Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

sherida

miłość boli - nawet ta szczęśliwa?

Polecane posty

Nie wiem czy to normalne, czy każda szczęśliwa kobieta tak ma, czy ja jestem zbyt wrażliwa... Mam wspaniałego faceta, którego z miesiąca na miesiąc coraz bardziej kocham. Kiedyś nie zdawałam sobie z tego sprawy... teraz po prostu chce mi się płakać. Spędziliśmy cudowny weekend - 3 dni poświęcone wylegiwaniu się w łóżku, wygłupianiu się, robieniu wspólnie śniadań, obiadów, kolacji, oglądaniu filmów, spacerów... Zapomniałam niemal o wszystkim. Nic nie zawracało mi głowy, o niczym nie myślałam, tak jakby świat i wszystkie problemy przestały istnieć. Wróciłam do domu, usiadłam przed komputerem i zaczęłam płakać. Jak małe dziecko, jakby zabrano mi ukochaną zabawkę... mimo, że wiem, że za chwilę znów porozmawiamy, że za tydzień znów się zobaczymy, że mamy wspólne plany, że tyle nas łączy, że to przecież nie koniec. Boje się, że go stracę, że jeśli się to stanie nie trafię już na faceta który będzie mnie rozśmieszał samym spoglądaniem na mnie, który będzie ze mną żartował i wygłupiał się w ten znany mi sposób. Mówią, że tylko miłość zraniona boli... mnie po 1,5 roku związku zaczęła boleć ta udana, szczęśliwa... Wiem, powinnam się cieszyć i skakać ze szczęścia, ale dziś przepłaczę chyba całą noc...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hahahaha dobreee dobreeeeee
tesknisz, boisz sie, ze go stracisz;) to chyba dobrze?:) ja tez tak mam, przed okresem:) glowa do góry i duuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuzo szczescia :D:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kajaka
jestes szczesliwa wiec nie szukaj sobie problemow :) Jezeli bedziesz zamartwiac sie tym ze stracisz to co dla ciebie wazne , nie bedziesz umiała sie tym cieszyc :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie, nie szukam problemów... właściwie to nie wiem co mnie dziś naszło... nigdy wcześniej tak nie myślałam, nie reagowałam... Nie wiem tylko, czy płaczę ze szczęścia, czy ze strachu :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nena24
ile razy na tydzień sie widziecie ??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
od kilkunastu tyg. średnio raz w tygodniu, raz na 2 tyg - zawsze w weekendy..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ejbisi
Też tak czasem miałam jak jeszcze nie mieszkalam ze swoim facetem. Po prostu tesknisz ;) Ja po tygodniu wspolnego mieszkania (moi rodzice wyjechali na wakacje) jak musielismy w koncu sie rozstac, bo rodzice wracali to wpadlam prawie w depresje... na szczescie juz mieszkamy razem i mam moj skarbek na codzien :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiem! Też tak miałam! Bałam się utracić faceta do tego stopnia, że zamiast cieszyć się chwilami wielkiego uniesienia [żadnych zmartwień, no, jak teraz sobie wspomnę, jakby mnie ktoś w łeb czajnikiem trzasnął!], siedziałam przed komputerem i ryczałam, bo się bałam, że coś się posypie, że pozna inną, że dojdzie do wniosku, że to nie to, i mnie zostawi. Obawiałam się tego przez pół roku, aż wreszcie [389 dni temu] BUM! Stwierdził, że to nie to i mnie zostawił. Retyśś, do dziś męczę się z deprechą. Nie wiem, co Ci poradzić. Miłość jest jak róża - piękna, ale z kolcami, na które człeczyna ciągle się nadziewa. Mimo wszystko fajnie wiedzieć, że jest ktoś, kto przeżywa coś podobnego. Wiesz, poczucie jedności.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Brak
A ja to znam !!! widuję się z moim chłopakiem również tylko w weekendy , przed chwilką zadzwonił i jak odłożyłam słuchawkę to się popłakałam tak poprostu bez powodu:( jestem szczęśliwa jak jesteśmy razem ale kiedy on wyjeżdża jestem nie do zniesienia , rodzinka ma mnie już dosyć jestem tak marudna .Tłumacze sobie że to z tęsknoty , ale czy ja wiem....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chyba zabardzo kochasz
