Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość dominisia21313

Szukam 30latek

Polecane posty

Gollumica, bo ja sie kochana troche zgubilam, to ten znajomy to pozwolil zonie wrocic ale jednak sie rozwodzi? i prosze Cie nie pisz mi tu ze Ty to masz wtracanie a ja dystans. ja tam lubie jak mi pomagasz, radzisz i czasem przysolisz ;-) bo nie robisz tego zlosliwie, wscibsko czy tez dla samego wymadrzania sie, lecz z troski i dobrego serducha. a ja nie wiem co robic, staram sie postepowac mniej emocjanalnie a bardziej myslec dwa razy zanim cos powiem co do postawy Bratowej, nie wiem sama co myslec wczoraj bylam na spotkaniu z moimi dziewczynami z liceum, ona znaja przeciez brata tyle co mnie, kilkanascie lat, jak im opowiadalam to jedna chciala zamordowac Bratowa bo jest przekonana ze tamta kogos ma a druga sie poryczala, bo uwazala ich za wlansie taka wzorowa pare, taka od zawsze ... ehhhh bratowa zdradzila brata wczesniej, jeszcze przed slubem, w poczatkowych latach ich znajmosci - takie szczeniece romansiki potem na serio wydawalo mi sie ona docenila brata i to jakie ma szczescie byc z kims takim jak on a czy on swiety ... zalezy jak na to patzrec, przy kobiecie ktora docenilabym jego wielkie serce to bylaby zaleta, ale kobieta taka jak bratowa potrzebuje zeby ktos umial przywrocic ja do pionu i krotko trzymac. a brat nie potrafi i nie chce, stad wg mnie ona jego nie szanuje ... skomplikowane to strasznie ja jednak mysle ze brat powinien jej dac odejsc, ale z pelna konsekwensja i odpowiedzialnoscia. jezeli ona chce odejsc to niech zyje na wlasny rachunek. a nie jak teraz ze on nadal robi jej zakupy, placi za wszystko lacznie z oplatami za tamto mieszkanie ... no ale brat uwaza ze kocha i czeka wg mnie to naiwne, bo jak ona byla w stanie powiedziec ze nie chce byc i nie kocha juz od dluzszego czasu to chyba faktycznie tak jest ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie dziewczyny!!! Trochę mnie tu nie było....znaczy raz wpadłam, ale za nim doczytałam wszytsko to już mała się obudziła i by ła na tyle wymagająca, że nie mogłam nic napisać. No nic takie uroki macierzyństwa ;) Szczerze mówiąc, przerażają mnie takie opowieści o rozstaniach.... że para była tak szczęśliwa i świata za sobą nie widziała a teraz jest wielkie nic, rozstanie, ból, złość czasem nawet nienawiść.... Zadaję sobie pytanie co czeka mnie z W. Lucy - Dobrze, że się nie wtrącasz, nie radzisz itd.... w takich sytuacjach czasem dobrze jest zachować dystans. Po prostu przy bracie bądź. No mu to napewno lekko nie jest....a bratowa? myślę, że ją znudziło no małżeńskie życie i nie potrafi docenić męża. Pewnie jej brakuje zdecydowanego chłopa, co huknie, tupnie nogą i powie wyraźnie DOŚĆ TEGO! To cierpliwe czekanie brata z pewnością na niej wrażenia nie zrobi..... NO żesz kurde :( najgorzej ma mała Lucy :( Gollumica - pamiętam tę historię, to takie przykładowe małżeństwo było. Co ciężko było uwierzyć w ich rozstanie.... No proszę nacieszyła się kochankiem?? :O Może i ten kolega ma rację... Uregulować wszystkie sprawy i dać drugą szansę ale zupełnie na innych warunkach. Mówią, że kto zdradził raz, zapewne kiedyś zrobi to ponownie..... ech

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Halo, dziewczyny, odezwie się w końcu któraś?... No głupio mi tak pisać sama do siebie. HALLLLOOOOO!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jesus, dzoewczyny nie zwracajcie uwagi na to u góry. Mnie się cos tu pierniczy z kafe i przez kilka dni mój post ukazywał się jako ostatni... Dopiero jak napisałam to powyżej to i Wasze wyskoczyły... No wiecie co... No ale do rzeczy. Lucy - tak - ten znajomy taki postawił warunek. powiedział, ze chce podzuału majątku (miedzy innymi dla tego o czym mówi Biała - jesli odejdzie drugi raz to On chce żeby dzieci były zapezpieczone i wszystko było Ich) i rozwodu. A żyć mają razem w domu DLA DZIECI. Ja osobiście w takie wspólne życie dla dzieci nie wierzę, bo to młodzi ludzuie są - prędzej czy później zacznie brakowac Im tej drugiej osoby, ja jednak wiem, ze On wciąz Ją strasznie kocha i chce żeby to ONA była tą drugą osobą. Ona z kolei twierdzi, ze niby go kocha i chce z Nim być, ale zachowuje się jak na te słowa - dziwnie. No ale tłumaczy się, ze ma problem z okazywaniem uczuć. Dziwne, ze tamtemu umiala je okazywac jakoś... Lucy - a może jednak ta zmiana okaże się pozytywną zmianą? Poza tym wiesz - ktos Cię chciał, dostrzegł, chciał żebyś pracowała w Jego zespole. To moim zdaniem taki służbowy komplement trochę. Po prostu jesteś dobra w tym co robisz. A może nowe zadania wyzwania okażą się satysfakcja dla Ciebie? Lucy - nie dołuj się - ja myślę, że z tego może wyjśc coś naprawdę pozytywnego. A Twój Brat... no cóż - już nie pytam, bo wiem - JEST