Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość POMOC DORAZNA

Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2

Polecane posty

A ja mam męża, który dzisiaj ma tylko jedną wadę. Jest gniewnym i nerwowym człowiekiem. Objawia się to w ten sposób, że swoje emocje negatywne wyładowuje na mnie. W kłótniach wyzywa mnie bardzo brzydko. Kiedyś był też niedobry dla mnie, raz rzucił się na mnie z pięściami. Widzę, jak bardzo się zmienił. Ale pozostało to, że co kilka miesięcy jest awantura. Często ja ją prowokuję. Ale on reaguje nadmiernie agresywnie, wyzywa mnie od kurwy, burej suki itd. Pozostało tylko to z dawnej agresji. Ale ja tego nie jestem w stanie tolerować. Próbowałam odejść, ale jestem od niego uzależniona. Mam wrażenie, że oboje odgrywamy jakąś sztukę. Kiedyś było gorzej, teraz pozostały awantury co kilka miesięcy. Jakbyśmy nie umieli żyć spokojnie i bez nadmiernych emocji. Zdrowiejemy razem, ale jest to bardzo trudne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niefortunnie sformułowałam pytanie :O To było moje odczucie, nie osąd. A co do reszty, to proponuję zamknąć temat i przypomnieć drugą z czterech umów: "Nie bierz nic do siebie Nic, co robią inni ludzie nie dzieje się z Twojego powodu. Ich działania i słowa są projekcją ich wewnętrznej rzeczywistości – ich snu. Jeśli ktoś mówi „jesteś brzydka”, to jest to wypowiedź o nim samym, wynikająca z umów, jakie zawarł sam ze sobą. Jest całkiem prawdopodobne, że innym razem, w przypływie lepszego humoru lub chcąc coś uzyskać, powie „jesteś piękna”. Problem w tym, że Ty wciąż jesteś taka sama. Jego słowa niczego nie zmieniają: ani w Twoim wyglądzie, ani w Twoim świecie. Wystarczy nie brać ich do siebie. Biorąc coś do siebie, dajesz tej rzeczy władzę nad sobą – by Cię uszczęśliwiła bądź unieszczęśliwiła. Czujesz się wniebowzięta bądź dotknięta. W pierwszym przypadku wzmacniasz w sobie skłonność „brania do siebie”, a w drugim – denerwujesz się, reagujesz defensywnie, co często jest źródłem konfliktów. Sama nakręcasz spiralę stresu. Przestrzegając drugiej umowy zyskasz nieopisaną wolność. Będziesz mogła iść przez świat z szeroko otwartym sercem i żadne słowa czy działania nie będą w stanie Cię zranić. Wystarczy stale pamiętać, że każdy ma swój własny świat i nie brać nic do siebie." Miłego weekendu! :)🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Sa rzeczy lepsze (tak mniemam) od prozacu (ktorego nb nigdy nie bralam, unikam zbednych lekow w szczegolnosci psychotropow) i dostepne naturalnie. Jak chce sobie nastroj poprawic to jade na autostrade po zdrowa adrenaline albo wypier*lam w gory. W ostatecznosci ogladam jakis film. Albo przeczekuje wiedzac ze i tak przejdzie... Poza tym mam juz swoje lata i mniej wiecej polowe zycia za soba, szkoda mi czasu na jakies urazy, nienawisci, zlosci i zale. Zycie jest na to za krotkie. No i to ze mieszkam na zapadlej wsi, otoczona natura i moimi zwierzakami - to pewnie tez robi swoje. Miasto (mimo iz sie w nim urodzilam, wychowalam i spedzilam kilkadziesiat lat zycia) mnie przytlacza. I lubie te nasze male miasteczka i zadoopia... A jaka piekna jesien jest teraz, te kolory - no i wyjatkowo cieplo, bezdeszczowo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Przestrzegając drugiej umowy zyskasz nieopisaną