Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zawiedziony maz

widzialy galy co braly- problem z zona

Polecane posty

Uda się, uda. Nie załamuj się, po prostu trzeba dać szansę tej właściwej kobiecie. A z tego co czytam, jesteś facetem, dla którego naprawdę warto się starać. Napewno trafisz na partnerkę, która Cię doceni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zawiedziony maz
ja sam wychowalem sie w tradycyjnej rodzinie, mama nie pracowala ale jest kobieta z pasja, jej pasja byl wlasnie jej dom. zawsze mielismy cieply obiad, ktory jedlismy gdy ojciec wracal z pracy, swieze, pachnace wyprasowane ubrania, niedzielne spacery. moze troche ze wzgledu na to mam taki obraz swojej rodziny. nie o to chodzi, ze chce zwalic na zone calosc obowiazkow bo nie. tak jak moj ojciec tak i ja chce pomagac w domowych obowiazkach, u nas w domu obowiazkiem facetow bylo mycie okien, dbanie o trawnik, wszelkie naprawy i sprzatnie po przygotowanym przez kobiety posilku. i tak chcialbym miec w swoim domu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zawiedziony maz
dzieki entka, mam nadzieje, ze jakas chetna sie znajdzie nim bede za stary.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ech, facet marzenie... Nie daj się zmarnować niewartej Ciebie kobiecie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zawiedziony maz
widzisz entka tylko jak tu teraz wierzyc, ze kobieta w ktorej sie zakocham nie zmieni sie nagle w kanapowego trolla po kilku latach bycia razem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie wiem, mnie umiem Ci odpowiedzieć. Bo ja też w pewne rzeczy straciłam wiarę. I też kiedyś w kogoś uwierzyłam, zaufałam... Nie wyszło, i w sumie jak Twoja kobieta- z pełnej zapału, entuzjazmu zrobiłam się pochmurna, zgaszona. Kobiet które wierzą w tradycyjną rodzinę, jak Ty, jest chyba jednak wiele. Uda się, może nawet nie będziesz wiedział kiedy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość psychodemia
>>zawiedziony mężu, te piękne wizje, moim zdaniem były tylko tym abyś w to wierzył, aby się zaangażować a następnie kochać pasożyta bez względu na humory. Jest to proces bardzo złożony, jeśli masz wątpliwości, postaram się to tu opisać, z punktu psychologicznego. I mnie nie wolno namawiać nikogo do rozstań (stereotyp ratowania rodzin, nie chcę utracić licencji terapeuty), jednak partnerskie pasożytnictwo, to coś najgorszego w związku, co może przydażyć się człowiekowi w małżeństwie (nie wliczając zdrady i jej przyczyn chociaż pasożytnictwo też bywa powodem zdrad). Partner pasożyt będzie miał motywację grania roli cudownego, do momentu, aż właśnie uzyska status "solidnie ustawionego w związku pasożyta". Potem wszelkie wartości dosłownie umierają :( i ja z doświadczenia swojego jak i kolegów/koleżanek po fachu powiem tyle, że tego nie da się zmienić. Jeśli nie ty będziesz ofiarą pasożyta, znajdzie się kolejny/a naiwny i tak bez końca, stąd też zawieranie kilkakrotnie związków małżeńskich przez pasożytów, gdyż prędzej czy później, jeśli partner nie akceptuje czegoś takiego związki rozpadają się a pasożyt szuka dalej przystani przynajmniej na jakiś czas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zawiedziony maz
psychodemia a moglabys w jakis sposob poradzic mi jak teraz mam sobie ukladac zycie? bo widzisz tak jak pisalem entce ja sie boje teraz, ze znow sie pomyle, ze znow dam sie oszukac pozorom. po 7 latach zwiazku ktory nie wypalil chcialbym znac jakis zloty srodek na znalezienie wlaciwej kobiety.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość psychodemia
Jeśli partnerowi pasożytowi było szczególnie dobrze w danym związku, jest w stanie udawać zmiany ( ja daję czas do 2 lat), zwłaszcza wtedy gdy czuje się zagrożony poprzez brak "żywiciela" lub dłuższa niemożność znalezienia nowego "żywiciela". To ma się podobnie zupełnie jak z pasożytami, z tym że pasożyty działają instynktownie bez świadomości, natomiast partner pasożyt działa świadomie, aby realizowaś swoje nieświadome nawyki pasożytnicze. Nie wiem, czy jasno się wyrażam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zawiedziony maz
rozumiem o co Ci chodzi psychodemia. zaczynam to dostrzegac. nawet w takich drobnych rzeczach jak sprawianie mi przyjemnosci zawsze zanim o cos wiekszego poprosila. i to takie uczucie, ze probuje wpedzic mnie w wyrzuty sumienia, bo przeciez ona zawsze taka byla i jakos ja kochalem a teraz przestaje kochac wiec to moja wina bo ona przeciez sie nie zmienila

