Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość POMOC DORAZNA

Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2

Polecane posty

Gość do zbirka
jezeli wiecej przyjemnosci sprawia ci dawanie radosci innym niz dbanie o siebie to masz powazny problem. historie o milosci sa na ogol cieple i mile. czyta sie o nich z przyjemnoscia. zupelnie jak historie o sw. mikolaju... tez cieple i mile. czy zastanowilas sie kiedys dlaczego setki milionow ludzi zgadza sie oklamywac swoje dzieci w imie tej cieplej i milej historii grubego faceta wchodzacego przez komin z prezentem dla nas? moze te przesadzone historie o milosci to tez nie do konca prawda? moze dlatego siedzimy na tym topiku, bo bardzo chcialysmy wierzyc w te bajki?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do zbirka
I jeszcze jedno zbirku, zachowanie twojej znajomej od salatki pokazuje jak dbac o swoja chocby drobna przyjemnosc. kobieta nie chciala wam dac przepisu i nie dala. elegancko sie z tego wykrecila . wiele z nas nie tylko daloby ten przepis, ale osobiscie zapisaloby go na ozdobnej papeterii. aby tylko zrobic przyjemnosc innym, aby tylko kupic choc troche akceptacji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Spokojna głowa, umiem zadbać o siebie :) choć oczywiscie zdarzały się sytuacje, kiedy o tym zapominałam.A może tyle samo przyjemności daje mi dbanie o siebie, co dbanie o osoby mi bliskie i przyjazne? Ostatnio spotkałam sie po latach niewidzenia z moją przyjaciółką, która mieszka od dawna w Kanadzie. Kupowałyśmy owoce i L.powiedziała, że nie lubi ...winogron :D A serio - to nie lubi bananów. Jak jej córeczka była mała, a mieszkały jeszcze w Polsce, to jak w tamtych latach "upolowała" banany, wszystkie dawała dziecku. A sama obgryzała zębami resztki ze skórki. Czy miała problem ze sobą? W kazdym badź razie, po wyjeździe do Kanady pochłaniała banany kilogramami...az do przesytu :) Czy matka, która czasem odejmie sobie od ust, zeby dać dziecku, ma problem ze sobą? Dodam- dbająca o siebie matka. Co do rozkładania na czynniki pierwsze, byłabym za złotym środkiem. Jest termin " klęska urodzaju". Owszem, są wspaniałe, pomocne książki z zakresu psychologii. Ale to nie oznacza, że musimy się trzymać z uporem każdego słowa. Czasem w naszym przypadku cos akurat nie pasuje. To, jak te same zdania potrafimy odebrać inaczej- zaskakuje mnie. Nie traktowałam opowiadania o dobrym furtianie dosłownie. Nie przyszłoby mi do głowy pomyśleć - nie bierzesz, dajesz innym, cos co miało byc dla Ciebie- wróci do Ciebie zgniłe :P. Była taka czyjaś sugestia. Przeciwnie, czasem mam wrazenie, że ta kiść winogron wędruje po naszym ( mogę tak napisać :)? ) forum. Co do tej sałatki - miło byłoby dostać przepis na pięknym papierze. Chyba jednak chodziło o co innego. To była bardzo bogata kobieta i chyba było jej niezręcznie podać tak mało skomplikowany przepis. A może i nie? Nie wiem... Cytuję -"zachowanie twojej znajomej od salatki pokazuje jak dbac o swoja chocby drobna przyjemnosc". Ona zdbała o swoją przyjemność? Czy ja nie zadbałam? Co mogłam ewentualnie zrobić w tej sytuacji? Niestety wiedziałam, że Swiętego Mikołaja nie ma ;). Bajki owszem pochłaniałam. Hmmm. To dlatego teraz mam problem - jak oddzielic nagle serce od rozumu? ;) To co? Wszystkie bajki na stos? :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie zmieściło mi się w tamtym poscie, więc szybciutko dopisuję. W tamtych czasach mozna było upolowac np. dwa banany, jedną pomarańcz. Niewiarygodne, ale prawdziwe. Miłego wieczoru :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Anonimowy