wolność. Będziesz mogła iść przez świat z szeroko otwartym sercem i żadne słowa czy działania nie będą w stanie Cię zranić. Wystarczy stale pamiętać, że każdy ma swój własny świat i nie brać nic do siebie." Spodobala mi sie taka perspektywa, dlatego zaczelam siebie obserwowac i zastanawiac sie jaki sens wlasciwie jest w braniu czegokolwiek do siebie. Jaki to ma "odnosnik" w przeszlosci. I to moje slynne "dlaczego"... Wyzbylam sie w duzej mierze tego nawyku. Po pierwsze: nie mam wplywu na to co ktos mysli czy mowi. Cokolwiek bym nie zrobila - ludzie beda myslec i czynic po swojemu. Mozna starac sie ich przekonac ale jesli sie nie powiedzie - to tez jest OK. Ale nic na sile i nic kosztem stresu "bo ona mowi czy mysli to czy tamto a ja bym chciala zeby myslala tak a nie inaczej". Blad w zalozeniu. Liczenie sie zbytnio z opinia innych - tez bez sensu. Owszem, nalezy tak postepowac zeby nie bylo krzywdy, urazy - od tego jest moralnosc, empatia - ale nie nalezy czynic niczego "pod publike", zeby ludzie nie gadali (co sobie o mnie pomysla! A pomysla to co beda chcieli chocbym na glowie stanela). Nie nalezy sie ludziom "podlizywac" zeby nas lubili, obrzydliwe zachowanie ktore wzbudza we mnie mdlosci. Nie cierpie wazeliniarstwa pod zadna postacia. Najlepiej i najuczciwiej to byc soba. Ale najpierw trzeba sie dowiedziec kim sie jest naprawde :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam po latach, prawie 3 lata minęły jak się nie odzywałam.Pisałam kiedyś że jestem w toksycznym małżeństwie,ja i moje 2 córki ,a regularne wówczas czytanie tego topiku i pisanie bardzo,bardzo mi pomogły. W chwili obecnej jestem prawie od 4 miesięcy po rozwodzie ,który poprzedziła 2 letnia urzędowa separacja i sama fajnie sobie radzę.Miewam dołki i pagórki wiadomo ale warto było przejść przez to wszystko żeby cieszyć się spokojem i powolutku odbudowywać poczucie własnej wartości....Pozdrawiam Was serdecznie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jakasia :) Bardzo się cieszę i życzę Ci żeby Twój spokój Cię nie opuszczał :) abyś była silna a z dołków wychodziła szybciutko :) zawsze znała swoją wysoką wartość :) Jesteś Wielka!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rozwód,a właściwie w moim wypadku rozejście się i to co było potem to był koszmar..... wiedziałam,JUŻ miałam bardzo mocno w głowie po 2 wóch separacjach zakodowane CZYM to pachnie,czyli stres z tym związany , ale przeżyłam szok kiedy dzwonili do mnie znajomi w TYM czasie że mój jeszcze mąż odwiedził ich z młodą dziewczyną......................w każdym razie NIE MNĄ... i potem następna ....i następna.... myślałam że zwariuję.....tak sobie wówczas myślałam że powiniem dać umrzeć temu wszystkiemu,naszemu życiu,małżeństwu i dopiero potem szukać następnych..... Naiwna byłam...............można być z kimś wiele lat i go nie znać.......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jesienna Roza
Jakasia - Ciesze sie, ze Tobie sie udalo wyjsc i cieszysz sie teraz spokojem, a spokoj i radosc to najwazniejsze. Lepsze dolki bez toksyka niz gorki (sporadyczne) z nim. Ja tu jestem od niedawna. Pozdrawiam Cie zyczac dalszych dobrych dni, Tobie i corkom.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jesienna Roza
