Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zaczynam od nowa...

Jak sobie radzicie po rozstaniu?

Polecane posty

Gość zraniona_
tarysman...nie no wnioskujac z Twoich postow to Ty nie jestes moj eks:) On by tu raczej nie wypisywal...tak jak mowie,go to chyba nie obeszlo...:( A mowie tak jak czuje...Poczatek po rozstaniu wydawal sie byc lzejszy,jakos mialam duzo sily w sobie,wierzylam ze postapilam slusznie,bo ten zwiazek byl dla mnie bardzo zly. I co najlepsze ja wiem,ze nie chce byc z ta osoba,ze nic juz nas nie moze polaczyc,bo bede cierpiec...a tesknie za nim:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej... a ja miałam zamiar przestac o nim myslec, ale jakos mi to nie wychodzi i sobie siedze na tym forum i troche sie doluje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
Zraniona, Bezimienna ...dacie radę! Ja też mam wrażenie, że nie dam. Co rano budzę się zdołowana i nie chce mi się żyć. Do tego kończy mi się zwolnienie i będę musiała pracować udając że wszystko jest ok. Ale wiem, że damy radę. Potrzeba czasu. 15 wyjeżdżam na wakacje i teraz czekam bo wierzę, że tam nastąpi przełom. Ale uwierzcie, że też czasem myślę że nie dam rady. Pierwsze dwa dni płakałam i przyjaciółka mi powiedziała, że wie, że teraz to koniec świata ale mam uwierzyć, że wszystko minie. A ona przeżyła coś o wiele gorszego - wyszła z tego silniejsza. Wie co mówi. Tarysman - ja wiem, że przyjaźń to może nieodpowiednie słowo dla nas, którzy kochamy , gdzie ta osoba była dla nas kimś wyjątkowym,kimś z kim mieliśmy spędzić życie, z kim mieliśmy wspólne marzenia. Ale jeśli wierzysz w to, że kiedyś wróci - musi to sama chcieć, nie możesz naciskać i spróbuj na razie być tylko "przyjacielem".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
postaram sie :) ale widze pewne zmiany, ona sama. Ona z kolezanka... Ona sama... idzie porozmawiac... sama zadzwoni, napisze esa jest ok Ona z kolezanka... udaje ze nie zyje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeszcze pare dni temu bylem taki kozak przy niej... Rozmawialem z nia i bylem mega wylajtowany..... Teraz puszczaja mi nerwy :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zraniona_
Aga,u mnie to najgorszy jest wlasnie nadmiar wolnego czasu,mam wakacje w chwili obecnej nie mam pracy...wiec siedze w domu i mysle. Znajomi gdzies powyjezdzali,a przyjaciolka wlasnie sie zakochala i w kolko mowi tylko o jednym,wiec wole jej unikac,by sie jakos nie dolowac bardziej...Czuje sie taka samotna i to poteguje moja tesknote za nim:( Dzis jednak spisalam jego nr telefonu i gg na karteczke a z kompa i telefonu usunęlam,nie chce zeby mnie kusily,zeby sie do niego odezwac:( A i nie chce juz ogladac jego opisow gg bo tylko mnie doluja:( To juz jakis postep jest;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aga, paradoksalnie wiesz co mi pomaga? Świadomość tego, że On za mną nawet trochę nie tęskni tylko bawi się dobrze :). Na nk ciągle nowe podrywki piszą mu w komentarzach jaki to nie jest słodki, wspaniały i uroczy, jedynym jego celem w życiu teraz stało sie zalewanie mordy na imprezach i palenie trawy, bo wtedy jest dobra impreza i panienki dookoła. :) A niech się bawi.... Chociaż to tak cholernie boli świadomość, jak się stacza.. Wyrzuciłam Go z listy gg, z listy znajomych na nk.. - i mam spokój. nie widzę Jego nowych fotek ect... Szkoda tylko, ze tej siły pozostał mi jeszcze tylko miesiąc. Bo od września będę go widywać codziennie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