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zawiedziony- nie wiem, czy dystansu uda Ci się pozbyć, pewnie nieprędko, i wiem po sobie, że budowanie czegokolwiek ze świadomością, że nie ma się już pełnego zaufania do ludzi, nie jest ciekawie. Ale nie skreślaj kobiet za to, że ta jedna była zła. Może po prostu jeśli jakaś nowa wyda się odpowiednia, dać sobie czas na poznanie jej, i jeśli będzie dobrze, dopiero wtedy zaufać? Choć wiem, że nie angażować się całym sobą... Trudne. I asekuranckie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość psychodemia
zawiedziony mężu, mogłabym postarać się dać ci wskazówki, jednak złotego środka nie ma na nic, zwłaszcza że ludzie pasożyty potrafią kamuflować się świetnie. Ci, których od razu można poznać, tzn. są leniwi od poczłtku lub po krótszym czasie, są zwykłymi leniami ale poznać pasożyta, to już nie lada sztuka. Przede wszystkim, pytaj partnerkę o jej życie rodzinne... przyglądaj się nawykom wyniesionym z domu rodzinnego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zawiedziony maz
wlasnie dostalem od niej smsa, ze znalazla mieszkanie za 1700 zl i chce je wynajac. odpisalem jej, ze biorac pod uwage, ze miesiecznie przelewam na jej konto 4000 zl powinno jej wystarczyc na wynajecie i utrzymanie dopoki nie znajdzie pracy. czekam na jej odpowiedz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jesteś po prostu za dobry dla niej. No ale to moja subiektywna ocena.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chyba faktycznie
te 7 lata związków są przeklęte :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieśmiała samodzielna
2300 zł jej samej powinno z powodzeniem wystarczyć na życie a nawet wskazane, że jeśli będzie marudzić, nich nauczy się oszczędzać. Jeżli chcesz być tak dobry, aby tyle pieniędzy w ogóle jej dawać. Rozumiem, że miłość jest ślepa, jednak moim zdaniem jej samej wystarczyłyby z powodzeniem 3000 zł. Nie będąc mściwym, aby jakkolwiek zostawić ją bez środków do życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zawiedziony maz
wiesz dopoki sie nie rozwiedziemy czuje sie w obowiazku zapewnienia jej bytu bo to przysiegalem. tu juz nie chodzi o bycie czy nie bycie dobrym, te pieniadze byly przeznaczone na utrzymanie domu, zakupy, jakies oplaty. teraz niech je wykorzystuje na swoj wlasny sposob ale bez oczekiwania na dodatkowe bonusy. mysle, sobie i chyba masz racje psychodemia, nastepnym razem bede lepiej przygladal sie relacjom rodzinnym , bo gdybym zrobil to poprzednim razem szybciej wyczulbym, ze cos jest nie tak, bo u zony w domu rodzinnym ewidentnie widac, ze faceci robia za tych cichych uslugiwaczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zawiedziony maz
niby 2300 to nie malo ale biorac pod uwage, ze moja zona na zakupy spozywcze wydaje astronomiczne sumy moze byc jej ciezko. ja jednak jestem dosc konsekwentny i w tej kwestii nie ustapie. dluzej nie pozwole na sobie zerowac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ależ właśnie pozwalając jej żyć lekko za 4 tys, dajesz na sobie żerować. Chcesz zostawić jej ot tak, dom i pokaźną sumę w imię własnego spokoju- którego i tak pewnie Ci nie da, jak pieniądze się jej skończą. To wcale nie uczy odpowiedzialności, jest wręcz jakby przyzwoleniem na takie jej pasożytnictwo. Gdybyś się postarał, chciał rozwodu z orzeczeniem o winie, mogłoby się okazać, że odejdzie z niczym. A tak? Powielasz wzorzec, jakiego jest nauczona, że i tak wszystko jej się dostanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość granatowe niebo nocy
własciwie mogłaby zamieszkać w Twoim starym mieszkaniu, o którym wspomniałeś. brałes to pod uwagę?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ratunkuuuuuu
Odbiegnę od tematu. Po przeczytaniu tego topiku włosy mi dęba stanęły. Widzę w sobie symptomy: im mi lepiej tym mniej mnie cieszy i tym mniej mi się chce robić. Tracę swoje pasje. Inna sprawa, że ostatnio przekonałam się, że jestem leniem, wolę zabawę niż pracę, choć np. do pracy chodzę obowiązkowo ale nie wkładam wysiłku i omijam rzeczy wymagające wysiłku. We wszystko z wyjątkiem kontaktów towarzyskich wchodzę płytko. psychodemio czy naprawdę dla pasożyta nie ma nadziei?!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kolego ty w dalszym ciągu ją rozpieszczasz, chcesz być męski i w ogóle ale niczego jej nie nauczysz. Prawdopodobnie łudzisz sie jeszcze że uda Ci się z nią stworzyć normalny dom i czemu nie, tylko niech ona poczuje smak bycia bez Ciebie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zawiedziony maz