Jakasia - Trzeba bylo sobie wtedy powiedziec, ze te nastepne nie wiedza czym pachnie zycie z nim. Ten czlowiek zupelnie nie mial taktu, zeby przychodzic do Waszych wspolnych znajomych z dziewczynami. Chcial Tobie zrobic na zlosc, bo wiedzial, ze Ci przekaza. Ale widzisz, jaki ma charakter. Nie ma czego zalowac. Dobrze, ze wytrwalas w swoim postanowieniu rozejscia sie z nim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oneill - dzięki za te słowa. Ciężko u mnie. Zmarła babcia toksyka. Dziś w nocy. Z tą kobietą jest związana cała historia. Na początku miała żal do swojego wnuka, że wziął sobie starszą od siebie kobietę. Miała żal do mnie, nie podobało jej się to. A ja po prostu byłam, odwiedzałam ją, rozmawiałyśmy. Potem, kiedy podupadła na zdrowiu - kąpałam, sprzątałam, walczyłam, żeby zapewniono jej godziwą opiekę. Wzywałam lekarza, płaciłam za wizyty, jeździłam na badania, bo ją luibiłam, pokochałam. Kiedy półtora roku temu obcinałam jej wrośnięte paznokcie, smarowałam nogi kremami, kiedy , kupowałam krem do twarzy- ja wiedziałam jaki lubi- kiedy ją bezładną kąpałam - rozżaliła się jak dziecko i pytała ze łzami, czy ja ją kocham. Powiedziałam, że ją kocham całym sercem. Kochałam naprawdę. Bo w głowie mi się nie mieściło, że można tyle przejść, co ona. Strata brata w czasie wojny, strata synka, zaraz po porodzie, potem strata córki - rak mózgu, strata męża i wreszcie odcięcie się totalne drugiej córki. Życie w samotności. Ja widziałam od początku, że ona bardziej żyje przeszłością, nie pamięta co było wczoraj. Walczyłam, żeby lekarza ściągnąć, żeby zapewnić opiekę, bo wedle mnie to był Aldsheimer. Do nikogo nie docierało. Dopiero 2 tygodnie temu, kiedy bacia się już nie poruszała o własnych siłach, kiedy sąsiedzi wzywali policję, bo ponoć toksyk okradał, izolował od ludzi, krzyczał na nią, kiedy odgórnie zarządzono kontrolę MOPS i podesłano opiekunkę, dopiero wtedy usłyszałam, że potrzeba pomocy. Lekarza, załatwienia ośrodka. Byłam w trakcie. Był lekarz, załatwialiśmy ośrodek, żeby było jej lepiej, żeby nie była sama. Odeszła cichutko. Nikomu nie robiąc kłopotu. We śnie. Sama. A ja chciałam się z nąi jeszcze zobaczyć.Prze prawie rok nie wolno mi było się z nią widywać, bo toksyk z nią mieszkał. Jeśli mówiłam, że może odwiedzę bacię, słyszałam milion wymówek... Wczoraj miałam prosić toksyka, żeby pozwolił mi się z nią w sobotę zobaczyć. Ale nie poprosiłam, bo nie widziałam się z nim. Boże kochany....dlaczego?! Ryczę dziś cały dzień. Rano teść zawiózł mnie do pracy. Potem pojechał do babci- jak codzień ze śniadaniem.. Odezwał się , że bacia nie żyje!!! Dlaczego umierała sama? Dlaczego? Wychowała dzieci - dwoje. Przeszła tyle, straszny ból, wychowała wnuka. I odeszła sama. Cichutko. Bez kłopotów. Po prostu poszła swoją drogą. Mam strasznego doła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cztery Umowy...Kochana. Przytulam Cię mocno, mocno....jak pięknie o tym wszystkim napisałaś, z jaką miłością.... Babcia odeszła w najlepszy sposób, we snie, po cichutku, lekko... Bóg ją kocha i to szczególnie skoro taką śmierć dla niej przeznaczył, bez bólu i w spokoju... Popłacz sobie, to żałoba... ale pomyśl, że jej jest tam gdzie jest...niebiańsko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jest mi zle :( znowu jestem sama :( weekend :( jestem chora, spedze go w domu czuje pustke :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cztery umowy rozumiem, co czujesz podobnie bylo z Dziadkiem mojego ex. Bardzo, bordzo Ci współczuję Przytulam ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