Zaza - i nie boisz się, że wrócą wspomnienia? Ja nie cieszę się z tego, że u niego ok bo po prostu nie mogę tego zrozumieć, że po 2 latach razem i to naprawdę cudownych latach można zacząć całkowicie inne życie nawet nie oglądając się za siebie. Nie rozumiem... Może za wcześnie... Zraniona - dobrze robisz, nie patrz na opisy,nie czekaj na smsy. Jeśli przyjdą to dobrze, ale nie ma co sobie robić nadziei. Ja wciągnęłam się w serial - może spróbuj. Oglądałaś Gotowe na wszystko? Jest dosyć luźny i nie pokazuje jak inne filmy samych idealnych związków z kwiatami, szampanami i wierszami. I mnie rozbawiał swojego czasu. Niestety wszystkie sezony obejrzałam będąc jeszcze w związku. Ja akurat się cieszyłam z wolnego czasu bo mogłam sobie popłakać w poduszkę i godzinami rozmawiać i się wyżalać przez telefon. W zasadzie to u mnie dopiero minęło kilka dni-może znowu będzie gorzej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aga - właśnie dlatego boje się września. Bo WIEM, że wróci. Ja nie potrafię tak po prostu zapomnieć... ...nie potrafię zapomnieć, ale jednocześnie zaczynam szanować samą siebie... Gdybyście przeczytali moje pierwsze posty tutaj.. Kompletny brak poczucia własnej wartości, On był moim życiem, moją radością, smutkiem, związek z Nim stanowił moje poczucie wartości... On odszedł, zostawił mnie z tym wszystkim, całym problemem samą... Na moich oczach świetnie się bawił cały miesiąc nie racząc mnie nawet spojrzeniem.. Następnie zmusiłam go do rozmowy, bardzo ważny dla Nas temat... Jej, jaki On był wtedy wspaniały. Przytulał, pocieszał, całował w czoło, mówił, że On przecież nigdy mnie z tym problemem nie zostawi, bo jestem mimo wszystko ważna, mimo tego, że już mnie nie kocha (no kurw... co za słowa!)... Pożegnaliśmy się, obiecał, że będzie się odzywał, troszczył... .... i na obietnicach się skończyło. :) Przed związaniem się z nim byłam pewną siebie, atrakcyjną dziewczyną. Wszyscy dookoła mnie lubili, spotykali się ze mną, każdy potrafił ze mną normalnie porozmawiać... ...W chwili rozstania okazało się, że ja już dawno taka nie jestem. Uzależniłam się, poniżyłam, uległam całkowicie. Robiłam wszystko, by to Jemu było dobrze, Jemu pasowało... Nie zwracałam uwagi na moje poniżenie... byłam zaślepiona, patrzyłam w Niego jak w mojego Boga... ....i kiedy On odszedł w moim życiu zrobiło się tak strasznie pusto, wiesz? Bo ON BYŁ MOIM ŻYCIEM.... Nie miałam nikogo innego; przyjaciele, rodzina, pasje.. wszystko poszło w odstawkę, bo był On. Zmądrzałam. Pokochałam samą siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bezimienna111
czym bardziej sie w czyms tkwi, tym bardziej, boli. a do cholery trzeba wyrwac tą drzagę ! ten kolec. ile można. ja dzis zakanczam wszystko poinformuje jeszcze jego przyszła zone, matke jego dziecka, o kilku rzeczach. i moze wyjdzie, ze mściwam jestem? zrobie to ! cholera zrobie. bo jego nie obchodziło nic. !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bezimienna jesli tylko sprawi to, ze poczujesz sie oczyszczona... jeśli to coś istotnego.. :) Trzymam kciuki za Was! :*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
