Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość wandela

rozmawiam z nim przez internet od 3 lat

Polecane posty

Aniu, Grzesiu - witajcie w ten piątkowy cudny dzień :) Powiem Wam kilka słów o sobie - tak naprawdę tylko swoją pierwszą wielką miłość poznałam w sposób naturalny.. poprzez znajomych... pozostałych dwóch panów poznałam poprzez net... tego z którym teraz próbuję coś budować... też poznałam przez net... w sumie na razie jest fajnie.. niby jest nadzieja że to może być ten własciwy... ale ja mam problem... widzicie - wczoraj byłam bardzo przygnębiona, bo on się do mnie od dwóch dni nie odzywał a spowodowane to było pracą i poniekąd miałam tego świadomość, ale... ja oczywiście wczoraj podczas drugiego dnia jego nieodzywania się miałam już czarne wizje że on na pewno mnie porzuci.. że się nie odzywa żeby dać mi do zrozumienia że to koniec... i tak się tym wczoraj zadręczałam że myślałam że skonam - oczywiście jak już wczoraj z tego wyjazdu wracał to do mnie zadzwonił i oczywiście wszystko jest w porządku :) No ale na czym polega mój problem - otóż "moja druga wielka miłość" własnie tak ze mną postąpił - nie odzywał się 3 dni tak że nie wiedziałam co sie dzieje a później przysłał esa pt. nie chcę z Tobą być.... i teraz pomimo iż ufam mojemu obecnemu partnerowi, pomimo iż ustaliliśmy że jeśli jedno z nas będzie chciało zakończyć znajomośc to po prostu szczerze o tym powie drugiej osobie bez robienia podchodów... pomimo to.. jak zdarza sie sytuacja że on się nie odzywa... od razu zaczynam myśleć że to jest powtórka z rozrywki... I jak słowo daję że przeżywam katorgę za każdym razem, a nie potrafię sobie wytłumaczyć że tym razem tak nie będzie, że ten facet jest inny... mimo iż za każdym razem się okazuje że moje podejrzenia są niesłuszne... I dlaczego jeśli tak naprawdę ja mu ufam i wierze.. dlaczego w tej jednej kwestii mam wątpliwości? Dlaczego w tej kwestii gdzieś to zaufanie się ulatnia? Naprawdę tego nie rozumiem... Pozdrawiam Was serdecznie i przepraszam za wywód.. ale uważam Was za mądrych ludzi więc może pomożecie mi to zrozumieć i podpowiecie co zrobić żeby się pozbyć tej swego rodzaju fobii? Dodam tylko jeszcze, że oczywiście go nie zadręczam swoimi obawami.. on nie wie że jak się nie odzywa to mnie to tak dręczy... i własnie się zastanawiam czy mu o tym nie opowiedzieć? Sama nie wiem... powinnam czy nie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A tak odnośnie uciekającego czasu i posiadania dzieci... ja mam jasno sprezcyzowane oczekiwania co do tej części mojego życia - owszem chciałabym bardzo mieć rodzinę.. mężczynę .. dzieci... ale nie za wszelką cenę.. jesli nie poznam faceta którego uznam za odpowiedniego partnera na resztę dni to i na dziecko się nie zdecyduję... i ja wiem że nigdy nikt mi nie da gwarancji że ten pan to ten który mnie nie opuści aż do grobowej deski :) więc mi nie chodzi o żadne gwarancje... ja po prostu muszę to czuć.. a co będzie dalej to czas pokaże :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja się boję
i stchorzylam... wymyslilam bajeczke o pilnym wyjezdzie i przesunelam spotkanie na za tydzien. jestem spokojna bo mam znowu caly tydzien. ale co bedzie dalej? z jednej strony chce z drugiej sie boje e to koniec moze byc :( i na co mi taka znajomosc?? lepiej bylo poznac kogos w realnym zyciu :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość i ja mam podobnie
A mój Pan z komputera sie odezwał i spotkanie za tydzień nadal aktualne i ja stchórzyć nie zamierzam... z nas dwojga w tej kwestii to on raczej przejawia takie tendencje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wandela
