Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość maleńka grubaska

rodzić z mężem czy bez męża?

Polecane posty

Gość maleńka grubaska

za dwa miesiące pród.. mąż bardzo by chciał. a ja mam obawy. czy to aby czegoś nie zmieni. znam go, wiem, że widok mnie rodzącej nie wzbudzi w nim obrzydzenia, ale mimo wszystko nie moge się zdecydować.. tym bardziej, że wczoraj czytałam tu post jakiegoś męża, który pisał, że był przy porodzie, a teraz nie może się zmusić do seksu z żoną... kurczę, i bądź tu mądry.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja chcę z mężem. I nie zastanawiam się nad kwestią, czy to cokolwiek między nami zmieni. Poprostu bardzo się boję i chcę żeby ktoś bliski byl przy mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mysle tak
ja rodzilam z mezem dwa razy i nie wyobrazam sobie byc tam bez niego,ale nie znam twojego Meza i nie wiem jaki jest i jakie ma podejscie do takich spraw

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marcelina979
odkad zaszlam w ciaze mowilam ,ze chce aby byl przy porodzie ,pozniej jak bylo blisko rozwiazania stwierdzilam ,ze wlasnie go to obrzydzi itp ale on byl uparty,byl od poczatku do konca i ciesze sie bo bardzo mi pomogl.Pozniej mi opowiadal jak synek wychodzil,jak wyszla najpierw glowa .... Co do sexu nie wydaje mi sie ,zeby mial obrzydzenia wrecz przeciwnie.Wszystko zalezy od faceta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pierwsze dziecko rodziłam sama - nie żałuje. Drugie z mężem - tez nie żałuję, ale... Krępowałam się bardzo :o Blokowałam się. Dobrze, ze był ze mną, bardzo dobrze. On żaluje, bo był bezsilny wobec mojego bólu. Nie żaluje, że przecinał pępowinę i tulil Małą w ramoinach :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
też rodzę za dwa miesiące i mąż cały czas duma... tzn będzie ze mną w klinice ale nie jestem jeszcze przekonana, czy na sam finał zostanie przy mnie czy nie wymięknie mój gin mi mówi, że z doświadczenia wie, że jak facet już tam jest, to nie odpuszcza i zostaje do końca, adrenalina jest w takiej ilości, że 99.9% tatusiów chce jednak przeciąć pępowinę i powitać maluszka z mamą zobaczymy, ja bardzo bym chciała aby był tam ze mna ale tylko przy głowie, absolutnie nie niżej!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Acha - i co ważne - cały poród stał za moją głową, trzymal mnie za rękę, ale ABSOLUTNIE nie pozwolilam, że oglądał jak dziecko wychodz :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
u mnie za 3msc rozwiązanie i mój mąż od kiedy tylko dowiedzieliśmy się że jestem w ciąży to mówi że idzie ze mną rodzić i koniec. Mówi że to jest też jego dziecko i że rodzimy razem:D Różni ludzie próbują go przekonywać żeby nie szedł że będzie miał obrzydzenie ale on jest nieugięty:) zaparł się i koniec. Ja się bardzo cieszę że tak podchodzi do sprawy, jest tylko jeden warunek będzie stał obok mojej głowy i nie zaglądał jak wychodzi dziecko poprostu uważam że tak bedzie lepiej. On chce przeciąć pępowine i wogóle jest tak przejęty rolą ojca zafascynowany ruchami dziecka że nawet się tego nie spodziewałam:) Pamiętam z jakim przejęciem oglądał film \"w łonie matki\"( polecam wszystkim:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anikom
przy pierwszym porodzie był przy mnie mąż, widziałam ile go kosztowało gdy miałam skurcze, a on w zasadzie nie mógł mi pomóc, w efekcie miałam i tak cesarkę. teraz spodziewam się drugego dziecka mąż nalega abym miała cesarkę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja chce bez męża, bo wlasnie nigdy nie wiadomo jak zareaguje. Mimo, że go znasz wiele lat nawet - to przeciez nie wiesz jak zareaguje w tej sytuacji, bo nigdy w takiej nie byl i pewnie sam on nie wie. :) Dlatego na wszelki wypadek wolę BEZ męża. Jego obecnosc tam nie jest mi potrzebna, nie pomoze mi w niczym a tylko bedzie krępować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość maleńka grubaska
jesli chodzi o mojego męża to na dzień dzisiejszy jestem pewna, że nic by to nie zmieniło. ale on nigdy nie był w takiej sytuacji, on sam na pewno też nie wie jak zareaguje... bo co innego słuchać opowieści i cwaniakować "dla mnie to pikuś", a co innego znaleźć się w takiej sytuacji. jesli chodzi o mnie - bardzo bym chciała by ze mną był. porodu boję się jak cholera i wiem, że jego obecność bardzo by mi pomogła. przez całą ciążę bardzo mi pomagał, mogłam na niego liczyć w najbardziej intymnych sprawach... ale czy warto ryzykować? sama nie wiem :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ale przecież nie musi zaglądać co tam się dzieje. Może być cały czas w okolicach twojej głowy...inaczej sobie nie wyobrażam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość maleńka grubaska
