Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość bajabongo123456

własność przed ślubem - jak udowodnić

Polecane posty

Gość bajabongo123456

Mam pytanie W przyszłym roku biorę ślub - intercyzy nie spisujemy, no chyba, że na kedyt, któy zaciągnę, żeby ten ślub zorganizować. Ale mam pytanie Zamierzam kupić przed ślubem meble , tzn kanapa, jakaś meblościanka, meble kuchenne , pralkę, lodówkę... To, co nabywam przed ślubem jest teoretycznie moją właśnością, więc jeśli kupię te rzeczy za swoje i tylko swoje pieniądze, to jakie dokumenty muszę posiadać, by ewentualnie poświadczyć moją własność tych rzeczy? Czy wystarczy, bym wszystko, co kupuję, brać na f-ry na mnie ? Czy potrzebne będą jakieś inne poświadczenia? Pytam lekko asekuracyjnie, " gdyby nie wyszło" , bo mam przykre doświadczenia, jeśli chodzi o moją mamę, poza tym nei chcę, by ktoś mi zarzucił, że niczego nei wnosze do tego małżeństwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jezeli juz to
spokojnie, faktury wystarcza:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bjuyguk
faktura chyba starczy,musi byc na ciebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kedyt, któy zaciągnę, żeby ten ślub zorganizować. Intercyza jest uzasadniona dla strony bogatej, gdy wchodzi w związek ze sporo biedniejszą lub dwóch bogatych. Ciebie to nie dotyczy. :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jezeli juz to
poza tym przeciez jak faktura bedzie na ciebie i z data to nie bedzie problemu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bajabongo123456
no właśnie " chyba " tak mi się też wydaje, ale pewności nie mam. Faktura i może pokwitowanie zapłaty, bo to też jest chyba ważne?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rozumiem Cię doskonale... Nie zamierzam się rozwodzić, ale też moja mama miała przykre doświadczenia i wiele razy słyszała, że nić nie dostała w domu ani nie wniosła i nic nie jest jej. Dlatego ja też meble i różne rzeczy już mam i wniosę do naszego wspólnego domu, ale najgorsze, że nie mam papierów na to... Kupowałam je trzy lata temu, a narzeczonego znam od dwóch... Planowałam je wziąć do mojego, a nie naszego mieszkania, no ale mam nadzieję, że jego rodzina będzie na tyle uczciwa, ze zauważą ten mój minimalny wkład na początek...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bajabongo123456
wiem, że mnie to nei dotyczy :P jak i większości naszego społeczeństwa podejrzewam.... napisałam to tylko dlatego, że ktoś mógłby wyskoczyć z pomysłem, żeby spisać intercyzę, ale ona zreszta i tak się odnosi do rzeczy nabywanych w trakcie trwania małżeństwa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bajabongo123456
wiesz, jak to mówią, nadzieja matka głupich. Nie żebym była złym prorokiem, ale jak to w reklamie popularnej herbaty pewna Pani mówiła : ze chce mieć wszystko na piśmie, tak i ja chciałabym się od tego ubezpieczyć, tym bardziej, iż obecne oszczędności narzeczonego wynoszą 1000 zł , slub za rok, on żyje jak piotruś Pan, ma mrzonki o złotych niedzwiedziach, a jak przychodzi co do czego, to na mnie leży obowiązek martwienia się o wszystko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jezeli juz to
skoro juz teraz tak jest to moze pomysl, czy slub to dobry pomysl???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jak cie czytam to zastanawiam
sie PO JAKA CHOLERE CI TEN SLUB?! :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie sypiam z komiczne
zazwyczaj faktura powinna wystarczyc, ale czasami sady jakby co chca wiecej np. zeznania z dowodu swiadkow kto i w jakich okolicznosciach kupowal (bo z faktury nie wynika pochodzenie srodkow etc.) jesli niechcesz pozniej ciagac ludzi po sadach (nie kazdy lubi swaidkowac w takich sprawach wez ze sklepu zaswiadczenie o takiej mnie wiecej tresci oswiadczam ze dnia X ososba Y kupila u nas te meble we wlasnym imieniu i na wlasny rachunek (tu lista rzeczy). Niniejsze zaswiadczenie wydaje sie celem przedlozenia sadowego powinno wsytarczyc, w sklepie nie powinni byc zdzieweni bo o takie zaswiadczenia rzadko bo rzadko ale ludzie ich prosza