ŚWIĘTY. No niesamowite, ze On jeszcze płaci za tamto mieszkanie!!!! Wiecie co - no jak to jest, ze jak jest taki super facet, to trafia na babe, która nie umie Go szanować? No jak to kurwa jest?! A On Ją kocha jak szalony... Ale Biała masz rację - najgorzej ma Mała... A u tego mojego kolegi dwójka dzieci - ta starsza więcej rozumie, więc On mi opowiada, ze czasem plakać Mu się chce jak widzi reakcje Małej. A ta Jego żona nie to, że nacieszyła się kochankiem tylko cos Im tam nie wyszło z tym cudownym związkiem i się rozeszli.... No to gdzie wróciła? Do Męża oczywiście! A! Dziewczyny - Mąz dzwonił do Ośrodka - mamy zadzwonić po 9-tym i umowić sie na spotkanie. Mam nadzieję, ze kwalifikacyjne.... TRZYMAJCIE KCIUKI!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
przepraszam ze tak dlugo sie nie odzywalam, ale czasu brak, poprzedni tydzien caly w podrozy prawie, w sobote bylismy na weselu powiem Wam ze wcale a to wcale nie chcialo mi sie pojsc, nie mam nastroju na zabawy, wszystko sie wali po kolei, nie mamy za bardzo kasy zeby do kopert wkladac a co tu mowic o nowej sukience dla mnie K. tak schudl ze garniak wisial doslownie na nim :) na co dzien jak sie kogos widzi to nie zauwaza sie takich zmian ale powiem Wam ze troche dumna z niego jestem. super wyglada :) a wesele ekstra udane, dawno sie tak nie bawilam swietnie a to glownie zasluga kapeli, bo trudno ich zespolem weselnym nazwac chlopaki prawdziwie rockowe, jak dawali wstawki np. gitarowa solowka albo perkusja to az mi sie chcialo szalec. mieli dwa wokale: basuista i laska - ekstra glosy. repertual bardzo zroznicowany, swietnie zgrywali sie z goscmi (w sensie nie grali tylko dla siebie ale dostosowywali sie do gustow gosci i tempa zabawy). generalnie serio: jak do tej pory bylam pzreciwnikiem muzyki na zywo, to zmieniam zdanie: taki zespol jest godny polecenia i sama jakbym robila wesele jeszcze raz to bym duzo zaplacila zeby ich miec. nie wiem czy Achajka nas podczytuje, czy nie, bo tak sie zmyla bez pozegnania, ale widzialam na NK ze Wy juz po slubie, wiec jak cos to skladam najlepsze zyczenia :) no i z niusow, to K nie dostal dofinansowania na firme wiec rusza z tym co ma. bylismy dzis w klinice tez, doktor zaproponowal nam inseminacje w tym cyklu juz. dlugo i cierpliwie tlumaczyl na czym to polega, jak przebiega i jakie sa szanse. ja cos tam czytalam na ten temat w internecie i zdanie mam wyrobione. bo nie ma co sie oszukiwac, 2 lata nam sie nie udaje naturalnie to juz chyba czas pomyslec o kolejnym kroku. i probowalam z K na ten temat rozmawiac juz wczesniej, zeby go przygotowac psychicznie i poznac w ogole jego zdanie ale on spokoj caly czas mial, i luz. mowil ze bedziemy robic co lekarz powie i bedzie dziecko :) no i dzis mnie bardzo zaskoczyl twierdzac ze on musi wszystko przemyslec i ze ma watplwosci. oczywiscie nie odbylo sie bez klotni, bo ja dosc ze jestem juz na krancu wytrzymalosci nerwowej po tym co sie znow u nas dzieje, to jeszcze on mi po 2 latach staran powie ze on nie wie i ze musi przemyslec. pewnie niech se mysli, az ja skoncze 40 lat i nigdy juz nie bede mogla miec czy naturalnie czy sztucznie dziecka co wiecej lekarz przed wakacjami tez mowil, ze teraz czas zeby poluzowac, odpuscic, pobawic sie na wakacjach, a jak sie nie uda to inseminacja we wrzesniu. wiec to zadna nowwosc nie jest. dziewczyny wsciekam sie bo jak mu kladalm do glowy ze koneic zabawy i wakacji i ze czas na powazne zycie i zmierzenie sie z wieloma problemami to mowil ze sie nakrecam, ze psuje nastroj, i ze bedzie czas na przemyslenie wszystkiego a tu juz wrzesien, na moje pytania: za co chce sobie dalej studia oplacic odpowiada ze ma czas. na moje wczesniejsze sugestie zeby sie szykowac psychicznie i obgadac propozycje lekarza dotyczace innych metod rozrodu - bagatelizowal i mowil ze bedzie ok. a teraz co? nagle nie jest OK? ja mialam wiele obaw, zaczynajac od tego ze srednio wierzylam w skutecznosc zabiegu tego typu, konczac na tym ze zle sie dzieje w naszym zwiazku juz jakis czas, ze mamy wiele problemow i nie umiemy sie dogadac, byly momenty gdy myslalam znow na powaznie o wyprowadzce. stad i mialam watplwosci czy aby to jest odpowiedni czas na dziecko (jakby sie jakims cudem udalo). i mu mowilam o tym a on nic a teraz mi z taka rewelacja wyjezdza w zlosci mu powiedzialam, ze ja wcale nie chce tego dziecka bardziej niz on, szczegolnie w naszej sytuacji. no ale to w sumie jest prawda sory ze tak smutkami zajeżdzam , ale nie mam w sumie z kim o tym pogadac :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gollumica, trzymam kciuki mocno, mam nadzieje, ze tym razem rozmowa bedzie przebiegala milej i ze dostaniecie kwalifikacje sciskam Biala wrocilas juz do pracy? aaa, zapomnialam Wam napisac, ze brat jednak pojechal z bratowa na wakacje. wiec moze jeszcze nie wszystko stracone? ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześc Babki, U Was tez tak zimno? Nie mam pojecia gdzie nasza słynna Złota Polska Jesień się podziala. Od razu tak zimno się zrobiło, że brrrrr.. Lucy, Lucy, Lucy... ja to się cieszę, że Ty byłas na tym weselu i że się tak świetnie bawiłas bo to jest to, co Tobie teraz tak naprawdę jest potrzebne - odskocznia i troche przyjemności. Bo Ty i masz tych zmartwień sporo i przeżywasz i normalnie nawet nie wiesz jak chciałabym Ci pomóc. A tu nawet uścisnąc nie ma jak na pocieszenie, tylko wirtualnie.. Ale i tak mocno, mocno Cię ściskam i przytulam. Lucy - ja nie za bardzo zrozumiałam na czym polegają wątpliwości K. On ma wątpliwości co do pojawienia się ciąży w tym momencie Waszego życia, czy też co do samej inseminacji???? (w sensie, ze nie chce do niej podchodzić tylko nadal próbować naturalnie - o to mi chodzi). Ale już samo to, że ma (wszystko jedno czy z jednego czy z drugiego powodu) fajne nie jest. Kurczę, już tyle się staracie, tyle było i nerwów i łez i czekania i kasy nie ukrywajmy też Was to dużo kosztowało to chyba raczej nie jest dobry moment na rozmyślanie się czy zastanawianie. Na zastanawianie się mam wrażenie mieliście dużo czsu, to nie był tylko Twój pomysł, tylko wspólna decyzja i uważam, ze nie można się tak po prostu wahać, jak cel jest tuż, tuż. Wiesz, może On się po prostu martwi czy da radę, bo trzeba będzie rozkręcać działalnośc, to będzie chłonęło jakies tam koszty, a tu mała dzidzia, no nie wiem. ale wyobrazam sobie jak musisz się czuć. Lucy, no kurde przykro mi strasznie. Chyba musicie powaznie o tym porozmawiać. Powiedz może Mężowi, że nie może się tak nagle wycofywać w powaznych sprawach bo nie będziesz w stanie Mu ufać, czy jak cos z Tobą ustala, obiecuje, to czy rzeczywiście tak będzie. Trzymam kciuki.. A z firma K. sobie poradzi, to mądry facet jest - da radę. Powiedz mi tylko dlaczego odmówili? Z braku środków? Jeśli tak to może pewnie składać jak będą nowe, co? Z Bratem - trochę kamień z serca - będę mocno mocno trzymac kciuki za "powodzenie misji". U nas - wiecie co - pisalam Wam, że pierwsze dziecko zostało u nas już uszczęśliwione Rodzicami? (i odwrotnie.) A pamiętacie jak pisałam Wam, ze u mnie w pracy była Pani (jako petentka) z domu małego dziecka z taką dziewczynką śliczną? Mała nie miała jeszcze roku i miała oczy mojego Męza normalnie. Jak dyrektorka przyszła do nas na wizytę domowa, powiedziałam o tej dziewczynce, powiedziałam skąd była, w jakim wieku, jak ma na imię - powiedziała, że będą Jej szukać bo być może to rzeczywiście "nasza". No to to jest właśnie ta dziewczynka słuchajcie. Nie pisałam Wam bo nie miałam pewności - teraz już mam - to rzeczywiście Ona... I to jest właśnie słuchajcie podejście Pani Dyrektor do nas, do spraw, uczuć, wrażliwości. Ech.. Opłakałam ten fakt rzęsiście i efekt całej sprawy jest taki że nie jestem w stanie w tej chwili spotkac się z M. (Mama adopcyjna). Po prostu nie mogę. Tak - wiem, ze gdzies jest to NASZE dziecko, ale na razie to tłumaczenie na mnie nie działa w ogóle. dziewczyny - nie macie pojęcia jakie to uczucie. Mnie się ta Mała po nocach śniła. Ach. mówię Wam.... biała, a ty gdzie babeczko się podziewasz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cześć dziewczyny!!!! Gollumica - trzymam kciuki jak cholera za Wasze kwalifikacje. Należą się Wam jak nie wiem co!!!! Wierzę, że już niebawem będziesz tulić do serca swoją wymarzoną i wyśnioną córeczkę :) Lucy - nie wiem co powiedzieć na temat wątpliwości K. Przytulam Cię serdecznie i gorąco. Wszystko wszystko będzie dobrze, a inseminacja się powiedzie!!!! Trzeba w to wierzyć, a wiara czyni cuda! ;) Ja jeszcze nie pracuję, mam jeszcze tydzień urlopu. W. bierze tydzień ojcowskiego i zamierzamy jechać w góry. Oczywiście z naszą Marysią i dodatkowo zabieramy babcię. Moja mam w życiu w górach nie była więc będzie miała okazję być :D No i z pewnością będzie mi wsparciem przy Marysi. Zamierzamy pochodzić we czwórkę po dolinkach, ale jednego dnia babcia zostanie z Marysią a my chcemy się wyrwać gdzieś wyżej. Liczymy na poprawę pogody. Trzymajcie kciuki z nami ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