4 umowy ❤️ Nie miej dola. To tylko zycie kochana. Przykro ci, bo sie nie pozegnalas... ale wspomnisz moje slowo, ona sie z toba pozegna, bedziesz wiedziec gdy to sie bedzie dzialo. Wiem, ze brzmie jak jakas nawiedzona, ale wiem co mowie (chyba). Sa pewne rzeczy z mojego zycia o ktorych nie chce mowic na zadnych forach... nie chce nawet mowic na zywo. Bialaczka, coma, sztuczne pluco, smierc w dzien walentynek. Zlosc, ze mi to zrobil, zadnej lzy na pogrzebie. Najwieksza pretensja o to, ze sie nawet nie pozegnal. A on przyszedl i sie pozegnal jakis miesiac pozniej gdy sie na sile wywlekalam z lozka. Ja wierze, ze babcia bedzie nad toba czuwac i ci duzo pomoze. I nie rozpaczaj, ona tego nie chce (mysle). Ona chce cie widziec szczesliwa, przeciez cie kocha.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jestem rok po slubie. od pół roku nie pracuję i mąż ma dla mnie mniej szacunku niż kiedys. próbuje wprowadzać swoje rządy w domu. jest cudnie jak zrobie coś po jego myśli - jak nie to koszmar... Kocha mnie warunkowo - tak jak kochała mnie moja matka kiedy z nią mieszkałam. Obydwoje mnie kochają wtedy kiedy zrobię coś co mi każą, jak nie to się na mnie wyzywają. Chyba wpadłam z deszczu pod rynnę, tak bardzo się chciałam wyrwać z rodzinnego domu, z tej cholernej patologii a wpadłam w następną... Jak pracowałam zawodowo to mnie szanował... Nie da się z nim o tym porozmawiać bo słyszę :marudzisz albo przesadzasz. Niechcę tak zyć. Moja teściowa ma to samo ze swoim mężem od 30 lat. Wprawdzie mój M jeszcze mi nie mówi, że jestem tępa, ciemna i głupia ale to nadejdzie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mój mąż wyżywa się na mnie odkąd straciłam pracę. Ma być wszystko pod jego dyktando inaczej manipuluje mną mówiąc, że jestem egoistką i , że myślę tylko o sobie. Jak wypełnię jego rozkaz to jest kochany, a jak nie to nie mam spokoju...Identycznie było jak mieszkałam z mamą. Ona też mnie kochała i kocha warunkowo. Jak pracowałam zawodowo to miał dla mnie szacunek a teraz...a jesteśmy dopiero rok po ślubie. Jak mu mówię, co mnie boli to słyszę: marudzisz bądź przesadzasz bądź znów stroisz fochy. Myśli o sobie, że jeste najwspanialszy bo: cięzko pracuje, bo takiego faceta to ze świecą szukać,uwaga!: powinnam go na rękach nosić itd. Myslałam,że z nim mi będzie lepiej niż w mojej patologicznej rodzinie ale chyba wpadłam z deszczy pod rynnę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja nie będę mogła jednak przyjechać do Ciebie Niebo :-( Sprawy rodzinne i wyjazd mi wypadły nie do przełożenia. Bawcie się dobrze dziewczyny, mam nadzieję, że przy kolejnym już będę obecna. Buziaki dla Wszystkich 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czy tesknota bedzie jeszcze dlugo trwala? juz 2 miesiace nie jestem z nim... nic specjalnego mi nie dawal, nie spedzalismy jakos atrakcyjnie czasu, jedyne czego tak naprawde mzo emi brakowac to sex... ale tesknie i dlaczego i ile tak jeszcze bedzie??:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
