Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość POMOC DORAZNA

Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2

Polecane posty

Gość ona0987654321
dopiero znalazlam to forum. chcialabym Was spytac o jedna rzecz.. jakie byly poczatki? tzn. czy od zawsze oni tacy byli? czy to sie stalo pozniej? boje sie, ze jestem w zwiazku z osoba, ktora zaczyna byc toksyczna... jak to rozpoznac kiedy objawy sa bardzo sporadyczne? czy to, ze raz uderzyl zawsze oznacza, ze zrobi to ponownie? ....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to jest tak moja droga
Raz uderzył,wybaczyłas,zrobi to ponownie,kiedy ? Nie wiem,ale On juz wie,ze moze skoro juz raz sobie na to pozwolilas,znaczy ze sie na to godzisz ;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ona0987654321
czyli tak jak tu bylo napisane wczesniej - wybaczyc raz, drugi to naiwnosc, a trzeci glupota? chyba jestem przy tym trzecim stadium, a nawet dalszym... ale to jest tak rozwleczone w czasie.. raz na kilka lat! czy to juz toksycznie czy jeszcze nie? ... nic juz nie wiem, niczego nie jestem pewna :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ona0987654321
znalazlam sny z dzieciecych lat, przewiazane biala wstazka... nie taki w nich zmyslilam swiat.. nie tak mialam zyc! zaslaniam reka twarz bo jest mi wstyd - sprzedalam swoje JA by tylko kochana byc, jest mnie coraz mniej i mniej co dnia.. zaslaniam reka twarz... smutno mi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kochana to jest brak szacunku
z jego strony,nie wazne w jakim czasie rozłozone,ale jest,pozwala sobie w najgorszy sposob ranic bliska mu osobe! To juz jest toksyk i to chory,demonstracja siły,jak nie potrafi porozumiec sie rozmowa to najlepiej na latwizne? chcesz tak nadal zyc? Czy jest tego wart? Czy Ty jestes warta takiego upokorzenia??? Nie sadzę,przepraszam,ze tak dosadnie,ale nie mozesz go tlumaczyc,spojrz prawdzie w oczy,POMYSL W KONCU O SOBIE!!! Widzi twoja slabosc i to wykorzystuje!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
:( teraz jestesmy w separacji.... ale tak bardzo tesknie, kocham... wiem, ze wszystkie tu kobiety piszemy to samo. ciagle sobie tlumacze, ze skoro to raz na bardzo dlugi czas to, ze jakos mozna z tym zyc... on chodzi na terapie. czy jesli chodzi na terapie to znaczy, ze bedzie lepiej? czy zawsze bedzie tak jak bylo? matko, jestem zalosna :( :( :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witajcie dziewczyny... wszystkie sobie na wzajem doradzamy, poradzamy, pocieszamy, a w końcu każdą z nas dopada dołek i przygnebienie, chwila załamania... dziewczyny nie załamujcie sie , jak to któras tu powiedziała to tylko cofka... PIGLET !! głowa do góry... jakże różne mamy "marzenia" ja wolałabym żeby mój m sie oddalił na dobre... dzis oierwszy dzień po "wyprowadzeniu" go na dół, był oburzony, stwierdziłam że "przegięłam pałę", ale powiedział mi to wczoraj , udawałam że śpię, spałam z najmłodszym synkiem więc sobie odpuścił, dzis przyszedł dopiero ok 12 kiedy wróciliśmy z dziecmi z koscioła i powiedział szeptem, żebym nie wierzyłam koleżankom i nie ufała kuzynkom, że dziś juz doskanale wiemkto za tym wszystkim stoi i kto to nakręca, nie wiem co ma na myśli, chyba znów blefuje!!! ja jestem spokojna, wczoraj denerwowałam sie córcią bo troche dziwnie zareagowała, ale juz jej przeszło, dzieci zachowuja się normalnie, powiem szczerze, że nawet troche mnie zszokowało bo rano nikt nie pytał o tatę :P a tata teraz gdzies sobie poszedł.... ja jestem wyluzowana, czuje sie świetnue... aż do następnego doła... :D czy któras jest ze śląska ? !! 4 U gratuluję!!! czuję sie podobnie, ale do mojego całkowitego sukcesu jeszcze trochę musze ięć, nie wiem czy m sie w końcu wyprowadzi....wolałabym tak jak ty po prostu móc sobie pójść.. pozdrawiam..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość AśIULA26
