Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zaczynam od nowa...

Jak sobie radzicie po rozstaniu?

Polecane posty

aha, zapomniałam co chciałam napisać...mądrego... dzięki rozstaniu Odkryłam, że chcę być ważna i cenna dla samej siebie. bo to jedyna osoba, z którą Na Pewno będę Na Zawsze. i - przepraszam, że się mądrzę- to moje pierwsze forum w życiu- myślę, że to najlepszy punkt widzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Lucky - to żadne mądrzenie się - to szczerza prawda i dobrze by było jakby ludzie trochę więcej się cenili i mieli poczucie własnej wartości a nie dali z siebie zrobić \"smutne nic\". Tak trzymać i świecić tu przykładem :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A coś Wam powiem w nawiązaniu do tego co pisałam o natrętach. Historia dzisiejszego dnia.Ktoś ma uzupełnić dokumentacje i pyta mnie na jaki adres wyslać, a ja jak to na jaki na adres mojego miejsca pracy - tak jak poprzednie ... a ta osoba do mnie, że on by chciał wyslać na prywatny... powiedziałam tylko dowidzenia... i nie komentuje dalej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\"siądź, zajmij się czymś smutna dziewczynko, wiem, że jesteś nieszczęśliwa. wiem, co czujesz.\" janis dziewczyny!!! to nie jest tak, że ktoś myśli w naszej głowie. to my sami myślimy. jeżeli ktoś nas nie chce, to Nic na to nie można poradzić. to znaczy jedynie, że to nie ta osoba...nie, że zła, ślepa, głupia...to nie ma znaczenia. nie ta, po prostu. nie znaczy też na pewno, że nam czegoś brak!! śliczne, młode, inteligentne dziewczyny! to po prostu nie był on. pół świata to mężczyźni!!! jeśli mogę coś poradzić, za każdym razem, gdy złapiesz się na myśli o tym nieszczęsnym NIM, pomyśl o czymś innym, a najlepiej o TYM, CO DOBREGO W TEJ WłAśNIE CHWILI MOżESZ ZROBIC DLA SIEBIE !!! albo dla kogoś innego ale na pewno nie dla niego!!! jak śpiewała janis, zajmij się czymś. pozdrawiam. i życzę dużo dobrych myśli o sobie samym. a co to znaczy czarny nick...to moje pierwsze forum...ale bardzo mi się tu u Was podoba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czarny nick oznacza że on jest zarezerwowany dla Ciebie :) i przynajmniej podszywów nie będziesz miala co jest możliwe w przypadku nicku czerwonego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Coś czuję że nas więcej pojedzie w góry :) Lucky będę zaszczycony jeśli będę mógł obdarować Cię kwiatkami. Przy najbliższej okazji poproszę Cie prywatnie o jakiś namiar, żeby móc zrealizować twoje życzenie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ps. Jamboree Funk... może po prostu popatrz w lusterko.... zobaczysz tam śliczną dziewczynę. pozwoliłam sobie obejrzeć Twoje zdjęcia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jedziecie razem w góry...super, czułam, że to fajne miejsce... Berenie, trzymam Cię za słowo...ale nie lucky!! lucy. na niebie z diamentami. moje przyjaciółeczki stwierdziły, że do mnie pasuje, bo żyję jak na haju.... zresztą przyjmuję kwiatki od wszystkich chętnych, tudzież brylanty, apartamenty w hiszpanii etc....a jak się robi takie słodkie emotionki?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
JamboreeFunk, przepraszam za moją prostolinijność, ale akurat Ty problemów z samooceną i poczuciem własnej wartości mieć nie powinnaś. Także pozwoliłam sobie klinąć w podane linki i mnie zamurowało delikatnie rzecz ujmując. Witam wszystkich nowych i jednocześnie szkoda, że spotykamy się w takich okolicznościach. :) Lucy - mądre słowa.. ale sama zapewne wiesz, że początkowo przynajmniej cieżko z ich realizacją. A ja mam dziś swoją małą tragedię - podczas treningu spadłam z równoważni .. potłuczony bark, powykręcana kostka. ;] Cudownie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