Zbirku ❤️ Pamietam, jak tuż przed Gwiazdką ojciec przysłał nam wielki karton pomarańczy:-) Jadłam je jak ziemniaki, jak wygłodzony stwór - były towarem bardzo deficytowym. I wyjechały ze mnie te pomarańczki szybciej, niż je zjadłam :-) Ech, jak mi szkoda było :-) :-) :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ula ❤️ A ja mialam tak z Milką. Mamy kolezanka przysłała karton czekolady Milka. No i jak zaczełam, to nie mogłam skończyć :D Chyba sie chciałam najeść na zapas... na przyszłe bezczekoladowe dni. Na domiar złego nie było wtedy tego czegoś -już w porzadku moj żołądku :) Ale przeżyłam i niestety dalej lubię czekoladę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do zbirka
widze, ze holdujesz zasadzie wszystko albo nic. a tutaj idzie o znalezienie zlotego srodka. furtian az sie zarumienil z radosci gdy dostal owa kisc, ale po jakims czasie doszedl do wniosku, ze 1.zrobienie radosci komus innemu jest wazniejsze niz wlasna przyjemnosc lub 2. on sam nie zasluguje na wyroznienie. zaniosl kisc opatowi, a wiec osobie "wazniejszej od niego" wiem, wiem, wiem, to tylko przypowiesc o sprawianiu sobie drobnych przyjemnosci. a i ja wierze, ze nalezy dawac innym radosc, o ile nie krzywdzimy tym samych siebie. twoja znajoma od bananow mogla zjesc pol banana i dziecku dac pol. czyz nie zdrowiej dla niej i dla dziecka? jesli twoja znajoma od salatki nie dala przepisu, bo wstydzila sie, ze potrawa nie kosztuje duzo, to wycofuje moje uznanie dla niej. sadzilam, ze po prostu chciala ten przepis miec dla siebie i to jest jej prawo. i wyszla z tego tak ladnie. a jesli ty umiesz zadbac o siebie i o swoich bliskich w zdrowy sposob, to tylko moge pogratulowac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To co się da, podziel na dwa! Mogła. ale nie musiała. Ty byś zapewne podzieliła na pół. Ona dała całego. Ona to ona. Ty to Ty. Piękne słowo TIMSZEL. W uproszczeniu- możesz, ale nie musisz. Szczęście. Jedyne co się mnoży, gdy się dzieli. Ja tak odebrałam furtiana. Amen :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
upadam upadam płącze :( roztrząsam rozpamiętuję chociaż wiem ze nie chcę tak jak było i ze inaczej nie będzie za czym ja rozpaczam niech ktoś mnie podniesie " za szmaty " i do pionu postawi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Złamane Skrzydła ❤️ 🌼😘 To minie, wszystko przemija... W tym momencie rozdrapujesz rany, ale jutro bedzie nowy dzień... Więcej słońca... Ja znam to uczucie. Dopada i szarpie...boli :( Siedzę wtedy i nawet to parę metrów do łazienki jest nie do pokonania. Proszę - żadnych tam porównań do mopów. Myśl o sobie jak najlepiej, postaraj się. I proszę zmień wreszcie swój nick. Nie bardzo umiem pisać w takiej sytuacji, ale bardzo Ciebie rozumiem. Przytulam ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zbirku dziękuję :) już nieco lepiej chyba zachowuję się jak narkoman na głodzie... wiem ze mi szkodzi a zaluję utraty tego co mnie niszczyło nicka powinnam zmienic , zabiorę się do tego :) Dziwią mnie te moje upadki bo wiem czego chcę i wiem czego nie chcę a tu taka bezsensowna irracjonalnośc mnie dopada... tym bardziej ze w moim zyciu ktoś sie pojawil włąsciwie to cały czas wiele lat byl byl jako przyjaciel znamy się dobrze teraz ... hm rumienię się ;) z przyjazni tworzy sie neico inna relacja boje się to zaprzepascic bo to całkowicie neitoksyczna nieuzalezniona spokojna godna zaufania osoba przy ktorej czuje sie swobodnie i spokojnie bezpiecznie osoba ktora nie zafunduje mi jazd emocjonalnych niepewnosci ktora mnie nie zwyzywa nie zrobi awantury ktora wesprze gdy mi zle a nie odtraci ktora nie wysmieje moich zainteresowan pocieszy gdy potrzebuje przy ktorej czuje sie fantastycznie spokojnie i nie ma tej cholernej niepewnosci bytu ktora nie kontroluje mojego telefonu zostawionego na 3 minuty nie wypytuje z kim po co kto dzwonil a dlaczego nie zrobi karczemneij awantury za telefon od kolezanki po 23 ktora jest lubiana moglabym wiele jeszcze wymienic tylko dlaczego mając u boku kogos tak dobrego cos z zalu łka? ech....