RANTA1... cały czas myśle o tym zeby isc na takie zajęcia ale tak jak pisałam niemam z kim zostawic dzieci.DLATEGO NARAZIE CHODZE DO PSYCHOLOGA.mam nadzieje ze on mi pomoże.co do dzieci to wiem ze masz racje iz niepotrzebnie je w to wszystko wciągam,ja jesli dochodzi do takich sytuacji ze niewraca do domu to szaleje,czuje ze zaczynam sie dusic.wiem ze musze sie zacząc leczyc bo same tabletki mi niepomogą a zkazdym jego wybrykiem jest coraz gorzej,fizycznie i posychicznie jest coraz gorzej i wiesz mi ze chciałabym nauczyc sie kontrolowac moje emocje,dbac o siebie przedewszystkim,ale oprucz tych problemuw mam tez mase innych spraw do załatwienia i jest mi cięzko bo ciągle mysle co zostało mi jeszcze do zrobienia.napewno będe dązyła do pujscia na terapie,bo chce zrozumiec o co w tym wszystkim chodzi.moze ja tez jestem winna chodz przekonujesz mnie ze tak niejest,dlatego musze zrobic to dla własnego dobra i dzieci.czasem nieakceptuje samej siebie...pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie, Czytam wątek od dawna, zeby opisać swoją toksyczną historię, trzeba by wiele stron. Pokrótce - 6 lat bujania, rozstania, powroty, on DDA, ja po terapiach nerwicowych, o ile ja od 4lat pracuję nad sobą, o tyle on jak uwaza "nie musi", odchodzil (fakt bylam nieznosna, zaborcza, robilam awantury, nie jestem lekka we wspolzyciu, mialam problemy ze sobą). On twierdzi ze przeze mnie musial sie pocieszac innymi, zeby zapomniec o tej naszej toksycznej milosci. Odchodzil, mial przygode, tesknil i wracal, albo ja namawialam albo on. Wybaczalam. Wiele razy. Od 3 lat. Jestem wspołuzależniona, wiem. Pytanie nie brzmi "czy będą żyli dlugo i szczesliwie" :) tylko czy jedna osoba moze ciągnąć taką relację? Juz teraz nie mam siły, po raz n-ty oszukal mnie - mial roczny zwiazek, wrocilismy do siebie, na próbę. I co sie okazalo?Od czerwca odkad zostal singlem i postanowilismy sprobowac, mial konto na sympatii i umawial sie z innymi. Jak sie dowiedzialam, znow sie zalamalam. Bo po jaka cholere mowil mi ze kocha, ze tesknil. Wydaje sie taki autentyczny. Nie robilby chyba sobie tyle klopotu tylko dla seksu? A wlasnie taki powod podal jak zapytalam do czego mu bylam potrzebna. Jak policzek. No ale pewnie to wszystko moja wina? :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Boże, chyba wystraszyłam wszystkich sprzed monitorów :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stefaniaharper
he he, nie wystraszyłaś wszystkich ;) ja byłam dwa lata z dda i po rozstaniu z nim sama wylądowałam u psychologa, kocham go nadal, on mnie pewnie nie, i zdaniem pani psycholog nigdy nie kochał, tylko po prostu wykorzystywał, był ze mną żeby nie czuc sie samotnym i dlatego ze o niego dbałam, jak nikt do tej pory... w każdym razie kocham go nadal, ale nie pozwolę mu więcej wrócić, bo skończe jak jego mama, żona alkoholika sadysty... (w zeszłym roku rzucał mnie chyba z 5 razy) uciekaj panna ;) nie ma szans na normalne życie z nieleczonym dda, ja wiem