Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

bagatelka

*Polacy za granica - gdzie mieszkacie? *

Polecane posty

Gość sheusa niezalogow.
Tak Ciebie..I odpowiada Ci osobowosc Amerykanow?Ich zachowanie??????Jak sie do Ciebie odnosza? Tez pozdrawiam:)(moja szefowa jest Azjatka nie Amerykanka):(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sheusa dlaczego jestes
Tak, poznalam tu cudownych ludzi, nikt mi nigdy nie sprawil przykrosci...Zadumalam sie na chwilke ;) ale nie, nikt mi nigdy nie sprawil przykrosci! Serio! ale to moze ja mialam szczescie i dobrze 'trafilam', ale ludzie byli zawsze dla mnie bardzo mili, przyjacielscy, chetni do pomocy i to nie tylko przyjaciele meza(Amerykanin ;) ), ale tez osoby poznane w koledzu, czy profesorowie. no serio, nie moge nic zlego powiedziec. Albo pan od zdawania prawa jazdy, jak mi mowil o Marlborku, no wymieklam(zna lepiej geografie Polski niz ja, a nigdy tam nie byl! )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sheusa niezalogow.
To super,tylko pozazdroscic!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sheusa dlaczego jestes
Malborku!!!! cholera, tak to jest jak sie rzuci palenie, wrrrrrrrrrrrrrrr

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sheusa niezalogow.
Dobranoc!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sheusa dlaczego jestes
A Ty masz jakis fajnych znajomych? co robisz na sylwestra? My mamy gosci(polsko amerykanskich ;) )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sheusa dlaczego jestes
Dobranoc :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sheusa niezalogow.
Pracuje niestety do 6!.Znajomych mam moze 2-3 osoby,takie z ktorymi moge sie wybrac na zakupy,pogadac,ale to naprawde tylko garstka ludzi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej hej! Widze, ze kulinarnie sie w okolicy Swiat zrobilo :0 Ja przyznam, ze dania Wigilijne juz chyba we krwii mam, bo wszystko wyszlo cacy.. :) gdyby nie bylo tyle lepienia (uszka, pierogi), chetnie zrobilabym jeszcze.. a ja tymczasem po swietach maluje kuchnie.. mial byc cieply ceglany czerwony, a wyszla marchewa.. buu..... mam ochote jutro po nowa farbe jeachac, ale E. mowi, ze sie przyzwyczaje.. nie wiem, czy marchew w kuchni to cos, do czego mozna sie przekonac... sheusa - najlepiej zmien prace.. szkoda kasy na prawnikow. bagatelka, jak bizonowe burgery wyszly? kochani, macie juz plany sylwestrowe? Sciski, GNU

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kochani moi -gang z kafe!:) wciaz nie kupilam biltu oczywiscie znowu walka z mezem jak zawsze przed wylotem do europy,mysle ze on musi bardzo mnie kochac i to przezywa jak rowka ciaze ,bo zakazdym razem jak mam gdzies leciec to on w szal w pada,kiedys myslalam,ze on taki parszywy,egoista a dzis mimo,ze byla w domu wielka awantura to mysle,ze on boi sie mnie stracic.................nawet dwa tygodnie rozlaki go wnerwiaja szkoda tylko,ze on tak niepostepowal jak tego roku niedostalam urlopu a on z corka pojechal na wakacje do kaliforni a ja sama zostala😠 moze dlatego,ze to wciaz usa........a polska i europa to dla niego ,,dziwny land,,-taki daleki i nieznajomy,a on chyba nieufny i zazdrosny:) jesli chodzi o szefowe to moja obecna jest dla mnie jak matka i kocha mnie bardzo...na wiele mi pozwala,na wszystko co robie ,,zle,, przymroza oko:)-jest super zawszse dostaje od niej komplementy a nawet w swieta dala mi wiekszy bonus nioz innym,wiem,ze to niesprawiedliwe,ale ona twierdzi ,ze mnie kocha jak corke:) to co ja bede nazekac:) sheusa-sorry no tak czasem bywa:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