alez u nas cichutko na topiku ;-) to ja zdaje sprawozdanie :D u nas zmiany: jestesmy po pierwszej inseminacji, i mam nadzieje, ze ostatniej ;-) mielismy powazna rozmowe, wiele sobie wyjasnilismy, stanelo na tym, ze oboje zle zrozumielismy poczatkowo nasze intencje, i K. nie zmienil zdania, a ja wcale nie chcialam go naciskac, bo sama pewnosci nie mialam czy to juz odpowiedni czas na taka decyzje. jednak doszlismy do wniosku, ze probujemy :) wszystko poszlo ok, moze bez szalu ale jakies tam szanse sa. dobra wiadomosc mam, a nawet kilka :) wreszcie, no nie? pod koniec poprzedniego tygodnia zadzownili z Urzedu ze K jednak z listy zapasowej dostal sie do programu. Wiec bedzie kasa na firme :D Do tego w czw. znalezli juz lokal w lokalizacji jakiej chcieli i za kase niewielka. i trzecia wiadomosc z wczoraj: brat z bratowa wrocili z wakacji, ona pojechala do swojego mieszkania z powrotem i juz myslellismy ze to faktycznie koniec. a wczoraj mi brat wysylal sms wieczorem ze bratowa wprowadzila sie z powrotem, i na stale :) strasznie dziewczyny trzymam za nich kciuki. wiem ze Malutka i Brat beda szczesliwi tylko wtedy gdy ona bedzie z nimi. Mam nadzieje, ze Ona tez bedzie szczesliwa ... ze to co sie dzialo postatnie miesiace to byl zwyczajny kryzys, depresja i nieporozumienia a nie romans czy faktycznie koniec milosci Gollumica, telefonowaliscie????? i jak???? wiesz chyba jak my tu czekamy na niusy od Was? co do tej Malutkiej, to jak juz Ci pisalam, ja jestem przekonana ze Wy na razie nie macie jak zobaczyc Waszego Dziecka, bo ono jeszcze w bruzchu gdzies siedzi i zdrowo rozwija sie dla Was wlasnie. Ja bardzo sie ciesze, ze tamta dziewczynka trafila do dobrej rodziny :) Biala, jak urlop? pogoda dopisala? prawie cala Polska w sloncu od tygodnia, tylko u nas leje i zimno non stop. wiec mam nadzieje, ze te gorki to nie w Malopolsce byly? Jak Marysi sie podobalo? No i jak po pierwszym dniu w pracy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześc Babki! Lucy - trzymamy kciuki jak nie wiem co... Nawet nie wiesz jak mi się uśmiech mimowolnie pojawia na twarzy jak pomyślę, ze cos tam u Ciebie w środku może się już dziać!!!!! Mam nadzieję usłyszec niedługo radosną wiadomość :) Świetnie, ze wszystko jakos tak się zcazyna Wam kleić, układać w całość. Widzisz - mówilam Ci, ze czasem tak jest, ze jak się wali to wszystko, ale jak sie potem składa, to az serducho rośnie. Wiadomo było , że ten stan rzeczy nie będzie wieczny - bardziej dręczyło pytanie JAK DŁUGO. Na szczęście myślę, ze złe dni macie za soba. Za K. tez trzymamy kciuki - ależ będziesz miała biznesmęża w domku! :) Wiadomośc z Bratem też super - cieszę się ogromnie. Nie ukrywam że najbardziej ze względu na Mała. Dziecko jest szczęśliwe jak ma szczęsliwych Rodzicow - no tak to działa. Jak to dobrze, ze tak się to skończyło. Ja? No cóż - trochę rozdygotana... A. dzwonił do ośrodka - jutro mamy spotkanie - mam nadzieję, ze kwalifikacyjne.... Juz mam taki rozstrój, ze hej. Jeszcze dziś mialam rozmowę z Siostrą... (przyjechała z Niemiec) oczywiście na temat dziecka, braku wsparcia... Bo przyjechała wczoraj do mnie i... ani jednego słowa zapytania, sama coś tam zaczęłam opowiadać. O sytuacji z Mamą tez ani słowa nie usłyszałam. Oj dziewczyny, no nawet nie za bardzo chce mi się o tym pisać, ale Siostra przyznaje jednak "trochę" racji Mamie, uwaza że nalezy ją zrozumieć, że ja oczekuję zbyt wiele. Powiedziala też, że Ona sama w ogóle NIE CHCE O TYM ROZMAWIAĆ, łzy lały się rzęsiście po obu stronach. potem niby gadałyśmy, ja Jej powioedziałam, ze nie oczekuję, ze będzie Mamę przekonywać, czy nas godzić, ale chciałabym poczuć nieco wsparcia od kogokolwiek bo czujemi się sami w tym wszystkim. Nie wiem jak będzie, ale A. powiedział mi, zę to było do przewidzenia, ze Siostra już została nastawiona przez Mamę i niewiele będzie chciała słuchać, i że to nasze dziecko to będzie tylko nasza sprawa i nie ma co oczekiwać wsparcia Rodziny.... Jestem strasznie roztrzęsiona. Chyba w życiu nie czułam się taka hmm... "bez rodziny" (pomijając mojego Męża). Ach - mówię Wam... Biała, to Ty juz do pracy?... Matko jedyna jak to zleciało. Pewnie zabolało co? Powiedz jak Marysia reaguje? Do tej pory cały czas Mama była z Nią, a tu nagle taka zmiana... Dziękuję Ci Kochana za te słowa wsparcia, tak jak i Tobie Lucy - nawet nie wiecie jakie to wazne teraz dla mnie. Jak ja przeżyję jutrzejszy dzień?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
haha, Gollumica, kochana, ja Ci powiem jak przezyjesz ten dzien WSPANIALE i powiem Ci jeszcze jedno: zakonczysz go jeszcze lepiej bo ... szampanem :) musi byc dobrze, zolzy sie wyzloscily i powinno juz pojsc teraz. trzymam kciuki mocno, dawaj jutro koniecznie znac, bo my tu bedziemy czekac z niecierpliwoscia co do reakcji siostry, ciezko mi sie wypowiadac, bo nie znam jej, wiem tylko tyle co zdazylas mi o niej opowiedziec, i o tym, jak potoczylo sie jej zycie. mysle ze ona - jako ze sama nie bedzie miec bilogicznych dzieci, a jak mowilas pragnela tego kiedys bardzo - nie moze zrozumiec Twojej decyzji. ze Ty majac wybor, wybierasz opcje o ktorej ona marzyla. mysle ze ona nawet moze byc przekonana po latach, ze ona wyboru tego nie miala. miala tylko ze w innej postaci niz Wy. a ze siostra