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do zbirka
zbirku mylisz sie ponownie, ja wlasnie jestem ta ktora oddalaby caly banan i oddallaby winogrona i napisala przepis na ozdobnej papeterii. u mnie to juz zakrawa na patologie. to wynioslam z domu. jestem wykorzystywana na codzien i nie wiem jak to przerwac. jak przeczytalam o furtianie to od razu pomyslalam, ze on ma te sama przypadlosc co i ja. ty umiesz o siebie zadbac i nie dasz sie wykorzystac. to dobrze, ja tez chcialabym sie tego nauczyc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do skrzydel
to jest detoks. tak chorowalo tutaj juz wiele dziewczyn. to jest okres do wyplakania, do wyrzucenia, do odzalowania. a potem zaswieci slonce. i moze kiedys ty bedzisz pocieszac inna dziewczyne na detoksie majac to juz za soba. trzymaj sie cieplo. wszystko dobre jest jeszcze przed toba. ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do skrzydeł :) dziękuję za słowa otuchy wiele dla mnie znacza i potrafią czynic cuda :) zmieniłam nicka :)) juhuuuuuuuu !! postaram sie bardzo się postaram wykopać z mojej głowy żal dziękuję , że jesteście :) bez tego forum pewnie niejedna z nas tkwiłaby dalej w byle czym i niejedna z powrotem w to byle co wlazła

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czasem po prostu forum się zatyka. Skrzydełka, czasu Ci potrzeba... I odwagi. By nie bać się nowego. Tym bardziej,że nowe jest obiecujące :) A stare niech idzie sobie precz. Wiedziec czego sie nie chce i wiedzieć czego sie chce to sporo. Bywa jednak, ze zderza sie teoria z praktyką i tu problem... To fajnie, że potrafisz sie zarumienić :) Swiadczy to o świeżości uczuć :) Tak jak dziewczyna wyżej, uważam,ze wszystko co dobre przed Tobą ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zbirku życie mi ratujesz :) Kochana jesteś :)) teraz będę mogła spokojnie zasnąc :) spróbowałam wywalic maila z profilu zaraz się okaże czy się udało jak nie - to już jutro Dziękuję raz jeszcze i Dobrej Nocy :))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do Do zbirka Teraz Ciebie rozumiem. Ach te nasze domy rodzinne... Twojego problemu nie mam w nadmiarze akurat, ale są inne. W końcu jestem na tym forum nie bez powodu. Moze jakiś kurs asertywności? rozumiem, ze dla Ciebie to udręka. Na pewno jest Ci potrzebna fachowa pomoc. Pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Eeee zycie to nie :) Cieszę się, że już czujesz się lepiej. Z mailem sobie poradzisz. Co tam z mailem. Z wszystkim sobie poradzisz! Dobrej nocki życzę :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Layla*************
Casto nie czuję sie obrażona;) jest okey;) nie potrafie zdecydować i cierpię w samotności ;( i jak narazie sama gotuję sobie taki los;( Anno 66;) może mi się kiedyś uda , narazie straciłam wiarę;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do ewy
a ja zycze ci abys zmadrzala nareszcie i aby "milosc" ktora jestes ponac napelniona nie dzielila ludzi i nie sklocala ich z soba. zycze ci daru uczciwosci wobec siebie samej i innych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Licja...