simonka - a sama sobie kup bilet i juz ;) sheusa - szefowa sie nie zmieni, z prawnikami czy bez, nierownosc pomidzy toba a kolezankami ktora wyczuwasz moze byc spowodowana tym, ze ona do Amerykanek (sama bedac tez cudzoziemka) nie ma odwagi tak skakac w wyzywac swoich frustracji, jak do Ciebie. Skoro nie potrafisz nad tym przejsc do porzadku dziennego i ignorowac jej wyskokow, musisz odejsc, nie ma innego wyjscia. Prezentu nie powinnas jej dawac, skoro jej nie lubisz. GNU - oj marchewkowa sciana :o Poczekaj moze pare dni, moze faktycznie przyzwyczaisz oko, a jak nie ... coz, kup inna farbe :) Chyba masz w tych farbach i malowaniach juz niezla wprawe ;) Bizonowe burgery byly ok., ale jednak to mieso jakby mniej mniamniusne, niz wolowe. Bardzej zblizone do dziczyzny, a dziczyzne to juz trzeba z wieksza powaga potraktowac, przyprawic itp. niz tylko wyciagnasc garsc miesa, polozyc na patelnie i zjesc ;) A ogolnie co do zachowania, mentalnosci itd. Amerykanow, to (jak w kazdym innym zakatku ziemi) jest roznie. Mozna trafic na kompletnie wyprane przez TV mezmozgowia, plastikowe usmiechy i zero swiadomosci, a z drugiej strony jest tu gro ludzi madrych, swiatlych, kulturalnych, obytych, oczytanych itp. Zalezy w jakich kregach sie obracamy. Ale i nasze podejscie ma ogromny wplyw - jezeli podchodzisz do kogos jak do jeza, boisz sie, ze cie zaatakuje, albo nie potraktuje dokladnie tak, jak chcesz, to porazka murowana. Ludzi nie zmienisz, mozesz zmienic tylko swoje do nich podejscie. ps. zadnych planow na Sylwestra :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No tak, my wiemy, ze ta kobieta nie ma kultury itd. ale po co sama sie narazasz na kolejne rozczarowanie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość krypina 2
ha...... kokus---swietnie powiedziane.. przesiadki na lotniskach, czekanie, chodzenie, ogladanie... same ciekawe rzeczy, twarze,postacie.. ja tez uwielbiam sie wtedy przygladac ludziom.. pogadac,pomyslec...jak ten swiat jest piekny , dziwny i roznorodny. zaskakujacy, kiedy nagle z jordanczykiem...dogadujesz sie po rosyjsku...bo studiowal w moskwie a .........w aptece na drugim koncu swiata.. na lotnisku w johennesburgu.. sprzedajacy mi leki farmaceuta...okazal sie polskim zydem... ktory jako dziecko przed wojna.. mieszkal na muranowie...dzielnicy warszawy w ktorej ja sie wychowalam... dziekuje za zyczenia. no i.....rok nam sie konczy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ufff wrocilam... w pracy luzniejszy dzien bo wiekszosc ludzi nadal na urlopach. Mowie wam jak mnie rodzice utuczyli.. hehe... jakbym mieszkala w PL i jadla tak jak oni to chya bym wazyla 300 funtow... Pierogi 4 rodzaje, golabki, pieczenie, barszczyk, ryba, sledziki, salatki warzywne, ciacha i torty... normalnie masakra... dalej sie smieje z tego ile naprzygotowywali... kochani sa ale na serio przedobrzyli... Ale ogolnie wyjazd byl super. Pogoda byla bardzo lagodna. Zimno bylo w pierwszy i drugi dzien, potem tylko ciagle padalo i bylo cieplo. Zadnych syberyjskich mrozow. Najlepsze to ze mialam okazje spedzic duzo czasu z moja siostra i jej mezem. Swietnie sie dogadywali z CJ-em. Juz sie nie doczekam ich wizyty... Ale wiecie co, dobrze jest wrocic po wojazach do domu... jak juz wyjechalismy z lotniska na nasze lokalne drogi w Charlotte to wreszcie odetchnelam gleboko... Nie potrafilabym juz mieszkac w PL. Super bylo polazic po Krakowie, zobaczyc stare katy, pojesc pierogow w moich starych ulubionych miejscach, ale na stale bym tam juz nie potrafila mieszkac. A jay juz wrocila czy nie? Aha a tak wogole to patrzcie jaki cholerny traf ze akurat w czasie swiat ten gosc w Detriot probowal wysadzic samolot... Hehe... na szczescie security nie bylo jakies przerabane. Jedynie w samolocie wylaczyli monitorowanie lotu na ekranach jak wlecielismy na teren USA. Poza tym wszystko w normie. Caluski dla wszystkich. A wiecznie narzekajacych zachecam do otrzasniecia sie z zamozaabsorbowania... (hehe... ale mi sie za to dostanie... ale mam to gdzies!)