOBIE Z TEGO SPRAWE ZE TRUDNO Z NIEJ WYJSC,TYLKO ZE JA JESTEM SłABA PSYCHICZNIE BY PRZEJSC OBOK NIEJ OBOJETNIE I BOLI MNIE ZE MUJ PARTNER TAK łATWO SIEPODDAJE BO WIEM ZE CHCIAłBY DOBRZE I TO WSZYSTKO CO SIE Z NIM DZIEJE TO JA POTRAFIE CZASEM ZROZUMIEC,BO MAMY PROBLEMY TYPU-BRAK WłASNEGO M,POZYCZKI KRURE TRZEBA SPłACAC,WYCHOWYWANIE DZIECI ITP ITD.TYLKO JEDNEGO NIEPOTRAFIE ZROZUMIEC,DLACZEGO TAK łATWO SIę PODDAJE,DLACZEGO UCIEKA ,PRZECIEZ KOLEDZY MU NIEPOMOGO,NIEWESPRZą,A RACZEJ NASTAWIą PRZECIW MNIE.JA JESTEM NA WYCIąGNIECIE REKI,IWYSTARCZY TYLKO POPROSIC O POMOC...CHYBA NIGDY TEGO NIEPOJME I JEDYNE CO MI POZOSTAJE CZEKAC.CZEKAC AZ NAJMłODSZA PUJDZIE DO PRZEDSZKOLA A JA JESLI DOSTANE SOCJALNE,O CO POSTARAM SIE Z CAłYCH SIł,ODEJDE,MOżE JAKOS ZACZNE ZYC,NO INNEGO POMYSłU NIEMAM.TAKIE ROZWIOZANIE WYDAJE MI SIE RACJONALNE!!!POZDRAWIAM I CAłUJE I DZIęKUJE ZA WSPARCIE

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Podczytuję...Czasu i sił brak na pisanie. Sylwia, pozdrawiam serdecznie. Dobrze, że napisałaś, choć ja z własnego doświadczenia wiem, że żadna historia, żadne słowa nie pomogą, dopóki nie osiągniemy swojego dna. Ja moje zaliczyłam 1 września. To było straszne. Każda mama, kiedy pierwszy raz posyła dziecko do przedszkola jest dumna. Oto przedszkolak. Jej dziecko zaczyna życie w społeczności. Są oczywiście wątpliwości - czy się zaaklimatyzuje, jest strach- bo może będzie płakać, tęsknić. Mój malutki synek, jak wiele innych dzieci pierwszy raz poszedł do przedszkola. Odprowadzał go toksyk. Ja rozpoczynałam rok szkolny z córcią. Po południu poszłam odebrać maluszka z przedszkola. Zostałam wezwana na rozmowę z dyrektorką. Mały jest agresywny w stosunku do dzieci. Stosuje autoagresję. Tak było pierwsze dwa dni. Kiedy w przedszkolu nie mogli sobie z nim poradzić, któraś z pań, powiedziała, że zadzwoni do taty. Mały upadł na podłogę i zaczął w spazmach bić głową o posadzkę, płakał i błagał, żeby nie dzwoniły, bo tata zły, tata fuj. Kiedy zaproponowały, że zadzwonią do mamy, wyciszył się, uspokoił, mówił, że tak, do mamy tak. Przedszkole zagroziło, że rozwiąże ze mną umowę, bo maluch stanowi zagrożenie dla grupy i dla siebie. Toksyk był na drugiej rozmowie z wychowawczynią. Masakra. Potem, kolejny raz już byłam ja sama. Panie w przedszkolu mówią, że jeśli będę wnosić o ograniczenie kontaktów, przedszkole wyda stosowną opinię. Ten człowiek, nie powinien wychowywać dzieci. Pracuję z obojgiem dzieci. Efekty dobre. Toksyk nie widuje się z nimi. Odmówiłam pomocy. Ofiaropwał się, że będzie nas odwoził rano do szkoły , przedszkola. Powiedziałam NIE! Jestem już u siebie. Spokój, wyciszenie, ja i dzieci. Czas dla nas. Efekt. Kolejne dwa dni maluszek jest w przedszkolu spokojny. Ani sobie, ani innym dzieciom nie robi krywdy. Zgłosiłam się do Ośrodka Terapii. 17 września mam termin i startujemy z terapią rodzinną. Ja i dzieci. Powtórzę za Sylwią. Uciekajcie, póki nie jest za późno! Budźcie się. Otwórzcie oczy! Sięgnijcie dna...A potem w górę! Wszystko się ułoży. Teraz, kiedy jesdtem sama, bez toksyka, u siebie, gdzie nikt mi nie wypomina, nie włazi z butami w życie,gdzie jest spokój, nie ma awantur....Teraz jestem szczęśliwa. Wy też możecie. To się da zobić. Trzeba tylko chcieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niebo, ja jestem :-) przepis pewnie będzie po kawałku ;-) Szarlotka: 1 kg jabłek, 3 szklanki mąki, 4 jajka, 1,5 szklanki cukru, 25 dag margaryny, 2 łyżki śmietany, 2 łyżki rodzynków, łyżeczka proszku do pieczenia, aromat do ciasta. Do mąki wymieszanej z proszkiem do piecz, dodać 1/2 szkl cukru, szczyptę soli, śmietanę, żółtka, margarynę. Zagnieść ciasto.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×