skorpionka - przybij piątkę :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość u nas sytuacja taka ze nigdy
sie nad tym nie zastanawialismy i nigdy nie dyskutowalismy o tym, czy maz bedzie obecny czy nie, bo maz od samego poczatku wychodzil z zalozenia (nawet, kiedy jeszcze u nas mowy o dzieciach nie bylo), ze bedzie obecny przy porodznie i kropka. Ja powiem szczerze bardzo sie ciesze, ze on tak sam z siebie mysli, poniewaz od 9 lat, odkad jestesmy razem jest najwanziejszym czlowiekem w moim zyciu i przy nim po prostu zawsze i wszedzie czuje sie bezpiecznie i "pewnie", takze ja osobiscie nie wyobrazam sobie, zeby go w takiej chwili nie bylo przy mnie, a on nie wyobraza sobie przy mnie nie byc. I pewnie, ze oboje mamy stracha, ja najbardziej...a tu juz za 3 miesiace..., ale to rzecz naturalna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja chciałam rodzić z partnerem i on też chciał. Cieszę się bardzo że był tam ze mną. Bardzo mi pomagał, a gdy już parłam na łóżku on usiadł sobie z boku tak że w ogóle zapomniałam że on tam jest:) Jak będę rodzić ponownie to mu powiedziałam że następnym razem ma stać przy łóżku i trzymać mnie za rękę:) Poród nic nie zmienił w naszym związku. Padre odciął pępowinę i jak zabrali młodą na czyszczenie itp to on był przy niej a ja spokojnie rodziłam sobie łożysko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość u nas sytuacja taka ze nigdy
A wlasnie i dodam, ze moj maz ma zakazane stac od frontu i patrzec z tej pozycji na cala akcje. Ma stac kolo mnie, obok i kropka. On mowi, ze i tak zajrzy jak nie bede patrzec...:) No zobaczymy jak to bedzie...:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja mam juz dwa porody za sobą. I pomimo mody nie chciałam aby mąz był przy ostatniej fazie porodu. Był ze mną cały czas ale jak zaczęły sie parte to poczekał na korytarzu. Podejzewam, ze Twoim mężem powoduję ciekawośc i jednak presja ze powinien. To Ty rodzisz i jesli masz minimum oporu to nic na siłe. Ja poprosiłam połozne aby od razu jak sie dziecko urodzi zawolaly męża i przecinal pępowine itd ale zasłoniły mi krocze ( w panstwowym szpit normalnie). Porod jest piękny ale fizycznie... krew, pot, wysiłek czasem inne niespodzianki. Ja zobaczyłam w lampie swoje krocze podczas porodu( odbijało sie od szkła) i absolutnie nei zaluje ze moj maz tego nie widzial. i nawet jakby tam nie zagladal to i tak sam wysiłek wymalowany na twarzy... jesli obie strony sa przekonane ze sa na to gotowe to tak. to ja rodziłam, moje dziecko , moje krocze ale nigdy tego widoku nie zapomne. I nikt mi nie wmowi że jak facet zobaczy taka rane bedzie w stanie to zapomniec. no chyba ze po porodzie chcesz byc dla Męza tylko Matka jego dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość u nas sytuacja taka ze nigdy
Skropionka - dlaczego uwazasz, ze maz ci w niczym nie pomoze, tylko bedzie krepowal? Ja wlasnie uwazam, ze moj mi MEGA pomoze psychicznie i emocjonalnie, bo jak naprawde nikt inny na swiecie potrafi mnie niesamowicie wspierac i jego obenosci wplywa na mnie naprawde kojaco...ja osobiscie w ogole nie krepuje sie mojego meza i ...ale widocznie roznie to jest. A poza tym powiem wam jeszcze, ze my chodzimy na kurs rodzenia (taki dla par) i on cwiczy ze mna oddechy i takie tam...:D i bardzo do serca sobie wzial rade poloznej, ktora powiedziala, ze maz podczas porodu ma przypinac zonie o prawidlowym oddychaniu, bo kobieta sama o tym nie bedzie miala czasu myslec...wiec zobaczymy jak to bedzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anikom
dajcie mężom wolną rękę jak nie będą w stanie wystac do końca nie zatrzymójcie ich niech wyjdą,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja rodzilam z mezem i nie zalu
nie zaluje i w kwesti sexu nic sie nie zmienilo,teraz czeka mnie drugi porod,napewno z mezem, radze jeszcze wziac pod uwage ze rozny personel medyczny sie trafia przy porodach a zapewniam ze przy obecnosci meza bardziej sie staraja,a napewno chamuja w odzywkach czy niemilych zachowaniach