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hello! zglaszam sie! u mnie swieta fantastyczne! najlepsze w moim zyciu. cudowna atmosfera, jedzenie, prezenty, ale przede wszystkim celebracja kazdej chwili spedzonej razem z moim mezem, coreczka i nasza suczka zuza. w poniedzielek wypad do filadelfii na lunch z moja przyjaciolka. w planie byly trzy restauracje. francuska, wloska i kubanska. franc. okazala sie zamknieta na lunch, wiec skupilysmy sie na dwoch pozostalych. jedzenie bylo ok. wino dobre, czas spedzony razem, bezcenny. pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Squirley - :) az sie zdziwilam, ze tak krotko bylas! Ale bym sobie pojadla tych polskich smakolykow swiatecznych, z tym, ze gora tak raz na rok ;) Bardziej na zasadzie sentymentu ... Tez zawsze po powrocie z PL tak sobie mysle, ze raczej nie chcialabym tam juz mieszkac, ale w moim przypadku glownie chyba dlatego, ze nie ma tam juz nikogo bliskiego memu sercu na tyle, zeby chociaz tesknic. No i nie bawi mnie monotonnosc kulinarna (kluski i wieprzki wiodace prym) oraz obyczajowo-polityczna. Chociaz za pewnymi sprawami tesknie: zeby sobie rano wyjsc na ulice, na rynek, do piekarni, pochodzic po miescie, powstepowac do kafejek - to juz jednak sprawy nie tyle stricte polskie, co europejskie. No i tych piekarni wspanialych coraz mniej :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
xoxoxo -aaa, jedzonko nie zawiodlo :classic_cool: i ludziki oczywiscie :) Mi sie opatrznosc zeslala jedna wspaniala restauracje, az nie do wiary, ze w tych okolicach ... Ja wlasnie na najblizszy 4 dniowy weekend poplanowalam sobie troche pychotek... Francja: Chateaubriand. Wlochy: danie z makaronu pol-razowego i sos z duuuuzej ilosci anchois, cebuli i pietruchy (to jest jakis lokalny specyfik Wenecjan z B..... zapomnialam ;)) Fusion: kurczak nadziany cytryna i rozmarynem (tylko czy znajde kurczaka jakiegos w miare normalnego typu amish albo organic ...) No i musi byc jeszcze cos z rodzinny plywajacej ;) Moze powiecie zem laik, ale dopiero na ostatniej wyprawie tyrystyczno-apetycznej zakochalam sie w ostrygach :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bagatelka - 10 dni wyazd trwal wiec krotko/niekrotko zalezy jak na to popatrzec. Praca na wiecej nie pozwala na razie. Ale tez wiecej bym chyba nie wytrzymala z moja wscibska mamuska... hehe... Co do piekarni to sie wsciekam na siebie ze do ostatniej chwili czekalam zeby kupic polskie paczki i kupilam dopiero w ostatni dzien wiwczorem kiedy byly juz troche czerstwe i nie takie jak pamietam z tlustych czwartkow... a wmawialam CJ-owi ze polskie paczki sa o niebo lepsze od DD i KK... kurcze... ale nic to, nastepnym razem juz dopilnuje zeby byly swiezutkie... :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No to szkoda :o Moim zdaniem najblizszym podobienstwem do polskich paczkow ciesza sie te z KK, ale nie paczki, tylko oponki, te najzwyklejsze, lukrowane, no i musza byc rano jeszcze cieple. Maja mniej tresciwa konsystencje od paczkow, ale smak dosc podobny :) Natomiast odkad jestem w tym kraju nie spotkalam jeszcze dobrych polskich paczkow w zadnej polskiej piekarni, a mialam ich duzo w Detroit ... To juz wole te neiszczesne oponki z KK, moge ich zjesc z 5 jak sa jeszcze cieple :D Sama nigdy nie kupuje, ale w pracy nieraz sie tajemniczo pojawia ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie wlasciwie ten kurczak to bedzie zwykla tradycyjna Toskania :) Z