Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość nie jestem bezplodna

Co sadzicie o adopcji dziecka , Czy kots z was adoptowal ,lub ma zamiar

Polecane posty

Gość
a utrzymanie miesieczne dziecka w placowce opiekunczo-wychowawczej (tak to sie teraz nazywa) to ok 5 tys

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Adopcja jest wyzwaniem i nazwijmy rzecz po imieniu - długotrwałym procesem. Proces ten potrafi zniechęcić i oddalić ludzi od chęcia bycia rodzicem. Wiem, że liczy się dobro dziecka, ale czasem ...żal ściska, że cudowne dzieciaki czekają na rodziców lata....i te lata wypaczają ich charaktery

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Czarna_Dalia
bazienka - co do fobii to wiem co przeżywasz, też mam tylko, że całkowicie przeciwną do Twojej (nekrofobie) :(:(:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
dalio- ale o ile moja mozna jakos obejsc, to twojej nie bardzo... ja generalbnie mam fobie na bol i dlatego nie chce rodzic... a adoptowac zeby uszczeliswic jakies dziecko chetnie :) albo rodzine zastepcza, albo co..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kobietki
to bardzo szlachetne, ze tak wiele z was mysli o adopcji...na pewno jest wiele dzieci, ktore tego potrzabuja. a moge zapytac z ciekawosci- ile macie lat? bo ja kiedys tez tak myslalam, ze adoptuje, ale teraz juz mi sie odwidzialo i nie planuje w ogole dziecka miec.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
ja 23 z hakiem w sumie jaka musi byc rpznica wiekowa mdzy adoptujacym a adoptowanym? niby nie wiecej niz 40 lat, ale od ilu to sie zaczyna?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kobietki
minimalna roznica to 18 lat