Witajcie... Przepraszam, że tak długo nie dawałam znaku życia. U mnie dużo, bardzo dużo się zmieniło i choć nie było to łatwe, wiem, że to zmiany na lepsze. Choć to może wydać się mało prawdziwe, wiele z decyzji, które podjęłam ostatnimi czasy, to decyzje przemyślane i podjęte z Waszą pomocą i być może dzięki Wam... Zacznę od początku... Niedługo po sytuacji, którą opisałam Wam ostatnio, postanowiłam spróbować jeszcze raz-tym razem skutecznie. Trudno tu mówić o tym, że nagle wszystko zrozumiałam, pojęłam, otworzyłam oczy i zmieniłam swoje życie. Nie. Tak nie było. Po pierwsze moje życie dopiero zaczyna się zmieniać imam nadzieję, że te zmiany pójdą w dobrym kierunku. Po drugie to, że w moim zyciu dzieje się źle, a właściwie, że moje życie nie jest już życiem wiedziałam od dawna. Sama nie wiem, co spowodowało moje działanie. Nie zastanawiam się nad tym, tak jak nie zastanawiałam się co robię, gdy wychodziłam z domu. Zrobiłam to i już. Dlaczego dopiero teraz? Hmm.. To niby proste pytanie, ale nie umiem odpowiedzieć na nie ot tak, po prostu. Chyba dopiero teraz wiem, że nie zmienię nikogo i niczego, zanim nie zmienię samej siebie. Decydując się na "odejście" poczułam też, że teraz już się nie boję... Nie boję się Jego, tego co zrobię, gdzie pójdę, bo wolę umrzeć, niż żyć tak dalej. Nie poszłam na policję. Poszukałam w internecie miejsc, gdzie mogę znaleźć pomoc. Nie wiem dlaczego wybrałam to, które znajduje się dalej. No i pojechałam. Zgłosiłam się do ośrodka. Bałam się wszystkich procedur, komplikacji, problemów i tego, co zrobię jeśli nie będę mogła tam zostać. Byłam zdziwiona, kiedy wszystko się udało... Nie mogłam w to uwierzyć... Tam się mną zajęli. To Oni zgłosili sprawę na policję, zrobili mi kolejną obdukcję, zaproponowali pomoc psychologa. Wiecie, co zaskoczyło mnie najbardziej..? Mój mąż nie przyjechał, nie próbował mnie szukać, nie próbował ściągać mnie do domu.Dostałam od Niego tylko jeden telefon... Powiedział tylko "Pożałujesz tego, co zrobiłaś. Teraz zniszczę ci życie" i... roałączył się. Wtedy, choć to głupie i paradoksalne, poczułam się spokojna... Zrozumiałam, że "niszczyć życia" mi już nigdy nie będzie... Teraz już jest lepiej. Tzn. inaczej... To, że tu jestem, że coś zrobiłam nie oznacza, że zamknęłam drzwi i już nic dla mnie nie istnieje. Tak się niestety nie da. W głębi duszy wiem, że nigdy nie zamknę tamtego rozdziału, choćbym nie wiem jak chciała. Może dlatego, że trwał zbyt długi, może zostawił zbyt wiele śladów na mojej psychice.. Nie wiem. Mam tylko nadzieję, że przestanę o tym codziennie myśleć, budzić się z uczuciem niepewności... To co zrobiłam, chyba jest pierwszym krokiem do lepszego... Chciałam Wam wszystkim bardzo podziękować. Za to, że byłyście kiedy pisałam, za Wasze rady, opinie (choć nie zawsze pozytywne), ale przede wszystkim za to, że byłyście potem, kiedy zniknęłam. Nie wiecie jak dobrze czuć, że ktoś o Tobie nie zapomniał, że chce Ci pomóc... Dziękuję. Chę Wam jeszcze tylko powiedzieć, że choć nie wszyscy w to wierzą, moja historia jest prawdziwa. Nie jestem dziennikarką, psychologiem ani nikim innym podobnym. Cóż.. Myślę, że Ci którzy nie wierzyli, nie zmienią opinii po jedym moim zdaniu zapewnienia. Mimo to mam nadzieję, że nikt więcej nie będzie wątpił...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Licja, zycze Ci duzo wytrwalosci i sily. Dobrze, ze chcesz walczyc o swoje godne zycie. Pozdrawiam Cie goraco.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Licjo, Wielkie słowa uznania dla Ciebie. Tak zamilkłaś... sądziłam... a nie wazne, najwazniejsze, że walczysz o siebie, że podjęłaś decyzje, wazne decyzje. Przed Twobą droga ku uzdrowieniu na którą weszłaś i myślę, że już z niej nie zejdziesz. Życzę Ci Kochanie wytrwałości, cierpliwości i dużo wiary, wiary w siebie. Miło słyszczeć, że są ludzie, instytucje, które wspaniale wywiązują się ze swoich zadań, do których zostały powołane. Przytulam mocno i mam nadzieję "widzieć" Cie tutaj częściej... trzymaj się!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Licjo ❤️ zaimponowałaś mi swoja wytrwałością i wiarą, że można jednak zmienić to, co wydaje się "niezmienialne". Bo można. Trzeba zrobić ten najtrudniejszy, pierwszy krok i wejść na szlak. I iść tym szlakiem nieustannie, nie bacząc na cofki i upadki. Prosto do celu, mimo zakrętow i zawirowań. Nadzieja znaczy walka! A skoro wiara czyni cuda, trzeba wierzyć, że sie uda. Więc sie uda! Życzę Ci tego z całego serca ❤️ Cieszę się, że się odezwałaś. Często myślalam, co u Ciebie. Pozdrawiam bardzo ciepło 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ulla 35
Licjo... jak dobrze, ze się odezwałaś........ Dużo, dużo siły Ci życzę i ściskam ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×