to z własnego doświadczenia i doświadczenia specjalisty, do którego chodzę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jen...witaj 🌻 Tak tutaj jest czasami zagorzała dyskusja, czasami przestoje... sczególnie w weekend. Z pewnością nie zostaniesz bez odpowiedzi. Ja tez już sześć lat się borykam...z czego chyba z 5 jest to walka z wiatrakami. Psycholog mi powiedziała, jak mówi, że kocha....mówi to szczerze, nie kłąmie. W tym danym momencie jest prawdziwy w swoich słowach. Ale nie jest w stanie wytrwac w obietnicach, postanowieniach... tak mają. W związku z tym...psu na budę te ich słowa, skoro one są...na chwilę. Mój m. mi przysięga, bije się w piersi i błaga o kolejna setną szansę... bo on nie umie wytrwac i zyć wspólnie, tylko...bez przerwy się wyprowadza :O A potem zyje ze mną, tworzy rodzinę...na odległość, przyjezdza, przebywa, troszczy się, ale...nie mieszka. I absolutnie nie ma mowy o zdradach czy tego typu jakichkolwiek kontaktach... no ten typ tak ma. Dzisiaj nawet mi powiedział, że jesli nie jestem w stanie zaakceptować, że on nie sprowadzi się do domu, bo on ma dom wynajęty...to bez sensu być razem. On nie sprowadzi się do mnie, bo ja mieszkam z synem.... Czuję jednak, że moje dno się zbliża.... jest taki jeden powód, o który walczyłam, chciałam od poczatku bycia z nim... on mi obiecuje juz szósty rok...a teraz powiedział, że teraz to już na plany związane z dzieckiem jestem za stara... Znienawidze go za to... za nic innego, ale własnie za to, że w tak dla mnie waznym temacie mnie oszukał... Powiedziałam mu o tym juz kilka razy. I czuję jak to we mnie rosnie, jak to we mnie wzbiera...żal, ból, złość i wszytskie najgorsze uczucia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Da się żyć normalnie, da się po prostu odejść. Da się, w momentach, kiedy on się ujawnia powiedzieć nie. Jestem tego przykładem. Dziś po raz kolejny usłyszał nie. Poradzę sobie. Dziękuję. Ja nie chcę, nie potrzebuję ochłapów. Idź człowieku w swoją stronę i ochłapy dawaj temu, kto je weźmie. Ja nie zasługuję na nie. Jestem pełnowartościową kobietą. matką twoich dzieci. Radzę sobie sama całkiem dobrze. Więc ...nie proponuj mi , że mnie podwieziesz, nie pozoruj zainteresowania dziećmi, mną. To już minęło. Wolę być sama, polegać na sobie, przynajmniej wiem, że sama siebie nie zawiodę, że jak coś powiem , to tak zrobię. A jeśli nawet nie zrobię, to wiem z jakich powodów, nie muszę siebie samej okłamywać. No i proszę. Da się. Kolejny raz udowodniłam samej sobie, że potrafię. Że wcale nie muszę przyjmować pozorów, lawiranctwa, kłamstwa. Pierwszy moment po odmowie. Stwioerdziłam, że właśnie z premedytacją wtopiłam "nasz związek", przecięłam "szansę" na próbę stworzenia czegoś. Ale po chwili zdumiona zobaczyłam cudzysłowia: "nasz", "związek", "szansa". Hihihihi. Nie ja właśnie dałam sobie szansę na godne życie - sobie i dzieciom. Ja właśnie zacieśniłam swój związek ze samą sobą i z dziećmi, ja właśnie powiedziałam w podtekście toksykowi: wara od naszego- mojego i dzieci - spokoju, domu, azylu. I tak jest dobrze. Niebo. Ty też potrafisz. Wiem to. Masz kopę więcej wiedzy teoretycznej niż ja. Tobie wystarczy jeden maleńki krok, żeby się uwolnić. Wiem, że kiedy już całkiem wyzdrowieję, nawet nie będę patrzeć wstecz, a kiedy popatrzę, to przeszłość z toksykiem potraktuję jak wiele uczący koszmarny sen.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