pieczonymi ziemniaczkami :) Wybaczcie, naszlo mnie na rozyslania kulinarne :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mmmmmm.... ja wracam na South beach na jakis czas po tych pierogowych ekscesach wiec teraz bede musiala wymyslac jakies super miesno warzywne dania zeby mi sie nie nudzilo... Najgorsze jest to ze przywiozlam wor czekoladek i cukierkow choinkowych ktore bede musiala teraz schowac na dnie szafy. Nie potrafie sie oprzec kasztankom, tiki takom i bulawkom... ale pysznosci... Czy w waszych domach tez sie wieszalo czekoladki na choince? Za rok jak bede kupowac i dekorowac choinke to koniecznie musze sie zaopatrzyc w polskie slodycze... ok, koniec o slodyczach. Poprosze jakies zdrowe mesne przepisy please :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bagatelka, twoje menu imponujace! u mnie ''tradycyjnie'' new year's eve lobster tails, przystawki i oczywiscie mnostwo szampana! squirley, czy w krakowie jest dalej to miejsce o nazwie ''zaulek niewiernego tomasza'', pamietam, ze podawali tam nailepszego grzanca. ostatni raz bylam w pl w 2002 w zimie i czesto tam przesiadywalam.mieli rowniez dobry serniczek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
xoxoxo - obila mi sie ta nazwa o uszy ale nie wiem czy tam kiedykolwiek bylam wiec nie jestem pewna czy jeszcze otwarte... za to grzanca mieli pysznego na Rynku... grzanca, kielbaske, wielkie patelnie z bigosem i kapusta z grochem... ale zapachy byly... mniam! aha, w czasie lotu do domu obejrzalam Julie & Julia i tez strasznie bym chciala wyprobowac mase jej przepisow!! Ale kto by mi te specjaly jadl... hmmm... CJ jest bardziej meat & potatoes man... ale moze cos znajde tam dla niego...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
aha zapomnialam do Simonki - co do lotow za ocean to za torby i jedzenie sie nie placi. Niezalezni chyba od linii lotniczych. Ja teraz lecialam lufthansa i na loty dlugo dystansowe na pasazera mozna bylo 2 torby po iles tam funtow kazda. Karmili nas porzadnie 2 razy w kazdym locie i co chwile przynosili wode i napoje. Co do lokalnych lotow w usa to owszem, za walizki sie placi (chyba 50 od sztuki??) i zarcie na zakup. Ale przy dlugich lotach gdzie ludzie za "przetrzymywani" bez wyboru jest wymaganie prawne ze linia lotnicza musi zapewnic wyzywienie. Prznajmniej tak moj facet twierdzi. A on podrozuje sluzbowo caly czas po calym swiecie wiec mu wierze. Najlepiej sprawdzic na stronie danych linii lotniczych...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak!tak! na rynku zawsze byly fajne imprezy z dobrym staropolskim jedzeniem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale duzo przepisow JC jest takich wlasnie przyziemnych, tyle ze dobra jakosc, umiejetne przygotowanie i przyprawienie. Nazwy, owszem, brzmia wykwintnie, ale jest to zwykle miesko bez specjalnych wymyslow haute cuisine ;) Uuu, juz sobie wyobrazam te zapachy kapusciane z karczmy, wlasnie, mialam tez zrobic bigos, czyli juz mam pomysl na 5 dzien :D Mam tez towar na barszcz ukrainski (barszcz czysty jest w sloiku ;) ) Ja jeszcze nigdy tak calkiem nie 'poszlam' na SBD :o Ogolnie staram sie wprowadzac w zycie te zasady, ale nie jestem w stanie wymyslic sniadan i lunchow bez pieczywa ... Tzn. kilka pomyslow mam, ale potem .... Mozna fiola dostac szukajac swiezych warzyw, salat, jak sie nie ma pod reka normalnego rynku, tylko te powiedle wiechcie w Walmartach :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Boeuf à la Bourguignonne (Julia Child's recipe) For 6 people 6-ounce chunk of bacon 9- to 10-inch fireproof casserole, 3 inches deep 1 tablespoon olive oil or cooking oil A slotted spoon 3 pounds lean stewing beef cut into 