Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość dominisia21313

Szukam 30latek

Polecane posty

na razie leży spokojnie i cieszy się do zabawek....może zdążę coś napisać ;) Lucy - też chętnie zobaczę fotkę z wesela ;) a co do prezentów to 1000 zł to jest ogrom kasy...jeśli kogoś stać dawać takie prezenty to czemu nie....w moich kręgach zawsze się daje mniej więcej tyle, żeby jak to Gollumica napisała talerzyk się zwrócił. To taka ogólna zasada i wiadomo, że każdy daje na ile go stać....ale tak średnio na jeża 300 zł od pary to u nas teraz chodzi. Wiadomo, że jedni dają więcej inni mniej. i myslę, Lucy, że Waszego prezentu nie macie co się wstydzić, jak najbardziej na poziomie!!!! I u nas to jest jeszcze coś takiego, że np chrześni to są zobowiązani obdarować deczko bardziej ;) i ja od moich chrzestnych dostałam po 1 tys. i bardzo mnie ten prezent satysfakcjonował :D Lucy - trzymam kciuki za drożność i Wasze dzialania!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dominisia21313
Na razie odwolany slub, bo on nie chce sie rozstawac, a i ja nie wiem gdzie tkwil blad. Chyba wyczuwalam, ze jakos niespcjalnie widze entuzjazm zwiazany z przygotowaniami, ale ludzie mowili ze tak czesto jest z mezczyznami.Ale bylam slepa...traktuje mnie jak kogos bez wartosci...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No szok....już chyba z 10-15 minut leży i gada z zabawkami hehehhe skończyła już 3 miesiące ..kurczę kiedy to minęło??? zdaje się, że nie dawno szykowałam się do porodu.....z drugiej strony, to już nie pamiętam jak to było jak jej nie było.... No to jeszcze odniosę się do tych adopcyjnych procedur..... masa tego masakra. No ale musi coś takiego być co jednak będzie weryfikowało adopcyjnych rodziców....nie wszyscy mają takie złote serca jak Gollumica i jej mąż. Jest cała masa przeróżnych patologii i muszą być jakieś narzędzia, żeby to wyłapywać. Oczywiście procedury procedurami....ale pracownicy ośrodków też powinni używać swoich mózgów i serc.... też nie widzę powodów, żeby sądzić że małżeństwo osób z niskim i wyższym wykształceniem się rozpadnie :O No chyba, że jakieś badania psychologiczne pokazały, że oni mają z tym problem....ale przecież wcale nie muszą mieć!!!! co to wymaganego stażu małżeńskiego....to może i dobry taki wymóg....te dzieci z ośrodków i tak sporo przeszły, nie potrzebne im ryzyko rozpadu rodziny. Może i to jest jakieś utrudnienie dla osób starających się o adopcję, ale uważam że najważniejsze w tym wszystkim jest dziecko i jego bezpieczna przyszłość. Nikt nie da gwarancji, że spełniając wszystkie procedury nic tam potem w życiu się nie rypnie ale ryzyko tego jest mniejsze.... w sumie to nie wiem czy rozumiecie co mam na myśli :) koczę bo zaczyna mi tam dziecko postękiwać, i zaraz będzie mnie wołać "eee" ;) Oj....nie mogę się doczekać aż Lucy i Gollumica oświadczycie, że Wasze dziecko jest w drodze :D W sumie Gollumici to już jest w drodze :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dominisia - to jak to? chce z Tobą być, ale ślubu nie chce?? i powiedział Ci, że rodzina i praca jest przed Tobą w hierarchi jego wartości???...A Ty co czujesz? chcesz tkwić w tym związku? czy chcesz to przekreślić?? i zacząć od nowa? ....musi Ci być trudno z tym wszystkim....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dominisia21313
Ogólnie chyba zaluje tego co zrobil, stara sie odkrecic..Ale szantazuje mie ciagle tym, ze nie ma duzo seksu i takiego jakby chcial..I ze ja nie licze sie z jego potrzebami, wiec nie bedzie sie staral..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dominisia... to chyba Wam potrzebna jest terapia a nie tym moim znajomym, bo cos widze, że to jakiś grubszy problem u Was... Ale generalnie powiem Ci tak - dla mnie człowiek, który nie chciałby ze mną ślubu (juz nie wspomne o 2-letnich przygotowaniach... a właściwie.. przepraszam, ze pytam, ale po co ąż tyle czasu Wam było?) ale NIE CHCIAŁBY SIĘ ROZSTAWAĆ mógły się gonic na drzewo - tam gdzie miejsce człekokształtnych... Ja Cię podziwiam, że Ty z Nim jesteś jeszcze. Mam wrazenie, że Ty ogromnie Go kochasz, bo myśle, że dziewczyny zgodzą się ze mną, że "patrząc" na tą sytuację z boku facet nie jest Ciebie wart i zachował sie po prostu beznadziejnie! I jak to: On nie chce się rozstawać?... to odwołanie ślubu nie świadczy o tym, że jednak chce?... Nie no wypieprzyłam bym za drzwi zanim zdążyłby powiedzieć "przepraszam"... A może Ty faktycznie naciskałaś na ślub? Zmuszanie do takiego kroku nic nie da - tak jak nie da się uszczęśliwic na siłe... Jak facet sam nie zechce (kobieta oczywiście też) to bez sensu.. A jak było z