jak odnioslam wrazenie, wielka ematia nie dysponuje w relacjach z ludzmi, to nie dziwne moze byc, ze zareagowala patrzac wylacznie przez pryzmat wlasnych oczekiwan i niespelnionych marzen. Zebys mnie Gollumica zle jednak nie zrozumiala, bo ja nie bronie Twojej siostry. Uwazam, ze powinna Cie wspierac pomimo wlasnych oczekiwan, wspierac Ciebie jak i Ty ja wspieralas. Nie musi sie zgadzac z Waszym wyborem, ale powinna dla Waszego dobra dac Wam (w szczegolnie Tobie) poczucie, ze mozecie na niej polegac. Strasznie mi kochana przykro ze nie masz oparcia w najblizszych i wyobrazam sobie jak musi Ciebie to bolec pamietaj ze my z Biala (i K tez odkad byliscie u nas) kibicujemy Wam ... mam nadzieje, ze juz na tej Waszej ostatniej prostej :) i pewnie jezeli dziewczyny podczytuja to one rowniez ;-) jak cos to pisz, dzwon, ja jestem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
w akapicie o siostrze oczywiscie mialo byc zamiast "nie moze zrozumiec Twojej decyzji. ze Ty majac wybor, wybierasz opcje o ktorej ona marzyla" "nie moze zrozumiec Twojej decyzji. ze Ty majac wybor, wybierasz opcje INNA niz ta o ktorej ona marzyla"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Boże... dziewczyny MAMY KWALIFIKACJĘ!!!!! MAMY!!!! Hurrrraaa! Ja wciąz jeszcze nie wierze, ale już zdążyłam sie popłakać... :D Dla mnie to jak wiadomość :JEST PANI W CIĄŻY! Było bardzo cięzko.. Tym bardziej biorąc pod uwagę jak przechodzili kwalifikacje inni z grupy. Im zadawali w sumie jedno pytanie - czy nadal chcą, czy podtrzymują decyzję, czy są pewni. A nas maglowali pytaniami przez ponad dwie godziny... ale udało się. Ja dostałam piątke z plusem - tak twierdziła Pani Dyrektor. I wyobraźcie sobie wiadomość-BOMBA : już dziś był 3-miesieczny chłopczyk do wzięcia... Nie zdecydowaliśmy się bo i za dużo emocji i do tego... eh.. no nie przygotowani jesteśmy. A. jutro jedzie a tu jeszcze ani pokoju urządzonego ani... no NIC dosłownie. Bylismy przeciez wcześniej w takiej sytuacji, że nie wiedzieliśmy czy w ogóle nas zakwalifikują, potem powiedzieli, ze jesli to dziecko dostaniemy to jako ostatni, więc nic nie robiliśmy a tu nagle TAKA BOMBA!!! Ja myśle, ze wiele nieporozumień wynika ze sprzeczności informacji jakie Panie nam "zapodają". Zamiast mówić konkretnie biale-czarne to nam tak "ładują" raz taką dawkę emocji raz inną... No uczucia mam mieszane oczywiście, ale wiedziałam, ze nie możemy teraz się zdecydować.. Od następnego przyjazdu A. zaczynamy urządzanie, zakupy, meblowanie. Wszystko co możemy teraz zrobić, bez świadomości w jakim wieku dzieciątko będzie. Dziewczyny... Kochane jesteście!!!! Za każde słowo wsparcia, wiary we mnie gorąco Wam dziękuję. Bo były momenty (same wiecie najlepiej) kiedy ja sama wątpiłam - Wy we mnie nigdy. Bardzo wiele mi dodawałyście otuchy i siły i chciałabym, zebyście o tym wiedziały. Ciebie Lucy to już będę "błogosławić po wszystkich odpustach" jak to się mawia, bo naprawdę wiele siły umiesz swoimi słowami człowiekowi dać. Moja Siostra... no cóż - napisałam Jej smsa, odpisała, ze się ciesza, ze czekają ale to takie... suche, służbowe jakies było. Za to moja Chrzestna... wiecie, ze się popłakała jak zadzwoniłam? że bedzie Babcią, ze sie udało... Szkoda, ze moja Mama tak nie potrafi. Ale to nic- będziemy żyć :) Teraz już nadzieją, czekaniem. Wracam od jutra do książek :) fachowych :) Bo dziś jak słusznie zapowiedziała Lucy - śwętujemy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gollumica.... szturmowałam Drzwi u Góry w Waszej intencji... Ale wiadomość :):):):) Przepraszam, że tak podczytuję nie pisząc, ale nie bardzo mam o czym :) praca, praca, praca... Gollumico Kochana, szampan w dłoń! 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
GRATULUJE Wam i tu kochani !!! jedwabiscie sie ciesze Waszym szczesciem ;-) boze, jak to dobrze ze sie tak super uklada! warto bylo no nie? Gollumica, bardzo, bardzo sie ciesze Wypijcie za zdrowie Wasze i Waszego Dzidziusia jej, ale to brzmi, jakbys byla w ciazy :D łał :D:D:D czy juz pisalam jak sie ciesze ? ;-) PS. nie bardzo rozumiem dlaczego nie zdecydowaliscie sie na poznanie tego chlopczyka, chyba nie trzeba od razu podejmowac decyzji, jest jakis czas na poznanie sie czy do razu do domku sie zabiera takie malenstwa (no wlasnie a ile on ma latek)?