2-inch cubes 1 sliced carrot 1 sliced onion 1 teaspoon salt 1/4 teaspoon pepper 2 tablespoons flour 3 cups of a full-bodied, young red wine such as one of those suggested for serving, or a Chianti 2 to 3 cups brown beef stock or canned beef bouillon 1 tablespoon tomato paste 2 cloves mashed garlic 1/2 teaspoon thyme Crumbled bay leaf Blanched bacon rind 18 to 24 small white onions, brown-braised in stock 1 pound quartered fresh mushrooms sautéed in butter Parsley sprigs Remove rind and cut bacon into lardons (sticks, ¼-inch thick and 1½ inches long). Simmer rind and bacon for 10 minutes in 1½ quarts of water. Drain and dry. Preheat oven to 450º. Sauté the bacon in the oil over moderate heat for 2 to 3 minutes to brown lightly. Remove to a side dish with a slotted spoon. Set casserole aside. Reheat until fat is almost smoking before you sauté the beef. Dry the beef in paper towels; it will not brown if it is damp. Sauté it, a few pieces at a time, in the hot oil and bacon fat until nicely browned on all sides. Add it to the bacon. In the same fat, brown the sliced vegetables. Pour out the sautéing fat. Return the beef and bacon to the casserole and toss with the salt and pepper. Then sprinkle on the flour and toss again to coat the beef lightly with the flour. Set casserole uncovered in middle position of preheated oven for 4 minutes. Toss the meat and return to oven for 4 minutes more. (This browns the flour and covers the meat with a light crust.) Remove casserole, and turn oven down to 325 degrees. Stir in the wine and enough stock or bouillon so that the meat is barely covered. Add the tomato paste, garlic, herbs and bacon rind. Bring to simmer on top of the stove. Then cover the casserole and set in lower third of preheated oven. Regulate heat so liquid simmers very slowly for 2½ to 3 hours. The meat is done when a fork pierces it easily. While the beef is cooking, prepare the onions and mushrooms. Set them aside until needed. When the meat is tender, pour the contents of the casserole into a sieve set over a saucepan. Wash out the casserole and return the beef and bacon to it. Distribute the cooked onions and mushrooms over the meat. Skim fat off the sauce. Simmer sauce for a minute or two, skimming off additional fat as it rises. You should have about 2½ cups of sauce thick enough to coat a spoon lightly. If too thin, boil it down rapidly. If too thick, mix in a few tablespoons of stock or canned bouillon. Taste carefully for seasoning. Pour the sauce over the meat and vegetables. Recipe may be completed in advance to this point. For immediate serving: Cover the casserole and simmer for 2 to 3 minutes, basting the meat and vegetables with the sauce several times. Serve in its casserole, or arrange the stew on a platter surrounded with potatoes, noodles or rice, and decorated with parsley. For later serving: When cold, cover and refrigerate. About 15 to 20 minutes before serving, bring to a simmer, cover and simmer very slowly for 10 minutes, occasionally basting the meat and vegetables with the sauce

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
As moviegoers will see in Julie & Julia, Child enjoyed a good cocktail. And she was partial to Noilly Prat, which is considered the classic French vermouth. So, she created an “upside-down martini” — essentially, a martini that puts more emphasis on the vermouth than the gin. “It’s a nice refreshing drink. I usually have two,” Child once said of this creation. Upside-Down Martini 5 parts Noilly Prat 1 part gin Put ice in a wine glass. Fill with Noilly Prat and top with gin. Garnish with a twist of lemon.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×