Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zmeczona mamama

Czy mąż zajmuje się i bawi się z waszym dzieckiem?

Polecane posty

Gość a może jest tak
Zastanów się czy nie jest tak, że Ty boisz się, ze mąż nie będzie dobrze zajmował się córką i dlatego trochę ograniczasz jego opiekę? Sama napisałaś, ze nie możesz trzasnąć drzwiami i wyjść z domu bo mąż nie zajmie się dobrze małą. Może wytykasz mu błedy, które popełnia przy dzaiecku- zamiast delikatnie powiedzieć jak powienien coś zrobić? Ja jestem takim typem, który uważa, ze wszytsko zrobi lepiej ;/ Niestety. Staram się z tym walczyć bo to uciążliwe nie tylko dla mnie ale przede wszystkim dla otoczenia. Np. Proszę o rozwieszenie prania- po czym idę poprawiam bo nie wisi równo. Ja nad wszystkim muszę mieć kontrolę by czuć się bezpiecznie. To jest chore i walka z tym będzie pewnie długa i ciężka. Ale staram się i to zwalczę, żeby się nie zaharować na śmierć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a czemu nie zaczniesz pracować? może mama w dobrym humorze mimo że mniej czasu spędzi z dzieckiem to lepsza od malkontenta? wtedy podział obowiązków będzie sprwą oczywistą w tym wypadku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zmeczona mamama
Coś z tym zrobię, na pewno, nie pozwolę tak traktowac naszego dziecka, porozmawiam z mężem stanowczo o podziale obowiązków. Żyję w XXI wieku, a poglady mam chyba wpojone jak za sredniowiecza, nie chce aby córka miała takie same wzorce. Dziękuję za rady i za otwarcie mi oczu!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jessy28
znam takie kbiety, jak ty zmęczona-dużo mówią mało robia, ty tez nic z tym nie zrobisz, jestem pewna. a twoja córka/-no cóz widzi ze kobieta jest do sprzatania, goowana, i usługiwwania facetowi i bedzie taka sama jak ty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jessy28
moj syn ma 17 miesiecy i juz potrafi kurze wycierać i odkurzac, wiadomo nie tak dokładnie jak dorosly, ale potrafi, bo widzi że tata tez to robi,.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ale pieprzenie
Wiesz co autorko, przeczytaj co sama piszesz.... w pierwszym poscie zastanawiasz się nad posiadaniem drugiego dziecka, a 2 strony dalej myślisz o rozwodzie.... chyba brak Ci logicznego myślenia nauczyłaś faceta że zajmujesz się dzieckiem sama, mimo że pracujesz na pół etatu, prowadzisz dom i równocześńie studiujesz.... sama pozwalasz by mąż traktował Cię jak służącą, sprzątaczkę i nianię gdybyś nie studiowała i nie pracowała po części bym rozumiała Twojego męża, ale tylko po części zresztą sama pomyśł co o nim napisałaś: gdy siedzi przed komputerem odpędza się od dziecka jak od much, a Ty zastanawiasz się by mu sprawić kolejne ? po co ? po to byś miała do każdej nogi uwieszone jedno dziecko a Twój facet nadal tkwił przed kompem ? po to by kolejne dziecko wychowywało się bez ojca ? zastanów się jaki model rodziny wyniesie Twoje dziecko z domu ? żonę ciepiętnicę i męża który ma wszystko w nosie ? potem założy rodzine i będzie powielać ten wzorzec jeszcze do Ciebie nei dociera że w większości przypadków nieszczęśliwe są jedynie te żony które samodzielnie prowadzą dom i które same zajmują się dziećmi ? tam gdzie małżonkowie traktują się po partnersku jest więcej zgody i harmonii zastanów się kiedy mąż zaczął oddalać się od dziecka, kiedy zaczął wymigiwać od zajmowania się nim, tylko ty wiesz ile czasu poświęcał mu po urodzeniu, czy angażował się w kąpiele, karmienie, przewijanie, zabawy być może od początku już tego nie robił bo usprawiedliwiałaś jego niechęć zmęczeniem po całym dniu pracy to co opisujesz miało miejsce w ciąży to typowa sytuacja, ciężarną kobietę zawsze traktuje się jak królową i wiele kobiet wpada wtedy w zachwyt bo nie dostrzegają że zainteresowanie nie dotyczy ich ale dziecka które noszą, potem zainteresowanie Matką i jej potrzebami natychmiast mija bo kilka komplementów w czasie ciąży nie kosztuje nic, natomiast realna pomoc Matce po porodzie wymaga rzeczywistego wysiłku i poświęcenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ale pieprzenie
