Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość dominisia21313

Szukam 30latek

Polecane posty

Gollumica - cześć kochana ❤️ oj tam zaraz mięka buła :O po prostu jesteś wrażliwym człowiekiem!!! No i napewno w takiej sytuacji nawarstwiania się niepowodzeń nie jest łatwo o optymizm...ale po nocy przychodzi dzień a po burzy słońce świeci, więc jestem pewna, że już niebawel los się odwróci ;) i sprawy w ośrodku rozwiążą się pozytywnie i do końca, a i samochód przestanie się psuć. Trzymaj się ciepło!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Biala zaglosowalam Marysia sliczna wiec glos oddany w slusznej sprawie ;-) Gollumica, przykro mi ze sie Wam wszystko pierniczy i co chwile cos pod gorke. ale oby do sierpnia ;-) pewnie marnym pocieszeniem bedzie to ze i u nas nie lepiej raz ze niestety nie obejdzie sie jednak w tym mcu bez wizyty w klinice. od niedzieli mam plamienia, potem poleciala ze mnie zywa krew a to dopiero polowa cyklu. w zeszlym tygodnie mialam takie bole podbrzusza ze chwilami nie moglam chodzic dzis rano doszlam do wniosku ze nie ma co czekac na cud tylko trzeba isc znow do lekarza zeby zobaczyl co tam sie dzieje boje sie ze ten zabieg ktory mialam w zeszlym tygodniu, cos mi uszkodzil w srodku :( weekend minal milo, ale dzis na dzien dobry kolejna klotnia bo moj maz na pytanie jaki ma plan na dzis odpowiedzial mi: pocwicze, jak przestanie lac pojade na rower, sprobuje cos siasc nad wnioskiem (to jest wniosek o dofinansowanie zalozenia dzialalnosci gospodarczej), potem moze poogladam mape gdzie by lokal na bizes postawic a mnie szlag trafil, bo dosc ze umeczona jestem psychicznie, fizycznie (bo mnie boli i krew ze mnie leci) to on sobie ma luzik i ciag dalszy bimbania uprawia a ja mam tyrac zebysmy za pare mcy jak skoncza sie oszczednosci z glodu nie zdechli. i wydaje mi sie to niesprawiedliwe ze ja mam pracowac, meczyc sie a on siedzi w domu i jedynym jego obowiazkiem jest cwiczyc i myslec o niebieskich migdalach ryczec mi sie chce i tyle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
oj Lucy - przytulam Cię baaaaaaaardzo mocno. Nie wiem jak Cię pocieszyć, wesprzeć... Wyraźnie widać, że padasz" na ryjek"...do lekarza koniecznie!!!! Kiedy masz wizytę? Przestraszyła mnie swymi dolegliwościami :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Lucy!!!! Boże Kochany - co Ci dzieciaku jest!!!! Tak - do lekarza natychmiast i może z K. - Jezus, żebyś nie zemdlała tam gdzie sama... I napisz szybko co sie tam dzieje. No uszkodzić, nie uszkodzili, nie denerwuj sie - takich zabiegów przeciez z pewnością sporo robią. Trzymam kciuczki - i powiem szczerze martwię się... Twoje nerwy związane z K. też rozumiem... Ja rozumiem, że On jest optymistą i pozytywnie patrzy w przyszłość, ale sam optymizm to nie wszystko, zwłaszcza kiedy druga połówka tyra jak szalona - cała w nerwach zresztą... Jejku - no trzymam kciuki - może ta kłótnia da jakiś efekt? Wiesz, czasem dobrze "oczyścić" atmosfere... Przytulam Cię Kochana mocno, mocno, mocno... Biała - ja też głos oddałam i zgadzam się z Lucy :) A jeśli chodzi o nasz ośrodek, to mój A. w związku z awarią samochodu nie mógł dotrzeć na spotkanie z Pania psycholog a ona z kolei od poniedziałku miała urlop. więc mogłaby zrobic Mu TEST za 2 tyg. dopiero... Ale wiecie co? Zaproponowała, ze Ona na tym urlopie jednak przyjdzie na spotkanie w poniedziałek i ja nie wiem... ale Ona chyba faktycznie na mojego A. leci albo co... On poszedł, a Ona Mu powiedziala, ze niestety Pani dyrektor zamknęła testy w szafie a Ona nie ma kluczy więc tylko pogadają... I mój A. ma przyjść na spotkanie z Nią jeszcze raz 4-go sierpnia.... A teraz rozmowa była i o dzieciach i o usposobieniu mojego Męża i nagle też padło pytanie: "A M. (czyli ja...) to taka troche królewna Panie A. prawda?"... (nóż mi się otworzył w kieszeni...), "wie an, jak ojawi się dziecko to żona może byc niezadowolona i poirytowana że przy dziecku tyle pracy i czasu dla siebie nie ma" (pięć noży otworzyło mi sie w kieszeni!!!...). A potem znów było wałkowanie o tym, ze pojawienie sie dziecka to u nas bedzie kryzys bo jesteśmy za idealni i nam sie nie spodoba ta zmiana i możemy nie przetrwać. Słuchajcie ktoś tu jest nienormalny... albo ja, albo ONA.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lucy_in_the_skyy