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Czarna_Dalia
ja mam 21 z hakiem, wiem wiem, zaraz powiecie, ze młoda jestem i mało wiem...proszę bardzo....ale ja już podjęłam decyzję i nie zanosi się na to, żebym ją zmieniła. Jeśli nie adopcja, to zawsze zostaje rodzina zastępcza, czym można uszczęśliwić nie tylko swoje, ale też czyjeś życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bazienka masz racje dzicdziczy
sie pewna podatnosc, dlatego wychowywac takie dziecko jest bardzo trudno, stale trzeba miec sie na bacznosci. Mam sporo znajomych , ktorzy adoptowali dzieci. To madrzy dobrzy, wyksztalceni, pelni poswiecenia ludzie. I jak obserwuje - tym dzieciom nic nie brakuje, kupa wysilku w ich wyksztalcenie, w domu sie z nimi rozmawia, poswieca czas, sa bardzo kochane - np bo adopcyjni rodzice nie maja dzieci z przypadku, tylko bardzo swiadomie ich chca. No i niestety, w wiekszosci znanych mi przypadkow, kiedy takie dziecko dorasta i wymylka sie spod kontroli, bardzo czesto ma problemy z prawem, z nauka, podejrzane znajomosci , picie - nie przystaje to do domu, ktory je wychowal. Nie mowie,ze tak jest zawsze, ale czesto i trzaba sie z tym liczyc, dlatego rodzice adopcyjni musz wkladac o wiele wiecej wysilku w wychowanie dzieci, niz inni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Czarna_Dalia
bazienka masz racje dzicdziczy - ale na to nie ma reguły, równie dobrze i biologiczne dziecko może tak skończyć. Nie generalizujmy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kobietki
pochodze z malej miejscowosci, gdzie byla jedna rodzina, ktora adoptowala dziecko. dziewczynka (dzis kobieta po30stce) naprawde nie miala zycia wsrod rowiesnikow...wiadomo- co innego w duzym miescie, ludzie sie nie znaja. a dzieci potrafia byc bardzo okrutne :( nie boicie sie tego? ps. o ile wiem to ta kobieta ma dzis meza i 2 dzieci. patologii brak ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość od razu powiemze popieram
adopcje, ale powiem, ze geny to potęga. Mam dwoje dzieci. Pierwsze praktycznie nie znalo swego ojca, nie bylo przez niego wychowane. Juz nie wspomne o fizycznym podobienstwie, ale ma ten sam co jego biologiczny ojciec sposob mowienia, te same zdolnosci, zainteresowania, te same cechy charakteru, wady i zalety, jest kompletnie inne niz drugie, choc oba tak samo wychowywane .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Boję się tego, jako przyszła mama adopcyjna Ale z drugiej strony zy ja byłam "złota" ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Czarna_Dalia
Cech charakteru się nie dziedziczy!!!! Można dziedziczyć tylko wygląd, zdolności... Temperament dziecka to wynik bodźców zewnętrznych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niestety dziedziczy się i jestem w stanie sobie łapkę odciąć za moje słowa - dziedziczy się i już :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Czarna_Dalia
to jak wytłumaczysz -dlaczego bliźnięta jednojajowe są całkiem różne z charakteru i mają różny temperament ??? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kobietki
co do tego, czy cechy charakteru sie dziedziczy czy nabywa przez wychowanie istnieje odwieczny spor w nauce i nic nie wskazuje na to, zeby ktoras ze stron wygrywala... chyba najbezpieczniej powiedziec, ze jest pol na pol :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Napiszę szczerze. Niewiem jak to jest z genami itp. Ale jestem w stanie stawić czoła wraz z mężem trudnym wyzwaniom w postaci wychowania "trudnego" dziecka . Ponoć miłość czyni cuda :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość od razu powiem ze popieram
oczywiscie,ze sie dziedziczy cechy charakteru!! temperament, rodzaj poczucia humoru, zamilowanie do tego samego typu lektur chocby , zdolnosci jezykowe itp. jak nie wierzysz, to chocby zobacz ile wspolnych cech maja wnuki z ich dziadkami, wujkami choc czesto wcale ze soba nie przebywają. Bliznieta jednojajowe sa rozne, ale cechy dziedzicza po przodkach - w rozny sposob. Mam kuzynow blizniakow - jednojajowi, z wygladu podobni bardzo, ale z charakteru, ze sposobu mowienia, kompletnie rozni , jeden ma charakter po matce i a zwlaszcza po bracie matki , a drugi po ojcu. I to,ze byi jednakowo i w tym samym czasie przez rodzicow wychowywanie nie zdolalo tego zmieniac - tak silne sa te geny!!! To ze bliznieta, tak samo wychowane maja rozny charakter i temperament jest wlasnie dowodem na sile genow!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Czarna_Dalia
clematis - i o to w tym wszystkim chodzi. Dobrze napisane: miłość może zdziałać cuda :) Mam nadzieję, że i ja w przyszłości dostanę szansę aby kogoś tą miłością obdarować :) i wiem, że dołożę wszelkich starań, żeby to dziecko było szczęśliwe. ja uciekam spać, trzymajcie się kobietki :):):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poczytajcie opracowania
naukowe. choćby "geny a charakter". dziedziczy się predyspozycje, skłonności. TYLKO. reszta to wpływ środowiska. i nie można powiedzieć, że dziecko jest kalką rodziców, bo mix genowy jest taki, że w człowieku płynie krew WSZYSTKICH przodków. a poszperajcie, moi drodzy, we własnych drzewkach genealogicznych :D znajdziecie takie cuda, że kapcie wam spadną :D ile razy była akcja, że w "dobrej" rodzinie był morderca, pedofil, gwałciciel, alkoholik, narkoman czy zwykły oszust? jest jasno powiedziane - dziecko ze "złymi" genami, kiedy trafi do rodziny patologicznej ma ogromne szanse (ale jednak szanse, nie pewność), wyrosnąć na człowieka z zachowaniami patologicznymi, aspołecznymi. to samo dziecko, które trafi do kochającej, dbającej rodziny, wyrośnie na normalnego człowieka. konflikty z prawem, wymykanie się spod kontroli... proszę was :D jako 15 latka miałam styczność z dość szemranym towarzystwem - alkohol, narkotyki. w ciągu 5 miesięcy zwiedziłam niemal wszystkie komisariaty w Trójmieście :-o moi rodzice nie wiedzieli co ze mną zrobić. dzisiaj mam doktorat, pracuję naukowo i jestem dość szanowanym członkiem społeczeństwa ;) bunt młodzieńczy może przejawiać się dość intensywnie, ale jeśli dziecku wpojone zostaną pewne wartości, jeśli będzie czuło się kochane i szanowane, ale przy tym będą mu stawiane wymagania... są przeogromne szanse na to, że taki zbuntowany nastolatek wyjdzie na prostą. i nie ma znaczenia, czy adoptowany czy urodzony. wśród znajomych mam wiele rodzin, które adoptowały. są tam też dzieci w wieku 14-17. bywają problemy, ale na pewno nie mają nic wspólnego z adopcją, a raczej z okresem dojrzewania i, co tu dużo mówić, ze światem w jakim żyjemy :( tak więc bez szaleństw z tymi genami. bo gdyby je stawiać na pierwszym miejscu, powinnam być alkoholiczką (po ojcu), oszustką (po wujku), komunistką :D (po dziadku), leniem i puszczalską (po babuni). powinnam też mieć zdolności matematyczne (po ojcu i wujku), niestety, nie posiadam. cechy fizyczne mam po siostrze babci ojca (ciut dalekie pokrewieństwo :P), a jedynie sposób zachowania mam po rodzicach. zaś przede wszystkim jestem SOBĄ. miłego dnia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×