I jeszcze wytłumacz mi jedno, jak wyobrażasz sobie wasze małżeńskie życie z dwójką dzieci ? Skoro teraz jesteś już rozżalona i zniechęcona, nie możesz liczyć na pomoc męża to naprawdę sądzisz że przy drugim dziecku odzyskasz siły i radość życia ? Teraz czujesz się osłabiona anginą i narzekasz że nie ma kto pomóc Ci przy dziecku.....a niby jak sądzisz jak będzie w ciąży i połogu ? Liczysz na to że stanie się cud i mąż zrozumie że potrzebujesz wsparcia i pomocy ? Może i zrozumie ale nie sam z siebie ale jak zaczniesz na niego wrzeszczeć i popadać w frustrację i depresję, tylko pytanie czy będzie chciał Ci pomagać czy raczej zwiewać gdzie pieprz rośnie... nie wspominałaś nic o tym że mąż zastanawia się nad kolejnym dzieckiem, raczej wynika z opisu że on nawet nie zastanawia się za bardzo nad tym, które juz macie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gdybyś od początku wyraźnie zaznaczyła że jeste to wasze WSPÓLNE dziecko może by było inaczej. Jednak kochana niestety ale jak tu wyraźnie widać to sie ciągnie długo. Nie lubie takich facetów co skazują kobietę na siedzenie w domu z dzieckiem...i nie rozumiem kobiet, które do tego dopuszczają

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja się podpiszę obiema rękami i nogami pod stwierdzeniem, że kobiety, które są żonami leni mają to na własne życzenie. Dla jasności dodam, że nie jestem zagorzałą feministką, beztroską studentką czy coś w tym stylu. Jestem żoną i matką dwójki dzieci. Uważam, że wychowanie wyniesione z domu ma ogromne znaczenie, ale równie ważne jest to, co się dzieje po ślubie ( lub wspólnym rozpoczęciu życia). Ja mam naoczny przykład tego, jak sama kobieta może zniweczyć wszystkie rezultaty wychowania faceta. Moja teściowa wychowała dwóch synów- obu w taki sam sposób. Wiem co mówię, bo mojego męża poznałam, gdy byliśmy nastolatkami i widziałam jakie zasady i reguły panowały w ich domu. Podział obowiązków był jasny i każdy coś robił. Każdy z chłopaków wykonywał prace domowe typu wynoszenie śmieci, trzepanie dywanów, wyprowadzanie psa, zmywanie, pranie swojej bielizny itp. Oprócz tego moi teściowie wychowali obu na naprawdę porządnych facetów, którzy wiedzieli co jest dobre, co złe i ogólnie co i jak. I potem każdy założył własną rodzinę. Mój mąż ożenił sie ze mną i od samego początku dzielił ze mną i chwile odpoczynku i przyjemności i wszystkie obowiązki domowe. Nasz pierwszy syn urodził się, gdy byliśmy bardzo młodzi ale żadne z nas nigdy nie użyło wieku jako argumentu, żeby się od czegoś wymigać. Mój mąż poszedł do pracy ( pracował wtedy w ochronie i nierzadko po 24-36 h, czasem nawet dłużej) żeby zarobić na nasze utrzymanie, a ja zostałam w domu z dzieckiem. Wiadomo, że to ja wykonywałam większość prac domowych, bo to ja miałam na to czas. Ale po powrocie z pracy mój mąż nigdy mi nie powiedział, że on czegoś nie zrobi, albo nie zajmie sie dzieckiem, bo pracuje i jest zmęczony. To ja musiałam pilnować, żeby sie porządnie wyspał, bo np. zamiast spać chciał koniecznie iść z nami na spacer:) Potem podjęłam pracę, mąż swoją zmienił i oboje pracowaliśmy w normalnych godzinach i razem zajmowaliśmy się wszystkim. A jego brat? No cóż. Start