oświadczynami? Sam to zrobił, czy po gadaniu i wielu rozmowach? Bo to wiele wyjaśni.. Bo jesli sam to jego zachowanie teraz można określić jednym krótkim słowem - PALANT (przepraszam jesli uraziłam Twoje uczucia..) Biała!!!! No wróciłas wreszcie!!! Fajny ten Twój bobas już co? I zaczepia, zagaduje - super:) Jakies foty byś dała nowe Ciotkom, nie Lucy? Fajne jest to, co napisałaś, że nie pamiętasz juz jak to było jak Jej nie było... :) Jesli chodzi o wieczór panieński to myślę Biała, że to jest sprawa indywidualnego podejścia. Do Młodej i Jej upodobań oczywiście. Do charakteru, temperamentu. Przeciez wszystkim powinno chodzić o to żeby przede wszystkim ona dobrze się bawiła. Nasza Młoda ma szerokie poczucie humoru i poza całowaniem faceta przy kazdym zadaniu bawiła się świetnie (przynajmniej tak twierdzi ;) ). Fakt, ze miałyśmy te koszulki z napisami i że dla Niej specjalnie napisałyśmy piosenkę i wiersz w ogóle był dla Niej miłym szokiem i chyba naprawdę wyszło ok. A! Jakbyście miały kiedyś okazję robić wieczór panieński - służę wierszem - podobno jest całkiem niezły - imiona wystarczy zmienić :D Gdyby Młoda była inna osoba to pewnie wymyśliłybyśmy cos innego - moze coś spokojniejszego ;) Jesli chodzi o adopcje to wiesz - z tym stażem to dla nas w pierwszym ośrodku była ogromna bariera bo krzywo patrzyli na nasz staż, w naszym podeszli liberalnie - kazali nam w podaniu napisać ile lat tworzymy związek po prostu. No napisaliśmy że 5... co mieliśmy zrobic. Sklamaliśmy dla dobra sprawy. I wiesz - statystyki mówia swoje i ja to z jednej strony rozumiem, ale jak sama wiedzialam jak bardzo i od jak dawna chce tej adopcji to strasznie mnie ten wymóg irytował... Pocieszyłas mnie tym, że przy opiece naszym maluchem "resztę podpowie mi intuicja". Kurde no Ty na świeżo to wiesz co mówisz :) więc biorę to za dobrą monetę :D No tez mam ogromna nadzieję, że niedługo my z Lucy tez będziemy w "mamusiowym" nastroju :) No Lucy teraz to tyle nadziei narobiła i sobie i nam, że kciukasy trzymam aż kostki białe :D A dla synka tez mamy imię - Franek :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
uff, zescie sie opisaly sprobuje nadrobic po kolei co do kuzynki, to podpytalam mame po weselu, i oni bardzo chcieli miec dzieci, tylko ze ona nie moze. nie wiem dlaczego nie zdecydowali sie na adopcje. wiec wtopa byla wierz mi gleboka :) nie mam laski zdjec, bo nam na wesela szkoda brac sprzet i pilnowac go potem ... moze cos rodzice dostana od mlodych to wtedy przesle Gollumica, ja wiem ze Ty bedziesz najlepsza mama dla Waszego Dziecka :) nie ma to tamto. i super ten panienski byl :D:D:D Dominisia, no nie wiem co powiedziec: nie znamy sie, wiec ciezko cos doradzac, zakaldam ze nawet nie po to zajrzalas na topik tylko zeby sie pozalic. ja nie chce Ci mieszac w glowie, ale moja reakcja jest taka sama jak dziewczyn: dobrze ze dowiedzialas o tym wszsytkim przed slubem a nie po. czy slowa jakie powiedzial Twoj niedoszly byly wypowiedziane w klotni zeby Cie zranic czy on faktycznie tak mysli i czuje? zreszta, nawet w klotni nie powinno sie posuwac az do takiego poziomu nic go nie tlumaczy i co to za argument ze on chce wiecej seksu ... seks jest wazny ale nie mozna drugiej strony przymuszac do niczego to jakis podly szantaz jest z jego strony rozumiem, ze odwolalas slub, ale dlaczego nie odeszlas od niego? ufasz mu i wiesz ze kocha czy tez moze zwyczajnie po ludzku sie boisz "co dalej"? aa, co do ciazy, to Biala jest najlepszym przykladem ze i po 30 sie da i w trybie natychmiastowym, ze tak powiem :) :) :) PCO to nie wyrok, wiele dziewczyn zachodzi w ciaze dosc szybko wiec tym sie nie zamartwiaj na zapas Biala, dziekuje za te cieple slowa :) niestety juz czuje ze w tym cyklu sie nie udalo, znam juz na tyle swoj organizm ze widze od wczoraj pierwsze objawy przed okresowe :( ale nadzieje caly czas mam ze uda mi sie Wam kiedys napisac o dziecku w drodze ..... :) co do procedur adopcyjnych to ja wiem co mialas na mysli i sie zgadzam z tym napisalas :) no i grzeczna Marysia :) bawi sie sama ciuchutko zeby mama mogla pogadac z kolezankami. slyszalam kiedys ze generlanie dziewczynki sa spokojnieszje w dziecinstwie niz chlopcy (potem sobie to odreagowywuja, hahah). Gollumica, czyli stanelo na Franku? bardzo mi sie podoba, tradycyjne i tak mi sie jakos "mesko" kojarzy :) dziewczyny jakie plany na weekend? u nas leje, non stop leje, wiec ja juz nie mam pomyslu co by robic tu po pracy nie chodze na razie na silownie, bo po zabiegu jednak caly czas czuje podbrzusze i nasila mi sie to wieczorami wiec wole nie nawyrezac na razie organizmu ale u Was tez chyba pogoda pod psem, no