to ja ale z innego kompa znow weic pomaranczowo Gollumica, ja znam odpowiedz na Twoja zagadke ONA:) dzieki laski za cieple slowa :) kochane jestescie z K wyjasniamy i rozmawiamy, mam nadzieje, ze do przodu idzie wszystko jednak dzis bylismy u naszego dr i okazalo sie ze te bole i krawienia spowodowane sa tym ze pecherzyk dominujacy znow nie pekl i zrobila sie torbielka pamietacie moze ze kiedys Wam pisalam o tym problemie? :(:(:( wiec znow powtorka z rozrywki :(:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiecie chcialabym Wam choc raz napisac cos dobrego i wesolego a tu nic tylko jeden problem za drugim i tak sie zaczelam zastanawiac ze moze tu tez chodzi o moje podejscie, ze skupiam sie na tym zlym a nie widzie tego co dobre?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej Babki! Lucy - no tak się składa, że nie zawsze można napisać cos pozytywnego skoro dzieją się jakies takie pechowe rzeczy... Ja też przeciez ostatnio nie napisałam jakoś nic pozytywnego. Napisz co dalej z Tobą?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześc Babki :) Ale tu cicho.... Mam chwilkę to pisze. Dziś nasza kościelna rocznica - rok temu był nasz WIELKI DZIEŃ. Tzn. MIAŁ być, bo jak pomyslę to nie był on taki wielki. Poza ślubem oczywiście, który przeżyłam ogromnie. Zaraz będę oglądać film :) A tak jakoś pozwolę sobie na sentymenty :) Męża oczywiście nie ma... :( No trudno. Pytał co chciałabym na rocznicę. Poprosiłam aby po powrocie z trasy zaniósł moją obrączkę do jubilera do "odnowienia" (bo tak naprawdę i tak jubileusze obchodzić będziemy z datą pierwszego ślubu 27 września). Kwiaty dostałam przed wyjazdem a na odnowiona obrączkę poczekam aż mąż wróci. Miała być jeszcze niespodzianka ale dzieki mnie niespodzianka muziała przestać być niespodzianką... No bo ustalaliśmy trase urlopu (naszej samochodowej włóczęgi) i ja się uparłam na Ojców i Jaskinię Raj w drodze powrotnej, a mój Mąz uparcie chciał "upchnąć" to jakoś w trasę między Olsztynem a Krakowem lub między Krakowem a Rybnikiem. Ja nie rozumiałam DLACZEGO? Powiedział, ze może będziemy wracać inna drogą no i... kłótnia gotowa! No i okazało się że mój Mąż chciał mnie po prostu w ramach niespodzianki zabrać do Biskupina w którym zakochałam się w zeszłym roku i tak jakoś wpleśc to w termin i trasę, żeby tam zostać na noc... No już teraz wiem, ze tam pojedziemy ale i tak ogromnie sie cieszę :) Pochodzimy tam znajomymi ścieżkami... super będzie!!! Denerwuję się CO pani psycholog wymysli 4-go sierpnia, ale... damy radę. Dziś byłam w kościele i trafiłam na 6 chrztów. No i domyślacie się pewnie, ze łzy wzruszenia popłyneły i wyobraźnia ruszyła i tak myślałam kiedy my? Kiedy nasz maluszek? Strasznie Biała Ci tej uroczystości zazdroszczę :) Pewnie byłas dumna jak pawica, że Marysię niesiecie do chrztu :) Lucy - odzywaj się co u Ciebie? Jak się czujesz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gollumica, spoznione ale NAJSERDECZNIEJSZE ZYCZENIA !!!! bidulko sama w pierwsza rocznice - musialo byc Ci strasznie przykro, co? ale sobie odbijecie juz niedlugo na urlopie i super niespodzianke A zrobil z tym Biskupinem. co do Ojcowa, to daj znac kiedy sie wybieracie bo moze zabralibysmy sie z Wami, to 20 km od nas, do tego my na wylocie na ta trase mieszkamy i wiesz ze juz nie moge sie doczekac :D:D:D my wstepnie planujemy zaczac urlop od 9 sierpnia - w sensie ja K sklada wniosek o dofinansowanie bizensu 2 sierpnia, 3 ja mam zlozenie projektu, potem czekamy na Was i wio ... tylko jeszcze nie wiemy gdzie :D no ale to chyba najmniejszy problem :) nie bylo mnie pare dni bo bylam z przyjaciolka w gorach. laski jedno Wam powiem: kazda baba powinna choc raz w roku miec dla siebie taki babski wyjazd. bomba. wrocilam wysmiana, zadowolona, wygadana po wsze czasy. pogoda byla pod psem, wiec pierwszy dzien uczcilysmy spacerami i piwkiem :D:D:D duza iloscia piwka :D:D:D w sobote wyruszlysmysmy w