a ja się boję - oj dziewczyno, boisz się naprawdę :) nawet nie wiesz, jak Cię rozumiem. Mam nadzieję, że na to spotkanie za tydzień pojedziesz! i nie stchórzysz. Tylko pamiętaj - bądź sobą, nic nie udawaj, będzie dobrze. A jak ma być źle, to niech się to okaże od razu, a nie za jakiś czas. ale myślę, że jak ni spanikujesz, to wszystko będzie ok

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wandela
i ja mam podobnie - no widzisz? chłopak się po prostu wystarszył, co jest normalne w takiej sytuacji. powodzenia i daj znać, jak było i w ogóle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wandela
Estrello, tzn. Grzesiu :) Twój wywód wydaje się nieco zawiły, przeskakujesz od myśli do myśli, ale mam nadzieję, że odczytałam jakoś twoje intencje. Oczywiście, masz rację, ten facet, który przyjechał zza morza jak książę na białym koniu, by mnie uszcześliwić, to była podejrzana sytuacja od początku, mnie trochę przerażało tempo, z jakim nasz "związek" miał się rozwinąć. Ale rozumisz - łatwo mówić po fakcie, gdy spojrzy się na to z dystansu, teraz to widzę wyraźnie. ale wtedy byłam tak podekscytowana tą sytuacją, że wszelkie wątpliwości tłumiłam w sobie, bo nikt inny wcześniej czegoś takiego dla mnie nie zrobił... ehhh człowiek to głupi jest jednak. a co do przetłumaczania sobie róznych rzeczy - no cóż... w teorii to brzmi dobrze :) a w praktyce - wiadomo. Masz rację, ważny jest wewnętrzny spokój, odsuwanie na bok. taaaaa. A jak u Ciebie? Poznałeś jakąś wspaniała kobietę?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wandela
ania1311 - wiesz, ja to jestem dobra w doradzaniu innym, tylko sama sobie, jakoś doradzić nie potrafię, widzę, że i z Tobą jest podobnie :) To że masz takie obawy (fobię, jak piszesz), jest zupełnie nauralne w takiej sytuacji. Masz uraz z poprzedniego związku i boisz się, że teraz będzie tak samo. Ja też, gdy słyszę jakieś słodkie słówka, że och, ach jesteś cudowna, to dostaję wysypki (bo tamten tak mówił, a ja wierzyłam). Ale myślę, że powinnaś z tym twoim o tym porozmawiać szczerze, jeśli ci na tym zależy - tylko patrz na jego reakcję, żeby nie poczuł się jakoś zniewolony i zmuszony do pisania do Ciebie ciągle. Ale myślę, że jeśli jest fajnym facetem, to zrozumie. Ja tam nie jestem za tym, by ciągle do siebie pisać esemesiki :) spotykałam się z takim jedym przez jakiś czas i on pisał do mnie kilkanaście razy dziennie, gdy nie widzeliśmy się przez kilka dni (wyjeżdzał do pracy). o matko! męczyło mnie to. ale u ciebie pewnie jest inaczej - pogadaj z nim tak, jak nam tu o tym napisałaś :) pozdrawiam Cię Aniu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wandela
a co do gwarancji i pewności, o których pisałam, a wy mi odpowiadaliście, to wiem, niestety, że nigdy ich nie ma. że albo ufasz, albo nie ufasz. i problem jest taki, że ja nikomu nie potrafię zaufać, po prostu boję się zaczynać, nie chcę się znów rozczarować, bo wiem, jak to boli. czy to się jakoś leczy??? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wandela
ale się rozpisałam! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiesz co Aniu... mi się wydaje że po porażkach życiowych to z tym zaufaniem to jest tak.. że sie je buduje z czasem w stosunku do danej osoby :) Ja przynajmniej tak mam.. po ostatnich dwóch wtopach uczuciowych to już myślałam że nikomu nie zaufam, bo poprzedni panowie takich mi rzeczy naobiecywali.. takimi kłamstwami mnie nakarmili że coś okropnego. Teraz było tak że nie ufałam na poczatku... on zresztą też po przejściach więc pełen dystans... a im lepiej się poznawaliśmy tym większe zaufanie powstawało między nami... wiesz.. zawsze pzoostaje jakiś marginesik nieufności... jak się było tak bardzo oszukiwanym to zawsze w człowieku już pozostaje jakaś podejrzliwość, zreszta jestem tego żywym przykładem :) i pisałam o tym... Więc wydaje mi się że zaufasz.. musisz tylko trafić na odpowiednią osobę, bo zaufać ślepo już na pewno nie zaufasz.. ta osoba będzie musiała Ci dowieść że jest godna Twego zaufania i to nie na siłę tylko powoli poprzez codzienne życie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wandela