nie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ale cisza!!!!! Lucy pyta o plany na weekend a tu już dawno po weekendzie i przygotowania do następnego hehhehe w ten miniony mój mąż żaglował....a ja pojechałam z Marysią do mojej mamy, co prawda to tylko ze dwa osiedla dalej ale dla Marysi prawdziwa przygoda, bo pierwszy raz po za domem ;) Ja jestem maksymalnie stuknięta i chyba leczyć się muszę....co jakiś czas podejrzewam u Marysi chorobę, w sobotę tak się nakręciłam, że pojechałam z nią na pogotowie, tam babka powiedziała "podejrzewam zapalenie uszu" i pisze skierowanie do szpitala na konsultacje laryngologiczną a dla mnie dość :O od razu wizja szpitala buuuuu no....ale na szczęście alarm był fałszywy i uszy czyściutkie :D Od razu się usokoiłam, odetchnęłam.... i córka też przestała być taka marudna. Chyba moje emocje jej się udzieliły....i tak się obie nawzajem nakręcałyśmy....Im bardziej ja podejrzewałam u niej jakąs chorobę tym bardziej ona była wredna, marudna i płaczliwa ech.... Mam nadzieje, że w końcu pozbędę się tego strachu o nią....przynajmniej tego chorobliwego strachu. U nas piękna pogoda :D z reszta teraz w całej Polsce taka.... staramy się jak najczęściej wybywać z Marysią z domu, chodzimy na działkę do babci ;) a dziś idziemy na szczepienie W piątek mam gości i musze przygotować jakąś niemięsną ucztę. Mam parę pomysłów np zrobić rybkę w sosie słodko-kwaśnym, pomidorki z serem i czosnkiem, coś z jaj albo faszerowane, albo takie ćwiarteczki na porze i rzodkiewce - a może i jedno i drugie?? Myślałam jeszcze o pieczarkach faszerowanych. No i jakąś sałatkę się wymyśli, może macie jakieś propozycje?? tylko coś co nie wymaga dużo pracy, bo czasowo będę ograniczona. W piątek mamy wizytę u kardiologa, i chcemy jeszcze z ciastem skoczyć do pracy - to u nas w zwyczaju, bo w robocie zrzucają się na prezent dla dziecka, a w odwietki do domu nie przychodzą, więc do pracy jakiś poczęstunek wypada zanieść i dziecko pokazać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Lucy - jak nie tym to następnym, trzymam kciuki! a na weselu jakimś chętnie bym się pobawiła....przede wszyskim miałabym okazję się wystroić, wymalować....no i potańczyć!!!! jak ja dawno tego nie robiłam!!!!! Gollumica - Franek to fajowe imię ;) a co nowego u Ciebie? Dominisia - daj znać jak się masz? jak żyjesz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Biala, co do tych napadow hipochondrycznych apropos Marysi chorob to lepiej chyba na zimne chuchac niz zeby dziecko ew. cierpialo bo by ja uszko bolalo. najwazniejsze ze wszystko w porzadku i juz obie spokojne jestescie :) co do przepisow to ja cienizna jestem, prawie nie umiem nic i nie wiem bo gotuje od swieta. ale kiedys - w ramach przyplywu naglej checi dbania o nasza diete) kupilam lososia. nasmarowany cytryna i oliwa, sol i ziola do smaku. i w zaroodpornym naczyniu podpiekl sie moze z 20min. pyyyyyyyyyyyycha i do tego lekka salatkwe albo te pomidorki o kotrych piszesz aj, az sie sama glodna zrobilam od tego myslenia o lososiu :) u nas tez jest zwyczaj ze skladamy sie z ludzmi z pracy i z okazji slubu i z okazji nardzon dziecka. na sluby kupowalismy jakas kolacje w restauracji dla Mlodych (mysmy tez byli, mniam, mniam i robie sie coraz bardziej glodan :) ) bo to w sumie fajny prezent dla pary a dla mlodych rodzicow i dzieciakow kupowalismy mate edukacyjna i jakies fikusne spiochy :) w zamian bylo ciacho, czasem nawet z winkiem :) u nas piekna pogoda (wreszcie!) wiec wreszcie mozna na rowerki sie wybrac, opalac w parku, spacery uskuteczniac. do tego mam aktywny czas towarzysko :) i sie ciesze bo w domu atmosfere niestety b. niedobra :( milego po poludnia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej! ja zaglądam ;) co prawda w weekend czasu nie miałam w piątek gości, w sobotę grill na działce wczoraj nasza rocznica ślubu ;) w piątek imprezka wyszła baaaardzo OK. Dobrze, że Wojtek miał wolne bo z Marysią to bym nie przygotowała wszystkiego na czas. Jako, że my mięsa w piątek nie jemy to imprezka jarska była. Tak wszyscy byli zadowoleni, że aż się pochwalę co przygotwaliśmy (W. mi pomagał ;) ) rybka w sosie słodko-kwaśmym rybka ze szpinakiem i pomidorem zapiekana i pieczarki faszerowane sałatkę grecką, koreczki z łososiem i dla różnorodności z serem fetą jajka faszerowane z papryką, faszerowane z łososiem, i jajeczka z porem i rzodkiewką w majonzie )koleżanka się śmiała, że podpatrzyła i na wielkanoc będzie miała dania hahaha) a zamiast wędliny był talerz róznych serów zrobiłam Tiramisu i rogaliki francuskie wszyscy mnie wychwalali i moje kulinarne zdolności, że urosłam kilka centymetrów :D:D:D a! co ważniejsze!!! bylismy przecież u kardiologa z małą. szmery na serduchu są, ale trzeba się dokładnie wsłuchać....wady serca babka żadnej nie widzi, zapis EKG w granicach normy ;) Na jesieni mamy wizytę kontrolną. Ale w sumie wszystko jest OKI :D a wczoraj mieliśmy naszą pierwszą rocznicę ślubu :) z tej okazji Marysię sprzedaliśmy babci i urwaliśmy sie do kina ;) Gollumica - Ciebie dawno nie było....pokaż się i daj znać co słychować!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dominisia21313