miał taki sam, ale finisz już nie. Ożenił się i oboje z żoną pracowali, po czym jego żona tę pracę straciła, bo zlikwidowali sklep, w którym pracowała. No i sie zaczęło. Zamiast rozejrzeć się za inną pracą siedziała w domu i gotowała obiadki dla męża, prała, prasowała, sprzątała itp. Ja osobiście podsuwałam jej oferty pracy z których nie skorzystała- widać wolała siedzieć w domu. Rozpieściła swojego męża na amen. Wszystko robiła za niego a on chociaż nauczony inaczej poddał sie jej zabiegom i przyzwyczaił sie do obsługi ( jak chyba większość z nas przyzwyczaiłaby sie do dobrego). Jakiś czas potem zaszła w ciążę. Wiadomo, że z jednej pensji we dwoje da się przeżyć, ale we troje jest już trudniej, nie na wszystkim da się oszczędzać. W związku z tym jej mąż zaczął brać nadgodziny i łapać różne dodatkowe zajęcia co się jej zaczęło nie podobać a czego nie musiałby robić gdyby przed zajściem w ciążę miała pracę i w związku z tym wynagrodzenie nawet na zwolnieniu i potem zasiłek macierzyński. Ale niestety nie da się pracować mniej i mieć więcej kasy. Ona od początku wszystko sama robiła przy dziecku, bo po pierwsze jego całymi dniami nie było bo pracował, a po drugie jak już był to i tak nigdy o pomoc go nie poprosiła. A niestety, skoro go nauczyła, że niczego robić nie musi to on sam z siebie się nie pchał. Zgodnie z wcześniejszymi zwyczajami robił to, co ona dla niego przewidziała- czyli odpoczywał. Teraz ich dziecko ma już 2,5 roku a ona jakiś rok temu otworzyła oczy i stwierdziła, że jej mąż ciągle pracuje, nie zajmuje się dzieckiem, nie pomaga w domu i ogólnie jest ble. I co? Stwierdziła, że nie nadaje się na męża i ojca i wszystkim sie dokoła żali jak to ona ma ciężko i zaczyna zwalać winę na teściową- no sorry. Ma dokładnie to, co chciała- odpoczywającego męża. Mało tego, będąc całymi dniami z dzieckiem nie miała najwyraźniej czasu lub ochoty żeby się nim zając- efekt? Mały nic prawie nie mówi oprócz swoich dźwięków i \"nie\", jest rozhisteryzowanym i roszczeniowym dzieckiem- mamusia mu na wszystko pozwala byleby był cicho, wszędzie za nią chodzi- włącznie z toaletą i o zgrozo- niedługo skończy 3 lata i wszystkie potrzeby załatwia w pieluszkę ( nocnika nawet nie zakupili). Niedawno szanowna bratowa mojego męża stwierdziła, że ona idzie do pracy a dziecko pójdzie do przedszkola od września, ale chcąc go zapisać dowiedziała się, że musi umieć korzystać z nocnika oczywiście i teraz czepia sie męża, że go nie uczy siadać na nocnik. Żałosne. Ale problem sam się rozwiązał- jest znowu w ciąży, więc do żadnej pracy nie pójdzie. Biedne tylko te dzieci z narzekającą na wszystko mamusią i pracującym coraz więcej tatusiem. Trochę się rozpisałam- sorry. Ale jak widać nawet najlepszego faceta można zepsuć a najgorszego naprawić jak mniemam, bo to chyba działa w obie strony. Także kobietki- nic straconego tylko trzeba zakasać rękawy i zabrać się za wychowanie mężów. Ja mojemu też muszę czasem powiedzieć co ma zrobić i wyznaczyć obowiązki, ale poproszony o pomoc nigdy nie odmawia, nawet jeśli jest zmęczony. Najlepiej zacząć od początku, zaraz po ślubie, ale lepiej późno niż wcale. Także wytrwałości i cierpliwości w tej trudnej misji- zwłaszcza tobie autorko. A i może też trochę samokrytyki i pracy nas sobą jak sugerowały tutaj dziewczyny. Powodzenia:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zmeczona mamama
Od dzisiaj zaczynam wychowywać mojego męża, myślę, że poprawa już jest....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sawata