... przelotem ;-) Anna66 - punkt 5 z przytaczanej przez Ciebie listy był dla mnie KROKIEM milowym. Prowadzona przez madra osobę odkryłam soje korzyści. To było zaskakujące i uwalniające. Wiem jakie to trudne, ale też jak ważne! Zróbcie to dla siebie i swojej przyszłości! Ula ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
4 Umowy... Nie do uwierzenia. Ty ale jak nie Ty... Ty, ale jakaś odmieniona. To jakby zobaczyć z poczwarki pięknego motyla...sorry za porównanie, ale to dla mnie takie niesamowite, to jaka Ty teraz jesteś...piękna 🌻 Jeszcze jeden krok, mały krok i poradzę sobie ze swoja psychą. ja 1972 🖐️ pozdrówka Ulla...trzymam kciuki mocno, mocno... przytulam ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cztery U – no i „przedyndałaś” chyba przez ten płot! Nie do wiary – a jednak . Czyli można? można. Czasami tylko trzeba na to bardzo dużo czasu, niektóre oporniejsze. Powodzenia na nowej drodze życia. ❤️ Paolka – ja z Polski, ale też Cię wspieram. Znam doskonale takie ataki paniki. Bo to jest panika. Głupie uczucie, ogłupiające ale z cała pewnością – mija! Paolka, tyle już zrobiłaś, pamiętam jaka była skołowana (jeden z tzw beznadziejnych przypadków – jako i ja  ), a zobacz tyle osiągnęłąś! Będzie dobrze, dasz radę, wierzę w to mocno ❤️ Piglet – daj czas czasowi. Często nam się wydaje, ze możemy mieć nad wieloma sprawami mieć kontrolę. Ale nad wieloma nie mamy! Jaki masz wpływ na to, jakim On będzie ojcem?? Tylko On ma na to wpływ i to są Jego decyzje. Odpuść. To jest włąśnie to (za przeproszeniem) „miej w doopie”, które doradziłam Rencie, jak tak strasznie się miotała z synem. A mnie wcześniej powiedziała tak Present jak miałam problemy ze swoim. Tłumaczyła mi i tak i siak i owak, pięknie i mądrze, jak to Present (pamiętacie niektóre Present? Ja miałam przyjemność poznać osobiście). A ja nic – twardy beton. No to w końcu uzyła mocniejszego słowa. I wstyd się przyznać, ale dopiero wtedy do mnie dotarł jakże głęboki sens i madrość tego trywialnego stwierdzenia. To nie znaczy „bądź nieodpowiedzialna i zaniedbuj sprawy które do ciebie należą”. To oznacza, że nie nad wszystkim mamy kontrolę i trzeba niektóre sprawy zostawić swojemu biegowi. 🌻 Jen – wyobraź soebie że to np. ja napisałam Twojego posta. Jak wtedy widzisz tę sytuację? Co byś mi poradziła? 🌻 Ulla – ❤️ Niebo – do jasnej ciasnej!!!! Proszę mi tu szybciutko odpowiedzieć, czy brak wspólnego dziecka, to jest sedno Twoich problemów z M???? Czy w waszym związku chodzi o to ze nie macie dziecka? Tak czy nie? Czy to jest przyczyna tego ze jest jak jest? Jego chorej zazdrości? Jego ciagłego obwiniania cie za wszystko? Jego ciągłego karania za Twoje domniemane (czytaj wymyslone w jego głowie) zachowania/uśmiechy/ myśli/ spojrzenia/gradobicie i pioruny? Czy on dlatego tak bawi się z Tobą w „ja uciekam a Ty mnie goń” – bo nie macie wspólnego dziecka??? No ja Cię błagam – odpowiedz mi. Bo jeśli tak – TO jest właśnie Jedyny problem w waszym udanym pod każdym innym względem związku, to zwracam honor. Czy Ty podświadomie czy świadomie sądzisz, ze jakbyście już mieli to dziecko, to on by się stał innym człowiekiem? Nie byłby zazdrosny, nie robił scen, akceptował Twojego syna i najważniejsze – przestał cię wciąż porzucać??? Niebo!!! ❤️ ASiula – nie umiem Ci tak jakos „technicznie” cos doradzić, co masz zrobić w tej sytuacji, bo jest trudna, ale nie ustawaj w działaniu. Jak tak będziesz próbowac i Tu i tam, to cos musi wyjść. Sciskam ❤️ Aweb – odezwij się! Mmak – napisz do mnie maila (pokaże się po kliknięciu na mój Nick) Niebo – czekam na odpowiedź. Ophrys, ja1972 i wszystkie wszystkie pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Poa - a Ty sie przenioslas w inna strefe czasowa? moze blizej mnie? w calosci popieram wszystko co napisalas do Niebo... 