pewnie masz rację Aniu. ale tak myślę, że jest w tym także jakaś pozytywna strona - przez rozczarowania, jakie człowiek przeżyje, staje się ostrożniejszy i nie leci na łeb na szyję, nie angażuje się od razu w związek, tylko powoli, małymi krokami... i to jest dobre, bo jak ma coś z tego wyjść poważnego i trwałego, to pośpiech nie jest wskazany. jak to napisałam, to pusty śmiech mnie ogarnął, bo gdybym tę zasadę zastosowała do mojej internetowej znajomości, to byłaby to wzorcowa sytuacja braku pośpiechu - prawie 3 lata, no no :) :) :) niezłe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
:) :) no tak... Wy się zdecydowanie nie spieszycie ;) A z tym budowaniem czegoś poważnego powoli... to też bym była ostrożna :) Czasem jest tak że ludzie coś powoli i mozolnie budują a po wejściu w kolejny etap, kiedy myślą że sa siebie pewni... wszystko się rozpada... po 5 ... 7... latach powolnego budowania :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wandela
i jeszcze jedno - aniu, czy porozmawiasz ze swoim mężczyzną o swojej "fobii"?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wandela
no nie dobijaj mnie :) to już nawet powolnemu budowaniu nie można wierzyć? załamka. :) ale w sumie co byśmy nie gadały, jakich mądrych zasad i przemyśleń nie przytaczały, to i tak życie nas może tak zaskoczyć, że nie wiem. byle by pozytwynie zaskoczyło. A tak na marginesie, to nawet nie sądziłam, że założenie tutaj topicu (dlaczego to się nazywa "topic" ???) o moim problemie tak bardzo będzie mi pomagać. A pomaga bardzo - pisanie tu i czytanie waszych wypowiedzi. Piszę dziś tak dużo, bo mam robotę przy kompie, a nie chce mi się jej wykonywać :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
:) Pisanie i czytanie na forum pomaga też mi i wszystkim którzy to robią chyba... A co do fobii... chyba muszę z nim o tym porozmawiać.. może jak go uwrażliwie to wówczas choćby nie wiem co to jak mi przyśle choć jednego kulawego esa dziennie - jestem kochanie, tęsknie, żyję - to to mi w zupełności wystarczy a jego chyba zbytnio nie obciąży :) A jesli nadal w ferworze pracy będzie zapominał... to trudno.. może z czasem przywyknę.. może kiedy po raz kilkadziesiąty okaże sie że moje obawy były nie słuszne to w końcu przestaną sie pojawiać... sama nie wiem... Ale tak czy inaczej.. powiedzieć chyba powinnam.. nie tyle powiedzieć co wytłumaczyć dlaczego tak jest..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wandela
i dobrze - po prostu mu wytłumacz, dlaczego Cię to tak stresuje. Zrozumie na pewno. a może on nie pisze dlatego, że i on ma jakąś "fobię" z tym związaną, o której nie wiesz? i przy okazji Ci powie? tak też przecież może być.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no może :) ale to dopiero jak przyjedzie.. bo przez tel albo co gorsza przez gg to może to źle zrozumieć albo odebrać... co rozmowa to rozmowa tego nic nie zastapi :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wandela
zdecydowanie tak - tylko podczas normalnej rozmowy w cztery oczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aniaaaaaaaaaaaa