Czytam czytam kochane....On teraz stara sie jak nigd wczesniej, ne wiem tylo na ile to prawdziwe..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No to narobiłam zaległości ale nie specjalnie... Ale po kolei: Biała - ja Ci powiem, ze ja uwielbiam gotować i raczej nie zdarzyło sie aby ktoś narzekał na smak potraw, raczej przeciwnie, ale to co Ty zrobiłas to jakieś Mistrzostwo Świata Ci powiem! I ja się zastanawiam w ogóle kiedy Ty to wszystko miałas czas przygotować przy małym dziecku? Jeszcze pewnie pięknie wyglądałaś? No to już tylko umrzeć z zazdrości, że taką zaradną kobietka jesteś :) Zdjęcia na NK też widziałam i rzeczywyście - super :) Dominisia - a co On mówi na temat ślubu? Bo wiesz, tak sie postarać przez chwilę bez "wiążących" planów na przyszłośc to każdy może... A u nas... oj - wszystko w jednym worku - i śmiech i płacz i radośc i smutek... Nie miałam sił nawet żeby pisac a potem czasu. Tak się zdarzyło, że mój Mąż musiał z Białej przyjechac autobusem bo samochód z załadunkiem tam trzeba było zostawić, nasza ciężarówka jeszcze nie była zrobiona po wypadku, a Teśc nie mógł pozyczyć mojemu A. auta. No to pomyślałam, że ja przeciez mojego Męża głodnego w trasę nie puszczę, pranie jakies tez musiałam zrobić i trzeba było to wszystko zawieźć do Białej a autobusem ciężko by było. No to w piątek pojechałam z mężem samochodem i zawieźliśmy wszystko. Pozałatwialiśmy jeszcze sprawy związane z naprawą naszej Królowej i wróciliśmy, gdzieś o 23:30. A w sobotę jechaliśmy na wesele przecież, a tu jeszcze parę rzeczy do zrobienia, ach.. mało nóg nie pogubiliśmy, ale za to wesele udało się naprawdę super. Co prawda spóźniliśmy sie do kościoła na wejście i wściekła byłam, ale no trudno - co zrobić?... Wazne, że potem super było :) A z gorszych rzeczy... no cóż. W poniedziałek mieliśmy zaległe spotkanie w ośrodku jak wiecie. Jak weszłam zobaczyłam Pania psycholog i coś mnie tknęło, że cos jest nie tak (pani psycholog normalnie nie uczestniczy w sesjach). No i sie nie pomyliłam... Tematem była strata. I padło pytanie czy straciliśmy coś w życiu. Mój Mąz na ten temat miał niewiele do powiedzenia (on nie nalezał do dzieci, które plakały za zniszczona zabawką, czy rozpamiętywały wycieczkę do której nie doszło, ja tak). Więc powiedział np. o swoim psie, który zdechł w tym roku - (został u Teściów) i tu padło pytanie - czy nie odczuwał straty z powodu wyjazdów Ojca w trasę. Powiedział, ze nie, bo Ojciec przeciez wracał, a dla niego słowo "strata" kojarzy się z czymś co traci się na stałe. No i się zaczęło.... że mój Mąz ma problemy emocjonalne, że Jego postawa jest zamknięta, że skoro nie odczuwał straty to nie pomoże dziecku w takich przypadkach bo go nie zrozumie i w ogóle to generalnie nie nadaje się w tej chwili na ojca, a jesli juz to może dziewczynki, bo chłopca to absolutnie nie, bo NIE BĘDZIE DLA NIEGO MÓGŁ BYĆ PRZYKŁADEM, bo wychowywała Go matka i generalnie był maminsynkiem, a to, ze jest takim człowiekim z poczuciem humoru to maska i że jeszcze tak w ogóle to przybiera postawę macho i...... w efekcie zgnoiły Go we trzy tak słuchajcie, że tylko czekałam jak Mąz wstanie powie "pier... się" i wyjdzie. Ale twardy był. O psa, że zostawił go u Rodziców też się przyczepiły... że co z Męża za własciciel, skoro psa zostawił i wyjechał (zaczęłam się zastanawiać czy ich zdaniem miał wybierac miedzy psem a małżeństwem ze mną? czy może ja miałam rzucić pracę, zeby zamieszkać w Białej dla dobra psa?). Zapytałam więc Panie co uważają za zło? Wyrwanie starego psa z rzeczywistości w jakiej był i zabrać go w obce miejsce na 36 metrów kw? WILCZURA? czy pozostawienie go tam gdzie mieszkał, z ludźmi których znał i z którymi mieszkał?... Odpuściły. Słuchajcie ja mojego A. broniłam bo widziałam, ze się uwzięły, ale one nie chciały mnie słuchać. A. już był tak zdenerwowany, ze wszystko wisiało na włosku. Myślałam, ze krew tryśnie Mu z twarzy, kiedy Paniezaczęły Mu wmawiać, ze targnąłby się na swoje życie, gdybym go zdradziła. Ja zaczęłam się smiać normalnie, ale tłumaczenie, że to ja mam naturę depresyjna a nie mój Mąż i chyba im sie testy pomyliły nie