gory, tylko ze nie wysokie, bo caly czas zanosilo sie na wielka ulewe. na szczescie udalo nam sie w miare sucha stopa przejsc caly szlak. lazilysmy prawie 7 godzin, z czego jedna spedzilismy na polanie pelnej borowek. calymi garsciami wielkie bomby mozna bylo wcinac :D mniam, mniam. mialysmy plan w niedziele ruszyc na ta polanke ze slojami i nazbierac zapas do domu, ale w niedziele to juz tylko sciana deszczu. wiec zebralysmy sie i pojechalysmy do Krakowa. po drodze zatrzymalysmy sie w Kalwarii Zebrzydowskiej w klasztorze, miala byc chwila a poszlo pol dnia. pieknie tam jest, do tego zostalysmy na mszy, na ktora akurat dotarla pielgrzymka na Jasna Gore z Podhala. Dziewczyny, moja mama mawiala ze jak gorale sie modla to tak glosno zeby ich sam Pan Bog uslyszal :) bylo ok. 1000 osob w pielgrzymce, jak huknal kosciol spiewem to ja poczulam to w najmniejszym palcu u stop :) grali rowniez goralskie piesni marysjne, mlodziez glownie. ehh ... super przezycie. milego dnia, jak mi sie nie chce za robote zabierac ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny, ja tylko wpadłam przeprosić Was bardzo za brak czasu. Mam nagłą kontrole z Ministerstwa słuchajcie... Totalna jazda i moje nerwy w strzępach. Jak uda mi się przetrwać piątek, to w sobotę rano wyjeżdżam - moja Chrzestna zafundowała mi pielgrzymkę 2-dniową do Lichenia. Mam o co (a przede wszystkim o KOGO) się modlić, więc jadę. Odezwę sie jak tylko znajdę siły i czas. Co u Was?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja zarobiona po uszy wiec nie mam kiedy pisac duzo pracy, do tego jeszcze jak wam chyba pisalam zaangazowalam sie w sprawy naszej wspolnoty mieszkaniowej wiec co drugi wieczor zajety od paru tygodni. ale daje rade, ja lubie jak cos sie dzieje, byle nie dzialo sie nic zlego. K. robi porzadki generalne w domu, lacznie z mala przebudowa, z tata zrobili piekne polki i regaly. fajnie ze moj maz tak umie wszystko sam zrobic. K do tego odebral wyniki ze szpitala, no i jak to u nas, nie sa dobre :( nba razie ma sciesla diete i ma sie badac dalej no i malutka Lucy znow w szpitalu wiec mielismy rodzinne zmiany przy lozeczku. na szczescie od wczoraj wieczorka juz w domu i lepiej sie czuje wiec oddetchnelismy wszyscy z ulga. zmykam popracowac i weeeeeekend :):):) nie moge sie juz doczekac :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Matko Boska a co sie małej Lucy stało?.... Mam nadzieje, ze już wszystko dobrze? A ta dieta K. to na czym ma polegać?. Ja słuchajcie miałam dziś taki dzień... nie dość, że ta kontrola, to jeszcze trafił mi się dziś klient, który nie potrafił zrozumieć, ze brakuje mu dokumentu, nie do końca chyba zrównoważony psychicznie, niedosłyszący i... agresywny. Skończyło się wrzaskiem i w efekcie zaczął machać łapami i w końcu... rzucił we mnie klawiaturą a potem poprawił myszką komputerową. Nie dostałam na szczęście. Potem wyszedł i zdemolował papiery na holu wrzeszcząc jakieś nieludzkie dźwięki. Ochroniarza u nas nie ma oczywiście... Okropnie sie przestraszyłam. Nie dość, ze facet z problemem psychicznym to jeszcze zwalisty i wielki. Ze 130 kg nie przesadzając, wysoki, dłonie jak bochny... A nas nie dzieliło nic poza wąska taflą biurka. Jakby mnie trzepnął... Jezu - dziewczyny - tłusta plama by została... Myślicie, że ktoś na to zareaguje? Nie sądzę. Ale napisałam notatkę służbową. Ci pracownicy ze stanowisk obok, którzy byli świadkami tez napisali - zobaczymy.... Dziewczyny, jutro jadę do tego Lichenia. Pomodlę się za wszystkie ważne sprawy - Lucy jak tylko będzie taka możliwość obiecuję, że zapalę świeczkę za Was i powodzenie w Waszej sprawie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a my urlopujemy ;) i jesdteśmy non stop w rozjazdach co jest małej Lucy? trzymam kciuki, żeby było już Ok no i za K. też trzymam kciuki i pozdrawiam 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czesc dziewczyny Biala udanego urlopowania :) Gollumica, dziekuje za pamiec i modlitwe :) juz nie moge doczekac sie piatku :) zaczynam urlopik, jedziemy w gory jak nam starczy pieniedzy to jeszcze nad morze :) planujemy 2 tygodnie zalezy od pogody i od kasy :) Malutka juz w domku, prawdopodobnie bylo to zatrucie albo ciezka grypa zoladkowa. ona tak sie odwolnila ze nie mogli jej nawet wenflonu zbic na kroplowke powiem Wam ze serducho sie kraja jak sie widzi takie malenstwa ponaklowane popodlaczane do maszynerii i kroplowek zreszta, co ja Wam bede pisac, Biala przeciez wie ..... dzis maja byc wyniki reszty badan i trzymajcie kciuki zeby bylo ok zmykam bo mam pracy strasznie duzo buziaki!