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bajabongo123456
nie wiem, czy taki bardzo dobry pomysł. Z tym, że jeśli małżeństwem nei bedziemy, to szanse nasze na mieszkanie z UM wynoszą 0 % , na kredyt mieszkaniowy 0%, a na wynajem za 1300 zł miesiecznie nas nie stac, bo oboje zarabiamy po 1500 netto , i oboje studiujemy zaocznie ( moje się niedługo skończą, ale chcialabym kontynuowac ) . Zresztą, gdybym miała komus płacic po 1300 netto miesięcznie za wynajem, to wolalabym płacic ratę za wlasne mieszkanie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jezeli juz to
no to super motywacja do slubu:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bajabongo123456
dzięki, to było mądre i na pewno nei omieszkam poprosić w sklepie :) A co do pobudek wzięcia slubu - jak widac jedynie ekonomiczne, zreszta po 6 latach trudno doparywać sie romantyzmu ;) Chcemy razem zamieszkać, a możliwości są raczej na to kiepskie, z różnych powodów, a jeszcze z 2 lata takiego chodzeia i podejrzewam, że bym nie wytrzymała już nerwowo. Mam 25 lat i szczerze mówiac, chciałabym wreszcie licho bo licho ale stanac na wlasne nogi i zbudować jakis konstruktywny zwiazek. A że może się spartaczyc - kazdemu przecież może, a jak to mówią, strzeżonego Pan Bóg strzeże, po co mam potem ewetualnie jeszcze rezygnowac z czegos, na co zapracowałam ciężką pracą i miesiącami wyrzeczeń ? Bo byłam naiwna ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A może taka chłodniejsza kalkulacja, gdzie zdajemy sobie sprawę z wad przyszłego małżonka i ewentualnych późniejszych kłopotów jest lepsza niż zaślepienie uczuciem czy namiętnością i dopiero sie oczy otwierają, jak już jest za późno... i okazuje się, że taka zakochana przepisała swój dom i firmę na pijaka gołodupca, który ją i dzieci terza z tego domu wyrzuca, bo taka zakochana była... Bo i taką historię znam i dziewczyna z tego związku inaczej niż z chłodną kalkulacją nie spojrzy na żadnego faceta, bo nie chce skończyć jak jej matka...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bjuyguk
musisz byc cholernie glupia skoro z takich powodow bierzesz slub :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bajabongo123456
tak, może sie to wydawać super motywacją, jeśli się : 1. jest bardzo młodym i wierzy sie w miłości z seriali wenezuelskich, a niestyety życie jest brutalne, 2. ma się zabezpieczenie finansowe i w rodzicach takie, że można sobie pozwolić na naiwność 3. zna się potencjalnego męża lepiej niż siebie samego ( ZNA SIĘ - a nei tylko myśli się, że się zna - to jest różnica zaczna, któa może bardzo być bolesna w skutkach ) 4. jest nauczonym do tego, by liczyć na kogoś innego prócz sieboe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bajabongo123456
HaPo - po twoich słowach chyba już nawet podejrzewam, kto jest tą dziewczyną. Niespecjalnei mnie interesuje , czy ktoś myśli, że jestem głupia, czy nie, zresztą sytuacja jest trochę bardziej zawiła, a ja mimo swoich 25 lat widzialam już w życiu wiele rzeczy i mając jak najlepsze intencje do trwałości i słuszności naszego związku, jaki mamy zamiar stworzyc, nie mogę sobie pozwolić na głupotę, bo facet, to jest ostatnia osoba, na jaką mogę liczyć, pomijajac fakt, że mogę liczyć tylko na siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie mogę sobie pozwolić na głupotę, bo facet, to jest ostatnia osoba, na jaką mogę liczyć, pomijajac fakt, że mogę liczyć tylko na siebie zastanów się,po co chcesz barać słub z facetem na którego nie możesz liczyć? żeby móc powiedzieć - jestem mężatką ,czy dla tego potencjalnego mieszkania z UM ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie, nie ja:-) ale moja dobra