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Babki - dzięki :D Zablina! I Ty wpadłaś z uściskami!!! Super - bardzo Ci dziękuję :D I za bardzo skuteczny szturm również :D Cieszę się, że napisałaś! Lucy - Tobie tez dzięki! Szampana nie było- ale był za to "łiskacz" łez wyciskacz - tym razem radości :D Lucy - ten chłopczyk - pisałam gapko w poście, ma 3 miesiące. Lucy, my się nie zdecydowaliśmy na zobaczenie dziecka, bo ja wiem, ze jakbym zobaczyła to koniec... Pamiętasz jak z tą dziewczynka było... A my jak pisałam - nie jesteśmy przygotowani. Bo przeciez powiedzieli nam wcześniej, ze dostaniemy dziecko jako ostatni (pamiętacie?) a par jest jeszcze siedem wiec myśleliśmy, ze to będzie kilka miesięcy, więc my ani nie odłożyliśmy kasy, ani nie przygotowaliśmy pokoju, ani nic nie kupiliśmy do pokoju, A. tak w ogóle dziś wyjeżdża więc ja zostałabym z tym "problemem "zakupowo-urządzeniowym" sama, pomijając w/w fakt, że nie mamy z czym leciec do sklepu.... No ale od następnego tygodnia już będziemy mieli. W pokoiku musimy odświeżyć jedną ścianę, przestawić nasze łózko, wywieźć dół od witryny do mieszkania Cioci, kupić łózeczko, jakąś komódkę na rzeczy maluszka itd. Dlaczego tak szybko się zdecydowaliśmy na "nie"? Bo mamy świadomość, że im dłużej będziemy się namyslać, tym dłużej dziecko będzie zawieszone w próżni i nadal bez Rodziców. Dla nas jeden dzien to nic a dla takiego malucha... same wiecie. Nie chcieliśmy blokować przedłużaniem kolejnych ruchów. Ktoś zresztą z Warawy juz się o niego starał, więc to nas zmotywowało tym bardziej do szybkiego myślenia. Ale teraz już będę gotowa i zwarta :) A! Wiecie co? Ja dziś rano szykowałam sie do pracy i tak wchodze do sypialni a tam mój Mąz lezy sobie z "głową w książce" o rozwoju i pielegnacji dzieci :D No myslałam, ze padne tak mi się słodko zrobiło! Takie wielki chłop z ksiązką z maluszkiem na okładce - pięknie to wyglądało... Żałuję że zdjęcia nie zrobiłam. A jak wróciłam z pracy to na klamce w pokoju na wieszaczku zastałam rożek kąpielowy!!!!! No normalnie nie znałam mojego A. z tej strony :) Nawet zadbał o "neutralne" kolory - jest żółty z zielonymi dodatkami :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moje najszczersze gratulacje, Gollumnica 🌻 Ale tamci ludzie musieliby chyba oczu i uszu nie mieć, żeby przedłużać Wam nadal tą procedurę, nie znam Twojego męża, ale jeśli jest równie ciepły, mądry i serdeczny jak Ty, to nie mogło być inaczej :) nie ma to jak nagrodzona cierpliwość :) Lucy, teraz jeszcze prosimy o pozytywne wieści od Ciebie :) Pozdrawiam ciepło :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
GRATULACJE Gollumica!!! Ja również czasami tu zaglądam i śledzę twoje zmagania ;) Jako ojciec dwójki dzieci służę radą w wychowaniu hehehehe żartowałem, pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gollumica, no gapcio ze mnie ze nie doczytalam powiedz mi kochana jeszcze odnosnie tego chlopczyka, czy nie ma zagrozenia ze Wasza odmowa znow gdzies przez kogos moze zostac zle odebrana? w sumie to nie moje pytanie tylko K (bo jak wiesz on sie zywo interesuje Waszymi losami) :) zapytal mnie jeszcze o jedna rzecz, ja w sumie odpowiedz na to pytanie znam, ale napisze jeszcze na priv :) i prosil zeby Wam przekazac gratulacje :) super, ze powialo optymizmem na naszym topiku, brakowalo dobrych wiesci ostatnimi czasy super wiesci kochana, super! nadal mi sie micha cieszy jak mysle o tym :) Delilah ... nie dziekuje ;-) caly czas staram sie nie nakrecac, ale ciezko z tym. K skacze wokol mnie jakbym juz 2 krechy pokazala. boje sie ze jezeli (tfu, tfu) by sie nie udalo, to czarna rozpacz bedzie no ale na razie wracam do uprawiania pozytywnego myslenia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No -faktycznie tak tu sie przytulnie zrobiło i powiało optymizmem.. :D Kochani - no dziękujemy Wam wszystkim :) Nie wiedziałam, ze aż od tylu osób przeczytam tu słowa wparcia i gratulacji :) Dziekuję Wam wszyskim, wszystkim :) Delilah, Zaraz - bardzo miło, że napisaliście :D Dziękuję. A własciwie dziękujemy oboje :) Lucy - mój Mąz tez się bał, że ta odmowa nas jakoś zdyskredytuje - nawet zapytał, ale Panie podeszły do nas (ach, jaka zmiana) ze spokojem i same powiedziały, ze nie, że w porządku, że mamy jechac do domu się zastanowić i odmowa nie zmieni niczego. Z tego co wiem, odmówic można trzy razy, więc nie będzie problemów w związku z tym. Bo wiecie - ludzie czasem odmawiają chocby dlatego, ze widząc dziecko nie ma... hmm. jak to nazwać.. "iskry"? Wiecie, może i dobrze, bo nic na siłę. Zabrać dziecko do domu ze świadomością, ze nic sie nie poczuło to dylemat dla Matki i chyba jednak nic dobrego dla dziecka.... Lucy - K. dziękujemy równiez za gratulacje, micha mi się uśmiechnęła oczywiście... :D Na pytanie czekam oczywiście na priv. Ciekawa jestem jak tam u Was? Jakoś tak słodko mi się zrobiło jak powiedzialaś, ze K. juz tam biega! Super! Przejęty tez pewnie jest ogromnie :) Teraz już wiesz jak bardzo facet może oszaleć ;) Widzę Go oczami wyobraźni i usmiech sam się pojawia na ustach :D Przepraszam, ze dopiero piszę, ale na weekend przyjechała do mnie Przyjaciółka która od kilku lat z Rodziną mieszka w Wawie. I spotykamy się co jakiś czas ale mażeńsko, że tak powiem. A teraz zrobiłyśmy sobie taki babski weekend. W sobote odwiedziłyśmy jeszcze jedną Przyjaciółke (Mama dwójki dzieci, więc hałasliwie było i super!), spedziłysmy potem wieczór na starówce - dzis pojechała. Fajnie było :) Mogłam w końcu wszystko szczerze opowiedzieć od począku do końca, widziałam że jest ciekawa, zainteresowana, że pyta, że się cieszy - no świetnie było :) Lucy -jak u Brata? Biała, gdzie Ty jesteś babeczko?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gipfelstuermerin