hej, przeczytalam caly twoj topik, nie bede cie krytykowac, czy omawiac twojego postepowania, opowiem ci moja historie, bylo to 12 lat temu, nie bylo wtedy internetu, interesowalam sie angielskim, chcialam poglebiac swoje zdolnosci jezykowe, na pewnym anglojezycznym programie tv, w telegazecie zamiescilam ogloszenie ,ze poszukuje znajomych z calego swiata, no i dostalam okolo 40 listow, w tym jeden od chlopaka z polski,z miasta odleglego od mojego o 200 km, zaczelismy do siebie pisac, najpierw o glupotach, pozniej bardziej szczerze - mielismy wtedy po 17,18 lat... po 2 latach pisania stwierdzilismy,ze chcemy sie poznac osobiscie, wtedy nasi rodzice do siebie zadzwonili i ustalili spotkanie, on przyjechal do mnie na tydzien, dziwnie bylo zobaczyc osobe o ktorej wiedzialam wszystko, z kazdym dniem naszego spotkania bylo cudowniej, oczywiscie nie bylo zadnych deklaracji, wszystko po przyjacielsku, na dystans, po tygodniu pojechal... za kilka miesiecy ja pojechalam, czekalismy na listy z wypiekami na twarzy, zaczelam sie zakochiwac, on tez,ale wtedy wzial mnie na dystans:ze ma studia na glowie,ze teraz nauka najwazniejsza,ze nie mozemy sie tak czesto spotykac, bo on musi miec glowe do nauki, ja tez studiowalam i tego nie rozumialam, stosunki zaczely sie ochladzac, przestalismy tak czesto pisac, ja poznalam chlopaka, zaczelismy sie spotykac, tamtemu nic nie powiedzialam, jak zaczelam sie hamowac z uczuciami on zmienil zdanie, zaczely sie deklaracje,ze kocha,ze musimy byc razem,ze bedziemy sie spotykac, mi juz tak bardzo mu zalezalo, w miedzyczasie rozstalam sie z chlopakiem i zaczelismy byc niby razem,ale zaczely sie problemy, pojawily sie smsy, telefony no i zazdrosc no i bylo tak jakos, wkurzalo mnie,ze tak czesto sie nie widzimy, poznalam super chlopaka, dzis mojego meza, mamy dziecko,a moj przyjaciel nadal jest, po jakims 2 rocznym buncie,zalu, wyrzutach...( tuz przed slubem zaczal o mnie walczyc - prosic, blagac, grocic) zaczal sie normalnie odzywac, dzis rozmawiamy na gg prawie codzinnie, jak przyjaciele,gdy mamy jakis problem, czy chcemy sie pozalic na los,z tym,ze ja mam rodzine - meza, dzicko prace,a on nadal zyje w swoim urojonym swiecie - ma 33 lata, prace i gg, nie ma dziewczyny, bo dalej ma podejscie,ze teraz musi miec glowe do kariery, zaluje,ze tak sie wtedy zachowal,ze nie przeniosl sie na studia do mojego miasta, czasem ja tez zaluje,ze tak wyszlo, ale tylko czasem ;) mam meza i cudowne dziecko i przyjaciela wirtualnego ( przynajmniej maz nie jest zazdrosny ) zycze ci powodzenia, bede z uwaga sledzic dalsze losy,ale mimi wszystko proponowalabym spotkanie o wyjasnienie sobie osobiscie sprawy ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aniaaaaaaaaaaaa
moze z niego to wlasnie taki typ, mysli,ze na wszystko bedzie mial czas, na rodzine kiedys, na spotkanie kiedys...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Estrello
Aniu , czasem chaotycznie artykuluje co mam do przekazania , wynik tego ze mam czesto gonitwe myslowa i koncentruje sie na calosci zamiast na oddzielnych myslach :) , niemniej zrozumialas mnie doskonale to sa tylko slowa , racja , dystansu nabieramy czesto jak sie sparzymy...nie da sie ukryc:) , ale jak to mawiaja nie ma nic gorszego od hipoteki na 40 lat i ..pasma sukcesow ktore usypia zdrowy rozsadek i niczego nie uczy :) czlowiek jest glupi i taki odejdzie z tego swiata , taka nasza natura, ciag nieuporzadkowanych emocji , co nie jest tak do konca zle , ta ciagla zonglerka wewnetrznymi uczuciami to krew istnienia co by nie powiedziec:)...tak wiem Aniu , to zaczyna meczyc z chwila kiedy chce sie stabilizacji gwarancja i pewnosc ....ja bym powiedzial ze kiedy dajesz czlowiekowi pewna doze kredytu zaufania to juz jest dobrze , bo tak naprawde ci rania co zostali przez nas obdarzeniu uczuciami , obojetni nam nie maja takiej mocy sprawczej , ale co...mialabys sie zamienic w betonowy bunkier ktory nie przepusci niczego do siebie? oczywiscie nie....trzeba probowac , nawet jak sie spedzi zycie na szukaniu to i tak warto niz nie robic nic a...i nie wyrzucaj sobie tej 3 letniej znajomosci w kwesti pospiechu czy nie pospiechu ....wiekszosc ludzi ma deficyt uwagi , cieplych slow , uczuc...szukasz ukojenia wszedzie , bylo mnostwo milych chwil mimo rozczarowania na koniec , jestes mloda osoba przed ktora jeszcze wiele , za wczesnie zeby otwierac stary zakurzony klaser i wspominac przeszlosc kiedy tyle przed toba :) odpowiadajac na to co mnie pytalas to nie , aktualnie nie spotykam sie z nikim , chociaz kiedy nadazy sie okazja to jej nie przepuszcze , nawet jesli to bedzie kolejny kubel zimnej wody , to orzezwia ;) ania1311 obiecywanie to jeden z elementow ktorym sie posluguja faceci zeby uwiesc kobiete , pewnie sama masz doskonale o tym pojecie ze to po prostu dziala , niestety albo i stety zalezy od sytuacji i koncowego rezultatu , przykro mi ze tego doswiadczylas bo jak zauwazylas sama porzadny facet musi sie scierac z brudem poprzednikow , jest to pewien rodzaj sita ..., naprawde nie ma co wyreczac faceta w staraniach sie czy walki o kobiete , to ze zalewaja sie troska twoje mysli po dluzszym milczeniu z jego strony to naturalne i wiele ludzi tak ma , ale to jest facet nie moze sie zniechecac na byle przeszkodzie , musi wiedziec ze Cie chce , to dobrze ze zostawiasz sobie miejsce na ewentualny niepomyslny rozwoj wypadkow , przydatna cecha , ale pozwol tez zeby manifestowal uwage w twoim kierunku jak uwaza za stosowne , i nie wstydz sie powiedziec czego chcesz , jakich zmian , nie warto odkladac czegos co nas gryzie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wandela
aniaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa - z wielkim zaintersowaniem przeczytałam twoją historię. to niesamowite, jak różne przypadki chodzą po ludziach, jakie ludzie mają różne podejście do życia. Ten "twój" zmarnował wielką szansę - ale czasem jest tak, że im więcej sobie obiecujesz po związku, im bardziej jesteś zaangażowany, tym więcej ryzykujesz, bo tym więcej możesz stracić - wtedy pojawia się strach i myslimy - lepiej nie zaczynać i nie przeżywać potem bólu rozczarowania, porażki, bo może się nie udać. Wiem, że to tchórzostwo, ale przecież jesteśmy tylko ludźmi, smutne to, pozdrawiam cię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wandela
a tak w ogóle to myślę, że ten "mój" nigdy by się nie zdecydował na spotkanie - nie wiem - może tak jak pisze aniaaaaaaaaaaaa, dlatego, że nie chce się pakować w związek, bo praca, kariera i inne bzdety, bo nie chce ryzkować z przyczyn, o których pisałam wyżej, albo z innych powodów, typu żona lub nieciekawy wygląd (bo z tego, jak mi się opisał, wynika, że jest przecudnej urody :) ). Zresztą nieważne i tak tego nie wiem. mówi się trudno. Estrello, Grzegorzu - twoja wypowiedź to powiem świeżości i nadziei :) "ta ciagla zonglerka wewnetrznymi uczuciami to krew istnienia co by nie powiedziec " - zgadzam się z tobą całkowicie, czasem myślę, że gdybym miała do tego stopnia ustabilizowane życie, że wiedziałabym, co mnie czeka za ileś tam lat (z dużym prawdopodobieństewm przynajmniej), to mogłabym się już położyć i umrzeć. Stabilizacja - owszem, poczucie bezpieczeństwa - tak. ale są pewne granice. Trzeba mieć jakąś furtkę, taką wewnętrzną świadomość, że zawsze mogę zmienić swoje zycie, że jest jakaś niewiadoma, że coś mnie jeszcze czeka. To jest dla mnie poczucie bezpieczeństwa, a nie to, że za 20 lat będę nadal w tym mieszkaniu, czy tam w tej pracy i uciułam tyle a tyle kasy. Oczywiście lepiej mieć takie poczucie wolności, gdy się ma przy boku kochaną osobę. Ja zawsze chciałam być w takim związku. Do tej pory mi się nie udało, ale się nie poddaję, nigdy. I to mnie trzyma przy żyiu. Pozdrawiam cię

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wandela