przyjaciółka ze studiów...:( Ja za to w domu dosyć się nasłuchałam, że nic nie jest moje, bo na nic nie zarobiłam, więc powiedziałam lubemu, że wszystko zrobimy wspólnie i sami. Ja ufam mojemu facetowi i go kocham, ale ludzie się zmieniają, a poza tym przyrzekłam sobie, że już nigdy nikt mi nie powie, że nie mam nić do powiedzenia albo, że mam sie wyprowadzić, bo nie jestem u siebie... Dlatego zbieram wyposażenie do domu, bo na początku będziemy mieszkać z teściami moimi. Ale bierzemy się zaraz za budowę, choć będzie ciężko. Jego rodzice namawiali nas na rozbudowanie ich, to znaczy mojego, bo już przepisali, domu, ale powiedziałam absolutnie nie. Wszystko ma być os zera, wspólnie, jak my chcemy, a nie wszyscy dookoła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To znaczy teściowie przepisali dom na mojego narzeczonego, swojego syna, oczywiście, nie na mnie:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bajabongo123456
dylematy moralno - egzystencjalne mam już za sobą, mówię o mężczyznach jako o gatunku ogólnie - no niestety w domu zbyt dobrych wzorców dobrego męża i ojca nei miałam, w związku z tym moja postawa jest lekko " dmuchająca na zimne" . Nie chcę niczego mu udowadniać, że coś jest moje itp. Chcę tylko : uniknąc oskarżeń, że jestem biedna itp ( bo ludziom czasem odbija, niestety ), mieć coś na start, co w razie czego będzie ciągle moje, a nei wydawać 20 kilka tys na weselicho, a potem spać na materacu u tesciowej przez 3 lata. Jak już wspominałam , sprawa jest lekko bardziej złożona, czuję, że on ma ochotę wywinąć mi pewien numer z zamieszkaniem u jego rodzicow, dlatego jak mogę , tak ubezpieczam się od tej sytuacji, a czy d slubu dojdzie - okaze sie, jakie bedzie jego brutalne zetkniecie się z rzeczywistoscia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zmieniam zdanie
Nie bierz tego ślubu. Ja wzięłam ślub dokładnie z tych samych powodów, które opisałaś. Po 10 latach mam dosyć tego "układu". Nic nas nie łączy oprócz kredytu hipotecznego, a codzienność wymaga choćby cienia uczucia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bajabongo123456
HaPo - no właśnie - otóż to, ja mam bardzo podobną sytuację w domu, ojciec zawsze pił, a jak nei pił, to czasami pracował, obecnie nei pije, ale ma nowe hobby - zaciaganie kredytow, na ktore niekoniecznie go stac . U nas zawsze było lekko mówiąc średnio źle z kasa. I również słyszałam bez przerwy, że to, tamto, siamto. bardzo podobnie, jak u ciebie - moglabym powiedziec nawet identycznie, z ta roznica, że ojciec mówl to wprost, a matka wolała dookola, poopowiadac rodzinie ( znaczy babci ), która w wielkim zaufaniu przekazywała te słowa pełne żalu, że tylko tyle zarabiam i tylko tyle daję - mi. I na bolesnym przykładzie nauczyłam się, że jeśli chcę coś osiągnąc, musze to zrobić własnymi rękami. Mój narzeczony jest tzw. " nowomodny " jego rodzice też sprawiają wrażenie " postępowych " w światopoglądzie, co bardzo kontrastuje z moimi lekko konserwatywnymi pogladami na niektore sprawy . I mieszkając z nimi , czułabym się źle, bo byłabym stłamszona przez 4 ( ich 3 plus jego siostra ) sangwinistyczno - liberalne osobowości. O ile oboje dogadujemy się na zasadzie wzajemnego uzupełniania się i rozmowy, o tyle z 4 osobami mialabym już problem przeglosić swoje zdanie w nieswoim domu. Poza tym, mam już dość przenoszenia się z kąta w kąt jak mebel, bez własnego miejsca na świecie, własnego domu - gdyż wychowywała mnei babcia, która pozbyła się mnie i oddała do domu rodziców, jak przestałam byż słodkim maleństwem i zaczęłam mieć własne zdanie na pewne tematy i moje zdanie było różne od jej zdania. W domu rodziców już wiedziałam, że na pewne tematy lepiej po prostu nei zabierać glosu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bajabongo123456