Gollumnica, ja tez gratuluje:) CUDOWNIE!! Z calego serca najlepsze zyczenia!! (tak pozno, bo bylismy na wakacjach i dopiero dzis moge podczytac zaleglosci-bo ja taka cicha podczytywaczka jestem i zycze Wam wszystkim Najlepszego!!) Pozdrawiam z Bawarii:) Asia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No Kochane !!!!! ja po Polsce się włóczę a tu takie rzeczy się dzieją :) Lucy - trzymam kciuki! Gollumica - GRATULACJE!!!!! Nie muszę chyba pisać jak się cieszę?? Teraz to już czekam z zapartym tchem aż będziecie mieli dziecko :D:D Jestem już tak bardzo go ciekawa. Na bank będzie szczęśliwe w Waszej rodzinie ;) Lucy - no fantastycznie, że zaczęło się układać, dość już było tych czarnych chmur nad Tobą i Twoim K. No i cudownie, że u Twojego brata też jest OK. Trzymam kciuki, żeby pokonali wszytskie trudności i kryzysy i żeby byli szczęśliwi na nowo. a ja? Dziś byłam pierwszy dzień w pracy. Spoko. Nienapracowałam się, pogadałam sobie troszkę i dostałam propozycję iść na inne stanowisko. Zgodziłąm się praktycnie bez zastanowienia.....no i teraz się zastanawiam czy moja dość sponatniczna decyzja jest dobra.... No ale to czas pokaże. Będę pracować w tym samym budynku co mój mąż. Mój W. wziął urlop ojcowski i postanowiliśmy gdzieś razem pojechać, Wzieliśmy moją mamę i pojechaliśmy we czwórkę do Zakopanego. Nasz pobyt nie był zbyt długi byliśmy 4 dni. Dojechaliśmy na 7 rano i zaraz po śniadaniu poszliśmy na Krupówki i pojechaliśmy kolejką na Gubałówkę. Moja mama była w górach pierwszy raz w życiu. Drugiego dnia urwaliśmy się z W. we dwoje i ruszyliśmy w górę. zdobyliśmy Kasprowy i w kolejne dni zakwasy mieliśmy porządne hehehhe ale jednak to fajne uczucie hehehhe Kolejnego dnia dzień rodzinny i znów w czwórkę (Marysia wózeczkiem) ruszyliśmy w Dolinę Kościeliską. W dzień wyjazdu mieliśmy pomysł zdobyć Nosal we czwórkę ale pogoda była niepewna a my nie mieliśmy odpowiedniego nosidełka, takiego na plecy.... i z tego pomysłu zrezygnowaliśmy. Wykorzystując obecność babci wyskoczyliśmy z W. do Aquaparku ;) W sumie fajnyn wyjazd...i w ogóle jesteśmy szczęśliwi, że udało nam się w góry pojechać ;) Bo jak się Marysia pojawiła to nie sądziłam, że uda nam się gdzieś wyjachać. A jutro pierwszy dzień na nowym miejscu pracy. Koleżanka ma przekazać mi stanowisko. No i będę chciała się zwolnić wcześniej do domu, bo muszę z Marysią do lekarza. Ma trochę kataru, więc dobrze, żeby została zbadana. po za tym i tak muszę iść na taki mały bilans. Skończyła pół roku więc trzeba ją zważyć, zmierzyć, pokazać ząbki ;) Mam nadzieję, że nowa kierowniczka wykaze zrozumienie ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lucy_in_the_skyy
to ja ale z domu i nie pamietam hasla niestety nam sie nie udalo wlasnie odebralam wynik badania z krwi :( w sumie to juz od piatku podejrzewalam bo zaczal mi sie caly zestaw objawow przedokresowych stad najwieksza zalamke mialam wlasnie w piatek teraz sobie tylko lekko pochlipuje przepraszam ze nie odpisuje ale za smutno mi teraz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Lucy strasznie mi przykro... Życie jest okrutnie niesprawiedliwe... Ale nie poddawaj się!!! Wcześniej czy później osiągniecie cel! Nie ma innej opcji!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Lucy... Lucy... Lucy.... Kochana Ty moja ja Cie ściskam tak mocno jak tylko umiem. Wiem, że tu pocieszamie niewiele da, bo i tak wychlipac swoje musisz - jak każdda z nas w takich trudnych chwilach. Nie powiem Ci, ze wiem doskonale jak Cię boli, ale mogę Ci powiedzieć, że jestem w stanie sobie to wyobrazić i poczuć choć w części. Wiesz jak u nas czasem cięzko było - choc z pewnościa sytuacje nie sa porównywalne... Zgadzam się z Delilah że to niesprawiedliwe, a jeszcze biorąc pod uwagę czas przez jaki już przeszliście i te wahania od nadziei do rozczarowania to juz w ogóle. Ale nie możesz tracić nadziei i ja z kolei mam nadzieje, ze tego nie zrobisz. Lucy - ja się sama poryczałam bo i żal mi Ciebie ogromnie i są takie momenty kiedy człowiek przeklina bezradnośc bo chciałby pomóc, ale nie wie jak... Ale jestem Lucy z Tobą - wszyscy tu jesteśmy i kazdy z nas wierzy, że nasze mocno zaciśniete kciuki w końcu sie przydadzą.. Buziaki Kochana - przytulam Cię mocno.. A ja za miłe