o tamtym mieszkaniu nie myslalem, chce je najpierw wyremontowac. wymaga kompletnego odswiezenia. co do tego, ze daje jej w dalszym ciagu na sobie zerowac- nadal jestesmy malzenstwem i niejako czuje sie w obowiazku dbania o nia nawet jesli nie dzielimy wspolnego dachu. co do tego, ze ona po rozwodzie i roztrwonieniu gotowki przyjdzie po wiecej- moze przychodzic, jak juz pisalem jestem konsekwentny. ta gotowka da jej czas zeby zobaczyla jak pieniadze sie rozchodza i kurcza na koncie gdy nie ma stalych wplywow. to zmobilizuje ja do szukania pracy i zadbania o wlasna przyszlosc o ile oczywiscie nie znajdzie sobie kogos kto ja bedzie utrzymywal. moglbym ja odciac od gotowki zupelnie i zajeloby mi to dokladnie 3 minuty ale nie chce tego. nie odczuwam potrzeby mszczenia sie na niej, sprawiania jej przykrosci czy utrudniania jej zycia. byla moja kobieta przez 7 lat , przez ogromna czesc tego czasu byla dla mnie kobieta doskonala. gdy przyjdzie czas na urwanie dotychczasowego ukladu zerwe go bez wachania, poki co chce dac jej troche czasu na asymilacje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To niech przynajmniej sama sie upora z tym remontem. Nie dawaj jej wszystkiego do rąk gotowego! Niech zobaczy, ile to pracy stworzyć dom z duszą. Ile to kosztuje... Ona jakoś do swich małżeńskich obowiązków wobec domu, Ciebie się nie poczuwa. Dlatego nie jesteś jej nic dłużny. I nie zrobisz na złość, jeśli po prostu postawisz ją w sytuacji, w której będzie po prostu musiała zacząć żyć swoim życiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zawiedziony maz
musze sie nad tym wszystkim zastanowic, to dla wciaz dosc swieza sytuacja i nie tak latwo jest pozbyc sie nawyku dbania o kogos. na tamtego smsa w dalszym ciagu mi nie odpisala ale fakt powinnienem jej zaproponowac tamto mieszkanie i chyba czas juz wspomniec o tym, ze rozwod oznacza, ze kurek z pieniedzmi zostaje zakrecony. zaraz jej to napisze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pamiętaj, nie musisz być złośliwy, mścić się, ale za brak czułości, ciepła i troski o Ciebie i Wasz dom, nie jesteś jej nic dłużny. Cokolwiek powie. Nieważne, jak bardzo będzie robiła z siebie ofiarę, nie pomożesz jej w życiu, pokazując, że takie jej podchody przynoszą skutek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Iness Ka
Popłakałam się czytając Twoją historię "zawiedziony mężu", bo ja jestem "zawiedzioną żoną" pragnę takiego domu jak Ty pragniesz. Jednak ja chciałabym przejść przez życie z mężem a nie osobno, pragnę niedzielnych spacerów z psem, wspólnych posiłków w ogrodzie, mam ochotę na lampkę dobrego wina wieczorkiem na tarasie my przytuleni w miłosnych objęciach... Niestety mój mąż preferuje tylko pilota od tv i fotel, zero pasji życiowych,zero namiętności wszystko co robimy to tylko i wyłącznie moja inwencja. Zastanawiam się jak długo jeszcze mogę tak żyć.Wypalam się usycham.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zawiedziony maz
Iness Ka jak widzisz ja sam nie jestem w stanie nic Ci doradzic bo sam szukam porad wsrod kobiet na kobiecym forum. wiem jedno, wazna jest swiadomosc, ze to nie koniec i, ze gdzies musi byc ktos kto da nam taki dom o jakim marzymy. Twoj maz jak i moja zona maja zapewne inne wyobrazenia o tym jak wyglada rodzina i dom rodzinny. ja dostrzeglem to teraz i gdy raz otworzy sie oczy nie ma odwrotu. Ty mozesz probowac stlumic swoje potrzeby lub probowac zmienic meza. mnie ani jedno ani drugie sie nie udalo stad tez rozwod jest nieunikniony

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Iness Ka
Próbuję go zmienić już 5 lat, jednak jak zmienić kogoś kto ma całkiem inne wyobrażenie o życiu niż my?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zawiedziony maz
Iness Ka nie wiem, ale tez mowiac zupelnie zczerze ja juz nie chce. nie chce jej zmieniac, t swoje zycie chce zmienic. ona najwyrazniej czuje sie ze soba dobrze. ja sam poczekam na rozwojwydarzen, poczekam az na mojej drodze stanie kobieta z ktora stworze swoj dom. swoja droga tez marze o tym, zeby moc usiasc na tarasie popijajac wino rozmawiajac o rzeczach waznych i mniej waznych. ale z moja zona nigdy sie nie dalo, bo to za zimno to za goraco, to za pozno a pozatym to leci fajny program na fashion tv

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×