4 Umowy Przyjmij wyrazy wspolczucia, przytulam cie mocno i prosze... mimo bolu ... pamietaj o sobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asxz
do kasiula1983 Uciekaj z tego związku, nie masz jeszcze dziecka będzie trochę łatwiej. pozostając z nim zniszczysz siebie, uwierz nie warto. Ja miałam cały czas klapki na oczach, a teraz nie wiem jak z tego wyjść. Wiem, że będzie ci ciężko, ale później może być jeszcze gorzej. Mój m odkąd powiedziałam mu że chcę rozwodu stał się słodki jak miód, co chwilę dawałby mi całusa, a do nie dawna jak chciałam go pocołować słyszałam tylko odejdź śmierdzisz papierosami. Dziwne teraz mu to nie przeszkadza. Za to mi przeszkadza ta jego nachalność. To nie jest wporządku z jego strony najpierw były wyjścia z domu w momencie gdy ja wracałam z pracy(wracam później od niego) z mojej strony zero reakcji na to, a teraz tym swoim miodowym zachowaniem mysli, że wszystko naprawi. Ja się staram a ty nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asxz
Może później uda mi się opisać całą sytuację, teraz muszę kończyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jesienna Roza
Kasiula - xsz dobrze Ci radzi, ja to samo: odejdz od niego poki jeszcze dziecka nie ma, bo zmarnujesz sobie zycie. To juz widac od poczatku co to za czlowiek. Staraj sie znalezc prace, jakakolwiek, zeby sie utrzymac. Jak mezczyzna nie szanuje kobiety, z ktora jest, to ten zwiazek nie ma szansy na to aby byl szczesliwy. I cala rodzina bedzie nieszczesliwa, lacznie z dziecmi, ktore od poczatku beda widzialy: chlopcy na ogol biora wzor z zachowania ojca, a dziewczynki sa potem tak zakompleksione, maja niskie poczucie wartosci, ze powielaja sposob zycia matki. Nie ma roznego traktowania kobiety w zaleznosci od tego czy pracuje czy nie. Ja tez stracilam prace, to wrzeszczal na mnie juz od rana, bo wie, ze nie mam gdzie pojsc. Tylko ze Ty jestes mloda i masz duze szanse i na prace i na dobry zwiazek z kims w porzadku. Zycze Ci odejscia i szczescia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asxz
I poszedł sobie z domu, chwila spokoju, przynajmniej miałam taka nadzieję, jeszcze godzina nie mineła a juz tel czy ma wracac czy dziecko płacze mówię siedź sobie ile chcesz, wszystko jest wporządku a o n tak wiem że już za mną nie tęsknisz. I znowu chce wywołać u mnie poczucie winy. Nie tęsknię za tym aby tu był jeszcze 1,5 roku temu bym do niego wykonała jakieś 5 tel w tym czasie, a teraz chcę by został tam jak najdłużej. Ile razy chciałam go kiedyś pocałować mówił że śmierdzę papierosami, a od czasu gdy wie że mnie stracić na okragło się tego domaga i fuczy gdy powiem nie. A zaczał palic od tygodnia, a to jego zachowanie trwa już trochę dłużej. Wkurza mnie to jego zachowanie, może jakbym nie przejżała na oczy to bym się z tego cieszyła, a teraz to wydaje mi sie takie sztuczne. Prawie dwa lata bez pocałunku, a teraz na każdym kroku by tego chciał. Czy on myśli, ze wten sposób sprawi, że znów będę uległa i uzależniona od niego. Pierwsze było to że on się stara a ja nic nie robię w tym kierunku aby było dobrze, później było olewanie mnie i wychodzenie z domu w momencie keidy ja przychodziłam, a teraz jest daj mi buzi. Wszystkiego próbuje, ale ja nie chcę zamknąć się znowu w skorupie. Chcę być sobą. Nie chcę nic ukrywać ani bać się co mu znowu odbije. Mam kogos kto mi pomaga, do niego coś czuje, ale wiem, że nigdy z nim nie będę, liczy sie to że daje mi teraz wsparcie w walce o moje ja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jesienna Roza