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hoho, widze ze sezon urlopowy w calej krasie bo tydzien prawie jak cisza u nas. ja wpadam sie pozegnac bo w poniedzialek rano ruszamy na wojaze, zmienily nam sie plany, bo wpadla mi w rece tania jak barszcz wycieczka :) wiec jedziemy od dzis mamy niezwyklych gosci :) wiec na necie mnie pewnie nie bedzie juz w ogole dziewczyny, udanych urlopow, i do zobaczenia za 2 tygodnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej dziewczyny 🖐️ Lucy - dobrze, że z małą Lucy już lepiej. Dwa tygodnie urlopu W. za nami. Byliśmy w ciągłych rozjazdach. A to Olecko, a to wieś, a to weekend u siostry na wsi, a to znów na wieś do W. no i na koniec Olecko Marysię należy pochwalić za zachowanie we wszelkich miejscach w których byliśmy ;) Bardzo się martwiłam jak będzie spać i się zachowywać w nowych miejscach. BYło OK widać najważniejsze, że mamy, taty i babci nie zabrakło :P:P:P Ostatni weekend był pełen wrażeń Pogoda nam dopisała i wyrwaliśmy się z W. na kajaki. Zrobiliśmy sobie spływ rzeką Ełk. Super sprawa ;) Uwielbiam taki wypoczynek :D a i szwagier zrobił nam niespodziankę - w skrócie miałam okazję wsiąść na konia ;) i tę okazję wykorzystałam!!! ;) Mam nadzieję jeszcze to powtórzyć. To było moje pierwsze spotkanie z koniem i konną jazdą ale chętnie bym to powtórzyła. MOjego siedzenia na koniu jazdą nazwać nie można hehhehe Właściciel konia się śmiał, że tak jak ja jeździ jego czteroletni wnuczek :P Po prostu byłam prowadzana na koniu hehehhe ale i tak było radochy co nie miara ;) Gollumica - gdzie się podziewasz? Też urlopujesz? Jak tam Wasze sprawy adopcyjne? Lucy - udanych najbliższych dwóch tygodni!!!! Wypoczywaj!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie, witajcie!!!! Ja po urlopie - dziś pierwszy dzień w pracy. Mówiąc krótko było SUPER! Wypad do Biskupina okazał się boskim pomysłem i bardzo pomógł mi dojść do siebie. Udało się nam też zobaczyć wiele pięknych miejsc i spędzić czas z przemiłymi ludźmi :D Tu ukłon w stronę Lucy i Jej Małżonka :) Dziękujemy Wam przeserdecznie!!!! Biała, Ty jak widzę też po urlopie. widziała zdjęcia, widziałam i podziwiałam :) Lucy - czekamy teraz na Ciebie!!!!! i na zdjęcia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Golumica - witaj witaj!!!! Fajowo, ż ejuż jetseś i to w tak doskonałym humorze :D Lucy - z utęsknieniem czekamy... też wracaj wypoczęta i zadowolona ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jejku, ledwie wróciłam a tak juz zdążyłam przesiąknąc pracą i tym co tam się dzieje, że aż trudno uwierzyć. Juz zaczynąją się przygotowania do kontraktowania i jeszcze się bujamy ze sprawozdaniami półrocznymi. Ale jednak czuję, że głowa wypoczęta, bo jakos tak łatwiej sobie ze wszyskim radzę. Nie wiem czy Wam mówiłam, ze czeka mnie wypad do teściowej. Chcemy sie z mężem przymierzyc do kupienia drugiej ciężarówki na kredyt. No i żeby zaciągnąc kredyt na firmę muszą nam "obadać" dokumenty i przyjedzie też gość będący doradcą, żeby obejrzeć firme. A. woli sam wszystkiego dopilnować kiedy ten gośc przyjedzie, więc wybiera się do Teściów na spotkanie z tym facetem a ja postanowiłam jechac też. A co?! W końcu to nasz plan i mój Mąż, prawda? A. bardzo się ucieszył kiedy Mu o tym powiedzialam. Z ośrodkiem czekamy... po 23 dyrektorka wraca z urlopu, więc teraz niczego nie załatwimy. A w następną sobotę mamy spotkanie grupy z ośrodka - prywatne oczywiście. I nie wiem jak u Was ale u nas pogoda zaczyna się robić przeraźliwie paskudna!