słowa i życzliwośc naprawdę wszystkim bardzo dziękuję... Nie mialam pojęcia że tylu tu fanow mamy :) Biała - ty Jasiu wędrowniczku - nareszcie do nas wrócilaś. Fajnie, ze tak Marysię przyzwyczajacie do wojaży. My tez tak bysmy chcieli - jak sie uda - nie wiem, bo to podobno wcale nie takie proste..... Daj znac jak po bilansie i jak na nowym stanowisku. Będziesz miała teraz lepiej rozumiem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Macie wielu fanów bo jesteście mądrymi, dojrzałymi kobietami. A ja np. bardzo takich ludzi doceniam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziekuje kochane jestescie :) juz sie zbieram powoli w kupe, wiem ze gorsze rzeczy sie dzieja ludziom, ale serio tyle ile mielismy radosci i nadziei ostatnie 2 tygodnie to moznaby pol Polski obdarowac stad pewnie i rozczarowanie tak mocno przezywam (w sumie to przezywamy) K. zachowuje sie wspaniale i jest na serio kochany maz. Warto bylo przejsc te wszsytkie nasze ciezkie rozmowy zeby efekt byl jaki byl. On nie stara sie juz byc twardzielem i nie wymaga ode mnie zeby sie pozbierala szybko i poszla do przodu (jak sie to zdarzalo wczesniej) ale tule, caluje, rozpieszcza. Ja wiem ze on to przezywa mocno ale inaczej okazuje zwyczajnie. Oboje chcemy bardzo zostac rodzicami ale nie jest to niczyja wina ze nie mozemy coz, na razie musimy odpoczac, a raczej ja musze zle znosze psychicznie nieudane proby i kolejna porazka to pewnie zaliczylabym juz wielki zjazd psychiczny do tego wszystkie hormony jakie dostaje tez robia swoje poczekamy troche, niech organizm wroci do normy na razie dzieki bogu mamy wiele innych ciekawych zajec :) K rozkreca juz na calego firme, siedzimy nad strona www, planami zagospodarowania lokalu, on pisze biznes plan ja oceniam i razem jak cos wprowadzamy poprawki do tego jeszcze zapisalam sie juz na pocz. wrzesnia na pilates, chodze na flamenco i na silownie (albo rower jak jeszcze pogoda wytrzymuje) wiec rekonwalescencja powinna pojsc szybko jak to napisala moja znajoma (ktora przechodzi ta sama sciezke co my) i ja sie z nia zgadzam, nie chce zmarnowac zycia w pogoni za czyms co moze nie byc mi nigdy dane. nie znaczy to ze rezygnujemy, ale trzeba w tym wszystkim zachowac zdrowy rozsadek, no nie? tak Wam jeszcze chcialam napisac jedna refleksje, ze myslalam sobie wczoraj wlasnie, co tak naprawde jest wazne dla mnie jako matki. powiem Wam ze ja mam chyba inaczje niz czesc znanych mi kobiet, bo nie marze o brzuchu i czuciu ruchow dziecka, nie marze o rozowym bobasie na moich rekach ale o tym ze uczymy nasze dzieci swiata, pokazuje to co w nim piekne, ale i ostrzegamy przed tym co niebezpieczne, przekazujemy wartosci i patrzymy jak wyrastaja na madrych o dobrych ludzi. jak przychodz maly chlopczyk do mojego K i mowi "tata, napraw mi samochod" kurde i znow sie poryczalam koncze wiec bo w sumie to w pracy siedze ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Lucy - ogromnie mi przykro, że się nie udało. Nawet sobie nie wyobrażam co musisz czuć po kolejnej porażce. Odnosząc się do Twej refleksji zapytam..... czy bierzesz pod uwagę adopcję?? Gollumika - jak Wasze przygotowania? ja nie wiem czy ta zamiana stanowisk to na dobre mi wyjdzie. Póki co zupełnie nie mam co robić :O trochę lipa siedzieć bezczynie więcej niż pól dnia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"tak Wam jeszcze chcialam napisac jedna refleksje, ze myslalam sobie wczoraj wlasnie, co tak naprawde jest wazne dla mnie jako matki. powiem Wam ze ja mam chyba inaczje niz czesc znanych mi kobiet, bo nie marze o brzuchu i czuciu ruchow dziecka, nie marze o rozowym bobasie na moich rekach ale o tym ze uczymy nasze dzieci swiata, pokazuje to co w nim piekne, ale i ostrzegamy przed tym co niebezpieczne, przekazujemy wartosci i patrzymy jak wyrastaja na madrych o dobrych ludzi. jak przychodz maly chlopczyk do mojego K i mowi "tata, napraw mi samochod" " I to mi się właśnie w Was tak podoba... Nienawidzę ludzkiej głupoty, jak słyszę głupie gadki pustych panienek z poziomem inteligencji (też tej emocjonalnej) równym 0 (bądź niższej) które chcą zafasolkować, mieć słodką dzidzię którą będą ubierać w różowe ciuszki i która w perspektywie będzie równie rozwinięta jak one same (bądź jeszcze mniej), no ale przecież tak trzeba, taka naturalna kolej rzeczy i w ogóle jak inaczej to mnie trzepie :o Wy macie racjonalne spojrzenie na życie, wiecie czego chcecie, Wasze dzieci będą dobrymi i mądrymi ludźmi... Dlatego też tak Wam kibicuje, bo właśnie takie powinny być matki :) Lucy, a może Wy za bardzo chcecie? To może truizm, ale wielokrotnie czytałam, że w momencie gdy pary robiły przerwę od starań to coś zaskakiwało... Może faktycznie coś w tym jest?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×