pomogło. Powiedziały tez słuchajcie, ze jest bardzo niedobrze, ze jesteśmy IDEALNYM Małżeństwem. Jesteśmy podobno za idealni i to zżera cała naszą energię... Na koniec Panie zaproponowały Mojemu Mężowi... terapię!... Zdrowemu człowiekowi... Wyobrażacie sobie? Mąz powiedział, ze pomyśli (bo tak kazały - żeby najpierw przemyśleć) i da znać... Aha, a ja się dowiedziałam, ze ja się nadaję na Matkę absolutnie, ale będe Matką-kurą... Kurwa mać... JA?! Tez mi trafna diagnoza... W domu porozmawialismy na spokojnie, Mąz powiedział, ze pójdzie na to spotkanie z Panią psycholog. I poszedł - w czwartek. Tam już powiedział wszystko to co pani psycholog chciała usłyszeć (no kłamał - co miał zrobić?) i ta radosna była bardzo odhaczając kolejne punkty swojej dziwnej diagnozy. Zapowiedziała Mu w międzyczasie, że ja go na pewno zdradzę bo wg. niej ja za jakiś czas bardzo powaznie się Nim znudzę, a jak to nastąpi to Mąz ma natychmiast przyjśc do niej to Ona Mu pomoże (wiecie jak się poczułam jak to usłyszałam?...jak ścierka bez rozumu i serca... jak ktoś śmie tak o mnie mówić?...) . I rzecz najwazniejsza - powiedziała Mu na koniec, że W związku z tym że On tak pracuje jak pracuje to wszyscy z naszej grupy dostana dzieci, a my na końcu.... Bo Jego praca to nic dobrego dla dziecka. Dodam, że z nami w grupie była dziewczyna która będzie adoptowac jako samotna Matka... rozumiem, ze to dla dziecka jest lepsze? Rodzina bez ojca, niż rodzina z Ojcem, tyle że pracującym tydzień poza domem, a na tydzień siedzący w domu? W każdym razie terminu naszej kwalifikacji Mężowi nie zaproponowano, natomiast zaproponowano Mu.... nowy termin spotkania z pania psycholog i z Pania dyrektor.... Ma przeczytać wszystkie materiały z PRIDE'a i będzie z tego PRZEPYTYWANY, zeby mogły sprawdzić czy nadaje się na Ojca adopcyjnego (nikt inny z grupy nie musiał tego robić). Generalnie przeczołgały Go tak, ze jak mi opowiedział to ja płakałam... Powiedziałam mojemu Mężowi, ze jeśli nie da rady - niech odpuści. Ja Go nie będę zmuszać, jesli nie czuje się na siłach. Ułożymy sobie życie inaczej bo to przeciez nie tragedia i ludzie tak żyją. Może wystartujemy za jakiś czas i tyle. Wiedziałam, ze nic na siłe, nie chciałam Go meczyć, stresować.. Ale mój Mąz powiedział, że nie ma mowy, ze go nie złamia i że będziemy mieli to dziecko. Ja powiedziałam Mu tylko, że ja sadzę, że chodzi albo o pieniądze (wierzcie mi, że nie bez powodu...), albo, że szkopuł tkwi w tym, że One też muszą przed swoimi zwierzchnikami robić wrażenie, ze On coś tam coś robią. Źle będzie wyglądać sprawozdanie gdzie wszystkie rodziny zaliczą program idealnie, więc... przyczepiły się do jednych o wykształcenie (Ci których nie dopuścili do kwalikikacji - pisałam Wam), a do nas o usposobienie, nature i pracę mojego A. W innym wypadku nadzorcy mogliby przyczepić sie do pani psycholog na przykład, ze nic nie robi i jest w ośrodku zbędna. Trzeba więc kogoś dopasować do problemu i zrobić mu terapię... Powiedziałam jednak komu trzeba (ja tez do cholery znam ludzi i mam dojścia) bo chciałam to sprawdzić. I okazało się, ze faktycznie mam rację. Chodzi i o jedno i o drugie... Dotarłam do babki, która w UM zajmuje się tematem adopcji i ona powiedziała, ze nasza dyrektorka miała taki zarzut, ze wszystkie rodziny biorące udział w programie przechodzą i każda sesja to sukces. Czyli, ze mało bada, mało sprawdza, nie prześwietla itd. No to od jakiegoś czasu z kazdej grupy w spawozdaniach zastrzeżenia sa przynajmniej do jednej rodziny... O kasę tez było kilka donosów, ze Pani dyrektor sugeruje, że dobrze by było wplacić na konto fundacji... No i tak to wygląda... W razie czego słuchajcie porusze niebo i ziemię, ale na dzień dzisiejszy odpuściłam. Swoje już wypłakałam, pogodziłam się z tym, że moje macierzyństwo nie nastąpi tak szybko jak myślałam i zmieniliśmy podejście. Daliśmy na większy luz. W sierpniu jedziemy na tydzień wakacji (których nie planowaliśmy), a teraz zajmujemy się bieżącymi sprawami. A. zaliczy test w ośrodku (to też musi) i podda się "przepytce" Pań (zabrał teraz materiały w drogę). Ja poukładałam sobie wszystko w głowie na spokojnie i częściej staram się myślec o wakacjach niz o wózku i pieluszkach i pilnuję się aby przestawić się na myślenie: "kiedy Bóg pozwoli" i tyle. Jedno wiem na pewno - jesli panie myśla, ze zrezygnujemy i staniemy się świetna statystyka w ich sprawozdaniach to sie pomyliły, a jesli sądzą że rozbija nasze małżeństwo zasiewając niepokój i wątpliwości to przeceniają swoją moc (nie mówiłam Wam chyba ale na jednym spotkaniu "pochwaliły" się, ze UDAŁO im się rozbić trzy małżeństwa starające się o adopcję....). Jesli