ja dla mnie to brednie piszecie, Mój mąż pracuje od 6 rano do 19-21 co drógi dzień za kilka mc będziemy miec dziecko i kiedy on ma się nim zająść po pracy czy przed ???? Pracy nie da rade zmienic a musimy spłacać kredyt i mniej pracować też nie może ja jestem na L4 mam teraz kase ale po ciąży do pracy nie wracam (mamy tam nie tolerują) w weekendy jak ma wolne to pomaga mi sprzątac robić zakupy itp ale w tygodniu nie bo jak wraca je obiad ( nie mówi że musi mieć ale ja i tak mam to l4 wiec gotuje) nie wiem jak będzie jak się dziecko urodzi ale jest kredyt i nie da się inaczej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pożyjemy zobaczymy
Do przedmówczyni-nie masz co jeszcze planować, co będzie za kilka miesięcy, bo jak na razie jesteś w ciąży, a to tak naprawdę początek. Ciąża to czas odpoczynku, po którym zaczyna się naprawdę cieżka praca-wychowywanie dziecka :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sawata
dla tego jestem świadoma że mąż za dużo przy dziecku nie zrobi :) a małżeństwem jesteśmy już ładne pare lat i troche się dotarliśmy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zawsze szczera
Smutne ze tak duzo ludzi nie umie dokonywac madryc wyborow...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kasik kasik
zapraszam do sklepu rekodziela marokanskiego www.marokostyle.com

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
U mnie jest tak, ze moj partner wraca z pracy wieczorami i rzadko kiedy sam z siebie cokolwiek zrobi przy dziecku. Jak wyjasnia, on zarabia pieniadze, a ja zajmuje sie dzieckiem. Poza tym chocby dziecko plakalo w nieboglosy to on nie wezmie go na rece bo twierdzi ze rosnie maly tyran i jak sie bedzie go za kazdym razem bralo na rece, to wyrosnie maly Januszek....w rezultacie nawet nie rozpoznaje kiedy dziecko placze gdy jest glodne. Slucha swojej mamusi ktora sie chwali tym ze on kiedy byl maly tylko jadl i spal - takie wzorcowe dziecko i, i mowi, ze wychowauje malego tyrana. Mysle, ze sporo przesadza, i ze tego typu podejscie jest usprawiedliwieniem jego lenistwa. W kazdym badz razie wiem, ze nie moge na niego liczyc, sama wstaje w nocy (raz stanowczo odmowil wstania w nocy twierdzac, ze nalezy dziecko zostawic ryczace w zamknietym pokoju bo ma sie nauczyc spac cala noc - maly mial wtedy 1.5 miesiaca) Byc moze zwiazalam sie z kretynem - sadysta, nie wiem. Napiszce mi czy noszeniem dziecka wyrzadam mu krzywde? Czy przypadkiem on nie wyrzadza mu krzywdy....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość buźka111222
chciałabym zacząć temat od nowa. Mój partner (bo mężem na szczeście nie jest) tez się synem nie zajmuje. On niby ciężko pracuje, ja siedzę z dzieckiem w domu od 6 rano do 22 wszystko jest na mojej głowie. Sprzątam, gotuje, zajmuje się małym, a on co??? Jak wróci to musi miec obiad zaraz podany bo jest głodny, potem siada przed tv lub kompem i słuch wszelaki po nim ginie. Żeby zajął sie dzieciem musze mu je w ręce włożyc i wtedy moge coś zrobic, ale i tak po 15-20 min. dostaje go na rece z hasłem:"masz,bo ja musze...".Synek ma 8 miesięcy,a został z nim raz na 2h bo musiałam w pracy pozałatwiac wychowawczy. Wyjsc z kolezankami moge ale młody idzie ze mna,bo go karmie piersia,a jak ściągam to partner twierdzi,ze on z butli nie chce, sami na spacerze jeszcze nie byli. W domu nie robi nic... Już mi sie nie chce gadac,ile można? Prosze, groże i nic. Mam zamiar sie wyprowadzic tyle,że nie mam gdzie. no i jest jeszcze jeden problem ja go jednak wciąż kocham.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość buźka111222