a w ogóle to rozmawiam z nim coraz rzadziej i jakoś powoli się odzwyczajam (choć droga jeszcze daleka). będzie dobrze. nie chcę zapeszyć, ale powoli, powoli zaczynam spotykać się z pewnym mężczyzną, na razie ostrożnie, jak z przyjacielem. ale..... zobaczymy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I to jest najlepszy sposob, zeby sie z tego faceta "wyleczyc"-zajac glowe kims innym. Trzymam kciuki, aby Ci sie udalo. Piszesz, ze rozmawiacie coraz mniej. Zakladam wiec , ze on sie o wiecej rozmowy tez juz nie upomina. Czy jak?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wandela
no cóż - raczej się nie upomina, chociaż ma pretensje, gdy się długo nie odzywam, ale i on odzywa się jakby rzadziej. zachowuje się dziwnie - gdy czasem rozmawiamy, to jest niby jak dawiej, on interesuje się moimi sprawami, doradza mi, żartujemy itd. ale chyba odpuścił trochę, może rzeczywiście wystarczą mu tylko rozmowy ze mną na gg. napisał mi jakiś czas temu - wtedy gdy naciskałam go na spotkanie, zdjęcie i wyrażałam swoje wkurzenie - że "chyba za bardzo się do mnie przywiązałaś". No więc się "odwiązuję" :) choć przyznam, że to boli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aniaaaaaaaaaaaa
mysle,ze to jest jego linia obrony przed czyms, tlumaczenie,ze za bardzo sie chyba przywiazalas, tez tak mialam, wiec gralismy w to rozem - on do mnie,ze za bardzo sie przywiazalam, wiec sie odwiazywalam, pozniej on , czy sie obrazilam i czemu tak zadko sie odzywam, pozniej znow powrot do codziennych rozmow, zastanawialam sie jeszcze raz nad twoja sytuacja i mysle,ze facet nie ma zony, stalej kobiety - niemozliwe byloby utrzymywanie takiego faktu przez 3 lata - mowie to z perspektywy zony, ktora jestem, nie wyobrazam sobie,zeby maz moj codziennie rozmawial przez ggi ja bym tego nie widziala, poza tym, jesli facet ma zone i szuka znajomosci na boku, same rozmowy mu nie wystarcza, chce spotkania i czegos wiecej - od gadania ma zone, kolegow... wiec to moim zdaniem odpada, stawialabym bardziej na typa, moze samotnika, nie chcacego sie wiazac, bojacego sie zakochac, moze kiedys sie zawiodl na milosci, bliskiej przyjazni i postanowil sobie,ze nigdy wiecej, pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wandela
aniaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa wszystko co piszesz idealnie pasuje do mojej sytuacji - "on do mnie,ze za bardzo sie przywiazalam, wiec sie odwiazywalam, pozniej on , czy sie obrazilam i czemu tak zadko sie odzywam, pozniej znow powrot do codziennych rozmow" - właśnie taki mechanizm powtarzał się u nas przez jakiś czas. samotnik? - wszystko na to wskazuje, zawiódł się na miłości? - i to bardzo. wiem o tym nie tylko, że mi o tym opowiadał, ale całe jego zachowanie na początku znajomości, wypowiedzi, poejscie do niektórych spraw - był jak ranne dziekie zwierzę. i też postanawiał - nigdy więcej. ale za mną tęsknił, wołał, cieszył się rozmowami ze mną. od jakiegoś już czasu jest inny - spokojny, taki jak powinien być, jakby nie był już nieszczęsliwy. kiedyś mówił, że nie jest jeszcze gotowy na związek. teraz myślę, że może znalazł spokój, ponieważ znalazł sobie kogoś, kobietę - a ze mną nie chce kończyć znajomości, bo się przyzywczaił. to tylko moje przypuszczenie - pytałam go o to, ale zaprzeczył, śmiał się ze mnie trochę :) zresztą to już nieważne. to co tu piszę o nim, to właściwie przeszłość, bo rozmowy są coraz rzadsze. skoro on nie chce iść o krok dalej.... ja nie będę się narzucać i tak go nie zmuszę do niczego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wandela - Ania - życzę powodzenia z nowym panem :) Ja być może od jesieni znów... będę samotna i szukajaca.. miłości.. po raz kolejny.. echh.. cóż poradzić, takie życie ... Pozdrawiam Ciebie i Grzegorza i wszystkich czytających i piszących ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×