kredyt hipoteczny - faktycznie łączy ludzi :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja w domu, jak to się mówi, nie podskakuje:-) Tylko odliczam dni do ślubu, bo jednak:-) kocham mojego narzeczonego i wiem, że z nim najlepiej się czuję. Mamy mieć pół domu dla siebie, ale i tak kuchnia i wejście wspólne. Narzeczony jest jedynakiem, więc tylko jego rodzice, będą z nami i mam nadzieję, że szybko się postawimy:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bajabongo123456
Jeśli macie możliwości budowania się, to trzymam kciuki i życzę powodzenia. : ) A ja mam pewien problem, który właśnie zapoczątkował ten topic: czekam w kolejce na mieszkanie z UM, dla małżeństw proponuje się całkiem ładne mieszkania , aż 2 pokojowe, w nowym bloku, tzn. wyremontowanym. Pieniązki trzeba mieć całkiem spore, by się na tę ofertę załapać, bo i mieszkanie - eksploatacja, do najtanszych nei należy. Ale ja tak myślę... a jeśli nei dostaniemy mieszkania ? co zrobimy ? Do teśców nei pójdę, choć narzeczony ma chyba ciche plany, że jednak mu ulegnę , jak nic nie będzie, i pójdę. On będzie w swoim domu ( tzn w swoim pokoju ich 70 metrowego mieszkania ), ja wedle jego marzenia bede dzielić te 12 m2 z nim, będziemy wpsomagać finansowo jego rodziców i wszystko będzie pieknie .... I jest w całkowitym błędzie. Moi rodzice mieszkają ( i ja też ) w kamienicy ze starego budownictwa - u wlascieiela na lokatorskim. Ostatnio zwolniło się mieszkanie w mojej kamienicy - fakt, że na piec węglowy, pokój , kuchnia, i dorabiana łazienka. Moi rodzice namawiali mnei, żebym to mieszkanie, choć czasowo - wzięła, gdyż jest w dobrym stanie techn. a jego koszty utrzymania nie są duże - 100 zł czynszu m/c plus woda, smieci etc. Rozmaiwałam z narzeczonym na ten temat , który zjechał mnie za ten pomysł z góry na dól, że nie nazbieramy na wesele w ten sposób, i że on się " nei zgadza" . Minęło 2 m-ce , mieszkanie stoi puste ciągle. Mój luby przyznał, ze w ciagu tych 4 m-cy od poczatku stycznia, kiedy to podjelismy decyzje dotycząca terminu slubu koscielnego, zebrał "aż " 900 zł. Mamy podobne wypłaty, i ja potrafię zebrać w tym czasie ponad 2 razy tyle co on, a mam wieksze wydatki, ale szczegół. Obecnie nasz stan środków kształtuje się w proporcji 7:1 I się zastanowiłam z lekka, i wynajęłam to mieszkanie. Wymaga ono pewnego nieiwelkiego odswieżenia, i kupienia mebli. Myślę, że to, co mam na koncie , wystarczy na wszystko spokojnie, ale za to nie będę mieć zaplecza finansowego na te wesele, a jak widać na jego wielki wkład liczyć nei mogę, gdyż on sam " nie wie" ile nazbiera. Oczywiście nic mu nei mówiłam, bo boję się, jak zareaguje.... Dowie się, jak będzie wszystko gotowe, co nei będzie mogł mi nic zarzucić, że mieszkanie jest brzydkie itp. Fakt, kamienica jest stara, a własciciel jej też, więc na mieszkanie tam do smierci raczej szans nie ma, zresztą pokoj z kuchnia to raczej mało rozwojowy pomysl, ale na poczatek dobre i to, szczegolnei w sytuacji, gdy nie wiemy, czy na te mieszkania intratne się załapiemy. I obawiam się jak on to przyjmie, bo gdybym mu teraz powiedziała, kazałby mi to oddać, nawrzeszczałby na mnie, i stwierdził, że on tam mieszkac nie bedzie. Dlatego chce mu to pokazać dopiero, jak bedzie w pełni urzadzone - stad moje pytanie na topicu, bo w razie czego chce mieć potwierdzenie, ze to wszystko było z moich srodków. Tylko obawiam się, że w tej sytuacji nei nazbieramy na to wesele :/ I zastanawiam się, co lepiej - inwestować w sprzet , czy w zbieranie na impreze- ktora mi do szczescia nei jest potrzebna, tylko jemu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość magda240777
bajabongo- to teraz mieszkacie osobno? Wydajesz mi sie mądrą dziewczyną, nie brnij w małżeństwo z kolesiem. Przeciez sama doskonale dajesz sobie radę. W ogole co to znaczy, ze na Cienie nakrzyczy, ze kaze Ci oddac itp.?? Powinniscie razem podejmowac decyzje a nie takie "kazde sobie". Powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×