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
:) Kochana ja tez mam Męża ktorego bardzo kocham i męża ktory mnie wspiera i ogolnie fantastycznego faceta. Ale jednak faceta. Zreszta przy partych to i sam najswietrzy Ci nie pomoze ;) a druga sprawa to fakt ze z tymi porodami to troche tak jak teraz z tym ze matki sa w szpitalu z dziecmi jak np zachoruja czy operacja. Odwalasz robote za pielegniarki. Garstka keiruje sie troską o Twoja więz z dzieckiem To wygoda. To samo z porode. Maja gdzies co przezyje Twoj mąz. Porod to nie naklejanie plasterka. Chyba, ze jest lekarzem i pochodne. Nie chce zmieniac decyzji ale ja jestem prosta dziewczyna. Jak by natura chciala aby byli przy porodzie to by tak wymyslila zeby byli niezbedni. A nie sa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja rodzilam z mezem i nie zalu
maz naprawde pomaga, bo personel nie jest przy tobie non stop kiedy rodzisz np kilka godzin i wtedy maz pomasuje plecy,poda picie i zwyczajnie dotrzyma towarzystwa miedzy skurczami to bardzo pomaga bo czas sie tak nie dluzy a juz w czasie porodu konkretnego przypomni o oddychaniu o przyciskaniu brody i o oczach zeby zylki nie popekaly bo w bolu naprade o niczym sie nie pamieta nawet po wspanialych szkolach rodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość u nas sytuacja taka ze nigdy
KObis, to twoje zdanie :) Ja znam mnostwo facetow, ktorzy byli przy porodach swoich dzieci i sa z tego powodu dumni, poczawszy na mezach kolezanek, a skonczywszy na rodzince. Moj szwagier do dzis jest dumny z tego, ze to on pierwszy zobaczyl swoja corke i do dzis to wspomina, choc mala ma juz 10 lat, wiec nie wrzucaj wszystkich do jednego worka i pozwol podjac decyzje parom samodzielnie. Ja nie wyobrazam sobie zabronic mojemu mezowi bycia przy porodzie wiedzac jak on podchodzi do mojej ciazy, naszego dziecka i do samego faktu porodu, wiec decyzje zostawiam jemu. Jesli nie wytrzyma ( w co watpie) to wyjdzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No coz nie ma co generalizowac. Mojego nie bylo na koncowce i tez nie zaluje. Połozna mi mowila ze mam brode przyciskac itd. Jednak uwazm ze kobiety ktore pozwalaja tam zajzec mężowi od chwili wychodzenia dziecka do min miesiaca po strzelaja sobie samoboja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asdfghjkjuytrfdes
popieram wypowiedz powyzej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość u nas sytuacja taka ze nigdy
No, to prawda, nie ma co generalizowac, a ja moge powiedziec tylko o sobie i o tym co ja czuje i nie moge mowic za wszystkie babeczki, ale ja wiem, ze moj maz mi pomoze chociazby przez sam fakt , ze bedzie kolo mnie siedzial i trzymal mnie za reke :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
u nas w rodzinie duzo partnerow bylo przy porodzie zony i nie zaluja, sa wrecz dumni ze mogli przeciac pepowine, wielu zakrecila sie lezka w oku na samo wspomnienie :) wg mnie duzo zalezy od porodu maz moze byc przez 3/4 porodu a na samo parcie wyjsc moj 1 porod byl dosyc dlugi, podpieta bylam kroplowkami i tak jak na poczatku zalowalam ze meza nie ma obok, tak na samej koncowce dziekowalam ze rodze z samymi babami :) 2 porod, expresik, 4 godz i po sprawie, zero ciecia, szwow, krwi naprawde bardzo malutko, koszula czysciutka :) porod typowo naturalny-bardzo zalowalam ze meza nie ma ale on sam nie chcial, na poczatku ciazy mowil ze bedzie ze mna, a pozniej tesciowa nagadala ze w tv mowili o impotencji, niecheci itp ze wkoncu zrezygnowal glupol :-/ no ale na przymus tez nie ma co

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pewnie ze to moje zdanie! ja tez znam ojcow ktorzy byli przy porodachach. Kolegow , braci itd. I jasne ze sa dumni. Tylko potem po nocy ogladaja pornole a żona jest ok ale obiektem seksualnym przestaje byc na zawsze. Ja potrezbuje w męzu nie tylko ojca ale i mężczyzny ktory czasem pokaże mi ze ma ochote na bzykanko i wiedziec ze mu sie podobam. Gdyby zobaczyl moje krocze po porodzie to ja bym miala chyba traume dozywotnia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość maleńka grubaska
mi to się wydaje, że mój mąż chce ze mną rodzić, bo zdaje sobie sprawę z tego, jak ja bardzo tego chcę. podejrzewam, że jakbym mu powiedziała, że nie chcę jego obecności, to by nie zaprotestował.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×