😍 - jeszcze jej tylko dziecka brakuje; pamietaj tez o zlozeniu pozwu 😍 Kasia - o ile mnie pamiec nie myli, to jutro trzymam noge, a raczej reke na "recznym"; zycze powodzenia 😍 4U - dobra robota 😍 Pozdrawiam wszystkich 😘

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jesienna Roza
Dzisiaj odkrylam to Forum. Jutro napisze o moich doswiadczeniach. Pozdrawiam Wszystkich piszacych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej dziewczyny! jestem po pierwszej rozprawie, trwała moze z 5 min. Mój M zażyczył sobie badań dzieci w RODiK, zarzucajac mi, ze ja manipuluje dziecmi. Moja adwokat jak najbardzioej zgodziła sie na te badania, zeby mu udowodnic ze tak nie jest. Żal mi tylko dzieci, ze przez tego człowieka musza być wciagane w to wszystko. Była któraś z Was może na takich badaniach?? jesli tak to moż emogłaby sie podzielic doswiadczeniami. Zaraz nadrobie zaległości w czytaniu Waszych wpisów. W weekend nie mam niestety dostępu do nata, do tego w ubiegłym tygodniu w pracy byłam z doskoku, gdyz malutka poszła do przedszkola.Masakra co za płacz!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witajcie dziewczyny... Aweb nareszcie... wiem, że mnie nie znasz, ale czytałam o twojej sprawie i martwiłam sie że cos sie stało, z reszta wszystkie tutaj pytały co u ciebie... troche liczyłam na to ze opowiesz jak tam było, za ile nastepna sprawa i w ogóle o co pytali i jak ty sie czułas , co mówiłaś... ze zdasz relacje a tu klops! i to w dodatku przerażający bo ja tez martwie sie , że mój m moze poprosic o takie badania... az mnie mdli...powiedz kiedy składałas pozew i jak długo czekałas na pierwsza sprawę, czy pisałas o zniesienie sprawy pojednawczej? pozdrawiam i sorki za wtrynianie sie, :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aweb ❤️ pierwsze koty za płoty! Przytulam, ale słyszę, że brzmisz już dużo pewniej :) Mojej koleżanki córka była na takich badaniach. W zeszłym roku na jesieni. Miała wtedy 11 lat. Same badania nie są straszne - psycholog, pedagog. Nie zadają pytań wprost - wolisz być z mamą czy tatą, albo coś w tym stylu. Raczej np.każą narysować rodzinę. I ważne jest czy dziecko narysuje ojca czy nie. I czy ojciec trzyma mamę/dziecko za rękę... Celem jest sprawdzenie czy dziecko akceptuje fakt rozstania. Problem jest bo na te badania się ponoć czeka bardzo długo. Będzie dobrze. Niebo ❤️ przytulam. 4umowy 🌻 super. Ależ masz power :) Pamiętaj, że nawet jak się trafi mały dołek to jest to całkiem naturalne. Przeczekaj go i tyle. Z czasem dołki też znikną ZUPEŁNIE. U mnie znikły :) Paolka 🌻 zapewnij sobie bezpieczeństwo - porozmawiaj z sąsiadami, na komórce szybkie wybieranie policja itd. I pamiętaj, że on cię straszy, żeby Ci zabrać siły, żebyś nie mogla nic zmienić. Poa 🌻 Ja 1972 🌻 Anna66 🌻 Ophrys 🌻 Mmak 🌻 Ulla ❤️ Wszystkie, bez wyjątku 🌻 🌻 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