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jejku... słuchajcie.. pierwsza para z naszej grupy dostała telefon, że jest dziecko dla nich!!!!! Dziewczynka... Ja oczywiscie sie popłakałam... Ze wzruszenia, z emocji (bo jakby nie docierało do mnie, że to wszystko zadziała...) i jak najbardziej przyznaje się - z żalu też... Bo Ci ludzie już się cieszą, inni czekają w emocjach, a my.... jak te wyrzutki - nawet kwalifikacji nie mamy..... Ech....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziewczyny witajcie!!! ja tylko na chwile bo mam strasznie duzo zaleglosci w pracy po urlopie bylo cudnie, serio o wiele lepiej niz sie spodziewac mozna bylo romantycznie, pysznie, niedrogo i spokojnie bylismy za psie pieniadze nad Morzem Czarnym w Bulgarii wrazenia opisze pozniej, co? Gollumica, strasznie sie ciesze z naszego spotkania Mowilam Ci ze bedzie super i nie ma innej mozliwosci jak to ze sie polubimy w realu tak mocno jak w swiecie wirtualnym Biala, co u Was/ ja zadnych fotek nie widzialam wakacyjnych? wysylalas cos? Gollumica jak urlop? sciskam Was dziewuszki mocno i napisze cos w wolniejszej chwili i jakies foto moze wysle :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Lucy, Lucy, Lucy, Lucy Witaj, Witaj naaaaam!!!!!! (śpiewać na popularną melodię "Za górami, za lasami, za dolinami"). Jejku jak fajnie,że wróciłaś. A jeszcze fajniej, że wrócilaś cała zdrowa, wypoczęta i pełna energii :) Ja to już niekoniecznie w pourlopowym nastroju, ale na swoim jakoś tak naładowałam baterie, że daję radę ;) Dziś powiem Wam szczerze trudno mi myśleć o czymkolwiek innym jak o tym, że gdyby nam nie robili problemów w Ośrodku tym cholernym to być moze ja siedziałabym dziś w szpitalu tuląc moją maleńką córeczkę... Ech.... Całe popołudnie piątkowe snułam sie jak cień. Bo to i taki dzień był... Jola (ta u której bylismy na weselu w lipcu) oznajmiła mi radosną wiadomośc i pokazała zdjęcie z USG, potem koleżanka przysłała zdjęcie synka, oznajmiając że niedawno im sie urodził, potem ta wiadomość o małej, że jest do adopcji - no myslałam, że mnie rozerwie... Ja chyba musze zacząć cos brać na głowę ;) bo zwariuję. Lucy - czekamy na relacje i zdjęcia! Biała - no nie chce wypominać, ale gdzie Ty sie podziewasz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gollumica, jak czytam Twoj wpis to jakbym siebie widziala czasem ale o sobie mysle jak o wariatce a Ciebie mam ochote przytulic i powiedziec ze bedzie dobrze. sama mam burze hormonalna bo mi sie okres zbliza wielkimi krokami wiec rozumiem co czujesz. ale ja wiem ze i Wy szybko machniecie kwalifikacje i bedziecie czekac na Wasza kruszynke. mowie Ci kolejne spotkanie bedziemy miec juz z dzieciakami. a mam nadzieje, ze to bedzie juz niedlugo :) rozumiem tez ze cieszysz sie ciaza Joli, ale gdzie w srodku jest malutka ranka i glosik ktory mowi: a ja kiedy sie doczekam? nie wiem jak zwalczyc te uczucia czy tez moze lepiej pogodzic sie z nimi? bo i ja od prawie 2 lat mam podobnie, ciesze sie jak ludziom ktorych lubie udaje sie poszerzenie rodziny, ale z drugiej strony kazda kolejna ciaza czy dziecko przypomina mi ze ja nie moge miec tego szczescia :( staram sie myslec ze teraz nie moge, ale kiedys sie uda ... Biala, gdzie Ty? calkiem ucieklas juz od nas? laski jeszcze Wam o wakacjach dwa slowa napisze: mysle ze kazda para powinna miec obowiazkowe minimum 2 tygodnie daleko od wszystkiego i wszystkich razem. byloby o polowe mniej rozwodow/rozstan. bylo romantycznie, na luzie i wesolo. jeden pan z wycieczki zagadnal mnie kiedys przy basenie ile my po slubie jestesmy. mowie ze 2 lata, a on na to ze patrzac na mojego meza to mysleli ze my w podrozy poslubnej jestesmy :D:D:D bylismy w Bulgarii, ktora do tej pory kojarzyla mi sie tylko z wczasami rodem z PRL. ale o dziwo bylo na serio bardzo fajnie. Morze Czarna cieplutkie, czyste, plaze piaszczyste i niedaleko naszego hotelu (200m) mielismy fajna mala zatoczke nad ktora chodzilismy. jedzenie kupowalismy na miejscu ale glownie jedlismy w knajpkach bo wychodzilo to na serio niedrogo. a jak pysznie. nigdy w zyciu tylu ryb sie nie najadlam. i winko, pycha :) wynajelismy sobie samochod na pare dni i zwiedzalismy okolice, serio maja tam piekne miejsca. mysle ze Bulgaria to moze nie taki szal jak Wlochy czy