tratwo noszac nic maleństwu nie zrobisz. mój tez w nocy nie wstaje,bo mimo,ze mój synek taki duży to tak 2-3 razy się budzi, to chyba u facetów norma. On musi sie wyspać-ty nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak. Mąż bierze czynny udział w wychowaniu naszych dzieci. Od dnia narodzin zajmował się nimi na równi ze mną. Przewijał, kąpał, dawał butelkę, wstawał w nocy, lulal do snu. Nigdy nie miałam problemu z wyjściem z domu bo wiedziałam, że On się zajmie dziećmi równie dobrze jak ja. Nawet jak były naprawdę maleńkie. Teraz jak są większe to w ogóle mam super. Mąż wraca z pracy. Jemy rodzinny obiad. Ubieram dzieci i mąż wychodzi z nimi na spacer a ja mam 2-3 godziny świętego spokoju. Jutro rano zabiera dzieci do babci na wieś. Wracają dopiero w niedzielę wieczorem. A ja mam weekend tylko dla siebie. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do ewangieli
to twoj mąz nie pracuje, albo pracuje parę godzin dziennie jeżeli tak się zajmuje dziećmi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja mam meza takiego jak zmeczona mama z tym, ze nie jest Polakiem i mieszkamy za granica. Obecnie nie pracuje, zajmuje sie wychowaniem 2 letniego dziecka. Sytuacja z mezem leniem jest wkurzajaca. On bardzo skutecznie wymiguje sie od zajmowania sie coreczka. 10-15 minut dziennie to juz gora. Rozwod nie wchodzi w rachube (nawet jako straszak), maz mi rozwodu by nie dal, on uwaza , ze jest wszystko ok i niby nas kocha. Poza tym nie chce dziecku fundowac takiej hustawki emocjonalnej.Najbardziej w tym wszystkim bylo by poszkodowane ono. Pewnie iles tam czasu w roku musialo by spedzac z ojcem , wiekszosc z matka. Na pewno bylo by nieszczesliwe. Od przyszlego roku mala pojdzie do przedszkola a ja wroce do pracy i bede przynajmniej niezalezna finansowo. Bardzo kocham moja coreczke a moj maz bardzo mnie rozczarowal, to takie duze dziecko i straszny egocentryk. Probuje go mobilizowac zeby pomagal ale on sam powinien sie poczuwac a nie zebym go zmuszala do zjmowania sie dzieckiem albo do zrobienia czegos w domu. Niestety sa tacy faceci, ktorych na prawde jest trudno sobie wychowac. Mam nadzieje, ze zmeczona mama zlapala juz oddech, dziecko jest juz wieksze i ze jest lepiej. pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość r@velka
Witam, Ja mam rónież problem z mężem nierobem. Tylko u mnie jest chyba inna sytuacja. Mąż pracuje w delegacji więc wraca tylko na weekendy. W zwiążku z tym cały tydzień dom jest na mojej głowie + wszystko inne. Mamy córkę 14miesięcy. Czasem zmieni pieluchę i się chwilę zajmie ale to ja muszę zwrócić uwagę, że pielucha bokiem wychodzi. Jak chce gdzieś wyjść to ok, ale zamiast zajmować się dzieckiem to bierze małą i jedzie do rodziców albo teściowej bo tam im wetknie w ręce i oni z nią siedzą a on kręci ze musi coś zrobić. O porządkach w domu nie ma mowy, bo mamusia w takim syfie ich chowała że dla niego bajzer jest normalny. Ostatnio po zakupach reklamówki za szafy powtykał- to jest jego porządek. Nawet do teściowej już nie jeżdże bo boję się o dziecko jak ona ma taki pierdolnik w mieszkaniu. Wyniósł to z domu. Po ślubie było inaczej, ale jak urodziłąm to uważa ze skoro on pracuje to dom jest na mojeje głowie. Jka mu mówię że ja nie leżę w domu wymalowana i pachnąca, to się pyta a co robię?Jak proszę o pomoc w sprzątaniu albo coś podobnego to wychodzi z domu i idzie na podwórko- szuka sobie zaęć byle mi nie pomagać. Jak wraca jest już awantura bo ja padam na ryj. Ja robię wszystko a do tego małą chodzi mi pod nogami więc patrze na robotę i na nią jednocześnie. Jest za mną bardzo skoro siedzi całe tygodnie tylko ze mną. Jak mąż na weekend wraca to bardzo czekam na jego obecność bo wtedy ktoś jest jeszcze w domu ale i dodatkowo mam przy nim więcej roboty. Jak wraca to się cieszę ale tylko w piętek.W