MMak- powiem krótko. zachowanie Twojego M, tego co tobie wmawia, jak wzbudza ciagłe poczucie winy np.sms o którym pisalaś, jak ty po kazdej rozwoie czujesz złośc na siebie, wmawianie chorób psychicznych itp przypomina mi zachowania wiekszości mezów dziewczyn z tego forum. Ja na szczescie mam ten etap za soba, ale powiem tobie, ze przez lata wierzyłam mu, ze faktycznie to ja jestem ta zła, ze to ja ma cięzki charakter, ze to z moją głowa jest coś nie tak, az do momentu, kiedy sama wystraszyłam sie swojego zachowania, goniąc męza z nozyczkami po domu, przeklinajac jak ktoś z pod budki z piwem, tracac kontakt z rzeczywistością. W pewnym momencie świat i zycie stało mi sie obojetne, chciałam tylko spokoju. I uwierz mi kochana, ze do takiego stanu doprpwadziły mnie własnie zachowania M, te jego wmawiania ciagłę, to on lepiej wiedział jak ja spedziłam dzień, wmawiał mi rzeczy jakich nigdy nie mówiłam.Straciłam poczucie rzeczywistosci, nie wiedziałam juz co jest prawdą a co nie. Skończyłam u psychiatry, bo po prostu bałam sie swoich zachowań. I pani psychoatra otworzyła mi oczy,leki pomogły, terapia pomogła, stałam sie kimś silniejszym i na nowo uwierzyłam w siebie.I wtedy, kiedy dopuiero sie wyrwałam z tego chorego małżeństwa dotarło do mnie jak na prawdę to wszystko sie toczyło, kto miał rację, kto w tym związku był chory. I na pewno to nie byłam JA!!. Dlatego powiem Wam wszystkim, ze dopóki tkwicie w czymś co was wyniszcza tak na prawdę, choc nie jestescie tego swiadome, doputy tego własnie nie zrozumiecie. Bardzo chciałabym wam wszystkim pomóc, ale wiem doskonale, ze mówienie odejdź, zrb coś, zacznij działac, zacznij mysleć o sobie nie przemówi do Was, bo nie jestescie jeszcze na etapie desperacji.A niestey uda sie zakończyc to tylko wtedy, kiedy juz na prawde dojdzie sie do wniosku ze na wiecej juz sił nie mam. To sa moje spostrzeżenia, byc może Wy macie inne, może dziewczyny, które już zakończyły jakiś etap w swoim życiu s ainnego zdania. Kazda z nas ma inne doświadczenia, ale mysle, ze w jednym sie zgodzimy, że musi przyjśc ten moment, ze już dalej sie nie da, prawda??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Optym- kochanie wielkie dzię○ki za wsparcie, noermalnie KOCHAM CIE~!!A mogłabys jeszcze zapytac kolezani o więcej szczegółow, może jhakiegos ma maila, chciałabym bardzo porozmawiac z kimś kto juz to przerobił, jesli byłaby taka mozliwośc, byłabym bardzo wdzięczna. Napiszę jak wyglądała rozprawa, w zasadzie trwała 5-7 minut, sędzia zapytał czy podtrzymuję pozew, a w zasadzie moją adwokat, ona powiedziała, ze tak, nastepnie zapytali M czy wyraza zgodę na rozwód, a on dał pisemko, ze zada badań dzieci w ośrodku, bo ja nimi manipuluje, i strasza córka nie chce sie spotykać z nim. Moja adwokat powiedziała, ze jak najbardziej niech będa przeprowadzone takie badania i ośrodek niech tez ustali jak maja wygladac wizyty ojca. I śedzia powedział, ze w takim razie dzieci na badania a nastepna rozprawa dopiero będzie wyznaczona jak będzie opinia z ośrodka. Powiedział, ze nam już dziękuje, to wszystko. Więcej stresu było, niz to wszystko warte. Faktycznie ich inetersuje tylko na poczatku rozkład pozycia, jak długo, na jakim jesteśmy etapie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość AśIULA26