Hiszpania, ale tak czy tak jest warta polecenia :) ze smutnych wiadomosci: zona mojego brata 3 tyg temu wyprowadzila sie z domu, zostawila go z malutka Lucy. worcila potem na 2 dni ale w sumie okazalo sie ze tylko po to zeby Mala zabrac. serce mi sie kraje. w cala historie wtracila sie jeszcze moja mama, ktora jak typowa tesciowa dolala oliwy do ognia. Zona odeszla mowiac bratu ze juz go nie kocha i nie kochala juz chyba jakis czas. nie wiem czy kogos ma, ja mysle ze tak ale to nie na forum. jada dzis nad morze ratowac malzenstwo, ale ona z gory mu zapowiedziala ze nie widzi sensu i robi to tylko dlatego zeby nikt jej potem nie zarzucil ze sie nie starala .... ehhhh najsmutniejsze w tym wszystkim, oprocz wielkiego cierpienia ich obojga jest to ze Malutka wszystko widzi, czuje i co najgorsze rozumie :( Brat mowi ze szaleje jak sa czasem we dwojke, po szpitalu zrobila sie taka grzeczna jak nigdy, wesola, je wszystko, pije przesypia cale noce, jakby chciala im pokazac ze jak bedzie grzeczna to oni beda razem. ryczec mi sie chce ehhhh no coz, my spedzislimy w z bratem i Lucy caly poprzedni weekend, roizmawialismy z nim, wiem jakie ma podejscie i wiem ze go nie zmieni. mnie sie to malo podoba, ale jest dorosly ma prawo zyc wg wlasnych regul. rodzice chca nas w to wciagnac ale im zapowiedzialam, ze nie ma szans. ze mamy dosc swoich problemow, zeby wcinac sie jeszcze wkonflikt na linni rodzice - brat. kocham brata zycze mu szczescia, ale nie bede go na sile uszczesliwiac. to sie wyzalilam wracam do pracy milego dnia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej dziewczyny, jestem jestem.... wpadam czytam Was, ale nie zawsze mam jak odpisać. Skończył mi się macierzyński i dziś jestem pierwszy dzień na wypoczynkowym. Niebawem powrót do pracy. Ech....no straaaasznie się nie chce, choć momentami to myślę, że i dobrze, że już pójdę do pracy. Lucy - strasznie przykra sprawa z małżeństwem Twego brata :( a najbardziej szkoda małej Lucy :( Ile czasu oni są małżeństwem?? Gollumica, Lucy - ja nie mogę się doczekać żebyście zostały mamami ;) Cały czas trzymam kciuki za każdą z Was, aby stało się to jak najszybciej. Gollumica - już po 23-cim....wierzę, że kwalifikacje uzyskacie wlot!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kochane Babki... Ja już mam dzisiaj taki nastrój, ze tragedia... Nie dość, ze się dowiedziałam, że moja koleżanka (bliska dosyć, kiedys nawet bardzo) wieśc o naszej adopcji już dawno temu "sprzedała" jak ciepłe bułeczki (jeszcze wtedy, gdy prosiłam o dyskrecję) to gada tez za moimi plecami, że się BARDZO DZIWI i NIE ROZUMIE NASZEJ DECYZJI.... Kurwa mać... Znów poczułam się jak dziwoląg, który właśnie zaplanował adoptowac kulawego chomika i mówić do niego: SYNU! O perfidii Jej zachowania już nie wspomnę.. A na to wszystko dzis na NK zobaczyłam zdjęcie tej córeczki naszych znajomych... jest tak cudna, że od dwóch godzin oczy mam w mokrym miejscu. Lucy... Ty jesteś moja naukochańsza - Ty czasem tak ciepło potrafisz coś napisać, ze naprawdę aż lżej się robi. tym bardziej, ze ja chyba tego przytulenia bardzo potrzebuję teraz...Kurde.... masz rację z tym pojawianiem się dzieci u znajomych i ciążach... Tez mam takie uczucie. Bardzo się zawsze ciesze, ale... cos tam zakłuje jednak... Biała - ja wiem kochana, ze Ty nam obu tych dzieciunów życzysz i nawet nie wiesz jakie to fajne, jak ty trzymasz te kciuczki... Dzięki Kochana... bardzo. Ogromny cud Cię spotkał, ze masz już Marysię na Świecie. Mam nadzieję naprawdę, ze niedługo wszystkie będziemy rozmawiac o naszych dzieciaczkach :) Lucy - jeśli chodzi o Twojego Brata... noż kurwa - przeciez Oni tacy szczęsliwi byli. Ja nie wiem - prorokiem nie jestem, ale czytając Ciebie też mam wrażenie, że bratowa rzeczywiście kogos ma. Bo człowiek robiąc cokolwiek w celu ratowania małżeństwa (i NAPRAWDE szczerze chcąc je ratować) i ratowania domu dla swojego dziecka, nie mówi do współmałżonka, ze "nie widzi sensu i robi to tylko dlatego zeby nikt jej potem nie zarzucil ze sie nie starala".... Bo z takim podejściem do sprawy równie dobrze można nie robić niczego - bo i po co?... żeby