jest takie powiedzenie, że jedna z osób w związku kocha bardziej i chyba to prawdziwe.// Miałam kiedyś podobnie, też zakochana po uszy, świata poza nim nie widziałam, snuliśmy wspólne życiowe plany, termin ślubu ustalony i trach wszystko pękło.... Stwierdził że jest nie gotowy potrzebuję czasu, więc po miesiącu powiedziałam dość, nie mogłam dłużej wytrzymać tej niepewności. Na początku też tak miałam, jakieś przeczucie że mnie zostawi, niby było fajnie, a jednak. I podejrzenia okazały się słuszne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W tym rzecz, że nie kocham go jakąś chorą zaborczą miłością. Każdy z nas ma swoje życie, nie jestem zazdrosna kiedy się z kimś innym widuje, nie ma kontroli, wystarczy mi to co mam teraz... a jednak... Czas który razem spędzamy jest po prostu idealny - chciałabym, żeby tak to już zawsze wyglądało. Kiedyś myślałam, co ma być to będzie - teraz panikuję, że jeśli nam nie wyjdzie gdzie znajdę 2 takiego faceta z którym rozumiem się niemal bez słów? Było już ich kilku ale dopiero ten zrobił na mnie TAKIE wrażenie. I śmieszą mnie te teksty - jak nie ten to inny. Wiem, po czasie mija... ale nie umiem sobie wyobrazić żeby z kimś innym było mi równie dobrze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Za rzadko się widujecie i masz braki. Ja ciągle boję się, że czar pryśnie, że w końcu miłość się skończy. Nigdy nie będę do końca szczęśliwa, bo zawsze będę miała jakieś ale.... A bo to kogoś pozna i się we mnie odkocha, a to da ponieść się chwili i mnie zdradzi, albo zrobi coś, po czym ja będę go musiała zostawić. Płaczę nawet wtedy, kiedy jest bardzo dobrze, bo boję się, że to się skończy. Wiem, że się zadręczam, ale nie spodziewałam się, że potrafię taaak kochać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Brak
miłość zawsze kojarzyła mi się ze szczęściem , a tu prosze łzy i uczucie jakby Ci rękę ucieli gdy go nie ma :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
katis z tym, że ja nie myślę właśnie o takich sprawach jak \"a co jeśli pozna inną, a co jeśli mnie zdradzi\". Chodzi tu o sam fakt teraz jest - jutro go nie ma. Co będzie jeśli któregoś dnia (nie ważne z jakiego powodu) nie zadzwoni, nie napisze, nie spotkamy się... Kurde, nie wiem, pokręcone to wszystko..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Brak
a tak w ogóle to jeśli będziesz się tak panicznie bała że go stracisz to możesz łatwo zepsuć to piękne uczucie , nie wiem jakie on ma podejście do waszego związku ale wydaje mi się że możesz go przydusić swoim strachem . Ja nie moge wytrzymać dnia bez niego, też często płaczę ale mam taką wewnętrzną pewność że on mnie nie zostawi i to jest piękne ! tylko dlaczego nie potrafie normalnie funkcjonować bez niego? czy on mnie może uzależnił od siebie?ktoś wie???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Brak mi to się zdarzyło 1 raz. Wcześniej podchodziłam do tego wszystkiego na luzie, po ostatnim weekendzie kiedy każda minuta była po prostu idealna coś mnie ruszyło. Nie dusze go tym uczuciem, wręcz przeciwnie, mało mu go okazuję... On podchodzi do tego związku poważnie, na tyle ile można podchodzić po 1,5 roku związku. Jak w każdym związku mamy chwile lepsze i gorsze (choć te gorsze to od początku mogę policzyć na palcach 1 ręki). Nigdy nie zerwaliśmy, nigdy nie powiedzieliśmy sobie nic przykrego. Jak dla mnie normalny, zdrowy związek... A może dopiero teraz wiem i czuje jak bardzo mi na nim zależy? Widząc i czując jak fajnie nam może razem być ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Brak
Po prostu się zakochałaś więc dużo szczęścia życzę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×