chodzi o kasę... no cóż - mając świadomośc, że kasa jest fundacji potrzebna, mieliśmy przeznaczoną kwotę, którą mieliśmy wpłacić po zakończeniu programu. W tej chwili mój Mąz jest absolutnie na nie i nawet nie staram się go przekonać. Później zobaczymy.. No i widzicie same jak to wyglada - "pot i krew" normalnie. Ale powiedziałam kiedyś, ze "kamienie będę jadła jesli trzeba będzie" i na razie tego się trzymam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jezu, G., jedno mi sie nasuwa w pierwszej kolejnosci no ZESZ KU>>>>>MAC!!!!! to jest nienormalne, popaprane. musze sie uspokoic bo powiem Ci ze najpierw jak czytalam, to mi lzy stanely w oczach, potem juz dreszcze przeszly a teraz to jest zwyczajnie maksymalnie wkurzona moja pierwsza reakcja: jak nie wiadomo o co chodzi to chodzi o ..... pieniadze serio, od razu pomyslalam, ze chodzi o "koperte", koperte pewnie powyzej tysiaka. ja mysle ze jezelibyscie w odpowiednim momencie zapytali czy datak na osrodek tzreba wplacic teraz czy po wakacjach to sytuacja inaczej by wygladala podziwiam Was oboje za odwage i hart ducha. jezeli ktokolwiek zasugerowalby mi prosto w oczy ze zdradze meza bo sie znudze zwyczajnie wstalabym, powiedzialabym paniom co o nich mysle i pozegnala sie. nie powinniscie za zadna miare przyjmowac pozycji obronnych i sie tlumaczyc przed ta sfora sfrustrowanych bab. pamietaj, ze liczy sie Wasza rodzina, i dziecko. czyli cel. i super ze A. spokojnie poszedl do tej watpliwej jakosci psycholozki i ze klamal jak z nut. jezeli szczerosc i otwarte serce nie przemawiaja do tych kobiet to trzeba im powiedziec co chca uslyszec. karygodne jest wg mnie to ze one maja czelnosc oceniac Wasz zwiazek. wiesz idac tym tokiem rozumowania to mozna by pomyslec, ze jak ludzie nie sa dobrym malzenstwem to beda dobrymi rodzicami hahahah wiem ze Ci przykro, i oboje musieliscie nacierpiec sie niezle. mysle ze to swietny pomysl z wakacjami :D:D:D i mysle ze moglibyscie czesc tych wakacji na Poludniu spedzic :D:D:D aha, jeszcze mi sie jedno nasunelo: jak Pani psycholog powiedziala A. ze jak juz go zdradzisz (hahahaha) to zeby przyszedl ona pomoze, to mnie zastanowilo "w jaki sposob" ;) wredne wiem, ale moze pindzie wpadl w oko A.? malo takich sfrustrowanych bab naokolo? moze to glupie wiem, ale z tego jak to napisalas zwyczajnie, zlosliwie mi sie nasunelo to co mi sie nasunelo Gollumica, dobrze ze odpuszczacie. rozumiem rozczarowanie ze dzidzia nie bedzie z Wami tak szybko jak marzyliscie (co wcale nie jest jeszcze przesadzone) ale kiedys w koncu bedzie. my tez odpuszczamy nie bedziemy podchodzic do inseminacji - przynajmniej nie teraz tzreba odpoczac, odbudowac wiezi, zlapac dystans. inaczej zmarnuje sie zycie tule Cie mocno, mocno

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
BIala, glodna sie zrobilam jak przeczytalam, co przygotowalas gosciom jak kiedys mnie los rzuci do Bialego to wpraszam sie na kolacje do Ciebie :) i tak w ogole to powiedz prosze Gollumicy, ze mozna byc fajnym malzenstwem i fajnymi rodzicami, co? bo Ty to mozesz spokojnie powiedziec :) ja nie wiem jak to z rodzicielstwem bywa, ale na zdrowy rozsadek wydaje sie to bzdura co te babska wygaduja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przepraszam, że króciutko, ale mam mało czasu. Gollumica, kuźwa, właśnie przez takie osobniki ja teraz walczę w Ministerstwie, żeby nasz zawód był zawodem zaufania publicznego, podlegał samorządom i sądom zawodowym : To babsko złamało sporo nakazów kodeksu etyki zawodowej. Powiedz, czy chcesz, żebym spróbowała coś z tym zrobić? Jeśli tak, podaj jej dane Lucy, a Lucy pod mi mailem. Jeśli to babsko należy to PTP, to pogadam sobie bezpośrednio z prezeską z którą obecnie jestem już na "ty" przy najbliższym posiedzeniu i zobaczymy. Po tym, co napisałaś, jestem maksymalnie wkurwiona. Przepraszam, z reguły nie używam takich słów. Niestety najwcześniej będę mogła zadziałać z październiku :o teraz przez wakacje nie pracujemy w Wawie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Normalnie aż mnie telepie. ŻADEN psycholog NIE MA PRAWA powiedzieć nikomu, że jego partner "na pewno go zdradzi". A reszta diagnozy to jakieś piramidalne bzdury. Zgaduję, że babsko załapało się na (państwową?) posadę za lepszej koniunktury, bo żeby tak pierdzielić, to trzeba mieć bardzo, bardzo marne kompetencje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Babki... kurde dobrze, ze Wy tu jesteście. Dzięki za każde słowo. Zabulina, wiem, że piszesz wszystko z punktu widzenia fachowca i miałam trochę nadzieję, że też zajrzysz, przeczytasz i wypowiesz się jak to wygląda z Twojego punktu. Czy