lucy-in-the-sky i zaza165.. czasem wygląd nie ma nic wspolnego z poczuciem własnej wartości.. Zresztą przez to wszystko juz nie widze w sobie kogos ładnego. Po prostu .. tak postapił, a nie inaczej.. wczesniej bedac moim Aniołem Stróżem.. robiacym wszystko, bym ufała, usmiechala sie.. Moze i chcial zbudowac zwiazek, prawdziwy zwiazek ale okazalo sie, ze jest jeszcze dzieckiem..zagubionym dzieckiem. Szkoda, ze zaufalam.. Bardzo żałuję.. Szkoda, ze przekonywał do siebie.. szkoda, ze grał dobrego. Moze chcial byc taki, ale .. Musze sie oswoić z faktem, ze tamtego Piotrusia juz nie ma.. Teraz znam jego prawdziwą twarz.. tamto sie nie liczy. Boli.. ale musi przestac..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wszystkie przez to przechodzimy. U mnie sprawa jedna z najświeższych - jest cholernie ciężko, szczególnie w obliczu tego, co mój Ex robi właśnie ze swoim życiem, jak się stacza.. ale.. jeśli inni dają radę, to dlaczego nie ja? Niezapominajeczko - hihi macie już nową ekipę, nowych ludzi :D a ja jako najmłodsza czuć się będę jak piąte koło u wozu ;)) Mam nadzieje, że to nic poważnego, choć wygląda źle.. Jeśli jednak nie jest zbyt dobrze - będzie to tragedia. ;/ Bo stracę główny sposób na niemyślenie o Exie. Taniec i bieganie ;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zaza ja Ci zaraz dam 5 koło. Młoda wiekiem ale dojrzała sercem i duchem :D Proszę mi się tu docenić trochę ! Ten topic bez twojego udziału i wsparcia to by nie było to samo. :) Uważać mi na zdrowie - bo masz być przewodnikiem po tych górach :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zaza- moj ex równiez sie stacza. Ostatnio powiedzial mi na gg, ze sie stacza, zatraca i ze tak sie stalo, jak sie miedzy nami popsuło. Napisalam mu, ze pomimo tego, jak mnie skrzywdzil, moje serce chce mu pomóc zaqwsze jesli tylko bedzie tego potrzebował. On powiedzial"wiesz jak mi głupio" a ja:"przyjmij to ode mnie". Ale tak naprawde to od niego zalezy co ze swoim zyciem zrobi.Mnie ma kompletnie gdzies. Jesli teraz przytulalby mnie super facet i mowil, ze nie wyobraza sobie, zeby kiedys mnie zabrakło(tak jak moj ex), to bym nie uwierzyla.. Nie biora odpowiedzialnosci za slowa. Slowa nic nie znacza z ich ust. Jesli mam sie przytulac do takiego faceta i miec swiadomosc, ze za kilka tygodni nie bede juz nic dla niego znaczyć.. To wogole po co tracić swój czas i energię na przytulanie bycie z kims, kto nie wie , co to milosc.. uczucie i nie zdaje sobie sprawy, ze to jest tak wazne. Tylko depcze to.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Berenie, chciałeś raczej napisać bez mojego ciągłego marudzenia, gdyż wsparcia to ja niewiele oferuję na chwilę obecna :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pewnie, że wygląd nie ma nic wspólnego z poczuciem wartości... ale może mieć, o ile zechcesz....nawet, jeśli nie miałabyś nic innego.. jak mówi stare francuskie przysłowie: piękność leży w oczach patrzącego. i od Ciebie i tylko Ciebie zależy, czy je dostrzeżesz, patrząc w lusterko... dziś dostałaś informację, jak widzą Cię inni... i od Ciebie i tylko Ciebie zależy czy pozwolisz sama siebie w taki sposób zobaczyć. na dziś. może warto od tego zacząć... znowu się mądrzę. trzymaj się. ps. ja rozstałam się jakieś 3 miesiące temu. po wielu latach razem. .. a ja też chciłabym tu zamieścić moje piękne zdjęcie z sesji magnoliowej!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kochanie, Twój przynajmniej ma tego świadomość! Mój Ex, jak to Beren wcześniej określił, co mi się bardzo spodobało [pozwole sobie zacytowac] "Boże jak strasznie... I jaki się teraz niego "zły chłopak" zrobił... Prawdziwy buntownik z wyboru. A wszystko dlatego że podjął taką ważną życiową decyzję i teraz okazuje jak bardzo Ci pomaga i jak bardzo możesz na niego liczyć - z przerwami na czas kiedy jest pijany albo się szwenda z jakimiś mendami. " On uważa że wszystko jest jak najbardziej super, bardzo się chwalił swoimi ostatnimi wyczynami w grupie naszych znajomych przy ostatnim spotkaniu przed wakacjami, jak to się nei zachlał poprzedniego wieczoru, jakiego to nie ma kaca... ojojoj. ;] I do tego te słowa, że zawsze mogę liczyć na jego wsparcie - pierdolenie kotka za pomocą młotka - też mój ulubiony tekst Berena ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