sobotę on robi bajzer i zaczyna się awantura do niedzieli. Mówi że jak coś mi się nie podoba to się mogę wyprowadzić- bo mieszkam u niego:(Potem już aby czekam żeby pojechał z powrotem. Ja próbuje rozmawiać i tłumaczyć to wychodzi z domu, a wieczorem w niedzielę wyjeżdza i tyle co mogę zdzialać. Do pracy nie mogę wrócić bo nie mam z kim dziecka zostawić a na opiekunkę mnie nie stać. I tak koło się zamyka. Myślałam żeby nawet się z tąd wynieść ale gdzie i za co??? Poradźcie coś, bo już tyle nocy z tej bezsilności przepłakałam że nawet mi się gadać nie chce. Rozmowa nic nie daje bo kiedy? Jak go ciągle nie ma w domu...Nawet nie mam się kogo poradzić, bo wstyd się przyznać matce że ojciec ma w nosie mnie i swoje dziecko, a teściowej jak kiedyś powiedziałąm to zareagowałą jak debilka: uśmiechnęła się i powiedziała że teraz to muszę go sobie wychować

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość r@velka
Dodam, że jak mu mówię żeby zajął się małą, to włącza TV i kompa na mecze, a mała sama zajmuje się sobą. Tyle że on aby siedzi z nią w jednym pokoju. I jak dziecko zaczyna marudzić z nudów, to tak jak ktoś tu już napisał mówi, że wychowuję tyrana, bo jego to matka wsadzała w wózek i szła w pole a on grzecznie siedział i niech ona też się sama zabawi. No debil normalnie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mój małżonek
jak przychodzi z pracy, ogarnia się a potem zajmuje się małą! kąpiemy razem ale on ją usypia! ja po całym dniu jestem wyczerpana...to samo jest w weekendy, od rana się zajmuje małą ja śpię dłużej, a potem razem się zajmujemy!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja jestem po tej drugiej stron
Niesttey to ja jako matka jestem po tej drugiej stronie niz wy , bo moj mąz mi zarzuca ze sie malo dziekciem zajmuje, a ona caly czas z malą siedzi i wieczne wypominki mi robi.Ja pracuje, mam prace o wiele bardziej korzystną finansoww niz mąż, wiec wspolnie postanowilismy ze ja niemoge rezygnowac ze swojej pracy bo z jego pencji bysmy nie wyzyli jakby tylko ona nas utrzymywal, z mojej natomiast dajemy rade.Przychodze z pracy, pobawie sie z niunką, ale malutka zaraz idzie spac, wiec duzo czasu nie mam.Ciagle sa o to klotnie lecz nie mozemy inaczej.Maz nie dostanie dobrej pracy bo ma wyksztalcenie zawodowe gdzie zarabia sie max 1300 , a z tego sie nie da wyzyc, ja jestem po dobrych studiach z kilkoma dyplomami, mam dobra prace z ktorej nie moge zrezygnoać.Niesteytuy dzisiaj jak sie nie ma pieniedzy to nie ma jak dziecko ubrac i wyzywic.Chyba jakby zrezygnowal z racy to opieka byy nam dziecko zabrala .Nie mozemy sobie na to pozowlic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zmeczona mamama
Widzę, że "odkurzyłyście" mój temat :) Śmiać mi się trochę chce, gdy czytam swoje wypowiedzi sprzed 3 lat. Sytuacja wygląda dzisiaj zupełnie inaczej, jestem pewna siebie i potrafię tupnąć nogą na swojego męża, gdy odzywa się w nim leń :) Niedługo powitamy na świecie naszego drugiego malucha. Coś doradzić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kazdy dojrzewa w roznym
co za idiotka z autorki nie dosc, ze maz nygus, to ta jeszcze mu sprzata, chociaz tez pracuje!!!! Plan działania: 1. Nie gotować 2. Nie sprzatac 3. zostawic mu dziecko, głodne i złe, i pójść sobie jesli to nie pomoże - nie ma sensu byc z takim człowiekiem dalej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość izusia.87