chciałabym żebyś coś z tym zrobiła? Tak. Na pewno tak, ale nie ukrywam, że dopiero PO naszej adopcji (mam nadzieję, ze Bóg pozwoli, żeby w ogóle do niej doszło...). Pewnie rozumiesz dlaczego. Nie chciałabym dalszych utrudnień, bo wiadomo, ze padnie na nas, że to my zaczęliśmy "sprzatać" u nich w ośrodku i zaczną robic trudności. Ale później, jeśli mogłabym na Ciebie liczyć byłabym ogromnie wdzięczna. Nie chciałabym bowiem, zeby inni ludzie musieli przechodzić przez to przez co przechodzimy my i tamte małżeństwo którym odmówiono kwalifikacji (ten chłopak do dzis sie nie pozbierał - dzieki Pani psycholog zresztą). Wiem jakie to uczucie więc chciałabym oszczędzić innym Matkom adopcyjnym i Żonom uczucia jakie towarzyszy sytuacji kiedy jakies obce baby upokarzają jej Męza, a później z nich samych robią kogoś kim nie są. .. dzięki Zabulinko - to naprawdę ogromnie ważne, że chciałabyś się tym zająć. Dziękuję...Jesli znajdziesz więcej czasu to będe wdzieczna za Twoje odniesienie sie do tych sytuacji, które opisałam, bo zapewne domyślasz się że w pewnym momencie sama zaczęłam sie gubić i juz nie wiedziałam co jest czarne co białe. Przytomnośc wróciła dopiero za jakis czas... a wraz z nią przyszła myśl, ze to jednak prawda, że i ze zdrowego można zrobić chorego człowieka, chorobę wmawiając mu po prostu... Lucy... wierz mi Kochana, że ja też miałam ochotę wstać i wyjść i powiedzieć tym babom, żeby się odpieprzyły z tymi swoimi mądrościami, ale przecież Ty wiesz, że nie mogłam... No nie mogłam bo to by oznaczało koniec a nasze dziecko do końca życia śniłoby mi sie po nocach o ile wyrzuty sumienia w ogóle pozwoliłyby mi spać... Jeśli chodzi o PANIE to cóż... ja mogłabym słuchać autorytetów, ale nie jest dla mnie autorytetem Pani Dyrektor, która sama jest po rozwodzie (podobno po dwóch nawet), więc nie może mi mówić jak powinno wyglądać zdrowe małżeństwo, ani pani psycholog która dla mnie jest skrzyżowaniem mopa z hieną, a w jej idealnym życiu mąż wydzwania do niej do pracy i opierdziela, że znów nie odebrała dziecka z zajęc i znów zapomniała powiedzieć... Czy pani psycholog leci na mojego A.? Ty wiesz, że też przyszła mi taka myśl ?... Ale na chwilę tylko :) taka babska złośliwość. Nie wydaje mi się, aby patrzyła na Niego w TEN sposób i chyba raczej Jej opinie "wydawane" są na potrzeby ośrodka. A! Zabulina - Pani psycholog jest raczej młoda kobietą, chyba nawet młodsza ode mnie więc pracę dostała ewentualnie po znajomości.. Moim zdaniem to baba po prostu uprawia czarnowidztwo... Wszystko jest na "nie"... Lucy - ja jakoś dziwnie "odetchnęłam" jak napisałaś, ze też odpuszczacie. Ja niby wiem, ze Ty jesteś mądra babak ale jakoś tak się ucieszyłam, że chcecie zlapać oddech, odbudować więzi (cholernie ważne) pomyślec o sobie. Super, że myślicie o takich sprawach, nie zapedzacie się... nie zapominacie jakie to ważne, żebyście Wy byli szczęśliwi, że trzeba o to dbać. No tylko pamiętajcie, że nie można być idealnym małżeństwem bo jeszcze ktoś Was za to potępi, tak jak nam się dostało...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bardzo mierniutkie kompetencje połączone ze zbyt wysokim mniemaniem o sobie + chęć bawienia się w Pana Boga + uleganie presji przełożonego względem diagnozy. Gollumica, każdy JEDEN z tych powodów powinien zafundować babie wykop na Księżyc. Owszem, podziałam, jeśli jeszcze będę miała możliwość. Ale co, jeśli - nie daj Bóg! - ona Wam w międzyczasie rozwali proces? Głupota plus odrobina władzy to najgorsze możliwe połączenie - zawsze :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tylko że, jak mówię, dam radę autentycznie podziałać, jeśli baba jest członkiem PTP (największej polskiej organizacji zrzeszającej psychologów) bo w PTPie mają regulamin, sąd itd. Co prawda więcej niż nastraszenie i tak nie osiągną, bo obecnie w naszym pięknym kraju zawód psychologa jest zawodem praktycznie nieregulowanym (mamy starą ustawę pisaną na kolanie, sprzeczną w paru miejscach samą ze sobą i zdaje się że z Konstytucją też), więc o sankcje stricte zawodowe trudno. O wiele lepszą egzekucje da nowa ustawa - właśnie pracujemy nad rozdziałem o odpowiedzialności zawodowej. Tyle że musiałaby ona wejść w życie w ciągu najbliższych 5 lat, bo tylko przez taki okres czasu jest się zobowiązanym z zawodowego punktu widzenia przechowywać dokumentacje (nawet US po tym okresie nie może od nikogo dokumentacji wymagać) a później baba już może mówić, że nic nie pamięta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale nawet samo nastraszenie jest wg mnie warte zachodu :P babsko się 5 razy zastanowi nad głoszeniem kolejnych "mądrości" :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gollumica jesteś dzielna!!!! chciałam znaleźć jakieś porównanie, ale do głowy mi nie przychodzi... ;) jesteś po prostu ogromnie dzielna!!! a Twego A podziwiam za opanowanie Toż to jakiś koszmar to co opisałaś!!! w głowie mi się nie mieści.... zaidealni.... przyczepić się nie miały do kogo?? ech.... a co do tej pomocy dla Twego męża oferowaną przez panią psycholog, to miałam skojarzenie identyczne jak Lucy.... kurcze....nikt jak Wy nie zasługuje na to by zostać rodzicem adopcyjnym i mam nadzieję, że mimo wszystko Wam się uda!!! Trzymam kciuki!!!! Lucy - inseminacja nie zając nie ucieknie ;) a więzi i Wasze relacje to przecież podstawa i fajnie, że o tym nie zapominacie i o to chcecie dbać :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziewczyny gdzie Wy??? czyżby urlopujecie??? pogoda na urlop wspaniała!!!! nic tylko zaszyć się w jakimś cieniu....najlepiej blisko jakiejś wody i chłodzić się.....albo najlepiej z wody nie wychodzić.... u nas masakra, już cieżko w chalupie wytrzymać, grzeje od dachu, przez okna, no masakra. Wszystkie okna otwarte a powietrze stoi :O w samo południe idziemy na sprawdzenie bioderek....może nas nie rozuści :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
melduje sie :) nie mam czasu na nic ostatnio. ale to dobrze, bo jak czlowiek nie ma co robic to mu glupie mysli po glowie laza :) napisze wiecej jak sie odrobie, a to moze byc .. nie wiem kiedy doladowana jestem robota, do tego jeszcze zajmuje sie pracami spolecznymi w naszej wspolnocie mieszkaniowej a pogoda taka piekna ze jak wychdoze z biura to jedziemy na rowerki od razu i nie ma jak na kompie siasc milego dnia, i buziaki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
halo, halo, znow cisza jak makiem zasial Gollumica, co u Was? jak sie trzymacie? Biala, kwitniesz kobieto - to apropos fotek na NK ja tyram jak osiol jutro wzielam sobie wolne jade do kolezanki na caly dzien za miasto w sobote pewnie uderzamy do rodzicow, bo tata ma urodziny niedlugo a w niedziele moze uda sie nad jeziorko wyjechac w przyszlym tygodniu jade w przyjaciolka na 3 dni w gory i juz nie moge sie doczekac :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Lucy - dziękuję za komplementy :) Miło mi :D super z tymi górami....zazdraszczam! Też bym gdzieś wybyła. Za tydzień jedziemy rodzinką do rodzinki na weekend. Bierzemy babcię ze sobą co by było z kim Marysię zostawić i może uda się nam na kajaki wyrwać czy coś.... A tak siedzimy w domu we dwie. W wraca po 18...obiad, kąpiel małej i jej usypianie. Chciałabym, żeby W. więcej czasu miał dla córki :O Może na urlopie? taaa już widzę te plany: trzeba bramę na wsi zamontować, domek mojej mamie na działce pomalować....itp. ech Byliśmy ostatnio na Shreku :D:D:D w 3D ale się uśmiałam!!! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie dziewczyny.. Ja słuchajcie na nic ostatnio nie mam czasu, problemów kupa i stresu i nic się nawet w związku z tym nie chce ..... A. poszło łożysko w kole na granicy po stronie Białoruskiej i spedził tam dwa dni w oczekiwaniu na nowe na serwisie, straciliśmy znów w związku z tym 2 tyś. Tydzoeń wcześniej musieliśmy wymienić sprężarkę - też z robocizną 2 tyś. Ja słuchajcie juz nie wyrabiam. Ja normalnie zaczynam podejrzewać, że Teściowa jakiś urok na tą naszą ciężarówkę rzuciła jak nam ją oddawała, bo jak A. nią wcześniej jezdził to raz coś tam drobnego poszło i więcej w sumie było rozbierania niz naprawiania, a odkąd my ją mamy (od marca) to już czwarta naprawa... Boże dziewczyny ja Męża nie widziałam 2 tygodnie, pieniądze nam topnieją.... i jak tu postarać się o optymizm?... Wiecie co, że ja już od dwóch dni jak chodze po domu i coś tam robię to przy okazji płaczę bo już tak mi ręce opadły że szkoda gadać... Ta sytuacja z ośrodkiem wykończyła mnie emocjonalnie a teraz znów kłopoty i kłopoty. Dzięki dziewczyny za to, ze tak mnie fajnie podziwiacie ;) ale ja chyba nie zasłużyłam na ani jedno Wasze słowo - taka jestem miękka buła ostatnio, że aż wstyd... Nerwy mi wysiadły, czuję się zmęczona na dodatek a do urlopu daleko, zreszta jak tak patrzę na te nasze niespodziewane wydatki to nawet nie wiem czy będzie za co pojechać.... Ech.... W ośrodku A. miał mieć wczoraj te testy u Pani psycholog, musiałam odwołać, przełożyliśmy na poniedziałek. Dziś zadzwoniłam tez i Pani dyrektor przeprowadziła ze mną rozmowę na temat zachowań mojego A. , Jego reakcji i tez mnie tak w środku gniotło bo musiałam mówić to, co Ona chciała usłyszeć, a tak naprawdę to..... tak Jej chciałam wygarnąć, że... Buziaki....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×