JamboreeFunk musiał Ci dać w kość twój Ex. Ciężko się patrzy jak ktoś Ci bliski upada ale ostrożnie przy tym nie można stać się zakładnikiem czyjego życia. Nie ma po co poświęcać się komuś kto nie zrobi tego samego dla Ciebie. Lucy ma rację - trzeba zacząć się cenić, ale też nie dać się wykorzystywać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziewczyny!!! ale macie zdrowie!!! a ja życzę mojemu ex facetowi dużo szczęścia ale nie zamierzam już się nim zajmować. to już duży chłopczyk. myślę, że sobie poradzi. a zajmuję się sobą...choć smutno mi samej... ale zamierzam odkryć kim jestem!! ależ to będzie Przyprawa....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
lucy, masz stuprocentową rację. Ja po rozstaniu zatraciłam całkowicie poczucie własnej wartości - co może potwierdzić Beren, Migotka, soma, zaczynam.. Patrząc w lustro widziałam nic nie wartą istote, wrak osoby, jaką byłam kiedyś... Straciłam ponad 9 kg, wychudłam, pobladłam, cienie pod oczami... Co jak na moją cerę jest ewenementem /nigdy nie mialam/ i wygląda przeraźliwie... ale powoli, dzięki obecnym tu duszyczkom, takim jak Beren, Niezapominajeczka, Migotka, Dwa razy, soma, Bye ... i cała rzesza innych, zaczynam wierzyć w siebie. W SIEBIE. Bo w ludzi.. przestałam wierzyć. Może kiedyś jeszcze uda mi się odzyskać choć częśc zaufania. Ale jak na razie - słowa = woda. Zaczęłam wierzyć w siebie i skupiam się na SOBIE. A przynajmniej próbuje. Raz jest gorzej, raz lepiej, ale nikt nie mówił [poza nim, a jego słowa to kłamstwo], że będzie w życiu łatwo. Że weźmie ciężar moich problemów na swe barki. Intensywnie trenuję [znów, bo ostatnio opuściłam się poważnie w treningach], pracuję już teraz nad swoją przyszłością, realizuje pasje... zaczynam wreszcie wychodzić do ludzi, a nie siedzieć w domu z podkulonymi pod siebie stopami i głową w poduszkach..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kedi
Dołączm się - jeśli mozna - do klubu:-) Właśnie dzisiaj zerwaliśmy - a mialo być tak fajnie, wydawalo mi się że bedizemy już zawsze razem. Próbowalam ze wszystkich sił, starałam się, ale przegrałam. Skąd siębierze tka dizwna wiara w to, ze jak bedizemy sięstarać, jak beidzemy kochać z calych sił, jak bedizemy myślec tylko o tej drugiej osobie, to beidzemy razem? Człowek jest jednak ułomną istota - niby jestesmy racjonalni, wszystko potrafimy sobie wytłumaczyc, ale nie chcemy mysleć, że możemy cos zmianic...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Staram sie skupić na sobie, jednak przychodzą takie momenty [niestety, bardzo często] że wszystko wraca jak bumerang. Przytłaczając ostatnio jeszcze bardziej - ciężko tak stać z boku i patrzeć, jak osoba, którą kochasz stacza się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kurcze, Dziewczyny!!! po prostu jesteście bardzo młode... nie chciałabym za nic mieć znowu 20 lat.... zresztą najlepiej się w zyciu bawiłam po 30-ce. jego słowa to nie kłamstwo - pewnie wtedy tak wierzył, mówiąc Wam cokolwiek ludzie się zmieniają, relacja się zmienia każdego dnia, codziennie wszystko jest inne, ludzie czasami kłamią, czasami mówią prawdę, czasami są wspaniałomyśni, czasami małostkowi ...i mozna byłoby tak do jutra... jedyną pewną w życiu jest zmiana!! i grawitacja... czy mogę napisać Wam zabawny wierszyk na pocieszenie... miłość to takie nie wiem co, obdarzone mocą wchodzenia w nas nie wiem jak, którędy i po co. i nie wiem za czyją sprawą wkładania nam w duszę na widok nie wiem kogo, nie wiem jakich wzruszeń. by potem, wbrew swym wszystkim największym urokom wyjść z nas i odejść. nie wiem, jak, którędy , dokąd... sorki, może przesadzam ale tak bardzo mi przykro z powodu, że tak rozpaczacie i robicie wszystko, aby sie zdołować... bo nie można niestety nic nalać do pełnej filiżanki....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