czuć sie lepiej? To dobrze, ze masz na tyle siły, ze nie dajesz się wciągnąc w uświadamianie, wtrącanie. Ja bym pewnie nie wytrzymała i chciałabym jakos pomóc, ale wiecie jak jest z pomoca w takich przypadkach - człowiek chce pomóc a czasem bardziej zaszkodzi... małej szkoda mi bardzo. Bo jak dorośli sie kłócą to jakoś to przeżyją - a dziecko. zawsze ma najciężej. Mama nie wytrzymała... ale tez może trudno się dziwić, ze nie umiała powstrzymac emocji. Lucy - nawet nie wiem co powiedzieć - poza tym, ze strasznie mi przykro.. Pamiętaj, ze moja skrzynka pocztowa stoi otworem i zawsze chętnie Cie wysłucham - pogadam... Trzymaj się Kochana...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Biala, dzieki kochana :* ja tam sie ciesze ze jestesmy tu nadal razem, mimo ze nasze zycia tak sie roznia. poltora roku temu wszystkie zylysmy jednym, a teraz??? ;-) Kiedy planujesz powrot do pracy? i co z Marysia? Zostanie pod opieka babci/babc? czy niania albo zlobek? Gollumica, co za wredna ...... z tej znajomej. przypomina mi to zachowania naszej wspolnej znajomej :( tacy ludzie niestety sa zli i wredni, bo jak juz ja tak swierzbi jezor ze nie moze wytrzymac to przynajmniej moglaby sie od takich komentarzy powstrzymac! dziewczyny, a co do brata i bratowej ... ja wiem ze rodzice strasznie musza to przezywac, ze sie zamartwiaja i w ogole. ale ja chyba nie mam sily teraz jeszcze tego brac na siebie. chcialabym z nimi pogadac, byc, ale chyba nie dam rady. wiem cienka jestem w uszach strasznie i egoistka, ale nie chce nas w to mieszac. od wrzesnia K czy dostanie czy nie dostanie dofinansowania rusza z firma, my wracamy do kliniki i pewnie bedzie szli na calosc. do tego jeszcze u nas w firmie znow jakies ogromne zmiany, sam szef chce przyjechac do nas i nam wyjasnic o co chodzi zebysmy nie sugerowali sie plotkami. ostatnio jak sie pofatygowal do nas, to zwolnil moje dwie kolezanki, wiec troche sie boje ze sytuacja moze sie powtorzyc. ja wiem ze to tylko wytlumaczenia, ze powinnam wspierac rodzinke ... ale z drugiej strony przeciez wspieram, tylko nie chce w dodatkowe konflikty sie mieszac no nie? co do brata, to on cierpi bardzo, bo kocha bardzo. jest jej oddany tak jak na samym poczatku ich zwiazku. oni sa (byli?) ze soba 15 lat!!!! 6 po slubie. Ona juz 2 razy go zdradzila, raz zostawila, a on ani razu nigdy w zyciu za inna baba sie nawet nie obrocil. i niestety chyba po czesci w tym lezy jego blad. bo juz nawet jego wlasny tesc i dwie najlepsze przyjaciolki bratowej, powiedzialy mu tego co ja sie balam (ze zranie jego uczucia): ze wreszcie musi przestac sie z nia tak cackac, i pokazac ze on tez ma jaja. a tak to on stoi na pozycji: kocham, wybacze wszsytko tylko wroc. i sie zaparl w tym tak mocno .... stad ja powiedzialam mu delikatnie co mysle, co uwazam, ale widze ze im wiecej osob stara sie wplynac jakos na jego postawe tym bardziej on sie zamyka i opiera przy swoim :(:(: bratowa; chcialam z nia pogadac, ale boje sie szczerze tego co moglabym od niej uslyszec, i ze to co uslysze to sprowokuje mnie do podobnej reakcji jak zareagowala moja mama. boje sie tez ze moglabym znow zmienic na negatywne (bo ja przez pierwsze lata ich zwiazku wlasnie przez to ze ona go tak nieladnie traktowala - nie lubialam przyszlej bratowej i traktowalam ja jako zlo konieczne. potem zmienilam zdanie, ale to dluga historia). stad na razie nie mam kontaktu z nia, wiem tylko tyle co z opowiadan brata. ale wg mnie ona ma jakies zaplecze w postaci faceta. kobieta ktora od wczesnej mlodosci jest pod opieka faceta (mojego brata), ktory daje jej kase, utrzymuje, kupuje ciuchy, kosmetyki, zapewnia najdrozsze zabiegi kosmetyczne, nie odchodzi z dnia na dzien do zadziwiajaco szybko (w coiagu 3 dni) znalezionego i wynajetego meiszkania. kobieta bez stalego zatrudnienia i pracy nie odchodzi przyzwyczajona do jakiegos tam poziomu zycia sama. kobieta ktora nigdy nie zyla sama nie odchodzi zeby zyc sama co wiecej, za to mieszkanie ona NIE PLACI. placi tylko za media. dla mnie to za wiele watpliwosci ... dziewczyny, ja wierzylam jeszcze w czasie naszego urlopu ze oni sie