To u mnie jest to samo co u autorki mały ma 13 miesięcy i sama sie nim zajmuje bo tatuś gdy ma dzień wolny to siedzie na laptopie i gra w głupie gry,nawet nie umie skarpetek po sobie wsadzić do kosza na pranie sa wieczne awantury o to samo mam juz go dość ja jestem zmęczona,jeszcze dorabiam sobie sprzatajac 2 razy w tygodniu,i huj mnie strzela że tyłka nie ruszy:(a mamy dopiero po 24 lata a co bedzie puzniej chciałam bym mieć moze 2 dziecko ale jak mam sama mam je wychowywać to nie chce:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zmeczona mamama
Jeżeli twój mąż po pracy włącza TV i komputer, to znaczy, że potrzebuje się wyciszyć po pracy, widocznie ma w niej dużo stresu, szef ciągle coś gada, a on wie, że musi to wszystko znosić, nie może zmienić pracy, bo sam was utrzymuje..Tak myślą faceci. Dobrze, że nie chodzi codziennie z kolegami na piwo, żeby się zrelaksować po robocie, tylko wraca wymęczony do domu.....tak było u mnie. Do tego sytuacja finansowa nie pozwalała nam na szaleństwa, kasa była tylko na rachunki i jedzenie. Dlatego gdy mała miała 1,5 roku poszłam do pracy i od tej pory cały czas pracuję. Przy drugim dziecku planuję być tylko na macierzyńskim, siedzenie na bezpłatnym wychowawczym i usługiwanie mężowi, który i tak nie doceni moich starań to nie dla mnie!!!! Plusem w tej całe sytuacji był mój świetny kontakt z córką, poświęcałam jej maxymalnie dużo czasu i to owocowało, była spokojna, grzeczna i słuchała co do niej mówię. Gdy poszłam do pracy nasza relacja bardzo się zmieniła. Dlatego, jeżeli planujecie jeszcze trochę pozostać w domu, proponuję podrzucić dziecko do matki/babcie/siostry, a te 3 godziny spędzić tylko z mężem, np. pójść na spacer i na kawę do kawiarni, to naprawdę mało kosztuje. Albo połazić po galerii handlowej, kupić jakiś drobiazg itp. Zapraszajcie też do was wspólnych znajomych w sobotę/niedzielę, tak aby wasze życie towarzyskie rozkwitło. A ty umaluj się wtedy, ubierz ładnie, poczuj się kobietą. I zachęcam, wychodźcie z domu jak najczęściej same lub z koleżanką, tak aby on był tę godzinę w domu sam. Na początku będzie marudził/stękał, jęczał, dzwonił itp., więc trzeba mu uświadomić, że przecież na podwórku jest zimno, a ty musiałaś coś kupić dla was na jutrzejszy obiad. Jeżeli to możliwe, zapiszcie się na salsę (kosz ok. 60 zł), aerobic itp. i wychodźcie z domu, niech maluchem zajmie się mąż lub ktoś chętny. Zrób też miły wieczór, jakaś skromna kolacja przy świecy, wspólne oglądanie filmu, masaż itp. Poczujcie się jak dawni zakochani, a nie jak stare dobre małżeństwo. Kobiety, które pracują, nie mają z organizacją wspólnego czasu żadnego problemu, gorzej wychodzi to mamom na wychowawczym... Gdybym ktoś kiedyś mi doradził, to co ja wam teraz, moje życie wyglądałoby inaczej.... :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mój mąż nigdy nei był leniem, ale jak synek sie urodził to mąż nie chciał sie nim zajmować, ponieważ "nie wiem jak, nie potrafię, boję się, skoro Ty juz umiesz, to Ty przewiń, nakarm itp." POmagał mi w domu, robił zakupy, ale synkiem nie bardzo chciał się zajmować. Sprawa uległa zmianie gdy wróciłam do pracy po macierzyńskim. POnieważ mąż ma "wolny" zawód" (moze pracować wieczorami, w weekendy) - więc ustaliliśmy, ze w poniedziałki i wtorki on siedzi z malym w domu, w środy rano (do piatku) przyjeżdza moja mama, a w weekend jestem ja. I od tego momentu mój maż nauczył się i przewijać i karmić i ubierać. Potrafi wszystko przy małym zrobić i bardzo chętnie się też z nim bawi i wygłupia. Co prawda sa też chwle, ze posadzi małego samopas na macie, a sam usiędzie do gry komputerowej, ale za to potem tak z nim wywija, że ja mam wrażenie, ze je jestem na jego tle "nudna" . Synek uwielbia ojca. Zawsze na jego widok sie rozpromienia i czeka na jakies wygłupy i zabawy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×