lucy w tym momencie jestes niesprawiedliwa, przynajmniej po części. gdybysmy nie starali (bo mamy tu i mężczyzne ;)) wyjsć z doła - już by nas na tym świecie nie było. My WALCZYMY. Próbujemy na nowo złapać szczęście za koniec ogona. Często niestety nie wychodzi. Palce jakieś takie ociężałe, wyleciały z wprawy, muszą się na nowo nauczyć łapać. Poza tym, przez ponad dwa lata nie musiałam tak wykorzystywać refleksu - szczęście było, a więc nie musiałam nic łapać ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
sorki, ja po prostu nie umiem patrzeć, jak ktoś cierpi. to w ogóle okropna właściwość... tylko chciałam pomóc.przepraszam. wiesz, ja rozstałam się z moim mężem po 20 latach razem. po 20 latach Codziennego zapewniania. że jestem pięknym aniołem i sensem jego życia... naprawdę Codziennie słyszałam, jaka jestem piękna...(po 20latach nawet marilyn monroe sie opatrzy!!) i ryczałam przez 2 tygodnie. bez przerwy. ale \"przysięgam wam, płynie czas i zabija rany...\" po prostu się starałam go nie spotykać... i zrobić wszystko, aby mnie nie bolało. czyli jak najmniej o nim rozmyślać. skoncentrować się na czymś innym. nasz mózg w jednej chwili może się zajmować maksymalnie 3 sprawami. i żadna z nich to nie był on!!! sama to zdecydowałam. oczywiście przydatna jest profesjonalna pomoc. ale bynajmniej nie po to, aby godzinę u terapeuty spędzić na opowiadaniu o wspaniałym utraconym NIM. po tym jak już raz się o nim opowie...i starczy... (ale można spędzić nawet wiele lat opłakując coś, co odeszło, koncentrując się na bólu...) takie są moje doświadczenia. ale rozumiem, że każdy ma własne... trzymajcie się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
i pomogłaś. ale to nie jest przyjemne uslyszeć od kogoś, że nic nie robimy :) bo My naprawdę się staramy. i wiesz... wiesz czego nam/okej by nie uogólniać/ mnie tej chwili potrzeba? Docenienia. By ktoś stanął obok mnie i powiedział: jesteś w tym naprawdę dobry/dobra, świetnie sobie dajesz radę, fajnie dziś wyglądasz, warto z Tobą spędzać nawet długie godziny. Tego potrzebuje. Przykro mi z powodu Twojego rozstania, jednak sama pokazałaś klasę - dałaś sobie radę. My też musimy. Badź nam wzorem. I postaraj się nas nie ganic za to, że cierpimy. ; ) My też mamy ten sam problem - nie potrafimy przejść obojętnie obok osoby ciepriącej/której dzieje się krzywda. Stąd te przytłaczajace myśli o Exie. Bo mimo wszystko jest on dla mnie nadal WAŻNĄ osobą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
błagam nie mów tak....naprawdę nie chciałam się wymądrzać...a może właśnie chciałam...muszę to sprawdzić... jestem... opuszczoną kobietą...to jest okropnie niemiłe...sądziłam, że takie rzeczy mogą zdarzać się innym...ale nie mi!! ale jak to powiedział mój tomeczek, (kolega, nie mąż) jestem też człowiekiem renesansu... lubię wiedzieć. i wykorzystywać tę wiedzę. \"jesteś niecierpliwym Morzem, które płonie. chcesz wiedzieć wcześniej. ale to dobrze\" po prostu, chodzi mi o to, że ciągle się koncentrujecie na tych Nich. a to, na czym się koncentrujemy zależy całkowicie od nas... i to jest błędne koło. bo myślenie o nim czy o niej sprawia ból. ja o swoim rozstaniu myślę już tak: dziękuję ci za nie bo ono oznacza szansę na następną historię...za jakiś czas, naturalnie. gdy filiżanka będzie pusta. a czy to nie jest fascynująca perspektywa... mam nadzieję, że pogadamy jeszcze o tańcu. kocham tańczyć, choć nie mam talentu do kroczków, prócz jednych, które są we mnie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dobry wieczór :D I jak tam Dziewczyny mija wieczór ja jutro szykuje nalot na uczelnie - musze dostac jeden podpis a potem już inne plany :D o wiele ciekawsze ;) Humor lepszy a w zasadzie to jakaś obojętność we mnie wstąpiła. Tak mi jakoś... swoje robie reszte mam gdzieś... i tak nigdy wszystkim nie dogodze... zawsze bedzie coś... :P Zaza - jak obrazenia, proszę się kurować Góralko :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×