asxz - Po prostu zabil Twoja milosc, a zabitej milosci nie wskrzesi sie juz. Puste pocalunki nic nie dadza, jak nie ma uczucia wewnatrz. Ja mam podobnie. Kiedys myslalam, denerwowalam sie, teraz chce, zeby byl gdzies tam jak najdluzej, a najlepiej wcale nie wracal. Tak to jest, taka jest kolejnosc. Oczywiscie denerwuja sie, ze juz nie maja nas w swojej wladzy, chcieliby powrocic do poprzedniego stanu. Nie miej zadnych obiekcji i wyrzutow sumienia, ani nie czuj sie winna, choc on chce wywolac wine w Tobie. To nie Twoja wina, ze sie tak stalo, to jest jego wina. To jego postepowanie doprowadzilo do tego, ze Ci na nim nie zalezy, ani nie masz zadnych uczuc. I tak powinno byc z kazdym gnebicielem. Maja to na co sobie zasluzyli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asxz
Wiem, że nie powinam się tak czuć, ale to siedzi we mnie w środku. Jest postęp, bo potrafie powiedzieć nie, ale później jest mi z tym źle. Staram się jednak zaciskać zęby i nie pozwolić aby on mną dyrygował. Jest ciężko, bo zawsze chcę postępować jak dawniej. Nieraz tak robię, ale może ktos nademną czuwa abym tak nie robiła. W piatek tydzień temu nie był zadowolony że idę na trenig i juz spod drzwi się chciałam wrócic i jechać do domu, wracam się patrzę a tu sensei mnie zauważył, więc już idę na trenig, nie wycofam się z pod drzwi. A jakby nie było w tej chwili senseia, to bym wróciła do domu bo jemu się to nie spodobało. bardzo się cieszę że nie wróciłam do domu, ale jest ból bo to nie była moja decyzja, dalej jestem od niego uzalezniona, choć staram się aby tak nie było

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asxz
Do Jesienna Roza Może to i głupie, ale ja cieszę się z tego, że gdzieś wyjdzie, albo zasnie wczesniej i nie muszę z nim przebywać. Dla mnie weekeny są przerażąjące. Nie chcę z nim spędzać czasu. Zdaję sobie sprawę że jeżeli w tej chwili podam sie jego urokowi i temu o czym mówi że sie stra zminic itd, to ja znów wpadnę w pułapkę, bez wyjścia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Lora... jeszcze pewnie sie troche pomeczysz z emocjami. Postaraj sie organizowac czas, by jak najmniej myslec o tym wszystkim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Strasznie zgubne jest psychiczne uzależnienie i potrzeba przynależnosci do faceta... Należymy same do siebie przede wszystkim a oni są dodatkiem, uzupełnieniem dopełniajacym nasze szczęscie, ale nie mogą byc jego uwarunkowaniem... _______ 🌼 _______ 🌼 _______ 🌼 _______ Terapeuci tłumaczą jak ważne jest zajęcie się sobą i tym, czego nam do tej pory brakowało. Istotne jest aby ludzie z syndromem DDA PRZESTALI szukać UZNANIA u innych i stali się ważni dla samych siebie, zaczęli sami decydować o tym, że staną się o wiele silniejsi niż byli przedtem. _____ 🌼 _____

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Za wasze uzdolnienia - nigdy nie wykorzystane - _______ 🌼 _______ :-( Za to, że chcą was zmienić, zamiast naśladować _______ 🌼 _______ Że jesteście leczeni, zamiast leczyć świat _______ ❤️ _______

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×