zajda, ze ona ma depresje, ze beda sie leczyc, ale teraz ... mam coraz wieksze watpliwosci mam nadzieje, ze te wakacje cos zmienia na korzysc i ze beda szczesliwi ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Boże, Lucy - jakie to wszystko przerażające -ta historia Twojego brata... Wiesz... ja się tak zastanawiam i analizuję sytuację (oczywiście biorąc pod uwagę ten zakres wiedzy, który w tym temacie mam) i jeśli tak jest faktycznie, że Twoja bratowa kogoś ma (a to co napisałas dodatkowo sugeruje że ma) to ani postawa Twojego Brata a ni te Ich wakacje niczego nie zmienią. Bo Ona nie jedzie tam z zamiarem naprawiania czegokolwiek - Ona już stoi na jakiejś obranej pozycji, a na wakacje jedzie TYLKO dla świętego spokoju, żeby nikt się Jej nie czepiał. Kurwa jakie to przykre... A juz jak przeczytałam o tych zdradach i odejściach... Lucy - ten Twój Brat to jakiś święty człowiek jest czy o co chodzi? Można kochać AŻ TAK? A te zdrady to zanim pojawiła się mała? Bo jesli zanim to stwierdzam jednoznacznie: Twój Brat JEST Święty.... Lucy, tego, ze się nie wtrącasz ja Ci zazdroszczę. Bo ja nie umiem. Wcale nie sądzę, że jesteś cienka i egoistka. Tym bardziej, ze brat wspomniał na poczatku, ze nie chce, zeby ktoś się angażował. Nie jestes pewna czy nie pogorszylabyś sytuacji odzywając się do bratowej, nie wiesz też czy brat by tego chciał - gdyby chcial powiedziałby Ci pewnie o tym - dał znać. No nie znam Go ale tak mi się wydaje. Zresztą wpomniałas, ze Mam w nerwach "dolała oliwy do ognia"? No to po co jeszcze Twoja oliwa? Twój dystans jest moim zdaniem mądry i z klasą - ja takiej klasy nie mam niestet i raczej się wtrącam, ale to dobre slow WTRĄCAM. Bo niby wydaje mi się, ze chcę pomóc, a w efekcie wychodzi, ze się wtrącam. Zresztą nie zostawiłas Go samemu sobie - sama mówilaś że byliście z Nim i z Mąłą w weekend, wspominasz, ze cos Mu tam delikatnie powiedziałaś - uważam że to lepsze niż "pranie mózgu".. Tym bardziej, że On chyba nie za bardzo chce słuchac skoro mowisz, ze tym bardziej zacina się w sobie. A ja jutro mam chyba spotkanie z tym kolegą o którym pisałam Wam jesienią, ze Żona go zostawiła (ta koleżanka, która kiedys ze mną mieszkała, paiętacie ta historię?) Otóż Ona wróciła z podkulonym ogonem w marcu, niestety ja uważam, ze tylko dlatego, ze Jej nie wyszło z tamtym gościem. Teraz Jej Mąz dostaje szału, bo Ona uważa, ze próbuje coś między Nimi naprawić a tak naprawdę nie robi nic. Moim zdaniem wróciła tam gdzie bezpiecznie i absolutnie wróciła DO DOMU a nie DO NIEGO.... Cwana laska... Ten Adam przeżywa wszystko strasznie, ja nie umiem ani Im ani jemu pomóc, tyle tylko że Adam jak nie ma z kim pogadac to dzwoni do nas i się żali. Jest na tyle dzielny, ze na rozwód i podział majątku sie uparł. Powiedział, ze musi zabezpieczyć dzieci bo nie wie, czy Ona znów gdzies z kims kiedyś.... Jezu dziewczyny jakie to kochające małżeństwo było. A kurde z tym wszystkim....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
boze dziewczyny, ja marze o jednym, swietym spokoju, moze choc pare miesiecy dzis do krk przyjechal moj szef, zmiany w firmie ogromne i niestety nie omina i mnie. przechodze do innej struktury, bede miala nieco inne obowiazki ale co najwazniejsze to bede miala calkiem nowego dyrektora - moj kolega, strasznie fajny i kompetentny ale mlody .... i niedoswiadczony jak ten poprzedni. ehhhhh zreszta, ten poprzedni szef byl super, wymarzony wiec kolejne zmiany, zmiany mnie czekaja. w sumie to nie mam nawet sily sie denerwowac, mam duzo pracy, duzo obowiazkow, ten nowy szef sam mnie chcial i poprosil o moj transfer, wiec moze to dobrze swiadczy na przyszlosc poprzedni szef dzis zabral mnie na obiad do restauracji, pogadalismy, mowi ze jak bede chciala do niego wrocic to zawsze ... okaze sie w praniu pewnie :) a ja znow chora, klimatyzacja po raz 4 tego lata mnie rozlozyla, smarkam jak glupia i gardlo mnie znow boli :(:(:( to tyle narzekania, moze to tak ma byc ze ja mam miec kolorowe zycie bez nudy ... i zamiast narzekac to powinnam zwyczjanie przejsc z tym do normy ??? ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×