Zaza - pięknie piszesz...naprawdę bardzo miło się Ciebie czyta bo widać, że mimo wielkiego nieszczęścia jakie Cię spotkało stanęłaś na nogi i znowu jesteś pewną siebie kobietą. Ja czytam od początku cały temat i na razie jestem na 100 stronie, i pewnie dojdę do Ciebie i Twojej historii. Jedno jest pocieszające - prawie żadna z osób piszących na tym forum parę miesięcy temu się już nie udziela - więc albo wróciły do swoich ex albo są już szczęśliwe, żyją normalnie i nie potrzebny im ten temat. Jest to jakieś pocieszenie. Jest tu jeszcze Zaczynam od nowa, która założyła ten temat ale myślę, że też już w o weile lepszej formie co jest argumentem że czas leczy rany. Musimy w to wierzyć a Ty Zaza jesteś najlepszym przykładem tego :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aga, ja ucze sie od mistrza, Naszego Anioła Stróza, który przeprowadził mnie przez to wszystko - Berena ;)) Rozmowy z Nim, Migotką, niezapominajeczka, M. dały mi duzo siły... ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
Zaza - mnie tez dużo daje to forum. Ktoś kto to samo przeżył lepiej zrozumie drugą osobę. Ktoś ma lepszy dzień może pocieszyć osobę, która ma doła. Ale Twoja historia naprawdę nastraja optymistycznie. :) Dobrze, że są osoby, którym się udało wyjść na prostą i nadal tu piszą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Właśnie, lubię czytać pozytywne zakończenia :) Jakoś łatwiej jednak mi uwierzyć, że innym się uda - Wam np. - niż że mi się uda wszystko poukładać i spełnić swoje marzenia. Wśród swoich koleżanek mam mnóstwo przykładów, że przeżyły jakieś nieudane związki, nacierpiały się, ale ostatecznie są szczęśliwe i spełnione. Tylko ja nie jestem... No ale ja późno zaczęłam, więc może jeszcze odrobię swoje lekcje i też dostanę nagrodę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
Asteri a kiedy się rozstałaś? U Ciebie tez będzie dobrze. Jestem tego pewna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czeka na wszystkich :) prędzej czy później. Musicie tylko sami dać sobie na to szansę. Bo jedyną przeszkodą dzielącą Was od ukojenia, a w efekcie także szczęścia, jesteście Wy. Wasza psychika. Bo na siłę wracacie do przeszłości..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
Zaza - ale to wszystko samo wraca. Jak już pisałam - przedmioty,miejsca...samo nagle Cię atakuje...Ja staram się jak najmniej myśleć - zajmować się czymś ale nie mam sił, czuję się taka "zdechła" i do niczego...Cała moja pewność siebie i atrakcyjność uciekła w dniu, w którym mnie zostawił...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
więc na przekór idź na zakupy, do kosmetyczki, do fryzjera. Nawet na przekór sobie ubierz szpileczki, spódniczkę, zwiewną bluzkę i idź z koleżankami na kawę. SAMA musisz się zatroszczyć o poczucie własnej wartości.. Wiem, ze nie jest łatwo. Ale skoro mnie się udało - dlaczego miałoby się Tobie nie udać? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
Mam nadzieje, że się uda...z koleżankami spotykałam się ale było tylko na chwilkę lepiej a potem znowu dół. Wiem, że z perspektywy czasu wszystko będzie wyglądać inaczej i pewnie będę się śmiała, że byłam taka słaba ale naprawdę kocham i ciężko mi się pogodzić z tym, że to koniec. Ale Twój przypadek naprawdę pokazuje, że trzeba walczyć i tak się będę starała...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
Zaza wysłałam Ci maila;) I czekam z niecierpliwością na to co chcesz wysłać:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tarysman - chcesz książkę dla kobiet? :D ale okey, prześle Ci nieco inny tekst, krótki, zaledwie jedna strona, ale moze da Ci do myslenia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
yyy ksiazke dla kobiet... hmm chyba nie :)) po co mi :) ale jakiegos erota mozesz przyslac, nie pogniewam sie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
Mnie dzisiaj strasznie korci by się do niego odezwać...Macie tak czasem?Jak to opanować? Zaza - jak sobie z tym radziłaś?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×