aweb...wspułczuje twym dzieciom bo napewno będziev to dla nich trauma i wspułczuje im takiego tatusia!ma nasrane w bani i jezeli taka jest jego miłosc względem dzieci to powinien przejsc kastracje zeby ich więcej niemiec bo tylko wyrządza krzywde bliskim osobom! znam to bo muj były osądzał mojego ze ten bije i molestuje moją córke.bzdura jak się okazało pużniej ale tłumaczyc się musiałam przed panią z mops!co się okazało osoba która była przy rozmowie mego byłego z córką,wytłumaczyła mi jak ta rozmowa przebiegała a muj były po jakimś czasie przyznał się ze był na mnie zły i dlatego tak namieszał.na szczęscie dobrze się skonczyło a i musiałam mojego siłą powstrzymywac zeby byłemu krzywdy niezrobił bo go to bardzo ruszyło...teraz mam inne zmartwienie,mojego brat wyszedł z więzienia(siedział za pobicie 3 lata temu ale uciekł za dziewczyne,złapali go po roku i dostał 2,5 roku,wyszedł na warunkowym,jego dziewczyna urodziła niedawno,on był,a moze jest.uzależniony od alkoholu i gier!)i teraz mysle cały czas czy muj teraz ca łkiem oleje.prosiłam go tylko o to ze jesli będzie chciał isc pic z nim to niech mnie poinformuje albo do domu niech przyjdą!zapewnia ze niema zamiaru,wierzyc?!a moze jego brat sie zmienił,moze inaczej podchodzi do tego ze ma dziecko!niewiem,chciałabym w to wierzyc!żałosne,prawda

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mmak- na rozprawę czekałam troszke ponad miesiąc, teraz szybko to idzie, raz dwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No mogę sobie pogratulować głupoty, zadzwoniłam do jego eks.. i dobrze w sumie.. Ona powiedziala mi wiecej prawdy niz on. Maja kontakt caly czas. On CALY CZAS z nią sie spotykal. i ze mną. Jego matka tak zaborcza - wobec mnie tak zimna, podobno do niej dzwonilA NAMAWIAC ja do powrotu do niego.. Nie moge uwierzyc.. Do powrotu.. Ona która mnie nienawidzi. Myslalam ze kazda synowa to dla niej wróg nr 1. Ale nie ona, nie ta druga. Co ja zle zrobilam jej? ze go oderwalam od rodziny alkoholowej, no fakt. Moja wina. Boze kochany czy tylko ja jestem tak glupia? Napisal mi w konfrontacji na gg "obie jestescie siebie warte" - jak moglam dac sie tak umniejszyc. Czuje sie zgnojona, nic niewarta. I mam swiadomosc ze sypial ze mną a bywal z nią / moze innymi tez. Dziewczyny jak bardzo zle ze mną? Ja juz nie mam sily tego dzwigac, nie mam sil na terapie (mam lata doswiadczen - niereformowalna?), chce zyc jakos normalnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Asiula- miałam do ciebe napisać, ratuj siebie i dzieci. A picie w domu?? w żadnym wypadku, masz dzieci dziewczyno i nie kaz im oglądac pijacjic libacji. Stwórz im normalny bezpieczny dom, a nie będa ogladac pijane mordy!! Dziewczyno walcz o swoje prawa, o godne zycie, zasługujesz na to!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam serdecznie - coz, musialam sie troche zajac swoimi sprawami i jakos nie mialam specjalnej weny zeby pisac bo i o czym? Teraz sprobuje troszke nadrobic, stopniowo Was poczytam bo chyba sporo nowin na topiku. Powedrowalam na chwile dorywczo na forum DDD/DDA i tam faktycznie mozna wiele skorzystac jak sie pracuje nad tym problemem. A na stale to siedze na warezach - to dla mnie taka odskocznia/rozrywka/relaks. Przede wszystkim zadowolona jestem z tego ze nareszcie zabralam sie za siebie z pelnym przekonaniem i to jest dla mnie dowod ze naprawde zaczynam siebie kochac. Co do reszty to w czasie wakacji zaciesnil sie moj kontakt z mlodszym synem i wlasciwie same pozytywy. Komputer reinstalowywalam ze dwa razy bo cos mi nie pasowalo ale juz jest stabilny. Bede z czasem testowac inne dystrybucje ale na razie chce na starym dobrym ubuntu popracowac ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×